SEMPER IN ALTUM i tego hasla (anty)globalistyczne implikacje

Bogowie nie umarli póki my żyjemy

Co nam podłość Jahwe wzięła, czynem odbierzemy

(Patrz http://nietylkokontrowersje.com/blog/2009/05/29/bogami-jestescie/)

semper in altum

1.     Semper in altum” – czyli anamneza (przypomnienie) ducha Młodej Polski (Niemiec, Rosji, itd.) przełomu XIX/XX wieku

Z okazji końca rzymskich „saturnaliów” (23 grudzień 2765 a.U.c.) wysłałem mym znajomym oraz korespondentom odpowiednie dla epoki globalizmu przesłanie w języku angielskim. Było ono połączone z opisem żydowskiego święta Chanuka, będącego formą „oślego święta” (festum asinorum) odcelebrowanego w warszawskim Belwederze 12 grudnia 2012. To moje internetowe przesłanie domagało się odrzucenia KULTURY FAŁSZU*, charakteryzującej biblijne „miasto błyszczące na wzgórzu Syjon” (patrz http://markglogg.eu/?p=521). Me impertynencje pod adresem żydowskiego boga plugawego podstępu (patrz historia Judyty patronki CIA), wzbudziły negatywne reakcje niektórych mych czytelników. W szczególności Michela Luksemberga z Paryża, z którym przed 43 laty, jako graduale students na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, USA, odbyliśmy wspólną, bożonarodzeniową podróż po Meksyku, próbując nawet wejść na wulkan Popocatepetl (5460 m). Michel, którego rodzice byli żydowskimi emigrantami z Polski jeszcze przed II Wojną Światową, kręcił nosem na mój anty-izraelicki paszkwil, ale znając trochę historię, zarówno judaizmu jak i chrześcijaństwa, przyznał że religia to trucizna, poczym dodał:

L’idéal est à l’image d’Athéna déesse de la guerre et de la sagesse : parceque la force sans la sagesse est barbare et la sagesse sans la force est misérable. (Ideał jest podobny do Ateny, bogini wojny oraz mądrości: siła bowiem bez mądrości jest barbarzyństwem, a mądrość bez siły jest nędzna.)

W ten sposób po ponad 40 latach obaj odnaleźliśmy się jako czciciele antycznej patronki Aten, której statua została odtworzona zaledwie 110 lat temu przed budynkiem wiedeńskiego Parlamentu (Volksversammelung) – fot. 1:

Problem z tą „pogańską” boginią ODWAGI połączonej z MĄDROŚCIĄ – czyli cech charakterystycznych dla rzymskiej „męskiej” cnoty virtus – polega na tym, że w przeciwieństwie do hebrajskiego Jahwe, ATENA NIE JEST PRZEKUPNA. Zaadoptowany przez chrześcijan żydowski „Pan Świata” (hebr. Adon Olam), chętnie bowiem przymyka oczy na rozmaite przekręty oraz zbrodnie, w jakich się specjalizują jego „umiłowane dzieci” zwane Narodem Wybranym. Ten KOMERCYJNY BÓG, z którym Żydzi i żydo-podobni chrześcijanie zawiązywali kolejne umowy handlowe zwane Przymierzami, obdarza wiernych swą łaską w szczególności gdy mu się złoży odpowiednie, najlepiej krwawe i całopalne ofiary zwane z grecka holocaustami. W szczególności ten komercyjny „Pan Świata” (hebr. „Król”, Moloch fig. 2) nader chętnie zaakceptował – w ramach tak zwanego Nowego Przymierza – ofiarę ze swego, specjalnie w tym celu narodzonego z Dziewicy Syna, uważanego przez kler za bezmyślnego „baranka bożego który gładzi grzechy świata”. Tę ponurą ofiarę z boga-baranka/człowieka ponoć złożono na przedmieściach Jerozolimy, na wzgórzu o nazwie Golgota, czyli „Czaszka”.

