PAN w Z-nem (33PL cz. 3 z 3): Judaistyczne uwarunkowanie nauki w Cywilizacji T-P-D

Judaistyczne uwarunkowanie nauki w Globalnej Cywilizacji T-P-D

Część 3 tryptyku „Logos i Mizologos w historii Człowiekowiska”

1800 słów

W cywilizacji liberalno-(masońsko)-chrześcijańskiej jesteśmy od prawie już dwóch stuleci świadkami „zabijania milczeniem” tych prac naukowych, w których jest mowa o zakazanych „bogiem (w formie) Izraela” PRAWACH BIOLOGII, po raz pierwszy sformułowanych 210 lat temu przez Jean B. Lamarcka. Z tego powodu rozważania, kontynuujące anty-biblijną „Filozofię zoologiczną” tego przyrodnika, będą obowiązkową lekturą w planowanych przez nas, na pustkowiach Syberii, OŚRODKACH LECZENIA, PRACĄ (przy sadzeniu iglaków), oraz NAUKĄ (zwłaszcza tą łysenkowską), FAŁSZYWEJ ŚWIADOMOŚCI (JUDEO)BURŻUAZJI. Oto one:

Powyższe książki traktują o zjawiskach biologicznych, traktowanych jako „nie istniejące” przez dominującą dzisiaj w nauce Sektę neo – to jest judeo – darwinistów. W szczególności autorzy książki widocznej po prawej, moi koledzy z Uniwersytetu Genewskiego,Philippe Anker oraz zmarły rok temu i pochowany na cmentarzu żydowskim w Genewie Maurice Stroun, w latach 1970 omal nie wylecieli z pracy za udane powtórzenie doświadczenia Trofima Łysenki, z hybrydyzacją różnych odmian rośliny tytoniu. Otóż niewątpliwie wielkim osiągnięciem tego radzieckiego agronoma było wyhodowanie nowych odmian zbóż za pomocą „stresowania” tych zbóż trudnymi warunkami wegetacji; podobne doświadczenia robiła z kukurydzą, w latach 1940 Barbara McClintock w USA, która już wtedy zaobserwowała, pod mikroskopem, że w nasionach stresowanych roślin są uruchamiane „wędrujące geny” zwane ‘transpozonami‘. McClintock musiała jednak czekać aż 40 lat na uznanie Nagrodą Nobla wyników jej prac – co wskazuje, że w dziedzinie genetyki (dosłownie nauki o pochodzeniu) sytuacja jest daleka od psychicznego zdrowia osób robiących biznes w tej dyscyplinie.

Skąd to oskarżenie o brak zdrowia umysłowego współczesnych naukowych elit? Jako historyk nauki zobowiązany jestem przypomnieć, że w tym samym czasie co McClintock, czyli na początku lat 1940 i w tym samym miejscu, czyli w Cold Spring Harbor, NY, dwaj uciekinierzy z faszystowskiej Europy Max Delbruck i Salvador Luria, późniejsi laureaci Nagrody Nobla z biologii, przeprowadzili eksperyment z bakteriami E.coli, mający udokumentować, że te bakterie tylko przez przypadkową mutację potrafią zacząć się rozmnażać w obecności niszczącego je wirusa zwanego bakteriofagiem. Mnie taki eksperyment wydał się z definicji durnym, bo już w wieku lat kilkunastu wyrobiłem u siebie odruch myślenia, że wszystkie żyjące istoty pokonują (lub nie) atakujące je choroby, w sposób podobny do tego, jak to było w mym przypadku we wczesnej młodości.

Mając ku temu i czas i niezbędny dostęp do periodyka „Genetics” z roku 1943, w Paryżu w 1979 roku sprawdziłem dokładnie 50-stronicowy, pełen matematycznych wzorów, raport z tego „epokowego” odkrycia. I tak jak z doświadczeniami z karmieniem myszek rtęcią, na które się powoływała Majewska w swej kampanii antyszczepionkowej (patrz cz. 2), tak z doświadczenia Lurii-Delbrucka wyszło to co miało wyjść, mianowicie potwierdzenie ich hipotezy oznaczonej jako „b1” – „przypadkowo predysponowane ku temu bakterie, po okresie choroby, nabierają pełnej odporności na wirusa, przekazując tę nabytą odporność swemu potomstwu”.

