„Ziemia to nasza Matka, nie wolno jej okaleczać, ogałacać i zniewalać betonem” – komentarze do “Stworzenia (Boga?) ex Nihilo“
Przypomnienie
PRZECIWENTROPIA to Odwieczny Podtrzymywacz Życia oraz Rozkwitu Biosfery – i Jego (Jej?) ZAWISTNY Wróg ukryty w kościelnych oraz darwinowskich Martwych Pismach
Odnośnie GENEZY żydochrześcijańskiego „Boga”:
W mitologii hinduskiej Brahma, Bóg Życia Wszechświata występuje w trzech postaciach Trimurti, odpowiadających cyklom życia Przyrody: Brahma Stworzyciel, Wisznu Podtrzymywacz i Sziwa Niszczyciel. Działalność odwiecznego, lamarckowskiego PRAWA PRZECIWENTROPII (P/e) odpowiada za sukcesy Twórczego Rozwoju (Stwarzania) oraz Podtrzymywania Bogactwa form Życia. Zaś za ich cykliczne Zniszczenie i Zanik odpowiada mający charakter FILOENTROPICZNY (f/e) bóg Sziwa. Religia chrześcijańska, oparta na wielbieniu powolnego konania Chrystusa – i profitów z tego faktu wynikających – ma wyraźnie sziwaistyczny charakter NISZCZYCIELA wyższych form życia, zwłaszcza intelektualnego życia (J. Kozak). Co doskonale w Polsce dzisiaj widać i słychać.
*
3000 słów
1. Św. Paweł ujawnia Prawdę o „Bogu Zazdrosnym” w I Liście do Koryntian.
2. Egzorcyzmowanie „ducha Złego Boga Ignorancji”, jaki owładnął moim znajomym, profesorem Mirosławem Dakowskim.
3. Spychana w niebyt Przeciwentropia (P/e) rzuca wyzwanie filoentropicznemu (f/e) „komercyjnemu Bogu” TPD Cywilizacji.
***
1. Św. Paweł o ambicjach „Boga Izraela” w 1 Liście do Koryntian
Mój ostatni, bardzo ogólny, post-zjazdowy (filozofów na KUL we wrześniu br.) esej nt. powstania teorii “creatio ex nihilo“, wywołał szereg istotnych komentarzy, których część pojawiła się na neonie24.
W szczególności komentator(ka) „wercia” (04.10.2019 19:50:39) zachwyciła się takim oto, dłuższym cytatem z Pierwszego Listu do Koryntian”: “:1,27 Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał, co niemocne, aby mędrców poniżyć; 1,28 i to, co nieszlachetnie urodzone według świata oraz wzgardzone i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić, 1,29 tak, by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga”
I rzeczona “wercia” tak oceniła me ograniczenie się do interpretacji li tylko tego cytatu zakończenia “to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić”, zauważając “To rozmaici “badacze” Pisma Świętego wyrywają z kontekstu zdania i samodzielnie je wykładają, ale żeby Pan profesor?“
A zatem poczułem się zobowiązany, wskazać WYRAŹNIE – i to nie tylko “werci” – co powyższy, znamienny fragment z 1 Kor. 1, oznacza. Otóż tych “szlachetnie urodzonych” w Imperium Romanum, którego częścią był Izrael, określano po grecku jako aristoi, a po łacinie otium – czyli NAJLEPSI. I ci “najlepsi” musieli trzymać fason, zwany “virtus” (‘męskość’) polegający na wiedzy skombinowanej z odwagą – tak, aby się nie upodlić i nie zostać pozbawionym szlachectwa. Także wybraństwo, przez paulińskiego “boga”, tego “ co głupie w oczach świata, … aby mędrców poniżyć;”, należy odczytywać jako jego bezpośredni atak na ludzi typu MEGALOPSYCHOS, czyli Wielkodusznych, w ówczesnej hellenistycznej kulturze Rzymu czczonych jako “bliskich bogom”.
