PAN w Z-nem (32PL): HEBRAIZM czyli ‘kuku na muniu’ elit (oraz mas) Planetarnego „I-First” Imperium

Jest to praca wykonana w ramach CZYNU 1-MAJOWEGO!

HEBRAIZM czyli przysłowiowe ‘kuku na muniu’ elit (oraz mas) Planetarnego „I-First” Imperium

Marek Głogoczowski, doktor filozofii politycznej

3300 słów

Kilka tygodni temu skompletowałem dość krótki tekst w JĘZYKU PANÓW pod tytułem podobnym do obecnego. Po przeczytaniu go, jeden z moich młodszych kolegów prosił, aby udostępnić ten tekst także w języku polskim. Korzystając z zakończenia się sezonu ski-alpinizmu robię to zatem, w myśl starożytnej zasady repetitio mater studiorum est – o wszystkich sprawach poniżej poruszanych już po wielokroć pisałem, w trzech (z 6) oficjalnych językach UE.

A zatem powtarzam. Otóż już prawie dokładnie dwieście lat temu, francuski przyrodnik Jean Baptiste de Lamarck przewidywał smętny koniec ludzkości, zdominowanej przez rodzącą się wtedy burżuazję, „kiedy to nauki się rozprzestrzenią na świecie … one będą naprawdę stracone; na powierzchnię wpłyną fałszywe poglądy i najbardziej absurdalne teorie; kredytem będzie się darzyć i popierać błąd; idee małe staną się dominującymi; konfuzja powstanie wszędzie z wielości rozumowań dziwnych, które się krzyżują i przeczą sobie nawzajem … a prawdy najbardziej ewidentne znikną w ciemności.”

(Przypominam. J. B.Lamarck był przyrodnikiem UNIWERSALNYM, zajmował się nie tylko botaniką i systematyzacją gatunków zwierząt, ale także hydrogeologią, meteorologią, a nawet i „Filozofią zoologiczną”. U tej bio-filozofii podstawy tkwiła obserwacja iż „Organizmy zostały wyposażone w jakąś wewnętrzną siłę, która pozwala im pokonywać przeszkody środowiska i się doskonalić. W ten sposób z najprostszego organizmu w toku ewolucji doszło do powstania człowieka.” - Iva Kalina, 03.10.2017)

Ja sam, będąc z uniwersyteckiego wykształcenia fizykiem (UJ 1965) i geofizykiem (UC Berkeley 1969), tym „znikaniem w ciemnościach prawd najbardziej ewidentnych” zainteresowałem się przy okazji kursu historii nauki, prowadzonego na UC Berkeley przez Rogera Hahna (to on mi powiedział, prawie w sekrecie, iż „biologia to metafizyka!”). A w roku 1979, bezpośrednio po zakończeniu kilkumiesięcznego stypendium w „Laboratoire d’évolution des êtres vivantes przy Uniwersytecie Paris VII, prowadzonym przez propagującego lamarckizm zoologaPierre-Paul Grassé, opublikowałem dłuższy artykuł p.t. „Ciuciubabka naukowa” (paryska „Kultura”, nr 7/8, 1980), który zakończyłem takim oto naukowym wnioskiem:

Nie trzeba być biologiem, by zauważyć, że aktywnie dopasowująca się do swej protezy technologicznej ludzkość, rozwinie się mniej więcej tak, jak noga wsadzona do gipsu. Jeśli rozwój biologii potoczy się dalej w kierunku, jaki nadali mu „ludzie interesu”, to rzeczywiście będziemy mieli wkrótce naukowy wynik, przewidziany już przez Lamarcka: ZAGŁADĘ ZUPEŁNIE ŚLEPEJ LUDZKOŚCI

Kolejnym po Lamarcku myślicielem, który dostrzegł pracowicie przygotowywaną, przez ‘ludzi interesu’, ZAGŁADĘ LUDZKOŚCI, był angielski filozof Matthew Arnold. W książce „Kultura i Anarchia(1869), w sposób mało demokratyczny podzielił on mieszkańców Zjednoczonego Królestwa na „hellenistów”, czyli znanych z historii starożytnej Grecji „ludzi swobodnego umysłu i intelektu odpornego na zaklęcia i przesądy, połączonego z wyobraźnią i emocją, otwartego na doskonalenie się, wrogiego fanatyzmowi, sztywności oraz jednostronności”, oraz na ich przeciwieństwo, wywodzących się duchowo ze starożytnego Izraela, licznych w Anglii ludzi religijnych, nazwanych przezeń „hebraistami”, którzy zwyklipodporządkowywać wszystkie inne strony swej osobowości jej stronie religijnej, a to prowadzi … do klęski w osiąganiu doskonałości.”

W czym rzecz, z tym totalnym podporządkowaniem swej osobowości wzorcom zachowania się, promowanym zarówno przez Stary jak i Nowy Testament?

Otóż popularyzatorzy Pisma Świętego podkreślają, że stworzony na obraz i podobieństwo Boga człowiek dostał za zadanie panować nad „wszelką żywiną (‘zoon’), co się na tym świecie poruszać odważa” (patrz encyklika „Laborem exercens” z roku 1981). A zatem nie dziwota, że wychowani w takich oparach „doktorowie i uczeni w Piśmie” niechętnie się odnoszą, jak to celnie zauważyła cytowana wyżej Iva Kalina, do postulowanej przez Lamarcka „jakiejś wewnętrznej siły, która pozwala zwierzętom – w tym i człowiekowi – pokonywać przeszkody środowiska i się doskonalić ” (doskonalić, między innymi, w unikaniu zniewolenia przez błogosławiony w Biblii Naród Wybrany).

Ja z wiary w nauki Kościoła wyrosłem już w liceum, a będąc z zamiłowania przyrodnikiem, który około 40 lat temu studiował i genetykę populacji u Alberta Jacquard w Genewie i historię rozwoju teorii ewolucyjnych u Pierre-Paula Grassé w Paryżu, jestem w stanie podać definicję istoty roznoszonej przez entuzjastów Biblii choroby cywilizacyjnej, przez Matthew Arnolda określonej mianem „hebraizmu, prowadzącego do pokrętnego wzrostu religijnej strony człowieka, oraz do klęski w osiąganiu przezeń doskonałości.”