Po prostu, promując swą CZOŁOWĄ „hipotezę a” pełnej przypadkowości mutacji bakterii E.coli, autorzy eksperymentu zgrabnie „przymknęli oko” na fakt opóźnienia, o 10-20 godzin, momentu pojawiania się pierwszych bakterii, w pełni odpornych na działanie wirusa (w innych, podobnych doświadczeniach, na pojawienie się takich bakterii trzeba zazwyczaj czekać całe tygodnie – informacja od bakteriologa, prof. Kunickiego-Goldfingera, 1983). Ten, na pozór matematycznie potwierdzony dowód na BRAK INTELIGENCJI (czyli, mówiąc praktycznie, na NIE ISTNIENIE HORMEZY) u mikroorganizmów, przez uczonych zainteresowanych BIZNESEM pod nazwą biologia molekularna, entuzjastycznie został ekstrapolowany na złożone z milionów komórek zwierzęta, w tym na gatunek ludzki, bezmyślnych biznesmenów weń włączając.

Patrząc od strony naukowo-religijnej, prawie natychmiastowe medialne nagłośnienie doświadczenia L-D dało efekt, który warto określać zaczerpniętym z religioznawstwa terminem „paulinizmu”: to CO JEST (czyli zjawisko hormezy) PRZESTAŁO ISTNIEĆ w wyobraźni ambitnych biologów, a to CZEGO NIE MA (czyli ściśle losowe mutacje, odpowiedzialne za pojawienie się odmiany lepiej przystosowanych osobników) ZACZĘŁO INTENSYWNIE DOMINOWAĆ (bez)myślenie coraz liczniejszych neodarwinistów. Zrozumiałym jest że w tej sytuacji liczne, bardzo udane doświadczenia, z hodowlą genetycznie nowych odmian przede wszystkim roślin (de Vries 1911), ale także i zwierząt (ślimaki limnea Jeana Piageta), zostały albo zepchnięte na zupełny margines albo potraktowane jako oszustwa (samobójstwo Paula Kammerera w 1926). Wraz z narastającą wrogością do lamarckizmu, me próby wytłumaczenia genezy odruchów warunkowych (patrz cz. 2) jako formy endogennej inżynierii genetycznej, też oczywiście zostały potraktowane jako naukowo samobójcze – i to pomimo pojawiania się coraz większej ilości danych, że rozwijające się organizmy wyższe same syntetyzują, w sposób ściśle przewidywalny, nowe geny: pod koniec wieku XX, gdy przebadano całkowicie ludzki genom, to się okazało, że w stadium embrionalnym liczy on tylko 30 tysięcy genów, a u dorosłej osoby tych rozmaitych genów jest aż 100 tysięcy!

W rezultacie dominacji, w drugiej połowie XX wieku, takiego darwinowsko-kartezjańskiego wyobrażenia sobie Bezdusznej Przyrody, niezdolnej do stawiania oporu „selekcjonującemu” ją środowisku, ambitny „neurolog komputerowy”Pierre-Paul Changeux (miałem z nim dłuższą rozmowę w 1981 roku, patrz skan w przypisie 2), w szybko przetłumaczonej na język angielski książce “Neuronal man” zapewnił, iż uczymy się nie poprzez powstawanie, pod wpływem życiowych doświadczeń, nowych skojarzeń kodowanych na połączeniach miedzyneuronalnych w naszym mózgu, ale dokładnie na odwrót “uczyć się oznacza eliminować” nadmiarowe połączenia w korze mózgowej . Czyli logicznie, im ktoś ma mniej w głowie asocjujących reakcje na rozmaite bodźce neuronów, tym bardziej jest on UCZONY!

A pozostający pod intelektualnym wpływem tego francuskiego entuzjasty degradacji struktury neuronalnej człowieka, sławny amerykański lingwista Noam Chomsky ogłosił publicznie swe naukowe przekonanie, że języki nie są bynajmniej doskonalone poprzez ich używanie: Wydaje się, że mamy istotne, wręcz przytłaczające dowody na to, iż podstawowe aspekty naszego życia umysłowego i społecznego, wśród nich także i język, są zdeterminowane jako część naszego wyposażenia biologicznego i że nie są nabywane przez proces uczenia się, a tym bardziej przez trening.

Czyli znowu, tak jak to było w historii NIE ISTNIENIA, w świecie nauki, przez prawie całą drugą połowę XX wieku zjawiska hormezy, odkrytej przez McClintox w stresowanych przez nią ziarnach kukurydzy, i jednocześnie ISTNIENIA (już od 75 lat!) wiary mikrobiologów w totalną przypadkowość mutacji przystosowawczych bakterii E. coli, mamy do czynienia w neurologii i lingwistyce do czynienia z socjologicznym „efektem św. Pawła”: TO CO JEST TO NIE ISTNIEJE (czyli uczenie się języków za pomocą ich ćwiczenia), a TO CZEGO NIE MA (czyli bezwysiłkowe pojawianie się u ludzi ich sprawności, często w wielu językach) to stało się przedmiotem, propagowanej przez IFiS PAN w Warszawie Próby Naukowej Rewolucji N. Chomsky’ego.

