Powtórzenie (Deuteronomion) Dekalogu Zasad Miłości Erosa do Agape (i na odwrót)

 

AGAPE – czyli TOTALNA ZAPAŚĆ („zejście w nicość”) ROZUMNEGO CZŁOWIECZEŃSTWA

O micie Stworzenia Świata przez boga zwanego PANEM i o smętnych tego mitu skutkach

Dr Marek Głogoczowski

Jest to wykonana w czynie 1/3-majowym, rekapitulacja (powtórzenie, deuteronomion) tez zawartych w aż SIEDMIU ostatnich mych wypowiedziach w języku polskim na stronie www.markglogg.eu, na temat RELIGII ZOMBIE

 1 kwietnia, w primaaprilisowej audycji radiowej usłyszałem o zapomnianym obecnie odkryciu Jeremiasza A. Hyca (Hytza), który zauważył, że jak obserwuje się czegoś SKUTEK, to musi też istnieć i tegoż skutku PRZYCZYNA. Jaka zatem była/jest przyczyna, że jakoś istniejemy w naszym, coraz bardziej nasyconym środkami szybkiej komunikacji werbalnej, świecie? Otóż chyba wszystkie Kościoły utrzymują, że istniejemy „z woli Boga”, który kiedyś tam stworzył Świat, a w nim florę oraz faunę, a na końcu naszych Pierwszych Rodziców, którzy popełnili Grzech Pierworodny. I od tego „grzechu” pochodzą ponoć wszystkie ludzkości nieszczęścia, począwszy od absolutnej konieczności naszego z tego świata – po krótszym lub dłuższym czasie – zejścia.

Tak to kler tłumaczył do niedawna MISTERIUM STWORZENIA ŚWIATA zarówno dzieciom jak i dorosłym. Jednak 10 kwietnia br. stało się coś niezwykłego. Mianowicie australijski, całkowicie katolicki kardynał George Pell publicznie stwierdził w czasie debaty telewizyjnej, że biblijni prarodzice ludzkości Adam i Ewa to są osoby fikcyjne, STWORZONE w ramach „bardzo złożonej (sophisticated) mitologii, próbującej wytłumaczyć zło i cierpienie w świecie.” Takie stwierdzenie w ustach jednego z członków kilkudziesięcioosobowego „areopagu” w Watykanie, to coś więcej niż zwykła herezja. Bowiem bez Adama i Ewy trudno sobie wyobrazić Grzech Pierworodny, zaś bez tego „grzechu” cała, pracowicie zmyślona (tzn. STWORZONA) przez św. Pawła, doktryna „grzechu Adama odkupienia, metodą Jezusa Chrystusa umęczenia” (Rzym. 5, 14-15)  staje się po prostu… pusta. A przecież jak się ruszy „kamień węgielny”, na którym stoi Genesis, czyli Księga Rodzaju (Ludzkiego), to i cała Biblia, czyli pismo zarówno Starego jak i Nowego Testamentu, się wykopyrtnie. A przy okazji zostaną nareszcie przez diabła wzięci i wszyscy tak zwani święci. Mówiąc językiem nieco poetycznym, „bez Adama i Ewy cała nasza chrześcijańska wiara to są tylko plewy”.

Inspirowany internetową informacją o „herezji” kardynała George Pella (patrz zdjęcie), w zakopiańskim barze „Piano” rozmawiałem niedawno z podobnym do mnie umysłowo i zawodowo kolegą emerytem (b. pracownik PKL, wciąż przewodnik tatrzański, jeszcze nie „zderegulowany”), na temat teologicznej przyczyny Świata Stworzenia. Bo jak jest Skutek, to zgodnie z Prawem Hyca (Hytza), musiała być i jego Przyczyna. Otóż w okresie, gdy ludzi na świecie jeszcze nie było (a geologicznie to trwało przecież przez lat kilka miliardów), to Bóg nie mógł nosić dumnego tytułu PANA, po prostu nie miał czegoś nad czym mógłby PANOWAĆ. Król (hebr. Moloch) bowiem bez Królestwa, to tak jak wódz bez wojska, jest najzwyczajniej śmieszny. A zatem, myśląc w sposób logiczny, Bóg stworzył ludzi, aby się dowartościować. A jeśli się potrzebował dowartościować, to sam nie był w pełni wartościową istotą, co niewątpliwie musiało się odbić na jakości wykonanej przezeń pracy, po łacinie nazwanej Laborem exercens.

