PAN w Z-nem (20 A): Istotne komentarze do „Quo vadis Cywilizacjo Krzyża?”

Istotne komentarze do „Quo vadis « Civilitas de Cruce » (czyli Cywilizacja Krzyża)?”

Jeden z mych zakopiańskich znajomych zauważył, po przeczytaniu mego wpisu sprzed 12 dni, że „zrobiłem się monotematyczny w tym co piszę”. Ale jak tu nie być takim, gdy się wciąż czerpie „małpią radość” ze wspinaczki po tatrzańskich urwiskach. I gdy  się sobie przypomina, patrząc na fotografię JPII (wtedy w wieku o 3 lata starszym niż ja obecnie), wywiezionego kolejką na Kasprowy Wierch i coś zapewne myślącego gdy wskazywał laską na Tatry:

Jan Pawel II na Ksprowym wierchu

Czy przypadkiem autor encykliki „Laborem exercens” nie powtarzał sobie w duchu słów takiego oto proroctwa Izajasza:

Oto Ja przemieniam cię w młockarskie sanie,
nowe, o podwójnym rzędzie zębów:
ty zmłócisz i wykruszysz góry,
zmienisz pagórki w drobną sieczkę;„?

Ale wróćmy do tematu „Komentarze do Cywilizacji Krzyża”

W Krakowie zakończył się „Woodstock Chrześcijańskiej Wiary” jak to ktoś dowcipnie określił. A ktoś inny (Andrzej Tokarski na neon24.pl) doprecyzował: „Media wszystkich barw ociekają miłością, dobrocią, współczuciem, dobroczynnością, pomocą – świętość leje się strumieniami, tłum tańczy, śpiewa, wiwatuje. Raduje się zwycięstwem Naszej Wiary. Nasi Pasterze z wzniosłymi minami błogosławią swoje owieczki. Serca się radują, duch w Narodzie rośnie. Kto nie z nami…..no! Terlikowski lewituje już pewnie na stałe…itd.

Przy okazji tego przedsięwzięcia usłyszałem w TVN 30 lipca wieczór – z bezpiecznej odległości ok. 80 km od Krakowa – że papież Franciszek, kończąc swe sobotnie publiczne występy zacytował słowa Jezusa, przez chrześcijan uważanego za Boga „chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Ale znacząco przemilczał fakt, że Jezusowi-Bogu nic z tego „chciejstwa” nie wyszło. Jego śmierć na krzyżu Kościół potraktował bowiem jako ofiarę z (bezmyślnego) baranka bożego który gładzi grzechy świata przestępczego”.

Był liż zatem ten Bóg Ojciec Miłosierny, czy też Niemiłosierny dla swojego Syna, skoro go na Ofiarę przeznaczył? I czy przypadkiem wszystkie te Słodkie Słowa o Nieskończonym Bożym Miłosierdziu to nie zwykła Obłuda, jak to ten Andrzej Tokarski zasugerował?

W odpowiedzi na mój tekst z 25 lipca „Dokąd nas sprowadzi Cywilizacja Krzyża” pani Adriana Adamska napisała mi coś takiego: „Panie Marku, proszę wycofać mój email z bazy Pana danych. Już raz o to prosiłam. Pozdrawiam

Jakie zatem poglądy reprezentuje, nie lubiąca mych poglądów, dr Adrianna Adamska z UJ w Krakowie? Przeczytałem pełną słodkości laurkę wystawioną jej książce pod tytułem „Metafizyczny wymiar piękna w malarstwie Jerzego Nowosielskiego”. I oto co z tej laurki się dowiedziałem:

Adriana Adamska

Oglądnąłem jedną z tych zachwalanych przez dr Adamską ikon autorstwa Jerzego Nowosielskiego – i dla mnie ten obraz przedstawia nie tyle Piękno ile Straszydło, z wyraźnie zarysowanym ciemnoniebieską linią fallicznym podtekstem (Nowosielski był bliskim współpracownikiem innego zaangażowanego artysty, Tadeusza Kantora):

Pantokrator falliczny Nowosielskiego

Czy przypadkiem nie stąd pochodzi ta metafizyka prac Nowosielskiego, która tak bardzo zafascynowała panią doktor Adamską?