Jaka SIŁA BIOLOGICZNA stoi za wycofywaniem, ze społecznej świadomości, co szerszych umysłowo skojarzeń?

W kontekście wiary iż „uczyć się oznacza eliminować połączenia neuronalne” warto przypomnieć, że już dwa tysiące lat temu żydowski zhellenizowany filozof Filon z Aleksandrii, omawiając ukryty sens znanej mu w greckim tłumaczeniu Septuaginty, zauważył co następuje:

Bez zmęczenia żyje ten, komu Bóg z obfitości i łaskawości użycza dóbr doskonałych. I przeciwnie, ten kto przez wysiłek zdobywa cnotę, okazuje się mniej znaczącym i mniej doskonałym niż Mojżesz, który bez trudu i łatwo ją otrzymuje od Boga. … Jak bowiem trudzenie się jest czymś mniejszym i bardziej pospolitym od braku wysiłku, podobnie ma się rzecz niedoskonała w porównaniu z doskonałą, tak samo człowiek uczący się w porównaniu z mającym wiedzę w sobie.(3; Alegoria Praw, ks. III, str. 135)

Czytając taką laudację CNOTY posiadanej bezwysiłkowo przez Mojżesza, bystry lamarckista od razu zauważy, że nawet gdyby to było prawdą na początku kariery tego proroka, to wskutek braku koniecznych do zachowania kompetencji intelektualnych ćwiczeń, z czasem ta CNOTA musiała u Mojżesza zanikać. A w ślad za prorokiem musiały zanikać nie ćwiczone kompetencje umysłowe jego mojżeszowego ludu. Tutaj doskonałych współczesnych przykładów takiej ewolucji dostarczają „postmojżeszowe” postacie Noama Chomsky’ego oraz jego mentora J.-P. Changeux, otwarcie głoszącego iż „uczyć się” to tracić istniejące wcześniej w mózgu połączenia neuronalne (patrz przypisy 1 i 2).

Ten sam rodzaj, mówiąc po amerykańsku ‘mindset‘, charakteryzuje sfotografowaną w części 2 polskojęzyczną „czwórcę antyszczepionkową”. Ta czwórca, podobnie jak wyżej wzmiankowani uczeni, utrzymuje iż „TO CO JEST – czyli rozwój ludzkiego układu odpornościowego dzięki ćwiczeniu go za pomocą „wzburzania go” kolejnymi szczepieniami – TO NIE ISTNIEJE”, natomiast ISTNIEJE TO, CZEGO NIE MA, czyli wywołane szczepieniami choroby cywilizacyjne w rodzaju autyzmu. Doświadczony lamarkista by w tym miejscu ironicznie zauważył, że te coraz liczniejsze choroby cywilizacyjne wynikają z NIEDOĆWICZENIA posiadanych przez człowieka organów, a zatem logicznie wynikają z AMERYKAŃSKIEJ IDEOLOGII POSTĘPU, opartej na recepturach zaczerpniętych z hebrajskiej Biblii. Ta ideologia sprowadza się bowiem do sugerowanego w „Pismach” Filona z Aleksandrii namnażania, oszczędzającej exceptional people jakiegokolwiek wysiłku TECHNIKI, PIENIĄDZA, oraz KOMFORTU dla z definicji statycznej (stąd bóg scjentologów nosi nazwę STATYK) wciąż rosnącej ZHEBRAIZOWANEJ DUPY.

Kształtujące obecnie życie prawie wszystkich narodów, ANTYZOOLOGICZNE dogmaty darwinowskie są bowiem rodzajem, wypracowanej w pierwszej połowie XX wieku, MUTACJI POZNAWCZEJ zasad widzenia świata wpisanych w HEBRAJSKĄ BIBLIĘ. (Bezskutecznie usiłowałem zainteresować tym zjawiskiem teologów uczestniczących w cyklicznej konferencji „Nauka a religia” na UZ w 2007 roku.) Według tejże Biblii ISTOTY OŻYWIONE NIE POSIADAJĄ INTELIGENCJI – jest TO DOGMAT CENTRALNY JUDAIZMU w pełni zaakceptowany następnie przez KARTEZJANIZM oraz NEODARWINIZM obowiązujący dzisiaj w zakładach naukowych (patrz przypis 3).