Co takie, odwracanie “do góry nogami” ogólnoludzkich (bo znanych i w Chinach i w Indiach) wartości oznacza? Otóż za gnostykiem Janem Kozákiem z Pragi pozwolę sobie przypomnieć, że “w judaizmie została najpełniej i najrzetelniej rozpracowana zasada podmiany, względnie wymiany, wszystkiego (…) uczciwego i szczerego, na podstępne i zakłamane. Przecież to sam ten temat zamiany i obrócenia wszystkiego, co jest wielkie, szlachetne i ludzkie w rzecz małą, kryminalną i grzeszną, stał się proklamowanym i wszędzie uwielbionym „uświęconym” principium“. Z tego powodu stary hinduski symbol czakry, miejsca w którym górny prąd „prany” miesza z oddolnym prądem wężowej siły tantry () – jako siły zmieszania wszystkiego co niskie z wysokim – stał się prawie najważniejszym znakiem żydostwa, ‘Gwiazdą Dawida’” (Kořeny, s. 221)
Stąd właśnie, w cywilizacjach, w których dominowała arystokracja, względnie tylko szlachta kultywująca ‘męską’ cnotę „virtus”, żydostwo – nawet to bardzo bogate – było traktowane jako gorszego pochodzenia. Co z czasem zostało prawie formalnie potwierdzone, poprzez przyjęcie przez judaistów, jako znaku rozpoznawczego, mającego charakter wyraźnie ‘wegetatywny’, hinduskiego symbolu zespolonych za sobą genitaliów (). To wyraźne „zniewieścienie” mających zwyczaj ‘histeryzować’ (od gr. hystera = macica) społeczeństw żydowskich krytykowali znani odstępcy od judaizmu, tacy jak Baruch Spinoza (1677) i Otto Weninger (1903).
To właśnie z tej kulturowej przyczyny, wychowany w tradycji faryzejskiej św. Paweł, zwalczał arystotelesowskich megalopsychos (bo „Wiedza nadyma, a miłość (Ignorancji) buduje”). Tego typu filozofów oraz religijnych reformatorów należy systematycznie mieszać z błotem, spychać w nicość, ewentualnie nawet dla pokazu ukrzyżować lub spalić na stosie “tak, by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga”. Ponieważ zaś ten “Bóg” stworzył swych wielbicieli „na obraz i podobieństwo swoje”, to się narzuca skojarzenie, że był to – wg Kozáka “mający siłę węża węża” – BYT BARDZO NISKIEGO LOTU, już w starożytności MAMONEM zwany.
2. Egzorcyzmowanie „ducha Złego Boga Ignorancji”, jaki owładnął moim znajomym, profesorem Mirosławem Dakowskim.
(Wg. marcjonów, którzy w pierwszych wiekach n.e., byli sektą dominującą w Imperium Romanum, „wtórny Bóg” ST był Bogiem Zła, którego należy się wystrzegać.)
Nie miejsce w tym punkcie na rozważania, jak planują „usprawnić” świat wyróżnione przez tegoż „Boga Izraela” negotium vulgaris, czyli prostaccy miliarderzy, dysponujący obecnie fortunami większymi niż zasobność wielkich krajów. Od razu przejdę do argumentu rozpowszechnianego przez mego znajomego, emerytowanego profesora fizyki Mirosława Dakowskiego. Zwrócił się on z taką oto prośbą się do setek ujawnionych adresatów, do których dotarły me cierpkie uwagi nt. bzdury teologii „Creatio ex nihilo”:
SZANOWNI PAŃSTWO.
To co wymyśla i wypisuje p. Głogoczowski, od lat 40-tu jest brednią
Nie rozsyłajcie, proszę, do ludzi normalnych.
Mirosław DAKOWSKI
Oczywiście mógłbym się zacząć spierać, z mym starszym o 5 lat znajomym (jego syna Mikołaja, szkoliłem w Tatrach przed 20 laty), czy to, co ja pisuję (począwszy od mych „antyamerykanizmów” w paryskiej „Kulturze” przed 48 już laty), jest brednią, czy też brednią są Dakowskiego opinie, zwłaszcza ta wyróżniona czerwoną czcionką we wstępie do jego strony – „kapłan, który w Ogrodach Watykanu przyjmuje błogosławieństwa szamanek, tańczy i kiwa się wokół „świętego Ognia” … Jest APOSTATĄ, czyli kapłanem Szatana.” (Rozwinięcie tego oryginalnego tematu w Przypisie 1.)
Tutaj przejdę do meritum jego argumentacji. Otóż zgodnie z “wytycznymi” jego „Boga Jedynego”, stara się Dakowski UNICESTWIĆ mą głoszoną za Paulem Wintrebertem (1962) tezę, że”Istoty ożywione (Zoon) są Stwórcą Informacji” (2013). By przydusić tę, mającą wyraźnie witalistyczny charakter INFORMACJĘ, dba on o promocję, powstałej wraz „Księgą Rodzaju”, kreacjonistycznej WIARY, że “wszelka nowość w biosferze jest dziełem nie istniejącego materialnie, antropomorficznego bytu Bogiem zwanego”. W tym celu popiera on modne dziś ruchy parareligijne, starające się chronić zwłaszcza niemowlęta, niezdolne jeszcze do podejmowania samodzielnych decyzji , przed jakąkolwiek ingerencją w ich szybko wzrastające ciałka – bo mogło by to skutkować tych dzieci upośledzeniem już na całe życie.
