PAN w Z-nem (59) Midrasz „Lucyfera” o Stworzeniu Boga Izraela

- czyli jak przerobić przykład Przyziemnej LUDZKIEJ PODŁOŚCI, na symbol Nadziemskiej BOŻEJ WSPANIAŁOŚCI – i od tego „wynalazku” od stuleci inkasować procenty

(„bo to CO NIE JEST wyróżnił Bóg, aby to CO JEST unicestwić” – 1Kor. 1:28)

Berkeley72”, 79-letni fizyk, geofizyk i filozof emeritus lamarckowsko-piagetowski sugeruje, że przez niedopatrzenie wiecznotrwałego EROSA-LUCYFERA, przed 3 tysiącami lat został poczęty ‘PoD’ (Prince of Darkness) – Stwarzający Mrok Rozumu BÓG IZRAELA

*

4100 słów

Warto przed rozwinięciem tego WIELKIEGO JAK BIBLIA tematu, przedstawić się KIM JESTEM, najlepiej w ocenie osób, które się zapoznały z mą wcześniejszą twórczością „literacką”.

Otóż jedna z osób (nie ustalonego przeze mnie na neon24 „genderu”) tak mą twórczość „literacką” starała się podsumować:

Zgoła odmienne zdanie na temat jakości mego „marnego pisarstwa” zademonstrował młody przedstawiciel czeskiej „Rodzimej wiary”:

Otóż tłumaczenie na język słowacki mej broszurki „Wojna Bogów – Helios-Światowid kontra Jahve-Hefajstos” (wyd. 1995) otrzymał on ode mnie na Zjeździe Słowiańskim w Kijowie w 2010 roku. I jak pisze w zrobionej przezeń jej recenzji, „Próbowałem wyprosić jej recenzję u dwóch językoznawców (jazyčníci) którzy się przed tym wymigali (cz. zlomili hůl), tak że w końcu sam to zrobiłem.” I w swej recenzji zauważył on rzecz, której ja sam nie dostrzegałem, dając jej tak długi tytuł: „Zagadkowy podtytuł ustawia WSZYSTKOWIDZĄCYCH bogów greckich i słowiańskich, naprzeciw zazdrosnemu żydowskiemu bogu oraz pośledniemu Olimpijczykowi, kulawemu i brzydkiemu STWORZYCIELOWI PRZEZ PRACĘ. Innymi słowy chodzi o przeciwprzykład Żywej Przyrody i Gromadzenia Majątku.

Ci wskazani w podtytule mej broszurki, bogowie antycznych Greków oraz Słowian, poprzez przypisywaną im zdolność widzenia wszystkiego, byli POGAŃSKIMI BOGAMI POZNANIA – a zatem i automatycznie (poprzez ich wewnętrzny ZOOLOGICZNY system KOJARZENIA doznań) bogami ZROZUMIENIA tego co się w świecie wokół nich dzieje. A takich SZLACHETNYCH pogańskich bogów obojga płci, jak podkreślał to ateński „bezbożny filozof” Epikur, zwykli ludzie winni traktować jako WZORCE do naśladowania (np. Atena, choć była boginią Mądrości, to także była i patronką prozaicznego tkactwa). Stąd też i ci nieliczni, którzy uwielbiają się specjalizować w SENSORYCZNYM POZNANIU, idąc za przykładem Heliosa oraz Światowida, mają obowiązek „nieść światło” dla tych, którzy mają wzrok nie przystosowany do szerszego wokół siebie spojrzenia.

Robiący światło” to po łacinie LUCYFER, który w językach romańskich oznacza czerwonawym światłem świecącą planetę Wenus, w Polsce znaną także jako JUTRZENKA. I to dokładnie słowo pojawiło się dokładnie 40 lat temu, w ocenie mej działalności „literackiej” (w języku polskim to była wtedy głównie paryska „Kultura”). Otóż ówczesna moja włoska sympatia, nieco później profesoressa di sociologia e filosofia na Università degli Studi di Trento, po przeczytaniu mej berkelejskiej „Not Too-Divine-Comedy” z 1972 roku stwierdziła, z uznaniem, iż jestem „como lucifer, qualcuno qui ‘fa luce’”, czyli ktoś „czyniący światło”. W szczególności podobało się jej centralne dla mej niedoszłej Meta-Ph.D. Thesis z 1972 roku spostrzeżenie, że ludzie obracający się głównie wśród maszyn i pieniędzy, sami do tych MARTWYCH wytworów ludzkiej przedsiębiorczości się upodabniają. Stąd narastająca w takim środowisku niezdolność do odróżniania przedmiotów martwych, od tych ożywionych:

EROS to Metafizyczny Motor „zwierzęcej” CIEKAWOŚCI, będącej przejawem PRZECIWENTROPICZNEGO zachowania się Istot Ożywionych (Zoon)