Idąc dalej tym tropem myśli mało pobożnej, możemy dojść do wniosku, że nasz „bóg”, przez Hebrajczyków zwany PANEM ŚWIATA (hebr. Adon Olam) na pewno nie był Stworzycielem Idealnego Świata, którego wizję Wielkiego Architekta roztoczył w dialogu Timajos pogański filozof Platon. Pozujący na „odwiecznego”, hebrajski Adon Olam to co najwyżej bóg-uzurpator, który się pojawił przed około trzema tysiącami lat, w okresie gdy Hebrajczycy przejęli od Fenicjan technikę literowego pisma. I od tego czasu, pod przykrywką przesyconych hipokryzją słodkich sloganów o swym bezgranicznym gatunku ludzkiego umiłowaniu, ten Bóg-Pasożyt  próbuje nad światem zapanować jako Tyran. Ten hebrajski Bóg–Tyran, zrodzony w „synagogach szatana” pełnych na czarno ubranych Czcicieli Śmierci, od blisko trzech już tysiącleci stara się zabijać wszystkie  Wyższe Formy Życia – także życia społecznego –  stwarzane przez Boga Twórczości przez Greków wielbionego jako Eros[i]. To zaś spostrzeżenie, to już coś o wiele bardziej poważnego niż zwykła herezja, to CAŁKOWICIE RACJONALNE WYTŁUMACZENIE zjawiska systematycznego „zstępowania” (staczania się) zterroryzowanej „bożą miłością” ludzkości, w kierunku

ROSNĄCEJ JAK NOWOTWÓR OBRZYDLIWOŚCI, w postaci nie tylko żydowskiej, ale i chrześcijańskiej POBOŻNEJ BEZMYŚLNOŚCI.

Przedstawmy w skrócie Dekalog wniosków logicznych, jakie wynikają z najbardziej ogólnego spostrzeżenia, że biblijny PAN ŚWIATA, JAHWE to byt wewnętrznie próżny, obłąkany wręcz Nienawistnik Piękna Życia istot żyjących na wolności, uzurpujący sobie władzę nad Ziemią odpowiednik greckiej bogini Zazdrości i Sporu, zwanej Eris (po łacinie Discordia).

1. ZAZDROŚĆ TO ISTOTA BOŻEJ MIŁOŚCI ZWANEJ AGAPE. Otóż władca ułomny i brzydki, w przeciwieństwie do Pięknego i Rozumnego, musi dbać o to, aby podległa mu ludzka „trzoda” nie uciekła do bardziej „po męsku” – czyli jak platoński Eros – zachowujących się przywódców („pasterzy”). Z tego właśnie powodu, już Pierwsze Przykazanie mojżeszowego Pasterskiego Dekalogu brzmi „Nie będziesz miał bogów obcych przede mną… Bo ja jestem bóg Zazdrosny… itd.” Wyraźnie tutaj się czuje, że „bóg”, którego Ojcowie Kościoła beztrosko od Żydów przejęli, jest rodzajem wyimaginowanego w starożytności Tyrana, pracowicie odtwarzanego w umysłach wiernych przez rabinów oraz klechów, dokładnie tak, jak były/są kopiowane przez wieki  kolejne wydania Pisma Świętego. Rzeczony „bogo-człowiek” – a przecież to określenie jest zamiennikiem znanego określenia „bóg osobowy”[ii] – swym Sztucznym Prawem o nazwie Tora, usiłuje zabezpieczyć swe – wyraźnie uzurpowane – ziemskie posiadłości.

