Załącznik (Addendum) 2:
„13 LUCYFERYCZNYCH TEZ” Karola Wojtyły z lat 1969-79
Poniższe „TEZY” zostały opublikowane w 2010 roku, przez doszukującego się wpływów masońskich w Kościele, księdza Luigi Villana podstawie autoryzowanego w roku 1979, przez Karola Wojtyłę już jako papieża, tłumaczenia jego książki „Osoba i czyn” z roku 1969, na język angielski pod tytułem „The Acting Person”.
Według https://marucha.wordpress.com/2012/10/21/osoba-i-czyn/ z roku 2012:
Teza 15:
Bóg nie jest historycznym bytem, który współpracuje z ludźmi, ani też człowiek nie współpracuje z Bogiem, lecz wyłącznie z innymi ludźmi. Religia nie ma swych źródeł w boskim objawieniu, lecz jest rezultatem wyobraźni człowieka. Religia katolicka nie różni się [pod tym względem] od innych kultów.
Teza 16:
Objawienie Boże jest niemożliwe do udowodnienia.
Teza 17:
Jedyne realne wytłumaczenie treści Nowego Testamentu nosi charakter filozoficzny.
Teza 18:
Każdą bożą tajemnicę należy uważać za czysty wytwór ludzkiej myśli. To samo dotyczy tradycyjnej chrześcijańskiej dogmatyki, będącej jednym z tych błędnych systemów.
Teza 21:
Czysto ludzka wspólnota, powszechna i solidarna – oto prawdziwy Kościół Chrześcijański, zgodny z Ewangelią odczytaną na nowy sposób, przeciwny dotychczasowemu totalitarnemu Kościołowi.
Teza 22:
Drogą do uratowania chrześcijaństwa nie jest Objawienie Stworzenia, Odkupienie lub Sąd Ostateczny, ale słowa „dialog” i „bliźni”.
Teza 24:
Zbawienie – samorealizacja ludzkości – nie ma wiecznej natury. Nie przyniesie ono człowiekowi żadnego cielesnego zmartwychwstania. Naiwną wiarę w życie wieczne, w zmartwychwstanie, czy cielesny powrót Zbawiciela na Ziemię, należy rozważać wyłącznie symbolicznie.
Teza 25:
Na drugim świecie, po śmierci, nie będziemy nagradzani za dobre uczynki, ani nawet karani za grzechy.
Teza 28:
Dlaczego człowiek z taką łatwością stworzył sobie duszę? Ponieważ nie została stworzona z niczego, lecz z istniejącej materii: w zwierzęcej duszy rozwijało się filogenetycznie to, co otrzymała ona od swych rodziców, przodków, od małp i [w tym procesie] mogła się jedynie ulepszać.
Teza 32:
Nie ma powodu, aby troszczyć się o dusze poronionych dzieci. Będą zbawione, gdyż grzech pierworodny nie istnieje.
Teza 33:
Nie ma powodu, aby chrzcić lub stosować inne tradycyjne formy dołączania nie-chrześcijan lub niewierzących do Kościoła, ani nawracać wyznawców innych religii.
Teza 35:
Człowiek jest Bogiem widzialnym. Widzieć człowieka – to widzieć Boga.
*
Jeden z komentatorów („Kapsel” @74) powyższych 13 TEZ nazwał „szatańskimi wersetami”. I znana jest przyczyna dla której nabrały one takiego „lucyferiańskiego” charakteru. Omawiając te „Tezy”, opublikowane w języku francuskim oraz angielskim, na str. 24 miesięcznika “Chiesa viva” z września 2010, ksiądz Luigi Villa Docteur en théologieuczciwie dodał że, cytuję „żywiołowa doktor Anna-Teresa Tymi eniecka, dzięki jej współpracy z wydaniem angielskim przez 4 lata, była w stanie zrealizować naprawdę ogromne przedsięwzięcie: uwolnić umysł Karola w celu przekazania tego, co naprawdę chciał wyrazić, a co nie było w pełni zrealizowane w oryginalnej pracy” (patrz komentarz @195). A zatem powyższe Tezy są wynikiem współpracy z przyszłym Ojcem Świętym jego bliskiej znajomej, też z Krakowa. I chyba z tego powodu są one przykładem trzeźwości myślenia, zarówno Papieża Polaka jak i środowiska, w którym się on obracał. Te „tezy” poprawiają zatem mój humor (wyraźnie popsuty encykliką „Laborem exercens” z roku 1981), jako że pochodzę rodziny, która Wojtyłę znała osobiście. Coś się jednak złego stało z Karolem Wojtyłą po zamachu nań 13 maja 1981 roku, kardynał Ratzinger utrzymywał, że wtedy się on zasadniczo zmienił. O tym pod koniec Addendum 3.