Starożytny „Ojciec Założyciel” działów nauki obecnie określanych jako BIOLOGIA oraz PSYCHOLOGIA, Arystoteles zaliczył CIEKAWOŚĆ do aktywności tak zwanej „duszy zwierzęcej”, pobudzającej do działania wszystkie istoty obdarzone organami postrzegania. Filozofowie greccy z kręgu Platona skojarzyli tę, czysto „zwierzęcą” cechę z działalnością ODWIECZNEGO BOGA EROSEM zwanego. Ten, wciąż się odradzający jak hinduski Brahma, grecki BÓG ŻYCIA „Eros został towarzyszem i sługą Afrodyty, bo go na jej urodzinach spłodzono, a z natury już jest miłośnikiem tego, co piękne, bo i Afrodyta piękna. A że to syn Dostatku i Biedy, przeto mu taki los wypadł: Przede wszystkim jest to wieczny biedak, … bez pościeli sypia pod progiem gdzieś albo przy drodze, dachu nigdy nie ma nad głową, bo taka już jego natura po matce, że z biedą chodzi w parze. Ale po ojcu goni za tym, co piękne i co dobre, odważny, zuch, tęgi myśliwy, zawsze jakieś wymyśla sposoby, DO ROZUMU DĄŻY, dać sobie rady potrafi, a filozofuje całe życie, straszny czarodziej, truciciel czy sofista; ani to bóg, ani człowiek. I jednego dnia to żyje i rozkwita, to umiera znowu i znowu z martwych powstaje., bo jest w nim natura ojcowska. A co tylko zdobędzie, to na powrót traci, tak że ani braków nie cierpi, ani też nie opływa w dostatki.” („Uczta”, mowa Diotymy).

Przyznaję z niejakim samozadowoleniem, że jestem naśladowcą tego MITYCZNEGO EROSA, tak pięknie odmalowanego, 2400 lat temu, przez wróżkę Diotymę. Świetnie pamiętam me trudne życia momenty, nawet w średnim mym wieku, gdy nie tylko w górach wysokich ale i na nizinach zdarzało mi się spać dokładnie w niewygodach przez nią opisanych. (Np. w 1968 gdzieś w Turcji nocowałem pod murem meczetu, mając nadzieję, że w tym świętym miejscu nikt mi butów nie ukradnie.)

Tego EROSA z „Uczty” Platona, cechuje wywodzący się z jego, jak najbardziej „zwierzęcego” seksualizmu pociąg do PIĘKNA, sumujący się w jego DĄŻENIU DO ROZUMU, polegającego na precyzyjnym rozpoznawaniu rzeczywistości. Stąd i ten EROS, to wspólne całej żywine (zoon) POŻĄDANIE – zwane MIŁOŚCIĄ – Piękna, a zatem i Dobra, wyobrażanego sobie w jak najbardziej obiektywnej, zdepersonalizowanej już formie. (Nie tak dawno, zachwycony pięknem pokrytej wiosennymi krokusami łąki w Tatrach, zastanawiałem się, że przecież te krokusy z SAMEJ ICH NATURY do pięknego swego wyglądu dążą, radując swym widokiem dusze nie tylko ludzi ale i okolicznych zwierząt.)

Co więcej, mając na uwadze wyśmiewaną obecnie opinię Arystotelesa, że „martwe kamienie mają duchową tendencję do spadania” pragnąłbym wskazać, że już mało ruchliwe rośliny mają „duchową tendencję” do pnięcia się w górę. Co za fizykiem Erwinem Schroedingerem („What is Life”. 1944) określam terminem PRZECIWENTROPII, PIERWSZEGO MOTORU STWORZENIA, przez Arystotelesa kojarzonego z Kosmicznym Bogiem Wszechświata. Gdyby tego Przeciwentropii – a więc i żywiny w Kosmosie – nie było, to wszelki w nim ruch musiałby z czasem ustać. (Laikom w zakresie fizyki przypominam, że wskutek tarcia zwiększającego ENTROPIĘ każdego poruszającego się obiektu, na dalszą metę nie-animowane PERPETUUM MOBILE jest niemożliwe.)

Jak zatem patrzeć, w zarysowanej przed 2400 laty przez wróżkę Diotymę perspektywie, na wyczyny głoszonego chrześcijanom przez św. Pawła, BOGA IZRAELA?

Tego starotestamentowego Jahwe („Jestem który jestem”) czeski recenzent mej „Wojny Bogów” z 1995 roku nazwał Bogiem GROMADZENIA MAJĄTKU, czyli po prostu CHCIWOŚCI. W tej prozaicznej optyce warto przypomnieć, że już w II w. ne. Marcion, syn biskupa Synopy nazwał biblijnego Jahwe BOGIEM ZŁA promieniującego na świat za pomocą Pisma. Rzeczony Marcion w swych „Antytezach” dostrzegł rzecz bardzo istotną, mianowicie to, że „męka na krzyżu nie była przewidziana dla Chrystusa (syna prawdziwego) Stwórcy; co więcej nie należy wierzyć, ze Stwórca naraził by swego syna na taki rodzaj śmierci, który on sam przeklinał” – co winno zastanawiać chrześcijan, bo z tej WYIMAGINOWANEJ męki Chrystusa „na drzewie krzyża” (Gal. 3: 13) samozwańczy apostoł Paweł uczynił SEDNO całej teologii Kościoła!

