Post Scriptum do PAN w Z-nem (7) : Arystoteles i entelechia („ucelowienie”) Boga Izraela

7 lipiec 2015:

Arystoteles i entelechia („ucelowienie”) Boga Izraela

Jest to Post Scriptum do BÓG JAHWE INTELIGENCJĄ EMBRIONALNĄ (IGNORANCJĄ) JEST

Wyniszczę mądrość mędrców i inteligencję inteligentnych udaremnię!

– tak zwana „głupawka apostolska” św. Pawła w 1 Kor. 1, 17

Zapytałem się mego, nieco młodszego ode mnie kolegi, który kiedyś tam „liznął” trochę filozofii na 1 roku na UJ, „CZYM ZASADNICZYM SIĘ ODRÓŻNIA ŻYWE OD NIEŻYWEGO?

- Odpowiedział tak, jak chyba każdy „upupiony” zachodnim stylem myślenia: no, żywe się rozmnaża, a nieżywe nie.

Ale co jest warunkiem absolutnie niezbędnym, aby ustrój ożywiony zaczął się rozmnażać?

- Tutaj zaczęły się trudności z odpowiedzią, „no muszą być ku temu odpowiednie warunki…” Naciskany, mój kolega te „odpowiednie warunki” niezbyt potrafił sprecyzować. Po kilku dodatkowych wymianach zdań doszliśmy wspólnie do odkrycia, iż „aby zacząć się rozmnażać każdy organizm – w tym i każda żywa komórka –  musi posiadać nadwyżkę energii oraz budulca, by móc tworzyć nową komórkę, względnie cały organizm”.

Banalne, czyż nie?

Ale z tego, przez ogół TEORETYKÓW BIOLOGII nie dostrzeganego banału wynika, że MNOŻENIE SIĘ Istot ŻYWYCH JEST POCHODNĄ ICH SIĘ ODŻYWIANIA. Który to fakt stawia pod znakiem zapytania całą darwinowską teorię ewolucji – no bo gdy znikają możliwości się wyżywienia, to i zoon-żywina automatycznie przestaje się rozmnażać, w sposób INTELIGENTNY unikając rodzenia potomstwa skazanego na ciężką walkę o byt. Coś jak gdyby cały pomysł Darwina z Doborem Naturalnym był prostackim zmyśleniem, CHIMERĄ nie godną by w nią wierzyli inteligentni (od inter-ligare, potrafiący łączyć nawzajem idee) ludzie. Ale idźmy dalej.

Przypomnijmy zatem podstawowe rodzaje entelechii (celowości zachowania się) charakteryzujące,  według Arystotelesa zoon, czyli istoty ożywione.

Otóż zapoznany obecnie Arystoteles argumentował, że wszystkie istoty ożywione mają duszę (anima, pneuma) wegetatywną, której entelechią jest ODŻYWIANIE SIĘ I  WZROST (polegający właśnie na ROZMNAŻANIU SIĘ komórek organizmu – to odkryto dopiero przed 180 laty dzięki użyciu mikroskopu).

Dopiero na tej „wegetatywnej” bazie zachodzi dalszy etap dyferencjacji, u obdarzonych organami ruchu zwierząt powstaje „dusza zwierzęca”, której entelechią jest POSTRZEGANIE I PORUSZANIE SIĘ – u zwierząt niższych (owady, ryby, etc) te organy wciąż  są podporządkowane entelechii odżywiania się, ale u zwierząt wyższych istnieją już głównie dla samego celu poruszania się i obserwacji świata: przecież nasz domowy pies marzy głównie o tym, aby iść na spacer by sobie POBIEGAĆ I POWĄCHAĆ cudowne dlań zapachy parku, żadnej chęci „walki o byt” u niego się nie obserwuje.

A na bazie „rozwiniętej duszy zwierzęcej”, jak to zaobserwował Arystoteles przed prawie 2,5 tysiącem lat, formuje się „dusza ludzka”, której entelechią (celowością życia) jest MYŚLENIE i BUDOWANIE OBRAZU ŚWIATA. Ta wspólna z wyższymi zwierzętami „ludzka” potrzeba poznania – i zrozumienia – świata, u niektórych osób zachowuje się aż do ich śmierci, u większości jednak ludzi z czasem ona oklapuje, normalny zapracowany człowiek jak gdyby powraca do swej „roślinnej” wegetacyjnej celowości istnienia. Dotyczy to w szczególności mieszkańców krajów kapitalistycznych, żyjących z PRACY NAJEMNEJ, zazwyczaj bardzo ograniczającej – czy wręcz upodlającej – ich pod względem rozwoju psychomotorycznego. (Jak to przed stuleciem się w Polsce mawiało, „dla pieniędzy ksiądz się modli, dla pieniędzy lud się podli”.)

Jak to super-intensywne obecnie, samo-udomowienie się człowieka odbija się na jakości światopoglądu wyznaczającego cel (entelechię) ludzkich poczynań?

Tutaj warto przypomnieć, że powołujący się na Arystotelesa, XX-wieczny filozof przyrody, biolog i psycholog Jean Piaget ze współpracownikami (w tym i Aliną Szemińską z Polski) udokumentował, że bez intensywnych ćwiczeń sensomotorycznych w młodości, ludzki układ neuronalny nie zostaje w pełni wykształcony, wychowani w środowisku nie wymagającym wykonywania złożonych operacji umysłowych oraz fizycznych, obywatele (a zwłaszcza obywatelki) zachowują dziecinne – a nawet i „embrionalne” cechy osobowości, ograniczające ich zachowanie do konsumpcji (żarłoczności) oraz nieruchawego trybu życia w bezpiecznym „jak w łonie matki” otoczeniu. (Patrz Deklaracja Praw Człowieka Embrionalnego” z roku 1993.) I oczywiście, im bardziej jest ograniczony obywatel(ka), tym większe ma ambicje dominacji, za pomocą nagromadzonych przezeń (przez nią) artefaktów zwanych bogactwami.

Jak to dokumentowałem, w miarę dowcipnie, już w „Wykładzie o rozwoju potrzeb u obywatela siedzącego w wannie z ciepłą wodą” z roku 1983, w świecie nasyconym techniką następuje rodzaj „przebudowy” celowości (entelechii) ludzkich postępowań: „Poprzez mechanizm regeneracji z nadmiarem (R-N-A) systemu nerwowego, z czasem musi u nas powstać potrzeba używania tych ułatwień dla ich używania, winno wystąpić totalne uzależnienie człowieka od artefaktów ułatwiających jego życie: cała aktywność społeczeństwa “rozwiniętego” obraca się wokół zaspokajania potrzeby używania ułatwień życiowych, które to środki muszą wywoływać jeszcze większą zależność od nich.”

