PAN w Z-nem (52): BIOLOGICZNE ZNACZENIE (KORONO)WIRUSÓW

BIOLOGICZNE ZNACZENIE (KORONO)WIRUSÓW – i “kabała” WHO/OMS z nimi związana

1. Ewolucyjne pochodzenie transpozonów oraz wirusów

2.Dlaczego COVID-19 „kocha” (zbyt) BOGATE oraz (zbyt) BOGOBOJNE społeczności?

3 Czy SARS-CoV-2 (COVID-19) to zmodyfikowany « in vitro », w jakimś tajnym laboratorium, mikrokryształek SARS-CoV-1?

2o00 + 3100 słów

1. Pochodzenie wirusów, organów „wymiany genetycznej informacji” pomiędzy izolowanymi organizmami

W książce „Atrapy oraz paradoksy nowoczesnej biologii” wydanej w roku 1993, w tych krótkich słowach jej „Indeksu” przypomniałem, zaproponowaną już przed prawie półwieczem przez Howarda Temina, hipotezę pochodzenia wirusów od wewnątrzorganizmowych „transpozonów” – niewielkich fragmentów DNA oraz RNA, wyłamujących się z genomów żywych organizmów w sytuacjach odczuwanych przez nie jako „STRESOWE. Te „transpozony” ułatwiają przestosowawcze „przetasowania genów” u zagrożonych w swym bycie organizmów:

(Nb. rzeczone „Atrapy biologii” zostały napisane w 1984 roku, na zamówienie „Naszej Księgarni” w Warszawie, ale zostały wydane dopiero w 9 lat później w Krakowie, częściowo sumptem kolegi matematyka z Genewy w Szwajcarii).

Z powyżej wskazanego powodu, „drzemiące” w nas wirusy zwykły się uaktywniać pod wpływem odczutego przez nas, silnego stresu. Najlepszym przykładem takiego zjawiska jest UWOLNIENIE się, popularnego „wirusa Herpesa”, w postaci ran na wargach,w okresie naszej silnej ekspozycji na słońce . (Lat 45 temu, po miesięcznym pobycie w Himalajach na wysokościach przekraczających 4500 metrów, po powrocie do komfortu nizin, obudziłem się rano w hotelu z ustami sklejonymi krwią – a jak popatrzyłem do lustra, to wyglądałem jak wampir. Następnego dnia stan mych warg już się poprawił.)

Po tym wstępie o charakterze obserwacji siebie samego, przejdźmy do historii „wirusowych pandemii”, z których pierwsza, odnotowana historyczne, pojawiła pod koniec 1 Wojny Światowej. Do Europy przywiozły ją ze sobą wojska amerykańskie – i stąd zapewne nadano jej nazwę „grypy hiszpanki”. W sumie zmarło na nią aż 3 procent żołnierzy z amerykańskiego korpusu ekspedycyjnego. Według kompetentnych źródeł, powszechnie przytaczana liczba 50 milionów zgonów na świecie z powodu „hiszpanki”, powstała z prostego pomnożenia przez 3 procent liczby około 1,5 miliarda ludzi zamieszkujących podówczas Ziemię. Jeśli chodzi o ziemie polskie, to z wyjątkiem Galicji, umieralność przypisywana „hiszpance” była minimalna : wg „Wielkiej historiiłącznie w latach 1918-1920 z powodu hiszpanki w liczącej wtedy ponad 820 000 mieszkańców Warszawie zmarło około 2000 osób (ćwierć procenta całej populacji).”

Czytałem także, w okresie „paniki antyszczepiennej” z okazji „swińskiej grypy” 10 lat temu, że „hiszpanka” była – tak jak i kolejne ataki agresywnej grypy, które zaczęły się nasilać z początkiem XXI wieku – rodzajem choroby wirusowej o charakterze ODZWIERZĘCYM. Mianowicie pod koniec 1 WŚ Jankesi trzymali tysiące koni, które miały uczestniczyć w planowanej ich ekspedycji do Europy, w tak wielkim ścisku (jest to skądinąd cecha charakterystyczna tworzonych „dla pieniędzy” amerykańskich hodowli), że tak traktowane te poczciwe zwierzęta, będąc w ciągłym stresie zaczęły z siebie wydzielać wirusy, które się okazały w znacznym stopniu zabójcze dla „opiekujących” się nimi żołnierzy.

Podobne źródło miała – wg czytanych przeze mnie podówczas tekstów – tzw. „świńska grypa”. Ta „grypa” też przyszła z Ameryki Północnej, gdzie zrodziła się ponoć ona w jakiejś przetłoczonej meksykańskiej giga-hodowli świń przetrzymywanych, przez całe ich życie, w„kojcach” o szerokości ok. 80 cm (Śp. Andrzej Lepper, po powrocie z wizyty w USA zaproszony tam przez Fundację Kennedych, pokazywał nam w roku 2002 filmy z tych „fabryk mięsa”, które Smithfield Foods zaczął wtedy „instalować” – jako ‘Animex’ – w Polsce.)

A skąd się wziął DNA nietoperzy w tak znanych „koronowirusach”, których kolejne epidemie pojawiają się coraz częściej w modernizujacych się obecnie, w sposób błyskawiczny, Ludowych Chinach? Wg. rozlicznych badań, koronowirus wywołujący chorobę SARS (czyli SARS-CoV) przeskoczył na Chińczyków, z małego nietoperza z rodziny Rhinolophus nie bezpośrednio, ale poprzez pośrednika, będącego rodzajem nadrzewnego kota zwanego chińskim łaskunem, wg Wikipediipoławianego lokalnie ze względu na smaczne mięso”. A więc pojawienie się wirusa wywołującego SARS, pod sam koniec wieku XX w południowo-wschodnich Chinach, POCZĄTKOWO w prowincji Yunnan (Wikipedia), wydaje się mieć NATURALNE źródło: nietoperze pogryzły łaskuny (lub na odwrót), a z kolei Chińczycy, lubiący dobre mięso, polując na te łaskuny zarazili się od nich „nietoperzowym” koronowirusem powodującym SARS.