Hebraizm to nienawiść do Bio-Inteligencji, REALNEGO Boga Stwórcy Wszechświata, w tym i nas samych

Czymżesz zatem jest ta BIO-INTELIGENCJA, „vis vitalis” o której istnieniu najbardziej utytułowani dzisiaj uczeni obawiają się nawet pomyśleć, nie mówiąc już o pisaniu o niej w swych periodykach oraz książkach? Zobowiązany zatem jestem przypomnieć, że biolog i psycholog Jean Piaget, którego poglądów jestem propagatorem, zdefiniował inteligencję jako automatyczną reakcję – każdego zdrowego organizmu, włączając w to mikroorganizmy – na zaburzające/uszkadzające jego strukturę podrażnienia, po polsku zwane bodźcami (zewnętrznymi lub wewnętrznymi). Reakcja ta polega na „naprawie z nadkompensacją” organów uszkodzonych (w sposób nie krytyczny) przez te bodźce. I to wystarcza, by organizm się doskonalił w oddziaływaniu z jego otoczeniem, a w szczególności skutecznie bronił się przeciw (nie krytycznym) agresjom tegoż jego otoczenia.

To ZOOLOGICZNE zjawisko, doskonale znane uprawiającym jakąś dyscyplinę sportowcom, nosi nazwę NADREGENERACJI zmęczonych i pozrywanych włókien mięśni, a także i neuronów uszkodzonych w trakcie wysiłku. Wskutek zaś molekularnej konieczności użycia genetycznych “matryc” w procesie powysiłkowej REGENERACJI, mamy także (dobrze skądinąd obserwowalną pod zwykłym mikroskopem) wybiórczą NADREGENERACJĘ genów metabolicznych. Zaś dokładnie taka sama jak w przypadku inżynierii genetycznej, chemicznie spontaniczna asocjacja „wybranych do nadregeneracji przez ich użycie” segmentów genów, w sposób AUTOMATYCZNY prowadzi do pojawienia się ODRUCHÓW WARUNKOWYCH, dających organizmom – włączając w to mikroorganizmy – zdolność („siłę życiową!”) do skuteczniejszego przeciwstawiania się czynnikom zaburzającym/uszkadzającym ich dynamiczną strukturę. Ten konieczny dla Istnienia Życia Endogenny System Reakcji nazwałem w skrócie (I)RSA, to znaczy Irytacja (bodziec, uszkodzenie) →Regeneracja→SuperregeneracjaAssocjacja reakcji (odruchów) biorących udział w naprawie ponawianych uszkodzeń.

To jest fizjologiczna baza BIO-INTELIGENCJI (z łaciny inter-ligare, łączyć ze sobą, asocjować), która jest odpowiedzialna zarówno za stosunkową długotrwałość naszego życia, jak i za powstanie, w trakcie długich okresów geologicznych, bardziej zróżnicowanych – a zatem i estetycznie bardziej atrakcyjnych – dynamicznych form życia na Ziemi. Dzięki pomocy mych francuskich kolegów, Jacquesa Ninio i Clauda Weil, w roku 1981 udało mi się opublikować, w periodyku “Fundamenta Scientiae”, 20 stronicowy “List otwarty do biologów” (Open Letter to Biologists), w którym wskazałem na molekularną bazę tego podstawowego PRAWA BIOLOGII.

Nie potrzebuję dodawać, że ten artykuł stał się przedmiotem emocjonalnego (tak!) jego odrzucenia przez trzymające przysłowiowe “klucze poznania”, wyraźnie dotknięte ‘hebraizmem’ autorytety: we Francji w 1981 to był główny tamtejszy “ideolog neurologii” Jean-Pierre Changeux, a w Polsce w 1982 “ojciec” lokalnych mikro-filozofów Władysław Krajewski. (Obaj najwyraźniej rozumowali, podobnie jak unikający doskonalenia swego poglądu na ewolucję Karol Darwin “Niech nas Bóg chroni przed Lamarcka nonsensami w rodzaju jego tendencji organizmów do samodoskonalenia się” – patrz przypis 1).

Hebrajski „Beznogi (ewolucyjnie cofnięty) Gad” to Bóg Stworzyciel ludzkiej umysłowej (de)ewolucji

(Jan Kozák: „Kořeny indoevropske duchovní tradice” – Praha 2014)

Nie mając możliwości kontynuacji badań w zakresie szczegółów bio-mechanizmu powstawania nowych przystosowawczych odruchów, w kolejnym epizodzie mej działalności naukowo-filozoficzno-sportowej skompletowałem tezę doktorską pod tytułem “(Antyzoologiczna) Filozofia społeczno-polityczna Noama Chomsky’ego” (2002).

Ten urodzony w 1928 roku amerykański lingwista, w eseju „Patrząc w przyszłość: perspektywy badań nad ludzkim umysłem” (1988), tymi słowami wyraził swe podstawowe naukowe przekonanie, że języki nie są usprawniane poprzez ich używanie:Wydaje się, że mamy istotne, wręcz przytłaczające dowody na to, iż podstawowe aspekty naszego życia umysłowego i społecznego, wśród nich także i język, są zdeterminowane jako część naszego wyposażenia biologicznego i że nie są nabywane przez proces uczenia się, a tym bardziej przez trening. Według Wikipedii, Chomsky jest nie tylko sławnym lingwistą, ale także “filozofem, historykiem, krytykiem społecznym i działaczem społecznym. Czasami opisywanym jako “twórca nowoczesnej lingwistyki oraz jeden z twórców dyscypliny nauk kognitywnych”.