Uzależnianie się ludności od ułatwiających życie przedmiotów, a zwłaszcza od Pieniądza, dostrzeżono już w starożytności. Ten fizjologiczny fakt wykorzystali sprytni kapłani Izraela by zrobić zeń osnowę zawartego w Testamencie Starym pomysłu na Zawładnięcie Światem (Iz. 60: 1-12) przez Lud Boży. Jak to już, wzorując się na Karolu Marksie po wielokroć podkreślałem, Mamon to był – i jest – ten wychwalany przez współczesnych nam papieży starożytny hebrajski Bóg Jedyny zwany Jahwe, na którego „zew” ruszył Abram/Abraham z sumeryjskiego miasta Ur, by wraz ze swą atrakcyjną żoną-siostrą założyć seks-biznes w Ziemi Obiecanej. Ponieważ zaś PIENIĄDZ JEST NIERUCHOMY (sam w sobie nie posiada żadnej celowości, czyli entelechii, za wyjątkiem dążenia do rozpadu, wzrostu entropii charakteryzującego przedmioty martwe), to zachowujący się na jego Obraz i Podobieństwo Właściciele Pieniądza (bankierzy) stali się Nieruchomym Poruszaczem Świata – czyli arystotelesowskimi Bogiem.

Jak zatem wygląda „Plan boży” podboju Ziemi w imię Lichwy i wymuszonej przez nią Pracy?

- Po pierwsze, ludzie Mamona starają się nie dopuszczać do świadomości mas, że zrutynizowana praca nie „uczłowiecza” ale na odwrót, ODCZŁOWIECZA, upodabnia wykonujących ją ludzi do martwych, niezdolnych do zastanowienia się nad swym postępowaniem przedmiotów. (To była Arystotelesa obserwacja  zachowania się pracowników fizycznych w Atenach.)

- Po drugie, nie dopuszczać do skojarzenia zachowania się, ekonomicznie zgigantyzowanego Światowego Nadnarodu Wybranego, z zachowaniem się agresywnie rozprzestrzeniającą się niezróżnicowanej tkanki nowotworowej, atakującej organizmy pozbawione wystarczającej ochrony immunologicznej.

- Po trzecie, tak ustawić kontrolującą zachowanie się mas religię oraz Środki Masowego Przekazu, aby chroniły one interesy Klas Posiadających.

- No i po czwarte, tak manipulować świadomością mas, by „udaremnić inteligencję inteligentnych” (św. Paweł I List do Koryntian), by nikt już nie odważał się ostrzegać współobywateli, jak rzeczy mają się naprawdę, w jakie poznawcze „bagno” (to jest eufemizm) ludzkość się stacza, bezmyślnie akceptując entelechię (ucelowienie) Pisma Świętego „oddania Ziemi w dziedzictwo potomstwu Abrahama”.

A oto przypomnienie szczegółów tego „bożego planu termityzacji ludzkości”

1. Jeśli chodzi o punkt pierwszy, o to ograniczenie „duszy poznającej” ludzi do zajęć, które starożytnym kojarzyły się z niewolnictwem, to mamy tutaj bezsprzeczną zasługę apostoła Pawła, zgodnie z jego żydowskim duchem (entelechią) nauczającego „Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je! 11 Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi.” (2 Tes. 3: 10) Choć taki nakaz brzmi bardzo „moralnie”, to w praktyce narzuca on chrześcijanom pod-ludzka entelechię charakteryzującą żyjące grupowo termity, które swą „pracą” potrafią zdewastować, zamienić w pustynię, kolonizowane przez nie obszary.

O tym zawartym w Biblii termito-podobnym „Planie Bożym” ja się dowiedziałem dopiero w 1981 roku, gdy w encyklice „Laborem exercens”  Jana Pawła II przeczytałem taką oto dobrą nowinę: „Słowa o „czynieniu sobie ziemi poddaną” posiadają ogromną nośność. Wskazują na wszystkie zasoby, które ziemia (a pośrednio świat widzialny) kryje w sobie, a które przy pomocy świadomego działania człowieka mogą być odkryte i celowo wykorzystywane przez niego.” Poruszony tym „zdewastujmy pracą Ziemię” przekazem zawartym w papieskiej encyklice, krakowski tłumacz, między innymi z hebrajskiego, Ireneusz Kania dokonał dość szczegółowego opracowania„Peru urweru – dwa programy Jahwe a źródła współczesnego kryzysu ekologicznego” (http://www.zb.eco.pl/bzb/8/czesc1.htm). Wskazał on w nim do jakiego stopnia początkowo tylko żydostwo, a następnie i inne „dotknięte Przeciw-Rozumem (Misologos) Biblii” narody, zwłaszcza tak zwani WASPS (White-Anglo-Saxon-Protestants)  rzuciły się, ze strzelbami, piłami do karczowania lasów, a potem i mechanicznymi koparkami do budowy autostrad, by „czynić sobie Ziemię poddaną”, z fizjologiczną nienawiścią niszcząc Piękno Przyrody Ameryki Północnej.

2. O wiele poważniejszy jest drugi punkt „Inteligentnego Projektu (IP) Ludu Bożego, polegającego na odmóżdżeniu oraz robotyzacji  ludzkości za pomocą nauki oraz religii”. Polega on na uporczywym nie dostrzeganiu, przez społeczne autorytety (w Polsce do niedawna filozofowie UW i PAN, Wł. Krajewski i St. Amsterdamski) kontrolujące jakość prac naukowych, że LUDZIE WŁASNYM WYSIŁKIEM (LUB JEGO BRAKIEM) SAMI PRZEBUDOWUJĄ GENETYCZNĄ BAZĘ SWEJ FIZJOLOGII, tworząc (lub eliminując) różnorodne entelechie – czyli celowości życia – swego postępowania. Przykłady jak to się dzieje podawałem już ponad 30 lat temu w „Wykładzie na temat rozwoju potrzeb”. Tutaj przypomnę, że zbyt łatwe do wegetacji środowisko, nie wymuszające ćwiczeń w zakresie i obserwacji otoczenia oraz logicznego formułowania myśli, produkuje ogromną liczbę osób umysłowo lekko upośledzonych, w sprzyjających ku temu warunkach przekształcających się w konsumpcyjnie nienasycone „oranusy”. (”; ‘oranus’ znaczy dosłownie oral + anus = ustodupie, kwintesencja konsumpcyjno-wydalniczej entelechii Nowego Człowieka opisanego przez Wiktora Pielewina w książeczce „Generation Π” – patrz esej „Ziemia planeta Oranusjan” ze stycznia roku 2007, zamykający mą niedoszłą pracę habilitacyjną pod tytułem „Młot na Rozum Liberalnej Demokracji.)