Po prostu sędziwy Dakowski, stara się o to, by ludzie zaczęli negować dostrzegalną, choćby na naszych własnych, pracujących ciężkimi narzędziami dłoniach, ich zdolność regenerowania „z nadkompensacją” uszkodzonego naskórka. A ignorując istnienie zdolności regeneracyjnych u siebie samych, ludzie „religijnie nawiedzeni” robią dziś wszystko, by nie dopuszczać do jakichkolwiek “zadraśnięć”, stworzonych przez Boga dziecięcych ciałek. A zwłaszcza do złowrogiego “treningu” odruchów odpornościowych niemowlaków, poprzez narażanie ich na mikrotoksyny zawarte w szczepionkach.
Negując istnienie tego CO JEST, czyli zdolności – nie tylko niemowlaków, ale wszystkich istot ożywionych – do NADREGENERACJI nie krytycznych ich uszkodzeń – „dotknięci” tym samym „bogiem” co Dakowski, antyszczepiennicy głoszą TO CO NIE JEST, czyli zagrożenie dla powszechnego zdrowia, w tym zdrowia psychicznego, poprzez obowiązkowe szczepienia. Szczególnie w tej domenie ceni Dakowski poglądy „importowanej z USA” dr Marii D. Majewskiej (Aż 16 publikacji na jego portalu w ciągu pierwszego półrocza roku 2015, każda powyżej 2,5 tysiąca odsłon!)
Na początku października br. taż Majewska opublikowała na jego stronie grozę budzący artykuł „Poszczepienny upadek cywilizacji”. W nim, jako osoba w znacznym stopniu (bodajże aż 30 lat!) wychowana w USA, z poczuciem wyższości utrzymuje, że „USA są najbardziej drastycznym przykładem poszczepiennego upadku wysoko rozwiniętego społeczeństwa i państwa, … Amerykańskie dzieci i młodzież w szybkim tempie tracą inteligencję, stają się upośledzone umysłowo i niezdolne do uczenia się. …Wiadomo, że odpowiedzialny za to jest duży wzrost przypadków autyzmu i innych chorób psychoneurologicznych”
Mające znamiona najzwyklejszego natręctwa, tego typu „rewelacje” głosi ona zupełnie się nie przejmując brakiem JAKIEGOKOLWIEK związku przyczynowego, pomiędzy rzeczywiście nękającą ten super-kraj plagą chorób cywilizacyjnych (autyzm jest jedną z nich), a zwalczanymi przez nią szczepieniami. Te choroby – w tym i autyzm – są wyraźnie skoncentrowane w starych, powstałych jeszcze przed Wojną Secesyjną (czyli 150 lat temu) centrach przemysłowo-finansowych Wschodniego Wybrzeża. I z obowiązkowymi szczepieniami dzieci, identycznymi na całym terytorium Stanów, nie mają one żadnego dostrzegalnego związku. (Co ciekawsze, niektóre ze szczepień, jak np. to BCG przeciw gruźlicy, jako “efekt uboczny” zmniejszają podatność zaszczepionych dzieci na rozmaite nowotwory!)
Ja już 50 lat temu, będąc na graduate studies (geofizyki) na UC Berkeley zauważyłem, przy okazji uczestniczenia w dodatkowych kursach social science odkryłem, że w USA nie tylko LUD PROSTY ale i najściślejsza ELITA tego super-kraju, przestała dostrzegać differentia specifica między żywymi i nieożywionymi przedmiotami – tak jak to ponoć miało to miejsce w dawnych, bardzo prymitywnych społecznościach. (To był przedmiot mej Meta Ph.D. Thesis tamże.) I tę społeczną poznawczą chorobę namolnie starają się implantować w Polsce, wraz z inwazją wywołujących ją hi-tech urządzeń (sprowadzanych obecnie głównie z Chin Ludowych), „misjonarze” głównie z USA, szczególnie ci uwidocznieni na poniższym ich zestawieniu:
(Oglądając te zdjęcia, Rafał Gawroński „Prezes Stowarzyszenia Ziemiańskiego w Polsce” zauważył, iż„Wszyscy czworo mają żydowską fizjonomię.”)
Sam Dakowski nie był, zdaje się, szkolony w USA, ale jako fizyk, zatrudniony w ośrodku badań nuklearnych w Dubnej pod Moskwą, najwyraźniej zaraził się tam wrogością do negującego wartość opracowań cyfrowych łysenkizmu, poglądu wyraźnie witalistycznego, będącego rozwinięciem LAMARKIZMU zawzięcie zwalczanego (120 lat temu!) przez wczytanego w „Księgę Rodzaju” Augusta Weissmana . Która to niechęć Wiessmana poznania PIEWRWSZEJ PRZYCZYNY, że w miarę interesująco żyjemy, w wypadku Dakowskiego się przełożyła na jego bezkrytyczne poparcie dla wzmiankowanej Majewskiej i jej stopnop.com osoby. (Patrz Przypis 2)
3. I tutaj wchodzimy w “metafizyczną” domenę PRZECIWENTROPII (P/e), drwiącej z „boga Zazdrosnego” św. Pawła i z wykreowanej przezeń silnie filoentropicznej (f/e) „TPD” Cywilizacji
(TPD = Technika, Pieniądz i Żopa komfort miłująca, to współczesne „świętości” w sposób biologicznie konieczny upadlające, zarówno duchowo jak i fizycznie, narody żyjące „pod bogiem” w formie ukrytych elit deep state USA)
Dlaczego zatem narażanie dzieci, na niewielkie dawki środków toksycznych, przyczynia się do budowy przez nie “od wewnątrz” odporności na większe podobne zagrożenia?