Poczytałem jednak coś więcej na temat tych, nie znanych mi wcześniej, kotopodobnych, nadrzewnych łaskunów, po angielsku zwanych cywetami. Czy przepadkiem w dobie obecnej super-industrializacji nie zaczęto ich hodować, dla ZYSKU, stłoczonych w ograniczających ich ruchy „kojcach”? Wpisałem w google „civets farms” i nagle pojawiły się liczne zdjęcia tych małych drapieżników trzymanych w klatkach:

A z artykułu w prasie angielskiej się dowiedziałem, że „Rosnąca liczba takich „farm” cywetów powstają w Południowo-Wschodniej Azji, zamykając tysiące tych zwierząt w ciasnych klatkach i zmuszając je do odżywiania się debilizującą dietą … Te warunki są okropne, bardzo podobne do kur hodowanych w bateriach.” Otóż te „hodowane w bateriach” cywety (o czym Wikipedia nie wspomina) służą jako „biomaszyny”, ulepszające smakową jakość przetrawianych przez ich trzewia ziaren kawy, odzyskiwanych z wydalanych przez te zwierzęta odchodów. Po tym procesie ULEPSZANIA jakości ziaren w przewodzie pokarmowym cywetów, kubek zrobionej z takich ziaren kawy, zwanej Kopi Luwak, potrafi osiągnąć w Londynie cenę 70 funtów (ok. 300 zł)!

Te dane na temat komercyjnej hodowli cywetów pochodzą z Indonezji, jednak szukając trochę w internecie odkryłem, że tę kawę Kopi Luwak produkuje się także w prowincji Yunnan na południu Chin, wykorzystując do tego, podobnie jak w Indonezji, hodowane w klatkach i karmione wyłącznie owocami kawy, cywety. (W łamanym angielskim, ta sprawa jest przez Chińczyków „zaciemniająco wyjaśniona” w ten sposób: …(by a) control of food species in captivity , doing good even use the fruit to feed a few days , omnivorous , and then a few days of pure coffee fruit to feed method , but the resulting product is purer and more full-bodied cup of coffee”).

W tej sytuacji zacząłem się domyślać przyczyny pojawienia się w 2002 roku epidemii SARS, właśnie w chińskiej prowincji Yunnan. Mianowicie stłoczone w ciasnych klatkach te koto-podobne cywety-łaskuny, karmione wyłącznie owocami kawy, wegetując w tak OKROPNYCH dla nich warunkach, zaczęły „wyrzucać z siebie” te pochodzące u nich od nietoperzy wirusy SARS, jako rodzaj INFORMACJI dla otoczenia, że ich SYTUCJA ŻYCIOWA JEST TRAGICZNA.

Hodowane jako „bio-maszyny” do ulepszania jakości kawy, cywety najwyraźniej zachowały się podobnie jak konie US Army, trzymane w przetłoczonych stajniach przed ich ekspedycją do Europy. I podobnie zaczęło się zachowywać, od początku XXI wieku, zarówno PTACTWO jak i ŚWINIE uwięzione w bezruchu w przemysłowych „bateriach” – i to zarówno w Nowym Świecie jak i w Ludowych obecnie Chinach. Co więcej, miejscem największych zakażeń SARS stała się nie górska, stosunkowo słabo zaludniona prowincja Yunnan, ale położona na wschód od niej nadmorska prowicja Guangdong, z 15 milionowym miastem Kanton, przelegającą doń, powstałą w ostatnim 40-leciu hiperindustrialną strefą Shenzen, graniczącą z 7 milionowym super-bogatym, przeludnionym Hongkongiem, „miastem ludzkich ferm”, jak je kulturoznawcy z niesmakiem nazywają.

W tej ZOOLOGICZNEJ OPTYCE, coraz częściej się powtarzające fale tak zwanych „odzwierzęcych” chorób wirusowych, to są logiczne skutki monstrualnego obecnie rozkwitu na świecie SUPER-CYWILIZACJI TPD (przypominam, jest to zestaw wartości Technika-Pieniądz-Dupa). Cywilizacji zamieniającej nie tylko traktowane utylitarnie zwierzęta, ale i nas samych, w hodowane w oderwaniu od PRZYRODY bio-roboty, samo-zamykające się w coraz bardziej sterylnych KLATKACH. (W chwili gdy to piszę, w takich „klatkch a komfortem” przebywa bezczynnie aż POŁOWA, w znacznym już stopniu dość już zamożnej LUDZKOŚCI!)

2. Dlaczego COVID-19 „kocha” szczególnie BOGATE oraz BOGOBOJNE społeczności?

Na temat tego, że podobna do SARS z lat 2002-2003, epidemia wirusowa może się wkrótce powtórzyć, to już w roku 2016, w amerykańskim Proceedings of National Academy of Science (https://www.pnas.org/content/113/11/3048 ) pojawił się artykuł „Podobny do SARS WIV1-CoV jest gotowy się pojawić wśród ludzi”. W jego „Acknowledgments” znalazło się podziękowanie dla „Dr. Zhengli-Li Shi of the Wuhan Institute of Virology for access to bat CoV sequences and plasmid of WIV1-CoV spike protein.” Czyli to sama szefowa Instytututu Wirologii w Wuhan, dostarczyła Amerykanom wirusa SARS, w celu „przygotowania adekwatnej odpowiedzi” na „gotową do pojawienia się” (poised for) kolejną falę zakazeń wirusami typu SARS. (W następnych latach Dr. Zhengli-Li Shi dostała z USA „w podzięce” dwa granty, w łącznej wysokości 1,2 mln $ za tę przysługę.).