W powyższym kontekście WIARY (ANTY)ZOOLOGÓW warto przytoczyć opinię Pierre-Paul Grassé, autora książki “Evolution of Living Organisms” (1977), który już w 1979 roku powiedział autorowi, że “neoDarwinowska koncepcja ewolucji jest o NICZYM“.

 

Jeśli zaś chodzi o to, co mają nam ZASŁONIĆ te, jakżesz liczne obecnie dyskusje o NICZYM (by wskazać na „histerię antyszczepieniową” dzisiaj w Polsce), to pozwolę sobie przypomnieć, że pod koniec ubiegłego stulecia, zgodnie z łysenkowską „Doktryną Szoku” (czyli HORMEZY wymuszonej gigantycznym ekonomicznym stresem), udało się dokonać znacznego „ulepszenia” narodów byłego Obozu Socjalistycznego. Jak na razie zbiorowej Nagrody Nobla za to  osiągnięcie w zakresie genetyki populacji, żydowska Fundacja Sorosa-Batorego jeszcze nie otrzymała – a przecież pojawiła się obecnie odmiana Słowian niezwykle użyteczna dla realizacji nadrzędnego celu „Panowania nad Ziemią Boga w formie Izraela” – czyli dokładnie tego “Inteligentnego Projektu“, który zalecał do realizacji, w skali całego globu, cytowany na wstępie części 1 niniejszego wywodu rabin Pinhas Połoński (przypis 4) w Wielkiej Chóralnej Synagodze w Petersburgu, d. Leningradzie w roku 97 po WPR.

Dr Marek Głogoczowski

31 lipca 101 roku

po Wielkiej ANTYJUDAISTYCZNO-CHRZEŚCIJAŃSKIEJ Proletariackiej Rewolucji

(Religią antyjudaistyczno-chrześcijańską był zakazany na “Soborze Zbójeckim” w 431 roku Nestorianizm, z jego obecnymi aż do XX wieku w Azji symbolami swastyki, oznaczającej cyklicznie odradzającej się radości życia oraz biologicznej siły, swastyki będącej przeciwieństwem krzyża, symbolu Religii Paulińskich Psychopatów, znaku nieustannie przypominającego kenozę, powolne wypróżniania się z Rozumnego Życia – czyli LOGOSU – proroka Jezusa z Nazaretu; krzyż bowiem reprezentuje Nihilizm Poznawczy, czyli OBIEKTYWNE ZŁO CYWILIZACJI.)

Przypis 1 do części 3 (z 3)

Jean-Pierre Changeux swą teorię „uczenia się przez eliminację połączeń neuronalnych” uzasadnił zaobserwowanym faktem, że aż o około 35% się zmniejsza, w pierwszych latach ludzkiego życia, liczba wypustek neuronalnych obecnych w mózgu normalnego dziecka w momencie jego narodzin. Nie wskazuje on jednak, w „Człowieku neuronalnym” z roku 1984, skąd to wyraźne zubożenie, dojrzewającej dopiero struktury mózgu dzieci się bierze. Logicznie biorąc, im mniej mamy w głowie takich połączeń interneuronalnych, tym mniejsze są nasze kompetencje ruchowe, ruchy myśli w to włączając. Dobrego przykładu zaniku odruchów, które już od tysięcy lat nie były ćwiczone, dostarcza silny odruchowy „małpi chwyt” urodzonych w 7 miesiącu ciąży wcześniaków. Ten odruch w prehistorii ludzkiego gatunku zezwalał noworodkom szybko się wczepić w owłosioną skórę matki. Obecnie jest on już bardzo osłabiony u niemowląt urodzonych normalnie, w 9 miesiącu ciąży (patrz zdjęcie):

Wcześniak, by mieć tak silny chwyt dłoni, musi mieć odpowiednio silnie rozwinięty w mózgu lokalny ośrodek nerwowy  taki chwyt nakazujący. A to oznacza, że w naszym stanie prenatalnym znajduje się w naszych mózgach sporo połączeń neuronalnych, które później przestają być aktywne. W tym kontekście zaczynamy się domyślać skąd się bierze to zmniejszenie się, we wczesnej młodości, aż o 1/3 ilości wypustek neuronalnych obecnych w niedojrzałych mózgach noworodków. Ta wyraźna atrofia jest trywialnym rezultatem „zapominania” przez osoby, wychowane w komforcie zurbanizowanych od tysięcy lat społeczeństw, odruchów które były ich przodkom niezbędne do życia w stanie „dzikości” (mózgi zwierząt udomowionych z reguły są o około 15 % mniejsze niż ich dzikich pobratymców). I to jest tylko WIERZCHOŁEK GÓRY LODOWEJ „zapominanych” obecnie bardzo szybko odruchów, w tym odruchów świadomej myśli, jakie charakteryzowały naszych pra-rodziców (czy wręcz nas samych w młodości).