Otóż by zupełnie oddzielić „genetyczną specyfikę” rozmaitych odmian zwierząt – w tym i „Wybranego Gatunku” ludzi – od ich zachowania się w świecie, już w latach 1940 dokonano eksperymentu „udaremniającego inteligencję inteligentnych lekarzy” zbrodniczo utrzymujących, że szczepienia dzieci są pożyteczne, jako że organizmy samorzutnie uodporniają się na choroby, poprzez styczność (reakcja R-N-A) z osłabionymi zarazkami. By obalić tę „wrogą dzieciom” tezę medycyny, dwóch przedsiębiorczych uciekinierów do USA z faszystowskiej Europy, Max Delbrück i Salvador Luria, na  postawie umiejętnie „niedorobionego” eksperymentu (pominęli w jego interpretacji 24-40 godzinny czas oczekiwania na pojawianie się w pełni odpornych na wirusa kolonii bakteryjnych), dumnie ogłosiło, że bakteryjne Struktury Genetyczne zmieniają się tylko przez Przypadek nie związany z odpornościowym zachowaniem się tych bakterii.

(Jest to teza o NIE ISTNIENIU bio-mechanizmu R-N-A na poziomie genetycznym; przyznaję, że w 1979 roku na stypendium w Paryżu zabrało mi kilka tygodni przebijania się przez skomplikowana statystykę, by odkryć tę elementarną niedoróbkę „naukowej głupawki” dwóch przyszłych laureatów Nagrody Nobla.)

Ta, wyraźnie żydowska intelektualna głupawka – uwierzytelniająca skądinąd pochodzenie Narodu Wybranego od „zamysłu boga” zwanego Opatrznością, względnie Zjawiskiem Losowym – stała się w Nauce Zachodu (wciąż skojarzenie z pełną wygód „łazienką”) DOGMATEM BIOLOGII do dzisiaj dość powszechnie zaakceptowanym. Przyczynił się ten DOGMAT i do rozpowszechnienia się irracjonalnego strachu przed uszkadzającym geny promieniowaniem jonizującym i do wiary w „egoizm” samo replikujących się genów i do ochrony mózgów ludności przed naturalnymi skojarzeniami łączącymi poczynania Wybranego Genetycznie Narodu z agresywnym zachowaniem się komórek rakowych,  kolonizujących kolejny, nadający się do „konsumpcji” żywy organizm.

Bez bowiem odrzucenia tego ŻYDOWSKIEGO DOGMATU GENETYKI, „wyniszczającego mądrość mędrców (a zatem i Arystotelesa) i niweczącego inteligencję homo sapiens”, nie ma mowy o jakimkolwiek głębszym zrozumieniu genezy raka – choroby powstającej właśnie przez wzajemną izolację, czy to tkanek ssaków w warunkach „in vitro” (w szkle), czy to ludzi zamkniętych w sterylnych „szklanych domach” współczesnych korporacji. Patrz szkic mechanizmu powstawania patologicznych, rakopodobnych zachowań zarówno komórek jak i ludzi, z książki „Atrapy i paradoksy nowoczesnej biologii” z roku 1993:

3. Jeśli zaś chodzi o patologiczne „ustawienie religii dla mas”, to mamy od dwóch już blisko tysięcy lat system robienia ludziom wody z mózgów, za pomocą stręczycielstwa „wiary w świata zbawienie przez Jezusa z Nazaretu umęczenie”. Jak przypominam to w przypisie do  „Biblijnego imperatywu globalizacji” (rok 2000) „Zasadę funkcjonowania tej biblijnej metody “grzechów odkupienia” omawia w szczegółach książka Dramat odkupienia ks. St. Budzika (Byblos, Tarnów, 1997). Na str. 268 cytowany jest w niej tekst niemieckiego teologa R. Schwagera, komentującego zawarte u “Deutero-Izajasza” (53, 4-5) proroctwo o “Słudze bożym”: „Pan dopuścił abyśmy zrzucili nań grzechy nas wszystkich, udręczono go, lecz sam dał się dręczyć” itd. Schwager celnie w tym miejscu zauważa, iż złoczyńcy jednoczą się przeciw sprawiedliwemu, aby przez zadany mu gwałt zrzucić nań swą winę. Działanie zaś Boga w tym wydarzeniu polega na uzdatnieniu Sługi do dobrowolnego przyjęcia cierpienia. Widać tutaj jasno, iż “Bóg” staje się aktywnym kolaborantem specyficznej “solidarności złoczyńców”, paraliżując u ich ofiary wszelkie odruchy buntu przeciw niesprawiedliwym oskarżeniom oraz udrękom.”

No i mamy w tym, dostępnym w literaturze kościelnej opisie, bardzo wyraźnie zarysowaną „osobowość” chrześcijańskiego „boga – aktywnego kolaboranta specyficznej ‘solidarności złoczyńców’”. Ta solidarność złoczyńców toż to jest dokładnie ten Naród Wybrany, któremu „Bóg” – w swym IP, czyli Inteligentnym Projekcie – zlecił przejęcie Panowania nad Ziemią. Tę entelechię (ucelowienie) poczynań potomków „ojca narodów” Abrahama, wsławionego próbą usmażenia na wolnym ogniu własnego syna, przypomniał nie tak dawno papież Benedykt XVI, który w 2006 roku w mowie wygłoszonej na miejscu byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu „jeszcze raz potwierdził słowa Jana Pawła II, że naród żydowski jest rzeczywiście narodem wybranym przez Boga, które to wybraństwo nie przeminęło. Podkreślił również wyraźnie, że każda próba unicestwienia tego narodu jest próbą unicestwienia Boga.”