2. BEZWZGLĘDNE WIELBIENIE PANA, TO PODSTAWA KLERU PANOWANIA. Najprostszą metodą przyzwyczajania trzody, podległej ambitnemu „bogu-Pasterzowi[iii]”,  do bezwzględnego posłuszeństwa, jest wymuszenie na tej „trzodzie” bezustannego powtarzania mantry  Będziesz miłował Pana Boga (Pasterza) swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem” (Mt 22,37-40 ). To 1-sze, najważniejsze przykazanie Jezus z Nazaretu powtarzał za Księgą Powtórzonego Prawa (Pwt 6,5). Jest to nakaz całkowicie ogólny – a zatem i poznawczo „pusty” – jako że nie wyszczególnia za co „boga-pasterza” trzeba miłować. Otóż z naszej biologicznej konstytucji kochamy to, co nam imponuje, czy w jakiś inny sposób wydaje się być pięknym, mądrym i tak dalej. Gdy zaś o „bogo-człowieku” wiemy tylko iż „On jeden włada w strasznej swej mocy … On jest jedyny i nie ma drugiego który byłby podobny do niego” (patrz wzmiankowana na wstępie żydowska modlitwa Adon Olam) to każdy, łaknący piękna i harmonii w swym otoczeniu homo sapiens (człowiek rozumny), winien jak najdalej zmykać od tego „jedynego w swym rodzaju boga”. „STRASZNA MOC BOGA” nadaje się oczywiście do Stwarzania Zniszczeń oraz Chaosu, ale zupełnie się nie nadaje do tworzenia obiektów, które się zachowują w sposób Piękny i Harmonijny. Patrz ilustracja poniżej, dokumentująca graficznie Straszliwą Moc „Odwiecznego” żydowskiego boga Śmierci – Molocha (to znaczy, Króla, Pana):

 

3. AGAPE TO „MIŁOŚĆ WILKA KOCHAJĄCEGO BARANA”. Taki „Straszny władca” może rzeczywiście imponować i co więcej, zachęcać pozbawionych skrupułów próżnych od wewnątrz ludzi do upodobnienia się do niego. To jest trochę śmieszne, ale o tym, w jaki sposób „Zazdrosny Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba” zwykł zabezpieczać sobie panowanie nad eksploatowaną przezeń ludzką „trzodą”, pisał już Platon w dialogu „Fajdros”. Sokrates opisał w nim „Miłość” – właśnie to paulińskie Agape/Caritas  – takiego Zazdrosnego Miłośnika („Bogoczłowieka”) do jego oblubieńca, w postaci np. „ludu przez Boga umiłowanego”: „zakochany („Bóg”) nigdy nie zniesie tego, żeby go kochanek wartością przewyższał … zawsze go zrobi słabszym i biedniejszym. Słabszym jest nieuk w porównaniu z mądrym, tchórz w porównaniu z odważnym, tępa głowa w porównaniu z bystrym. … („Bóg”) wszystko możliwe będzie robił, żeby kochanek o niczym nie miał pojęcia, a tylko na „Boga” się oglądał. … będzie szukał miękkiego, on twardego nie chce, nie odpowiada mu to, co w czystym blasku słońca wyrosło … zna tylko niemęski tryb życia. … Tak jak wilcy kochają barana tak miłośnik („Bóg”) kocha swego oblubieńca

4. ROBIENIE Z LUDZI ZOMBIE TO PLAN „STRASZLIWEGO SWĄ MOCĄ” BOGA-TYRANA.  Gdyż to jest właśnie „plan boży”, jaki od dobrze ponad dwóch tysięcy lat realizuje tak zwany „naród wybrany” w imieniu swego boga, ukrywającego swą osobowość pod nic nie mówiącym, pustym stwierdzeniem Jestem który Jestem. Otóż, jak to już wcześniej po wielokroć powtarzałem, tego typu rodzaj „miękkiej, cukierkowej miłości typu agape” zachwala nam Nowy Testament, a w szczególności jego najznamienitszy autor znany jako  Św. Paweł, twórca wspaniałego „hymnu o babskiej miłości”, która „nie szuka swego, … nie pamięta złego; wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję” (1 Kor. 8, 1-8). W sumie jest to dość sugestywna apoteoza zachowania się człowieka-zombi, czyli pozbawionego zupełnie zdolności do samodzielnego myślenia cymbała. Bo taki CYMBAŁ GRZMIĄCY – do którego zresztą sam, nie znoszący pogańskiego Erosa, apostoł Paweł się dumnie przyrównał – jest całkowicie uzależniony od zewnętrznych „dostawców” jego mądrości („wszystkiemu wierzy”), nie posiada wewnętrznego kośćca moralnego i narzucanego przezeń wyczucia co dobre a co złe („wszystko wybacza”), chodzi dumny z tego że jest po prostu głupi („we wszystkim pokłada nadzieję”) i gotów jest zaakceptować każdą podłość swego „Pana” („wszystko znosi”). Jak ironizował Platon w dialogu „Fajdros”, towarzystwo takiego „idealnego chrześcijanina”  na wojnie i w innej potrzebie strach.