W tym punkcie nie będę bliżej roztrząsał tego, gdzie po raz pierwszy choroba COVID-19 się zamanifestowała, bo jest to tak, jak to było z epidemią SARS: choć jej źródła doszukano się w chińskiej prowincji Yunnan, to jej pierwszy udokumentowany przypadek odnotowano w Wietnamie, a prawdziwe jej ogniskiem stała się prowincja Guangdong z przylegającym do niej Hong Kongiem. Faktem jest, że masowo ujawniony, na początku „kabalistycznego” roku 2020, w mieście Wuhan w prowincji Hubei w Centralnych Chinach, SARS-CoV-2, czyli czyli wirus wywołujący COVID-19, jak gdyby zaczął „dobierać sobie”, do szybkiego się namnażania, te społeczności na całym świecie, których odporność jest osłabiona przez STRES NOWOCZESNEGO STYLU ŻYCIA w izolowanych od PRZYRODY klatkach. (W 11-milionowym Wuhan, zwanym „chińskim Chicago”, zapewne tak jak w Shenzen i Hong Kongu, pracowici młodzi Chińczycy (i Chinki) gnieżdżą się w mikro-komórkach gigantycznych bloków.) I to są właśnie, STWORZONE PRZEZ BIZNES, oparty na zwykłej ludzkiej CHCIWOŚCI, degradujące naturalną ludzką żywotność WARUNKI EGZYSTENCJI, w których rodzą się choroby cywilizacyjne wszystkich odmian.

*

Jednak pierwszy „przerzut na świat” z Wuhan epidemii COVID-19, bynajmniej nie był w kierunku podobnego do tego w Wuhan, centrum finansowo-przemysłowego Włoch, jakim jest Lombardia (historyczna „matka” wszystkich banków świata!). Pierwsze poza-chińskie, wielkie ogniska zakazeń COVID-19 pojawiły się w świętym mieście Iranu Qom (które odwiedza rocznie około 20 milionów pielgrzymów i w którym rezyduje aż 45 tysięcy szyickich kleryków), a następnie w Korei Południowej, w której centrami zakażeń stały się kościoły jakiejś protestanckiej sekty. W tym drugim przypadku udowodniono że osobą, CELOWO rozprowdzającą COVID-19 po kościołach – zapewne przy okazji przekazywania sobie wiernym „znaku pokoju” – była kobieta, wiedząca o tym, że jest tej choroby wirusem zakażona. W Qom też ponoć tego wirusa, rozprzestrzeniał – w okresie świąt gromadzących, w gigantycznym ścisku, tysiące wiernych – ktoś kto przyjechał, przez kraje sąsiednie, z Chin. Aby było ciekawiej, w Izraelu głównymi nośnikami tej zarazy stali się ortodoksyjni żydzi, zwani „charedim” czyli ‘pobożni’. Pomimo że stanowią oni tylko 10 procent mieszkańców tego, bardzo bogatego obecnie mini-(k)raju, to stanowią oni aż POŁOWĘ chorych na COVID-19 w Izraelu! (Czyli wśród nich promil zachorowań jest bliski 6, który to wynik liczbowy ustępuje cyfrom osiąganym obecnie w amerykańskich stanach Nowy York – 10,2 i New Jersey 7,7 promila zakażeń – w obu wypadkach te „sukcesy” też zapewne są związane z zachowaniem się tamtejszych ‘pobożnych’; w Europie z tymi zachorowaniami jest gorzej, obecnie „przoduje” Hiszpania z 3,8 promila zakażeń, a tuż za nią uplasowana jest, z 3 promilami, ma „druga ojczyzna” Szwajcaria; w Polsce mamy dopiero 0,2 promila zachorowań, w tej „konkurencji” to już nawet Białoruś jest od nas lepsza – 0,4 promili.)

To, że roznoszenie najrozmaitszych ZARAZ, jest związane z działalnością osób, starających się wpisać w łaski BIBLIJNEGO „BOGA”, jest dobrze znane historykom antycznych religii. Jak to zauważa Tadeusz Zieliński w „Hellenizm a judaizm” (Warszawa, 1927) „W Starym Testamencie piowiedzenie „Bóg w dom” oznacza śmierć pierworodnych, pożar domu, zarazę i wszystkie inne nieszczęścia, jakie dom spadną”. Jeśli weźmiemy pod uwagę opinię Karola Marksa sprzed blisko 180 laty, że „pieniądz to praktyczny Bóg Izraela”, to właśnie dzięki tej wytężonej ludzkiej „pracy dla Boga-Pieniadza”, otrzymaliśmy to, co dzisiaj mamy, czyli globalną pandemię COVID-19. Naładowane zawartą w ich kwasach nukleinowych informacją, mini-cząsteczki wirusa COVID-19 grają rolę rolę „przekaźnika informacji dla Ludzkości” od tzw. „Boga Świata” – jak młody, zaledwie 25-letni Karol Marks nazwał uwielbiany przez burżuazję PIENIĄDZ.

*

Otóż do jakiego stopnia ten PIENIĄDZ, w centralnych krajach UE noszący symboliczną nazwę EURO, odegrał STWÓRCZĄ ROLĘ w szybkim rozprzestrzenieniu się rzeczonego COVID-19 w bogatych krajach Północy Europy, to mi niedawno opowiadał kolega z Zakopanego, który dobrze zarobiwszy na feriach zimowych młodzieży w styczniu i lutym br., w marcu zamierzał je wydać na nartach we włoskich Alpach. Nie zdążył jednak z tym wyjazdem, a ponieważ ma znajomości w Austrii, to mi opowiedził następującą, „budującą” historię:

Otóż główna fala zakażeń tym COVID-19 w ‘germańsko-nordyckiej’ części Europy poszła nie z Włoch, ani tym bardziej z Chin. Centrum tych zakażeń okazała się być znane austriackie centrum “zmechanizowanego” narciarstwa  Ischgl w Tyrolu , a w nim luksusowa restauracja, mogąca pomieścić i 300 klientów. Jej właściciel (lokalny Tyrolczyk) okazał się być tym sławnym koronowirusem zakażony. Ale pomimo wiedzy o tym, jako „przedsiębiorca z krwi i kości” trwał dalej na swym intratnym posterunku, biznes w pełni sezonu narciarskiego szedł świetnie, w ciągu kilku tygodni zaraził on 13 z 25 osób obsługi tej restauracji – a poprzez je znaczną liczbę (1300!) jej klientów. Alarm w Austrii się podniósł dopiero wtedy, gdy z odległej Islandii, nadeszła do władz Saltzkammergut wiadomość, że wielka fala zakażeń na tej wyspie (obecnie aż 5 promili, czyli 0,5 procenta całej populacji!) poszła od pary narciarzy, którzy z Ischgl powrócili! (Wielce prawdopodobne, że i na Wschodnim Wybrzeżu USA ta zaraza też się masowo pojawiła, dzięki amerykańskim snobom lubiącym jeździć na narty do Austrii, jak to z młodości pamiętam.)

3. I w tym miejscu pojawia się zasadnicze pytanie. Czy wirus COVID-19, bedący uagresywnioną formą koronowirusa SARS-CoV-1, „zrodzony” został „in vivo”, w środowisku żyjącyh w silnym stresie Chińczyków, którzy 18 lat wcześniej przeżyli infekcję SARS, czy też „in vitro” w jakimś tajnym hi-tech laboratorium, których co najmniej kilkanaście mamy na świecie?

(Ale spokojnie, poczytam na „kwarantannie” jeszcze trochę literatury fachowej, nie nadarmo robiłem 42 lata temu kurs „Developmental Biology” na Uni Genève.)

Rozwinięcie pkt 3  (25.04.20)

Czy wirusa COVD-19 „wynalazły” NIETOPERZE, czy też LUDZKIE STWORY?

(Czy SARS-CoV-2 (wirus choroby COVID-19) stworzyły „latające myszy”, bez ludzkiego w tym udziału, czy też jest to SZTUCZNIE ‘WZBOGACONY’, o gen wirusa HIV, koronowirus wywołujący SARS, wykryty 7 lat temu u nietoperzy w południowych Chinach?)

3100 słów

Otóż po dość szybkim i skutecznym zaduszeniu w roku 2002, na Dalekim Wschodzie pademii SARS (tylko 8 089 przypadków, w tym 774 zgony.), te kilka tysiecy osób, które przeżyły tę epidemię, zaczęło nosić w genomach swych tkanek, wmontowane tam już „na stałe” struktury genetyczne SARS-CoV. Jednak po kilkunstu latach, w sytuacjach wzmożonego stresu, w jakich niektóre z tych osób się znalazło, SARS znowu się u nich mógł uaktywnić – tak jak cyklicznie, co kilkanaście lub więcej lat, występuje sezonowe zwiększenie zachorowan na grypę – patrz chociażby na dane z Polski w 43-leciu 1975-2018.)

I z tego prozaicznego powodu, dla mnie zrozumiałym było opublikowane przez PNAS w 2016 roku ostrzeżenie: Podobny do SARS koronowirus jest gotowy się pojawić wśród ludzi”.

Dlaczego jednak już wtedy przewidywano, że nie będzie to SARS ale wirus „Podobny do SARS”? Otóż wirusy w sposób „mechaniczny” mają tendencję, w trakcie ich namnażania przez zainfekowane tkanki, „porywać” ze sobą przylegające do nich cząsteczki DNA (lub RNA) – przez co przekazują innym, podobnym organizmom, tzw. „genetyczne cechy nabyte” przez organizmy które zaczęły namnażać tkwiące w nich, od wielu lat, wirusy. Jednak w przypadku COVID-19 te geny, dołączone do oryginalnego SARS-CoV-1, okazały się być wyraźnie OBCE kilkutysięcznej zaledwie grupy ozdrowieńców po infekcji SARS (mieszkających głównie w prowncji Guangdong oraz w Hong Kongu, na południu Chin). Otóż już dwa miesiące temu, początkowo tylko chińskie oraz hinduskie laboratoria, badające strukturę wirusa, który nagle zaczął się rozprzestrzeniać na świecie, odkryły że aktualny COVID-19 (fachowo nazwany SARS-CoV-2) został „wzbogacony”, w porównaniu z SARS-CoV-1, m.in. o gen wirusa HIV – co było bardzo mało prawdopodobne by to nastąpiło spontanicznie „in vivo” poprzez wzajemną interakcję między ludzkimi osobnikami które przeżyły nie tylko SARS ale i HIV i to akurat w mieście Wuhan, dość odległym od centrum epidemii SARS przed 17 laty. W prowokacyjnym artykule, opublikowanym przez libertariański „ZeroHedge” 27 lutego 2020, zacytowano wyniki badań z chińskiego Nankai University, dodatkowo wsparte podobnymi wynikami badań „zespołu hinduskich naukowców, którzy opublikowali, obecnie WYCOFANY (now-retracted), skandaliczny artykuł, twierdząc, że coronawirus być może został genetycznie zmodyfikowny, aby wprowadzić do niego części genomu HIV” , co jest „prawie niemożliwe by stało się to w sposób naturalny”.

To „oficjalne zaduszenie” hipotezy, że wirus został skonstruowany „in vitro” („w szkle” tzw. naczynek Petri), w jakimś tajnym laboratorium, trwało prawie dwa miesiące. W tym okresie dość popularna stała się hipoteza, że wirus COVID-19, zawierający ślady genów nie tylko HIV ale i Ebola, „zmajstrowały” wyraźnie posiadające nadzwyczajne potencje NIETOPERZE. A jako „wektora” do roznoszenia go po targach mięsnych w Chinach – i zarażania nim ludzi – te „latające myszy” wykorzystły przysmak chińskej kuchni, zwierzątko zwane pangolinem, po polsku „łuskowcem”. Łuskowców jednak nie hoduje się w ciasnych klatkach, by ramach „rozpaczy” z tego powodu, wydzielały z siebie wrogie ludziom wirusy. (Przypominam, w wypadku „promocji” wirusa SARS 17 lat temu robiły to koto-podobne cywety, hodowane masowo w „bateryjny” sposób pracując swym przewodem pokarmowym, przy ulepezaniu ziaren kawy.)

