PAN w Z-nem 13 (cz. II z III): „Cywilizacja krzyża” w Świetle Rozumu (Estetów oraz Pelagian)
1. Estetyka „Krzyża Pańskiego” i Dobro jakie z niego promieniuje
Oceniając mój ostatni „PAN w Z-nem 13 (cz. I)” tekst pt. „Chrześcijańska Wiara w świetle Rozumu (Nestorian oraz Mahometan)” (http://markglogg.eu/?p=1408), dr Zbigniew P. (zbig@kul.lublin.pl) napisał:
Panie Marku
krótko co do merytoryki:
Obraz Chrystusa ukrzyżowanego faktycznie jest potworny i tu można by się zgodzić z Pana wstrętem – ale ta potworność to nic innego, jak właśnie to “wzięcie na siebie” wszystkich grzechów ludzkich… Więc to tylko pokazuje ich potworność.
Pytanie jednak zasadnicze brzmi: Czy to „wzięcie na siebie wszystkich grzechów ludzkich” dało jakiś odczuwalny pozytywny wpływ na ludzkość? Jeden z moich korespondentów (bodajże z USA), zainteresowany teologicznymi sprawami współpracownik Izraela Szamira, „Ken Freeland” (diogenesquest@gmail.com) utrzymuje, że NIE UDAŁO SIĘ ZAOBSERWOWAĆ ŻADNEGO POLEPSZENIA SIĘ ZACHOWANIA LUDZI po ukrzyżowaniu Jezusa z Nazaretu (patrz Addendum do cz.III). Więc po co się On w ogóle dał ukrzyżować, zatruwając tym swym obrazem dusze chrześcijan?
Jest też i mój (mglogo@poczta.fm) osobisty zarzut wobec „brania na siebie wszystkich grzechów ludzkich”. Komu mianowicie, ten niezbyt piękny „altruizm” pomazańca bożego (Chrystusa) był potrzebny? Mnie na pewno nie. Moje grzechy to MOJA WŁASNOŚĆ i wypraszam sobie, aby ktoś pozbawiał mnie czegoś, co przecież jest częścią MEJ OSOBOWOŚCI, z której jestem Słusznie Dumny (gr. megalopsychos).
W tej optyce możemy powiedzieć (MG + Ken F.), z pełnym poczuciem odpowiedzialności, że dokonana przez agenta Sanhedrynu, Szawła alias św. Pawła – i z ewidentnie egoistycznych pobudek rozpowszechniana przez Kościół – interpretacja ukrzyżowania jednego z opozycjonistów teokratycznej władzy w Izraelu jako „zbawcze samo poświecenie się”, w interesie wierzących w ten bull-shit, to trywialne ZAPROSZENIE DO BUDOWY CYWILIZACJI ŚWIATA PRZESTĘPCZEGO: z jednej strony ludzie zacni z tak głupiego zachowania się „zbawiciela ludzkości” nie mają żadnego pożytku, a zatem i impulsu („reinforcing stimuli”) by kultywować oraz wzmacniać swe zacne postęowanie. A z drugiej Notoryczni Przestępcy, wiedząc że ich zbrodnie zostają „wymazane”, li tylko poprzez wiarę i jakieś tam pozorowanie skruchy, doskonale wyczuwają, że „nieskończenie dobry” Bóg nie sformułował żadnych ograniczeń w ich przestępczym rzemiośle. Jak to niedawno zauważył jeden z mych byłych studentów „dyl” (fedf@wp.pl): „Judeo-chrześcijaństwo bazujące na obu Testamentach, jako instruktażu dla potencjalnych kryminalistów, to był i jest szczyt człowieczego upadku.”
Głoszenie patologii „przez krzyż zbawienia”, to tylko czubek gigantycznej GÓRY LODOWEJ ŻYDO-CHRZEŚCIJAŃSKIEGO ZAKŁAMANIA ŚWIATA. Na zewnątrz” ledwo widocznej Góry Kłamstwa, o którą może się – jeśli „Bóg” i jego kapłani się nie opamiętają – rozbić się Statek Kosmiczny o nazwie Ziemia.