5. ROZUMU SAMO-OBRZEZANIE TO RELIGII NAKAZANIE. I właśnie tego typu, tchórzliwi ale ambitni ludzie-zombi, samo-pozbawiający się „duszy poznającej” za pomocą „Chrystusowego, PASTERSKIEGO obrzezania (List „do Kolosan” 2, 6-14), to największy skarb dla PANA ŚWIATA. To właśnie przy pomocy tych samo-wykastrowanych z Rozumu sług bożych realizuje on swój Plan Totalnej Dominacji, potocznie znany jako Globalizm. Nietrudno tutaj zauważyć, że to właśnie z tego Caritas, czyli specyficznego bożego miłosierdzia, które „ukochało skorumpowanego maminsynka Jakuba” a „znienawidziło twardego i emocjonalnego jak zwierzę” jego brata Ezawa, z czasem  w sposób logiczny rozwinęły się wszystkie plagi naszej cywilizacji „pod bogiem Izraela”. Omówmy pokrótce te „cnoty chrześcijanina”.

6. IGNORANCJA TO POTĘGA„MIASTA NA WZGÓRZU” CZYLI USA. Święty Paweł – a za nim równie „święty” Augustyn – z patosem nauczali, że „wiedza nadyma”, a zatem jest czymś takim jak Pycha, grzesznym w oczach Pana. Wspólne wszystkim nieukom, paulińskie marzenie, że zarówno znajomość obcych języków jak i wszelka wiedza – która z konieczności nigdy nie jest kompletna – „w niwecz się obrócą” gdy „przyjdzie to, co jest doskonałe” (1Kor. 13, 10) jest apoteozą najzwyklejszej bezmyślności. Bowiem to już przecież w starożytności Arystoteles, a za nim Lamarck, a w czasach najnowszych i mój duchowy przewodnik Jean Piaget zauważyli, że tylko na podstawie aktywnie przez nas poszerzanego, z konieczności wycinkowego poznania rzeczywistości, jesteśmy zdolni do TWORZENIA pojęć bardziej ogólnych, lepiej opisujących tę rzeczywistość. Doskonałość w każdej dziedzinie – łącznie z teologią – rodzi się w nas, jako biologiczny rezultat po wielokroć powtórzonych ćwiczeń. W tym świetle bęcwalenie 13 apostoła Pawła, że Doskonałość objawi się nam z Zewnątrz, to podstępna próba „zaduszenia wiarą”, naszych endogennych, wewnętrznych zdolności do fizyczno-umysłowego się doskonalenia. To żydo-chrześcijańskie „nauczanie ignorancji” nie ogranicza się do eliminacji lekcji  historii własnego kraju (tak jak w Polsce dzisiaj), ale także i do uszczuplania wiedzy młodzieży o podstawowych prawach fizyki, chemii czy biologii. Tak aby we wszystkim „polska narodowa trzoda” musiała się oglądać na swego, rozmiłowanego w kłamstwach Biblii, zaoceanicznego masońskiego „boga”, uwidocznionego w formie „promieniującego trójkąta z okiem Opatrzności” na biletach płatniczych USA:

7. MIŁOŚĆ DO PIENIĄDZA ORAZ TECHNE TO MIŁOŚĆ DOSKONAŁA I WIECZNOTRWAŁA. „Bóg” z tych banknotów jednodolarowych, by ułatwić sobie panowanie nad ziemią, już w starożytności pomógł sobie szlachetnym -  jako że nie rdzewiejącym – kruszcem znanym jako złoto, a także i wynalazkiem pisma literowego, w którym sformułował Dekalog swych wobec ludzkości żądań. Idąc w ślad za swym Panem, kler żydowski, a później i chrześcijański, zaczął pomagać sobie tymi materialnymi wynalazkami w swym dążeniu do Panowania. Z czasem te sztuczne środki dominacji uległy alienacji – czyli wyobcowaniu – od zastosowań ich pierwotnych użytkowników i same w sobie stały się Celem Życia w krajach „uduchowionych” Świętym Pismem. Od „boga Mojżesza” pochodzi zatem obecny, gigantyczny wysiłek finansowo-gospodarczy mający na celu totalne udomowienie naszej planety. Każda bowiem nowa technika „zdejmuje ciężar” z naszych organów, przyczyniając się do ich zaniku czyli atrofii. Jak Eros, czyli  „zwierzęca miłość wschodząca” to jest nic innego jak instynkt życia, tak Agape „boża miłość zstępująca”, to nic innego jak kult umysłowo-fizycznej entropii, po prostu instynkt śmierci, często kojarzony z Labor (pracą) polegającą na samo-wyniszczeniu się „dla martwego Pana”. „Pana” bądź to w formie konta bankowego, bądź w formie komfortowego domu oraz samochodu odpowiedniej marki, demonstrującej próżność jego właściciela.