Nagły powrót, do „zaduszonej przez WHO & Corporate Mass Media” hipotezy, że COVID-19 jest jest jednak pochodzenia LABORATORYJNEGO, wywołało wystąpienie francuskiego noblisty z 1983 roku, współautora odkrycia struktury wirusa HIV, Luc Montagniera. (Nb. W 1980 roku poznałem w Paryżu jego bliskiego współpracownika, profesora (Daniela?) Zagury, któremu się b. podobała moja hipoteza „lamarckowskiego” mechanizmu powstawania nowotworów; Zagury wszczepił sobie w ramię osłabione wirusy SIDA /AIDS, by na sobie sprawdzić do jakiego stopnia są one toksyczne.)

Otóż 86-letni obecnie Montagnier, cytowany przez „The Jewish Voice” z 17 kwietnia br., poblicznie stwierdził co następuje:

Pandemia COVID-19 pochodzi od wirusa, który został (genetycznie) zmanipulowany i przypadkowo wypuszczony z z laboratorium w Wuhan w Chinach, w ostatnim kwartale 2019 (…) to laboratorium, znane ze swych prac nad koronawirusami, próbowało wykorzystać jeden z nich jako wektor dla HIV, w poszukiwaniu szczepionki przeciw HIV Natura jednak nie akceptuje żadnych majsterkowań, ona wyeliminuje te SZTUCZNE zmiany i nawet gdy nic się nie będzie robić, rzeczy się poprawią, ale niestety po wielu zgonach”. (Nb. Już 40 lat temu „inżynierowie genetyki” zauważyli, że wykorzystywane do wytwarzania np. enzymu insuliny bakterie, co kilkadziesiąt pokoleń trzeba wymieniać, bo „wyrzucają” wszczepiony im gen tego enzmu – MG)

Odnośnie zaś hipotezy że „badany koronawirus mógł pochodzić od pacjenta który w jakiś sposób był zarażony HIV”, .Motagnier odpowidział, “Nie, by wstawić sekwencję HIV w ten genom potrzebne są molekularne narzedzia i to może być zrobione tylko w laboratorium.” (…)

Do tego tłumaczenia z języka francuskiego libertariański „Zerohedge” dodał, że 86-letni Montagnier wierzy, że „przy pomocy INTERFERUJĄCYCH FAL (?), będziemy mogli wyeliminować te (szkodliwe) sekwencje i w rezultacie zatrzymac pandemię.” (…) I nie chcąc oskarzać nikogo, ma on nadzieję, że Chińczycy przyznają się do tego, w co on wierzy, że się stało w ich laboratorium. By nakłonić Chińczyków do tego przyznania się, użył on przykładu Iranu, który po wzięciu pełnej odpowiedzialności za przypadkowe zestrzelenie przez Iran samolotu ukraińskiego, był zdolny odzyskać respekt międzynarodowej społeczności.

Minęło jednak już ponad 3 miesiące od „oficjalnego” wybuchu epidemii w Wuhan i Chińczycy nadal nie spieszą się z „odzysliwaniem respektu międzynarodowej społeczności”. Dlaczego? Podpowiedział to sam Montagnier podkreślając, że w całej tej aferze nie bez winy pozostają władze Stanów Zjednoczonych. Bowiem w momencie, gdy laboratoryjne próby „dodawania funkcji” – czyli uśmiercająych właściwości – rozmaitym wirusom, zostały zabronone w USA w 2015 roku, to jednak Stany Zjednoczone zezwoliły, by „uśmiercacze” przenieśli swe badania do Wuhan. Jak doniósł pro-rosyjski, amerykański portal FRN, odpowiedzialny za sponsorowaniu takich projektów dyrektor NIAID, „dr. Faauci wsparł je sumą 4 milionów USD. Takie „dodające funkcji” wirusom eksperymenty prowadzono nie tylko w Wuhan, ale i szeregu innych, kontrolowanych przez USA, podobnych laboratoriach, rozrzuconych po całym świecie”.

We wspominanym artykule w PNAS z roku 2016 znalazły się nawet oficjalne podziękowamia dla Chinki Dr Shi Zengli, która w 2013 roku odkryła, że virusa SARS przenoszą (nie czyniąc sobie tym krzywdy) nietoperze z jaskiń w prowincji Yunnan. Otóż w roku 2016 „podarowała” ona próbkę tych wirusów, wraz z towarzyszącymi im plazmidami, laboratoriom amerykańskim. Tak więc nie tylko Chićzycy ale i Amerykanie otrzymali SARS do z nim „majsterkowania”. (Za tę „pomoc naukową” Dr Shi Zengli dostala z USA w 2018 roku dwa „granty” o łącznej wysokości 1,2 mln dolarów.)

I chyba Amerykanom udało się „dodać funkcji” do tego wygasłego epidemiologicznie kilkanaście lat temu wirusa Severe Acute Respiratory Syndrom (SARS). Bowiem o tym, że kroi się światowa pandemia tego „ulepszonego” koronowirusa, wiedziały dobrze władze nie tylko WHO oraz głównych koncernów farmaceutycznych, ale także Służby Specjalne zarówno USA jak i Chin. W odbywającym się, pod auspicjami World Economic Forum, „Event 201” w Nowym Jorku w październiku 2019, uczestniczył zarówno minister zdrowia CHRL jak i były wice-dyrektor CIA!

https://youtu.be/P35Df9cqdMY

Jak się planuje, już na jesieni 2019 roku, zamykanie w ciasnych zazwyczaj mieszkaniach, przez wiele tygodni, kilku miliardów ludzi – co musi wywołać spowodowane tym „ zabiegiem ratunkowym”, wielomiesięczne bezrobocie setek milionów dorosłych zdrowych osób – to musi się mieć PEWNOŚĆ, że taki „biznes plan” się powiedzie, i że wykorzystany do jego realizacji „ULEPSZONY” koronowirus zbyt szybko się nie rozleci (przypominam uwagę Montagniera, iż „natura sama z czasem eliminuje, sztucznie do niej wprowadzone „ulepszenia”).