Addendum 3:
Proza prób realizacji „Niebiańskiego Jeruzalem” w dzisiejszym Świecie
Pod koniec października br. odwiedził mnie, w Gdańsku, mój “comrade in arms” Izrael Szamir, od kilku lat mieszkający znowu w ojczystej dla niego Rossiji, będący “w przelocie” miedzy Tel Awiwem, Sztokholmem oraz Paryżem, gdzie miał spotkać się ze swym wydawcą. Ponieważ jego (2) żona napisała pracę magisterską na temat obrazu “Sąd Ostateczny” Hansa Memlinga, którego oryginał znajduje się w Muzeum Narodowym w Gdańsku, więc specjalnie dla niego załatwiliśmy otwarcie Muzeum w przeddzień święta 1 listopada.
Z oglądania sławnego obrazu nic jednak nie wyszło, został on bowiem już 30 października szczelnie zapakowany przed mającym się rozpocząć wkrótce remontem Muzeum. Zadowoliliśmy się zatem oglądaniem jego kopii w kościele NMP w Gdańsku, a z otrzymanej od dyrektora Muzeum książeczki się dowiedziałem, że obraz został namalowany we flamandzkiej Bruggi na zamówienie już wtedy „globalistycznych” florenckich bankierów, Tomasso Potinari oraz Angelo Tani. I na prawym skrzydle tego obrazu – iście imponującego liczbą nagich, nie zdeformowanych jeszcze przez Dobrodziejstwa Cywilizacji postaci – w górnej jego części zostało namalowane “wejście do Nieba” (a raczej do Raju, jak zauważają autorki otrzymanego przez nas opracowania). Zostało ono namalowane w formie “bogato zdobionej gotyckiej bramy, symbolizującej Miasto Boże – Niebiańską Jerozolimę … (jej bramy) będą odbudowane z szafiru i szmaragdu, w wszystkie jej mury z drogich kamieni.Wieże Jerozolimy będą zbudowane ze złota, a wały ochronne ze szczerego złota itd.” (Tb 13:17).
I w tym miejscu warto przypomnieć, co z książki „Osoba i czyn” Karola Wojtyły, wydanej w języku angielskim pod tytułem „Acting Person” w roku 1979, wydedukował ks. Luigi Villa w roku 2010. Otóż Tezy 24 i 25 polskiego papieża są następujące:
Zbawienie – samorealizacja ludzkości – nie ma wiecznej natury. Nie przyniesie ono człowiekowi żadnego cielesnego zmartwychwstania. Naiwną wiarę w życie wieczne, w zmartwychwstanie, czy cielesny powrót Zbawiciela na Ziemię, należy rozważać wyłącznie symbolicznie. Na drugim świecie, po śmierci, nie będziemy nagradzani za dobre uczynki, ani nawet karani za grzechy.
Czyli według św. Jana Pawła II „Sąd Ostateczny” przedstawia nie tyle, jak sprawy życia i śmierci mają się w ISTOCIE, ale bardzo szczegółowo informuje nas o sztucznie wygenerowanych przez Ojców Kościoła NADZIEJACH na Wieczną Lepszą Przyszłość ludzi oraz ludów wychowywanych w „religijnych oparach” „nie mających swych źródeł w boskim objawieniu, lecz będących rezultatem wyobraźni człowieka” (Teza 15 JPII). W szczególności o pośmiertnym pobycie w takim to „mieście szczęścia” marzyli nie tylko sponsorujący ten obraz chrześcijańscy bankierzy z Florencji przed 400 laty, ale wciąż marzą liczni na terenie USA żydzi z Neutrei Karta(dosł. „strażnicy miasta”), cytowani przez Brunona Drweskiego w tekście głównym pt. „Jahwe to Atrapa hinduskiego Brahmy – Stworzyciela Wszechświata”
I tę sprawę spróbuję, jako człowiek o dużym doświadczeniu życiowym, który „z niejednego już pieca chleb jadł”, cokolwiek szerzej – czyli dosłownie po „lucyferiańsku” – naświetlić. Chodzi mi o tych wszystkich, którzy swym cnotliwym życiem, samo-skazywali się na pośmiertny pobyt w Niebie (lub do tego Nieba usiłowali się „wkupić” fundując obrazy jak ten, którego fragment jest tutaj reprodukowany). Według cytowanego powyżej proroka Tobiasza (13:18):
Bramy Jerozolimy rozbrzmiewać będą pieśniami wesela,
a wszystkie jej domy zawołają:
“Alleluja, niech będzie uwielbiony Bóg Izraela!”
I błogosławieni będą błogosławić Imię święte
na wieki i na zawsze».
