Nowy Rok 2014: czy uda się nam zacząć demontować Święte Przymierze Biblijnych Banksterów?
W wigilię „Xmas 2013”, czyli tydzień + 1 dzień przed Nowym Rokiem 2014 upamiętniającym moment OBRZEZANIA CHRYSTUSA rozesłałem, mym znajomym i korespondentom, krótkie, sformułowane oryginalnie w dwóch językach, życzenia świąteczne oraz noworoczne:
Wesołych i pogodnych Świąt dla wierzących w (obraz wigilijnej szopki), oraz Owocnego Nowego Roku dla wszystkich wierzących, że da się zdemontować „Święte Przymierze” Biblijnych Banksterów.
Na te me optymistyczne – choć nie standardowe – życzenia otrzymałem tak dużą liczbę rozmaitych odpowiedzi, że uzupełniłem je szerszą wypowiedzią, opublikowaną na polskiej „słowiańsko-antyglobalistycznej” stronie http://wiernipolsce.wordpress.com/2013/12/25/swieta-xmas-vianoce-2013-czyli-skrocony-wyklad-o-zwiazku-lichwy-i-zbawienia/.
W tej internetowej wypowiedzi zauważyłem:
>Odnośnie historycznego mechanizmu powstania „Świętego Przymierza biblijnych gangsterów”, dokładnie przed 4 laty w Moskwie, na Uniwersytecie Handlowo-Ekonomicznym miałem cały wykład, którego pierwszy akapit cytuję w tłumaczeniu na język polski:
>Bez wątpienia symboliczne zburzenie Muru Berlińskiego w dniu 9 listopada (9-11 ! ) dwadzieścia lat temu (czyli w 1989 roku), było monumentalnym zwycięstwem sił ukrytych za szklistymi murami Globalnego Systemu Bankowego. Było to zwycięstwo super bogatej burżuazji, ukrytej w „wieżach z kości słoniowej“ jej luksusowych apartamentów – to znaczy miejsc gdzie super bogaci przebywają „w oddzieleniu“ (ang. stay apart, hebr. farisei ) od innych mieszkańców globu. Nie było to zwycięstwo prostych ludzi żyjących po obu stronach tej sławnej linii granicznej miedzy Wschodem i Zachodem. W miarę jak zakłady pracy w „zdobytej dla wolności“, post-socjalistycznej Europie zaczęły się walić po tym historycznym momencie 9-11-1989 roku, gmachy banków zaczęły rosnąć, tworząc najważniejszy element architektoniczny naszych miast, zazwyczaj w towarzystwie świeżo wybudowanych – lub zrekonstruowanych – kościołów. … (całość na http://anti-glob.ru/public-conf/marekg.htm )
>W kontekście tych nowozbudowanych kościołów oraz banków, na progu Roku Pańskiego 2014 jestem zobowiązany przypomnieć, że w momencie gdy kolejne „sobory/synody zbójeckie“ w Efezie na początku V wieku zatwierdziły dogmat o Równości Boga Ojca (starotestamentowego Jahwe) i jego Jedynego Syna (nowotestamentowego Jezusa Chrystusa, czyli „pomazańca bożego“), to zwarte w Księdze Powtórzonego Prawa mojżeszowego Pięcioksięgu, bardzo plugawe zezwolenie na pożyczanie „obcym” na procent w celu tych „obcych” wyzucia z własności (V Mo, 23,21), nabrały równorzędnej etycznej wartości jak Jezusowe zalecenia „miłości sąsiada twego (bliźniego) jak siebie samego”. Stąd właśnie ta sławna „gwiazda betlejemska” ewangelicznej nadziei związanej z rodzącym się Zbawicielem Ludu Bożego, ciągnie za sobą starotestamentowy „ogon kulturowego wirusa” w postaci „mojżeszowego” zapewnienia, że to TYLKO LICHWIARZE – czyli biblijny Naród Wybrany – TAK W NIEBIE JAK I NA ZIEMI ZOSTANĄ ZBAWIENI.
No i po takiej interpretacji historii etycznej chrześcijaństwa, na stronie WPS „rozsypał się” worek z blisko 80 komentarzami, niektórymi dość istotnymi. Na przykład pan Roman Kafel, który od czasów upadku I Solidarności 32 lata temu zatruwa się antykomunistyczna propagandą w Teksasie, po zacytowaniu powyżej przytoczonej mej opinii, że „kolejne „sobory/synody zbójeckie“ w Efezie na początku V wieku zatwierdziły dogmat o Równości Boga Ojca (starotestamentowego Jahwe) i jego Jedynego Syna, itd.”, napisał coś takiego:
RomanK
26 Grudzień 2013
…….itd etc tfu,,tfu,,tfu,… koniec Tfu cytaty…
Nie przypominam ,ale ….zmyslam…. z niczego, czyli wlasnej glowy…
Jako wierzacy- takie wumlofskie syktetycno prtopagandystofskie rzycenia przyjmuje z westchnieniem ,,Choc blizni,….pocaluj mnie w rzyc….bez wzajemnosci! … No coz…w Wigilijana Noc i bydleta przemawiaja…. wolno i psom na Boga szczekac ludzkim glosem:-)))
Na co ja odpowiedziałem, wtedy jeszcze bardzo elegancko:
>Pan Roman Kafel (me pozdrowienia dla niego) zdaje się wzburzył tym, że przypisuję reprezentowanemu wśród Żydów przez mitycznego Mojżesza, Bogu Ojcu ukrzyżowanego Chrystusa, zezwolenie na stosowanie bardzo podłych metod osiągania Panowania nad Światem, panowania tak bardzo zachwalanego przez „naszego” papieża Jana Pawła II. Tymczasem ja nie robię nic innego, jak powtarzam super-chrześcijańskie myśli znamienitego rzymskiego prawnika Aureliusza Augstyna. W sposób logiczny wyprowadził on wniosek z dogmatu o Trójcy, za jego czasów ustanowionego i utrzymywał, że Jezus Chrystus (in statu nascendi) był już z Mojżeszem gdy ten, prowadzony przez swojego „boga” (JAHWE Nieistniejącego) nakazał żydom złupienie wierzących w jakichś animistycznych (zwierzęcych) bogów Egipcjan. I zapewne ten Chrystus też był, już za naszego życia w Polsce, gdy bezbożny socjalistyczny PRL został złupiony przez „boga wybrańców” pracujących na zlecenie MFW i Banku Światowego.