Rzeczone super-barbarzyńskie ofiary (łącznie z tą na Golgocie) miały na celu tak zamazać obraz rzeczywistości, aby nie nawykłym do logicznego rozumowania ludziom „licznym”, to co podłe wydało się być szlachetne, to co złe było widziane jako dobre, a fałsz nabierał statusu przez nikogo nie kwestionowanej Prawdy. Stąd też i Jerozolima już w starożytności stała się wrogiem w szczególności Aten, skąd promieniował na cały antyczny świat anty-jahwistyczny kult Erosa, utożsamianego z dążeniem do Piękna, Prawdy oraz Dobra. To erotyczne – bez żadnej przesady – dążenie do piękna szczególnie wyraźnie zostało przedstawione w dialogach Platona „Uczta” oraz „Fajdros”, które odważono się opublikować po polsku dopiero na początku wieku XX-go. W tym właśnie okresie odsłonięto w Wiedniu posąg Pallas Ateny, a w Krakowie ukończono budowę nowego lokum Liceum Nowodworskiego (d. św. Anny), w którego hallu znalazła się inskrypcja „Semper in altum” – ‘zawsze wzwyż’. Do tego liceum chodził w latach 1880-tych mój dziadek z głogoczowskich chłopów,  do tej samej klasy co młody Estraicher, Mehoffer, Rydel  oraz  Stanisław Wyspiański na którego pomniku, odsłoniętym w Krakowie w 1982 roku, bogini Pallas Atena prowadzi korowód postaci z jego dramatów– fot. 3:

 Cóż z tych młodopolskich „semper in altum”  uniesień w  dzisiejszej, niemożebnie zklerykalizowanej i zkomercjalizowanej Polsce  pozostało?

2.     Cywilizacja Podłości* promieniująca z Nowego Jeruzalem, biblijnego „miasta na wzgórzu”

Cała przecież, bezmyślnie głoszona przez Kościół ‘teologia grzechów odkupienia metodą Jezusa z Nazaretu umęczenia’, to zatruwający ludzkie dusze gniot umysłowy, wzorowany na praktykach hebrajskiego kapłaństwa Jerozolimy, uwielbiającego się nurzać w „odkupicielskiej krwi” niewinnych, ofiarnych zwierząt. A wiarę w skuteczność tej obżydliwości (pisownia poety Stefana Kosiewskiego) zaszczepił naiwnym chrześcijanom udający „hellenistę” agent Sanhydrynu Szaweł z Tarsu, szerzej znany jako apostoł Paweł. I ta jego „wytracająca mądrość mędrców” (1 Kor. 19-23) kołtuńska głupota stała się bardzo efektywnym zaczynem CYWILIZACJI OBŁUDY, promieniującej na świat z „Miasta na Wzgórzu (Syjon)”. Amerykański pisarz John Kaminski, z którym kiedyś bliżej korespondowałem, utrzymuje że z tego Syjonu spływa na cały świat dusząca swymi wyziewami CZARNA CHMURA, która ludziom zasłoniła najzwyklejsze słońce. Aż wstyd mi tutaj przypominać, że „apostołami” tego globalnego nowotworu stali się, odpowiednio do swej misji przygotowani („przyuczki” w formie sfingowanych na nich zamachów w marcu i maju 1981) znani Aktorzy Dziejów, Karol Wojtyła i Ronald Reagan, którzy w 1987 roku w Miami na Florydzie zawarli Globalne Przymierze Krzyża i Wall Street – fig. 3:

 Na czym polegało „rewolucyjne przedsięwzięcie handlowe” rzeczonego, samozwańczego „13 apostoła? 0tóż w przeciwieństwie do Jezusa z Nazaretu, który otwarcie mówił o NIENAWIŚCI do swego, genetycznie z nim związanego otoczenia („Kto nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem” – Łk 14,26), św. Paweł znany jest jako Krzewiciel bardzo wyrafinowanej miłości, określanej jako AGAPE , czyli„osiągnięcie takiego stanu, w którym miłuje się każdego człowieka, ponieważ miłuje go Bóg. Jest to więc miłość w Bogu i do Boga. (…) Miłuje się wtedy osobę, która czyni zło, ale nienawidzi się jej czynu.” Jak widać z powyższej definicji, tego typu perwersyjne, sztuczne zachowanie się nie ma nic wspólnego z pożądaniem Piękna, Prawdy i Dobra jak to ma miejsce w wypadku Erosa. Jak to przypomniał Benedykt XVI, cytując Fryderyka Nietsche w encyklice „Deus caritas est” z roku 2005 (rozdz. 3) „chrześcijaństwo jakoby dało Erosowi do picia truciznę, a chociaż z jej powodu nie umarł, przerodził się w wadę. … Czy chrześcijaństwo rzeczywiście zniszczyło Erosa?”