Gdy jednak sobie przypomnimy, że według Arystotelesa nihil est in intellectu quod prius non fuerit in sensu (nie ma nic w umyśle, czego nie było by uprzednio w zmysłach), to szybko skojarzymy, że także i pojęcie „nie materialnego boga Stwórcy” pojawiło się nie przypadkowo. Była to po prostu ekstrapolacja „w kosmos” pojęcia dobrze dostrzegalnego Ziemskiego Tyrana (hebr. Molocha) dokonana, przez mające na celu swe własne wywyższenię się, “jakubowe” strachliwe i siedzidupackie kapłaństwo,  zabraniające ludziom myśleć logicznie (patrz „misja” św. Pawła). Takie wyobrażenie sobie boga jest zatem „Chimerą, bytem zmyślonym przez ludzi w boga nie wierzących, po to by ich adorowano”, jak to argumentował Kazimierz Łyszczyński w „De non existentia dei” z roku 1689 – i które to odkrycie entelechii (ucelowienia) Stworzenia Boga  stało się przyczyną jego męczeńskiej śmierci.

Odważmy się tutaj przypomnieć, że pozbywanie się z wyobraźni chimer, szkaradnych bytów zmyślonych, takich jak „nienawidzący homo sapiens Bóg Izraela”, względnie darwinowski „dobór naturalny”, to tylko rodzaj koniecznego ODŚMIECENIA społecznej wyobraźni.

W tej epikurejsko-arystotelicznej perspektywie warto zauważyć, że  w mowie Benedykta XVI w Oświęcimiu w 2006 roku prawie explicite dostaliśmy wskazówkę, że jedyną metodą pozbycia się NOWOTWORU Narodu Wybranego jest usunięcie mózgobójczej chimery Boga Izraela z naszych domostw oraz mediów. A po tym „klerobójczym” zabiegu od razu Świat Stanie się Piękniejszy i Weselszy, chociażby z tego powodu, że zniknie wyimaginowana izajaszowo-paulińska chimera boga-potwora zwanego MISOLOGOS, którego entelechią (ucelowieniem) jest doprowadzenie gatunku homo sapiens do kompletnego skretynienia.

Dodatek.

Jak zrealizować UJEDNOLICENIE INTELEKTUALNE MIESZKAŃCÓW PLANETY poprzez manipulację KORPORACYJNYMI MEDIAMI?

Na prośbę redakcji www.opcjanaprawo.pl zobowiązałem się napisać coś o manipulacji środkami masowego przekazu. Tym problemem zajmowałem się już 15 lat temu, niejako „przy okazji” mej pracy doktorskiej pod tytułem „(Antyzoologiczna) filozofia społeczno-polityczna Noama Chomsky’ego”. Zrobiłem to w liczącym aż 16 stron rozdziale „Zasady manipulacji opinią publiczną”. Spora część materiału zawartego w tym rozdziale została wtedy opublikowana w kwartalniku Obywatel, Łódź, nr 4, 2001. Szukając przez google.pl mych materiałów na ten temat, znalazłem także me niedawne  opracowanie pt. „Hiper-manipulacje świadomością mas kontrolowanych przez CIA” na portalu Piotra Beina z Vancouver, z którym od roku raczej już nie utrzymuję kontaktów.

Wertując zaś niedawno rosyjski portal novorus.info, odkryłem tekst pod tytułem „Dziesięć strategii psychologicznej manipulacji przez środki masowego przekazu – który to, opublikowany bez podania autora tekst, okazał się być tłumaczeniem znanego tekstu Noama Chomsky’ego sprzed blisko lat 30-tu, publikowanego już wcześniej przez polskie „lewicowe” portale.

 

Wertując zaś niedawno rosyjski portal novorus.info, odkryłem tekst pod tytułem „Dziesięć strategii psychologicznej manipulacji przez środki masowego przekazu– który to, opublikowany bez podania autora tekst, okazał się być tłumaczeniem znanego tekstu Noama Chomsky’ego sprzed blisko lat 30-tu, publikowanego już wcześniej przez polskie „lewicowe” portale.

Jak z powyższego zestawienia widać, problem manipulacji mediami jest szeroko omawiany w super wąskim kręgu zainteresowanych osób. I to nie tylko w Polsce. Miesiąc temu mój kolega przywiózł z Moskwy dość grubą książkę znanego rosyjskiego publicysty i socjologa Siergieja Kara-Murza właśnie pod tytułem “Mанипуляция сознанием” (Manipulacja świadomością). Jej autor jako przykładu takiej manipulacji świadomości mas przez radzieckie (podówczas) media podaje gigantyczny strach jaki padł na ludność rosyjsko-białorusko-ukraińską mieszkającą w okolicach elektrowni atomowej w Czarnobylu, po pożarze tej elektrowni w 1984 roku. W wyniku paniki – do której powstania przyczyniły się i ówczesne, dotknięte już „wirusem antysowietyzmu” radzieckie media i niektórzy znani radzieccy fizycy, na czele z twórcą radzieckiej bomby wodorowej Andriejem Sacharowem – dokonano ewakuacji ponad 300 tysięcy ludności z napromieniowanych rejonów, pojawiło się blisko milion chorób psycho-somatycznych wywołanych li tylko strachem, a Gorbaczow zadecydował, że należy skończyć z tak nieodpowiedzialnym socjalizmem w ZSRR. (Są podejrzenia, że awaria elektrowni atomowej w Czarnbylu to był celowy sabotaż.) Tymczasem ta, mająca wyraźnie „antysowiecki” charakter panika była całkowicie sztuczna, na co zwrócił uwagę niedawno zmarły główny radiolog Polski Zbigniew Jaworowski w “Dobroczynnym promieniowaniu” w roku 1998 . Jego dane potwierdza i Siergiej Kara-Murza, zauważając, że tam, gdzie pod wpływem panikarskich „antysowieckich” (już wówczas!) mediów ludzie się najbardziej bali że zarażą się rakiem, reakcja ich organizmów na to dodatkowe napromieniowanie była zgoła odwrotna: bardzo wyraźnie zmniejszyła się zachorowalność na rozmaite nowotwory i ogólnie wzrosła zdrowotność społeczeństwa!

A oto jak Noam Chomsky przedstawił w skrócie, przed blisko 30 laty, popularne w USA „wolnorynkowe” metody manipulacji mediami:

10 sposobów oszukiwania społeczeństwa przez media (N. Chomsky)

1 – ODWRÓĆ UWAGĘ

Kluczowym elementem kontroli społeczeństwa jest strategia polegająca na odwróceniu uwagi publicznej od istotnych spraw i zmian dokonywanych przez polityczne i ekonomiczne elity, poprzez technikę ciągłego rozpraszania uwagi i nagromadzenia nieistotnych informacji. Strategia odwrócenia uwagi jest również niezbędna aby zapobiec zainteresowaniu społeczeństwa podstawową wiedzą z zakresu nauki, ekonomii, psychologii, neurobiologii i cybernetyki. „Opinia publiczna ma być odwrócona od realnych problemów społecznych, zniewolona przez nieważne sprawy. Spraw, by społeczeństwo było zajęte, zajęte, zajęte, bez czasu na myślenie” (cyt. tłum. za „Silent Weapons for Quiet Wars”).

