Kilka bezbożno-pobożnych Słów, na temat
5 SOLAS ZNIWECZAJĄCEGO INTELIGENCJĘ BZIK’A
zrodzonych w Noc Świętojańską 23/24 czerwca 2017, drzewiej Świętem Rozpustnika Kupały zwaną
Część Pierwsza: Socjobiologiczny opis zjawiska
Otóż 20 czerwca br. wszczepiono mi plastykową soczewkę do drugiego oka (tę obuoczną zaćmę wywołał nowotwór chłoniaka, który usadowił się w mych oczodołach, co zdiagnozowano przed czterema laty prawie dokładnie w me 71 urodziny). Operacja przebiegła pomyślnie, a ja wykorzystałem podróż do kliniki okulistycznej w Katowicach, do odwiedzin „śląskiej” gałęzi mej rodziny. Żyje im się (w Ligocie. Żorach i Pszczynie) nieźle, obecnie na emeryturach, a w przypadku mego kuzyna-rówieśnika, lekarza chirurga z Pszczyny, nawet lepiej niż nieźle: właśnie wrócił z Nord Cap w Norwegii, gdzie przez 2 tygodnie łowił (z kolegami) ryby, przywożąc ze sobą po 25 kg na uczestnika zamrożonych filetów ze złowionych przez nich dorszy oraz halibutów. Ot, prozaiczna Polska dzisiaj, a narzekającym na wyginięcie RASY BIAŁEJ przekazuję wiadomość, że według jego relacji norweski rząd sprowadził do kraju cały statek wyładowany Tajlandkami chętnymi do żeniaczki z potomkami Wikingów – i kuzyn pokazywał mi zdjęcia, że takie „ulepszanie białej rasy” w okolicach Nord Cap w istocie się odbywa.
Po powrocie zaś do Krakowa, 22 czerwca uczestniczyłem w spotkaniu „niedobitków” absolwentów Fizyki UJ przed 52 laty, okazyjnie uświęconym Mszą celebrowaną przez o. Leszka Balczewskiego SJ, już w trakcie naszych wspólnych studiów o 10 lat od nas starszego. Wszystko to w podziemnej kaplicy kościoła oo. Jezuitów w Krakowie, a następnie w przyziemnej już kantynie przylegającego do tego kościoła Collegium Ignatianum. Zebrało się nas 12 osób z 38 które w roku 1965 zostały magistrami fizyki UJ, a zatem symbolicznie w liczbie równej ilości apostołów, prawie równo po połowie z męskiego i żeńskiego genderu.
O tym naszym prywatnym spotkaniu nie pisałbym bardziej publicznie gdyby niejako równolegle w internecie, czyli w „świecie ducha elektromagnetycznego” stałem się inicjatorem mini-dyskusji, w trakcie której publicznie przypomniano argumenty szkalujące jednego z naszych, naprawdę wybitnych nauczycieli, zmarłego przed 8 miesiącami profesora Andrzeja Hrynkiewicza. Ale wróćmy do ‘seconda colazione’ podstarzałych doktorów oraz profesorów fizyki w budynku Colllegium Ignatianum. Ryszard Kępa (profesor URz) mi powiedział, że zwykł nisko oceniać współczesnych filozofów, ale po przeczytaniu mych „mało religijnych” tekstów z ostatnich 3 miesięcy, filozofia dlań znów nabrała blasku. Nieco bardziej stonowaną laurkę wystawiła mi Barbara Blicharska (prof UJ), spontanicznie informując mnie, że ze mnie dobry pisarz. A zatem w ich opinii wcale to nie przesada, że na mej wizytówce zaznaczyłem iżem literat i filozof emeritus, czyli zasłużony:
Ale najciekawsze informacje przekazał mi ksiądz profesor Leszek Balczewski SJ, który najwyraźniej me „mało religijne” teksty z ostatnich miesięcy przeczytał. Mianowicie opowiedział m dowcip jaki kursuje wśród jezuitów w których to komunie on żyje.
Otóż po ich śmierci aż trzy pobożne osoby znalazły się w piekle zamiast w niebie jak im przyrzekano. Był to protestant, świadek Jehowy, oraz nowokatechumen. Ci współuczestnicy niedoli zaczęli się nawzajem pytać, dlaczego to nieszczęście się im przytrafiło. Protestant rzeczowo odpowiedział: Po prostu mnie załapałem się na boże wybraństwo, czyli predestynację i stąd ta kara, świadek Jehowy ze smutkiem stwierdził, że nie udało mu się znaleźć w gronie 144 tysięcy „żywcem w niebo wziętych” (tak zwane „rapture”), zaś nowokatechumen się przyznał, ze się jeszcze nie zdecydował w co będzie wierzyć i najwyraźniej za to go pokarano.
Tyle jezuickiego dowcipu, a mnie „agresywnemu ateiście” (to opinia dr Wandy Półtawskiej o mnie) zrobiło się w mym bezbożnym duchu raźniej, że wśród Ojców Jezuitów nie utracono zupełnie przyziemnego, tj. opartego na zmysłowych skojarzeniach, LUDZKIEGO ROZUMU. O tym, w co wierzą najwyżsi hierarchowie Kościoła napiszę na końcu niniejszego mini-eseju słów kilka, tutaj pozwolę sobie wyciągnąć istotny logiczny wniosek ze znanego braku wiary oo. Jezuitów w predestynację, czyli w zbawienie, usprawiedliwienie ‘sola gratia‘ przez łaskę tylko, bo „jeśli z łaski, to już nie z uczynków, bo inaczej łaska nie byłaby już łaską”.