Warto tutaj powtórzyć za Jezusem z Nazaretu, iż nie da się dwóm Panom służyć jednocześnie. Słudzy boży głoszący Agape, czyli „bożą miłość do wszystkich ludzi, łącznie z tymi w formie ogoniastych jeszcze embrionów” (http://markglogg.eu/?p=493 ), z konieczności muszą nienawidzić osób w pełni ukształtowanych, zdolnych do spojrzenia na religię z pozycji chociażby psychologii rozwojowej opracowanej przez Jeana Piageta. Bezkrytycznie „miłować wszystkich” to znaczy po prostu mieć tych wszystkich w d…. A w ukryciu miłować tylko siebie samego głosząc, dla osiągnięcia łatwego zarobku,  „słodkie” – a w istocie nihilistyczne – slogany o „bożej miłości”. Obowiązkowo wychwalane przez kolejnych amerykańskich prezydentów w trakcie ich zaprzysiężenia, biblijne „miasto lśniące na wzgórzu”, podobnie jak dzisiejszy Izrael chroniony 8 metrowym, betonowym murem, to przecież to są Jaskinie Zbójców, gniazda ludzkich żmij, dyszących zazdrością (Wj, 20, 5) i chęcią mordu (Dz. 9, 1) plugawych bestii gotowych nawet spalić pół planety, w ramach realizacji „bożego planu” zakreślonego w encyklice „Laborem exercens” z 1981 roku.

By way of

deception

  thou shalt

 do war

(Będziesz prowadził wojnę podstępem – ta dewiza żydowskiego króla Dawida stała się żelazną zasadą „pracy u podstaw” zarówno Mossadu jak i CIA)

To nie jest przypadek, że w ogłoszonej w ćwierćwiecze po „Laborem exercens” encyklice „Deus Caritas est”, Benedykt XVI stara się  rehabilitować pogańskiego Erosa. Ten jego „ugrzeczniony” akt akceptacji pogańskiego bóstwa wskazuje, że obecnej Głowy Kościoła wiara w „agape” jest martwa. Bo przecież jednocześnie służyć Miłości Wstępującej („semper in altum” boga Erosa) i Miłości Zstępującej („semper deorsum”, czyli ‘zawsze w dół’ charakteryzujące uczucie Agape) jest niemożliwym. O tym, że w Watykanie dzisiaj praktycznie nikt z dostojników nie wierzy w Boga, informował już kilkanaście lat temu swych kolegów filozofów ksiądz profesor Józef  Tischner. Potwierdzeniem tych jego prywatnych doniesień był w roku 2008 publiczny akt apostazji bardzo bliskiego współpracownika kardynała Ratzingera, profesora Tadeusza Węcławskiego z Poznania (patrz poniżej). Zatem nie odbiega bardzo od prawdy „niby parodia” grudniowego oficjalnego przemówienia Benedykta XVI – bo to jest właśnie to, co w ukryciu obecny papież sobie myśli.

(Patrz http://informatorcodzienny.wordpress.com/2012/12/01/benedykt-xvi-bog-nie-zyje-jestesmy-sami/)

A nam przystoi „rozgłaszać po dachach to co szepcze się po kątach” jak to nauczał Jezus z Nazaretu (Mt. 10, 27), anty-pauliński buntownik z Galilei, którego agent Szaweł/Paweł chciał widzieć tylko na krzyżu (1 Kor. 1, 23).

M.G. 13 stycznia 2013

Casus profesora Tomasza Węcławskiego

http://pinopa.republika.pl/Zaklamanie_w_nauce.html

oraz

http://www.eioba.pl/a/1p2k/problem-zaklamania-swiata-bogiem

Magda Hartman

Węcławski: Jezus nie jest Bogiem, katolicyzm to fałsz

Publiczne wyrzeczenie się Kościoła katolickiego przez jednego z czołowych katolickich teologów jest skandalem, który dopiero zaczyna się rozkręcać.

Stała się rzecz bezprecedensowa. Oto jeden z najwybitniejszych polskich chrystologów na drodze teologicznych dociekań doszedł do wniosku, że wyłożona w doktrynie katolickiej teoria Jezusa Chrystusa jako jednej z osób Boga w Trójcy Jedynego jest nie do obrony.

Profesor Tomasz Węcławski (55), jak zawsze niezwykle skromny i unikający rozgłosu, powodów swej decyzji o wystąpieniu z Kościoła katolickiego każe szukać w swych ostatnich wykładach. Zatytułował je “Uniwersum wczesnych chrześcijan – rekonstrukcja i znaczenie krytyczne”. Omawia w nich proces, w rezultacie którego obwołano Jezusa z Nazaretu mesjaszem, a następnie – Bogiem.