Ale zacytujmy i innych krytyków mego, wzorowanego na „spowiedzi” Lwa Tołstoja, paszkwilu na dalekosiężne cele chrześcijaństwa. Mój od ćwierć wieku znajomy, profesor fizyki jądrowej Mirosław Dakowski (jego syna szkoliłem w tatrzańskie wspinaczce przed 16 laty) napisał: „Mozliwe, Marku, że żyjesz bez wiary. Nie wiem. Ale bez logiki, bez ROZUMU- to na pewno. Czyżbyś był jedynym ,który tego nie widzi? Mirek

Niestety Mirek, choć doktor habilitowany, który podobnie jak mój ojciec pracował w prestiżowych instytucjach RWPG, nie raczył wskazać gdzie tkwią niedobory mego Rozumu (w sensie greckiego nous*) i mych logicznych wywodów. Jak gdyby spontanicznie w tym e-liście upodobnił się on do św. Pawła, który tak zwaną „mądrość świata (greckiego – czyli to nous) uważał za głupstwo w oczach Boga” (boga Izraela oczywiście).

Bo ja tam zbytnio nie lubię się chwalić, jeden z moich idoli, bezbożnik Epikur zalecał „żyj w ukryciu”, ale jak trzeba to i potrafię dowalić. Otóż mój korespondent, też doktor ale nie habilitowany, deputowany, z ramienia Polonii litewskiej, do ostatniej w historii ZSRR Rady Najwyższej, Jan Ciechanowicz, członek korespondent PAN w Z-nem, wystawił mi taką oto laurkę:

Drogi Panie Marku! Dziękuję bardzo za nadesłanie kolejnego pańskiego
pamfletu filozoficznego, mającego wszelkie cechy znakomicie twórczego
usposobienia swego Autora! Szkoda, że dzisiejsza tzw. „polskość” jest
kompletnie pozbawiona pierwiastka intelektualnego, a debile nie są
oczywiście  w stanie docenić geniusza.

A do tej laurki jestem zobowiązany dodać, że zarówno na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley (geofizyk Bruce Bolt oraz historyk nauki Roger Hahn) jak i na Uniwersytecie Genewskim (genetyk populacji Albert Jacquard) byli pozytywnie zaskoczeni moją spostrzegawczością. Którą to ich opinię skądinąd potwierdza me wyczucie metafizyki obrazu „Fallicznego Pantokratora” Jerzego Nowosielskiego.

Ale do rzeczy.

Otóż Jezus – który przecież nie chciał by o nim mówiono, że jest dobry – a zatem w podtekście, że jest i piękny – według tego co o nim wiemy, to jednak do tego Piękna i Dobra w swym otoczeniu dążył (choć i to nie zawsze, drzewko figowe, na którym z jakichś przyczyn nie znalazł owoców, przeklął – i drzewko natychmiast uschło). Z tym zatem Pięknem Boga, zawartym w ikonach (wyobrażeniach) Pantokratora, to zwykła Chrześcijańska Obłuda, warto by pracownicy UJ – zwłaszcza ci odpowiedzialni za edukację estetyczną – sobie poczytali, co to był tak zwany IKONOKLAZM, zwalczanie bałwochwalstwa ikon i to nie tylko w Bizancjum. Ikona to jest SZTUCZNE wyobrażenie boga, która to sztuczność zasłania ludziom coraz bardziej PIĘKNO ŻYWEJ NATURY, która jest przecież Prawdziwym Bogiem, tak znienawidzonym przez burżuazję uwielbiającą sztuczne przedmioty, zwłaszcza pieniądze oraz cudeńka techniki dające ludziom zwykłym poczucie bogo-podobnej Wszechmocy.