8. WOLNOŚĆ TO ZNIEWOLENIE PRZEZ ŻĄDZE T-P-D. Ponieważ „naśladujący boga”, próżni ludzie zaczęli się otaczać przedmiotami, potwierdzającymi ich dominację, z czasem otrzymaliśmy,  zainicjowany w krajach protestanckich, gigantyczny rozkwit wytwórczości przedmiotów to „panowanie” ułatwiających. Jak to już po wielokroć powtarzałem, począwszy od artykułu „Wolność na autostradzie” opublikowanego ponad  40 laty temu w paryskiej „Kulturze”, poprzez „Wykład na temat rozwoju potrzeb” w warszawskiej „Twórczości” w 12 lat później, „cała aktywność społeczeństwa ‘rozwiniętego’ obraca się wokół zaspokajania potrzeby używania ułatwień życiowych, które to środki muszą wywoływać jeszcze większą zależność od nich.” Tak to z egoistycznej, „bożej” potrzeby PANOWANIA NAD ZIEMIĄ (patrz opolczyk), zrodził się ten cały chłam obłąkanej wręcz nadkonsumpcji, w skrócie określanej jako kult TPD – Technika-Pieniądz-Dupa. (Patrz możliwy już tylko do rozpowszechniania w Internecie, artykuł BÓG JEDYNY IZRAELA kontra UNIWERSALNY ROZUM”.) Która to ekonomiczna nadaktywność zżera obecnie wszystkie zasoby przyrodnicze naszej planety, robiąc BOGA-tych (ponoć to słowo pochodzi od „BOGA”) hominidów osobnikami od wewnątrz wyjątkowej wręcz pustoty. Ludźmi pustymi podobnie  tak jak ich BÓG STWORZYCIEL Niewiarygodnej Wręcz Ludzkiej Głupoty.

9. KULT NIEWIARYGODNEJ LUDZKIEJ GŁUPOTY (to opinia Konrada Lorenza) kulminuje w tak zwanej kenozie Jezusa Chrystusa, jego „wypróżnieniu się z życia” (to właśnie po grecku znaczy kenoza) dla egoistycznej przyjemności jego Boga Ojca, po angielsku określanego jako ‘godfather’: „(Chrystus) stawszy się podobnym do ludzi… uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Fil. 2, 6-8). W istocie PRÓŻNY BÓG mógł tolerować tylko równie PRÓŻNEGO SYNA, a zatem „załatwił” mu zaprogramowany w proroctwie Izajasza los Pokornego Sługi. Tego „bożego chłopca do bicia” zamęczają mafiozi, aby swymi ranami „uleczył ich sumienia”, oraz „poniósł ich grzechy i orędował u Boga za przestępców (czyli za nich samych)” – patrz Izajasz 52,13-53,12. Dokładnie o taką etyczną obrzydliwość (obżydliwość?) chodzi w chrześcijańskim misterium Ukrzyżowania i Zmartwychwstania, symbolicznie celebrowanym równocześnie z żydowską paschą, świętem radości z powodu WYMORDOWANIA w Egipcie synów pierworodnych (Wj. 12, 12-17) oraz ZŁUPIENIA, przez „lud boży”, swych naiwnych egipskich sąsiadów (Wj. 12, 35-36). Mówiąc jak najzwięźlej, charakteryzujący się STRASZLIWĄ MOCĄ „bóg tyran” żydów a następnie i chrześcijan, kazał ukrzyżować swego prawdomównego syna, aby lepiej mu szedł biznes nad Ziemią Panowania. Jeśli rzeczona Golgota była prawdą (wstrętni muzułmanie w tę ponurą historię nie wierzą), to przeżyta przez Jezusa trauma nie mogła spłynąć po nim jak woda po przysłowiowej kaczce. Z punktu widzenia medycyny, Jezus po cyklu tortur, które jakoś przetrwał, mógł ewentualnie „zmartwychwstać”, ale już tylko jako wypełniający polecenia swych oprawców ZOMBIE