>Cytuję odpowiedni fragment De doctrina christiana św. Augustyna przytoczony w mym artykue Tractatus theologico-philosophicus, opublikowanym w Forum Myśli Wolnej w Krakowie w 2001 roku (http://markglogg.eu/?p=241):
>Naród izraelski zabrał potajemnie im (Egipcjanom) te bogactwa z zamiarem zrobienia z nich lepszego pożytku (Wj 3,22). Nie dokonał tego podług własnego prawa, lecz na rozkaz boży, zaś Egipcjanie pożyczyli im to (naczynia oraz ozdoby ze złota i srebra, a także szaty) skutkiem nieostrożności, gdyż posługiwali się tymi dobrami w sposób niewłaściwy. … Zresztą, czyż wielu naszych dobrych wiernych postępowało inaczej? Czyż nie podziwiamy jak bardzo objuczony złotem i srebrem wyszedł z Egiptu najmilszy doktor i najświętszy męczennik Cyprian? … Poganie jednak dawali złoto i srebro oraz suknie ludowi Bożemu niejako nie zdając sobie sprawy, jak owe dary przechodziły we władztwo Chrystusowe (2 Kor 10,5). To bowiem co się wydarzyło podczas wyjścia Żydów z Egiptu, miało znaczenie figuratywne, które – nie ujmując w niczem równie dobremu, a może i lepszemu zrozumieniu czyjemuś – przyjąłbym za zapowiedź tego, co się obecnie dokonuje.
I dalej, w rzeczonym Tractatus z roku 2001 napisałem:
>I rzeczywiście, bardzo podobna “przekładka własności”, z rąk pogan w ręce (nowo)żydowskie, zachodzi na gigantyczną skalę obecnie, całe tysiąc sześćset lat po zapowiedzi św. Augustyna. Otóż teologia chrześcijańska (bodajże wszystkich dzisiaj wyznań) postuluje, że chrześcijanie to “nowi izraelici”, rządzący się Nowym Prawem, a zatem to im wolno bezkarnie zawłaszczać bogactwa narodów pogańskich, obojętnych wobec spraw Wiary (na przykład w Przenajświętszą Trójcę). Jak czytałem, największe obecnie instytucje lichwiarskie – takie jak Bank Światowy i MFW – są kierowane przez nominalnych chrześcijan, a wiele z osób sterujących u nas obecną “przekładką własności” – jak chociażby Bronisław Geremek czy Adam Michnik – już w 1980 roku przyjęło chrzest, stając się Nowymi Chrześcijanami. Nic zatem dziwnego, że zgodnie z zapowiedzią Augustyna, ci ludzie i te “chrześcijańskie” instytucje przejmują – najwyraźniej z nakazu boga – narodowe bogactwa naszego pogańskiego, ateistycznego przecież do niedawna kraju. I jest zrozumiałym że Polacy, tak jak niegdyś Egipcjanie, użyczyli (swych narodowych bogactw) skutkiem nieostrożności, gdyż posługiwali się tymi dobrami (za czasów “komuny”) w sposób niewłaściwy, … niejako nie zdając sobie sprawy jak owe dary przechodzą we władztwo (nowo)Chrystusowe.
>W księdze O doktrynie chrześcijańskiej znajdujemy zatem najzupełniej teologiczne wytłumaczenie współczesnego procesu określanego mianem “wielkiej prywatyzacji”, będącej jednocześnie procesem likwidacji (z definicji pogańskich) państw o charakterze narodowym. Dlaczego jednak tak nikłe są protesty kiedy to Nowi Chrześcijanie – a zatem zgodnie z teologią Ojców Kościoła “izraelici najnowszej generacji” – wynoszą z naszego kraju praktycznie wszystko, co może mieć wartość w ich, najwyraźniej pozostających pod “opieką Boga”, krajach? Ten pozorny “cud” Święty Augustyn tłumaczy w rozdz. XLI 62, w sposób następujący: (Powinniśmy) mieć nieustannie w pamięci to oto wyrażenie Apostoła “Wiedza nadyma, a miłość buduje” (1 Kor 5,7). Dzięki temu zrozumie(my), że wychodząc z Egiptu obładowany bogactwem nie może zostać zbawiony (przed pościgiem wojsk faraona – M.G.) o ile nie dokona Paschy. Otóż naszą Paschą jest Chrystus (Ef 3,17).
I dodałem do tego:
>Post Scriptum. Jak gdyby z „nieba” (prawie dosłownie) spadł mi tutaj wigilijny przykład ilustrujący, jak szybkie bogactwo, uzyskane w okresie poczynań w Polsce Banku Światowego, przyczyniło się do Zbawienia, w oczach kleru Pana Naszego, Zygmunta Solorza, miliardera polskiego. Rzeczony miliarder w Wigilię na Jasnej Górze łamał się opłatkiem z Przeorem, biskupem i innymi księżmi na uroczystej Kolędzie w wykonaniu zespołu Golec Łorkiestra, transmitowanej przez „Polsat” TV. (przypominam, wg. Wikipedii „Solorz-Żak wcześniej znany także jako Piotr Krok, Piotr Podgórski, jako agent do współpracy z wywiadem został zwerbowany 18 października 1983 i do 26 czerwca 1985 był zarejestrowany pod pseudonimem Zeg. W latach 80 XX w. został mu wydany paszport konsularny”, zapewne na pobyt szkoleniowy w Stanach Zjednoczonych).
No i tutaj, czytającym takie rewelacje „na wejściu w Rok Pański 2014”, wszystkim wierzącym w Boga chciało by się przytoczyć kilka celnych słów Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego z jego poematu „Skumbrie w tomacie”:
„CHCIELIŚCIE BOGA, NO TO GO MACIE, SKUMBRIE W TOMACIE, SKUMBRIE W TOMACIE, ŚLEDŹ!”