By wzmocnić swą pozycję wśród czytelników jego elukubracji, ten specyficzny „apostoł” w „Liście do Galatów” zapewnił iż „upodobało się Bogu by mnie sobie obrać, zanim się urodziłem i powołać przez łaskę swoją, żeby objawić mi Syna swego, abym go zwiastował między poganami”. Gdyby tą rewelację wygłosił on na scenie jednego z licznych w Imperium Romanum amfiteatrów, to by go wzięto za predygistatora przypisującego sobie zdolność wywoływania dusz zmarłych. Patrząc na działalność „wychowawczą” tego antycznego RELIGIJNEGO PICERA, bez trudu dostrzeżemy BARDZO WREDNĄ INTENCJĘ głoszonej przezeń „dobrej nowiny”:

(Posłał mnie Chrystus) abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża. Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia. Napisane jest bowiem: Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata? Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. … Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; … i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga”

Cała ta „tyrada” to przykład PROGRAMOWEGO INTELEKTUALNEGO NIECHLUJSTWA. A w szczególności:

  • Po pierwsze, wskazanym już na wstępie przez tego „apostoła” obiektem godnym unicestwienia była MĄDROŚĆ SŁOWA (Logosu), bezosobowego KOSMICZNEGO ROZUMU, czczonego przez ogół ówczesnych Greków. To ‘pogańskie’ zrozumienie świata należy odrzucić, „by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża”. Zaprojektowane przezeń bezrozumne UMIŁOWANIE KRZYŻA z czasem stało się wyróżnikiem wszystkich 3 tysięcy odmian chrześcijaństwa. Ale idźmy dalej.

  • Po drugie, ten pewny swej „mądrości prawie bożej” starożytny PICER IZRAELA, ogłosił coś takiego: To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi. Stąd widać, że OSOBOWOŚĆ jego „boga”, mającego i okresy słabości i napady „ponadludzkiej głupoty”, została przezeń zmyślona na „obraz i podobieństwo” częstokroć właśnie takich zachowań się władców jego epoki. Byli oni zdolni do najgorszych szaleństw, będąc przez lud traktowanymi z lękiem i czcią należną bogom. (Współczesnym przykładem, takiego się zachowania, była reakcja korporacyjnego „boga USA” który demolicję, dokładnie 20 lat temu, aż 3 wież – WTC 1, 2 i 7 – w Nowym Jorku, potraktował, w swej NADLUDZKIEJ MĄDROŚCI, jako efekt spisku kilku islamistów ukrytych w jaskiniach Tora Bora w Afganistanie; w swym „bożym szaleństwie”, ten „bóg USA” nakazał napaść US Army na pustynny Afganistan – z dziś tego widocznymi, opłakanymi nie tylko dla USA skutkami.)

  • Po trzecie wreszcie, objawienie, że „to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić” tenżesz Szaweł alias Paweł wykoncypował zapewne „na obraz i podobieństwo” swego własnego się zachowania. Korzystając z fortelu Pisma, UNICESTWIŁ on bowiem, w oczach chrześcijan, swądyszącą groźbą i chęcią mordu” osobowość nienawidzącego (nauk) Jezusa faryzeusza Szawła, dumnym zapewnieniem, że to „Bóg” (Izraela oczywiście) go predestynował, już przed jego narodzeniem, do roli Największego z Apostołów wiszącego na krzyżu trupa.

Jakie zatem Odwieczne Prawdy, kapłaństwo „Boga Izraela” stara się unicestwić?

Chociażby tę, że ludzie podobnie jak i inne zwierzęta są ŚMIERTELNI. I to OD ZAWSZE. A zatem i biblijne zapewnienia że w Raju Adam z Ewą byli wiecznie młodzi to był, mówiąc po angielsku HOAX, pozoracja. Istnieją bowiem ODWIECZNE PRAWA BIOLOGII, wywołujące cykliczne starzenie się, śmierć i odnowę organizmów z ich zachowanych zarodków. Stąd i żadnego ZMARTWYCHWSTAWANIA ludzkich ciał nie będzie na Końcu Świata – którego też nie będzie. Patrząc w sposób „lucyferyczny”, wszystkie 12 „artykułów wiary”, które na lekcjach religii, jeszcze za Stalina, na pamięć wkuwałem, to są manifestacje KOŚCIELNEGO PICU, powstałego na zasadzie, że „to CO NIE JEST wyróżnili autorzy Pisma Świętego, aby to CO JEST unicestwić”.