Czy zatem ten demonstrujący od początku 2020 roku (kabalistyczna liczba!) swą „dodaną funkcję” wirus SARS-CoV-2, nie był „sprawdzany” już gdzieś wcześniej?

Cytuję z mego niedawnego tekstuPodobna do COVID-19 choroba ujawnila się w USA latem 2019 r.”

>Od kwietnia 2019 r. na terenie Stanów Zjednoczonych na skutek użycia e-papierosów odnotowano 2807 przypadków z EVALI i 68 zgonów ( EVALI: E-Cigarette or Vaping-Associated Lung Injury).

>„(Wykrycie) zespołu EVALI może być trudne, ponieważ jego objawy są podobne do objawów innych chorób układu oddechowego, takich jak zapalenie płuc, a nawet wirus grypy sezonowej. (…)

>Te, bardzo podobne do choroby wywołanej wirusem COVID-19 symptomy „choroby palaczy”, w ten sposób skomentował znany rosyjski publicysta naukowy Andrei Parszew:

>W metodycznych uwagach dotyczących diagnostyki „Choroby palaczy” należy (…) sprawdzić bakteryjne źródła zapalenia płuc (streptokoki i „choroba legionistów”), grypozę oraz HIV. I to wszystko. Co od razu rzuca się w oczy, ze nie ma testu na COVID-19 – ale to jest zrozumiałe, jeszcze go wtedy nie wynaleziono. Ale jest coś nienaturalnego: przy diagnostyce EVALI nie było sprawdzenia innych rodzajów koronowirusów. (…)

>W tej sytuacji Parszew się zapytuje: „Dlaczego ta choroba nie jest traktowana jako zakaźna?  Odpowiedź jest nieco szokująca: możliwość infekcji się odrzuca, dlatego że jeszcze z początkiem września (2019) „nie ujawniono bakteryjnych zarażeń” i dlatego że na te chorobę nie działają antybiotyki. Ale przecież jest dobrze znanym, że zapalenie płuc może być wywołane wirusami, na które antybiotyki nie oddziaływują! (…).

>Parszew konkluduje: Jeśli nie jest to to samo, to jest to jakiś niewiarygodny zbieg okoliczności – dwie choroby, pojawiające się jednocześnie (i związane) z jedną kliniką. (…) Amerykanie nie są zbyt zainteresowani w rozjaśnieniu spraw związanych z tą poplataną historią. Jeśli bowiem się okaże, że ten koronowirus (COVID-19) był już w USA latem 2019 roku, to pojawi się bardzo wiele nieprzyjemnych pytań

Do tego artykułu Parszewa dodałem od siebie:

 

>O JAKIE PYTANIA CHODZI?

>Czy przypadkiem wśród żołnierzy amerykańskich, którzy w październiku 2019 byli w chińskim Wuhan na jakichś międzynarodowych pokazach wojskowych, nie była pewna ich liczba zarażona tą chorobą, u młodych ludzi mającą często przebieg bezobjawowy ale jednak zakaźny? (…)

Co więcej, szukając dalszych informacji nt. „choroby EVALI” odkryłem dwie rzeczy:

1/ „Ta choroba to jest „USA-specyficzne” zjawisko i nie ma dowodów na istnienie podobnego zjawiska chorobowego w Brytanii oraz gdzie indziej.

2/ „Octany witaminy E zostały znalezione zarówno w próbkach płynu z e-papierosów badanych przez FDA, jak i w badanych przez CDC próbkach płynów w płucach pobranych od pacjentów z geograficznie oddalonych stanów.” (Czy jednak „pod przykryciem” z tego „vitamin E acetate” nie „wypuszczono” – i to tylko w USA – pewnej partii e-papierosów z płynem zainfekowanym COVID-19? W temperaturach pokojowych, ten wirus samorzutnie się rozpada po kilku tygodniach, więc nie da się go potem znaleźć.)

*

Tenże Andriej Parszew w swych poszukiwaniach źródła „man made” COVID-19 dotarł i do kolejnych, ciekawych faktów, zwiazanych z rozprzestrzenieniem się obecnej pandemii. Otóż w popularnej angielskiej gazecie „Daily Mail” z 10 kwietnia przeczytał artykuł o tym, że na świecie krążą aż trzy odmiany COVID-19, przy czym udało się ustalić ich „genetyczne” pochodzenie. Dla niego ważnym „odkryciem” było to, że w Wuhan pod koniec 2019 pojawiła się nie „ojcowska”, uznana za pierwotną, wersja tego koronowirusa nazwana „Szczepem A”, ale pochodzący od niego „synowski” Szczep B. No i doszukano się jeszcze jednego szczepu „C” tych koronowirusów, pochodzącego od „szczepu B”, a zatem„wnuczego” w stosunku do „A”.

Tłumaczę dokładnie:

>Geograficznie te trzy typy (wirusa wywołującego)  COVID-19 tak są rozpowszechnione: Szczep A w niewielkiej liczbie jest obecny w Chinach, ale nie w Wuhan. Podstawowy obszar jego występowania to zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych, Los Angeles San Francisco, San Diego. A także Australia i wybrzeże Ameryki Łacińskiej. Dwie trzecie zakażeń w USA pochodzą od tego szczepu A.