Tę sprawę „zbratania się’ miliardera Solorza z ojcami Paulinami na Jasnej Górze skomentował pan Mieczysław S. Kazimierzak z Wrocławia:
Agent “Zeg” odkupuje swoje winy.
Obecnie, na początku stycznia 2014 przyznaję, że „Zeg” wykonuje swą pokutę w sposób całkiem udany, jako że bardzo mi się podobał noworoczny, zorganizowany przez „Polsat” w Gdyni, trwający aż 6 godzin super-koncert ze śpiewającymi – o dziwo! – prawie wyłącznie po polsku, gwiazdami polskiej estrady.
Ale wróćmy do opisanej przez świętego Augustyna „przekładki własnościowej” jakiej jesteśmy świadkami w ramach „nowej ewangelizacji” jaka w Polsce się rozpoczęła w momencie wyboru Karola Wojtyły na papieża w 1978 roku (i doznała „dziejowego przyspieszenia” dzięki gorbaczowowskiej pierestrojce w kilka lat później). Mój kolega z Bratysławy, ing. arch. Igor Drac już 14 lat temu, w pół roku po trwających aż trzy miesiące, bestialskich – w prasie określanych jako „humanitarne” – NATO-wskich bombardowaniach Jugosławii, podesłał mi okolicznościowy wierszyk z następującą interpretacją istoty Świąt Bożego Narodzenia, po słowacku zwanych ‘vianoce’:
Ked mu ctimy Pana pri vianocnom stole
Farizej prodava nasich otcov role…
Po prostu „przekładka własności”, z bezbożnych, dawniej socjalistycznych państw w ręce „ludzi boga” (typu agent „Zeg” et consortes), charakteryzowała – i charakteryzuje – w praktyce nie tylko Polskę, ale cały świat post-komunistyczny czyli post-wspólnotowy. 25 grudnia 2013, mój były student filozofii z Akademii Pomorskiej w Słupsku, K. F. (tylko inicjały, gdyż nie chcę go narażać na sankcje, jakie spotkały znanego francuskiego komika Dieudonné M’Bala, za pokazanie tamtejszym „globalistom” gestu Kozakiewicza), podesłał mi życzenia świąteczne z poniżej przytoczonym zdjęciem-malowidłem naszego papieża, zrobionym przez niego w „Domu stojącym na głowie” w skansenie w kaszubskim Szymbarku – czyli w „domu” mającym być symbolem przewrotności ustroju PRL-u:
KF w ten sposób skomentował powyższe malowidło-straszydło:
… przestała interesować mnie interpretacja przewodnika dotycząca malowidła. Ja już wtedy swoje wiedziałem. Jan Paweł II, wielki przyjaciel jednego z ojców założycieli przytoczonego wyżej Sojuszu M(amona) z K(ościolem) – Zbyszka B(rzezińskiego), od samego początku, jako tylko jeden z nielicznych wtajemniczonych, doskonale „wi(e)dział” co też ta nowa ewangelizacja nam wszystkim za niedługo przyniesie… Ponoć niedoszły aktor – a mimo to, uważam zagrał rolę życia.
Nie był to jedyny email na temat tej „dekomunizującej przekładki własnościowej” otrzymany przeze mnie w okresie świątecznym.
Poznamy przed 8 laty na kongresie „Mut zur Ethik” Jimmy Walter, mieszkający w Austrii uciekinier polityczny ze Stanów Zjednoczonych (www.reopen911.org), podesłał mi tekst nt. „rewolucji antydemokratycznych”, w którym wyczytałem, że „antykomunistyczna rewolucja”, która obaliła legalnie wybrane rządy Salvadora Allende w Chile, miała miejsce 11 września 1973 (On September 11, 1973, to the chants of ‘Jakarta’ (in celebration of a 1964 CIA coup in Indonesia), a junta of US-backed Chilean generals grabbed power from an elected government.)
Otóż miesiąc i dzień przewrotu antysocjalistycznego w Chile (9-11) pokrywa się z miesiącem i dniem ataku „islamistów” na WTC (też 9-11), a także z zapisanym w sposób „europejski” dniem i miesiącem obalenia muru berlińskiego (9-11-1989). Te aż trzy liczbowe koincydencje, technicznie łatwe do aranżacji, prowadzą do skojarzenia, że te trzy wielkie przedsięwzięcia geopolityczne na trzech Kontynentach były dziełem tej samej Super-Organizacji, o wyraźnie ludobójczym charakterze. To samo zauważył Jimmy Walter, który dodał, że i podany z dokładnością do sekundy (sic!) moment uderzenia pierwszego „samolotu” w wieżę WTC (godz. 9:03:11?) też zawiera „podpis” 9-11:
I think it is a signature, to prove that they did it, like a serial murderer leaving a trademark.
“Mojżesz 9-11” to marka Systemu Budowy Nowego Światowego J-Porządku (ang. JWO)
Ja do liczby “9-11” (jest to numer telefonu alarmowego w USA) dodałbym słowo „Moses”, jako że rozpoczynający historię Izraela jako państwa, opisany w Biblii w księdze „Wyjścia” atak Ludu Bożego na Ziemię Obiecaną, rozpoczął się od zamordowania, przez Lewitów pod wodzą Mojżesza, aż 3 tysięcy ich „braci i synów”, beztrosko czczących Złotego Cielca zbudowanego im przez Arona, brata Mojżesza. Czyli przez zamordowanie, przez ówczesnych seryjnych morderców (po tym wyczynie przez Mojżesza promowanych do godności kapłańskiej), podobnej ilości ludzi jak ta, która zginęła w dniu 9-11-2001, w gigantycznych bliźniaczych (11) wieżach Światowego Centrum Handlu, potocznie kojarzonego ze świątynią Złotego Cielca.