Jeśli bowiem chodzi o esencjonalną dla chrześcijaństwa zapowiedź „przez krzyż zbawienia”, to mój znajomy z Pragi, gnostyk Jan Kozák w ten sposób zinterpretował tę OB(R)ŻYDLIWOŚĆ:

« Krucyfiks, krzyż, który chroni naiwnych chrześcijan “przeciw Diabłu”, aby go (od nich) odegnał, z myślą “sam nie potrafisz, ale to jest przecież sama świętość”, ma jednak swe odwrotne, ewidentnie podstępne, w Biblii dostrzegalne i wszystko tłumaczące znaczenie: “Ja jestem twoim (przyjacielem?) – popatrz, zabiłem człowieka nazareńskiego, człowieka poznania, na twoją cześć! (…) Chrześcijańska msza, w trakcie której się spożywa mięso ofiary i pije jej krew, jest zatem wezwaniem żydów do grzechu i do udziału w zabójstwie, ze słowami: “Chodźmy się zbawić od grzechu, chodźmy się oczyścić”. Zespoleni w ten sposób “grzesznicy” wpadają pod moc tego boga “grzeszników”, a ten bóg mówi “ zasłonię gęstym mrokiem (tj. zgładzę) wszelką twą przestępczość, a jak twe grzechy pokryje mrok, to ty się do mnie nawrócisz(Izaj. 44, 22).

I ta „nadludzka” (?) zdolność Boga Izraela, nie tylko kamuflowania ale i UŚWIĘCANIA, w odczuciu społecznym, wszelakich szwindli oraz zbrodni wyznawców tego „Boga”, była przyczyną dla której św. Paweł mógł z dumą cytować uwagę Malachiasza, iż jego Bóg „[jednak] umiłował Jakuba. Ezawa zaś miał w nienawiści i oddał góry jego na spustoszenie” I choć rzeczony Paweł zapewnia w innym „Liście” (Rz 9,20) “Człowiecze! Kimże ty jesteś, byś mógł się spierać z Bogiem?“, to jednak bez trudu jesteśmy w stanie podać przyczynę tej „dziwnej bożej miłości” do pospolitego CHCIWCA jakim był mityczny założyciel plemienia Izraela. Otóż jego starszy bliźniaczy brat Ezaw, jak ten Eros z opowiadaniu Diotymy, zwykł sypiać na gołej ziemi bez chroniącego go namiotu, i „dać sobie rady potrafił, … ani braków nie cierpiał, ani też nie opływał w dostatki.” A będąc myśliwym, z konieczności miał dobrze rozwinięte organy wzroku. I spontanicznie (tak jak i mnie obecnie) nasuwały mu się skojarzenia, że ślamazarny Jakub, lubiący przesiadywać w chroniącym go przed przeciwnościami NATURY namiocie, to był polujący na przechwycenie rodzinnego majątku CHCIWY GŁUPEK.

Powyższe, charakterystyczne dla Starego Testamentu opowiadanie wskazuje, że Jahwe to „nick” starożytnego MA’MONA, aramejskiego BOGA GROMADZENIA BOGACTW, jak to zauważył cytowany na wstępie młody Czech z „Rodzimej Wiary”. A ponieważ „znienawidzony przez boga” Ezaw też był genetycznym Żydem to oznacza, że w zarówno antycznym jak i nowoczesnym Izraelu pojawiali się dużej klasy ludzie potrafiący zasadnie krytykować MAMONISTYCZNĄ („opartą na kulcie zysku”) religię ich przodków – by przypomnieć tu Karola Marksa i jego pamflet „W kwestii żydowskiej” z 1844 roku. Wróćmy jednak do rozjaśniającej intencje „Boga Izraela” uwagi Izajasza (44, 22):zasłonię gęstym mrokiem wszelką twą przestępczość, a jak twe grzechy pokryje mrok, to ty się do mnie nawrócisz”.

W jaki bowiem sposób „Bóg” załatwiał to „pokrywanie gęstym mrokiem” przestępstw dokonanych przez członka wczesnożydowskiej „wspólnoty dla grabieży”? Tę sprawę – i to z dużym powodzeniem – się załatwia i we współczesnych mafiach, zwłaszcza tych pod opieką „deep state USA”. Jak się „klient” wystarczająco dobrze opłaci, to jego „zbawienie” jest gwarantowane, jego „grzechy usunięte zostaną jak chmury i jego wykroczenia jak obłoki” (Biblia Tysiąclecia). By wskazać tu na biznesmena Edwarda Mazura, mieszkającego spokojnie od ponad 20 lat w USA. zleceniodawcy zabójstwa w 1998 roku, Komendanta Głównego polskiej policji Marka Papały.

Skonstruowany na tej ZASADZIE system religijny to jest najzwyklejszy SAMOGRAJ. Ironicznie (w końcu robię za „Lucyfera”!) można powiedzieć, że antyczni MĘDRCY SYJONU (podówczas „pracujący” w Babilonie), wynaleźli napędzane „Miłością Bożą” PERPETUUM MOBILE od blisko trzech tysięcy lat systematycznie przysparzające gigantycznych bogactw tak zwanym god-fatherstym „bożym biznesem” się parającym. Nie jest to żaden spisek, tylko ZAPIS(ek) w tekście Obu Testamentów dumnie wyjawiony.

HUMANITARNĄ cechę „naszej” religii już całe 6 lat temu, mój były student „dyl” (Sowizdrzał) podsumował w ten zuchwały sposób: „Judeo-chrześcijaństwo bazujące na obu Testamentach, jako instruktażu dla potencjalnych kryminalistów, to był i jest szczyt człowieczego upadku” .