To przekonanie protestantów, że ‘sola gratia et fide‘są wystarczające do zbawienia, osiąganego praktycznie bez jakichkolwiek wysiłków ze strony deklarującej swą wiarę osoby, pochodzi z „Listów” św. Pawła, na podstawie których Martin Luter ustanowił ’5 solas’, czyli Świętych Zasad wiary ludzi mu ufających. Gdy jednak połączymy obserwację, że wybaczanie przestępstw „tylko z łaski przez wiarę”, prowadzi logicznie do nie ukaranych przestępstw się rozmnożenia, z przytoczoną w książce mego kolegi jezuity pod tytułem „Logika boża” uwagą, iż „coś jest dobre i prawdziwe, gdy jest całe takie; jest zaszłe, gdy jakakolwiek część jest zła”, to i całość protestanckich ’5 solas’ jawi się jako „zaszła” i CAŁOŚĆ LISTÓW ŚW. PAWŁA TEŻ NADAJE SIĘ DO ŚMIETNIKA.
Czegóż bowiem ten uwielbiany w szczególności przez protestantów 13 apostoł nauczał? Jak to zapewne o.o. Jezuici wiedzą, „koślawy apostoł” Szaweł alias św. Paweł dumnie ogłosił iż „Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; … i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, BY TO CO JEST, UNICESTWIĆ”. Trzeźwo jednak patrząc, robienie z czegoś CO JEST czegoś czego NIE MA, jest codzienną praktyką przekupnych sędziów oraz adwokatów. Nie bez przyczyny zatem taka POZYTYWNA OPINIA (sic!) o „Bogu Likwidatorze” tego CO JEST, by zastąpić je czymś tylko pozorowanym, zmyślonym, pojawiła się w „listach” przedstawiciela starożytnej sekty „faryzeuszy i uczonych w Prawie”, specjalizującej się właśnie w OBŁUDZIE, której Jezus z Nazaretu przyobiecał nikomu nie odpuścić.
Co więcej, dzięki memu obfitemu doświadczeniu w zakresie nauk nie-ścisłych, poznałem sporą liczbę uczonych, w tym także tych o rozgłosie światowym, którzy od dziesiątków już lat zachowują się dokładnie tak jak ten, wychwalany w starożytności przez św. Pawła „Bóg” (po polsku najcelniej BZIK), który dumnie zapowiedział, iż „wytracę mądrość mędrców, a inteligencję inteligentnych zniweczę” (1 Kor 1,a wcześniejIz 29, 14) A zatem do faktów, zanim wiedza o nich zniknie, w ramach „Stwarzania Nicości z obserwowalnej zmysłami Rzeczywistości”. (Jest to proces odwrotny do sławnego ‘creatio ex nihilo’, jakby ktoś o tej specyficznej własności Boga Zniweczania Inteligencji Kretynizmem – czyli BZIKa – jeszcze nie wiedział.)
Otóż przy okazji pisania mej pracy późno-doktorskiej, pod tytułem „(Antyzoologiczna) filozofia społeczno-polityczna Noama Chomsky’ego”, poznałem pogląd tego najsławniejszego amerykańskiego lingwisty, na kwestię postania oraz rozwoju ludzkich zdolności językowych. W opublikowanym w Polsce przez IFIS PAN w roku 1996 dwutomowym dziele„Noama Chomsky’ego próba rewolucji”, w artykule „Spojrzenie w przyszłość” z roku 1988 znajdujemy taką oto, powtórzoną co najmniej dwukrotnie, naukową rewelację:
„Wydaje się, że mamy istotne, wręcz przytłaczające dowody na to, iż podstawowe aspekty naszego życia umysłowego i społecznego, wśród nich także i język, są zdeterminowane jako część naszego wyposażenia biologicznego i że nie są nabywane przez proces uczenia się, a tym bardziej przez trening.”
Czytając tę „rewelację” w roku 2009 niemiecki publicysta Juergen Elseasser ze zdumieniem zauważył, iż „nie wiedziałem, ze ten Chomsky jest aż tak głupi”. Niemniej, by zacytować św. Pawła, „Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców” (a zatem z pewnością, by zawstydzić cały nasz doktorsko-profesorski kolektyw zgromadzony w Collegium Ignatianum 22 czerwca br.) Dlaczego Chomsky rozgłasza publicznie takie bzdury, wyraźnie zalecone do dalszego rozpowszechniania przez IFiS PAN w Warszawie? Czy ten uczony nie miał w okresie swego świadomego życia okazji by na sobie samym sprawdzić, że uczenie się jakiegoś języka wymaga długotrwałego jego treningu? Jak to przypadkowo odkryłem przygotowując mą pracę doktorską, Noam Chomsky w trakcie rozmowy z pokrewną mu duchem francuską lingwistką „modularną” Mitsu Ronat, był zmuszony do korzystania z usług tłumacza – co tłumaczy jego niezachwianą wiarę w nie wymagające długotrwałego treningu „odkręcanie” (wyjawianie) ukrytych w człowieku zdolności lingwistycznych.