Ale dlaczego ten “twórca nowoczesnej lingwistyki” zademonstrował taką odrazę do naszych wysiłków by doskonalić się w znajomości języków obcych? Z jednej strony Chomsky w swej młodości, według jego własnych wspomnień, dokonywał wysiłków by nie uczyć się uznanych jako międzynarodowe języków, jak chociażby francuskiego. Z drugiej zaś strony wkuwał na pamięć całe wersety Starego Testamentu – którego bohaterowie nabywali ich niezwykłe zdolności “sola gratia” – tylko poprzez Bożą Łaskę. By następnie w wieku dorosłym, już jako ateistyczny naukowiec uwierzyć, że w odległej przeszłości nasi przodkowie nabyli swe zdolności językowe “solus casus providentialis” – tylko poprzez cudowny przypadek. Naprawdę on to głosi, zgodnie z jego „agnostyczną wiarą”, iż “wszelka nowość w biosferze jest dziełem genetycznego przypadku” (Monod 1971, Dawkins 1986; więcej na temat odkryć Chomsky’ego w artykule Chomsky jako „homo ignorans” w zakresie konstruowania wiedzy”, oraz po angielsku, na stronie rense.com.)

Noam Chomsky nie jest odosobnionym w jego odrazie do typowo „helleńskich”, nieustających wysiłków, by doskonalić się we wszystkich możliwych dziedzinach, włączając w to kompetencje językowe. Inny bio-badacz, podobnego do Chomsky’ego pochodzenia, urodzony w 1928 roku angielski embriolog Lewis Wolpert, autor popularno naukowej książki “The triumph of the embryo” (1991), jest znany ze sławnego powiedzenia “To nie jest ani urodzenie się, ani małżeństwo, ani nawet śmierć, ale gastrulacja, która jest najważniejszym momentem twego życia” (Wikipedia). Czy jednak rzeczywiście okres embrionalny ludzkiego życia jest tak istotny dla “ustawienia rozumu” (ang. mindset) dorosłego człowieka?

Wrogość wobec uwielbianej przez “hellenistów” aktywności, polegającej na trwającym aż do starości, nieustannym uczeniu się czegoś, charakteryzuje “hebraistów” już od tysiącleci. Mieszkający w zhellenizowanej Aleksandrii żydowski filozof Philo Judeaus, w ten sposób objaśnił pochodzenie Mądrości Mojżesza, głównego autora Starego Testamentu:

Mojżesz był zdania, że z duszy należy wyciąć i całkowicie usunąć część gniewliwą. To co on kocha, nie jest powściąganiem namiętności (metropatheia) ale zupełnym jej brakiem (apatheia).” Po czym Filon dodaje: Bez zmęczenia żyje ten, komu Bóg z obfitości i łaskawości użycza dóbr doskonałych. I przeciwnie, ten kto przez wysiłek zdobywa cnotę, okazuje się mniej znaczącym i mniej doskonałym niż Mojżesz, który bez trudu i łatwo ją otrzymuje od Boga. … Jak bowiem trudzenie się jest czymś mniejszym i bardziej pospolitym od braku wysiłku, podobnie ma się rzecz niedoskonała w porównaniu z doskonałą, trak samo człowiek uczący się w porównaniu z mającym wiedzę w sobie.(Alegoria Praw, ks. III, str. 128-132 oraz 135)

To wychwalanie „Mojżesza, który bez trudu i łatwo otrzymał od Boga swą cnotę (tj. wiedzę)”, w uważnym propagandziście piagetowskiej koncepcji uczenia się, wywołuje mało „katolickie” skojarzenie: poznawcza wartość biblijnych ksiąg Tory, przypisywanej temu głównemu prorokowi Izraela, jest porównywalna z „nowoczesną lingwistyką” wynalezioną przez Noama Chomsky’ego, który nie zadał sobie trudu, by sprawdzić jak wyglądają gramatyki języków innych, niż ubożuchny w możliwości deklinacji angielski. Obie te literackie konstrukcje (Biblia i Uniwersalna Generatywna Gramatyka) są zmyśleniami nie istniejących przedmiotów, przez Kazimierza Łyszczyńskiego (1689) nazwanych CHIMERAMI, które tylko ZACIEMNIAJĄ rzeczywistość świata w którym żyjemy.

Jest to samo w sobie interesujące skojarzenie, wiążące wyraźnie zmyślone propozycje nowoczesnej lingwistyki z intelektualnymi osiągnięciami antycznych wynalazców Grzechu Pierworodnego, wynalazców Zgniłych ciał Zmartwychwstania, oraz nakazu dominacji, wytrzebionego z „duszy impulsywnej” Narodu Wybranego, nad wszystkimi innymi „zwierzęto-podobnymi” przedstawicielami homo sapiens. Antycznym „uczonym w piśmie”, któremu udało się wszczepić te starotestamentowe kuku na muniu w jego „Listy do pogan”, tworzące gros tekstów Nowego Testamentu, był Hebrajczyk z Hebrajczyków faryzeusz Szaweł alias Paweł. W ten sposób przedstawił on źródło swej MĄDROŚCI oraz ODWAGI (czyli Cnotę, w znaczeniu łacińskiego virtus), by tego zbożnego dzieła dokonać: „Gdy jednak spodobało się Temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie matki mojej i powołał łaską swoją, aby objawić Syna swego we mnie, bym Ewangelię o Nim głosił poganom, natychmiast skierowałem się do Arabii, (…) nie udając się do Jerozolimy, do tych, którzy apostołami stali się pierwej niż ja,” (itd. Gal. 1: 11-117).

Hellenista” tutaj od razu zauważy, że ten posłaniec “Hebrajskiego Boga”, unikał spotkania z innymi apostołami, w obawie by nie zostać przez nich zdemaskowany jako oszust: Szaweł alias Paweł nie znał bowiem przytoczonych w ewangeliach nauk Jezusa oraz jego czynów. Co więcej, w świetle Lewisa Wolperta odkrycia “triumfu embrionu”, tenże 13 apostoł nabył madrość konieczną dla spełnienia jego misji już w stadium gastruli swego embrionalnego życia! I jak w wypadku Mojżesza przed nim i Chomsky’ego po nim, wkład Apostoła Pawła do budowy Gmachu Ludzkiej Wiedzy Poweszechnej polegał na głoszeniu Wielkich Rzeczy, które nie istnieją, oraz na zepchnięciu w Nicość Rzeczy Istotnych, które istnieją. (Warto pamiętać w tym kontekście jego dumne zapewnienie w I Liście do KoryntianJa wyniszczę mądrość mędrców, a inteligencję hellenistów udaremnię!”)