W księgach ST da się odnaleźć uwagę, że taką właśnie inklinację „Boga Izraela” dostrzegali mniej pobożni żydzi w dawnym Izraelu. Według nichKażdy człowiek źle czyniący jest miły oczom Pana, a w takich ludziach ma On upodobanie(Ml 2:17). W starym Izraelu bowiem panowała super-BOGAta – a więc „BOGO-podobna”– teokracja, trzymająca lud w wyjątkowym, jak na antyk, poniżeniu: patrz znane mi prace prof. Izabelli Jaruzelskiej na ten temat. W czasach nowoczesnych podobne „zżydowienie” życia społecznego wystąpiło w szczególności w izolowanych Atlantykiem od wpływów Watykanu, społecznościach Białych AngloSaskich Protestantów (WASP’s), zwłaszcza w USA. (Patrz książka Dawida Gelertnera, byłego doradcy prezydenta Trumpa  Amerykanizm Czwarta Wielka Religia Zachodu”). I ten zabezpieczony „Bogiem Izraela”, charakteryzujący się gigantycznym rozwarstwieniem majątkowym, AMERYKAŃSKO-ŻYDOWSKI SYSTEM bankowo-policyjny zaczął od 3 dekad dominować w „wyzwolonej z komunizmu” części Europy.

Poglądowo tę historię podboju świata przez LUD MA’MONA da się przedstawić w ten sposób:

Na powyższym „tryptyku” po jego lewej stronie znajdują się najwięksi BOHATEROWIE STAREGO TESTAMENTU. Wszyscy oni byli prowadzeni Nadzieją Zysku, po aramejsku MA`MONem. Abram (później Abraham) na przykład, na wezwanie tego „Boga” , opuścił rodzinne Ur by udać się, jako starożytny gastarbeiter to bogatych królestw na przesmyku między Azją i Afryką. Tam na lokalnych dworach pracował jako „impresario” erotycznych wdzięków jego żony-siostry Sary. Stąd nowocześni psychoanalitycy, zaczęli łączyć powszechną obecnie prostytucjo-podobną, WYALIENOWANĄ PRACĘ „przeciw naturze” (LABOR) z formą Instynktu Śmierci. Patrz Herberta Marcuse „Eros i Cywilizacja” z roku 1966 (i na tle jej przesłania, sens encyklikiLaborem exercensJana Pawła II z roku 1981).

Kolejne dwa obrazki, wmontowane w powyższy „tryptyk”, to strona tytułowa wydanej w 2007 roku książki „Bóg i Zło(to)” Waltera Russela Meada. Książki ilustrującej jak, w ramach „misji krzyżowej” można było, w pełni osobistego samozadowolenia, załadowywać banki imperiów anglosaskich złotem wysysanym praktycznie ze wszystkich krajów świata. No i ostatni obrazek, wzbudzający negatywne wobec mnie uczucia mych pobożnych znajomych, to podsumowanie bardzo ogólnej ZASADY FUNKCJONOWANIA judeochrześcijaństwa, opartego na wpisanym genitalną symbolikę Tantry, kulcie Krzyża, Techniki oraz Pieniądza.

Odrzucony przez Kościół PELAGIANIZM oraz odrzucany przez „genetyków u żłoba” PIAGETO-LAMARCKIZM, to szansa przywrócenia narodom żyjącym „pod bogiem Izraela” ROZUMU (Logosu) godnego Homo sapiens

Ten, napędzający jego inwestorom niewiarygodnych bogactw, żydochrześcijański „SAMOGRAJ” został już dwukrotnie w ciągu tego okresu zagrożony. Jak argumentował historyk nauki Lynn White w krótkim eseju „Historyczne korzenie naszego ekologicznego kryzysu” („Sciencez r. 1967), po raz pierwszy to się zdarzyło w wieku VII, w momencie pojawienia się islamu. Ta religia od strony zewnętrznej reprezentuje wiele zapożyczeń z judaizmu (zakaz czczenia obrazów, zakaz jedzenia wieprzowiny, etc.). Natomiast od strony „wewnętrznej” islam realizuje, powstałe w znacznym stopniu pod wpływem nestorianizmu, ANTYPAULIŃSKIE koncepcje chrześcijańskiej wspólnoty, zwanej umma. (Patrz św. Jan z Damaszku według którego muzułmanie przejęli od Nestoriusza „heretycki” pogląd, że Jezus nie narodził się Bogiem i jako Bóg nie skonał na krzyżu; co więcej, znakiem Nestorian była wyklęta obecnie SWASTYKA, hinduski symbol „uosabiający pomyślność, płodność oraz siły witalne”:

Wyklęty na kolejnych „Soborach zbójeckich” patriarcha Konstantynopola Nestoriusz, nie tylko zwalczał (jak widać bezskutecznie) kult „bogurodzicy Marii”, ale także popierał poglądy, wpływowego przez pewien czas w wyższych sferach kościelnych Imperium Romanum, pochodzącego z Brytanii, ascetycznego mnicha Pelagiusza.