>Typ B buszuje na wschodnim wybrzeżu USA, a w szczególności w Nowym Jorku, a także w Europie i w Chinach. Epidemia w Wuhan prawie w całości była wywołana szczepem B i według argumentacji angielskich uczonych, ten szczep dotarł do USA przez Europę ( wg mego kolegi z Zakopanego, była to luksusowa restauracja w Ischgl w Tyrolu,„zarażająca COVID-19” bogatych narciarzy, w tym także tych z USA).

>Natomiast typ C, według tych uczonych, oderwał się od typu B gdzieś to poza terytorium CHRL i dotarł do Europy ponoć z Singapuru, jest on mało rozprzestrzeniony.

>Tak to się zatem złożyło, że w Wuhan, jak by nie było centrum epidemii, rozprzestrzeniał się „synowski” szczep B, a „ojcowski” A egzystuje głównie w USA? Należy to w jakiś sposób objaśnić. Autorzy artykułu podkreślają niekompletność materiałów wyjściowych i mają nadzieję na rowiązanie tej zagadki w przyszłości.

>Są i inne dziwne rzeczy. Na przykład w Japonii były przypadki zarażenia turystów, kktórzy byli na amerykańskich Hawajach w okresie gdy ani tam, ani w Japoni oficjalnie tej choroby nie było, a w Chinach oni nie byli.

>Dziwna też sytuacja z lotniskowcem „Teodore Roosevelt”. On opuścił San Diego (Kalifornia) 17 stycznia, kiedy oficjalnie tam nie było koronowirusa. A następnie, z początkim marca złozył przyjacielską wizytę w Da Nang, w środkowym Wietnamie i według oficjalnej wersji tam jakoś zarazili się marynarze z tego lotniskowca. Innych kontaktów z lądem nie było. Jednak rzecz tkwi w tym, ze w Wietnamie takiej epidemii do chwili obecnej nie ma. W całym kraju jest 250 zarażonych, głównie na wjeździe z Chin, ponad połowa z nich już ozdrowiała, nikt nie zmarł. I co ważne, z początkiem kwietnia nie było zarażonych w Da Nang. Zatem gdzie było źródło? O wiele bardziej jest prawdopodobne, ze na pokładzie już 17 stycznia znalazły się osoby zarażone na terytorium USA.

>Mówiąc ogólnie, zachodzi podejrzenie, ze wuhańscy wirusolodzy są winni jedynie temu, że oni pierwsi odkryli i rozpracowali nowy wirus, który w innych krajach już działał i wcześniej, ale nie był podówczas rozpoznany, jako że maskował się on jako grypa, zapalenie płuc, „choroba EVALI” itd”. (…)

>Chińscy uczeni niezależnie od angielskich opracowujący mapę mutacji i rozprzestrzenienia się szczepów tego wirusa, doszli do bardzo podobnych rezultatów. Z tą jednak różnicą, że nie obawiają się wysnuwać wniosków. Według nich do Wuhan wirus dotarł zza granicy, przy czym była to wersja „wirusa-syna”, a jego pierwotna, „ojcowska” forma rozwijała się i rozprzestrzeniała gdzieś w innych stronach.” (Czytać całość tutaj.)

*

Otóż wirusy, w szczególności te grypy, w istocie spontanicznie ewoluują w organizmach które je namnazają, jednak pojawienie się ich nowych typów wymaga milionów takich namnożeń. Zaś w Wuhan nie było ani miejsca, ani na to czasu, i stąd bardzo logiczne podeirzenie, że typ „A” – czyli „ojcowski” – tego wirusa „zrodził się” po prostu w USA. Zwłaszcza że od roku 2016 Amerykanie mieli do dyspozycji oryginalną formę wirusa SARS i wystarczająco czasu by przy tym wirusie do woli „majsterkować”.

Co więcej, w opublikowanym przez PNAS w 2016 roku artykule na ten temat znalazła się uwaga że, cytuję „(Zaobserwowane) „in vivo” (w naturze) osłabianie się tego wirusa SARS sugeruje, że dodatkowa (jego) adaptacja jest pożądana, by wywołać chorobę o charakterze epidemicznym”. Czyż nie powiedziano tutaj, „kawa na ławę”, że tym „majsterkowiczom” z National Academy of Science” (wydawca PNAS), już wtedy chodziło o pożądane „dodanie funkcji epidemiogennej” do mało efektywnego wirusa SARS?

I chyba to się jw drugiej połowie 2019 udało. Znana nie tylko z „przygody” lotniskowca „Theodore Roosvelt”, obecność COVID-19 na okrętach US Navy sugeruje, że i w naziemnych koszarach US Army ten wirus (choroba palaczy?) grasował. I w nich prawdopodobnie pojawił się – w tym wypadu spontanicznie – ten jego „typ B”. I jak się to w Chinach powszechnie przypuszcza, do Wuhan ten szczep COVID-19 przywiozła ze sobą ekipa „wybrańców” US Army. Być może działała ona na zasadzie tej „nawiedzonej chrześcijanki” w Korei Południowej która wiedząc, że jest zarażona, celowo roznosiła swą „informację” po świątyniachch jej sekty, przekazując współwiernym „znak pokoju” od jej „Boga”.

*

Jak przed długofalowymi skutkami, tych „nowych wirusowych epidemii”, się bronić?

Otóż szukając informacji o mechanizmach wywołania, zarówno SARS jak i MERS przez nietoperze, odkryłem, że te latające gryzonie, przez to że machając skrzydłami by się utrzymać w pwietrzu, mają o wiele intesywniejszą przemianę materii niż biegające po ziemi pokrewne im mszy. Nietoperze żyją do dwudziestu razy dłużej niż one (czasem aż to 40 lat!). Poprzez zatem ich „napowietrzny” tryb życia nietoperze stały się wyjątkowo odporne na rozmaite infekcje, w tym te wiralne. A co my robimy siedząc w domach, przed ekranami TV, skype i zwykłych laptopów, by „przetrwać” pandemię? Cytuję fragment wywiadu na ten temat, jednego ze znanych lekarzy włoskich, dottore Stefano Montanari.