2 – STWÓRZ PROBLEMY, PO CZYM ZAPROPONUJ ROZWIĄZANIE

Ta metoda jest również nazywana „problem – reakcja – rozwiązanie”. Tworzy się sztuczny problem, „sytuację”, mającą na celu wywołanie reakcji u odbiorców, którzy będą się domagali podjęcia pewnych kroków zapobiegawczych. Na przykład: pozwól na rozprzestrzenienie się przemocy, lub zaaranżuj krwawe ataki tak, aby społeczeństwo przyjęło zaostrzenie norm prawnych i przepisów za cenę własnej wolności. Lub: wykreuj kryzys ekonomiczny aby usprawiedliwić radykalne cięcia praw społeczeństwa i demontaż świadczeń społecznych. (No i obecnie „walcz o prawa małżeństw homoseksualistów” – w idealny sposób zajmujesz ludzi sprawą zupełnie sztuczną, tworzysz narody „postępowe” i „reakcyjne”, odwracasz uwagę od zasadniczych spraw ekonomicznych, związanych z powstaniem hiper-bogatych elit i totalnie zadłużonych zwykłych gospodarstw domowych)

3 – STOPNIUJ ZMIANY

Akceptacja aż do uprzednio nieakceptowalnego poziomu. Przesuwaj granicę stopniowo, krok po kroku, przez kolejne lata. W ten sposób przeforsowano radykalnie nowe warunki społeczno-ekonomiczne (neoliberalizm) w latach 1980. i 1990.: minimum świadczeń, prywatyzacja, niepewność jutra, elastyczność, masowe bezrobocie, poziom płac, brak gwarancji godnego zarobku – zmiany, które wprowadzone gwałtownie wywołałyby rewolucję.

4 – ODWLEKAJ ZMIANY

Kolejny sposób na osiągnięcie akceptacji niemile widzianej zmiany to przedstawienie jej jako „bolesnej konieczności” i otrzymanie przyzwolenia społeczeństwa na wprowadzenie jej w życie w przyszłości. Łatwiej zaakceptować przyszłe poświęcenie, niż poddać się mu z miejsca. Do tego społeczeństwo, masy, mają zawsze naiwną tendencję do zakładania, że „wszystko będzie dobrze” i że być może uda się uniknąć poświęcenia. Taka strategia daje społeczeństwu więcej czasu na oswojenie się ze świadomością zmiany, a także na akceptację tej zmiany w atmosferze rezygnacji, kiedy przyjdzie na to czas.

5 – MÓW DO SPOŁECZEŃSTWA JAK DO MAŁEGO DZIECKA

Większość treści skierowanych do opinii publicznej wykorzystuje sposób wysławiania się, argumentowania czy wręcz tonu protekcjonalnego, jakiego używa się przemawiając do dzieci lub umysłowo chorych. Im bardziej usiłuje się zamglić obraz swojemu rozmówcy, tym chętniej sięga się po taki ton. Dlaczego? „Jeśli będziesz mówić do osoby tak, jakby miała ona 12 lat, to wtedy, z powodu sugestii, osoba ta prawdopodobnie odpowie lub zareaguje bezkrytycznie, tak jakby rzeczywiście miała 12 lub mniej lat” (zob. Silent Weapons for Quiet War).

6 – SKUP SIĘ NA EMOCJACH, NIE NA REFLEKSJI

Wykorzystywanie aspektu emocjonalnego to klasyczna technika mająca na celu obejście racjonalnej analizy i zdrowego rozsądku jednostki. Co więcej, użycie mowy nacechowanej emocjonalnie otwiera drzwi do podświadomego zaszczepienia danych idei, pragnień, lęków i niepokojów, impulsów i wywołania określonych zachowań.

7 – TRZYMAJ SPOŁECZEŃSTWO W IGNORANCJI I PRZECIĘTNOŚCI

Spraw, aby społeczeństwo było niezdolne do zrozumienia technik oraz metod kontroli i zniewolenia. „Edukacja oferowana niższym klasom musi być na tyle uboga i przeciętna na ile to możliwe, aby przepaść ignorancji pomiędzy niższymi a wyższymi klasami była dla niższych klas niezrozumiała (zob. Silent Weapons for Quiet War).

8 – UTWIERDŹ SPOŁECZEŃSTWO W PRZEKONANIU, ŻE DOBRZE JEST BYĆ PRZECIĘTNYM

Spraw, aby społeczeństwo uwierzyło, że to „cool” być głupim, wulgarnym i niewykształconym (przykład Wałęsy, posłów PiS, także serialu „Kiepscy”).

9 – ZAMIEŃ BUNT NA POCZUCIE WINY

Pozwól, aby jednostki uwierzyły, że są jedynymi winnymi swoich niepowodzeń, a to przez niedostatek inteligencji, zdolności, starań. Tak więc, zamiast buntować się przeciwko systemowi ekonomicznemu, jednostka będzie żyła w poczuciu dewaluacji własnej wartości, winy, co prowadzi do depresji, a ta do zahamowania działań. A bez działań nie ma rewolucji!

10 – POZNAJ LUDZI LEPIEJ NIŻ ONI SAMYCH SIEBIE

Przez ostatnich 50 lat szybki postęp w nauce wygenerował rosnącą przepaść pomiędzy wiedzą dostępną szerokim masom a tą zarezerwowaną dla wąskich elit. Dzięki biologii, neurobiologii i psychologii stosowanej „system” osiągnął zaawansowaną wiedzę na temat istnień ludzkich, zarówno fizyczną jak i psychologiczną. Obecnie system zna lepiej jednostkę niż ona sama siebie. Oznacza to, że w większości przypadków ma on większą kontrolę nad jednostkami, niż jednostki nad sobą.