Warto w tym miejscu powrócić do pytań, jakie się pojawiły na neonie24, po publikacji mego tekstu, naśmiewającego się ze sławnych twórców konceptu „creatio ex nihilo” (Majmonides i św. Tomasz, a przed nimi już św. Augustyn).
Otóż, komentator MacGregor (03.10.2019 15:43:43) celnie zauważa,
że „gdyby Pan Profesor zrezygnował na chwilę z rytualnego pomstowania i błędnego mieszania judaizmu z chrześcijaństwem, to być może i mniej przenikliwy czytelnik zobaczyłby o co chodzi.” I dodaje „hipoteza o przeciw-entropii stale działającej na wiecznie istniejącej materii czy żywinie jest akurat filozoficznie bardzo interesująca i zbliża Pana do panewolucjonizmu Theilharda de Chardin, dla którego kontr-entropią jest kosmiczny Chrystus … teoria przeciw-entropii nie jest powszechnie znana, a brzmi bardzo ciekawie.
Na co odpowiedziałem MacGregorowi dość obficie:
Berkeley72 (04.10.2019 12:51:43)
Jak działa PRZECIWENTROPIA to najlepiej sobie sprawdzić na sobie samym:
Gdy zaczynamy czuć GŁÓD, to tkwiąca w nas – i w każdym innym zwierzęciu P-entropia (P/e), każe nam naprawić to zaburzenie naszej dynamicznej homeostazy, zmuszając nas do ruchów mających uzupełnić ten niedobór materiałów podtrzymujących nasz metabolizm. Arystoteles nazwał tę cechę, istniejąca tylko w bytach ożywionych Duszą wegetatywną, odżywiającą się i rosnącą, (w formie namnażania się przekarmionych komórek – o tym Arystoteles nie mógł wiedzieć, bo mikroskopów jeszcze nie było).
Ta regeneracja z nadmiarem (nadregeneracja) zużytych zapasów żywności i zużytych, przy jakiejkolwiek pracy tkanek, to jest podstawa INTELIGENCJI ŻYWINY, występującej w najmniejszych nawet mikrorganizmach – w końcu my jesteśmy – wskutek odżywiania się płodu, a następnie już samodzielnego odżywiania się niemowlęcia i dorastającego człowieka, pochodną EWOLUCJI – w ciągu setek milionów lat – pojedynczej komórki zwanej zygotą, nawet w okresie płodowym wyglądamy jak kijanka ryby lub żaby, mamy ogon i łuki skrzelowe na szyi.
A o tym, że osobnicza ewolucja, od zarodka do formy dojrzałej wyższych organizmów, polega na REKAPITULACJI milionów lat EWOLUCJI ich przodków, to oczywiście nie chcą wiedzieć, zgodnie z dyrektywą boga “ZAZDROŚĆ”, ani kreacjoniści ani neodarwiniści. Dokładają oni starań BY TO CO JEST UNICESTWIĆ ku chwale ich “boga” o nazwie Mamon – to zauważył wyklęty obecnie Karol Marks, a kilkanaście wieków wcześniej Jezus z Nazaretu.
Odnośnie uwagi MacGregora:
//krytyka hipotezy ex-nihilo (nie wiem, czemu pan zrównuje ją z darwinowską ewolucją)//
Ściślej porównuję żydochrześcijańskie (Majmonidesa i św. Tomasza) “creatio ex nihilo” z NEOdarwinowskim “stworzeniem przez przypadek”, czyli “Sola FORTUNA species novus genera” (to jedno z 5 SOLAS żydodarwinizmu).
To już mój mentor Pierre-Paul Grassé się wyśmiewał, że wg. neodarwinistów nowe gatunki powstają działaniem Bożej Opatrzności.