W tej biblijno-amerykańskiej optyce, prawie wszystkie co głośniejsze polityczne wydarzenia ostatnich dekad, da się zinterpretować jako kolejne wyczyny ponadnarodowego „Syndykatu (związku zawodowego) Mojżesz 9-11”: tak jak przy bombardowaniu Pałacu Prezydenckiego w Chile, 11 września 1973 roku, lotnicy ponoć w euforii zniszczenia śpiewali „Dżakarta!” (stolica Indonezji, w której w 1964 roku wyszkoleni w USA generałowie zorganizowali rzeź ponad pół miliona komunistów), tak zapewne 11 września 2001, generałowie i technicy naciskający guziki wyzwalające kontrolowane wyburzenie wież WTC z ludźmi w środku, z entuzjazmem wołali „Mojżesz!” na wspomnienie 3 tysięcy naiwnych uciekinierów z Egiptu wymordowanych przez Lewitów pod posągiem, zbudowanego im przez tychże Lewitów, Złotego Cielca.
Słowo „Mojżesz” w szczególności kojarzy się z tak zwanym „pokojowym gangsteryzmem” polegającym na pożyczaniu pieniędzy na procent. Wskutek zaś automatyzmu mnożenia, przez procent składany, ilości tych pieniędzy w czasie, „pobożny proceder” lichwy musi prowadzić do rozsadzających każdą społeczność zachowań prywatyzacyjnych, mających na celu „zakotwiczenie” ciągle rosnącej masy pieniądza w jakichś materialnych dobrach. Jak to już zauważył Karol Marks w „Zur Judefrage”, oparte na wolnym rynku (giełdzie oraz lichwie), „społeczeństwo obywatelskie z własnych trzewi rodzi Żyda wciąż na nowo”. Robi to ono w sposób najzupełniej automatyczny dążąc do nadania wartości pekuniarnej wszystkim, zarówno tym wytworzonym przez człowieka, jak i przez naturę, przedmiotom. Przy czym Naturalnym Prawem i Sprawiedliwością (PiS) w tym systemie „II Mojżesza” (czyli Mojżesza z Księgi Powtórzonego Prawa) jest to, że bogaci w sposób najzupełniej automatyczny, bez jakiegokolwiek z ich strony wysiłku, się bogacą a biedni biednieją. Które to „prawo mojżeszowe” Jezus z Nazaretu potwierdził stwierdzeniem „ci co mają, tym będzie dodane, a ci co nie mają, to i to, co jakoś maja, będzie odebrane” (Łk 8: 18).
Czy obecnie, w lat ponad dwa tysiące po mitycznych narodzinach Jezusa z Nazaretu, jest jakakolwiek szansa na to, by z uporem realizowany od czasów pierwszych rewolucji protestanckich „program Mojżesz II”, który przed 40 laty nabrał upodobania w liczbie „9-11”, kojarzącej się Amerykanom z rykiem karetek ratunkowych i samochodów policji, zostanie w jakiś sposób ograniczony? Takie okresowe odwrócenie kierunku dziejów przecież się udało komunistom-bezbożnikom na początku wieku XX-go i trwało ono aż prawie do końca ubiegłego stulecia. Zmaterializowany w amerykańskich think tanks, sterujący programem „Mojżesz 9-11” „bóg” doskonale o tym wie i stara się tej „powtórce z komuny” zapobiec. Jednak jak twierdzi mój ‘comrade in arms’ Izrael Szamir trojga euro-azjatyckich paszportów, kontrakcja „euro-azjatycka” przeciw ambicjom dostrzeżonej już przez George Orwella euroatlantyckiej „Oceanii”, jest jednak coraz bardziej skuteczna. By wskazać tutaj na zahamowanie w roku 2013, zorganizowanej przez „Mojżesza II” ofensywy „islamistów 9-11” w Syrii, oraz na rezygnację rządu Ukrainy z „dobrodziejstw” pożyczania pieniędzy w MFW. Ale czy nie są to tylko chwilowe opóźnienia w realizacji planu JWO?
W ubiegłym roku byliśmy świadkami religijnego ewenementu w postaci nagłej abdykacji papieża Benedykta XVI. Nowy papież, entuzjastycznie witany na placu św. Piotra w Watykanie, w niedawno opublikowanej apostolskiej ekshortacji EVANGELII GAUDIUM potwierdził to, o czym „nasz” papa JPII półgębkiem tylko głosił. Mianowicie, zgodnie ze nauczaniem Apostoła Pawła (Rz. 11:29) Nowe Przymierze, przypieczętowane krwią Jezusa zamordowanego na krzyżu, bynajmniej nie anulowało Starego Przymierza, przypieczętowanego krwią 3 tysięcy uciekinierów z Egiptu, bestialsko zamordowanych przez Mojżeszowych zbirów (Lewitów) pod górą Synaj. Sprawę tej herezji (?) biskupa Rzymu, w ten sposób skomentował, na portalu [shamireaders], Mark Gleen ogólnie utrzymujący, że być może tylko twardy islam będzie w stanie uratować z „słodkiej (jak cukierki z LSD) degrengolady”, cywilizację zamerykanizowanego Zachodu:
„Bergoglio to po prostu kontynuacja przyjaznych judaizmowi papieży, począwszy od Roncalli (Jana XXIII). Jeśli weźmiemy pod uwagę pośpiech, z jakim ‘przeszedł na emeryturę’ jego poprzednik Benedykt i powiążemy go z pochodzeniem Bergoglio (Argentyna/Ameryka Łacińska, kolejna ważna półkula przeznaczona do przejścia przez tumult inspirowanych przez CIA/Mossad ‘kolorowych rewolucji’, które BEZ WĄTPIENIA będą określone jako ‘wiosna latynoamerykańska’), to w mym osobistym odczuciu rola Bergoglio polega na kontynuowaniu programu zaduszania systemu odpornościowego świata katolickiego w stosunku do wirusa judaizmu. A przez to, w odpowiednim momencie, (kościół katolicki) uwiarygodni siły stojące za rozmaitymi powstaniami, które będą miały miejsce w krajach takich jak Argentyna, Wenezuela, Boliwia, Ekwador, które obecnie znajdują się solidnie usytuowane w obozie krajów pro-irańsko/anty-izraelsko/anty-NWO.”