KOMENTARZ portalu Racja Słowiańska

Noam Chomsky bez żenady wyłożył taktykę działania światowych mediów (Hollywood, w Polsce – Gazeta Polska, Dziennik, Gość Niedzielny, Newsweek, Wyborcza, Gazeta Świętojańska, Super Express, Dziennik Zachodni, Tok FM, TVN, Polsat). Rola tych mediów w 100% wpisuje się w tą złowieszczą taktykę. Pewien cynizm Chomskiego polega na tym, że odsłaniając manipulacje czy raczej oszustwa mediów staje się jakby „mediatorem” co otwiera mu drogę do dalszych „demaskatorskich” wypowiedzi lecz w rzeczywistości nie przedstawia poważnych metod obrony przed tym oszustwem.

Pewny swego Noam Chomsky kpi w żywe oczy oszukiwanym ludziom kasując przy okazji tantiemy z opublikowanych książek z których oprócz uświadomienia nic nie wynika. Ale w USA nie może zachęcać do walki z systemem politycznym, gdyż zaraz skończyłby jak Bin Laden – zamordowany przez służby specjalne albo jako czub w zakładzie psychiatrycznym z opinią „jednostki o nieadekwatnej osobowości wrogo usposobionej”. Patriotyzm i ofiary wojenne w Polsce są teraz niepopularne za sprawą wiadomych mediów, gdzie broni się żołnierzy okupujących Irak czy Afganistan chociaż są ludobójcami i okupantami, najeźdźcami.

Władze polityczne działają wedle zasady „Zrób tak, aby ryby nie wiedziały, że woda istnieje, póki nie zostaną wyrzucone na brzeg”. Rozrywka czyli artystycznie opakowana informacja zmienia warunki życia i najważniejsze postawy ludzkie. Jest to swoista inwazja ”zbrojna” najczęściej niewybrednym dowcipem, chamstwem, promocją zboczeń, dewiacji i odmiennych orientacji. Życie w dużym tempie oraz natłok wiadomości i obrazów medialnych z różnych części świata przeobraża – niestety – nasze życie intelektualne i emocjonalne bez walki i akceptacji z naszej strony!

Głównym winowajcą są sami ludzie siedząc godzinami przed telewizorem czy innymi mediami powodującymi degrengoladę mózgu. Ludzki umysł przyswaja 24 klatki na sekundę i to się bardzo wykorzystuje w medialnym syfie. Filmy w których szybko przelatują obrazy zdarzeń, zmieniają się wątki, zaburzają ludzkie myślenie i zdrowy rozsądek. Oznacza to ni mniej ni więcej, że około 2000 bitów dociera do naszej świadomości chociaż człowiek ma „szynę danych” posiadającą jakieś 400 miliardów bitów. Powoduje to powstawanie całej masy sieci i połączeń synaps składających się z potężnej ilości informacji, które nadają się tylko do kosza. Po wielu latach taki człowiek może posiadać tak potężną strukturę takich bezsensownych połączeń, że nie jest w stanie nawet rozsądnie myśleć, bo jest przeładowany zupełnie nie potrzebą informacją. (…)

Źródło: http://racjapolskiejlewicy.pl/dziesiec-prostych-sposobow-manipulowania-spoleczenstwem-instrukcja-dla-wszystkich-bezkrytycznych-ignorantow/4879

A teraz garść szczegółowych informacji nt. sposobów manipulacji środkami masowego przekazu, jakie zebrałem w artykule „Zasady manipulacji opinią publiczną” z 2001 roku, opublikowanym w kwartalniku „Obywatel” nr 4, 2001:

Technika “odwracania czarnego w białe” posiada kilka wariantów, które warto pokrótce omówić w niniejszym rozdziale, poświęconym “wolnoamerykańskim” metodom formowania naszej świadomości. Tutaj zwrócimy uwagę na dwa tricki, które są w twórczości Chomsky’ego omówione szerzej. Jeden z nich podobny jest nieco do metody “przeciwognia” stosowanej przy dużych pożarach prerii, w sytuacji gdy z dala widoczny ogień może zagrozić osiedlom ludzkim. Podpala się wtedy prerię od strony osiedla, powodując powstanie pasa wypalonej ziemi, przez którą główny pożar nie może się już przedostać.

Podobną technikę “wypalania gruntu” pod z dala widoczne, nadchodzące niepokoje społeczne, od lat już z powodzeniem stosują amerykańskie elity władzy. Jak pisze Mitsu Ronat, w rozmowie z Chomskym z 1977 roku Istnieje prawdziwa polityka “szczepień ochronnych”. W sposób celowy rozdmuchuje się wielki skandal wokół mało istotnej sprawy – Watergate, skandal z koncernem ITT w 1973 roku. W ten sposób lepiej się ukrywa i czyni się łatwiejszymi do zaakceptowania prawdziwe skandale, morderstwa polityczne, oraz zamachy stanu (jak ten w Chile, w tym właśnie okresie). Gdy wszczepi się publiczności zainteresowanie jakimś pomniejszym skandalem, to w sytuacji, gdy zaczną się dziać poważniejsze rzeczy, zostaną one pozbawione swej wartości jako sensacje i nie będą miały charakteru nowości, dwóch podstawowych czynników, niezbędnych aby zapełnić nagłówki gazet.

Inną, skuteczną metodą zamazywania obrazu świata stała się “prowincjonalność” mediów, ich niechęć do szerszych analiz wydarzeń w krajach sąsiednich, a w przypadku USA w sąsiednich stanach. W wywiadzie z Mitsu Ronat z 1977 roku Chomsky poświęca tej sprawie dość dużo uwagi, koncentrując się na sekretnych poczynaniach FBI pod koniec lat 60-tych, które to poczynania miały wyeliminować osoby publiczne o lewicowych poglądach. Akurat w tym okresie autor niniejszego opracowania (MG) przebywał na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley i niektóre z przytaczanych przez Chomsky’ego wydarzeń były podówczas “na żywo” komentowane w środowisku studenckim.