ZŁY TO BÓG, KTÓRY STWORZYŁ KONIECZNOŚĆ GRZECHU PIERWORODNEGO POPEŁNIENIA

Na ten temat nie znany mi korespondent Mieczysław Dębski przysłał mi email o następującej treści:

Gdy wygnano moich synów z Polski do Italii to zacząłem czytać Biblię (…) Czytajcie Biblię ze zrozumieniem i zostańcie prawdziwymi Chrześcijanami, a dowiecie się, że Mesjasz z Nazaretu to był Wielki Reformator z woli Pana Boga (…) ABY URATOWAĆ CHRZEŚCIJAŃSTWO przed zanikiem, to należy powrócić do pierwotnego chrześcijaństwa z czasów MESJASZA, zwanego JEZUSEM z Nazaretu (…)

ZASADY WIARY prawdziwych chrześcijan !!!

  1. Chrześcijanie wierzą w Boga – Wiecznego Ojca i wierzą także w Mesjasza zwanego Jezusem; który jest pośrednikiem między Bogiem a ludźmi oraz wierzą w Ducha Świętego: który jest Apostołem Pana Boga; poprzez którego powstał świat i ludzie;
    2. Chrześcijanie wierzą, że ludzie zostaną ukarani za swe własne grzechy, a nie za grzech pierworodny Adama.
    3. Chrześcijanie wierzą, że Biblia jest słowem Bożym, o ile jest poprawnie przetłumaczona.
    (itd.)

W kontekście powyżej przytoczonej, nietuzinkowej opinii pana Mieczysława Dębskiego warto przypomnieć, że na świecie od 14 już wieków „rozrabia” konkurencyjny Bóg, Allach zwany Miłosiernym (wychwala się go za pomocą aż 40 przymiotników!). I ten „Bóg nad bogami” powyższe postulaty (za wyjątkiem, być może tego o Duchu Św.), spełnia. Mianowicie Grzech Pierworodny Adama i Ewy w Koranie jest po prostu zapomniany, „zgładzony” bez potrzeby jakichkolwiek w tym celu ofiar. Co więcej, według Mahometa, spisany przezeń Koran zawiera i Torę i Ewangelie, oczywiście odpowiednio „odwirusowane”. I tenże Mahomet zapewnia, że poprzedzający go Posłaniec Boży, Jezus z Nazaretu, w ogóle nie męczył się na krzyżu, a ZŁO na świecie pojawiło się wraz z OBŁUDĄ żydo-chrześcijańskiego kleru!

W istocie o wiele piękniej niż ta nasza „droga krzyżowa” ta teologia islamu wygląda. Emerytowany ksiądz proboszcz Jan Kurdybelski z Wrocławia, który Koran bardziej niż ja dokładnie przestudiował, mi opowiadał, że czytając tę Księgę muzułmanie po prostu się w Mahomecie zakochiwali. Co pokrywa się z poglądami bardzo znanego w wieku XX filozofa Rogera Garaudy który, po młodzieńczych przygodach z chrześcijaństwem, zarówno protestanckim jak i katolickim, w wieku dojrzałym został wojującym komunistą, by w 1982 roku, w wieku lat 69 przejść na islam (nie przestając, jak twierdził, być marksistą!). Jeśli zaś chodzi o mnie, to poznając bliżej kraje islamu – a w szczególności Afganistan i Kaszmir w Indiach – niezbyt przyjemne w nich wrażenie na mnie zrobiły te „chodzące worki” z kobietami w środku, poruszające się po tamtejszych drogach oraz ścieżkach. W szczególności w Kaszmirze te „worki z babami w środku” są czarne, przypominające wielkie czarne pająki na tle kwitnącej Natury.

Otóż przeczytałem w Koranie, że kobiety powinny zasłaniać piersi, ale o tym by miały zasłaniać twarze nie ma ani słowa. (W zacofanym, buddyjsko-hinduskim Nepalu po wielokroć widywałem młode kobiety z odsłoniętym, bez żadnej żenady biustem, co jednak nie wzbudzało wśród Nepalczyków jakichś widocznych na zewnątrz pożądań.) Jak mnie niedawno powiadomiono, to zasłanianie twarzy datuje się z czasów pogańskiego kultu Astarte, kiedy to młode kobiety raz na rok musiały się oddawać publicznej prostytucji w świętym gaju przy świątyni tej bogini płodności. (A zatem było to coś w rodzaju słowiańskiej „nocy Kupały”.) I wtedy te z arystokratycznych rodzin nie chciały być przy tym „świętowaniu” rozpoznane. A na kołtuński zwyczaj noszenia przez kobiety „burki” doskonałą metodę znalazł reformator tureckich zwyczajów Mustafa Kemal Ataturk. Mianowicie na początku swych rządów, w roku 1923 wydał ukaz, że z zasłoniętymi twarzami mają się pojawiać publicznie tylko prostytutki. I w Turcji burki znikły prawie nazajutrz.