Co zrobić z tym “Hebrajskim ‘Inteligentnym Dizajnem’ Ewolucji” (HIDE) coraz brzydszej Ludzkości?

Omówiony powyżej, w sposób maksymalnie zwięzły “hebraizm”, z jego pogardą dla faktu doskonalenia, poprzez powtarzane wysiłki, ludzkich psychomotorycznych zdolności, poprzez samą swą “bożą naturę” prowadzi do przewidywanego przez Lamarcka zdebilnienia człowieczeństwa. Pamiętam z okresu mych drugich studiów w USA przed blisko 50 laty, że pejoratywnym określeniem “Imbecility First!” nazwałem liczne w owym okresie książki typu “Szok przyszłości” Alvina Toefflera, wychwalające dobrodziejstwa zamerykanizowanego świata, przesyconego ułatwiającymi życie urządzeniami techniki (patrz poniżej):

Dzisiaj jako „pogański filozof” zobowiązany jestem dodać, że sygnalizowany w mej Meta-Ph.D. pracy sprzed lat 46, Amerykański „I-First” Nowotwór Społeczny, w znacznym stopniu jest rezultatem misyjnych wysiłków żydochrześcijańskiego kleru. To dzięki niemu Zachód został “zhebraizowany”, to znaczy wykastrowany, na wzór tego biblijnego Mojżesza, z “duszy emocjonalnej” wywołującej w ludziach “grzeszny” pociąg do rzeczy pięknych oraz do równie “grzesznej” chęci dostrzeżenia „jak rzeczy mają się w rzeczywistości”. Zaś brak konieczności systematycznego ćwiczenia, zarówno zmysłów jak i niepotrzebnych obecnie organów poruszania się, w sposób naturalny pcha zbiedniałych psychomotorycznie obywateli w kierunku samo-uwięzienia się w „dobrodziejstwach” Cywilizacji TPD (Technika-Pieniądz-Dupa). Co z kolei jest źródłem sprymitywizowanej kulturowej monotonii, zaniku całych grup narodowych (jak chociażby połabskich Serbów), oraz plagi chorób cywilizacyjnych, w tym autyzmu, szczególnie częstego w dzielnicach bogaczy.

Jak zorganizować skuteczny sabotaż tego „I-First” HIDE Systemu?

Jak po wielokroć mówił mi to nestor francuskich zoologów, Piere-Paul Grassé, żywe istoty są zdolne do skutecznej neutralizacji środków je uszkadzających – włączając w to środki uszkadzające ich geny. Tutaj najlepszego, „zakazanego do ujawniania” przykładu tej METAFIZYCZNEJ zdolności dostarczają bardzo liczne doświadczenia z promieniowaniem jonizującym, uszkadzającym nasze struktury genetyczne. Mój zmarły w 2011 roku w wieku 84 lat kolega alpinista, przez wiele lat kierownik Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej (CLOR) w Polsce, profesor Zbigniew Jaworowski w artykule „Dobroczynne promieniowanie” (Wiedza i Życie, 3/1997) przedstawił taki oto wykres:

Ten wykres ilustruje differentia specifica pomiędzy „hebrajskim” i „helleńskim” ‘mindset’, mówiąc po amerykańsku: samo-wykastrowani z „duszy wielbiącej Erosa” hebraiści są pewni tego, że istoty żywe nie posiadają zdolności przeciwdziałania uszkodzeniom ich genów, wywołanym przez napromieniowanie. Stąd im bardziej intensywne jest to napromieniowanie, tym bardziej szkodliwe winno ono być (hipoteza LNT na wykresie). Natomiast „helleniści”, przyzwyczajeni do precyzyjnych obserwacji siebie samych, a w szczególności personel medyczny pracujący w sanatoriach wykorzystujących radioaktywny radon jako czynnik leczący (jest takie w Kowarach na Śląsku), nie tylko zauważyli znaczy wzrost szybkości napraw, w próbkach ich własnej krwi, uszkodzonych promieniami UV genów (w porównaniu z grupą kontrolną), ale także ogólne polepszanie się zdrowia osób narażonych na małe lub nawet średnie dawki napromieniowania. Jest to „krzywa hormetyczna” na diagramie. (‘Hormeza‘ to hormonalne pobudzenie do aktywności systemu odpornościowego poprzez jego Irytację – patrz system (I)RSA powyżej.)

Więcej informacji na omawiany temat znajduje się w pracy T.D. Luckey “Radiation Hormesis: Good, the Bad, and the Ugly” z roku 2006, oraz Jaworowskiego „Remedium na strach” z roku 2010. W szczególności Luckey przytacza dane iżPonad 3000 artykułów naukowych wskazuje, że niskie dawki napromieniowania są pobudzające i/lub dobroczynne dla szerokiej rzeszy mikrobów, roślin, bezkręgowców i kręgowców. … Trwające przez wiele dekad studia epidemiologiczne w Chinach wskazały, że wieśniacy żyjący w rejonach o trzykrotnie wyższym niż naturalne napromieniowanie są bardziej zdrowi pod każdym względem niż wieśniacy z terenów o niskim poziomie napromieniowania,Ponad 23 tysiące japońskich ofiar bomby atomowej otrzymały mniej niż 10 cGY; ich umieralność z powodu raka była nie większa niż u 34,275 osób z kontrolnej populacji, itd.” Co więcej, tenże Luckey podkreśla „BŻYDOTĘ (The Ugly) błędnej konkluzji autorytetów, które doradzają rządowi USA, odnośnie szkodliwości niskich dawek napromieniowania”.

