PAN w Z-nem 38A: “KAŻDA WŁADZA POCHODZI OD BOGA” według Nowego Testamentu

“KAŻDA WŁADZA POCHODZI OD BOGA” według Nowego Testamentu

(Autor wskazuje, że z nowotestamentowych ZASAD ETYKI rodzą się bardzo nieestetyczne międzyludzkie stosunki oraz polityczne ustroje)

Komentator „Zdzich” (kto/co to jest?) kwestionując mą uwagę w tekście „BÓG = ZŁOTO”, iż „USA DZISIAJ TO REALIZACJA PROJEKTU PRZYGOTOWANEGO PRZED 2 TYSIĄCAMI LAT PRZEZ ŚW. PAWŁA”, zapytał się jaki związek z działalnością tego Największego z apostołów mają takie nazwiska jak „Obama, Hillary i Bill Clinton, Schumer, Pelosi, i Schiff.”?

A zatem przypominam. Wg. św. Pawła “KAŻDA WŁADZA POCHODZI OD BOGA” (Rz. 13:1). A zatem logicznie, także władza PIENIĄDZA oraz HIPOKRYTÓW – dokładnie takich jak ci rządzący w USA dzisiaj – od tego “PANA ZASTĘPÓW” swój rodowód wywodzi. Co oczywiście stawia pod znakiem zapytania JAKOŚĆ BOGA w imieniu którego ten sławny „13 apostoł” występował.

Na zdjęciu powyżej. Desygnowany przez „Boga w formie USA” na przezydenta Wenezueli, 35-letni Juan Guaido modli się w kościele w Caracas, za powodzenie jego „misji do pogan” w tym ogarniętym przez “herezję socjalizmu” kraju.

Przytaczam zatem tutaj skrót eseju na ten temat, oryginalnie napisanego po angielsku, już ponad 5 lat temu

Bóg i Zło(to): dodatnie sprzężenie zwrotne

 Mówię to, co musi być powiedziane

 – a do czego ujawnienia nie chce dopuścić „bóg” (1)

– Günter Grass 10.04.2012

2300 słów

Na przełomie sierpnia i września 2013 roku, korzystając z przerwy „technicznej”w chemicznej kuracji wyprodukowanego przez mój organizm chłoniaka płaszcza, udało mi się uczestniczyć w kolejnej, kilkudniowej konferencji „Mut zur Ethik”, od wielu już lat organizowanej w Austrii a następnie w Sirnach (Th) w Szwajcarii przez mych przyjaciół, głównie szwajcarskich nauczycieli oraz psychologów. Korzystając z  zaproszenia wygłosiłem tam bardzo krótką, improwizowaną mowę, której echo, poprzez portale mych znajomych Stefana Kosiewskiego [sowa.blog.quicksnake] oraz Izraela Szamira [shamireaders] się dość daleko rozniosło, nawet poza (wolną do życia w mamonie) Europę. Wypada zatem streścić me propos w drugim języku urzędowym GG (General Gubern), gdzie się urodziłem przed 70++ laty.

Otóż w trakcie tej konferencji w 2013 roku, zaproszony na nią ze Stanów Zjednoczonych profesor filozofii o charakterze „przedsoborowo-katolickim”, Robert Hickson zauważył, ze jego niezwykle wojownicza ojczyzna od dziesiątek już lat jest rządzona przez „złodziei z zbójców”. To było bardzo ostre stwierdzenie równego mi wiekiem kolegi z USA który, jako komandos i oficer US Army, brał udział w wojnie w Wietnamie. Z wypowiedzi innego prelegenta zaś wynikło, że ci „złodzieje i zbójcy” to nic innego jak pobożni i pokojowo nastawieni WASPs (White-Anglo-Saxon-Protestants), którzy zapoczątkowali swą światową dominację 400 lat temu rządząc kolejno Zjednoczonymi Prowincjami Niderlandów, następnie Zjednoczonym Królestwem Brytyjskim, a w końcu Zjednoczonymi Stanami A.P. („The story of world power goes U.P. to U.K. to U.S.” stwierdza Walter Russell Mead w książce “God and Gold: Britain, America, and the Making of the Modern World”.)