By wskazać co nam grozi, już w obecnym „XXI Amerykańskim Stuleciu”, pozwolę sobie wykorzystać, wprowadzony przez Feliksa Konecznego na początku XX wieku, tak zwany quincunx czyli pięć kategorii egzystencjalnych bytu ludzkiego. Jest to „prawda i dobro jako przejawy życia duchowego, zdrowie i dobrobyt jako przejawy życia cielesnego, oraz piękno jako kategoria wspólna sferom: duchowej i cielesnej”. Otóż to PIĘKNO – z którego Koneczny zrobił PUNKT CENTRALNY jego „wyznaczników cywilizacji” – w chrześcijaństwie skondensowane jest w obrazach Drogi Krzyżowej oraz Krzyża, przyozdabiającego co ważniejsze punkty orientacyjne chrześcijan.
Doktor filozofii „ZbigP” z KUL przyznał, że te Obrazy Krzyża i Męki Pańskiej są w istocie zaprzeczeniem piękna:
„To tak jak się z kimś spotykamy – jeden na drugiego oddziałuje tym, kim jest i co ma w sobie. A tu – my naszymi grzechami i marnością, a Bóg swoją nieskończoną dobrocią. I On spotworniał pod wpływem tych grzechów i win, a my możemy wypięknieć od Boskiej dobroci.”
Czy jednak „piękniejemy” gdy na co dzień przebywamy w towarzystwie takich obrazków, jak te powyżej? Czy jest może dokładnie na odwrót? Przecież to „piękno potworności” jakie promieniuje z kadru filmu Pasja” Mela Gibsona z roku 2004 – w swej istocie jakżesz podobnego do kadru z filmiku dokumentującego lincz Muammara Kadafiego w roku 2011 – bynajmniej nie wzbudza w nas szlachetnych odruchów, a u ludzi oglądających film Gibsona odruchy wręcz wymiotne. Zwłaszcza gdy w obu przypadkach (Jezusa i Kadafiego) jesteśmy przekonani, że były to zacne postacie, starające się zapewnić swym narodom Dobro(byt), wysokiej klasy edukację (Prawdę), oraz Zdrowie (vide „Zielona książeczka” tego ostatniego, będąca przykładem autentycznej DOBREJ NOWINY – i to nie tylko dla narodów Afryki).
Czy zatem zdanie „I On spotworniał pod wpływem tych grzechów i win, a my możemy wypięknieć od Boskiej dobroci.” nie jest zmontowaną przez Budowniczych Kościoła (św. Pawła oraz Augustyna) poznawczą ZAĆMĄ, skrywającą rzecz POTWORNĄ jaka się dzieje z ludźmi w rzeczony „boży bullshit” wierzących? (Patrz „Czy Chrystus Rex to zombie?”; z ilustracjami na http://markglogg.eu/?p=821)
W roku 2008 jeden z najbliższych współpracowników papieża Benedykta XVI, Tomasz Węcławski (tomaszpolak.w@gmail.com) dokonał oficjalnego aktu apostazji. Według niego „To, co było w centrum orędzia Jezusa i jego ruchu: głoszenie królowania Boga, schodzi na drugi plan, na pierwszy natomiast wysuwa się »chrystologia« – wizja Jezusa jako Mesjasza (Chrystusa), Syna Bożego, Pana wszystkich rzeczy i Zbawiciela wszystkich.” (Patrz artykuł „Casus profesora Węcławskiego”).
Podsumowując przyczyny swej apostazji Węcławski stwierdził, iż
@1. Jezus przegrał swą walkę o rekonstrukcję istniejącej (za jego czasów w Izraelu) hierarchii socjo-religijnej.
@2. Stał się ofiarą mesjanistycznych nadziei, co doprowadziło do jego odrzucenia przez elitę oraz do jego śmierci.
@3. Najbardziej bolesną klęską Jezusa było to, co się stało po jego ukrzyżowaniu – interpretacja jego klęski jako ofiary.”
Jeśli była to ofiara, to był i OFIARODAWCA, a nim była, w sposób zbiorowy, kapłańska elita starożytnego Izraela. A dzięki tej ofierze nastąpiło przewidywalne „wymazanie” grzechów tejże Żydo-Elity, oraz jej przyszłe sukcesy w zbożnym dziele rozpowszechnia, w następnych tysiącleciach, potępianych przez Jezusa z Nazaretu, patologicznych stosunków socjo-religijnych charakteryzujących biblijny Izrael. Tak zwany „KRZYŻ PAŃSKI” TO TOTALNA KLĘSKA DĄŻEŃ JEZUSA do realizacji na ziemi ustroju („Królestwa bożego”) opierającego się na Pięknie, Prawdzie i innych wyznacznikach (kulturowo-)cywilizacyjnych wskazanych przez Zygmunta Konecznego.