Dla Węcławskiego Jezus to radykalny reformator religijny, twórca millenarystycznego ruchu, głoszącego rychłe nadejście Królestwa Bożego. Jezus opiera swe nauki na dwóch filarach – niezwykle bliskiej relacji z Bogiem i przebudowie istniejącej hierarchii społeczno-religijnej.

Jezus doznaje jednak porażki: pada ofiarą oczekiwań mesjanistycznych, co prowadzi do odrzucenia przez elity i skazania na śmierć. Jednak najdotkliwsza, zdaniem Węcławskiego, klęska Jezusa dokonuje się już po ukrzyżowaniu – jest nią reinterpretacja jego klęski jako ofiary.

Klęska Jezusa dokonuje się w reinterpretacji jego własnej śmierci, a za nią także obrazu Boga nie w tym kierunku, który on sam wskazywał swoją postawą, słowami i działaniem, ale w kierunku przeniesienia i na niego samego, i na obraz Boga oczekiwań, które on sam albo wprost odrzucał, albo rozumiał gruntownie inaczej.

(…)

***

* Dzisiaj, na początku roku 2013 (2765 a.U.c.)jestem zobowiązany przypomnieć jeszcze raz na czym polega istota  ZWODNICZYCH ŚWIATEŁ emitowanych przez „lśniące miasto na wzgórzu” utożsamiające się od ponad dwóch stuleci z Nowym Izraelem w formie USA i jego metastazami (czyli rakowymi przerzutami) w coraz większej ilości krajów świata.

Otóż w trakcie „narodowego” w Izraelu (i coraz częściej w USA, a nawet i w Polsce) święta Chanuka, nawet najwyżsi dostojnicy państwowi zabawiają się w „puszczanie bączków”, jak ten rytuał się estetycznie po polsku nazywa. Ta, przypominająca pospolite rzucanie kości do gry, „zabawa dorosłych” ma pouczać władców Izraela, że należy tak przeorganizować świat, aby zafascynowani „teorią przypadku” ludzie przestali rozumieć nawet najbanalniejsze zjawiska w ich otoczeniu. Od strony kulturowej jest to kontynuacja hebrajskiej tradycji sztuczki zwanej urim-tummim, polegającej wskazaniu przez arcykapłana, metodą losowania, nie tylko na harmonogram kolejnych rozbojów, ale i na osoby czy to winne jakichś malwersacji, czy „przez boga wybrane” do sprawowania najwyższych urzędów, itd. (Nawet apostołowie, po zdradzie Judasza dobrali im brakującego 12 apostola Macieja, metodą rzucania losów – Dz. 1, 26)

I zgodnie z tą jahwistyczną tradycją tłumaczenia „losowością” co ważniejszych procesów bio-historycznych, jesteśmy świadkami w ostatnich dziesięcioleciach:

1.Ccoraz bardziej wyraźnego „demokratycznego wyboru” sprzyjających Izraelowi prezydentów nie tylko na Zachodzie.

2.Także na pozór „losowe” są kryzysy na giełdzie i wywołane nimi wojny (jak ta II Światowa), z których „wybrani inwestorzy” wychodzą finansowo coraz bardziej zasobni, gromadząc coraz większą władzę w skali świata.

3. Nawet w na pozór bardzo odległej od przyziemnej polityki dziedzinie nauk o życiu, jakimś „cudem” dominującą stała się zupełnie niedorzeczna teoria powstawania gatunków na losowej drodze genetycznego przypadku wspartego Doborem przez Naturę najlepiej przeżywających ras zwierząt oraz ludzi (patrz opinia imputowana przez „ateistów” Benedyktowi XVI).

I tak dalej, zgodnie z „Dawidową” maksymą:

Wojny podstępem   wygrywał bedziesz

Post Scriptum

Szczątki około 500 chrześcijan niedawno spalonych żywcem w kościele w Nigerii. Jest to dobry przyklad jak to “bóg miłuje wszystkich ludzi”. Niewątpliwie “islamiści” którzy tego holocaustu (całopalenia – fig. 2) dokonali, wzorowali się na US Army, która zrzuciła bomę A na Hiroszimę, celując precyzyjnie w katedrę katolicką tego miasta.

This entry was posted in polityka globalizmu, POLSKIE TEKSTY, religia zombie. Bookmark the permalink.

Comments are closed.