Już po pierwszym, inaugurującym moje “występy” na neon24, wpisie pt. “Siedem Świateł Rozumu“, komentator(ka) “miarka” zaprotestował(a):
//Jego poziom to poziom agresywnej bestii, która już podjęła decyzję by nas pożerać. Jedyne co możemy zrobić to podjąć obronę konieczną i nie dać sobie szkodzić.//
miarka 04.12.2018 12:26:33
To jest fakt, że jako ZWIERZĘ (‘bestia’ wg „miarki”) „czyniąca światło” (lucifer po łacinie) zawzięcie podkopuję zasadność wiary ZHEBRAIZOWANYCH CHRZEŚCIJAN (tak Józef Chałasiński, określił, przed 60 laty, stan mentalny ogółu polskich emigrantów w USA). A zwłaszcza irytuje mnie HIPOKRYZJA kościelnego hasła “Bóg jest miłością“, podczas gdy w Biblii znajdujemy WYRAŹNĄ NEGACJĘ tego “usypiającego rozum” pobożnego zapewnienia. I to nie tylko w formie odnotowanych w Starym Testamencie skarg prostych żydów „Każdy człowiek źle czyniący jest miły oczom Pana, a w takich ludziach ma On upodobanie.” (Mal. 2: 7), ale i w nowotestamentowym św. Pawła stwierdzeniu::
«powiedziano jej (Rebece) : starszy będzie służyć młodszemu, jak jest napisane: Jakuba-Izraela umiłowałem, a Ezawa miałem w nienawiści. aby niewzruszone pozostało postanowienie Boże, powzięte na zasadzie wolnego wyboru, zależne nie od uczynków, ale od woli (tj. “bożego widzimisię”) powołującego» (“List do Rzymian” 9, 11-13; przypominam, że Ezaw to mityczny protoplasta Edomitów, potomków „1-szego człowieka” Adama, obecnie przez izraelitów pogardliwie nazwanych gojami.)
No cóż, takie “boże widzimisię” (noszące w religijnej literaturze nazwę predestynacji) to nic innego jak najzwyklejsza PODŁOŚĆ, by użyć dosadnego polskiego określenia. Która to, ucieleśniona w czasach nowoczesnych przez „wyjątkową nację”, zarówno znad rzeki Potomac, jak i znad Morza Martwego, PODŁOŚĆ stała się KAMIENIEM WĘGIELNYM budowy NWO, czyli NOWEGO ŚWIATOWEGO PORZĄDKU, w ten sposób przez mnie zobrazowanego:
I w ostatnich tygodniach, tej „budującej NWO” podłości otrzymaliśmy dwa znamienite przykłady:
-
Jak zauważa to mój „comrade in arms” Izrael Szamir w artykule „Starving Venezuela Into Submission”, czujący się być biblijnym „Panem Świata” rząd USA zarekwirował miliardy dolarów, jakie Wenezuela miała zdeponowane w amerykąnskich bankach. I po zainicjowaniu TOTALNEJ BLOKADY tego „boliwariańskiego” kraju, poprzez przygotowywane „humanirarne dostawy” żywności (zakupionej za za skradzione rządowi Wenezueli pieniądze), „Pan Świata” planuje przekupić – jak rasowy biznesmemen – przynajmniej część tamtejszej ludności, by oddała lokalne zloża ropy naftowej północno amerykańskim koncernom.
-
A kilka dni temu inny przedstawiciel „wyjatkowej nacji”, minister spraw zagranicznych Izraela imieniem Katz, zrobił Polakom „prezent nie do odrzucenia” oskarżając, m.in. przemiera Polski Morawieckiego, że należy do nacji, która „wyssała antysemickość z mlekiem matki” (w mym osobistym przypadku matki góralki, na co należy patrzeć w kontekście napisu wielkimi literami, jaki przez wiele lat widniał na murze oporowym linii kolejowej przed wjazdem na Dworzec Centrany w Warszawie „GÓRALE TO ŻYDZI”.)
By zatem wskazać, skąd się bierze ta OBŻYDLIWOŚĆ oraz GŁUPOTA zachowań przywódców „demokratycznych” narodów, uważających się za „wybrane (przez ‘boże widzimisię’ oczywiście) do panowania nad Ziemią”, pozwolę sobie przypomnieć krótki esej na ten temat, napisany już ponad ćwieć wieku temu i opublikowany jako „Aneks” do broszurki „Wojna Bogów – Helios-Światowid kontra Jahve-Hefajstos” z roku 1995.