Przypis 2 do cz. 3 (z 3)

Poniżej, dla uprzyjemnienia zakończenia 3 częściowego cyklu „Logos i Mizologos”, mój reportaż, zawarty w Aneksie do „Atrap i paradoksów biologii” z 1993 roku, ze spotkania z głoszącym, iż ‘uczenie się polega na eliminacji neuronów’, neurologiem „komputerowym” J.-P. Changeux. Reportaż ten w elegancki sposób ilustruje jak obecnie osiąga się „postęp” w Naukach o Życiu:

Przypis 3

Oto

5 SOLAS” neo – to znaczy judeo – darwinowskiej wiary (w NICOŚĆ)

(Przekład “google” z angielskiego http://markglogg.eu/?p=2144)

1.Sola scriptura (neo) darwiniana admissibile est – tylko neodarwinowskie pisma są dopuszczalne w instytutach naukowych (Wzorowane na luterańskiej SOLA SCRIPTURA, powtarzającej “Bożą mądrość” św. Pawła w 1 Koryntian 4: 6- “możesz uczyć się od nas, aby nie wychodzić poza to, co jest napisane“).

2.Solus multiplicatium esentia vitae est – tylko rozmnażanie się jest istotą życia (To zostało  zaczerpnięte z Księgi Rodzaju 1:22)

3. Soli geni character individuum determinant – tylko geny określają charakter indywiduum(Zaczerpnięte z 1 Koryntian 15: 36-38: “To, co siejecie, nie jest ciałem (lub somą), które powstanie, ale nagim ziarnem (nasieniem) … Bóg daje każdemu nasieniu ciało, które zamierza, dla każdego nasienia odpowiednie dlań ciało“, idea takiego podziału jest już obecna w Księdze Rodzaju 1: 11-12)

4. Sola fortuna species novus genera – tylko przez przypadek pojawiają się nowe gatunki, życiowa działalność przedstawicieli gatunku ma żadnego wpływu na tego gatunku genetyczny charakter (Zaczerpnięte z “wyroczni Jehowy” urim-tummim, czyli “światła i doskonałości” losowych doborów, Ks. Wyjścia 28: 30)

5. Solo selectia naturale motor evolutionis est – tylko Dobór (Selekcja) Naturalny(a) jest motorem ewolucji (Wzięte z luterańskiej SOLA GRATIA – “ponieważ dzięki łasce jesteście zbawieni przez wiarę (…) a jeśli jest ona darem (w postaci waszego wybraństwa przez) Boga, więc nie dzięki waszym działaniom/uczynkom (jesteście zbawieni)” – Ef 2: 8-9, Rz 11: 6)

Przypis 4

Przypominam znamienną wypowiedź (urodzonego 60 lat temu w Moskwie, a od 30 mieszkającego w Izraelu) rabina Pinhasa Połońskiego, który w Wielkiej Chóralnej Synagodze w Petersburgu (d. Leningrad) powiedział co następuje swym współwyznawcom:

 „… Nauczono was, że judaizm nie jest religią mesjańską. Otóż tak nie jest! Judaizm jest religią misyjną na ziemi, dzięki naszym filiom – chrześcijaństwu i islamowi – szerzymy nasz pomysł dla ludzkości. A teraz będziemy pracować bezpośrednio z ludzkością! To znaczy, że zarówno chrześcijaństwo, jak i islam spełniły najważniejszą misję historyczną. Przekazali ludzkości wiedzę o narodzie żydowskim. … Po tym wspaniałym przygotowaniu możemy wreszcie porozumieć się z ludzkością! Dlatego zamierzamy zaoferować Nową (Jedwabną?) Drogę na poziomie Solomona i zamierzamy ją zaoferować w krótkim czasie. To jest przekształcenie judaizmu w uniwersalną religię ludzkości. To przygotowanie jest w pełnym rozkwicie! „

This entry was posted in Ad PODHALAŃSKA AKADEMIA NAUK, genetyka bio-rozwoju, POLSKIE TEKSTY. Bookmark the permalink.

Comments are closed.