O tym, jak NIEPIĘKNIE zaczęli się zachowywać Polacy wraz z „nową ewangelizacją”, która przybyła do naszego kraju wraz z papieżem JPII (odpowiednio do jego misji przygotowanym przez „zamach” w Watykanie 13 maja 1981), pisałem już w średnio nagłośnionej pracy „TractatusTheologico-Philosophicus” przed 15 laty. Cytuję: „Obecnie w Polsce, po kilku dekadach bezbożnego komunizmu, krzyż znowu zawisł w sali Sejmu i jak na komendę, “zagraniczni inwestorzy” zaczęli szarpać co tylko jeszcze pozostało, z naszego narodowego majątku. Zaś najaktywniejszym współpracownikiem tych “inwestorów” okazała się być “Solidarność”, która powstawała 20 lat temu w cieniach krucht i krzyży. Gdy zaś doszła do władzy, to nagle oświecił ją etos TKM (Teraz K… My do żłoba) niczym się nie różniący od zachowania się obłąkanych chciwością ludzkich bestii”.
Już chociażby ta mini-obserwacja „życia w nowo-zewangelizowanej Polsce” wskazuje, że „krzyż Pański” ma wiele wspólnego z popędem do egoistycznego gromadzenia bogactw przez jego wyznawców. Przed dwoma laty był to nawet temat konferencji „Mut zur Ethik” w Szwajcarii, w której uczestniczyłem – patrz „Bóg i Zło(to)”. Jak to zauważył bardzo religijny duński romantyczny filozof Soeren Kirkegaard „kler założył sobie (złotodajny) biznes pod nazwą „Jezus Chrystus”.
A jeśli chodzi o złoto, to w istocie ma ono cechy mistyczne, na co wskazał już W. Szekspir w „Timon Ateńczyk”
„Toć odrobina tego zmienić zdolna czarne na białe, szpetne na urodne, A złe na dobre, podłe na szlachetne, (głupotę na mądrość), tchórza na rycerza. … Ten żółty niewolnik wypleni religię, błogosławić będzie wyklętych, za wzór stawiać trędowatych (patrz cz. III z III)
I dokładnie taki sam jest Mistyczny Efekt opisanego przez ZbigaP z KUL-u „upiększenia” duszy ludzkiej przez uczestnictwo w POTWORNOŚCI ukrzyżowania Jezusa z Nazaretu, potraktowanego jak cichy i pokorny „baranek boży, który gładzi grzechy świata”:
„O zaiste konieczny był grzech Adama,
Który został zgładzony śmiercią Chrystusa!
szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!
Uświęcająca siła tej nocy (ukrzyżowania Chrystusa)
Oddala zbrodnie, z przewin obmywa,
Przywraca niewinność upadłym, a radość smutnym (kary się lękającym)”
(Jest to fragment „hymnu” autorstwa św. Augustyna, śpiewanego po łacinie przez kler w sobotnią noc Wielkanocy; spolszczoną wersję tego specyficznego hymnu, wychwalającego grzech a nawet i zbrodnie – „szczęśliwa wina” – autor otrzymał od emerytowanego księdza proboszcza Jana Kurdybelskiego z Wrocławia.)
Mówiąc prostymi słowami, „piękno” ukrzyżowania jest niczym innym jak kamuflażem OBRZYDLIWOŚCI zachowań w ten bull-shit wierzących chrześcijan, a zwłaszcza „żyjącego z krzyża” kleru. Jak to zauważył, już przed stu laty Stanisłw Ignacy Witkiewicz „z nie ukaranego Zła tylko jeszcze większe Zło może wyniknąć”. Nic dziwnego zatem, że bardziej spostrzegawczy i odważni ludzie od prawie dwóch tysięcy już lat kontestują ZAKŁAMUJĄCĄ ŚWIAT wartość grzechów odkupienia. I były – i w przyszłości będą się powtarzały – „anty chrześcijańskie” próby uwolnienia się od zaduszania krzyżem odruchów Dojrzałego Rozumu (megalopsychos). By przypomnieć dwie XX-wieczne „wielkie herezje” o charakterze socjalistycznym: stalinizm oraz hitleryzm:
(Dla przypomnienia, Józef Stalin, który był wychowankiem jezuickiego, prawosławnego seminarium duchownego w Tyflisie, w roku 1931 kazał wysadzić w powietrze konsekrowaną zaledwie 48 lat wcześniej, największą w świecie cerkiew Chrystusa Zbawiciela w Moskwie; w 69 lat później, w wigilię roku 2000 ta odbudowana Cerkiew Chrystusa Zbawiciela Kryminału – który się w niej systematycznie gromadzi z okazji bogato relacjonowanych przez telewizję prawosławnych uroczystości – została ponownie konsekrowana).