10. CHRZEŚCIJAŃSKA MĘSKOŚĆ to BABSKOŚĆ, miękkość tak zwanego Soft Power, podstępnych metod opanowania Świata przez Globalnego Ludzkości Pasożyta. Mój umiłowany Pasterz Pogan, św. Paweł „rozwinął wiarę w siły nadprzyrodzone i rozsiewał nienawiść do “wielu głupich kobiet”, jak je nazwał” – jak to nieco przesadza, dbający o swe prawa autorskie, redaktor naczelny portalu „Racjonalista”. Sądząc choćby tylko po głoszonej przez przedsiębiorczego Szawła czyli Pawła, wierze w trupów zmartwychwstanie, nasz 13 apostoł zachowywał się jak jakaś czarownica, oferująca swym klientom ich zbrodni wymazanie przez Jezusa zamęczanie. Na najnowszym etapie rozwoju „ozdrowieńczego dla wielu” KULTU KRZYŻA, naśladujący apostoła Pawła zniewieściały kler, ubierający się w czarne sukienki jak jacyś transwestyci, zaczął komponować kolejne nowenny, koronki i tym podobne, wywołujące u mnie mdłości, nabożne modły do „bolesnych ran Chrystusa”, ponoć dla wiernych tak odżywczych jak odżywka Bebiko dla dzieci. Idący z tym postępem czasu, Cystersi z opactwa pod Krakowem, we wsi nomen omen Mogiła, urozmaicili swą „koronkę” wyszczególnieniem, że chodzi o nieustannie bolejącą Chrystusa „lewą i prawą nogę, lewą i prawą rękę”. I ten religijny rarytas jest deklamowany w trakcie nocnych czuwań, w opactwie cystersów w Mogile,  w każdy pierwszy piątek miesiąca.

Jako hardy czciciel Erosa, nienawidzącego hipokryzji oraz bęcwalizmu kultu Agape, czyli idealnej miłości schodzącej w nicość ziemskiego przebywania, znalazłem chyba metodę na „uzdrowienie” i „ożywienie” tych nieszczęsnych wiernych modlących się do wiecznie nie mogących się zagoić ran Bożego Syna. Po prostu aż mnie korci by wybrać się do tej Mogiły z jakąś podręczną strażacką sikawką i zlać woda nie święconą, w pierwszy piątek któregoś miesiąca, tamtejsze zgromadzenie głupich bab oraz chłopów, najzwyczajniej onanizujących się nieszczęściem ukrzyżowanego proroka. Odnośnie zaś re-edukacji klechów, a zwłaszcza ich biskupów,  należało by wydać prawo, by sprawiedliwie wymierzyć im po sto batów na gołą dupę. Były by to, wzorowane na samobiczowaniu się Jana Pawła II w Watykanie, publiczne kary wybatożenia za zatruwanie świata MÓZGOBÓJCZĄ TOKSYNĄ WIARY w gnijących trupów zmartwychwstanie.

Amen

Post Scriptum. Poniżej istotny komentarz do powyższego Powtórzenia Zasad wzajemnej Miłości Erosa i Agape.

Dwa tysiące lat chrześcijaństwa to nie wystarczy?

Komentując mój tekst Powtórzenie (Deuteronomion) Dekalogu Zasad Miłości Erosa do Agape, pan Stanisław Sas z Nowego Jorku napisał:

A propos uwagi prof. (no, to tylko w terminologii szkół wyższych USA jestem profesorem) Glogoczowskiego o “smetnym micie” stworzenia swiata prze Pana Boga, to musimy sobie zadac pytanie czym bylibysmy jako ludzie bez tego “mitu.” Ktos pozbawiony zludzen co do tzw. istoty ludzkiej powiedział kiedys,ze historia ludzkosci to “mieszanina rzezni i burdelu” Moze wlasnie ten “mit” sprawia, ze mimo wszystko czujemy sie ludzmi. Mnie osobiscie trzyma przy wierze swiadomosc poteznych sil zla, ktore od 2 tysiecy lat zaciekle zwalczaja chrzescijanstwo, uzywajac przeroznych sposobow. Ostatnio robia to pozornie bardziej “humanitarnymi” metodami, ale kiedy widzimy te miliony zabijanych kazdego roku nienarodoznych dzieci, rzekomo w imie wolnosci kobiet i demokracji, czy nawet “w imie rozumu”, przy biernosci mas chrzescijanskich, to chyba nikt nie ma watpliwosci, ze istnieje zlo (szatan?)  w wymiarze mistycznym. A skoro istnieje szatan, to istnieje rowniez Bog.