Postulując brak udziału systematycznych ćwiczeń języka w procesie rozwoju ludzkich kompetencji językowych, Noam Chomsky oparł się o autorytet francuskiego neurologa komputerowego, profesora Jean-Pierre Changeux. Ten to badacz, w okresie gdy z nim rozmawiałem w 1981 roku, był dyrektorem Instytutu Pasteura w Paryżu i wkrótce potem zadziwił świat podobną do Chomsky’ego „rewolucyjną” tezą, że „apprendrec’estéliminer” – czyli „uczyć się to znaczy eliminować nadmiarowe połączenia interneuronalne w korze mózgowej”. A zatem, według Changeux, zdolność bardziej szerokiego spojrzenia na świat – znacznie ułatwiona przez znajomość wielu języków – nie pojawia się jako rezultat wzbogacenia się struktury neuronalnej mózgu w rezultacie po wielokroć powtórzonych poruszeń organów poznania. Dokładnie na odwrót, dzieje się to poprzez „wewnętrzną (‘inneistyczną’) negatywną selekcję”, po prostu poprzez WYMARCIE, powstałych w sposób losowy, nie funkcjonalnych połączeń międzyneuronalnych (to w książce „Człowiek neuronalny” z roku 1984). Niestety, ta leżąca u podstaw współczesnego „uczenia się uczonych” eliminacja, polegająca na przystosowawczym wymieraniu „nie potrzebnych” połączeń nerwowych, w moim wypadku umysłowego „zacofańca” niezbyt się udaje, ciągle bowiem kojarzę, że odznaczony orderem Legii Honorowej profesor Changeux to też apostoł kultu paulińskiego BZIKa, który „wytraca mądrość mędrców, a inteligencję inteligentnych niweczy” . Nie muszę dodawać, że wkrótce po z tym spotkaniu z francuskim kapłanem Boga Zniweczania Inteligencji przez Kretynizm, musiałem szukać azylu ekonomicznego w zacofanym PRL-u Stanu Wojennego.
Jak to już po wielokroć próbowałem szerzej rozpropagować (np. http://markglogg.eu/?p=445), wszystkie te „BZIKowate propozycje uczenia się przez NIE ĆWICZENIE organów” nabrały rozmachu od momentu „wiekopomnego” (w cudzysłowiu) odkrycia, w latach 1940, przyszłych laureatów Nagrody Nobla, europejskich fizyków-antyfaszystów Maxa Delbrucka i Salwadora Lurii pracujących w USA, że MIKROORGANIZMY NIE POSIADAJĄ ZDOLNOŚCI AKTYWNIE PRZECIWSTAWIĆ SIĘ CHOROBOM, NA KTÓRE SĄ NARAŻANE. Co od razu zostało przyjęte, przez ambitne ośrodki filozoficzno-naukowe w rodzaju obecnego polskiego IFiS PAN-u, jako dowód że i ludzie – złożeni przecież z miliardów mikroustrojów jakimi są komórki ich organizmów – nie są w stanie samodzielnie wytwarzać reakcji odpornościowych na ciągle atakujące ich wirusy, bakterie, pyły oraz inne zatrucia. (Patrz „Autyzm Kołtuna Mundi i jego wpływ na świadomość ztechnicyzowanych mas” – http://markglogg.eu/?p=1266.) Co więcej, w mej późnodoktorskiej dysertacji z roku 2002/3 udało mi się ująć, za pomocą bardzo ogólnego pojęcia ANTYZOOLOGIZM, zarówno szczególny charakter jak i genetyczne pochodzenie wskazanego powyżej agresywnego BZIKa, dziś dominującego w Naukach o Życiu:
Rozwój importowanego zza Oceanu kultu BZIKa w Polsce dzisiaj
Otóż ZOOLOGIA TAK MA – by użyć struktury słownej popularnych reklam wytworów Techniki – że wszelkie nie krytyczne zaburzenia dynamicznej homeostazy organizmów żywych są szybciej lub wolniej regenerowane przez te uszkodzone organizmy. Bez tego zjawiska automatycznej REGENERACJI, istoty ożywione nie potrafiły by egzystować przez wieki, jak te wielbione przez Descartesa maszyny-zegarki by się po prostu psuły NA ZAWSZE. Co więcej, to właśnie poprzez znany w szczególności sportowcom proces NADREGENERACJI uszkodzonych w czasie ćwiczeń tkanek, w organizmach żywych (po grecku określanych jako ZOON), ujawniają się ich zdolności do parownia, wygaszania skutków kolejnych zaburzeń ich homeostazy. I te dwa, nie występujące w świecie przyrody nieożywionej zjawiska, stanowią biochemiczną podstawę INTELIGENCJI ŻYWINY polegającej na ASOCJACJI, kojarzeniu ze sobą reakcji na bodźce, czyli IRYTACJE, występujące czy to jednocześnie czy w powtarzającej się sekwencji. Sumując, jest to metafizyczny SYSTEM IRSA, INTELIGENCJI ZOON, który jest postawą WIECZNOTRWAŁOŚCI ŻYCIA, zapewne nie tylko na planecie Ziemia.