Hitlerowcy też kleru nie szanowali, czytelnictwo Biblii zostało w roku 1942 w Niemczech zakazane. A jak przypomina I. T. Lisiak, kler katolicki hitlerowcy wręcz tępili, pomimo konkordatu z Watykanem błogosławiącego wojska niemieckie ruszające przeciw bezbożnemu ZSRR – ideolodzy nazizmu uważali że Kościół jest (żydowską) agenturą, wymuszającą na ludziach zachowania godne niewolników. O poczynaniach świętego Pawła, twórcy Kościoła który „z całą mocą usankcjonował niewolnictwo”, interesujący tekst opublikował Mariusz Agnosiewicz na portalu „Racjonalista”.
2. Anty Pelagianizm, czyli walka budowniczych paulińskiego Kościoła z przejawami ponad chrześcijańskiego ROZUMU
ZbigP z KUL w korespondencji z 15 stycznia napisał:
Nauka chrześcijańska podkreśla konieczność dobrych czynów, a te mogą być tylko doskonałe dzięki Bogu. Własne siły ludzkie nawet przy jakimś wyrobieniu w cnocie są słabiutkie, zresztą i ludzka cnota bez Boskiego wsparcia chyba bardziej jest czymś teoretycznym, pięknie nam błyszczącym z kart dialogów Platona i dzieł Arystotelesa.
Temat samodoskonalenia się „bezbożnego” człowieka jest w istocie skrzętnie przemilczany przez związki religijne odwołujące się do ZEWNĘTRZNEGO (transcedentalnego) Boga Stwórcy. Do wydanej w roku 1993 książki „Atrapy i paradoksy nowoczesnej biologii” załączyłem indeks ważniejszych pojęć, a w nim:
SAMODOSKONALENIE poznawcze i ruchowe – według filozofii platońskiej, konfucjańskiej, buddyjskiej, a także chrześcijańskiej i marksistowskiej, jest to podstawowy cel (finalizm → teleologia) życia człowieka.→ Lamarkiści dostrzegali ten cel życia także w zachowaniu się innych istot ożywionych, a w szczególności u ptaków i ssaków. Koncepcji samodoskonalenia poznawczego brak w → judaizmie, a także w ogarniętej obsesją doskonalenia ekonomii, nowoczesnej, liberalnej filozofii judeo-chrześcijańskiej.
Obecnie, w prawie 23 lata po wydaniu „Atrap i paradoksów”, wypada mi uściślić, kto spontanicznego samodoskonalenia się ustrojów ożywionych nie chce widzieć. Otóż kler chrześcijański (ponoć głównie ZACHODNI), jak to podkreślił ZbigP z KUL, uważa że „własne siły ludzkie nawet przy jakimś wyrobieniu w cnocie są słabiutkie, a te (ludzkie czyny) mogą być doskonałe tylko dzięki Bogu.” Jak jednak wyglądają DOBRE CZYNY, z których wszyscy – bez wyjątku – odnoszą korzyść, ludzie „pięknieją w duszy” a zatem i w swych czynach także pięknieją? Otóż dobrym nauczycielem jest ktoś, kto pomaga innym skonstruować sobie w miarę najprecyzyjniejszy obraz świata – w tym i siebie samego. Takim nauczycielem bez wątpienia był i Sokrates i Jezus z Nazaretu i jest nim wskazany powyżej profesor Węcławski, znany mi tylko ze wzmianek w prasie sprzed blisko 8 laty.
Kto zatem, przez przeciwieństwo, jest Człowiekiem Złym, swą działalnością wpychający innych w Świat Kłamstwa, którego mieszkańcy po prostu brzydną?