Czyli, mówiąc po amerykańsku, business as usual, papa Bergoglio, podobnie jak przed nim papa Wojtyła (patrz malunek powyżej) realizuje „mojżeszowy” plan ‘umatolenia’ owieczek i zrobienia z nich smacznej potrawki dla żerującego na ludzkiej głupocie Narodu do Żłoba Wybranego. I nic więcej. Bo to przecież nam, filozofom świętującym zakończenie roku akademickiego na PAP w Słupsku, dr Józef Kwapiszewski opowiadał, że jego imiennik ks. profesor Józef Tischner, który często bywał w Watykanie i z którym mój kolega zrobił wiele wywiadów pisząc książkę „Filozofia Józefa Tischnera”, utrzymywał że wśród watykańskich hierarchów praktycznie nikt nie wierzy w to, co ludowi urbi et orbi obowiązkowo głoszą.
Jak się bowiem patrzy szerzej w sposób „twardy” – czyli symbolicznie męski – to cały ten żydo-chrześcijański, jarmarczny kram z kolejnymi „przymierzami z bogiem”, z „wybraństwem Narodu Wybranego”, z „Grzechem Pierworodnym” i jego „odkupieniem krwią Chrystusa”, oraz z „równością Ojca i Syna już w formie noworodka z Dziewicy poczętego”, to jest to najzwyklejszy ‘pic na drągu’ jak się to potocznie mówi. Z obowiązku filozofa w randze emeritus pozwolę sobie przypomnieć, że od blisko już półtora tysiąca lat z tym umysłowym, zatruwającym ludzkie dusze religijnym czadem, zerwała światowa „twarda” religia, która wszystkie powyżej wymienione dogmaty traktuje jako typowo żydowskie przywidzenia oraz„babskie” ckliwe bzdury. I jak ktoś chce koniecznie w jakiegoś bardziej szlachetnego boga niż ten Jahwe w Trójcy Jedyny wierzyć, to dla własnego zdrowia umysłowego niech sobie postudiuje na przykład Koran.
Na czym bowiem polegają te kolejne, żydowskie oraz chrześcijańskie szwindle zwane „Świętymi Przymierzami z Bogiem”?
Gdy zaczniemy patrzeć w tak zwany „ponad boży” sposób na rzeczone „zmowy z bogiem”, to okazują się one być, by zacytować Jezusa z Nazaretu „jak te groby (oraz kościoły) pobielane, na zewnątrz ludziom wydają się być piękne, a wewnątrz są pełne kości umarłych i wszelkiego plugastwa”. A oto przyczyny.
Po pierwsze
Wszystkie te „zmowy” zostały skonstruowane jako PRYWATNE biznesy z bogiem. I jako takie reprezentują one materialne DOBRO dla ich udziałowców i jednocześnie ewidentne ZŁO dla tych ludów, dla obrabowania i wyniszczenia których zostały one zawarte:
- „Przymierze Mojżesza” zawarte na górze Synaj miało za cel obrabowanie i wymordowanie dotychczasowych mieszkańców krainy Kaan, którą Lud boży przychodził objąć w swe posiadanie.
- „Przymierze Chrześcijan” zawarte w ich imieniu przez samozwańczego apostoła Pawła pod krzyżem na Golgocie, miało na celu obrabowanie pogańskich ludów Imperium Romanum przez Lud boży, który przychodził objąć w swe posiadanie tereny i własności pogan (patrz św. Augustyn cytowany powyżej). Dzięki odkryciom geograficznym temu Ludowi boga udało się prawie całkowicie wytępić autochtoniczną ludność Ameryki Północnej.
- Odnowione Przymierze Żydów, zawarte przez ich przywódców na terenie pozostałości po obozie zagłady w Auschwitz-Birkenau (tam ma się zebrać Knesset Izraela 27-01-2014), miało na celu powtórny podbój Ziemi Obiecanej, wyszczucia z niej jej dotychczasowych mieszkańców i odzyskanie panowania nad goim, czyli „innymi” ludźmi planety Ziemia.
- Przymierze „Mojżesz 9-11”, zawarte w Nowym Jorku i Waszyngtonie 9-11-2001 roku, wyraźnie ma na celu opanowanie świata całego przez związane z USraelem elity Banksterów-Syjonistów zainstalowanych we wszystkich krajów (patrz http://markglogg.eu/?p=664).
Po drugie
Powyżej wymienione „Przymierza” zostały przypieczętowane obżydliwą (to nie błąd ortograficzny tylko neologizm St. Kosiewskiego) rytualną ofiarą z odważnych, zwykłych mówić prawdę ludzi: pod górą Synaj Lewici wymordowali trzy tysiące beztroskich wielbicieli Cielca (byka Apisa) reprezentującego „zwierzęcą” witalność czcicieli tego egipskiego boga; na krzyżu na Golgocie zawisł prawdę mówiący prorok Jezus z Nazaretu; w hitlerowskich obozach koncentracyjnych umierali, odważni na tyle by przeciwstawiać się Niemcom, patrioci krajów europejskich, przymuszeni do niewolniczej pracy; a w wieżach WTC zamienili się w pył uczciwie pragnący zarobić na swe przeżycie Amerykanie, w liczbie podobnej to tej zabitych przez Lewitów pod górą Synaj. W tym ostatnim wypadku, wbrew „woli bożej”, symbolizowanej przez władze USA, coraz silniej wychodzi na jaw, że „spisek 9-11” autoryzował sam prezydent G.W. Bush junior:
Jak to wytłumaczył Rzymianom Faryzeusz Szaweł alias Paweł, konieczność zawierania kolejnych „przymierzy z bogiem” wynikła z chęci ODKUPIENIA Grzechu Pierworodnego – tak by po usunięciu skutków tego dziedzicznego jak genetyczne struktury DNA grzechu, ludzie Przymierza mogli znowu żyć jak w raju – czyli w sposób zawsze zasobny, bez zewnętrznych wyzwań mogących zagrozić spokojowi ich ducha, być (prawie) nieśmiertelnymi, podobnie jak nieśmiertelnym zdaje się być bóg który ich stworzył. Jak zauważył to autor artykułu opublikowanego trzy miesiące temu na portalu weteranów amerykańskiej armii „Jezus to żydowska kukła (straw man) dla wierzących weń jako w Boga”. I autor tego obrazoburstwa celnie dodał tłustym drukiem „Chrześcijaństwo to skrzynia, w której umysł jest zamknięty i odpoczywa … Szczęśliwy chrześcijanin to taki, który zaakceptował rolę niewolnika na żydowskiej plantacji, itd.”. „Niestety z tego „chrześcijańskiego odpocznienia od wysiłku myślenia” na dalszą metę nic dobrego wyjść nie może. Brak bowiem pobudzeń do dokonywania poważniejszych wysiłków – jak chociażby ćwiczenia organu mowy w sytuacji wegetacji tylko we dwoje, ograniczonej do łatwego odżywiania się i kopulacji, na wzór zwierząt pozamykanych w „mini-rajskich ogrodach” znanych jako Zoologiczne Ogrody – musi prowadzić do atrofii nie używanych organów. Tak zwany Lud boży, zarówno tego Starego jak i Nowego Przymierza musi z czasem po prostu kretynieć. Zauważono to już w późnym antyku, tworząc neologizm cretin od staro-francuskiego chrétien, czyli chrześcijanin (proszę sprawdzić w słownikach etymologicznych).