Zasadnicza różnica między darwinizmem (nawet bez „neo”), a pierworodnym lamarkizmem polega na tym, że lamarkiści twierdzą że Pierwszym Motorem ewolucji jest PRZECIWENTROPIA (P/e) tkwiąca WEWNĄTRZ ustrojów ożywionych, manifestująca się przez automatyzm „regeneracji z nadkompensacją (nadregeneracji) nie krytycznie uszkodzonych / zużytych tkanek organizmu”
(To postulował Jean Piaget już ponad pół wieku temu; ja ćwierć wieku temu uściśliłem i rozszerzyłem jego Principium do kompaktowej formy I/RSA = Irytacja -> Regeneracja -> Super (lub Nad)regeneracja -> Asocjacja nadregenerowanych fragmentów białek oraz kwasów nukleinowych – tak powstają odruchy warunkowe, będące podstawą Inteligencji żywiny, zoon)
Tych PRAW BIOLOGII, zgodnie z dyrektywą ich “boga” o nazwie ZAZDROŚĆ, ani kreacjoniści ani darwiniści znać nie chcą. Twierdzą że SIŁA STWÓRCZA gatunków tkwi na ich ZEWNĄTRZ – czy to w wywołanym, czynnikiem zewnętrznym (Bogiem, lub np. napromieniowaniem), zjawisku mutacji, czy też Selekcją, nie potrafiących się obronić przed tą ZEWNĘTRZNĄ SIŁĄ, osobników lepiej do danego (tj. im zewnętrznie wyznaczonego) środowiska przystosowanych.
Na co MacGregor (04.10.2019 16:09:02) odpowiedział:
Bardzo dziękuję za wyjaśnienie – dopiero teraz chyba zrozumiałem, o co chodzi z p/entropią oraz dlaczego deklaruje się Pan jako lamarckista. Jeśli dobrze pojmuję, to P/e przejawia się tylko w “materii żywej” (- czyli to określa Pan jako “żywinę”) w terminologii systemów jako homeostaza, zaś w terminologii Arystotelesa jako dusza wegetatywna.
Przy okazji – jak w tej filozofii wyjaśniana jest śmierć osobnicza, kiedy ten homeostat (dusza wegetatywna) przestaje działać i w miejsce przeciw-entropii pojawia się zwykła (tzn. destrukcyjna) entropia?
Oto odpowiedź dla MacGregora, Berkeley72 (04.10.2019 17:34:25
…Mikroorganizmy są w zasadzie NIEŚMIERTELNE. Bakterie oraz pierwotniaki “konjugują”, wymieniają ze sobą swój materiał genetyczny (rodzaj seksualnej miłości) by odnowić „starzejący się” ich zestaw genów. My z tego powodu wraz z wiekiem regenerujemy się coraz wolniej. Psy żyją do 20 lat, słonie tak jak i my, wg. Arystotelesa ok. lat 70, on sam zmarł jak miał lat 64, zdaje się otruto go po ucieczce z Aten.
***
Powyższą wymianę zdań tak skomentował, wyraźnie robiący za „chrześcijańskiego myśliciela” na neonie, Krzysztof J. Wojtas (05.10.2019 08:35:23:)
„Co do Berkeleta – dla mnie to taki niedorobiony filozof, który braki w logice wywodu markuje pustosłowiem przywoływanych cytatów .
Natomiast brak tam jest jasno wyrażonej myśli.”
Dołożył on powyższy argument do swej wcześniejszej opinii, wskazującej, że nic z tego, co o „creatio ex nihilo” napisałem, nie pojął:
Przyznam szczerze, że przeczytałem ze średnim zainteresowaniem.
To dlatego, że problem wydaje się mało wpływający na nasze życie.