Teolog ten wierzył, że natura ludzka … jest zdolna przezwyciężyć grzech i osiągnąć świętość. Grzech pierworodny popełniony przez Adama był jedynie „złym przykładem”, jego skutki nie przeszły na potomstwo … Podobnie widział pelagianizm rolę Jezusa Chrystusa – jako „dającego dobry przykład”… Pelagianie rozumieli łaskę Bożą jako światło pomocne człowiekowi w jego pracy moralnej dla dokonywania dobrych wyborów i dostrzegania właściwych wzorców postępowania. … Pelagiusz bronił bardzo samodzielności ludzkiej woli, nie była ona według niego niczym zdeterminowana, także przez Boga.

Z tej krótkiej wzmianki widać, że Pelagiusz był nie lękającym się kwestionować WSZECHMĄDROŚĆ św. Pawła wyznawcą nauk Jezusa, starającym się iść za tegoż Jezusa ostrzeżeniami przed FARYZEJSKĄ OBŁUDĄ. I podobnie jak ja w wieku XXI, ten starożytny mnich utrzymywał że cała historia z „grzechem pierworodnym” i jego odkupieniem „krwią Jezusa-boga”, to zaśmiecająca umysły chrześcijan ŚCIEMA. Ludzie nie potrzebują jakiegoś „od zewnątrz” ich dusz zbawienia, jako że natura ludzka, jako stworzona przez Boga, jest zdolna przezwyciężyć grzech, itd.” To, że człowiek ma „z natury” w sobie pęd do własnego się doskonalenia – i to zarówno pod względem fizycznym jak i etycznym – jest przecież BIOLOGICZNYM BANAŁEM. Niestety odrzuconym jako „herezja” przez kolejne sobory nie tylko w wieku IV i V, ale i w i w ponad tysiąc lat później, na Soborze w Trydencie w XVI już wieku.

Tak jakby najwyżsi urzędnicy Kościoła, od 2 tysięcy już lat starali się wpisać w principium paulińskiego „Boga”: „Wytracę mądrość mędrców (takich jak ten głupek Pelagiusz), a inteligencję inteligentnych (choćby takich jak ten MG) zniweczę.”. Patrząc ironicznie na te wysiłki „klechistanu”, nie trudno zauważyć, że za nimi stoi ten aramejski „Bóg Zysku” MA’MON: rezygnacja z drogocennej koncepcji „przez krzyż zbawienia” doprowadziła by, do wykoncypowanego jeszcze w antycznym Babilonie, RELIGIJNEGO „SAMOGRAJA” SIĘ WYKOLEJENIA. (Pomysł robienia zyskownych operacji, za pomocą niewinnego „sługi bożego umęczenia i stracenia” jest wpisany w ST, patrz Izajasz 52,13 – 53,12)

Skąd zatem się bierze, to powszechne przecież zjawisko ludzi ich własnym wysiłkiem się doskonalenia?

Otóż nasz rozwój, zarówno fizyczny jak i psychiczny polega na pojawianiu się u nas, pod wpływem powtórzonych ćwiczeń, coraz doskonalszych odruchów, w tym i odruchów naszych myśli – co się obserwuje chociażby w trakcie nauki jakiegoś języka. Jednak to co mnie zdumiewa, od lat ponad 40 kiedy tą sprawą bliżej się zająłem, to odkrycie, że podobnie jak w Kościele, w którym dominują CIEMNE SIŁY uparcie negujące zdolność, przynajmniej niektórych, starających się o to ludzi, do się SAMOZBAWIENIA (od niecnych pokus oraz czynów), tak w NAUCE BIOLOGII, DOMINUJĄ CIEMNE SIŁY, nie pozwalające bliżej się zaznajomić ze szczegółami bio-genetycznego MECHANIZMU powstawania tych banalnych ODRUCHÓW WARUNKOWYCH. Odruchów ułatwiających nam przecież poruszanie się w świecie, w którym „life is brutal and full of zasadzkas” (jak mawia „Jębas”, mój od prawie półwiecza partner wspinaczkowy, a od ćwierćwiecza warszawski milioner).

Powstawanie tych odruchów – charakterystycznych dla całego KRÓLESTWZWIERZĄT (ZOON) – polega na wzajemnym łączeniu się nawzajem (łac. inter-ligare – stąd słowo INTELIGENCJA)wcześniejszych, prymitywniejszych reakcji „bezwarunkowych” na BODŹCE („ukłucia”) pochodzące czy to z zewnątrz czy w samym organizmie wytworzone. To jest fakt doskonale znany zarówno sportowcom jak i psychologom, tutaj mogę dodać, że od strony biochemicznej te reakcje polegają na regeneracyjnym wyrównaniu z nadkompensacją zaburzeń metabolizmu, wywołanych przez jakieś bodziec” (Jean Piaget, lata 1950).