I to właśnie ta, automatycznie wymuszona przez udział w kolejnych „przymierzach z bogiem”, kretynizacja społeczeństw zatrutych ‘kulturowym wirusem’, w postaci mitu o Grzechu Pierworodnym, stała się źródłem obłędnych wprost wysiłków Cywilizacji Zachodu, wysiłków mających na celu totalne udomowienie (dosł. przykrycie domkami, także tymi samobieżnymi na kółkach, a najlepiej domkami parterowymi z „rajskimi” ogródkami) Planety Ziemia – co szczególnie dobrze widać dzisiaj w „wyzwolonej do Mamona” Polsce. Warto tutaj przypomnieć, że to „wyzwolenie” to wynik przymierza papieża Jana Pawła II z prezydentem USA Ronaldem Reaganem (patrz zdjęcie ich pomnika powyżej) i że zostało ono „przypieczętowane” prawie identycznymi krwawymi zamachami na nich wiosną 1981 roku. Jak to zauważył to już amerykański historyk idei Lynn White w miesięczniku „Science” w 1967 roku, od tej dewastacji świata pod wpływem promieniowania, poprzez papier i elektroniczne media, światowładczych ambicji żydo-chrześcijańskiego „boga”, tylko jakieś rozumne przeciw-boże działania mogą nas uchronić. (Patrz artykuł „Peru urewru – dwa programy Jahwe a źródła współczesnego kryzysu ekologicznego” Ireneusza Kani z 1993 roku http://www.zb.eco.pl/bzb/8/czesc1.htm)
Od siebie zaś dodam, że jeszcze nie tak dawno, w okresie mej młodości za Stalina a potem Gomułki w „średnim” PRL-u, bardzo skutecznymi w praktyce politykami okazywali się znienawidzeni przez aktywistów „Frondy” komuniści, którzy wzięli sobie na ambit realizację na Ziemi zapewnienia, czczonego także w islamie Jezusa z Nazaretu, że „prędzej wielbłąd przez ucho igielne, niż bogacz do królestwa niebieskiego”. I co? Żyć i rozmnażać się w socjalizmie się przecież dawało, homoseksualizmu się nie promowało a Libido Dominandi (tytuł przetłumaczonej na język polski najnowszej książki mego kolegi Michaela Jonesa) każdy sobie, w miarę chęci i możliwości, w ukryciu realizował. O której to prawdzie wie z autopsji znakomita większość osób czytające me, pisane po polsku, „listy anty-pasterskie”. A przez to, że za PRL-u mieszkało się mniej niż obecnie komfortowo i mniej doskonale „technicznie”, to o wiele łatwiej się dawało, niż obecnie, realizować „ponad mojżeszowe” ambicje semper in altum” (jak to do dziś głosi napis nad aulą mego, zbudowanego jeszcze za Franciszka Józefa, liceum Nowodworskiego w Krakowie; świadkami możliwości realizacji, właśnie „za komuny”, tego to naturalnego dla ludzi dążenia, są do dziś żyjący polscy alpiniści i himalaiści lat 1970/80-tych.)
A przecież żywa historia – tak jak życie wszystkich ustrojów wyżej niż jednokomórkowce zorganizowanych – kołem się toczy, jak to zauważył nie lubiany przez Martina Lutra poganin Arystoteles. A zatem i bezbożne idee marksistowskie, traktujące religię jako perfidne „opium dla mas”, z pewnością się odrodzą i znów popchną świat w kierunku bardzo odległym od oszukańczego mirażu biblijnego raju. Oczywiście jeśli się tylko będziemy o to wyzwolenie ducha homo sapiens starać.
Addendum.
Dla osób ciekawych – a więc nie dla „chrześcijan trzymających głowę w skrzyni wiary, w której odpoczywa rozum” – przytaczam dość szczegółowo obecnie opracowaną historię zapożyczeń mitologicznych, z powiązania których Ojcowie Kościoła zmontowali nam Artykuły Naszej Wiary. Ten tekst podesłał, jako komentarz do mego artykułu na „wiernipolsce”, mój były student „dyl” czyli K.F.. Tekst pochodzi z filmu „Zeitgeist” (nie oglądałem go, ale ponoć traktuje nie tylko o mitach przedchrześcijańskich ale i o wydarzeniach „Mojżesz 9-11”; z tego co o nim piszą recenzenci, jego teza dość blisko pokrywa się z moimi rewelacjami wyszczególnionymi powyżej) Poniższy tekst (o myląco sformułowanym polskim tytule) można także przeczytać na portalu http://www.eioba.pl/a/1ncr/czy-plagiat-chrzescijanstwa-byl-mozliwy
cytuję:
“Malowidła sprzed 3500 lat przed nasza erą na ścianach Świątyni Luxoru w Egipcie, to obrazy wprowadzające koncepcję niepokalanego poczęcia, narodzin i uwielbienie Horusa.