W roku 2009 Jaworowski mi długo tłumaczył, że nie było żadnych rakotwórczych efektów bomb atomowych użytych w Hiroszimie i Nagasaki, co pracowicie sprawdziłem w literaturze. I mnie wyśmiał, gdy chciałem mu pokazać zdjęcia monstrualnych deformacji dzieci, jakie ponoć się urodziły w okolicach Basry w Iraku, po amerykańskich bombardowaniach tego rejonu amunicją ze zubożonym uranem. „To są lalki specjalnie przygotowane, aby straszyć ludzi” powiedział – patrz zdjęcia poniżej:

Otóż autora tych zdjęć, Dr.Siegwart Horst-Gunthera, poznałem w Szwajcarii w roku 2006 z okazji konferencji „Mut zurEthik” – ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że niskie dozy napromieniowania – takie jakie emituje DU, czyli zubożony uran – nie mają cech rakotwórczych. I dlatego nie zapytałem się dr. Gunthera, czy w Basrze fotografował ŻYWE potworki, czy też ich ATRAPY (jak chociażby ta lalka po prawej z poszarpaną na szyi okleiną). Wyprodukować dziesiątki takich potworków mogła tylko jakaś, posiadająca ku temu duże środki, TAJNA AGENCJA – i warto pamiętać, że szpital w Basrze znajdował się w tym okresie pod kontrolą wojsk angielskich. A ten fakt sugeruje, że i polskojęzyczni „antyuranowcy” (w szczególności dr. Bein z Kanady) mają jakieś „duchowe powiązania” z tymi obżydliwymi, tajnymi agencjami, specjalizującymi się w straszeniu ludzi DU. (Tutaj też wyczuwa się „niewidzialną rękę” hebrajskich kapłanów, którzy już za czasów Jezusa z Nazaretu straszyli prostych ludzi nadchodzącym KOŃCEM ŚWIATA…).

Są i dalsze efekty funkcjonowania, znienawidzonego przez autorytety „I-First Imperium”, systemu (I)RSA bio-inteligencji. Otóż wpływ hormetyczny mają nie tylko irytacje napromieniowaniami, ale także mini-zatrucia chemikaliami takimi jak rtęć, ołów, aluminium czy nawet arszenik (tak!). Ponieważ nasłana do Polski z USA, dr neurologii Maria Majewska namolnie występuje publicznie z hipotezą, że narastająca pandemia autyzmu, to nie wynik dziedziczenia „zubożenia neuronalnego”, ułatwiającego samo-zamknięcie się ludności w „klatkach z komfortem”, ale efekt stosowania w szczepionkach mikrodawek związku rtęci, więc sprawdziłem dane na których oparła ona swe wywody (www.epa.gov/iris/subst/0073.htm). No i wyszło to, co miało wyjść, patrz poniżej:

Jaki z tego doświadczenia – i z setek innych podobnych doświadczeń, także na ludziach – można wysnuć wniosek? Ludzie, którzy czy to we wczesnej ich młodości, czy też później, zostali narażeni na średniej intensywności napromieniowania (i/lub na zawierające mikrotrucizny szczepienia), statystycznie winni być, jak ci wieśniacy w Chinach, i ogólnie zdrowsi i bardziej długowieczni, niż osoby straszone przez „lobby antyszczepieniowe” wyimaginowanym ludobójstwem (patrz zdjęcia tego „lobby” w Polsce):

Świadomość, że wewnętrzne uszkodzenia/zmęczenia, wywołane umiarkowanymi lub nawet poważnymi ćwiczeniami fizycznymi, są dla ćwiczących generalnie dobroczynne, była powszechna w starożytności wśród Greków. Jednak żyjący obok tych Greków Żydzi mieli na ten temat inną opinię. Filon Aleksandryjski, którego „antyzoologiczna teozofia” wywarła decydujący wpływ na kierunek rozwojuCywilizacji Zachodu, argumentował przecież, że trudzenie się jest czymś mniejszym i bardziej pospolitym od braku wysiłku … Bez zmęczenia żyje ten, komu Bóg z obfitości i łaskawości użycza dóbr doskonałych.W świetle “hellenistycznego” zrozumienia życia, przebywanie przez dłuższy czas “w łasce u Boga” winno powodować ogólny zanik inteligencji. Dobrego przykładu, takiego zmniejszenia się umysłowego, dostarczył w 1984 roku wzmiankowany wcześniej “komputerowy neurolog” Pierre-Paul Changeux. W jego szybko przetłumaczonej na język angielski książce “Neuronal manzapewnia on, że “uczyć się oznacza eliminować” nadmiarowe połączenia w korze mózgowej. Te, oddziedziczone przez nas z czasów poprzedzających nadejście techniki oraz komfortu, neuronalne połączenia kodujące nasze (przynajmniej moje) młodzieńcze “marzenia o życiu w wolnym od cywilizacji otoczeniu”, utrudniają nam adaptację do intensywnie nieruchawych warunków życia w środowisku, któremu “Bóg z obfitości i łaskawości użyczył dóbr doskonałych.

Im mniej bowiem tych ‘doskonałych dóbr’, tym mniej hipermarketów, banków, autostrad oraz samochodów, a zatem i życie jest bardziej interesujące i bliższe Naturze (którą to Naturę “uduchowieni Biblią” hebraiści mają “czynić sobie poddaną”). Tutaj oczywiście przychodzi na myśl historia Związku Radzieckiego, w którym nie tylko system bankowy oraz instytucje komercyjne zostały poważnie ograniczone, ale także religia, w szczególności judaizm, był przez państwo zwalczany. REWOLUCJA BOLSZEWICKA MIAŁA CHARAKTER ANTYHEBRAISTYCZNY – i to pomimo poważnego w niej zaangażowania się “samo nienawidzących się” (self hating) Żydów. Żydów pragnących realizować ideę Karola Marksa, żegdy społeczeństwu uda się znieść empiryczną istotę żydostwa, handel i jego przesłanki, z tą chwilą Żyd stanie się niemożliwy(1843). Nie dziwota zatem, że lamarckowskie a następnie piagetowskie koncepcje rozwoju (ewolucji) człowieka były uznane w Związku Radzieckim za moralne dyrektywy jak zacne życie winno wyglądać – i te „zapomniane” koncepcje winne być propagowane także i dzisiaj (patrz tajemnicza Iva Kalina, 03.10.2017). Inaczej “radosna przyszłość” w Globalnym “Imbecility First!” (w skrócie I-First) Imperium, przyjmie formę GLOBALNEGO RAKA, niskozróżnicowanego MONSTRUM, którego HEBRAJSKI „INTELIGENTNY DESIGN” (DE)EWOLUCJI został wmontowany w pierwsze strony antycznej Biblii. (Detale tego “bożego projektu” zawarte są w krótkiej satyrze “Deklaracja Praw Człowieka Embrionalnego”, napisanej w 1993 w Genewie)