(Przypominam że INTELIGENCJA – zapewne od łacińskiego ‚inter-ligare‚, czyli łączyć między sobą, kojarzyć – jest to CECHA ŻYWINY; natomiast INTELEKT – od łacińskiego ‘inter-legere’, czyli czytać pomiędzy, rozróżniać – jest to NAZWA ORGANU, który posiadają w minimalnym stopniu rośliny, oraz osobniki “uduchowione”, odcinające się od grzesznych doznań zmysłowych.)
To jest to, co mówią nam nasze osobiste organy poznania, zawzięcie WYKLINANE przez „Boga” św. Pawła (a przed nim przez Proroka Izajasza) zapowiadającego iż „wytracę mądrość mędrców, a inteligencję inteligentnych zniweczę” – a to w celu by„to, co nie jest, wyróżnić, A TO CO JEST, UNICESTWIĆ”. I w istocie, wskazany powyżej banał IRSA, czyli ZJAWISKO INTELIGENTNYCH REAKCJI ZOON-ŻYWINY, prawie zupełnie zniknęło z pola widzenia co „pobożniejszych” uczonych, w przestrzeni języka polskiego jego istnienie jest AGRESYWNIE NEGOWANE na przykład przez poniższą „trójcę” Apostolatu BZIKa:
Przecież to jest trywialność, że umiarkowane podrażnienia promieniami świetlnymi są niezbędne do pełnego wykształcenia organu wzroku u noworodków ssaków, w tym oczywiście i ludzi, a podrażnienia „irytującymi” organizmy szczepieniami są niezbędne do dobrego wykształcenia układu odpornościowego naszych dzieci. Te dzieci w dzisiejszych czasach prawie już nie cierpią na choroby, które były plagą mej młodości. Niestety, jak gdyby przygotowani za Oceanem do swej misji cywilizacyjnej, WOJOWNICY BZIKa mają, zgodnie z zaleceniem ich „Boga”, te wszystkie dane zoologicznie w d…, dr Bein z iście „paulińskim” zapałem oskarża publicznie mego starszego, nie żyjącego już kolegę, profesora Zbigniewa Jaworowskiego o najstraszniejszą, karalną przez ONZ rzecz jaką jest LUDOBÓJSTWO, a dr Majewska głosi w tytułach rozpowszechnianych przez nią rewelacji iż: „Sąd UE ogłosił, że szczepienia mogą i wywołują ciężkie choroby oraz kalectwo” – podczas gdy tenże sąd EU tylko banalnie stwierdził, że „szczepienia mogą być oskarżone o wywoływanie chorób bez naukowego potwierdzenia tego oskarżenia” (Vaccines can be blamed for illness without scientific evidence). Istna rozpacz wojowniczego pustogłowia polskojęzycznych wielbicieli BZIKa którzy, podobnie jak ten koślawy apostoł Szaweł alias św. Paweł, czują się zwolnieni od wszelkich, narzucanych przez prawidła BEZBOŻNEJ LOGIKI, ograniczeń wypowiadanych przez nich zaklęć.
Ku przypomnieniu: Jaworowski podobnie jak i ja twierdził, że umiarkowane napromieniowania WZMACNIAJĄ ORGANIZM I ODDALAJĄ GROŹBĘ WYMARCIA GATUNKU WSKUTEK BRAKU PODRAŻNIEŃ – czyli IRYTACJI – niezbędnych dla ZACHOWANIA GATUNKU ZDROWIA oraz jego PŁODNOŚCI:
(Uwaga! Tekst licznych “pobożnych uwag” dr Beina, zostały przeniesione, w roku 2022, do Przypisu, ze względu na obecną niedostępność zawartych w nim komentarzy)
(…) A wszystkim tym, którzy wierzą, że CIA nie maczała palców w rozdmuchiwaniu „paniki przeciwuranowej” pozwolę sobie zademonstrować obżydliwe zdjęcie nadszarpniętej w rejonie szyjnej LALKI, jednej z wielu, które przez dłuższy czas krążyły po internecie jako zdjęcia „dzieci potworków” zrodzonych w okolicach miasta Basra w Iraku, w kilka lat po wyjątkowo silnym amerykańskim bombardowaniu tej części Iraku amunicją z zubożonym uranem, w dwóch z nim wojnach lat 1990/91 i 2001:
(Patrz chociażby obecnie dostępne fotografie tych „potworków”, które przecież nie miały żadnych szans by dożyć do okresu, kiedy będą miały zęby, jak ten na fotografii; te potwornie wyglądające LALKI z pewnością zostały wyprodukowane i rozpowszechniane w mediach przez jakąś tajną Agencję, realizującą zamówienie jakiegoś Mocarstwa, mającego interes w straszeniu ludzi skutkami napromieniowań jądrowych.) Jak to można sprawdzić w fachowej literaturze, po atomowych bombardowaniach Hiroszimy i Nagasaki ODNOTOWANO ZALEDWIE KILKU PROCENTOWY – a zatem w granicach statystycznego błędu– WZROST LICZBY ZACHOROWAŃ NA RAKA wśród napromieniowanej ludności:
Co więcej, na corocznym spotkaniu European Working Group „Mut zur Ethik”, w którym uczstniczylem w 2016 w Szwajcarii, był obecny specjalista od wojen bateriologicznych, Dr Alexander Kuzminov z odczytem „Pandemics as Weapons of Mass Manipulation”. Twierdzi on że Zachodnie tajne służby wykombinowały, że praktyczniej będzie – i niewątpliwie ekologicznie czyściej – zamiast zatruwać Ziemię jakimiś pszczołami roznoszącymi tyfus (to robili Amerykanie w Korei przed 65 laty z miernym skutkiem) po prostu ROZPOWSZECHNIAĆ PANIKĘ o strasznych skutkach czy to irradiacji, czy pojawieniu się nowych ludobójczych szczepień. I jak dotąd ta metoda okazuje się być wyjątkowo skuteczna: mój zmarły przed 6 laty starszy kolega, prof. Zbigniew Jaworowski, przez dziesięciolecia dyrektor CLOR wielokrotnie pisał, że największą plagą po pożarze w Czarnobylu (był to zapewne sabotaż zorganizowany przez odpowiednie służby) była PANIKA, w przeznaczonym do likwidacji ZSRR odnotowano wtedy MILION chorób psychosomatycznych, przesiedlono ponad 300 tysięcy ludzi, w Grecji aż 10 tysięcy kobiet dokonało aborcji by nie mieć chorych na raka dzieci, itd. A tymczasem od poparzeń radiacyjnych zmarło wtedy tylko 37 ratowników zrzucających z helikopterów piasek na płonący reaktor i było ze 2 tysiące odwracalnych przerostów tarczycy. A jeśli chodzi o częstotliwość zachorowań na raka u niemowląt, to się ona wyraźnie zmniejszyła w napromieniowanych rejonach Europy! (Patrz tabele [w]: Jaworowski, 1997)
Część druga, 3 lipca 2017
Podsumowanie mych rozważań, o PLADZE NAUKOWO-RELIGIJNEGO BZIKa, w noc Kupały 23/24 czerwca br. poczętych
- Po pierwsze:
Zgodnie z ogłoszoną przez św. Pawła „wiadomością od Boga”, iż „to, co nie jest, wyróżnił Bóg, BY TO CO JEST, UNICESTWIĆ”, przez ostatnie dwa tysiące lat byliśmy świadkami zażartej walki LUDU BZIKa (czyli Boga Zniweczania Inteligencji przez Kretynizm) o eliminację, ze świadomości społecznej, faktu istnienia biochemicznego zjawiska IRSA, już ponad 200 lat temu przez Lamarcka nazwanego DWUSTOPNIOWYM PRAWEM BIOLOGII. Świadomość istnienia tego Odwiecznego Prawa Przyrody, zapewniającego trwanie, przez lat miliardy, cyklicznie się odradzającego i różnicującego się filogenetycznie życia, została wyparta przez kartezjańskie wyobrażanie sobie ustrojów ożywionych jako maszyn o których „dobrobyt” należy zabiegać. A to logicznie doprowadziło do iście heroicznych wysiłków mających na celu eliminację na Ziemi wszystkich Zaburzeń Dobrobytu, czyli Irytacji, które stanowią BODDŹCE do samorzutnego doskonalenia się naszych biologicznych „maszyn”.
Już przed 85 laty Aldous Huxley w „Nowym Wspaniałym Świecie” zauważył iż „(Judeochrześcijańska) Cywilizacja to Sterylizacja”. A w rezultacie tej sterylizacji – o której kontynuowanie starają się, walczący z „brudnymi” szczepionkami i szkodliwymi napromieniowaniami „wojownicy BZIKa” – dorobiliśmy się GIGANTYCZNEJ EKSPLOZJI AŻ CO NAJMNIEJ DZIESIĘCIU EPIDEMII CHORÓB CYWILIZACYJNYCH: Cukrzyca – Otyłość – Depresja – Nowotwory – Autyzm – Alergie – Astma oskrzelowa – Próchnica – Pracoholizm – Anoreksja (patrz szerszy artykuł „Zdobycze cywilizacyjne”).
- Po drugie:
Wszystkie wymienione powyżej Choroby Cywilizacji są bio-produktem niedoćwiczenia ludzkich organów wykorzystywanych tylko w znikomym stopniu w warunkach ruchowo mało aktywnego, burżuazyjnego trybu życia. Ten nieruchawy – także intelektualnie – tryb życia zaczął być promowany już 5 wieków temu przez kler protestancki, który na serio wziął zapewnienie Największego Apostoła BZIKa, że ZBAWIENIE, USPRAWIEDLIWIENIE CZŁOWIEKA PRZED BOGIEM jest niezależne od tego człowieka w świecie poczynań. Cytuję wg. forum.protestanci.info:
(„Soli deo gloria” sugeruje, że Jezus nauczał, że należy oddawać cześć jako Bogu, Jemu Samemu w Trójcy Jedynemu, w tej czynności somouwielbienia się przez kler imitowanemu.)