Obrazy zaczynają się od TOTa zwiastującego dziewicy, że powije Horusa potem NEF – Duch Święty zapładnia dziewicę, która rodzi uwielbianego.
To jest dokładna historia cudu narodzin Jezusa.
W istocie podobieństwa pomiędzy religią Egipską i Chrześcijaństwem są uderzające.
Im bardziej zastanawiasz się nad tym, co wiemy o naszym pochodzeniu i tym co tu robimy, tym bardziej zaczynasz widzieć, że nie byliśmy dostatecznie informowani w tych kwestiach.
Aby rzucić na to więcej światła, spróbujmy sięgnąć w czasy bardzo odległe i dokonać pewnych porównań.
I tak:
Oto Słońce.
Od 10 tysięcy lat przed naszą erą, historia obfituje w rzeźby i rysunki wyrażające dla niego szacunek i uwielbienie. I łatwo zrozumieć dlaczego; skoro każdego ranka Słońce wschodzi przynosząc światło, ciepło i bezpieczeństwo, chroniąc człowieka od zimna i ataków drapieżników ukrytych w ciemności. Kultury rozumiały, że bez Słońca, zboże nie wyrośnie, a życie na ziemi nie przetrwa.
Ta świadomość sprawiła, iż Słońce stało się najbardziej adorowanym obiektem wszechczasów. Ludzie byli również bardzo świadomi gwiazd. Śledzenie gwiazd pozwalało rozpoznawać i przewidywać wydarzenia, które mają miejsce w dłuższych cyklach czasu, takich jak zaćmienia czy pełnie księżyca.
Skatalogowali grupy gwiazd w to, co dziś nazywamy konstelacjami. Oto Krzyż Zodiakalny, jeden z najstarszych konceptualnych obrazów w ludzkiej historii. Przedstawia Słońce i drogę jaką przebywa ono w ciągu roku przez 12 najważniejszych konstelacji. Odzwierciedla też 12 miesięcy, 4 pory roku, przesilenia i równonoce.
Termin Zodiak odnosi sie do faktu nadania konstelacjom ludzkich kształtów, personifikacji: postaci i zwierząt. Inaczej mówiąc, wczesne cywilizacje nie tylko podążały za słońcem i gwiazdami ale personifikowały je, tworząc mity na podstawie ich wyglądu, ruchu i położenia względem siebie. Dające życie i ochronę Słońce, stało się uosobieniem niewidzialnego stwórcy albo Boga. Było znane jako “Bóg Słońce”, światło świata, zbawca ludzkości.
Podobnie 12 konstelacji reprezentujących trasę wędrówki Boga Słońca otrzymało nazwy, zazwyczaj związane z elementami natury jakie występują w okresach, gdy przechodzi przez nie Słońce.
Na przykład – Wodnik – niosący wodę, który przynosi wiosenne deszcze.
“Horus” – 3000 lat przed naszą erą był Bogiem Słońca w Egipcie. Jest on uczłowieczeniem Słońca, a jego życie to seria alegorii związanych z ruchem Słońca po niebie. Z hieroglifów wiemy dużo o tym słonecznym mesjaszu. Na przykład HORUS będąc słońcem, światłem, miał wroga zwanego SET – będącego uosobieniem ciemności czy nocy. I mówiąc metaforycznie – każdego ranka HORUS wygrywał walkę z SETEM a kiedy nastawał wieczór, SET wygrywał walkę i wysyłał HORUSA do świata podziemi.
Warto odnotować, że Ciemność i Światło, czy Dobro i Zło – to jedne z najważniejszych mitologicznych dualizmów, obecnych i wyrażanych na wielu płaszczyznach po dziś dzień. Najogólniej mówiąc, historia Horusa jest następująca: Horus narodził się z dziewicy (Isis-Marii) 25-go grudnia Jego narodzinom towarzyszyła gwiazda na wschodzie za wskazaniem której szło 3 królów by oddać cześć nowo narodzonemu zbawcy.
W wieku 12 lat był nauczycielem syna marnotrawnego, a w wieku lat 30 został ochrzczony przez postać zwaną ANUP i tak zaczął się jego stan duchowny. Horus miał 12 uczniów, z którymi podróżował, czyniąc cuda takie jak uzdrawianie i chodzenie po wodzie. Horus był znany pod wieloma imionami: Prawda, Światło, Pomazaniec Boży, Dobry Pasterz, Baranek Boży i wiele innych.
Po tym jak został zdradzony przez TYPHONA, Horus został ukrzyżowany, pochowany na 3 dni, a potem zmartwychwstał. Te atrybuty Horusa, oryginalne czy nie, wydają się przenikać wiele światowych kultur, a dla wielu innych bogów mitologiczna struktura jest taka sama. ATTIS z Frygii – urodzony 25 grudnia przez dziewicę NANA; ukrzyżowany; złożony w grobie, po 3 dniach zmartwychwstał.
KRISZNA z Indii, urodzony przez dziewicę Devaki; z gwiazdą na wschodzie zapowiadającą jego nadejście; czynił cuda; a po śmierci zmartwychwstał.
Grecki Dionizos, syn dziewicy; urodzony 25 grudnia; był podróżującym nauczycielem który czynił cuda np. zamieniał wodę w wino; nazywany był “Królem Królów”, “Synem Bożym”, “Alfą i Omegą” itd; a po śmierci, zmartwychwstał.
MITHRA z Persji, syn dziewicy; urodzony 25 grudnia; miał 12 uczniów; czynił cuda; a po śmierci został pochowany na 3 dni a potem zmartwychwstał. Był też nazywany “Prawdą”, “Światłem” i wiele innych.
Interesujące, że dniem świętym dla Mithry była niedziela. Faktem jest, że istnieje szereg zbawicieli, z różnych okresów, z całego świata, którzy pasują do tej samej charakterystyki.
Pozostaje pytanie: dlaczego takie atrybuty? Dlaczego dziewica rodziła ich 25 grudnia; dlaczego śmierć na 3 dni, a potem zmartwychwstanie; dlaczego 12 uczniów? Aby się tego dowiedzieć, zbadajmy historię najmłodszego solarnego mesjasza.