Przypis 1:

Przed 34 laty tak ocenili moją Pracę Życia, pod tytułem „Atrapy oraz paradoksy nowoczesnej biologii” jej oficjalni – jeszcze za PRL – recenzenci:

Książkę przeczytałem z dużym zainteresowaniem. [...] Autor, stojąc na stanowisku lamarckizmu, zawzięcie atakuje neodarwinowskie poglądy na ewolucję, wiarę w „nieśmiertelność” DNA i w absolutną przypadkowość mutacji genetycznych. [...] Bardzo interesujące są poglądy wyrażone w ostatnich rozdziałach książki, dotyczące wpływu neodarwinizmu na rozwój społeczności ludzkich. [...] Uważam, że książka [...], aczkolwiek kontrowersyjna, w pełni zasługuje na publikację.

- prof. dr Andrzej Hrynkiewicz  członek rzeczywisty PAN Zakład Fizyki Medycznej Uniwersytetu Jagiellońskiego

Praca ta roi się od fałszywych teorii, przeinaczeń, trywializacji i poważnych błędów. [...] Autor, posługując się słowami Lamarcka, określa darwinistów jako „niezdolnych do powiązania razem nawet trzech idei”. [...] Darwinizm jest według autora odpowiedzialny za wyścigi zbrojeń, konkurencję ekonomiczną, karierowiczostwo i wszystko co najgorsze. [...] Podsumowując: uważam, że przedstawiony mi do recenzji maszynopis zupełnie nie nadaje się do druku.

- dr Jakub Szacki  Zakład Fizjologii Zwierząt Uniwersytetu Warszawskiego

Efektem lektury tej książki może być przeświadczenie, że teorię ewolucji, ten fundament gmachu dzisiejszej biologii, opracowali ludzie fizycznie zdegenerowani, umysłowo gnuśni i upierający się przy bezsensownych koncepcjach. [...] Autor włożył w książkę wiele pracy i wiele musiał przemyśleć; co więcej, ma niewątpliwie sporo do powiedzenia. Druk jego książki [...] przyniósłby — jak sądzę — szkodę i sprawie popularyzacji nauki i samemu Autorowi.

- dr Marcin Ryszkiewicz  Muzeum Ziemi PAN w Warszawie

(Zgadnij no, koteczku, który z tych recenzentów był/jest jewrejskogo proizchożdenija?)

Rzeczoną książkę, napisaną na zamówienie PRL-owskiej Naszej Księgarni, udało mi się wydać dopiero w 1993 roku, przy częściowym wsparciu finansowym ze Szwajcarii.

Przypis 2:

Krótki reportaż ze znajdującego się już na terenie Białorusi, odległego o 8 km od elektrowni atomowej w Czarnobylu, epicentrum radiacyjnego skażenia ziemi po pożarze w 1986 w tej elektrowni. Autor reportażu, demonstrując przyrząd wskazujący, że radiacja jest wciąż 100 razy wyższa od normalnej, zauważa iż „w tym miejscu widać niebywały rozkwit zarówno flory jak i fauny”.

https://youtu.be/pWfaUGRe1UQ

***

Kilka komentarzy do „Planów Bożych” I-First Planetarnego Imperium

Komentarz 1. „Zbig z KUL” mi napisał dłuższy e-list w którym zauważa:

(…) Mam koleżankę z klasy która rok przed studiami w ostatniej klasie liceum chcąc iść na medycynę zatrudniła się w szpitalu na darmowych praktykach,bo to dawało dodatkowe punkty. Był to rok szk. 1986/1987, czyli od września 1986 do tak maja-czerwca 1987. A więc widziała kobiety rodzace dzieci, które dostawały dawkę z Czernobyla  w róznych stadiach rozwoju ciąży. To ile sie tam napatrzyła na różne rodzące się mutanty czy potworki, to tylko ona wie.

Jaworowski bredził, bo on jako zdaje się główny “radiolog” kraju był odpowiedzialny za profilaktyke i reagowanie na zagrożenia radiacyjne i to pewnie on tez odpowiadał za spóźnione podawanie Lugola, bo komuna usiłowała to zataić, przez co masa kobiet do dziś ma problemy z tarczycą, zmasakrowaną przez promieniotwórczy jod, a dawki promieniowania jakie przeszły wtedy nad polską były kosmiczne, co dla kobiet w ciąży i płodów było masakryczne wprost.

(…)

Lamarck natomiast przesadził, bo z visa vitalisa może wynikać doskonalenie organizmu tego tu oto, ale w granicach jego możliwości, a wiara w jakieś nieograniczone przekraczanie barier rozwojowych i tworzenie nowych gatunków to niemożliwy do udowodnienia mit. (…)

Pozdr.

Odpowiedź MG.

No to logicznie wynika, że Pan jest HEBRAISTĄ, który wierzy, ze organizmy żywe nie posiadają POTENCJI by skutecznie bronić się przed ciągłymi agresjami ich otoczenia. I neguje fakt, że efektem tej obrony jest SUPER-OBRONA, która przez proces ASOCJACJI odruchów warunkowych, KONIECZNIE prowadzi do powstawania nowych zachowań i nowych, dziedziczonych genetycznych struktur te zachowania kodujących. Aż do powstawania nowych ras oraz gatunków (co widziałem osobiście na Nowej Zelandii przed kilku laty: w ciągu 26 milionów lat od wynurzenia się tych izolowanych wysp z Oceanu powstały tam nowe gatunki ptaków-bezlotów, w tym gigantyczny struś moa już wytępiony zaledwie kilka wieków temu, przez pierwsze ssaki jakie się tam pojawiły, czyli polinezyjczyków ).