Nie tylko burki, oraz wypinanie pięć razy na dzień przez mężczyzn tyłków w kierunku odwrotnym od Mekki, odrzuca nas od islamu. W ostatnich latach zaczął szaleć, pilnie nagłaśniany przez Zjednoczone Media, islamski terroryzm, zwłaszcza w USA oraz Francji. Ale czy przypadkiem wzorcem dla metod tego terroru wieku XXI nie był incydent na redzie portu w Hajfie 25 listopada 1940, kiedy to żydowscy terroryści z ugrupowania „Hagana” wysadzili w powietrze statek „Patria” z prawie dwoma tysiącami nielegalnych podówczas żydowskich imigrantów? Zabijając wtedy aż 217 Żydów i 50 członków angielskiej załogi. I przez całe dziesięciolecie izraelskie media oskarżały o tą masakrę Arabów a ostatnio nawet i Anglików (sic!). I podobnie wygląda sprawa dzisiaj. Wszystkie dostępne mi dane wskazują, że zarówno za zniszczeniem aż 3 wież WTC w Nowym Jorku 11 września 2001, jak i za niedawnymi wielkimi zamachami terrorystycznymi we Francji, stoją nie tyle muzułmanie, którzy nagle zrobili się „krwiożerczy”, ale wykształceni na lekturze podstępnych metod rozboju  króla Dawida, walczący dziś o panowanie nad całą Planetą, pogrobowcy „Hagany”.

Ale wróćmy do wyartykułowanego przez papieża Franciszka w Krakowie, żądania Jezusa z Nazaretu „chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Symbol krzyża zaczął się upowszechniać wśród chrześcijan gdzieś od wieku V i to wyraźnie pod wpływem „La doctrina Christiana” św. Augustyna. W ten to twórczy sposób ten świetny rzymski prawnik rozwinął podstawową (bez)myśl św. Pawła: „Tym znakiem krzyża naznaczony jest każdy czyn chrześcijańskiprzez krzyż będziemy mogli ‘poznać miłość Chrystusa przewyższającą wszelką wiedzę’ (Ef 3, 19) Dzięki niej jest równy Ojcu, który stworzył wszystko, ‘byśmy napełnieni doszli do całej Pełni Bożej’” (II, XLI 62).

Czym zatem jest ta „pełnia boża”, nazwana przez ojca Jacka Salija „przebóstwieniem” w jego artykuliku „Chrystus Bóg” z roku 1982? Na krzyżu Jezus z Nazaretu przeszedł w stan Entropii, całkowitego zaniku witalnych, przeciwentropicznych poczynań jego organizmu, przez piagetystów określanych jako Regeneracja – Nadregeneracja – Asocjacja (R-N-A!) jako reakcja na agresje z zewnątrz. I do takiej swej powolnej śmierci, poczynając od zaniku odruchów asocjacyjnych kory mózgowej, zmierzają ludzie żyjący pod znakiem krzyża. Czyli ta wychwalana przez Aureliusza Augustyna „pełnia boża” to po prostu OBŻYDLIWOŚĆ TRUPA lub trupopodobnego ZOMBIE, swą działalnością zamieniającego świat w przedmioty sztuczne, symbolizujące potęgę SZTUCZNEGO ŻYDOWSKIEGO BOGA przez Jezusa z Nazaretu nazwanego Mamonem.