OTIUM I NEGOTIUM W OPOWIEŚCIACH BIBLIJNYCH
Starotestamentowa opowieść o braterskiej zawiści Jakuba względem Ezawa warta jest bliższej analizy. Tkwi w niej bowiem klucz do zrozumienia istoty naszej przedsiębiorczej, nowoczesnej cywilizacji. Otóż według Biblii „Ezaw był zręcznym myśliwym, żyjącym w polu. Jakub zaś był człowiekiem spokojnym, mieszkającym w namiocie. Izaak miłował Ezawa, bo ten przyrządzał mu ulubione potrawy z upolowanej zwierzyny. Rebeka natomiast kochała Jakuba.” W sumie, Ezaw był odważnym i pełnym życia „Synem Ojca”, zaś Jakub niemrawym, dekującym się w namiocie „maminsynkiem” (dosłownie! później podobna różnica postaw pojawi się między Jezusem — człowiekiem łąk i pól — a św. Pawłem, człowiekiem miasta).
Ezaw według prof. Andrzeja Wiercińskiego znaczy “gotowy” względnie “kompletny”, gdyż był on w pełni ukształtowanym człowiekiem (i zwierzęciem); potrafił się on obywać nawet bez chroniącego go namiotu. Ten wyraźnie gardzący gospodarką “nierób” był typem starożytnego arystokraty, określanego po łacinie jako otium (“najlepsi”, po grecku aristos). Zupełnie inaczej zachowywał się jego bliźniaczy brat Jakub, który był przykładem platońskiego “naturalnego niewolnika”, czyli człowieka idącego w ślad (tak wg Wiercińskiego tłumaczy się słowo Jakub) za “naturalnym panem” jakim był Ezaw. W starożytności ludzi pokroju Jakuba określano jako negotium (przedrostek neg oznacza zaprzeczenie), czyli ludzi interesu – stąd pochodzi uwielbiane dzisiaj słowo negocjować, czyli kupczyć, handlować.
Wysiadujący w namiocie jak staropolska, wojskowa ciura Jakub był w istocie niezwykle przedsiębiorczy: by zdobyć pożądaną przezeń gospodarkę wyłudził prawa pierworództwa od swego brata i oszukał ojca; by zarobić na upragnioną przezeń żonę prze kilkanaście lat tyrał u oszukańczo kupczącego swymi córkami, swego wuja, pasterza Labana. (Ezaw-nierób oczywiście na swe żony nie musiał zarabiać, gdyż na niego, jako na mężczyznę “kompletnego”, kobiety same leciały.)
Biologiczna „niekompletność” (względnie „udziecinnienie”) nosi nazwę neotenii. Różnice w kulturze „kompletnego” człowieka jakim był Ezaw, w porównaniu z neotenicznie niedorobionym” Jakubem są bardzo istotne.
— Po pierwsze, Ezaw jako zręczny myśliwy był człowiekiem PRZYGODY, pogodzonym z tym, że w życiu będzie często niedojadał. Wysiadujący zaś w namiocie Jakub był człowiekiem STRACHU, modlącym się aby go w życiu nie spotkała żadna przygoda (co uwidocznione zostało w jego „Przymierzu z Bogiem”).
— Po drugie myślistwo, choć „na zewnątrz” oznacza zabijanie zwierząt, to jednak „w ukryciu” oznacza samodoskonalenie się (zwłaszcza doskonalenie wzroku) zarówno łowcy jak i unikającej myśliwych zwierzyny. (Obserwuje się to nawet i dzisiaj, już po wynalezieniu obrzydliwej dla prawdziwych myśliwych broni palnej.) Pasterstwo ma zaś cechy dokładnie odwrotne: „na zewnątrz” pasterz zdaje się opiekować swym stadem, zaś „w ukryciu” hoduje on zwierzęta po to by je w sposób łatwy zabijać, co żydzi robili — i robią — w szczególnie okrutny, rytualny sposób. Pasterstwo jest zawodem niezwykle nudnym i pozbawionym elementów przygody, oznaczającym biologiczne upodlenie się zarówno pasterza jak i zniewolonych przez niego zwierząt.
— Po trzecie, ginące dzisiaj kultury zbieracko-łowieckie od razu odczuwają nadeksploatację swych terenów i w związku z tym mają „dalekowzroczne” zwyczaje ograniczające przerosty ich własnych populacji. Te zwyczaje są obce „krótkowzrocznym” kulturom pasterskim, które w celu rekompensacji swej „niekompletności” — podobnie jak rodzina biblijnego Jakuba —dla podniesienia swego prestiżu zwykły wypasać maksymalnie wielkie stada. To bezmyślne zachowania się społeczeństw pasterskich już w czasach prehistorycznych zamieniło pokrytą podówczas sawanną Saharę w pustynię i ten proces wyjaławiania ziemi przez „hodowlę dla prestiżu” trwa w Afryce do dzisiaj.