>> Koniec komentarzy z neonu <<
W sytuacji powyższego dictum zobowiązany jestem powtórzyć, że aktywizująca ustrój ożywiony PRZECIWENTROPIA (P/e) odpowiada za CAŁOŚĆ zachowań, wyróżniających ciała ożywione, od tych martwych. Łącznie ze skojarzeniami naszych myśli, za które P/e jest też odpowiedzialna. Zbigniew Pańpuch, w interesującej książce „Spór o cielesność” (2015), za R. Wolterecka „Philosophie” (1940) wylicza aż dziewięć rozpoznanych, specyficznych tylko dla istot ożywionych, aspektów ich się zachowania:
Ja na wykładach zwykłem dawać poglądowy przykład, jak ta P/e (lub ang. C/e) działa: osobniki w fazie anabolicznej, czyli rozwojowej (zarówno ludzie, jak i zwierzęta, owady, a nawet i rośliny) znajdując się przed stromym wzniesieniem, starają się na jego szczyt dotrzeć; natomiast osobniki w fazie senescencji (katabolizmu – patrz zachowanie się kol. Wojtasa) o żadnym zdobywaniu szczytów już nie marzą. Podobnie jak martwe kamienie, obsuwają się w dół, zalegając tak jak ten gruz skalny (piarg) u stóp stromej góry, utrudniając do niej dostęp. Z tego właśnie powodu w znaku firmowym, założonej przeze mnie kilka lat temu PAN w Z-nem, wykorzystałem SILNIE PRZECIWENTROPICZNY slogan, umieszczony, ok. 115 lat temu, nad podium auli mego Liceum im. B. Nowodworskiego w Krakowie:
A na zakończenie kilka cierpkich słów nt. relacji między PRZECIWENTROPIĄ (P/e), a „f/e”, czyli FILOENTROPIĄ chrześcijańskiej WIARY
Otóż „najbardziej znany pisarz” w historii chrześcijaństwa, znany jako św. Paweł wyraźnie swym następcom wskazał, że w „oczach” jego Boga, żadne ‘semper in altum’ wysiłki, choćby te, by znaleźć się w gronie praktykujących cnotę virtus NAJLEPSZYCH (łac. otium, gr. aristoi) nie znajdą uznania. Po prostu, tak jak nakazuje jego „f/e” religia judaizmu, Bóg uwielbia to, co pokrętne i głupie, a to co merytorycznie zasadne spycha w NICOŚĆ. Doskonałym przykładem tutaj jest prawie zupełny zanik lamarkowsko-łysenkowskich wyjaśnień zasad ewolucji przyrody ożywionej. I to przy jednoczesnej, bezustannej promocji poczynań tego przedsiębiorczego negotium vulgus pragnącego cały świat szczelnie zabudować, aby nikt ŚWIATŁA SŁÓŃCA juz nie zobaczył.. Co w praktyce prowadzi do zamykania w „klatkach z dobrobytem” coraz bardziej ślepej, żyjącej dla konsumpcji jak giga-tkanka nowotworowa, ludzkości. (Bliższe dane w książce „Atrapy i paradoksy nowoczesnej biologii” z r. 1994, reprodukowane w artykule ” Jean Piaget: nawet mikroorganizmy myślą – i MEGA konsekwencje tego faktu ‘mikro’” z r. 2017).
Jak poglądowo wytłumaczyć to socjobiologiczne zjawisko TRANSFORMACJI „WOLNOŚCIOWO-GENITALIAŃSKIEJ” LUDZKOŚCI (patrz ruchy LGBT for ex.)?
Otóż w Afryce są znane maleńkie pasożytnicze nicienie, zwane świdrowcami lub trypanosoma. Wykorzystując muchę tse-tse jako pośrednika, „wkręcają się” one pod skórę zainfekowanych nimi osób, paraliżując system odpornościowy ich ofiar, wprowadzając je w rodzaj śpiączki, ułatwiającej im wewnątrorganizmowe pasożytnictwo. Tak właśnie wyglądała, roznoszona za pomocą pisma literowego, misyjna działalność tego ‘małego’ (łac. Paulus) św. Pawła, który w imię swego DOBREGO (dla wszelkich odmian kryminału) „Boga”, ogłosił iż ten jego Stwórca „wybrał to, co głupie, (oraz) niemocne, aby mędrców poniżyć”. W ten sposób u osób WIERZĄCYCH (patrz Wojtas, patrz Dakowski) wszyscy ludzie co bardziej spostrzegawczy zostają automatycznie zepchnięci na margines, jako „głoszący brednie”. Co zezwala rojom negotium vulgus (kupczyków) bezpiecznie żerować w tak uśpionej ludzkiej społeczności.
Bardzo zgrabnie sprawę tego, liczącego już blisko 2 tysiące lat religijnego biznesu ujął, w emailu do mnie, mój znajomy z Kalifornii, Andre C., obecnie na wakacjach w Polsce:
Cala koncepcja KK o sluzeniu, byciu pokutnikiem, grzesznym od urodzenia, przyznawaniu sie do wszystkich win, to kaplani lewiego stworzyli jako przeciwwage dla judaizmu, ktory jest czyms odwrotnym i tam ‘wybrani’ maja miec wsrod naszych wiernych swoje slugi. Talmud wyraznie to precyzuje, a my … ? Poslusznie sluzymy, jak nakazuje KK. Ale to sie wali i te koscioly co ostatnio powstaly, przerobione beda jeszcze za zycia moich wnukow na jakies domy mieszkalne, itd..
Zwięźle napisane, czyż nie tak? A oto, kontestowane przez “wercię” postać graficzna tego “Principium Nowego Światowego Porządku”:
A o czym ja, w tej sytuacji, po cichu sobie myślę?
Że koniecznego bodźca do WYBUDZENIA nas z tej, aplikowanej już od lat dwóch tysięcy, intelektualnej śpiączki, mogą dostarczyć nam i lektorzy Koranu, których w Europie coraz więcej i szamani, ponoć leczący papieża Franciszka w Watykanie. Oczywiście zarówno ci szamani jak i ci lektorzy, jak i sam Franciszek, ukrywający za pazuchą swych tradycyjnych strojów „Manifest komunistyczny” Marksa i Engelsa z roku 1848.