Czego wtedy nie wiedzieliśmy (a co dopiero później wyszło na jaw) to to, że za zabójstwo w grudniu 1969 dwóch przywódców komunizującej organizacji “Czarnych Panter”, odpowiedzialną była nie tyle chicagowska policja (która tego zabójstwa dokonała) ile FBI, która przygotowała “spisek” fałszywie informując policję, iż przywództwo “Panter” gromadzi zapasy broni. W tym samym czasie w San Diego w Kalifornii, uzbrojona przez FBI, nielegalna ultra-prawicowa Organizacja Sekretnej Armii dokonała próby zastrzelenia jednego ze współpracowników Chomsky’ego, który ucząc w San Diego College zaangażował się w politykę. Otóż w obu wypadkach “ślad” FBI dla amerykańskich sądów okazał się być bardzo trudnym do wykrycia i co więcej, informacja o tym, że za tymi zamachami stoi to samo “Biuro Federalne”, przeniknęła tylko do lokalnych gazet. (…)

Omawiając te dziwne zdarzenia w USA przed kilkunastu (w 1977) już laty, Chomsky podkreśla Informacja jest dostępna, ale tylko dla fanatyków, a jeśli chcesz się do niej dokopać, musisz poświęcić wiele ze swego życia na poszukiwania. W tym sensie informacja jest dostępna. Ale taka “dostępność” jest w praktyce pozbawiona znaczenia (…) Każdy jest przekonany, że wszystko co wie stanowi lokalny wyjątek. Natomiast ogólny zarys (pattern) pozostaje w ukryciu. (…) To przed czym stoimy tutaj jest bardzo skutecznym rodzajem kontroli ideologicznej, jako że można pozostawać pod wrażeniem, że cenzura nie istnieje i w wąskim tego słowa znaczeniu jest to prawda. (…) Ale rezultaty są bardzo podobne do tych jakie mamy w sytuacji istnienia prawdziwej cenzury.

 (Bliższe badania, jakie przeprowadził emerytowany obecnie polityk SPD i minister ds. służb specjalnych Andreas von Bülow – autor m. innymi książki o działalności Stasi oraz zachodnio-niemieckich służb specjalnych – doprowadziły do odkrycia przezeń, że cenzura w USA istnieje: jak powiedział mu jeden z informatorów, „w USA każda większa redakcja i każda agencja prasowa ma na etacie agenta CIA, który zdejmuje wszystkie krytyczne wobec władzy doniesienia” – ten „niewidzialny” system kontroli mediów pojawił się także w Polsce po roku 1990. Dzięki studentce UW, która pisała pracę magisterską o „procesie taterników” z roku 1969, dowiedziałem się, że aż 6 „niezbyt pro-amerykańskich” artykułów, jakie opublikowałem w paryskiej „Kulturze” w latach 1970-tych, „znikło” z posiadanego przez bibliotekę Uniwersytetu Warszawskiego wykazu autorów tejże emigracyjnej „Kultury” – MG.)

Powyższe rozważania na temat metod sterowania świadomością populacji, zwłaszcza w krajach najbardziej rozwiniętych, warto wzmocnić wypowiedziami kompetentnych osób, które usiłują “Przebić mgłę kłamstw”. A oto krótkie zestawienie co bardziej celnych wypowiedzi na temat kontroli mózgów przez korporacyjne mass-media.

- W czasie interdyscyplinarnej konferencji “Konieczność i przypadek”, zorganizowanej przez Uniwersytet Jagielloński pod koniec maja 2001, głos w dyskusji na temat obecnych przemian kulturowych zabrał jeden z pracowników Instytutu Prasoznawstwa UJ. Podkreślił on, iż oni sami są zdumieni jak łatwo daje się manipulować do woli tym, co myślą ludzie. Regułą jest, że im większy kraj, tym łatwiej “tumanić” jego populację.

- Znany radziecki dysydent, autor określenia “homo sovieticus”, Aleksander Zinowiew, po dwudziestu latach pobytu na Zachodzie, w ostatnim wywiadzie przed powrotem na stałe do Rosji, udzielonym już po bombardowaniach Jugosławii zauważył, iż Rozwój środków masowego przekazu zezwala na manipulacje, o których ani Hitler ani Stalin nie mogli marzyć. Jeśli jutro, dla przyczyny “X”, władza ponadnarodowa zdecyduje, że Albańczycy przysparzają więcej problemów niż Serbowie, maszyneria propagandy zmieni natychmiast kierunek, z tym samym dobrym samopoczuciem. A populacje pójdą za nią, gdyż są przyzwyczajone do robienia tego. Powtarzam, wszystko da się usprawiedliwić ideologicznie. [Aleksander Zinoviev „La Grande rupture”, L’Age d’homme. Lausanne 1999]

- Ten sam ton pesymizmu przebija się z wypowiedzi Louisa Dalmasa, francuskiego wydawcy periodyka Balkans-info. Według opinii tego zawodowego dziennikarza Najbardziej potężnym środkiem kształtowania opinii publicznej jest wbijana do głów dezinformacja. Poprzez postęp technik komunikacyjnych osiągnęła ona rozmiary totalitarnego ataku na ludzką świadomość. Biorąc pod uwagę ogładę “politycznej poprawności” stało się wręcz niemożliwym wydobyć nawet niewielkie fragmenty prawdy z mgły wytworzonej przez otwarte kłamstwa…

- Podsumowania informacji na temat ogólnych zarysów “Wojny ideologicznej” jaką prowadzą z całym światem “Lordowie” (“Donowie”, Panowie) Ameryki Północnej dokonał Philip Knithley w książce “The First Casuaulty”. Opisując pracę zatrudnianych przez Pentagon specjalistów od krętactw (spinmasters), Knithley przytacza ich metody “bojowe”: pozbaw znaczenia raczej niż ukrywaj niepożądane fakty, kontroluj nastrój raczej niż fakty, równoważ złe wiadomości dobrymi i kłam wprost tylko jeśli masz pewność, że kłamstwo nie zostanie ujawnione w trakcie wojny.

I w takim świecie przyszło nam żyć, praktycznie bez możliwości buntu przeciw niemu. Pozwolę sobie przypomnieć, że gdy w roku 2008 przechodziłem na emeryturę Starszego Wykładowcy Filozofii na akademii Pomorskiej w Słupsku, to me ostatnie akademickie publiczne wystąpienie na VII Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej na temat „Filozofia wychowania a wizje świata” zatytułowałem „Nauczanie ignorancji jako ukryty cel (teleologia) edukacji powszechniej zaplanowanej na wiek XXI”.

Marek Głogoczowski

***
Ot, korzystając z okazji, przytoczę dalszy ciąg historii nagłaśniania “sprawy taterników” z roku 1969 w kwartalniku “Taternik” nr 1/2015:

„Te wszystkie „wartości demokratyczne”, o których wprowadzenie walczyliśmy w Polsce w marcu 1968, TO ZWYKŁA CHAŁA I FOTOMONTAŻ.”