W dodatku jestem zobowiązany dodać istotną informację, że NOWE GATUNKI TKANEK zwierzęcych, określanych terminem NOWOTWORÓW demonstrujących swą ŻYCIOWĄ SIŁĘ, powstają także wewnątrz nas samych – i to w określonych warunkach ich „hodowli” przez okres, nie milionów, ale zaledwie dziesiątków lat. Ta tkanka raka wykazuje nie tylko zdolność do UCZENIA SIĘ (metodą I/RSA oczywiście) zarówno odporności na stosowane przeciw niej leki, jak i do UCZENIA SIĘ, z czasem, bardziej efektywnego ‘podgryzania’ macierzystego organizmu. W medycynie to „doskonalenie się” tej tkanki nazywa się PROGRESJĄ nowotworu w kierunku jego złośliwości.

Wróćmy jednak do sprawy lekarzy z Czarnobyla i okolic, którzy wg Zbig z KUL, tak jak mój kolega Jaworowski „ tworzyli takie bzdury o dobroczynności promieniowania ex post chcąc zapewne zagłuszyć sumienie.. usiłowali to zataić, przez co masa kobiet do dziś ma problemy z

tarczycą, zmasakrwaną przez promieniotwórczy jod” (etc.)

 

A tymczasem lekarze nie tylko z okolic Czarnobyla ale i w wielu innych krajach uporczywie twierdzą, że umiarkowane napromieniowanie – takie jakie wystąpiło po Czarnobylu w Europie po tej awarii – zwiększyło długowieczność napromieniowanej ludności, zmniejszyło jej zapadalność na raka, zwłaszcza raka niemowląt urodzonych po tym napromieniowaniu, zwiększyło ‘vis vitalis‘, czyli potencję u mężczyzn i tak dalej. Tego właśnie nauczają moi koledzy fizycy z Krakowa i Warszawy, zajmujący się zawodowo dawkami napromieniowań, zastosowanych m.in. przy (skutecznym jak dotąd) zwalczaniu resztek mego chłoniaka pod okiem 5 lat temu. Patrz kopie z książek i artykułów wydanych na ten temat zarówno w Rosji, jak i na Ukrainie, w Polsce, na Węgrzech oraz w Japonii po bombardowaniach atomowych:

Z tej ostatniej węgierskiej statystyki, przytoczonej przez Jaworowskiego, wynika że aberracja chromosomu 21, powodującego chorobę kretynizmu, zwaną syndromem Downa, występuje aż o 20% częściej u osób, urodzonych z rodziców, którzy uniknęli czarnobylskiego napromieniowania. I podobnie wygląda historia osób, którym „udało się” uniknąć obowiązkowych szczepień, czyli IRYTACJI układu odpornościowego mikrodawkami agresywnych chemikaliów w rodzaju Hg, Al etc. To zauważono już w Anglii, badając statystycznie związek wycofania szczepień zawierających rtęć ze zwiększeniem się ilości zachorowań dzieci na autyzm.

LOBBY ANTYSZCZEPIONKOWE, wyraźnie przeszczepione z Ameryki Północnej do Polski w ramach w ramach jej okupacji przez Imbecility First („I-First”) Zjednoczone Planetarne Imperium, najwyraźniej otrzymało polecenie „od Boga”, by jak najusilniej KRETYNIZOWAĆ POLSKIE SPOŁECZEŃSTWO. (Obraz zbiorowy działaczy tego „Lobby” w Polsce jeszcze raz poniżej; według mego kolegi ze studiów w Berkeley 48-46 lat temu, Francuza Christiana Galtier, „w USA powstała zupełnie nowa RASA ludzi” – a więc Procesy Ewolucyjne można obserwować nawet na obecnych ludzkich populacjach!)


***

A tak przy okazji dyskusji z pracownikiem HEBRAIZUJĄCEGO POLSKĘ OD DZIESIĘCIOLECI, Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, przytaczam

Przypis nr 3 do mego ‘kuku na muniu’ I-First Imperium

Przypis nr 3 do mego ‘kuku na muniu’ I-First Imperium

29 kwiecień 2018

Geneza A-BRAHAMICZNEJ mądrości Apostoła Pawła

W tekście głównym przytaczam tytuł książki Jana Kozáka: „Kořeny indoevropske duchovní tradice” (Praha 2014). Ten “kozak gnostyk” utrzymuje, że żydochrześcijaństwo jest religią chtoniczną (przyziemno-podziemną) mojżeszowego Beznogiego Gada. Jest w niej zawarte także autora ciekawe, ‘gnostyckie’ (tj. poznawcze) skojarzenie. Mianowicie sugeruje on że imię A-BRAHAM to jest rodzaj negacji, obojętności dla BRAHMA, który jest hinduskim bogiem CAŁOŚCI, PEŁNI WSZECHŚWIATA. A to na wzór znaczenia słów a-gnostyk, a-teizm, a-patia i a-trofia oznaczających OBOJĘTNOŚĆ, zanik zainteresowań, odpowiednio poznaniem, bogami, (em)patią oraz (hiper)trofią, czyli zjawiskami bardzo pozytywnymi z „hellenistycznego”, BIO-INTELIGENTNEGO punktu widzenia.

Oznacza to, że Bóg religii A-BRAHAMICZNYCH nie był/jest zainteresowany interesem CAŁOŚCI PRZYRODY, ale egoistycznie, interesem ludzi go wyznających, mających wobec tej CAŁOŚCI li tylko eksploatacyjne ambicje. I dokładnie taką podłą intencję potwierdza encyklika “Laborem exercens”. Cytuję z ze Wstępu do niej: “Człowiek jest obrazem Boga między innymi dzięki nakazowi otrzymanemu od swojego Stwórcy, by czynił sobie ziemię poddaną, by panował nad nią … Słowa o „czynieniu sobie ziemi poddaną” posiadają ogromną nośność. Wskazują na wszystkie zasoby, które ziemia (a pośrednio świat widzialny) kryje w sobie, a które przy pomocy świadomego działania człowieka mogą być odkryte i celowo wykorzystywane przez niego.