Z podanego przezeń odnośnika do artykułu na wirtualna polonia.com wynika, że i pan Bob Rutecki z Montrealu wyznaje podobny pogląd:

Żyjemy w jakims makabrycznym swiecie. Bez wiary chrzescijanskiej ten swiat bylby nie do zniesienia dla ludzi o normalnej czlowieczej wrazliwosci. Ktos pesymistycznie nastawiony do istot ludzkich powiedzial kiedys, ze “historia ludzkosci to mieszanka burdelu i rzezni”.

Szanownym kolegom muszę odpowiedzieć, że to tylko w tak zwanych „pobożnych życzeniach” im się wydaje, że chrześcijaństwo to coś innego niż „mieszanka burdelu i rzeźni”. A w praktyce dokładnie na odwrót. Najlepiej w ostatnim dziesięcioleciu zilustrowano to na filmie „Rodzina Borgiów”:

Akcja serialu toczy się w XV-wiecznych Włoszech. Przedstawia on dzieje patriarchy Rodrigo Borgii, który w wyniku licznych intryg w 1492 roku zasiada na tronie papieskim, przyjmując imię Aleksandra VI. Podczas swojego pontyfikatu jest w stanie zrobić wszystko, aby utrzymać zdobytą władzę oraz  ogromne bogactwo.”

No i mamy na tym historycznym filmie sugestywny pokaz, jak ówczesne papiestwo to była najzwyklejsza mordownia oraz „burdel Pana Boga”. A to nie był izolowany wypadek w historii chrześcijaństwa, jako że „ryba zawsze psuje się od głowy”. W okresie wojen religijnych, które nastąpiły po włoskim Renesansie, w krajach niemieckojęzycznych ilość ludności spadła o 1/3, w samych ludnych na owe czasy Czechach, z 3 milionów mieszkańców, po okresie 25 lat „rekatolizacji” tego kraju po bitwie pod Białą Górą w 1620 roku pozostało tylko 800 tysięcy… To dopiero była „katolicka rzeźnia”, przy której bledną i gułagi Stalina i hitlerowski „holokaust” Żydów w Europie Centralnej w XX wieku. Nic zatem dziwnego, że Albert Camus, bodajże w książce pt. „Dżuma” zauważa, iż « deux milles années de christianité – ça suffit ! ». (Dwa tysiące lat chrześcijaństwa to wystarczy !). I Francuzi dzisiaj jakoś żyją w kraju prawie całkowicie zdechrystianizowanym. Mieszkając zaś wśród nich – i wśród francuskojęzycznych Szwajcarów – przez lat ponad tuzin nie zauważyłem, aby byli etycznie bardziej zdeprawowani niż Polacy. Choć seksualnie niewątpliwie są oni od nas o wiele bardziej wolni. Z czego oczywiście profitowałem w młodości.

A teraz krótka, filozoficzna (a więc znienawidzona przez św. Pawła) uwaga, dlaczego tak się dzieje, przecież mamy Dekalog, a w nim Nie zabijaj, nie kradnij, nie cudzołóż, a zatem ludzie wierzący winni się do tych Praw ustanowionych przez Boga stosować.

Otóż to jest teoria, a w praktyce dokładnie na odwrót. U Żydów wielbiących Dekalog umieszczany na frontonach synagog, największe święto to Pascha, święcona z okazji Radości z WYMORDOWANIA „przez Boga” w Egipcie wszystkich pierworodnych, nie tylko Egipcjan ale i ich bydła (Wj. 12, 12-17), oraz ze ZŁUPIENIA przez uciekających Żydów, na „rozkaz boży”, ich egipskich sąsiadów (Wj. 12, 35-36). Po prostu ciągłe odwoływanie się do Dekalogu automatycznie odwraca uwagę publiczności od tego co się naprawdę robi. I to jest właśnie ta OBŁUDA, HIPOKRYZJA, która usiłował zwalczać Jezus. Niestety na tym polu poniósł całkowitą klęskę – stąd właśnie pojawiła się “herezja” Mahometa, który głosił, że GRZECH PIERWORODNY ludzkości to jerst właśnie grzech hipokryzji. Niektórzy anglosascy politycy nawet się do tej hipokryzji przyznawali, np. Arnold Toynbee kiedyś odważnie zauważył, iż „nasze ręce wciąż robią to, czemu zaprzeczają nasze słowa”.