— Jest też i czwarta, bardzo istotna różnica między pasterstwem a łowiectwem. Otóż myśliwy w pełni żyje w przyrodzie i ma zwyczaj czczenia tej PRZYRODY jako swego boga. Pasterz dokładnie na odwrót, wszystko co robi jest wymierzone PRZECIW NATURZE: społeczeństwa żyjące z hodowli dążą do całkowitego wytrzebienia zwierząt dzikich, nie tylko drapieżnych ale i trawożernych, podbierających pokarm dla ich stad; Huculi w Karpatach jeszcze w XX wieku wypalali niepotrzebne im lasy, by zwiększyć rozmiary swych pastwisk na połoninach. Jest zatem zrozumiałym, że tylko wśród nawykłych do „ujarzmiania” w ten sposób przyrody, krótkowzrocznych plemion starożytnych pasterzy mogła się zrodzić podstawowa dla Biblii iluzja, że człowiek może w pełni zapanować nad ziemią i nad wszystkimi na niej zwierzętami. (Oczywiście eksterminując po drodze wszystkie inne, nie dające się udomowić, rodzaje istot żywych.)
Pasterstwo w sposób naturalny „idzie w ślad” za myślistwem, gdyż polega ono na udomowieniu nadających się do eksploatacji zwierząt — podobnie zresztą jak zmuszające człowieka do niewolniczej pracy rolnictwo, które „idzie w ślad” za mało wydajnym zbieractwem użytecznych dla człowieka roślin. Kultura judaizmu, właśnie przez to, że za wzór dla społeczeństwa stawia zachowanie się nie naturalnych panów („synów pierworodnych”), ale „idących za nimi w ślad” imitatorów, od samego początku jest od wewnątrz martwą KULTURĄ IMITACJI. Praktycznie zaś cała „wychowawcza” rola kapłanów tego kultu sprowadza się do niedopuszczenia do odkrycia, że chodzi tutaj o wlokącą się od tysiącleci historię gigantycznej bzdury, mającej zapewnić kapłanom pożądane przez nich bogactwo oraz prestiż.
Kolejnym po Jakubie, „idącym w ślad” bohaterem Biblii był Mojżesz, który tak dobrze się nauczył imitować egipskich kapłanów, że aż wyzuł ich z prawa do historycznego pierworództwa religii monoteistycznej. I tak jak jego praojciec Jakub, który z otium zrobił negotium, tak i Mojżesz egipską ideę arystokratycznych rządów WIDZĄCYCH MĘDRCÓW przekształcił w totalitarny reżim interesownych, NIE-WIDZĄCYCH (ŚLEPYCH) GŁUPCÓW. Ci zaś mojżeszowi „głupcy” i „wodzowie ślepi” — a jest to autorytatywna opinia Jezusa Chrystusa — w zaledwie sto lat po śmierci tego WIDZĄCEGO proroka doprowadzili do doszczętnego starcia domu Izraela z powierzchni globu.
Po tym historycznym wydarzeniu, ziemia aż przez półtora tysiąca lat odpoczywała od prób sterroryzowania jej („udomowienia”) za pomocą pracy i lichwy uprawianej przez przedsiębiorczy „lud boży”, uwielbiający — jak jego praojciec Jakub — przesiadywać w zamkniętych i bezpiecznych pomieszczeniach. Wraz jednak z urbanizacją nowoczesnej Europy, w znarkotyzowanych Pismem Świętym, protestanckich krajach Zachodu, odrodziła się burżuazyjna „elita ciurów”, która skutecznie poszła w ślad za europejską arystokracją, wyrzucając tę warstwę próżniaczą z jej dziedzictwa.
Dzisiaj, po wypędzeniu z Europy komunistów — wśród których ukryli się uwielbiający przygodę potomkowie Erosa (Ezawa) nieroba — świat wydaje się być bliższym niż kiedykolwiek spełnieniu się proroctw Abidiasza i Zachariasza z przed dwudziestu sześciu wieków: Niepozostanie nawet szczątku z domu (żyjącego z miecza) Ezawa…, A Pan (Jakuba — kupca — Izraela) będzie królem nad całą ziemią.
Dzięki rozszyfrowaniu ukrytych znaczeń niektórych słów kabały, można się domyśleć jakie jest prawdziwe imię zżeranego przez ambicję „Pana Izraela”. Otóż słowo „kupiec” (negotium, czyli Jakub) ma symbol „666″ czyli jest równoważne słowu „bestia”. I właśnie te totalnie skomercjalizowane LUDZKIE BESTIE, w Ewangeliach zwane „wilkami w skórach owiec”, przejęły obecnie — oczywiście w imię Dekalogu oraz Praw Człowieka — praktycznie totalną władzę nad Ziemią.
———————–
*P.S. 2002. Wykorzystując przedindustrialną ‘optykę’ arystotelesowską możemy powiedzieć, że jak u nieznoszącego sedentaryzmu, zmysłowego Ezawa dominowała “dusza zwierzęca”, tak u autystycznie „spokojnego” i mało spostrzegawczego (np. nie zauważył z kim spędził noc poślubną!) Jakuba dominowały potrzeby “duszy wegetatywnej”, ograniczonej do konsumpcji “dla prestiżu” oraz do rozmnażania populacji Jakubo-podobnych, małych i większych kombinatorów.