Na tle tych obrazoburczych (względem geopolityki USA) wypowiedzi i ja wystąpiłem, streszczając to, co opublikowałem kilka dni wcześniej na mej stronie internetowej po polsku. Mianowicie ci „złodzieje i zbójcy”, o których mówił mój kolega Hickson – i którzy Polską zawładnęli w okresie rządów premiera Tadeusza Mazowieckiego – to jest scheda po duchowych „pasterzach” starożytnego Izraela. „Pasterzach” o których Jezus z Nazaretu głosił iż „wszyscy, którzy przyszli przede mną (a więc i Mojżesz i król Dawid) to złodzieje i zbójcy” (Jan 10: 8). W szczególności Jezus nazwał jerozolimską Świątynię Syjonu „zbójców jaskinią”. Ponieważ zaś dzięki trudowi protestantów cudowne „światło boga i baranka z miasta na wzgórzu Syjon” (Ap. 21: 23-26) zaczęło spływać na świat cały, więc i cały ten świat w ostatnich wiekach systematycznie zaczął się stawać tych opisanych w Biblii, wypchanych Bogiem, „złodziei i zbójców” domeną.

Jeśli zaś chodzi o praktyczny sposób, w jaki antyczni kapłani Izraela kolekcjonowali złoto, to odbywało się to w trakcie rytuałów odpuszczania grzechów (oraz zwykłych zbrodni) tym ich klientom, którzy odpowiednio zapłacili za domowe zwierzęta, w jerozolimskiej  świątyni wykrwawiane oraz palone wraz z grzechami winowajców potrzebujących zbawienia. Ta głupacka wręcz, komercyjno-religijna metoda czasowego „zbawienia”, w późnych wiekach średnich zaczęła być imitowana przez zachodnie chrześcijaństwo w formie sprzedaży odpustów grzesznikom według ustalonego cennika. Zaś w nowoczesnym zseklaryzowanym „państwie pod bogiem” o nazwie USA, rolę religijnych urzędów „zmazujących” przestępstwa – i gloryfikujących użytecznych dla Imperium durni – zaczęły odgrywać komercyjne agencje zwane w skrócie PR, czyli Public Relations (2).

Do mej wypowiedzi na tym spotkaniu „Mut zur Ethik” dołączyłem, w pisemnym z niego sprawozdaniu, opublikowany w gazecie „The Independent” dokładnie w dniu mego wystąpienia w Sirnach, opis metody robienia DUŻYCH PIENIĘDZY za pomocą tak zwanej „Religii holokaustu”. Został on przytoczony przez angielskiego historyka II Wojny Światowej, Dawida Irwinga, który kilkanaście lat temu spędził półtora roku w więzieniu w Austrii, za negowanie „świętej liczby 6 milionów” ofiar tego epizodu II WŚ. Irwing na ten temat wypowiedział zaledwie dwa zdania: „Około roku 1970, (żydowska) firma PR zaproponowała, by dać temu (przedsięwzięciu) jedną nazwę (Holokaust) i by trwać przy tej nazwie i by trwać przy jej społecznym wyobrażeniu – i stopniowo wy (żydowska oligarchia) zarobicie na tym miliardy. I to jest to co się stało.”

Jak zauważyłem to w Addendum do mego sprawozdania z Sirnach, ta formuła Irwinga może być potraktowana jako uniwersalna metoda robienia Złota (Gold) za pomocą Boga (God) przy wykorzystaniu odpowiednich ofiar. Jeśli bowiem podstawimy:

1970’ = ‘70 n.e.’

Żydzi’ = ‘chrześcijanie’

żydowska firma PR’ = ‘Św. Paweł & Co.’

Holokaust’ = ‘Chrystus ukrzyżowany’

żydowska oligarchia’ = ‘biskupi kościoła’

To otrzymujemy zdanie:

Około roku 70 n.e. św. Paweł & Co. zaproponował, nadać temu przedsięwzięciu jedną nazwę ‘Chrystus ukrzyżowany’ i by trwać przy tej nazwie i by trwać przy jej społecznym wyobrażeniu – i stopniowo wy, biskupi kościoła zarobicie na tym góry złota. I to jest to co się stało, w szczególności w państwie Watykan.

Jest to prawie jednozdaniowe streszczenie dwóch tysięcy lat historii istnienia „bożego przedsiębiorstwa” pod nazwą Kościół Chrystusa Ukrzyżowanego. Jeśli zaś weźmiemy pod uwagę, że oparta o mit założycielski Holokaustu, blisko już 70-letnia historia nowoczesnego Izraela, to pasmo nieustających zbrodni tego NOWOTWORU LUDZKOŚCI na bliskim Wschodzie, to i nie trudno sobie wyobrazić, że i podobnie wyglądać musiała KRYMINALNA HISTORIA CHRZEŚCIJAŃSTWA – by zacytować tytuł dostępnej w języku polskim niedawno opublikowanej monumentalnej pracy Karlheinza Deschnera.