Ponieważ zaś te wykształcone przez powtarzanie ćwiczeń, nowe odruch przez nas zapamiętywane na na dziesiątki lat, więc – wskutek istnienia zjawiska ‘turnover’ ciągłej wymiany i odnowy, zwłaszcza „pracujących” elementów żywiny – muszą one być ZAKODOWANE GENETYCZNIE w genomach neuronów w tym „łączeniu się nawzajem odruchów udział biorących. Na tą, wynikającą z „dogmatu biologii molekularnej” genetyczną konieczność, usiłowałem już dokładnie 40 lat temu zwrócić uwagę biologów, w wydawanym podówczas w Oksfordzie przez Pergamon Press periodyku „Fundamenta Scientiae”:

(Do tego opracowania sprzed lat 40,warto dzisiaj dodać, że to właśnie limfocyty, biorące udział w neutralizacji zniszczeń dokonywanych przez wciąż atakujące nasz organizm zewnętrzne ‘ukłucia”, są komórkami które na lata całe zapamiętująw kwasach nukleinowych ich genomów – strukturę przeciwciał, jakie te limfocyty syntetyzowały zwalczając doznane przez nas agresje. I to nie tylko te bakteryjne oraz wirusowe, ale także radiacyjne, oraz oczywiście SZCZEPIENIOWE, wzbudzające PARANOICZNY STRACH u specyficznego, lubującego się w IGNORANCJI, segmentu ludności. Wszelkie bowiem, wprowadzane do naszych organizmów substancje – radioaktywny pluton w to włączając! – mają charakter TOKSYCZNY, względnie PRO-ZDROWTNY, w zależności od ich DOZY. Jest to Prawo Paracelsusa, będące manifestacją działania w nas Przeciwentropii, przez radiologów i psychologów kojarzonej z HORMEZĄ.)

Dlaczego zatem te proste skojarzenia, wskazujące że ustroje ożywione potrafią się SAMODZIELNIE DOSKONALIĆ, pobudzane do tego rozmaitymi bodźcami / agresjami z zewnątrz, WYRAŹNIE POMIJANE MILCZENIEMzwłaszcza od czasu POZORACJI „dowodu” na przypadkowość mutacji przystosowawczych u bakterii, wykonanej w 1944 przez dwóch uciekinierów z faszystowskiej Europy Lurii i DelbruckaA następnie przez usilny propagandowy PIC, wiążący wszelką bio-twórczość z LOSOWYM PRZYPADKIEM, nasycający prace Monoda, Medawara, Wolperta, Dawkinsi tak dalej. Tak jak gdyby wskazane „tuzy” – a mówiąc dosadnie NOWOTWORY nauki, a wśród nich i Maciej Giertych, wychowany na Oksfordzie entuzjasta tzw. „młodej Ziemipracowały ku chwale tego, znanego w krajach anglosaskich PoD, czyli „Księcia Ciemności”, który „wyróżnia to co nie jest, by to co jest unicestwić”.

Chodzi o rzecz bardzo prostą. Jak już pisaliśmy, kościelna POZORACJA grzechów odkupienia Krwią Chrystusa Ukrzyżowanego, ułatwia BEZWYSIŁKOWE ZBAWIENIE całej tej zgrai Przedsiębiorców, od blisko 2 tysięcy lat w imię Krzyża co pewien czas ruszających w kierunku kolejnych Podbojów. Zrodzona w „trzewiach chrześcijaństwa”, DARWINOWSKA POZORACJA procesów ewolucyjnych, oparta na tautologii „przeżywaninajlepiej do tego przeżycia przystosowanych” też jest BZDURĄ która ma zasłaniać fakt, że w nauce przechwyciła, dotknięta BZIK-iem, klika „genetyków” (BZIK – Bóg Zniweczania Inteligencji Kretynizmem – patrz „5 solas (neo)darwinizmu”).

Bowiem to już od czasów samego KarolDarwina, z naciskiem podkreślającego „Niech mnie Bóg (Izraela?) broni przed nonsensami Lamarcka w rodzaju jego tendencji organizmów do się samodoskonalenia” biolodzy „na topie” przestali brać pod uwagę w ich „filozoficznych” rozważaniach, fakt że organy UŻYWANE spontanicznie się doskonalą w miarę ich wykorzystywania. W ej sytuacji zrozumiałym się staje, że popierają oni cały ten CYWILIZACYJNY PĘD do wspierania, „słabych” przecież z ich bożej natury” ludzkich mas, za pomocą likwidujących potrzebę wysiłku Technicznych Protez. To właśnie w NASZEJ żydochrześcijańskiej religii, postulującej NIEMOC człowieka wobec sztucznego „Boga Izraela(Rz 9,20: “Człowiecze! Kimże ty jesteś, byś mógł się spierać z Bogiem?“) zrodził się ten, negujący istnienie w nas PRZECIWENTROPII, dewastujący „na wyścigi” resztki Przyrody, pęd „człowiekowiska” do się samo-zamykania” w coraz bardziej ruchowo go upośledzającychskrzyniach do wegetacji”.