- Po trzecie:
W niedawno spisanym Addendum do artykułu „Misologos – czyli System Promocji Chrześcijańskiej Wiary” przypomniałem, iż w luterańskich ’5 solas’ wystarczy zamienić słowo Bóg (ew. Chrystus) na geny, oraz oraz określenie Boża Łaska (Opatrzność, „boże wybraństwo”) na Losowy Przypadek i otrzymujemy obowiązujące dzisiaj w IFiS PAN w Warszawie, „5 Zasad Poznawczych Neodarwinizmu”, oficjalnie traktowanego jako przeciwwaga „obskuranckiego kreacjonizmu”. Oto te 5 solas Nauk o Życiu dzisiaj:
Poniżej przykład pogladowy, do jakiego stopnia 4 PRZYKAZANIE NEODARWINIZMU “Tylko przez przypadek powstaja nowe gatunki” JEST FAŁSZYWE
Negowanie wartości aktywnego życia – bedące podstawą zarówno „teologii bezwysiłkowego Zbawienia” (pkt. 2), jak i Ogólnej Teorii Bezwysiłkowej Ewolucji Gatunków (pkt. 3) – nosi techniczna nazwę NIHILIZMU, zarówno religijnego jak i naukowego. Takie podejście i do Przyrody i do będącego jej częścią Człowieka jest wyraźną manifestacją Woli tego paulińskiego BZIKa, który „wyróżnia to, co nie jest, BY TO CO JEST, UNICESTWIĆ”. Niedawno ks. profesor T. Guz z KUL, w szeroko rozpropagowanym referacie „Filozoficzna analiza ideologicznych podstaw animalizacji człowieka i humanizacji zwierząt i drzew” wczuł się prawie idealnie w głos samego BZIKa zapowiadającego iż „wytracę mądrość mędrców, a inteligencję inteligentnych zniweczę”. Filozofowie oraz przyrodnicy zaproponowani przez profesora Guza do zniweczenia to materialiści tacy jak Holbach, Hegel, Marks, Haeckel i oczywiście Lenin. Zaś bezbożne koncepcje biologiczne – w rodzaju chociażby Prawa Biogenetycznego Haeckla, dokumentującego że człowiek w trakcie swego rozwoju embrionalnego szybko przechodzi przez widoczne w embrionie fazy strunowca, następnie ogoniastej kijanki płaza, aż do ssaka – mają zostać zastąpione przez wiarę w Stworzenie Człowieka, który już w formie zygoty cechuje się duchowością predestynującą go do wyższości nad wszystkim innymi zwierzętami oraz roślinami. Profesor Guz zakończył swój wykład apokaliptyczną wizją planowanej przez „zielono-czerwonych” (to skądinąd barwy sztandaru Białorusi!) ekologów ZAGŁADY Ludzkości, w tym oczywiście i Polski. Przyznaję, że w mym długim życiu jeszcze nigdy nie słyszałem głosu tak opętanego BZIKiem faceta (o tym, że podobnie paranoiczne zachowania były nagminne w końcowej fazie istnienia starożytnego Izraela, świadczy „Apokalipsa” św. Jana kończące Nowy Testament).
Po piąte:
Odnośnie wiary tych KUL-owskich czcicieli BZIKa, wyobrażających sobie iż z definicji zostali oni powołani przz Boga Jedynego (po hebrajsku Adon Olam) „do panowania nad Ziemią i wszystkim co się na niej porusza”, to mój mentor w zakresie ewolucyjnej zoologii Pierre-Paul Grassé, na postawie wlasnego doświadczenia z wychowywaniem małpiatek utrzymywał, że ludzkie dziecko dopiero w wieku lat około 3, gdy zaczyna mówić,
osiąga sprawność umysłową tych sympatycznych małpek. A spotykane jeszcze w Indiach początku XX wieku, ludzkie dzieci wychowywane aż do ich wieku około lat 10 przez leśne zwierzęta, dostarczały dowodu, że wskutek braku w ich „leśnym” środowisku bodźców niezbędnych do ćwiczenia organu mowy, mieszkając następnie wśród ludzi już nigdy mówić się nie potrafiły nauczyć. Więc i dar mowy, według Arystotelesa odróżniający ludzi od innych zwierząt (papug on nie znał) nie jest nam dany „w akcie darmowej łaski” od Boga. Musimy sobie sami go sobie wyrobić poprzez systematyczne ćwiczenie tego organu w odpowiednim do tego wieku. Co więcej, doświadczenia z wychowaniem, od ich maleńkości, takich wielkich ssaków jak niedźwiedzie, wskazują iż te na pozór niezgrabne olbrzymy są zdolne do wymagającej dużego poziomu inteligencji zachowań, takich jak taniec z obręczą hula-hop czy jazda na motocyklu po zatłoczonej autostradzie, oczywiście bez prawa jazdy:
I chociażby na podstawie tych krótkich filmików można zrozumieć dlaczego w Europie, przed pojawieniem się ANTYZOOLOGICZNYCH religii abrahamicznych, był popularny, jak to utrzymuje prof. V. Timura z Bratysławy, KULT NIEDŹWIEDZIA: zaledwie tysiąc lat temu, gdy postępowała chrystianizacja Rosji, książę Jarosław zwany „Mądrym” w grodzie obecnie jego imienia leżącym ok. 250 km na północny wschód od Moskwy, musiał osobiście zabić tamtejszego udomowionego niedźwiedzia lokalnie czczonego jako Boga. A to po to, by wprowadzić na północ od Moskwy wiarę w chrześcijańskiego Uniwersalnego BZIKa. (Który to BZIK Syna Swego Jedynego na pohańbienie na krzyżu wydał, a to dla zrealizowania swej ambicji nad Światem zapanowania – w tę podłość Boga Stworzyciela Imbecylizmu wierzyli wytępieni prawie doszczętnie Indianie w USA.)