Wszechwiedzący Jestem, który Jestem (JHWH)… oszukańczym urojeniem kleru

Ale wróćmy do konferencji w Sirnach. Po zakończeniu obrad „okrągłego stołu” w którym przez kilkanaście minut brałem udział, podeszła do mnie starsza, siedząca w pierwszym rzędzie dość licznego audytorium pani i pogratulowała mi, że było to najlepsze wystąpienie jakie słyszała w ciągu całej konferencji. Nie wszystkim jednak się spodobała wypowiedź jednego z uczestników tegoż okrągłego stołu, który po niemiecku omawiał, w pozytywnym sensie, mą tezę szkalującą biblijne „miasto lśniące na wzgórzu”. Jak zauważyłem, wtedy swe miejsce przy naszym stole opuścił, siedzący akurat naprzeciw mnie, katolicki biskup z Feldkirch w Austrii.

Rozesłanie mym korespondentom oraz znajomym rozszerzonego sprawozdania z tej konferencji wywołało kilka reakcji, zapoczątkowanych telefonem od organizatorów naszego spotkania, proszących bym nie publikował mych osobistych impresji pod skomponowanym przeze mnie szyldem (logo) ich przedsięwzięcia (jakie jest to logo, patrz tutaj). A od profesora fizyki kwantowej z Poznania, Zbigniewa Jacyny-Onyszkiewicza otrzymałem pocztą zwykłą broszurkę po angielsku „Essence of Reality” wraz z prośbą, bym więcej mu swych tekstów nie przysyłał (3).

W otrzymanej przeze mnie broszurze, w ramach wyjaśniania tytułowej „istoty rzeczywistości” Zbigniew J.-O. skonstruował inspirowaną katolickim Trynitaryzmem „monotrynitarną metafizykę” opartą na Dwóch Postulatach:

  1. Istnieje akt doskonałego poznania i zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości. A to oznacza, że istnieje doskonała, obejmująca wszystko wiedza, zrozumiana w jej najszerszym sensie. Taka wiedza może być nazwana Wszechwiedzą. … Postępując zgodnie z monoteizmem, który zakłada istnienie jednego Boga, transcedentalnego w stosunku do Wszechświata i człowieka, zakładamy:
  2. Wszechwiedza jest atrybutem istniejącego Boga. … w następstwie czego 3. Wszechwiedza jest niezmienna, a zatem wieczna, oraz 4. Jest jeden wieczny Bóg, którego istotą jest Wszechwiedza.

Te argumenty J.-O. są przekonywujące do momentu, kiedy zapytamy: czy jest możliwość istnienia wiedzy – która zawsze jest IN-FORMA-CJĄ – bez istnienia jej materialnego jej podkładu? Jest to stary argument Arystotelesa, dość dobrze rozumiany przez mych studentów: wszelka forma musi mieć materialne podłoże by móc zaistnieć. Po prostu wiedza bez jej materialnego zakotwiczenia – czy to w książkach, czy w kompozycji magnetycznych domen komputerowych pamięci, czy w mikrostrukturach połączeń neuronalnych wybitnych uczonych – po prostu nie istnieje i to samo dotyczy Wszechwiedzy transcedentalnego Boga, którego ta Wszechwiedza miała by być istotą.

Co więcej, jeśli założymy, że Wszystkowiedzący Bóg jest niematerialny i istniejący poza fizycznym Wszechświatem (jak postuluje J.-O.), to oznacza to iż brak mu fizycznych narzędzi (fale elektromagnetyczne, dźwiękowe, itd.) za pomocą których mógłby oddziaływać na materialną rzeczywistość: taki „bóg” nie może zatem oddziaływać ani na nas, ani na świat. Jak to zauważył już ponad 350 lat temu anty-żydowski myśliciel Baruch Spinoza, taki TRANSCEDENTALNY BÓG jest to li tylko produktem ludzkiej wyobraźni, CHIMERĄ, jak to argumentował kilkadziesiąt lat po Spinozie polski anty-chrześcijański filozof Kazimierz Łyszczyński stracony, na żądanie polskiego episkopatu,w wyjątkowo okrutny sposób, w 1689 roku na rynku w Warszawie. (Spinozę też chcieli zamordować współcześni mu holenderscy Żydzi.)