Brzydną dokładnie tak jak dotknięci trądem ludzie, których zewnętrzne organy czucia obumarły (w tym także i nerwy oczne, wywołując w pewnym stopniu dziedziczną glaukomę) i którzy to Ślepcy Nauki oraz Wiary swą działalnością stwarzają Świat Brzydoty? Są to następcy tych, wyklinanych przez Jezusa z Nazaretu, „Uczonych w Piśmie, Faryzeuszy Ślepych”, którzy widzieć nie chcą, że szukanie PRAWDY, w każdym aspekcie dostrzeganej zmysłowo rzeczywistości, jest entelechią (wewnętrznym motorem działań, patrz Arystoteles) każdego wyżej zorganizowanego zwierzęcia, a zatem i człowieka. Głoszony przez tych, dobrze znanych w historii Izraela Faryzeuszy, „BÓG ZEWNĘTRZNY” oddziaływujący na ludzi (zwierzęta go nie znają), w postaci nacisków „społecznych” by pewnymi sprawami się nie zajmować, może tylko ZNIEKSZTAŁCAĆ wytwarzany społecznie obraz świata – z ewidentną szkodą dla wszystkich, bez wyjątku, tego świata mieszkańców.
Bo właściwie cała „umoralniająca” działalność Kościoła Katolickiego w świecie to systematyczna DEFORMACJA ORAZ ZADUSZANIE ludzkich „zwierzęcych dążeń” do doskonalenia o tym świecie wiedzy. A to w szczególności w formie zapewnień kleru, że bez pomocy („łaski”) ZEWNĘTRZNEGO BOGA, nie może być (z definicji problematycznego) po śmierci Zbawienia. Jak to dopiero w ostatnich dniach odkryłem, ten DOGMAT KOŚCIOŁA wiąże się z potępieniem irlandzkiego myśliciela Pelagiusza i jego ucznia Celestiusza, przez inspirowany Świętym Augustynem Sobór w Efezie w 431 roku, a następnie w Orange w 529 oraz przez Sobór Trydencki w 1546 roku, czyli w dobrze ponad tysiąc lat po czasach Pelagiusza oraz jego ucznia!
Oto tezy Pelagiusza, których zasadność każdy NIE-PÓŁGŁÓWEK może potwierdzić poprzez obserwację siebie samego:
1) człowiek może o własnych siłach czynić dobro.
2) ponieważ został stworzony jako istota śmiertelna, jego skłonność do grzechu wynika z przyzwyczajenia i nie jest przypisana naturze ludzkiej.
3) wykroczenie Adama polegało jedynie na daniu złego przykładu całej ludzkości
4) nie istnieje predestynacja i każdy człowiek może być zbawiony mocą swej woli, nawet bez pomocy łaski Bożej.( bowiem Grzech Adama obciążał tylko jego, nowo narodzone dzieci są w takim samym stanie jak Adam przed upadkiem.)
5) (nawet prze przyjściem Chrystusa byli ludzie bez grzechu, którzy osiągali życie wieczne), działanie łaski ma jedynie charakter “pomocy Bożej” – “oświecenia” udzielanego “wedle zasługi”, “łaska” zatem pomniejsza znaczenie postawy moralnej, jej funkcja i znaczenie powinno być pominięte i zastąpione wymiarem sprawiedliwości.
I jeśli Kościół – już od ponad półtora tysiąca lat – zwalcza „herezję” polegającą na „ludzkim marnym przekonaniu”, że ludzie potrafią skutecznie dążyć do DOBRA swym własnym wysiłkiem, wspartym działalnością stymulujących do rozumowania nauczycieli (patrz Sokrates, patrz Epikur, patrz Pelagiusz), to traktowanie na poważnie takiego Kościoła to GRZECH PRZECIW ROZUMOWI, którym przecież cała Przyroda Ożywiona jest przesycona. Należy po prostu z humorem traktować tę bandę „sukienkowych biznesmenów”, którzy od prawie dwóch tysięcy lat robią Żydowski Interes na „słodkich, drogocennych ranach” wiszącego na krzyżu ich Zbrodni Odkupiciela.
To przecież do tych „uczonych w Piśmie” (patrz zdjęcie powyżej), powołujących się na swe „powinowactwo” z dziećmi Abrahama (Rz. 4:16), jak najbardziej stosują się te oto słowa Jezusa, przytoczone przez św. Łukasza 23:
29 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo budujecie groby prorokom i zdobicie grobowce sprawiedliwych, 30 i mówicie: “Gdybyśmy żyli za czasów naszych przodków, nie byliśmy ich wspólnikami w zabójstwie proroków”. 31 Przez to sami przyznajecie, że jesteście potomkami tych, którzy mordowali proroków!
11.02.2016
(część III z III obecnego tryptyku „Wiara w świetle Rozumu” wkrótce)