Zbliżając się zatem do wieku lat 80 (którego dożył zarówno Budda jak i Platon), na zakończenie mej dość interesującej kariery nie tylko naukowej, wypada mi przypomnieć jeszcze raz, że NATURALNYM BOGIEM, kierującym „do rozumu dążącego” EROSA z dialogu „Uczta” Platona, była właśnie sygnalizowana przez Schroedingera w „What is LifePRZECIWENTROPIA (a więc nie żaden żydowski, zmyślony niby odwieczny PAN ŚWIATA, Adon Olam) Jak już wskazywałem, istnienie takiego metafizycznego „BOGA”, będącego PIERWSZYM MOTOREM wszelakiego animowanego ruchu, przewidywał już Arystoteles, postulując istnienie KOSMICZNEGO WSZECHBOGA nie dopuszczającego do tego, aby ruchy nieboskłonu, wskutek najrozmaitszych tarć (choćby tylko o pył kosmiczny) ustały.

O dziwo, ku mojemu własnemu zdumieniu, jakby spełniając postulat starożytnej delfickiej maksymy „poznaj samego siebie, a poznasz Wszechświat i bogów” (przytoczonej przez Jezusa w logionie 3(4) gnostyckiej Ewangelii Tomasza) bardzo podobna jak w Kosmosie sytuacja panuje wewnątrz naszych cyklicznie regenerujących się jestestw! Przecież bez tej CYKLICZNEJ REGENERACJI wszystkich przez nas używanych organów, nasze ciała by się szybko rozlatywały tak jak zużyte buty czy samochody. Stąd możemy bezpiecznie przypuszczać, że ta metafizyczna PRZECIWENTROPIA, wywołująca w zdrowych organizmach wyrównanie z nadkompensacją zaburzeń metabolizmu, wywołanych przez jakieś bodziec” (Jean Piaget, lata 1950) odpowiada za misterium życia nie tylko na Ziemi ale i w Kosmosie. (Ogony komet, zbudowane z gigantycznych brył lodu oraz ‘suchego lodu” (CO2), to są prawdopodobnie krążące przez miliardy lat świetlnych w Kosmosie rozsadniki, wtopionych w ten lód zarodków życia, przechwytywanych w stratosferze planet ”ożywionych”.)

Ale wróćmy na Ziemię, tak zawzięcie dewastowaną obecnie przez coraz bardziej industrialnego Człowieka. Otóż wbudowany „od zawszew jestestwa wszelkich odmian zoon, charakteryzujący się hormezą, biochemiczny SYSTEM w „Atrapach i paradoksach nowoczesnej biologiijuż blisko 40 lat temu określiłem jako I/RSA: Irytacja (bodziec) → Regeneracja zaburzonego elementu żywiny → jego Super (lub Nad) regeneracja → Asocjacja (czyli INTELIGENTNE połączenie się znadregenerowanych elementów, powiększające szanse życiowe tak reagujących organizmów). I bez zrozumienia, jak ta METAFIZYCZNA CECHA naszych jestestw, wpływa na naszą EGOISTYCZNĄ działalność w świecie, nie mamy ŻADNYCH SZANS, by w możliwie PIĘKNY i ROZUMNY sposób, dane nam przez naszych rodziców, życie jakoś spędzić.

M.G. Zakopane, 10.10. 2021 (Rok 104 po Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej)

Przypis

 PS. Kika ciekawych komentarzy do powyższego tekstu pojawiło się na Midrasz „Lucyfera” o Stworzeniu Boga Izraela – Berkeley72 – NEon24.pl

a w szczególności ten

> “kościelna POZORACJA grzechów odkupienia Krwią Chrystusa Ukrzyżowanego, ułatwia BEZWYSIŁKOWE ZBAWIENIE całej tej zgrai Przedsiębiorców”>To zdaje się jest sedno “naszej” wiary, ale mało kto zdaje sobie z tego tak naprawdę sprawę. Wynika z tego, że nie trzeba nad sobą pracować po to, by być lepszym człowiekiem, wystarczy uwierzyć w odkupienie win przez ukrzyżowanego Jezusa… To jest jedyny warunek konieczny i wystarczający, żeby dostąpić zbawienia… Ale żeby to wiedzieć na pewno, trzeba z Bogiem rozmawiać przez pośredników (kapłanów), bo bezpośrednio podobno się nie da.

rumpelsiltskin 13.10.2021 19:58:57

P.S. 14.10.2021

Z ciekawości, będąc na krakowskim Kazimierzu, wszedłem do gigantycznego Kościoła Bożego Ciała . Byłem zdumiony, do jakiego stopnia jego obszerne, oryginalnie gotyckie wnętrze po prostu BŁYSZCZAŁO ZŁOTEM, którego mikro blachą zostały pokryte ołtarze, ramy obrazów, etc. Tak jak gdyby w ostatnich kilku dziesięcioleciach CIAŁO CHRYSTUSA w tym kościele rzeczywiście zamieniło się w ZŁOTO!
Ot, aktualnie otrzymałem:
A to “Chrystus” z Kościoła Akademickiego w Lublinie. To jest szatan, bo ma kopyta.

Ręce też specyficznie rozłożone jak u Baphometa



This entry was posted in genetyka bio-rozwoju, POLSKIE TEKSTY, religia zombie. Bookmark the permalink.

Comments are closed.