>„Jego głos idzie w przeciwnym kierunku niż wskazany przez krajowe i międzynarodowe instytucje opieki zdrowotnej, może prowadzić do nielegalnych i niebezpiecznych zachowań obywateli, nakłaniania do opuszczenia domu lub lekceważenia pandemii. Twierdzenia Montanariego nabierają jeszcze większej powagi, gdyż jest uznanym przez ludność autorytetem farmakologi i popularyzatorem naukowym”.

>Większość ludzi, którzy rzeczywiście mają wynik dodatni, nie mają żadnych symptomów. Tak jak w przypadku znacznej ilości wirusów, które istnieją na świecie. A więc my izolujemy osoby całkiem zdrowe, podkreślę zdrowe, tym samym zamieniając je w osoby chore. A to jest bardzo poważne i niebezpieczne ponieważ, i o tym się wie od wielu dziesiątek lat w medycynie, że osoby w depresji, w złym humorze reagują gorzej na patologie, a więc częściej chorują. Niech teraz Pani zabierze tym osobom możliwość wychodzenia. (…) Jeśli nie wychodzi Pani na słońce to nie metabolizuje Pani w odpowiedni sposób witaminy D, która jest niezbędna aby nas chronić. Jest niezbędna dla naszego systemu immunologicznego.”

>Te wszystkie pomysły, wzięte od osób perfekcyjnie niekompetentnych jeszcze bardziej pogarszają sytuację. (…) Oni nie zdają sobie sprawy ze zła jakie czynią. A może właśnie zdają sobie sprawę i dlatego… . Tego nie wiem.

>Pvtanie :Jednak zgadza się Pan, że starsze osoby są najbardziej narażone, ponieważ najsłabsze. A więc to dobrze aby zostały w domu według Pana?

>Nie! Dobrze żeby wychodzili. Żeby wychodzili i opalali się. Niech wychodzą na zewnątrz, niech spacerują, niech utrzymują się w ruchu. Bo jak zamkniemy ich w domu, to oni umrą. Chcemy przyspieszyć śmierć starszych osób? Świetnie, zatrzymajmy ich w domu. Trzymajmy ich z dala od świeżego powietrza, od słońca. Oni muszą spacerować i przebywać na słońcu. Muszą się gimnastykować. Wszystko to co zawsze się mówiło, dziś się tego odmawia dla interesów, które są ohydne.” (…)

*

To tyle bardzo ogólnych banałów dotyczących zachowania zdrowia, które Naczelny Lekarz Lechistanu, członek ekskluzywnego Zakonu Maltańskiego ma wyraźnie w d… . Zgodnie z dyrektywami płynącymi od jego „boga”, w formie w znacznym stopniu sprywatyzowanej Centrali WHO/OMS czyli Światowej Organizacji Zdrowia, niby dbając o zdrowie mieszkańców Polski, NAKAZAŁ nam wszystkim noszenie maseczek, przypominających muzułmańskie czadory dla kobiet, noszone przez nie w miejscach publicznych. A przecież indywidualna odporność, będąca składową tak zwanej „grupowej odporności” powstaje gdy w naszym otoczeniu są niewielkie ilości wrogich nam zarazków, wymuszających na nas tworzenie przeciwciał te zarazki neutralizujących! (Ja przez to, że bezpośrednio po wojnie mieszkałem przez rok w Mysłowicach w pobliżu wujka, który po wyjściu z Oświęcimia był chory na gruźlicę, to wszkole nie byłem na tą chorobę szczepiony, bo się okazało, że jestem na nią odporny.) To samo jest z wirusami. Zbyt sterylne otoczenie pozbawia nas na nie odporności, ze wszystkimi tego NACHALNEGO obecnie procederu na przyszłość negatywnymi skutkami.

*

W Europie są dwa, liczące po około 10 mln mieszkańców państwa, które „postawiły się” WHO, Szwecja i Białoruś. W Szwecji (w której 1/4 ludnosci, to imigranci) liczba zgonów na COVID-19 jest stosunkowo duża – ale wciąż 2,5 raza mniejsza, w przeliczeniu na na mln mieszkańców, niż w Belgii, państwie o podobnej strukturze ludnościowej. Na Białorusi obecnie sumaryczna liczba zakażeń zaczyna doganiać tą w 4-krotnie ludniejszej Polsce. Liczba jednak zgonów, w przeliczeniu na mln mieszkańców, jest wciąż tam DWUKROTNIE NIŻSZA niż u nas. W tym miejscu warto podkreślićć, że od początku naszej „kwarantanny” 40 dni temu, na „koronowirusa” umierało w Polsce  średnio 12 osób na dzień, podczas gdyśrednia dzienna liczba zgonów w naszym kraju wynosi 1100! 

Przecież to , czegośmy się „dorobili” przez ostatnie 30 lat, to JEST NAJZWYKLEJSZA CHOROBA UMYSŁOWA, rozpowszechniana przez władze nie tylko „naszego” (?) kraju. Władze wyraźnie „bojące się Boga” w formie kliki GANGSTERÓW, którzy zarządzają korporacją WHO / OMS.

Na zdjęciu. Kibice w Mińsku po zakończenie meczu ligowego 28 marca br.; mecze piłkarskie na Białorusi trwają do dzisiaj.

Zakopane, 24 kwietnia KABALISTYCZNEGO roku 2020

(czyli  roku 103 po Wielkiej Proletariackiej Rewolucji, skierowanej przeciw Żydo-Chrześcijańskiej KABALE)

This entry was posted in Ad PODHALAŃSKA AKADEMIA NAUK, genetyka bio-rozwoju, POLSKIE TEKSTY. Bookmark the permalink.

Comments are closed.