A jeśli Jezus nie chciał zrobić z siebie ofiary, to całe to wywyższanie „miłości ukrzyżowanego Chrystusa przewyższającej wszelką wiedzę” nabiera charakteru przysłowiowej dla faryzeuszy OBŁUDY, którą rozsławił świetny rzymski prawnik, manichejski przechrzta Aureliusz Augustyn. Bo na trwaniu w tej, znienawidzonej przez Jezusa z Nazaretu, OBŁUDZIE, polega cała Wroga Naturze Kryminalna Historia Chrześcijaństwa. Czysta psychopatia ludzi oraz ludów inspirowanych naukami Kościoła.

Bo jak inaczej interpretować te ewangeliczne zapewnienia, że gdy „Każda dolina będzie wypełniona,  a każda góra i pagórek zrównane, … to wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże. wzmocnione równie ewangelicznym zapewnieniem, że „Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone„. (Łk 3: 5 i 9). Bo nóż się sam w kieszeni otwiera, gdy się czyta tak potworne projekty PRZEBUDOWY ŚWIATA – w USA już przecież istnieją sekty bardzo pracowitych „drwali” (odmiana masonów), którzy publicznie głoszą, że „jak ostanie dzikie drzewo zostanie wycięte, to Chrystus powróci!” I ten „plan boży” zamiany drzew w drewno, które można z zyskiem sprzedać, się realizuje w gigantycznej skali w dawniej pięknych sekwojowych lasach Zachodniego Wybrzeża.

Podobną patologią jest otwarcie wroga żądaniu Jezusa „nie ofiary pragnę ale miłosierdzia” uwaga, że „bez rozlania krwi nie ma grzechów odkupienia” („List do Hebrajczyków” 9: 22). Jak coś takiego się czyta, to chciało by się zarówno Nowy jak i Stary Testament Boga Żydowskiej Obłudy jak najprędzej spalić. A klechom takie obrzydliwości rozpowszechniającym po prostu skórę złoić! Ale jak to zrobić, nie narażając się na policyjne prześladowania?

16. Szukalski - papież Jan Pawel II

Proszę popatrzeć na powyższy obrazek – to projekt pomnika papieża Jana Pawła II jaki wykonał w 1980 roku, mieszkający w Kalifornii od II WŚ, znany przed wojną w Polsce rzeźbiarz oraz ideolog „odmoczonej” od chrześcijaństwa Słowiańszczyzny, Stach z Warty, czyli Stanisław Szukalski. I ten – jak na pogańskich „ikonach” prawie nagi – papież trzyma nad głową nie krzyż, ale CEP! Do czego, w wyobraźni Szukalskiego, to narzędzie miało by polskiemu papieżowi służyć? W ewangeliach są tylko opisy jak Jezus okłada biczem starożytnych biznesmenów wiary, handlujących w Świątyni owcami, gołębiami i kozłami. Te starożytne prototypy chrześcijańskich kapłanów wmawiały ich klienteli, że nastąpi ich przestępstw odkupienie, poprzez przeznaczonych na ofiarę „baranków bożych” wykrwawienie i spalenie.

Ale wyrzeźbić bicz do nim okładania „biznesmenów wiary”, jest trudniej niż prosty cep. Czy przypadkiem to narzędzie „miłosierdzia następcy Jezusa” nie miało, w intencji Szukalskiego, służyć do wywoływania „wstrząsu hormetycznego” u ludzi wierzących w Zbawienie Poprzez Baranka Bożego Umęczenie? Pod wpływem takiego nieprzyjemnego uderzenia (bodźca), następuje przecież u nas rozbudzenie reakcji odpornościowych (system R-N-A!) pozwalających lepiej uchwycić otaczającą nas rzeczywistość, a zatem i przejąć nad nią kontrolę. Tak jak to czyni masz system immunologiczny, który pobudzony małymi dozami rtęci lub napromieniowań jonizujących, zaczyna lepiej kontrować inwazje próbujących kolonizować nasz organizm wirusów, bakterii czy nawet rodzących się w naszych tkankach nowotworów.