Gdańsk-Zakopane, 23 październik roku 102 po
Wielkiej Proletariackiej Rewolucji Anty Żydo-Chrześcijańskiej
Przypis 1
Czy papież Franciszek Jest APOSTATĄ, czyli kapłanem Szatana?
Otóż traktowanie formalnej apostazji od Kościoła, jako przejście na stronę Sił Szatana, jest piętnowaniem zachowań ludzi żyjących antypaulińską zasadą ‘sapere aude’ (odważ się być mądrym). By dać tutaj przykład apostazji w 2007 roku, byłego wysokiego funkcjonariusza Watykanu, profesora Tomasza Węcławskiego (obecnie Polaka), który głośno argumentuje, że Jezus nie był Bogiem.
Z tym „satanizmem” papieża Franciszka to sprawa złożona. 15 października br. dostałem od mego od lat korespondenta z Australii, Petera Myersa, dłuższe opracowanie kolejnych „dziwactw” obecnego papieża Franciszka. Wstęp do niego zakończony był szczerym stwierdzeniem Petera: „Dla mnie Franciszek jest jak powiew świeżego powietrza. Jeżeli jego religia to katolicyzm, być może ja jestem wciąż katolikiem, pomimo wszystko.
(Od kilku lat Peter Myers – który ukończył seminarium katolickie, zanim został informatykiem – rozsyła swe eseje także przez portal mego „comrade in arms” Izraela Szamira, obecnie z Moskwy. Obaj zresztą od czasu do czasu rozsyłają szerzej i moje „brednie”.)
Otóż z obfitgo zestawu „linków” przytoczonych przez Myersa w rozsyłce 15 października, warto przejrzeć szczególnie ten, zatytułowany „Czy papież jest katolikiem”. Widać na nim w istocie „wstrząsające” zdjęcia, jak np. papież Franciszek, w 2018 roku w trakcie Synodu nt. Młodzieży, występuje z wygiętym „krzyżykiem” w barwach tęczy (obok tego „normalnego”) na piersiach.
Ale najciekawszy jest ponad godzinny film z uroczystości Poświęcenia Pan-Amazońskiego Synodu Biskupów, zorganizowanego przez „Sieć Krzyżową (Rete Cruciale) Ruchu Para-Masońskiego, Zakonu Braci Nowych (Fratelli Novi) oraz Katolickiego Światowego Ruchu na Rzecz Obrony Klimatu”, która to organizacja „w tym momencie będzie się modlić (preghiera) o drogę jaką obrał Franciszek z Asyżu”. I w istocie, była to bardzo piękna impreza, z mowami wygłaszanymi po włosku i po hiszpańsku, urozmaicona tańcem tej paramasonskiej organizacji aktywistów, poubieranych w stroje tamtejszych Indian. I żadnych krzyżami oczywiście nie “przyozdobiono” tej uroczej polany, natomiast w gałęzie otaczających ją drzew powtykano… papugi z plastyku, jak się zdaje.. A na zakończenie tego “poświęcenia” dokończono sadzenia niewielkiego drzewka, przy aktywnym współudziale papieża Franciszka.
I tutaj dla mnie było prawdziwe zaskoczenie:
1. W trakcie tego,przygotowującego Synod Amazoński spotkania, jego ‘para-masońscy’ organizatorzy rozwijali „zapomniane idee indiańskie”, przypominane w szczgólności przez Vine Deloria, jr w jego książce „God is Red”. Co więcej, prelegenci zajmowali się problemem, na który wskazał – przy pomocy bomb wymierzonych w „rozwijaczy Cywilizacji” – UNABOMBER polskiego pochodzenia, Ted Kaczynski, matematyk z „mojego” UC Berkeley. Mianowicie swą działalność terrorystyczną rozpoczął on gdy „wojownicy Mamona” zaczęli mu trzebić las, w którym miał swą pustelnię (jedną z ciężko poranionych przezeń osób był obecny doradca naukowy prezydenta Trumpa, judaista David Gelertner)
2. To zbiorowe „sadzenie drzewka” na Synodzie Amazońskim, było „kalką” podobnego przedsięwzięcia, w którym brałem udział, 5 lipca 2016 roku, w miejskim parku w Nitrze na Słowacji. Wtedy organizatorem było lokalne (paramasońskie?) Zdrużenie „Slawica”, a sadzenie „Słowiańskiej lipy” uświetniała obecność rosyjskich motocyklowych „Nocnych Wilków” oraz młodzieży z Serbii w ludowych bałkańskich strojach.