- Po szóste:
Krytyczne głosy że ten „Bóg Jedyny”, w imię którego chrześcijanie zamierzają podporządkować sobie totalnie totalnie Ziemię (patrz Guz & Szyszko powyżej), to MARTWY TRUP wiszący na krzyżu, dały się słyszeć już w starożytności (Celsus), a w nowożytności w Polsce w okresie wojny z nie uznającym krzyża Imperium Ottomanum. I to uczestnik tych wojen, przez króla Jana Sobieskiego mianowany na podsędka brzeskiego, wychowany na filozofa w Zakonie Jezuitów Kazimierz Łyszczyński odważył się napisać, w sekrecie, księgę „De non existentia dei”, w której zakończeniu stwierdził rzecz następującą:
Jednakże nie doświadczamy ani w nas, ani w nikim innym takiego nakazu rozumu, który by nas upewniał o prawdzie objawienia bożego: Jeżeli bowiem znajdowałby się w nas, to wszyscy musieliby je uznać i nie mieliby wątpliwości i nie sprzeciwialiby się Pismu Mojżesza ani Ewangelii – co jest fałszem i nie byłoby różnych sekt, ani ich zwolenników w rodzaju Mahometa itd. Lecz [nakaz taki] nie jest znany i nie tylko pojawiają się wątpliwości, ale nawet są tacy, co zaprzeczają objawieniu, i to nie głupcy, ale ludzie mądrzy, którzy prawidłowym rozumowaniem dowodzą czegoś wręcz przeciwnego, tego właśnie, czego i ja dowodzę. A więc Bóg nie istnieje.
Po odczytaniu takiego dictum, pobożnie wypełniający zarządzenie BZIKa, że „wytracę mądrość mędrców, a inteligencję inteligentnych zniweczę”, ówczesny episkopat Rzeczpospolitej skazał Łyszczyńskiego na spalenie na stosie. Co dzięki wstawiennictwu króla Jana Sobieskiego zostało zamienione na litościwą dekapitację i dopiero potem spalenie jego zwłok na stosie na Rynku w Warszawie 30 marca 1689 roku.
Chrześcijańska wiara w Rzeczpospolitej dzięki temu Morderstwu Zgodnie z Prawem została na następne wieki umocniona, ale argumenty podsędka brzeskiego przetrwały. Plaga sapere aude (odważenia się myśleć) zaczęla się bowiem szerzyć nawet w samym Watykanie. Mój kolega z pracy, zmarły niedawno dr Józef Kwapiszewski, w trakcie przygotowywania książki „Filozofia ks. Józefa Tischnera jako źródło dialogu” (WSP w Słupsku, Słupsk 1998) dowiedział się od tego często podróżującego do Watykanu księdza, rzeczy którą należy „rozgłaszać po dachach” w ramach wypełniania testamentu Jezusa z Nazaretu (Mat. 10:27). Mianowicie w Watykanie kardynałowie między sobą przeprowadzili ankietę, ilu z wyższych dostojników Kościoła i sympatyzujących z nim intelektualistów wierzy w Boga. I wyszło im że tylko 3, w tym jeden żyd, Emanuel Levinas! Ta rewelacja pokrywa się z opinią mego mentora w sprawach religijnych, profesora Włodzimierza Pawluczuka, który wśród znajomych rozgłasza przypuszczenie, że kardynałowie z kręgu dymisjonowanego papieża Benedykta XVI nie mogą wierzyć w Boga bo są na to zbyt inteligentni!
- Po siódme:
Wątpliwości odnośnie „antyzoologicznej” istoty chrześcijańskiej wiary nieobce były i wcześniej. To przecież nie przypadek, że wychowany w jezuickim seminarium duchownym w Tyflisie Józef Stalin nakazał wysadzić w powietrze zbudowany w wieku XIX gigantyczny Chram Chrystusa Zbawiciela w Moskwie – gdyby on znał się mniej na tajnikach chrześcijaństwa, to tak wrogi kultowi Chrystusa Zbawiciela (Kryminału) pomysł nie przyszedł by mu do głowy. Warto w tym miejscu przypomnieć, że to jezuickie seminarium duchowne w Tyflisie ukończył również długotrwały wice premier ZSRR Anastas Mikojan; tak więc komunizm w Rosji budowali nie tylko Żydzi oraz polska szlachta (Dzierżyński, Marchlewski, Mężyński, Strumiłło etc.) ale także prawosławni zakaukascy jezuici (Stalin, Mikojan). No ale 15 lat temu, ta zburzona w 1931 roku gigantyczna cerkiew w Moskwie została odbudowana i w telewizyjnych reportażach pokazują jak na wielkich uroczystościach w tym betonowym obecnie gmachu zbiera się, odświętnie wystrojony, cały Moskiewski Kryminał.