 

Poniżej ma niedawna odpowiedź na prośbę kwartalnika „Taternik”, wydawanego sumptem Polskiego związku Alpinizmu (PZA) o wspomnienia z okresu studenckich „walk o wolność i demokrację” w marcu 1968 i w roku następnym, w okresie naszych, taternickich przerzutów paryskich „Kultur” poprzez góry do Polski. Wszyscy trzej poniżej cytowani autorzy wspomnień (Paczkowski, Kwiatkowski, Brunetko) z sprawą „Taterników” nic wspólnego nie mieli. Jednak napisali i wydrukowali – w „Taterniku nr 1/2015 – ich wiadomości oraz opinie o sprawie Taterników. Krzysztof Brunetko (ur. w 1963 r.) w szczególności napisał o sprawie chwilowej, we wczesnych latach 1960, mini-współpracy Macieja Kozłowskiego z UB (Maciek w procesie Taterników został skazany na 4,5 roku więzienia, odsiedział połowę wyroku; ja musiałem zostać na Zachodzie, a gdy próbowałem wrócić do Polski z początkiem 1980, to mi na to zezwolono dopiero po „złamaniu” Solidarności, na początku 1982 roku).

Oczywiście moje mini-wspomnienia z lat 1968/69 nie przeszły przez „niewidzialną cenzurę” obowiązującą w PZA. No trudno.

 

Subject: Taternik a polityka

 

Cześć Marku,

Andrzej Paczkowski, Aleksander Kwiatkowski i Krzysztof Burnetko napisali o działalności opozycyjnej taterników.

Czy mogę Cie prosić o zdjęcie/zdjęcia Twoje z tego okresu? Nie muszą być związane z górami, ale właśnie z działalnością.

Przyznam, że sprawa pilna, bo się z tym za późno obudzilam.

Serdecznie pozdrawiam, Renata

 

Wot, co  i wyprodukowałem. Może “cernzura wolnościowa” przepuści mi trochę tych, politycznie niezbyt poprawnych, wspomnień.

 

Pozdrav,

 

MG

 

Wspomnienia „rewolucyjne”1968-1972 dr Marka Głogoczowskiego

W istocie wyniosłem przez Tatry z Polski – w listopadzie 68 gdy formalnie wciąż byłem, po mini wyprawie Klubu Wysokogórskiego w norweski Trollygen (z W. Rutkiewicz, wtedy Błaszkiewicz, H. Kruger , A. Paulo i M. Kozłowskim) wciąż na Zachodzie –  zawarte na mikrofilmach materiały odezw z „Marca 68”. W kilka miesięcy później opublikowane one zostały w Paryskiej „Kulturze”. A na Wielkanoc 1969 uczestniczyłem w zebraniu w Paryżu, gdzie omawialiśmy sprawę przerzutów tychże paryskich „Kultur” do Polski. Nawet sponsorowałem trochę to przedsięwzięcie, bo wtedy jako jedyny z uczestników tego „spiskowego” spotkania miałem już stałą pracę jako asystent geofizyki na Uniwersytecie w Kopenhadze – a zatem, w przeciwieństwie do Maćka Kozłowskiego i Andrzeja Mroza nie miałem czasu by jechać z tymi książkami na Słowację. Pamiętam też, że wtedy zaproponowałem by napisać „Odezwę do Narodu” by zbojkotował wybory do Sejmu zaplanowane na czerwiec 1969 i by tę odezwę przemycić do Polski i dopiero stamtąd wysłać na adres Wolnej Europy. Kila tygodni później, już w Kopenhadze miałem niezłą uciechę, jak usłyszałem w radio Wolna Europa, jak z dumą czytano me „wezwanie do bojkotu wyborów” twierdząc, że je otrzymano od opozycji w Polsce!

Niestety w kilka miesięcy później, za radą Andrzeja Mroza, który podstępnie argumentował „co się będziesz nudził w płaskiej Danii”, wyjechałem na tak zwane graduate studies geofizyki na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, USA. I tam już po kilku miesiącach się zorientowałem, że te wszystkie „wartości demokratyczne”, o których wprowadzenie walczyliśmy w Polsce w marcu 1968, TO ZWYKŁA CHAŁA I FOTOMONTAŻ. Pod koniec mych trzechletnich studiów w Berkeley napisałem nawet pracę – nie uznaną jako doktorską – w której tłumaczyłem lokalnym uczonym, że obowiązkowe w nauce (zarówno wtedy przed 43 laty jak i dzisiaj) traktowanie ustrojów ożywionych jak NIEOŻYWIONE rzeczy, to po prostu patologia, która z czasem doszczętnie wyniszczy u ludzkości odruchy Rozumu.

Patrz skan tylnej okładki tej mej pracy meta-doktorskiej, opublikowanej w formie książkowej w Genewie, w dwa lata później. Na zdjęciu w jej centrum widnieją moi ówcześni koledzy z Berkeley, po lewej Lech Kurowski, obecnie profesor ekonomii w Jeleniej Górze, po prawej Johannes Buhler, nie żyjący już profesor Wasserbau z Zurichu, a w środku „Idol komfortu” Narodu Amerykańskiego. (Podobna radykalna zmiana nastawienia do „Zachodu” – po czesku „wygódki” – wystąpiła i u znanego sowieckiego dysydenta, logika Aleksandra Zinowiewa, który po 20-letnim na tymże Zachodzie „karnym” pobycie oficjalnie stwierdził, że z chęcią odwołał by swe antykomunistyczne poglądy z czasów życia w ZSRR, a w szczególności książki „Przepastne Wyżyny” oraz „Homo sovieticus”.)

Aby jednak te wspomnienia „rewolucyjne” z lat 1968-1972 miały coś wspólnego z górami, przesyłam me zdjęcie, zrobione przez dr Andrzeja Paulo pod wulkanem Cotopaxi w Ekwadorze latem 1972. W kilka tygodni później, wraz z ekipą G.H.M. z Francji uczestniczyłem w pierwszym przejściu tak zwanej „grani Mroza” na Nevado Huarascaran Norte – na którą to wyprawę Andrzej Mróz (ten, który mnie do wyjazdu do Berkeley namówił) już nie dotarł, gdyż zginął w Alpach spiesząc się, w zejściu nocą z Aig. Norte de Peuterey, na samolot.

Marek Głogoczowski, Zakopane 3 marzec 2015

This entry was posted in Ad PODHALAŃSKA AKADEMIA NAUK, polityka globalizmu, POLSKIE TEKSTY, religia zombie. Bookmark the permalink.

Comments are closed.