3. Cały ten „Synod Amazoński” to przecież było odwrócenie o 180 stopni hiperjudaistycznej ideologii papieża Jana Pawła II, zawartej w jego encyklice „Laborem exercens” z roku 1981, z jej wojowniczym podtytułem „Panujcie nad Ziemią!”, ewidentnie skierowanym do „ludzkich ślepych termitów”.
I chociażby tylko z tego ostatniego powodu, za Peterem Myersem jestem skłonny powtórzyć „Dla mnie Franciszek jest jak powiew świeżego powietrza. Jeżeli jego religia to katolicyzm, być może ja jestem wciąż katolikiem, pomimo wszystko.”
I na zakończenie dodam dwa cytaty, odnoszące się do stosunku “natchnionego Pismem Świętym” człowieka – bez żadnej przesady ŻYDOCHRZEŚCIJANINA – do świata i do Przyrody. Jeden z nich to z długiego eseju Ireneusza Kani (tłumacza, członka KIK w Krakowie) którego udało am się wydać w “Zielonych Brygadach” w roku 1994 w broszurce “Biblijne korzenie ochrony i niszczenia przyrody” – http://www.zb.eco.pl/bzb/8/czesc1.htm (są jeszcze jeszcze części 2-3-4 do czytania):
A oto istotny fragment znamiennego eseju I. Kani:
A oto podobna wypowiedź Vine Deloria, niestety po angielsku:
Przypis 2, nt. ZDROWOTNEGO ZNACZENIA RTĘCI
(dla znających się trochę na statystyce)
Dotyczy prób wdrażania w Polsce „świętego pryncypium” judaizmu, nakazującego traktować to, co w sposób SZLACHETNY służy społeczeństwa ZDROWIU , jako rzecz „nikczemną, kryminalną i grzeszną”.
Dobrym przykładem dzisiaj takiego “odwrócenia do góry nogami” widzenia świata jest ta „wyuczona w USA” dr neurologii M. D. Majewska, próbująca robić w Polsce karierę „naukowego opozycjonisty” . Otóż słowo ‘intelekt’ to od łac. inter-legere, czytać pomiędzy, dostrzegać różnice pomiędzy, a w szczególności pomiędzy przedmiotami ożywionymi a tymi martwymi. I tej różnicy niestety nie dostrzega – podobnie jak i coraz liczniejsi w Polsce “antyszczepiennicy” – dr Majewska, która przez ponad dwa dziesięciolecia przebywała w tzw. Nowym Świecie (świecie w którym ‘dobra materialne’ traktuje jako „dobro samo w sobie” – jest to cecha szczególna ludzi klasy negotium vulgaris). Ogólny bowiem zanik inteligencji, a także gigantyczny wzrost ilości chorób cywilizacyjnych wśród ludności Stanów Zjednoczonych, jest po prostu wywołany ZANIKIEM bodźców rozwojowych w f/e Cywilizacji TPD tamże. I z tego prostego neurologicznego powodu Majewska PO DZIECIĘCEMU argumentuje, że stało się to wskutek obowiązkowych “zatruć” niemowlaków mikrodawkami szczególnie rtęci.
I nawet jako tego zjawiska dowód przedstawiła, w „Liście otwartym” do polskich wakcynologów już przed 4 laty, artykuł z epa.gov.iris, który wg. niej potwierdzał jej tezę. Tymczasem ten artykuł potwierdza istnienie zjawiska zgoła ODWROTNEGO: nie tylko b. małe, ale nawet i umiarkowane ilości związków rtęci w pożywieniu testowanych myszek, wyraźnie przyczyniały się do mniejszej ilości u nich nowotworów i większej ich długowieczności! Dopiero wielkie dawki tej rtęci w pokarmie powodowały efekt przez Majewską postulowany:
By wskazać bliżej, co to BRZYDKIE DOŚWIADCZENIE na myszkach udowodniło, zrobiłem PODSUMOWANIE, po polsku, jego wyników:
Szerzej o tym zjawisku (celowego?) NIEDOWŁADU INTELEKTU u antyszczepionkowców pisałem już w tekście “Autyzm Kołtuna Mundi” z lutego 2015. Tutaj pozwolę sobie wtórzyć, że artykuł ten POTWIERDZIŁ zasadność obecności w szczepionkach, wywołujących pożądany efekt P/e hormezy, mikrodawek rtęci. Są one wypłukiwane w ciągu zaledwie 3-4 dni, przez dynamicznie się rozwijający organizm noworodka.
(Mało znane laikom zjawisko P/e HORMEZY polega na pobudzeniu hormonalnym do kontrakcji, przeciw wtargnięciu ciał obcych do organizmu; powyżej przytoczony wynik doświadczeń z myszkami potwierdził zasadność Paracelsusa P/e Prawa Farmacji, sformułowanego przezeń już 500 lat temu: wszystko jest lekarstwem i wszystko jest trucizną, w zależności od dozy)