Czyli mówiąc prozaicznie, w Niebiańskim Jeruzalem będzie się „żyło” równie interesująco jak w niedzielę we współczesnym polskim kościele, przepełnionym pieśnią „my chcemy Boga”, którą pamiętam ze stalinowskiej mej młodości. Już wtedy, w wieku lat kilkunastu stwierdziłem, że msze w kościele są po prostu NUDNE. Zaledwie w dekadę po tym, jak przestałem chodzić do kościoła, znalazłem się w „kraju pod bogiem Izraela” (opinia Noama Chomsky’ego) o nazwie Stany Zjednoczone AP i dość szybko tam zauważyłem, że się tam żyje – choć zajmując się nie tyle śpiewem tylko wymagającą DYNAMICZNEGO SIEDZENIA monotonną pracą – też wyjątkowo NUDNO. Czemu udało mi się dawać publiczny wyraz, w latach 1970-tych, na łamach paryskiej „Kultury”:
Wróćmy zatem do GOTYCKIEJ BRAMY DO NIEBA uwidocznionej na obrazie Memlinga. Ponieważ ludzie religijni starają się aby było „jak w Niebie tak i na Ziemi”, więc naszkicowany na tym obrazie zurbanizowany raj, odizolowany od Przyrody śladowo obecnej u podnóża „schodów do Nieba”, starają się oni jakoś odtworzyć na Ziemskim Padole. I to jest praktyczne zadanie dla MASONÓW czyli Murarzy, bo bez ich pracy zwanej LABOR, żadnego Nowego Jeruzalem nie da się zbudować. Zaś Nowoczesnym Świadectwem takiej filo-masońskiej pracy, jest bez wątpienia encyklika „Laborem exercens”, ogłoszona przez Jana Pawła II zaledwie w 4 miesiące po morderczym nań zamachu 13 maja 1981. W tej książeczce, która stała się „deklaracją ideową” wielomilionowego ruchu „Solidarność”, już w jej wstępie czytamy, że
„poprzez pracę ma się (człowiek) przyczyniać do ciągłego rozwoju nauki i techniki, … stworzony bowiem na obraz i podobieństwo Boga Samego aby ziemię czynić sobie poddaną (por. Rdz 1, 28). … Słowa o ‘czynieniu sobie ziemi poddaną’ posiadają ogromną nośność. Wskazują na wszystkie zasoby,które ziemia (a pośrednio świat widzialny) kryje w sobie, a które przy pomocy świadomego działania człowieka mogą być odkryte i celowo wykorzystywane przez niego”. …I dalej, w rozdziale “Ekonomizm i materializm: „nie można oddzielać „kapitału” od pracy — i w żaden też sposób nie można przeciwstawić pracy kapitałowi ani kapitału pracy, ani tym bardziej — jak o tym będzie mowa poniżej — przeciwstawiać sobie konkretnych ludzi, stojących za tymi pojęciami. … Praca jest dobrem człowieka — dobrem jego człowieczeństwa — przez pracę bowiem człowiek nie tylko przekształca przyrodę, dostosowując ją do swoich potrzeb, ale także urzeczywistnia siebie jako człowiek, a także poniekąd bardziej „staje się człowiekiem”.
[[ PS. Uściślam myśl Papieża. Otóż za pojęciem Kapitał stoją Kapitaliści – czyli ludzie super-bogaci – a za Pracą Biedni, swą działalnością pragnący „wejść w łaski” Kapitału. W tej sytuacji warto przypomnieć, najwyraźniej „zapomnianą” przez papieża, podobnie jak przez protestantów u których ta GRECKA Mądrość Syracha (ks. 13) została z Biblii wycięta: „Jakiż pokój być może między bogatym a ubogim? Dziki osioł na pustyni jest żerem dla lwów, a biedni są łupem dla bogatego.” Judaizm w swym założeniu polega na podziale ludzi na kasty Bogiem (Pieniądzem oraz Dekalogiem) chronionych BOGACZY oraz PARIASÓW będących „strawą” dla BOGOPODOBNYCH NADLUDZI. I omawiana „Laborem exercens” – podobnie jaki „krzyż Pański”, który papież ze sobą nosi – są banalnymi narzędziami wzmacniającymi ten plugawy „mojżeszowy porządek” rzeczy. ]]
A zatem mamy w rzeczonej encyklice pochwałę Solidaryzmu Kapitału i Pracy, dla którego biblijnym wzorem jest pracowite zachowanie się RODZINNEGO tandemu Abr/ah/ame i Sary, „bożego stręczyciela” i jego atrakcyjnej „pracownicy bożej”. W Nowym Świecie na tej “abrahamicznej” Zasadzie została zbudowana Wszechmoc Stanów Zjednoczonych AP, „Amerykanizm to ideologia intelektualnej prostytucji”, jak to zauważają co odważniejsi, spychani na margines publicyści, w Polsce Zbigniew Jankowski. Poniżej powtarzam zdjęcie „budującego” przykładu, jak Solidarnie związana z Kapitałem Praca „uczłowieczyła” skrawek Nowego Świata, zwany Manhattanem, w ciągu zaledwie 2 wieków zamieniając go w coś, co ludziom religijnym – a zwłaszcza Żydom, których w tym miejscu jest prawie dwu milionowe skupisko – przypomina Nowe Jeruzalem, w którym „ludzie bardziej stają się ludźmi”:
Otóż w roku 1984 byłem świadkiem, jak francuski socjolog pracy Allain Tourraine nazwał emanującą z encykliki „Laborem exercens” ideologię NEOJUDAIZMEM. Czyli prądem – a raczej trądem – umysłowym, „który nie powinien istnieć”, by przypomnieć słowa Johna Strugnella, zacytowane przez dziennik Haaertz w Tel Awiwie w roku 1990. Mówiąc prosto, ta oparta na PRAKTYCZNYCH WSKAZANIACH Pisma Świętego, sławna encyklika bliskiego znajomego mej rodziny, to nic innego jak „cegła poznawcza” wzmacniająca budowlę Ogólnoświatowej Cywilizacji TPD, opartej na kulcie Techniki, Pieniądza oraz Dupy, wokół której życie Uczłowieczonych Pracą Narodów coraz intensywniej się rozkręca. A zatem w świetle mego LUCYFERYCZNEGO spojrzenia, ten wielotysięczny Marsz Młodych 11.11. 2017 w Warszawie, przebiegający pod hasłem „My chcemy Boga!”, zaczyna być całkowicie zrozumiały: według Tezy 15 JPII, „Bóg” – czy „Chrystus Król” – to tylko wyobraźniowy symbol Cywilizacji, którą dziś, w Wolnej do Pracy Polsce, budują błogosławieni przez JPII Bankierzy oraz Masoni. A ci Młodzi Antykomuniści, maszerujący pod białoczerwonymi sztandarami kilka dni temu, to nic innego jak przygotowujący się do Pracy, w sposób odpowiednio Du.. uduchowiony, czciciele Boga-Stwórcy TPD Cywilizacji! (Osobom mało gramotnym przypominam, że „PIENIĄDZ TO ŻARLIWY BÓG IZRAELA przed którym wszyscy inni bogowie człowieka muszą się ugiąć” – Karol Marks na przedostatniej stronie eseju „W Kwestii żydowskiej” z roku 1844.)
I co my STARZY, w tej banalnej sytuacji religijno-społecznej mamy robić? Jeszcze raz powtórzę, że papieski „Laborem exercens” to nic innego jak HYMN POCHWALNY KU CZCI GOLEMA, Maszyno-Człowieka wynalezionego przez jakichś tam rabinów w celu osiągnięcia, przy jego pomocy, nakazanego im przez Boga „panowania nad ziemią”. I ten żydowski GOLEM zaczął żyć własnym zmechanizowanym życiem, miażdżąc na swej drodze także swych Czcicieli: za pomocą wyprodukowanej przez Cywilizację TPD urządzeń skrytobójczo (jak biblijny Dawid) strzelano bowiem, obezwładniającymi kulami, i do Karola Wojtyły 13 maja 1981 na placu św. Piotra w Rzymie i do Ronalda Reagana 3 miesiące wcześniej przed hotelem Hilton w Waszyngtonie. A to wyraźnie po to, by w trakcie trwających, w obu wypadkach, kilkugodzinnych operacji „usuwania (nie istniejących) kul”, przekonywać ich „z miłością” do współdziałania z Niewidzialnym Panem Świata (obecnie znanym jako Deep State), w zbożnym dziele likwidacji „Imperium Zła” na Wschodzie Europy. I stąd zapewne ten podpis JPII pod wzmiankowanym powyżej gniotem poznawczym, opublikowanym przez Watykan zaledwie w 4 miesiące po tej mafijnej „przyuczce”. (Przyznaję, że nigdy nie ośmieliłem się zapytać 96-letnią obecnie dr Wandę Półtawską, co miał na myśli włoski sędzia Rosario Priore, który prowadził dochodzenie w sprawie zamachu na papieża w 1981 roku i który publicznie stwierdził, że „ Wanda Półtawska nie tylko prowadziła prywatną korespondencję z Janem Pawłem II, ale także znała najbardziej straszliwą tajemnicę tego pontyfikatu“.)
By w jakiś sposób poprawić humor ewentualnym czytelnikom powyższego „lucyferycznego” addendum, załączam wykonaną jako antidotum na zatrucie ideami „Laborem exercens”, satyrkę n.t. „uczłowieczających celów” motywowanej Pieniądzem, prostytucjo-podobnej pracy, powstałąjuż ćwierć wieku temu, w okresie gdy współpracowałem z „Zielonymi Brygadami” w Krakowie: