PAN w Z-nem (17): Stanisława Szukalskiego próba „odmrocza” TYSIĄCLETNIEGO ZAMROCZA kultury Słowian

Stanisława Szukalskiego próba „odmrocza”  TYSIĄCLETNIEGO ZAMROCZA kultury Słowian

(+konferencja Polonia (Iudeo)Christiana nt. Ewolucji)

 https://wiernipolsce.wordpress.com/2016/05/02/stanislawa-szukalskiego-proba-odmrocza-tysiacletniego-zamrocza-kultury-slowian/

 Mam coś dla rozruszania zarówno męskich jak i żeńskich „serc” jak i okolic krocza. Mianowicie 22 kwietnia br. uczestniczyłem w Nitrze na Słowacji w konferencji tak rozpropagowanej:

Na tej konferencji, która w zgromadziła dość liczną publiczność, miałem i ja moje 15 minut, w trakcie których opowiadałem (po słowacku) o znanym międzywojennym słowianofilu „Stachu z Warty”, czyli Stanisławie Szukalskim. A w szczególności o jego ideologii „Zermatyzmu”. Według tej to nowatorskiej (w okresie międzywojennym) interpretacji naszej prahistorii, po zamieszkujących Europę słowiańskich Sarmatach, używających języka pra-polskiego (tak! – co wzbudziło wesołość na sali) pozostało miasteczko Zermatt usytuowane pod Matterhornem („Rogiem Matki”) w Alpach. (No, coś w tym związku Alp Centralnych z językiem pra-indoeuropejskim jest na rzeczy, jako że w tym rejonie zarówno rzeki jak i miasta często mają rdzeń „aar”, co jest pozostałością po pra-indoeuropejskiej nazwie rzeki, występującej także w rdzeniu słowa S(A)ARmata).

A na zakończenie mego wystąpienia pokazałem kilka malowideł oraz projektów pomników autorstwa tego teoretyka „Odmroczonego Słowiaństwa”. A w szczególności projektu pomnik papieża Jana Pawła II, jaki Szukalski – który od wojny mieszkał już tylko w Kalifornii – wykonał w 1980 roku na cześć elekcji Karola Wojtyły na Stolec Apostolski. Jak to zasugerowałem audytorium, gdyby według tego projektu pomnik JPII ustawiono na hradzie przed katedrą w Nitrze (stoi tam nasz papież, w szeroko jak skrzydła rozpostartym płaszczu, „tmavy (ciemny) ako aki netoperek”), to do Nitry waliły by tysiące pielgrzymów by podziwiać to „odkrycie” (dosłownie) słowiańskiej rzeżby sakralnej: na pomniku papież, demonstrując męską siłę swych mięśni, jest prawie nagi, bez ODZIEŻY! (Ale „hydrę komunizmu” pod swymi nogami gnębi). I znowu na sali usłyszałem aplauz:

Zademonstrowałem też kilka zdjęć prac bliskiego współpracownika „Stacha z Warty”, malarza i rzeźbiarza Mariana Konarskiego, który w okresie międzywojennym był drużynowym założonego przez Szukalskiego „Szczepu Rogate Serce” (jego syn, znany krakowski dziennikarz  Leszek Konarski, jest mym dobrym kolegą):

I proszę zauważyć, zarówno na projekcie pomnika JPII (symbolicznie dzierżącego w rękach CEP zamiast KRZYŻA) autorstwa  „Stacha z Warty”, jak i na obrazie biegnącej Jadwigi, żony Mariana Konarskiego, dominują postacie nagie lub prawie nagie, demonstrujące SIŁĘ ORAZ PIĘKNO Słowian.

Jak gdyby dla kontrastu z moją wypowiedzią, na konferencji „Povodna (‘pochodzeniowa’) kultura SLOVANOV”  wystąpiła pani Viera Rosa Majerová z Popradu (pod Tatrami) z takim oto wykładem:

Jak to widać na powyższym plakacie, według pani Majerovej z Popradu „piękno slovanskich żien” nie polega na ich NATURALNYM PIĘKNIE – dobrze widocznym na symbolicznym obrazie żony słowianofila z Krzeszowic, Mariana Konarskiego. Ale na odwrót, na ich SZTUCZNYM ODZIANIU w długie, sięgające do kostek spódnice, symbolizujące „sakralny charakter kobiet” – jak to podkreśliła autorka referatu. Otóż dzięki portalowi https://marucha.wordpress.com/2016/04/28/slowianska-wiedza-na-temat-odziezy/ odkryłem, że Viera Majerova się wzoruje na poglądach innej Słowianki Olgi Walaljerowoj (? – nie wiem z którego miasteczka), która na dwujęzycznym portalu „THE EARTH – Online Monthly Newspaper of the “Ringing Cedars” movement” opublikowała artykuł „The Symbolism of Ancient Slavic Costume”, w którym kwestia sakralności długich spódnic została ujęta w ten sposób:

Kobieta zbudowana jest tak, że energię czerpie z dołu, od Matki Ziemi, napełniając i wzmacniając swoją naturalną płodność (rozumianą również jako zdolność do przekazywania myśli i uczuć do kanału materializacji). Mężczyzna pobiera energię z góry, odżywiając i wzmacniając swojego ducha – swoją moc, mądrość i szlachetność. Macica to naczynie, gdzie gromadzona jest żeńska, ziemska energia. Mężczyźni, ponieważ tego organu nie posiadają, mogą otrzymać tę energię tylko od kobiety…. Jak to działa? Spódnica o długości do samej podłogi układa się w stożek i poprzez kołysanie się i zakręcanie podczas chodzenia tworzy pola torsyjne pomagające pobierać, przewodzić (dzięki stożkowemu kształtowi) i utrzymywać niezbędną dla kobiety energię ziemską. …

Wobec takiego argumentu, ja odważyłem się zauważyć – ku głośno zamanifestowanej uciesze ponad 200 uczestników tejże konferencji – że dzisiaj na ulicach, zarówno w Polsce jak i na Słowacji, w długich sięgających prawie do ziemi sukniach to widujemy głównie księży. Czyżby manifestują oni w ten sposób swój „chłopo-babski” charakter pobierając z Ziemi, przy pomocy stożkowatych sukni, energię wzmacniającą naturalną płodność ich „męskich macic”?

Na co pani Majerowa z Popradu zareplikowała, że to jest skandal, że (katoliccy) księża nie mogą się żenić i wypełniać – jak mężczyznom przystało – ich męskich obowiązków.

Ten głos pani Majerowej jakoś przez cenzurę „ga(gno)jówki Maruchy” się przebił, ale z komentarzem Gajowego: Pani Majerowa z Popradu niech się zajmie swoimi sprawami, a nie reformowaniem Kościoła. Co komu do jemu a jemu do komu? Kolejna „zatroskana” o rzeczy, jakie jej nie dotyczą. Może chłopa jej brakuje, a księża ją rajcują?

Co rajcuje panią Majerową, to opowiedziała ona sama, podkreślając niezwykłą ważność przedmałżeńskiej CZYSTOŚCI kobiet – by przypadkiem, wskutek niedawno odkrytego zjawiska telegonii, nie znalazły się w ich macicach geny pochodzące od partnerów poprzedzających nasienie POŚWIĘCONEGO MĘŻA. Niestety w trakcie konferencji do głowy mi nie przyszła uwaga, że znane w całej Słowiańszczyźnie pogańskie obrzędy Kupały (od ‘kupy’ względnie ‘kopy’), czyli wspólnego ‘kop..owania’, w noc zwaną świętojańską, to był właśnie wspólny wysiłek naszych słowiańskich praprzodków, aby metodą telegonii ULEPSZYĆ RASĘ! (Takie zbiorowe Obrzędy Kupały zachwalane są skądinąd przez Platona w jego „Państwie Pogan”; z tym że zamiast „puszczania i łowienia wianków” Platon proponował zabawę w „ciągnięcie losów”, oczywiście losów odpowiednio wyselekcjonowanych przez kapłanów-speców od ulepszania rasy.)

To wielokrotne wychwalanie przez mówczynię ZASAD ZACHOWANIA CZYSTEJ RASY, dającej ponoć świadectwo Piękna oraz Braku Korupcji przyszłych Żon („Preco je buducnost’ naroda w rukach żien?”) wywołała w końcu mą słowną reakcję, która zajęła uwagę sali  na dobre kilka minut. Przypomniałem bowiem, że do największych kulturotwórczych postaci w Europie należeli rasowi mieszańcy, zwłaszcza W. I. Lenin, który był MIESZAŃCEM aż 4 ras – szwedzkiej, rosyjskiej, kałmuckiej oraz żydowskiej (o czym Lenin nie wiedział, jako że ponoć dopiero po jego śmierci jego siostra odkryła ten żydowski ślad ich pradziadka). Powołałem się także na me wcześniejsze studia genetyki populacji u profesora Alberta Jacquarda w Genewie. Ten dyrektor INED (Institut National d’ Etudes Démographiques w Paryżu) nam wskazywał, że jest dokładnie na odwrót niż to się pani Majerowej wydaje, rasowa bowiem izolacja prowadzi do utraty wigoru oraz płodności, a także i do utrwalania się wśród populacji wielu chorób genetycznych. Zaś dbające nie o rasę, ale o dobrą jakość swych wojsk, Imperium Ottomańskie  przez aż 500 lat ściągało z krajów słowiańskich młodych chłopców, robiąc z nich janczarów. Ci zaś, po ukończeniu służby wojskowej zakładali w Turcji haremy i obecnie, jak na to wskazują badania genetyczne, Turcy mają statystycznie genotyp taki sam jak Serbowie, a przecież kulturowo to są całkiem odrębne nacje!

Przytoczyłem też znany mi osobiście przykład, jak to samoizolacja genetyczna Żydów Sefardyjskich (z Afryki Północnej), spowodowała u wielu ich potomków występowanie dłoni ze skróconymi o jeden człon kostny palcami – co mi pokazywał na swym przykładzie jeden z mych paryskich kolegów. Nie mówiąc już o dziedzicznej hemofilii u zdegenerowanej carskiej rodziny w Rosji. Czyli wszystkie te, wychwalane przez Vierę Majerową, „słowiańskie szlachetne” wysiłki, mające na celu zachowanie niezdegenerowanej populacji – a w szczególności kobiet – to są bzdury, w swej istocie wymierzone w UPODLENIE RASY. (Jest to głupawka, którą z uporem propaguje, na portalu wiernipolsce, mieszkający od lat 35+ w USA były wojak PRL występujący pod nickiem APA/cz.)

Nie miałem okazji w Nitrze dodać, że te „szlachetne bzdury” na temat czystości genetyki, pojawiły się wśród Słowian dopiero wraz z zainstalowaniem się u nich „czarnosukienkowych” misjonarzy z Bliskiego Wschodu, przed lat około tysiącem. (Vierę Majerową najwyraźniej me argumenty przekonały, jako że zainteresowała się mą broszurką „Vojna bohov”, stanowiącą rodzaj ODMROCZA zakłamanej Bogiem Bezrozumu Pieniądza – przez Karola Marksa skojarzonego z hebrajskim Jahwe – historii Europy, a w szczególności Słowiańszczyzny.)

I tutaj, przy czytaniu recenzji z dramatu Szukalskiego „Krak syn Ludoli”, aż zaskoczyła mnie analogia, występującego w tej sztuce z roku 1937, „pająkopodobnego” boga Hjeh Weha i jego namiestnika na Sławię, KRABOPODOBNEGO – jako że kazał się nazywać „Jego Szerokością” –   Bezgłowego Ciula, do stworzonej przeze mnie, dokładnie 10 lat temu, personifikacji Cul-Capita/Oranusa, czyli niewidzialnego “PANA” Zachodu (http://zaprasza.net/a_y.php?article_id=9496). Otóż według Szukalskiego „(Bezgłowy) Ciuł ciuła złoto, srebro i świecące kamyczki dla potęgi Biżymdów (dzisiaj moglibymy powiedzieć że jest to sekta KGB – Koalicja Globalnych Banksterów). Zaś dla zdradzonych Sławian, kości młodzianych Ofiarników zachowywane są po każdym spełnieniu corocznych ofiar, Smokowi w podziemiach Skałki (względnie w krypcie na Wawelu, gdzie spoczęły kości „ofiarników Smoleńska”).

Toż to przecież jest dokonana przez Szukalskiego PREFIGURACJA najnowszej Dziejawy nie tylko plemienia Lechitów! A „pajęczyna”, która spowija TRON Hjeh Weha (H.j go Wie kogo?) oraz jego Namiestnika, Bezgłowego Ciuła, to nic innego niż „elektroniczna sieć” IMF/MFW która oplata obecnie prawie Całą Planetę! Unieruchomione w tym MATRIXie (macierzy, MACICY) narody są powoli ale systematycznie wysysane z ich soków życiowych przez okrutnych RAKOBOPODOBNYCH „Biżymdów KGB”!

Jakiś czas temu przetłumaczyłem łacińskie określenie „Cul-Capita” na pięknie brzmiące w języku Wschodnich Słowian słowo ŻOPOGŁAW. Jak to już w paryskiej „Kulturze” przed blisko 40 już laty sugerowałem, jest to występujący w Przyrodzie DUCH SPRAWCZY CYWILIZACJI ZACHODU, manifestujący się aż w Trzech Osobach T-P-D czyli Technika-Pieniądz-Dupa, (w języku Biżymdów W-T-C – Wealth-Technics-Comfort). Przed którym to „Sztucznym Bogiem” biją obecnie pokłony prawie wszystkie na świecie narody dostarczając, Inwestorom KGB w Ludzką Głupotę, swych bogactw oraz rzesz ofiarników. A dzięki „la trahison des clercks” – czyli Zdradzie Klerków nie tylko słowiańskich – tak wygląda Obraz Świata, spowitego Medialno-Prawną Pajęczyną KGB/IMF, którą  KRAK (Kontra RAK?) od wielu już lat usiłuje zerwać.

*

Sprawa druga

Dotycząca uszczelniania PAJĘCZYNY POJĘĆ, w którą Sprzedawczyki, na żołdzie KGB/IMF (czyli szukalskiego boga „jestem który jestem” Hui Weh), usiłują wplątać Ludzkość:

 Na dzień 19 maja br. planowane jest w Warszawie otwarte dla publiczności ZAMROCZE zbiorem antycznych oraz nowoczesnych bzdur, wymyślonych tylko po to, aby „nosiciele Biblii oraz kart Bankowych” mogli się dobrze obłowić w kolonizowanych przez nich krajach:

proponuje

O czym będą rozprawiać, w/wym. intelektualiści oraz praktycy biologii, wiem z osobistego doświadczenia sprzed czterech dekad.  Te doświadczenia streściłem w artykule „Głos w małpiej rozprawie” zamieszczonym w  warszawskiej „Polityce” nr. 41/1334 z  27.X.1982. Użalałem się w nim że, cytuję „Jałowa, choć szeroko rozreklamowana dyskusja między współczesną Religią i Nauką jest li tylko świadectwem rozmiaru upadku umysłowego naszej cywilizacji”. A w szczególe zauważyłem, że „jeśli chodzi o wytłumaczenie, skąd się biorą nowe odmiany i gatunki, to stanowisko neodarwinistów jest jednoznaczne: powstają one przez przypadek. Do jakiego stopnia to „jedynie słuszne” wytłumaczenie pokrywa się z tezami kreacjonistów, niech świadczy fakt, że neodarwinowscy studenci Oxfordu mistyczną przyczynę powstawania nowych odmian nazwali po prostu GOD (Bóg): Generator Of Diversity.”

A w zakończeniu powtórzyłem: „Jak pisałem na wstępie, materiały dowodowe, demonstrowane przez obie strony biorące udział w „małpiej rozprawie”, każą nam wyciągnąć raczej smutne wnioski  o „ewolucji” człowieka otoczonego wszystkimi dobrodziejstwami cywilizacyjnymi. Mimo całkowitego milczenia obu, pozornie zwaśnionych stron na temat takiej ewolucji, tezę o upadku człowieka w miarę jego „rozwoju” ekonomiczno-cywilizacyjnego możemy wyczytać zarówno w Biblii („Prędzej wielbłąd przez ucho igielne niż bogacz…itd. – MG 2016) jak i w „Dialogach” Platona, w „Philosophie zoologique” Lamarcka, jak i w „Kulturze i fetysze” Kołakowskiego”.

No cóż, powyżej wymienione prace poszły w zapomnienie, a jak stwierdził autorytatywnie jeden z prominentnych w Polsce czcicieli Żopogława, dr hab. Robert Piotrowski z UZG, „lamarckizm jako pogląd na ewolucję, w USA nie jest tolerowany”. (Ciekawym, czy 19 maja w Warszawie, importowany z USA prelegent ten pogląd podtrzyma – czy też będzie chciał tę sprawę, m.in. ewolucji choroby RAKA w której się specjalizuje, przemilczeć?)

Ja niestety nie będę mógł uczestniczyć w wyżej wskazanej konferencji. Akurat w tym czasie odlatuję do Macedonii, gdzie nad jeziorem Ohrydzkim mam uczestniczyć w konferencji nt. „Piśmiennictwo wczesno-słowiańskie”. Ale gdyby ktoś był w Warszawie i sprawą ewolucji poglądów na Ewolucję się interesował, to proszę o odczytanie mego – z konieczności bardzo „skompaktowanego” – listu na omawiany przez prelegentów temat (także w języku angielski abstraktu „Open letter to biologists” z 1981 roku).

A oto skrót poglądów dr Marka Głogoczowskiego, inicjalnie magistra fizyki z UJ w Krakowie oraz Master of Arts w geofizyce na UC w Berkeley USA (http://markglogg.eu/?p=1222):

Autor zajmuje się, od czterech już dekad, dokumentowaniem oraz promocją WITALISTYCZNEGO poglądu – w szczególności propagowanego przez zoologa i paleontologa  Pierre-Paula Grassé (1895-1985) oraz biologa i psychologa Jeana Piageta (1896-1980) – że dzięki endogennej, immanentnej ich inteligencji, ustroje ożywione wyraźnie stawiają opór 2 Prawu Termodynamiki, prawu powodującemu że wszystkie bardziej złożone, nie animowane (nie ożywiane) struktury ulegają z czasem dezintegracji. A dzięki samo-konstruującym się, w ten INTELIGENTNY sposób, odruchom warunkowym (jest to trójstopniowy biochemiczny system R-N-A: RegeneracjaNadregeneracja czyli hipertrofia → Asocjacja wzmocnionych, przez ich używanie, struktur DNA oraz RNA) organizmy nabierają i długotrwałej odporności na powtarzające się zagrożenia ich bytu i przekazują predyspozycje do rekonstrukcji nabytych (względnie utraconych) odruchów kolejnym pokoleniom.

Najbardziej ogólnie możemy powiedzieć, że będąca manifestacją bio-programu LUCID (Life Universal Creative Intelligent Design), który poprzez mechanizm R→N→A  spontanicznie łączy ze sobą (łac inter-ligare, stąd inteligencja), pobudzone do działania bio-struktury w wyższe bio-formy, EWOLUCJA LAMARCKOWSKA JEST ODPOWIEDZIALNA ZA POWSTANIE PIĘKNA WYSOKOZRÓŻNICOWANEJ PRZYRODY.

Natomiast krytykowany przez autora, oparty na hebrajsko-darwinowskim zrozumieniu świata, wprowadzany w skali Planety przez Naród Wybrany, program HIDE (ang. Hebrew Inteligent Design of Evolution, po polsku najlepiej tłumaczony jako PHI, czyli Projekt po Hebrajsku Inteligentny)  jest realizacją BIBLIJNEGO PLANU UNIFORMIZACJI ŚWIATOWEJ DEMAFORY (demos – lud, foros – praca), WYNISZCZENIA „ZBĘDNYCH” GATUNKÓW, ORAZ STWORZENIA ZAPEWNIAJĄCEJ PANOWANIE NARODU WYBRANEGO,  POWSZECHNEJ BRZYDOTY (ang. HIDEousness)

Post Scriptum 1

Z zawodowego obowiązku sprawdziłem, co będzie miał do powiedzenia zaproszony z USA na warszawską konferencję o ewolucji, Nigel E. A. Compton, biolog i onkolog. Szukając via Google, trafiłem na artykuł „Enhanced Neoplastic Transformation in an Inhomogeneous Radiation Field: An Effect of the Presence of Heavily Damaged Cells” …  This situation is typical of hot particles such as those released during the accident at Chernobyl.” Czyli po polsku, jest to artykuł wskazujący, że w sytuacji nierównomiernego napromieniowania (promieniami beta, czyli wiązką elektronów) obserwuje się zwiększoną ilość transformacji nowotworowych w napromieniowanej tkance. I że taka sytuacja była typowa w wypadku napromieniowania gorącymi cząsteczkami beta jakie miało miejsce w trakcie katastrofy w Czarnobylu. Nie udało mi się doczytać, czy doświadczenia Crompton et al. były robione „in vivo” (na żyjących na względnej swobodzie zwierzętach) czy „in vitro”, na tkance wyizolowanej z takich zwierząt i hodowanej w szklanym „spodeczku” Petri.

Już ten króciutki abstrakt do którego dotarłem sugeruje, że wśród solidnie naświetlonych, promieniami beta, zwierząt oraz ludzi w Czernobylu musiało dojść do pojawienia się wielkiej ilości nowotworów.  I być może to jest to, o czym będzie opowiadał dr Crompton w ramach konferencji Polonia (Iudeo?)Christiana na temat ewolucji.

Tymczasem mój zmarły przed kilkoma laty znajomy, profesor Zbigniew Jaworowski, przez wiele lat dyrektor CLOR (Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej) w Polsce utrzymywał, że było dokładnie na odwrót, po awarii w Czarnobylu znacznie zmalała wśród napromieniowanej ludności ilość nowotworów (za wyjątkiem okresowego przerostu tarczycy). Czytać jego artykuł „Dobroczynne promieniowanie” w „Wiedza i Życie”  z roku 1997, a zatem opublikowanego dokładnie w roku publikacji w „Radiation Research”   domysłów Nigela Cromptona o przewidywalnym wzroście ilości chorób nowotworowych po Czernobylu. Tutaj jednak nie jest miejsce na szczegółowe wyjaśnianie, dlaczego zachowanie się tkanek hodowanych „in vitro” (i mających z tego powodu „naturalną tendencję” do transformacji nowotworowej) się zasadniczo różni od zachowania się tkanek funkcjonujących in vivo, w zwierzęciu, które szczególnie po średnio intensywnym napromieniowaniu wytwarza przeciwciała chroniące go przed nowotworami.

Post Scriptum 2

 Dr Piotr Bein z Vancouver, Kanada, który zadarł z prawie wszystkimi swoimi, licznymi korespondentami, złożył 1-majowe życzenia tym właśnie korespondentom, których zwykł bardzo bżydko wyzywać (mnie też):

Wesołego Alleluja braciom i siostrom katolikom — CHRYSTUS Zmartwychwstał! Zaiste Zmartwychwstał!

Господь наш Иисус Христос победил смерть и открыл людям путь к обретению вечного единства с Богом.

Dałem wam wytchnienie na waszą Wielkanoc, oczekuję recyprokacji…

Święto nad Świętami

—————————————

No to jest „recyprokacja”

Jak podaje ewangelia św. Jana, według apostoła Tomasza, który własnoręcznie sprawdzał, czy rany na ciele Jezusa nie są tylko wytatuowane, Chrystus zmartwychwstał z Dziurą w Boku – a i zapewne ze śladami przekłuć rąk i nóg. Czego nie było po nim widać, to faktu, że po takiej traumie krzyżowania MUSIAŁ MIEĆ NA ZEWNĄTRZ NIEWIDOCZNĄ SILNĄ TRAUMĘ KORY MÓZGOWEJ.

A zatem, zgodnie z praktykami woo-doo zapewne znanymi kapłanom Izraela, przez kilka tygodni po swym ZMARTWYCHWSTANIU przechadzał się po Ziemi Świętej już jako ZOMBIE, całkowicie pod kontrolą swych oprawców, spełniając ich życzenia.

czytać więcej CZY CHRISTUS REX TO ZOMBIE? http://markglogg.eu/?p=96; http://kritikos.pl/Marek-Glogoczowski-Czy-Christus-Rex-to-Zombie; https://pl.scribd.com/doc/282642202/wojna-bogc3b3w

I z czego wy się durnie cieszycie? Czy nie z tego, że postępując za przykładem  waszego „chętnego by się powiesić na krzyżu”  idola, sami się w bezmyślne, spełniające wolę waszych Oprawców-Poruszycieli, nasycające Planetę Ziemia BŻYDOTĄ ZOMBIE się zamienili?

Dialog M.G. – P. Bein c.d.

Na powyżej wklejony mój komentarz sugerujący, że jeśli Jezus z Nazaretu PRZEŻYŁ jego krzyżowanie — i po ok. 30-40 godzinach, po wykradzeniu z grobu (specjalnie na ten cel przygotowanego) został wybudzony z letargu — a po kilku (tygo)dniowym „przygotowaniu” błąkał się jeszcze po Ziemi Świętej jako ZOMBIE, wykonujące polecenia swych OPRAWCÓW, to CAŁA HISTORIA Z JEGO ŚMIERCIĄ I ZMARTWYCHWSTANIEM BYŁA UKARTOWANA przez Służby Specjalne Izraela.

Na co dr Bein odpowiedział:

srule chcieliby (Głogoczowski tysz LOL)… toż chrześcijaństwo, Chrystus najbardziej przez nich znienawidzone byty
mogą zmanipulować, zasrać religię (chrystianizm, katolacyzm, katolicznictfo…), ale nie WIARĘ

Na co (dr) Głogoczowski odpowiada publicznie:

No właśnie, chodzi o tę WIARĘ ŻE GNIJĄCY TRUP ZMARTWYCHWSTAŁ – toż to przecież była wiara FARYZEUSZY W TRUPÓW ZMARTWYCHWSTANIE, którą 13 Apostoł „Boga – Manipulatora Zombies” przeszczepił durnym, jak przsłowiowy BUT – ale chciwym ziemskich wygód oraz zaszczytów – chrześcijańskim biskupom.

I w ten sposób Kościół (nie bez przyczyny jego nazwa pochodzi od kości ponoć oczekujących swej nieśmiertelności wiernych, na których kościoły były budowane) skutecznie zanegował całą NAUKĘ BIOLOGII o tym, że wszystkie bardziej złożone ustroje są z konieczności śmiertelne. TO BYŁ PERFIDNY ŻYDOWSKI ATAK NA LUDZKI ROZUM. I za ten ANTYZOOLOGIZM WIARY bardzo ciężko już od wieków płacimy i będziemy płacić jeszcze więcej w przyszłości — choć ludzie „zwykli” tego co się z nimi dzieje nie dostrzegają (A w szczególności ich własnej „zombizacji”, zamiany w roboty, zdolne tylko do zamiany Planety w GIGANTYCZNĄ TERMITIERĘ BŻYDKICH I ŚLEPYCH TERMITÓW).

 

 

 

 

This entry was posted in Ad PODHALAŃSKA AKADEMIA NAUK, POLSKIE TEKSTY, teksty inne. Bookmark the permalink.

Comments are closed.