JEZUS CHRYSTUS, był synem dziewicy Marji urodzonym 25 grudnia w Betlejem. Jego narodziny zapowiedziała gwiazda na wschodzie, za którą podążali trzej królowie/magowie by uczcić nowego zbawcę. Nauczał jako dwunastoletnie dziecko. W wieku 30 lat przyjął chrzest i tak zaczął się jego stan duchowny. Jezus miał 12 uczniów z którymi podróżował i czynił cuda – jak uzdrawianie chorych, chodzenie po wodzie, wskrzeszanie zmarłych; był znany jako “Król Królów”, “Syn Boży”, “Światło świata”, “Alfa i Omega”, “Baranek Boży” i wiele innych. Gdy został zdradzony przez swego ucznia Judasza, sprzedany za 30 srebrników, został ukrzyżowany złożony w grobowcu i po 3 dniach zmartwychwstał i wstąpił do nieba.
Przede wszystkim sekwencja narodzin jest czysto astrologiczna. Gwiazda na wschodzie to Syriusz, najjaśniejsza gwiazda na niebie, która 24 grudnia leży w jednej linii z trzema jasnymi gwiazdami z Pasa Oriona.
(…)
W Egipcie był MISES, który zniósł kamienne tablice ze spisanym prawem.
MANU, MINOS, MISES, MOSES (Mojżesz) Nawet 10 przykazań, zaczerpnięto bezpośrednio z egipskiej Księgi Zmarłych.
Co w Księdze Zmarłych napisano jako “Nie ukradłem” stało się “Nie kradnij,” “Nie zabiłem” – “Nie zabijaj,” “Nie skłamałem” – “Nie dawaj fałszywego świadectwa”, itd.
Faktycznie religia egipska jest podstawą całej Judeochrześcijańskiej teologii.
Chrzest, życie po życiu, sąd ostateczny, dziewico-rództwo, wskrzeszenie, ukrzyżowanie, arka zbawienia, obrzezanie, zbawiciele, święta komunia, wielka powódź, Wielkanoc, Boże Narodzenie, Pascha i wiele wiele innych, to cechy koncepcji egipskich długo wyprzedzających Chrześcijaństwo i Judaizm.
Św. Justyn Męczennik, jeden z pierwszych chrześcijańskich historyków napisał: “Kiedy mówimy, że Jezus, nasz nauczyciel został poczęty bez seksu, umarł ukrzyżowany zmartwychwstał i wstąpił do Nieba, nie mówimy o niczym innym niż ci, którzy oddają cześć bogu Jowiszowi.
” W innym tekście, Justyn powiada: “Był zrodzony z dziewicy, zaakceptuj to jako podobieństwo z twą wiarą w Perseusza”. To oczywiste, że Justyn i inni wcześni Chrześcijanie wiedzieli jak bardzo podobne do religii pogańskich było Chrześcijaństwo. Justyn miał na to radę. Im bardziej go to niepokoiło, była to wina Diabła. Diabeł mógł przewidzieć co Chrystus zrobi, mógł więc stworzyć takie podobne mity w świecie Pogan.
Biblia jest tylko astro-teologiczną literacką hybrydą, jak prawie wszystkie religijne mity przed nią. Aspekt przeniesienia jednej postaci i jej atrybutów do nowej można znaleźć w samej Biblii.
W Starym Testamencie jest historia Józefa.
Józef był prototypem Jezusa. Narodziny Józefa były cudem – Jezusa narodziny także. Józef miał 12 braci – Jezus miał 12 uczniów. Józef został sprzedany za 20 srebrników – Jezus za 30. Brat “Juda” dokonuje zdrady Józefa – uczeń “Judasz” dokonuje zdrady Jezusa. Józef zaczyna pracę w wieku 30 lat – Jezus także. Lista podobieństw jest długa.
Religia Chrześcijańska jest w jakimś sensie kopia kultu Solarnego, w której postawiono osobę Chrystusa w miejsce Słońca i oddaje się mu cześć pierwotnie oddawaną Słońcu. Chrześcijaństwo nie opiera się na prawdzie do końca na prawdzie. Chrześcijaństwo jest jedynie Rzymską historią rozkręconą politycznie. Prawda jest taka, że Jezus był Bóstwem Solarnym gnostyckiej sekty Chrześcijan. To było polityczne zagranie, by wykorzystując Jezusa zyskać kontrolę nad społeczeństwem.
W 325 r.n.e. cesarz Rzymu Konstantyn zwołał Radę Nicei. Podczas tego spotkania polityczna doktryna chrześcijańska została zatwierdzona. I tak zaczęła się długa historia Chrześcijaństwa, przesiąknięta krwią i duchowymi kłamstwami. A przez następne 1600 lat Watykan trzymał polityczną władzę nad całą Europą. Doprowadzając do okresów zwanych “Ciemnymi Wiekami”, podczas których zaistniały Krucjaty czy Inkwizycja. Chrześcijaństwo, razem ze wszystkimi innymi teistycznymi systemami, do pewnego stopnia jest oszustwem wieku. Służyło oderwaniu gatunków od naturalnego świata, i od siebie samych. Polega ono głównie na ślepym słuchaniu autorytetów.
Redukuje ludzką odpowiedzialność za sprawą “Boga” kontrolującego wszystko, a w efekcie “okrutne zbrodnie są usprawiedliwiane w imię Boskiej Sprawy. I najważniejsze: daje władzę tym, którzy znają prawdę, ale używa mitu by manipulować i kontrolować społeczeństwem. Mit religijny jest najpotężniejszym orężem kiedykolwiek stworzonym i służy za psychologiczny grunt na którym mogą kwitnąć inne mity.
(Itd.)
I tyle by było zrzędzenia Człowieka Starego, rodzaju (czyli gender) wciąż męskiego, na progu roku 2014 po poczęciu z Dziewicy Chrystusa seksu pozbawionego. Ciekawym zatem jest jak to było z tym jego obrzezaniem, hucznie czczonym przez chrześcijan corocznie w dzień Roku Nowego…