A jak wygląda Watykan dzisiaj? Na bardzo katolickim portalu marucha.wordpress.com co kilka wpisów powtarzają się teksty, pomstujące na obecnego „ekumenicznego” papieża Franciszka, że zachowuje się tak, jakby chciał od środka rozwalić doszczętnie Kościół. (Podobną opinię czytałem, po rosyjsku, na temat zachowania się obecnego patriarchy Wszechrusi Cyryla I, w latach jelcynowskiej pierestrojki sławnego „nikotynowego barona” Rosji.) Powyższe insynuacje potwierdzają tezę, że odradzające się po „nocy komunizmu” chrześcijaństwo to (nowo)twór całkowicie sztuczny, przez budowniczych Nowego Światowego Porządku zaplanowany jako gwarant ustroju finansowo-teokratycznego na wzór starożytnego Izraela. W nim to przecież rządziła przysłowiowa „Jaskinia zbójców” ze Wzgórza Świątynnego, kontrolując zachowanie się mas biednego, otumanionego ówczesną wersją BZIKa motłochu, za pomocą odnotowanych w Nowym Testamencie straszliwych opowieści o ludobójczej ZAGŁADZIE, w ramach nadchodzącego Końca Świata.
Jak ta „logika boża” starożytnej jerozolimskiej Jaskini Zbójców, przekłada się na ideał Prawa i Sprawiedliwości, jaki zaczął być wprowadzany w praktyce najpierw w Anglii za czasów Cromwella, by obecnie być powielanym w całym zachodnim świecie? Angielski, mieszkający we Francji i zmarły zaledwie pół roku temu pisarz John Berger w misięczniku „Le Monde diplomatique” w 1992 roku przypomniał, że liberalna Anglia okresu swej największej świetności przed 200 laty to był „ustrój małych gangsterów” (z bankierską rodziną Rotszyldów na czele). A inny angielski, wczesno XIX-wieczny socjalista Robert Owen z niesmakiem powtarzał, że w jego ojczyźnie stawia się pomniki „durniom i szubrawcom”. I to jest dokładnie to, czegośmy się w Wolnej Polsce dzisiaj dorobili:
PRZYPIS 2022
Odnośnie mnie samego, tenże dr Bein („wykształcony w Polsce i Danii, w Kanadzie zrobił doktorat z teorii decyzji stosowanej w zarządzaniu infrastrukturą”) z satysfakcją rozsyła rozmaitym internetowym „kółkom różańcowym” takie oto reklamy mej, akademickiego nauczyciela działalności:
… lecz co do geniuszu wyksztauconego durnia, dra Marka Głogoczowskiego nie mam wątpliwości:
Problemy starcze fotelowego doktora GłogoczowskiegoDr Głogoczowski robi dla żydłackiego Lobby Atomowego, srulo-Pentagonu i żydobanksterskich suszp CIA
Dr Marek Głogoczowskii Wiernipolsce (ale nie WPS!) złodziejami
a także i następujące „apostolskie pouczenia”:
dałem ci linki i cynki do czytanek, a ty nadal debil = tak odporna jest szkoła imbecyli w biologii nuklearnej: Hrynkiewicza i Jaworowskiego!
Atomo-idiota tow. prof. Zbigniew Jaworowski, jeden z wielu krajowych i międzynarodowych ludobójców nuklearnych…
Dr Jaśkowski: Pan profesor Zbigniew Jaworowski rozpowszechnia nieprawdziwe informacje
Piotr Bein:Jaworowski, Niewodniczański, Zagórski – ludobójcy za bronią uranową
No mniejsza o mnie, ale wdowa po zmarłym 8 miesięcy temu, w wieku lat 91 profesorze Andrzeju Hrynkiewiczu, dr Halina Hrynkiewicz winna się poczuć trochę obrażona, podobnie jak cały nasz, zebrany 22 czerwca w Collegium Ignatianum „12 apostolski” zespół byłych studentów tegoż „imbecyla w biologii nuklearnej”, który przez pewien czas był wicedyrektorem Instytutu Badań Jądrowych w Dubnej pod Moskwa. Przyznaję, że czytając powyższe opinie o mych zmarłych starszych kolegach (Jaworowski) oraz nauczycielach (Hrynkiewicz, u którego zdawałem egzamin magisterski 52 lata temu i który w 20 lat później pozytywnie ocenił mą książkę „Atrapy i paradoksy biologii”), zawiadomiłem mieszkającego v Vancouver, British Columbia dr Piotra Beina, że jak się zjawi w Polsce to mu mordę skuję…
Dr Bein udawadnia, iż ma połączenia z CIA…
No i znalazłem coś ciekawego, dla wszystkich zainteresowanych „ludobójczym charakterem zubożonego uranu U238”. Otóż w „Posted by grypa666 w dniu 17/06/2017” (czyli dokładnie w dniu mych, MG 75 urodzin!) internetowym tekście „Dr Marek Głogoczowski za genocydem scypionkowym”, mój były kolega PB publicznie mnie zapewnił że, cytuję „Połączenie z CIA mam takie jak ty z uczciwością i rzetelnością naukową” – a to przecież, od strony logicznej, jest podany przezeń dowód, że w istocie PB ma połączenie z CIA!