Bo przecież rola naśladowców Jezusa z Nazaretu polega nie na tym, by ułatwiać inwazję rozmaitych intruzów, poprzez przecinanie autostradami gór, zasypywanie dolin, oraz trzebież utrudniających taką inwazję lasów, jako to entuzjastycznie prorokował wzorujący się na Izajaszu ewangelista Łukasz. Na odwrót, Jezusa uczniowie mieli NIE SŁODZIĆ ale SOLIĆ, utrudniać inwazję zwłaszcza tych „uczonych w Piśmie faryzeuszy, obłudników, podobnych do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa” (Czytać u Mateusza cały rozdział 23 na temat zachowań się naśladowców świętego Pawła, Augustyna, Cyryla i dalszych Świętych Kościoła Powszechnego).

Bowiem ten bardzo zmitologizowany Jezus zachowywał się trochę tak, jak ten znany z greckich przedchrześcijańskich raportów, broniący się przed pomówieniem o bezbożność Sokrates, który  porównał się „do bąka, puszczonego z ręki boga, aby siadał miastu na kark; ono niby koń wielki i rasowy, ale taki duży, że gnuśnieje i potrzebuje jakiegoś żądła, żeby go budziło.” Jezus z Nazaretu nie był to zatem żaden „równy Bogu” Grzechu Pierworodnego Odkupiciel i od myślenia Zbawiciel, ale faryzeuszom DOSOLICIEL oraz ROZBUDZICIEL ludzkich reakcji odpornościowych, uśpionych obłudą ofiar. Bo to przecież w tych, produkowanych przez Kościół jak mechaniczna katarynka, słodkich oparach „wiary, nadziei i miłości”, swobodnie grasują nigdy nie nasycone konsumpcyjnie pasożyty, zachowujące się w katolickiej społeczności jak wyposażone li tylko w mikro (łac. paulus!) rozum, ślepe komórki nowotworu.

To, co tak dynamicznie obecnie na Ziemi rozkwita, to przecież konsumujący wszystkie zasoby Ziemi RAK PLANETARNY. Nowotwór poprzez kolejne fazy wzrostu narastający już od wielu stuleci, pod auspicjami początkowo Watykanu, a następnie londyńskiego City oraz Waszyngtonu, a w XXI wieku z metastazami także i w zsyjonizowanym Paryżu i „nowoprawosławnej” Moskwie. Pozwolę sobie jeszcze raz przypomnieć, jak pięknie wygląda to wymarzone przez proroków Nowe Jeruzalem, GLOBALNE CIVITAS DEI, w którym zdominowana przez jej wytwory ludzkość ulega samo-zaduszeniu:

Nowe Jeruzalem

Z-ne, 5 sierpień 2016

* Na wszelki wypadek przypominam, co oznacza to znienawidzone przez świętego Pawła greckie słowo nous. U bezbożnych Chińczyków odpowiada ono, zdaje się, pojęciu tao (dao):

Nous – słowo pochodzące z greki, w dosłownym znaczeniu duch, rozsądek, intelekt, rozum, w znaczeniu przenośnym:

U Arystotelesa nous rozdzielony jest na część aktywną i część pasywną, aspekt przyczynowości i aspekt wiedzy.

Heraklit najwcześniej myślał o rozumie: „Człowiek posiada subtelniejszy organ poznawczy”

W starożytnej Grecji nous tworzył triadę wraz z thymos i psyche.

MG. Proszę zauważyć, że za wyjątkiem presokratyka Anaksagorasa oraz stoików, nous nie ma charakteru TRANSCEDENTALNEGO, pozaświatowego, ale charakteryzuje Żywe Istoty, jakimi są ludzie. A ponieważ już Arystoteles utrzymywał, że i zwierzęta myślą, a Jean Piaget dodawał do opinii nie znającego jeszcze mikroorganizmów Arystotelesa, że i drobnoustroje też myślą – oczywiście w skali odczuwanego przez nie otoczenia – więc BOSKI ROZUM, JAKO STWORZYCIEL otaczającego nas świata, jest zawarty tylko w egzemplarzach Ożywionej Przyrody. Czyli w rzeczach które żydochrześcijanie tak bardzo pragną podporządkować ich ukochanemu Bogu Jedynemu w Trzech T-P-D (Technika-Pieniądz-Dupa) osobach!

This entry was posted in Ad PODHALAŃSKA AKADEMIA NAUK, POLSKIE TEKSTY, religia zombie. Bookmark the permalink.

Comments are closed.