Odwieczna Inteligencja Praw Biologii vs. chrześcijański „monotrinitaryzm”

Ludzie, którzy zostali przekonani do wiary w NIEISTNIJĄCEGO BOGA, oczywiście starają się nie dostrzegać Istniejących Praw Przyrody – chociażby tego banalnego Prawa Biologii stwierdzającego że życie powstaje tylko z życia, a zatem że (gnijących) ludzkich trupów zmartwychwstanie jest niemożliwe. Także nie chcą przyjąć do wiadomości, że ODWIECZNA INTELIGENCJA – czyli samorzutna tendencja organizmów do (nad)regeneracji i asocjacji (z łac. inter-ligare łączyć, spajać między sobą) reakcji na odczuwane przez nie bodźce – jest cechą wszystkich odmian ożywionej materii. I że ta bio-inteligencja jest arystotelesowską Pierwszą Przyczyną (rodzajem wewnętrznego boga-motoru) Życia.  PRZECIWENTROPICZNĄ PRZYCZYNĄ powodującą, że w swym wielopokoleniowym i wielogatunkowym kolektywizmie zarówno rośliny jak i zwierzęta są nieśmiertelne anulując, w dalszej perspektywie, wpływ darwinowskiej chimery Niby-Naturalnego Doboru. (…)

W świetle tej biologicznej Inteligencji, wskazana powyżej, wyprodukowana historycznie przez teologów a następnie darwinistów,Trójca „bogów” Zachodniej Cywilizacji – Jahwe, kukła na krzyżu jego Syna,  a w końcu bezosobowy już Dobór Naturalny, grający rolę Ducha Świętego – to jest zestaw bytów istniejących li tylko w teorii. Ogólnie da się zaobserwować, że powyżej wskazana Triada Chimer Cywilizacji w praktyce czyni wszystko na odwrót niż stoi to w ich reklamie: na przykład Jahwe według Księgi Rodzaju jest bogiem Stwórcą, ale to już w Księdze Wyjścia jest opisane ile On to narodów okraść i wyniszczyć kazał. Gdy zacznie się szerzej kojarzyć powyższe fakty, to aż ciśnie się pod pióro odruch warunkowy by napisać, że zarówno klechy jak i darwiniści namolnie nam wciskają wiarę w byty nie dość że zmyślone, to jeszcze zachowujące się jak kretyni względnie psychopaci. I takie skojarzenia muszą powstawać u wszystkich co bardziej spostrzegawczych biologów oraz funkcjonariuszy Kościoła. Ci zatem „biedacy” bardzo dużo trudu muszą wkładać, by w sobie zadusić odruchy inteligencji – ujawienie bowiem tego co sobie w duchu myślą, równało by się przecież z utratą intratnej pracy i związanego z nią społecznego prestiżu (vide casus apostazji, w 2997 roku, profesora biblistyki Tomasza Węcławskiego).

***

Przeciwbożne odruchy myśli jednak powstają i się rozprzestrzeniają, wbrew „zaklęciom” władz Pana Świata, po hebrajsku zwanego Adon Olam. Mój amerykański (?) korespondent Ken Freeland, współautor witryny [shamireaders] w odpowiedzi na mój tekst „God & Gold II” nadesłał mi coś takiego:

Powtarzam, jaki to miałby sens, by ten sam Chrystus, który z naciskiem cytował Drugiego Izajasza stwierdzenie, iż „Miłosierdzia chcę, a nie ofiary” (Mat. 9; 13), po długim okresie swej misyjnej działalności, kiedy to odrzucał kult (zwierzęcych krwawych) ofiar, oferując alternatywną (i o ileż bardziej ludzką) drogę do boskiego wybaczania, na samym końcu swego życia (w trakcie Ostatniej Wieczerzy) potwierdza, że ofiara (z niego samego) jest w rzeczy samej konieczna. … wyraźnie przebija się tutaj etyczna regresja, przeciw której buntuje się nasz rozum.