Na jednym z nowych kościołów w Gdańsku Wrzeszczu widziałem wielki napis „Bóg jest Miłością”. No i tak jak w przypadku synagog, wierni specjalizują się dokładnie w robieniu rzeczy dokładnie odwrotnych do tych, co głosi ich wiara. Najbardziej „oddychającą nienawiścią” partią jest w Polsce PiS, witryna „wirtualnapolonia.com”, ruch Maciarewicza i tak dalej. Podejrzewam, że identycznie wygląda sytuacja w Ameryce Północnej, w której nie byłem już od lat blisko 40.

Odnośnie “wartości etycznych” praktykowanych w kraju “pod bogiem – tzn. USA – to przecież nie od dzisiaj jest wiadomo, że STANY ŻJEDNOCZONE TO NAJBARDZIEJ ROZBÓJNICZE MOCARSTWO na świecie: w samym Afganistanie, wskutek „amerykańskiej pomocy” zginęło przedwcześnie już około 5 milionów OSÓB. Historia podboju Północnej Ameryki „przez chrześcijan” w wieku XIX zaczyna się powtarzać w samym sercu Azji w wieku XXI. Panu Stanisławowi, który chyba ma już amerykański paszport, przekazuję opinię na temat religii chrześcijańskiej wyprodukowaną przez ANTYŻYDOWSKIEGO pisarza amerykańskiego Johna Kaminskiego:

If you ever want an accurate description of Christians, ask an American Indian. Christians ask you for help, then kill you when you give it to them. Many people in the world today think that is actually the working definition of an American.

Co na polski się przekłada: …chrześcijanin prosi cię o pomoc, a gdy mu jej użyczysz to cię zabija. Wiele osób na świecie myśli, że to jest adekwatna definicja Amerykanina” (By the way, tak właśnie zachował się „wybrany przez CIA” prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Poprzednie wybory prezydenckie pomógł mu wygrać Muammar Kaddafi dając mu na fundusz wyborczy 50 milionów dolarów. Za co Sarkozy się zrewanżował, będąc głównym inicjatorem zabójstwa Kaddafiego i rozgrabienia przez NATO bogactw naturalnych Libii.)

 


[i] Eros platońskigoni za tym co piękne i co dobre, odważny, zuch, tęgi myśliwy, zawsze jakieś wymyśla sposoby, do rozumu dąży, dać sobie rady potrafi, a filozofuje całe życie, straszny czarodziej, truciciel czy sofista; ani bóg; ani człowiek” (Fajdros [7], 204c-d). Ojciec jego jest mądry, a matka niemądra, on zaś jest pośrodku mądrości i głupoty. Jest filozofem, który dąży do miłości – tego co piękne, ponieważ taka jest jego natura.” Podobne cechy można dostrzec w zachowaniu się i innych zwierząt wyższych, istniejących na naszej Ziemi już od kilku milionów lat przed Chrystusem. A to naukowe spostrzeżenie sugeruje że Eros, w sensie popędu do łączenia się, okresowego, w jedną całość indywidualnych organizmów, zwłaszcza w sytuacji zagrożenia ich bytu,  jest w istocie instynktem ODWIECZNYM, bez końca ni początku…

[ii] Słowo ‘człowiek’ jest znaczeniowo tożsame ze słowem ‘osoba’ (każdy człowiek jest osobą i każda osoba jest człowiekiem), stąd używane w kościele określenie „Bóg osobowy” jest równoważne określeniu „Bogo-człowiek”. Oczywiście w wielu religiach bóg nie jest człowiekiem/osobą, np. w hinduizmie może on być innym niż człowiek zwierzęciem, w kulcie Sol invictus słońcem, a w kapitalizmie bóg jest martwym Pieniądzem, itd.

[iii] Kościół traktuje Jezusa z Nazaretu jako Pasterza, który wiedzie owce drogą, którą tenże Jezus postępował, czyli w kierunku KRZYŻA, będącego ŚWIATŁEM PRZEWODNIM wszystkich chrześcijańskich ruchów. Poniżej sugestywna fotografia Celu w jakim nas wiedzie Zmartwychwstały Chrystus, otrzymana od słowackiego znajomego wraz z wielkanocnymi życzeniami szczęścia.

 

This entry was posted in POLSKIE TEKSTY, religia zombie. Bookmark the permalink.

Comments are closed.