Otóż że „coś jest nie tak”, z tą przebijająca się z końcowych kart wszystkich Ewangelii chęcią Jezusa do złożenia z siebie samego ofiary, zauważył nie tylko mój korespondent Ken F., ale takżesam arcybiskup Michalik, „zdaniem którego mógł Jezus ukrzyżowany nie pchać się sam pod młotek i gwoździe”. (PS. Już wiek temu Friederich Nietsche stwierdził, iż „Ewangelia umarła na krzyżu”.) No ale cóż, my rozumujemy jak „ludzie zmysłowi” (w wersji angielskiej Biblii „ludzie NATURALNI”), a przecież te nasze, dyktowane przez immanentną w nas INTELIGENCJĘ poglądy są, bez żadnej przesady, ŚMIECIEM (głupstwem) w oczach sług Transcendentalnego Boga, dominującego na kartach zarówno Starego jak i Nowego Testamentu. By zacytować opinię Apostoła Pawła na temat braku logiki w postępowaniu czczonej przezeń chimery „Pana”:

My (żydowscy kapłani) głosimy mądrość Bożą tajemną, zakrytą, która Bóg przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej … Albowiem nam objawił to Bóg przez Ducha … a myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha który jest z Boga, abyśmy wiedzieli czym nas Bóg łaskawie obdarzył. Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego i nie może ich poznać, gdyż należy je duchem rozpoznać … bo któż poznał myśl Pana? Któż może go pouczać? Ale my jesteśmy myśli Chrystusowej … Albowiem mądrość tego świata jest u Boga głupstwem.” (1 Kor.  2: 7-15 i 3: 19). (…)

DUCHOWIEŃSTWO zatem, to samo-upośledzająca się intelektualnie rasa (5)

Ponieważ na wstępie do swych hucpiarskich elukubracji Apostoł Ukrzyżowanego zapytuje się retorycznie „Gdzie jest mądry? Gdzie uczony? Gdzie badacz wieku tego?” (1 Kor. 1: 20), to zobowiązany jestem odpowiedzieć, że JA JESTEM powołany by zrobić z 13 Apostoła ambitnego żydowskiego durnia. Otóż bowiem z arystotelesowskiego postulatu nierozłączności formy i materii wynika, że sławiony przez Szawła alias Pawła „człowiek duchowy”, który stara się izolować od świata postrzeganego zmysłowo, jest po prostu upośledzonym w swym rozwoju intelektualnym osobnikiem (dziś powiedzielibyśmy ‘autystą’), jako że nihil est in intellectu quod prius ne fuerit in sensu – nie ma niczego w umyśle (intelekcie), czego wcześniej nie przekazały mu zmysły. Z tej obserwacji Arystotelesa wynika, że paulińskie „duchowieństwo” to rodzaj samo ograniczających się w poznaniu świata półgłówków, których inteligencja, wskutek braku dopływu do mózgu informacji dostarczanych przez zmysły, tworzy skojarzenia o bardzo ograniczonym charakterze. Nie dziwota zatem, że filozofia Arystotelesa była przez Kościół aż przez tysiąc lat zakazana, dla ludzkości uratowali ją dopiero muzułmanie (…)

*

I konkluzja: „Bóg” – zarówno żydów jak i chrześcijan – to Podłość w Oprawie ze Złota – którą to patologię każdy Człowiek Rozumny ma obowiązek zwalczać

Cały bowiem chrześcijański kult „grzechów odkupienia metodą Jezusa z Nazaretu umęczenia” jest rozwinięciem „twórczym” praktykowanego w jerozolimskiej świątyni „baranków bożych wykrwawiania i umęczania”. A to w celu zbrodni ich ofiarodawców „w Oczach boga” WYMAZANIA. Jeśli zaś chodzi o starą żydowską modlitwę Kol Nidre, która „stała się najbardziej ulubionym rytuałem żydowskiego Jom Kippur, Dnia Odkupienia, Wybaczenia i Zapomnienia” to, jak to podkreślają zewnętrzni obserwatorzy, najistotniejszym elementem wielowiekowego sukcesu, tej corocznej modlitwy „o kłamstw wybaczenie i ich zapomnienie”, jest jej celebracyjna pompa, piękno jej melodii i tak dalej. Te imponujące (zwłaszcza kobietom oraz dzieciom) atrybuty Największego Żydowskiego Święta, zakrywają bardzo skutecznie PODŁOŚĆ istoty Jom Kippur fetowania. Jak to już wielokrotnie zdarzyło mi się powtarzać, Bóg Izraela jest Oprawną w Złoto Podłością (co w wystroju katedry na Jasnej Górze też się dostrzega).

(Uzupełniono w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, 13 listopada 2013; czytać całość: http://markglogg.eu/?p=701)

 

 

This entry was posted in Ad PODHALAŃSKA AKADEMIA NAUK, POLSKIE TEKSTY, religia zombie. Bookmark the permalink.

Comments are closed.