Otóż w wypadku bardziej złożonych organizmów, takie panowanie oraz brutalna eksploatacja, przez ŚLEPĄ EGOISTYCZNĄ CZĘŚĆ nad CAŁOŚCIĄ organizmu nosi po prostu nazwę RAKA. Stąd postulujemy, że te „abrahamiczne” religie – w najmniejszym stopniu islam, w którym o eksploatacji Ziemi się milczy – są formą PLANETARNEGO RAKA, którego BŻYDOTĘ widać chociażby w zabudowie Warszawy na północny zachód od Dworca Centralnego. Od strony swej genezy, rak rozwija się w organizmie, w sprzyjających ku temu warunkach, jakie powstają w wypadku osłabienia układu immunologicznego, z RESZTY komórek nie w pełni wykształconych w wyspecjalizowane tkanki, zachowujących swe „ślepo egoistyczne” embrionalne zachowania. No i tutaj warto skojarzyć (system I/RSA!), że w wypadku historii pierwotnego chrześcijaństwa, do jego perwersji doszło wskutek działalności św. Pawła, który w „Liście do Rzymian” 11:4-6 tak przedstawił swoje powołanie A-BRAHMAna:

(…) Lecz co głosi odpowiedź Boża? Pozostawiłem sobie siedem tysięcy mężów, którzy nie zgięli kolan przed Baalem (tj. przed narzucanymi przez ‚hellenizm’ wymaganiami umysłowymi). Tak przeto i w obecnym czasie ostała się tylko RESZTA (w tym ja św. Paweł) wybrana przez łaskę. Jeżeli zaś dzięki łasce, to już nie ze względu na uczynki, bo inaczej łaska nie byłaby już łaską.

Czyli w sprzyjających okolicznościach społecznych niepokojów Imperium Romanum, ten „ślepy faryzeusz” skutecznie przeszczepił wczesnym chrześcijanom, bez jakichkolwiek z jego strony wysiłków, aby lepiej zrozumieć podkład psychologiczny z definicji super-egoistycznej religii A-BRAHMA, której był apostołem, wszystkie OBŻYDLIWOŚCI faryzejskich zachowań, jakie 37 lat temu zostały na nowo objawione – zwłaszcza Polakom – w encyklice Laborem exercens. Ze wszystkimi tego faktu błogosławionymi skutkami dla (jeszcze) Polskiej Ziemi. (Patrz info w zapisie komentarza na neon24.pl do głównego tekstu „Hebraizmu”, o przegłosowanym przez Kongres USA planie grabieży ziem polskich przez Naród Wybrany.

***

W sposób niezależny od Przypisu nr 3,

Komentarz 2 do ‘kuku na muniu’ I-First Imperium pojawił się na portalu Neon24.pl

Pani Krystyna Trzcińska (projektant/programista komputerów) do mego tekstu „HEBRAIZM to kuku na muniu”, załączyła taki oto obrazek, ilustrujący KIM BYŁ I DLA KOGO PRACOWAŁ ŚW. PAWEŁ:

Z tym BOLKIEM to oczywiście przesada, ale w treści zasadniczej tego komentarza jest dużo na rzeczy – zwłaszcza to wykorzystanie atrapy MARTWEGO Jezusa na Krzyżu, jako talizman odstraszający wszelkie złe myśli, że partycypując w krucjacie chrześcijańskiego rozboju metodą ogłupiania ludności (patrz Przypis 3), nie czyni się nic złego: to przecież poprzednik św. Pawła, nie żaden Bolek tylko MOJŻESZ wymyślił, że jak na patyku się umieści martwą atrapę WĘŻA (Beznogiego Gada), to prowadzeni przez Mojżesza żydzi nie będą mieli wyrzutów sumienia, że zamierzają okraść i wydziedziczyć mieszkańców Ziemi im przez Boga obiecanej! (To okradzenie mieszkańców obecnej Polski przez Nowy Izrael zostało „zaklepane” przez Kongres USA pod koniec kwietnia br!)

***

No i nareszcie Komentarz 3, bardzo interesujący i wzbogacający naszą wiedzę o tworzeniu informacji TYLKO przez ISTOTY OŻYWIONE

Nibiru na portalu Neon24.pl podzielił się dość ciekawą uwagą:

Pozwolę sobie pospekulować, a co! Najwyżej się ośmieszę,

Niewątpliwie ciekawe i logiczne przemyślenia dotyczące natury mechanizmu samo naprawiania oraz stopniowego przyzwyczajania się do stałych niekorzystnych warunków zarówno komórek jak też bardziej złożonych organizmów. Jest jednak coś co każe głębiej zastanowić się czy na pewno ta “jakaś wewnętrzna siła, która pozwala im pokonywać przeszkody środowiska i się doskonalić” jest na pewno siłą wewnętrzną a nie na przykład zewnętrzną wpływającą na organizm żywy (komputer biologiczny) podobnie jak “upgrade” oprogramowania na komputerze nieorganicznym automatycznie otrzymywany przez WiFi i implementowany. (…) DNA, o ile mi wiadomo, mimo swej złożoności, jest zbyt małe na pomieszczenie wszystkich tych informacji. Jeśli założymy że instrukcje pochodzą “z sieci” i życie organiczne jest mirrorowane gdzieś na “centralnym serwerze”, to nagle również takie fenomeny jak świadomość grupowa, intuicja oraz przekazywanie informacji na odległość zaczynają znajdować pewne wyjaśnienie.

Nibiru 30.04.2018 01:55:31

Na co odpowiedziałem w następujący sposób: cała informacja, zawarta w nie „ulepszonych przez protezy” (dentystyczne, ortopedyczne, etc.) organizmach żywych jest BIOLOGICZNEGO POCHODZENIA. Może ona jednak być także ‘po części’ rozsyłana innym organom oraz organizmom za pomocą cząsteczek kwasów nukleinowych w formie wirusów lub wręcz „gołych molekuł” DNA i RNA (patrz poniżej prace moich kolegów z Genewy, Ph. Ankera & M. Strouna).

Otóż wszystkie kontakty – zarówno dużego osobnika jak i mikrorganizmu – z jego otoczeniem, to są BODŹCE, czyli ukłucia, zranienia, zaburzenia homeostazy „dotkniętego” organizmu. Na te IRYTACJE układ biochemiczny ZDROWEGO organizmu AUTOMATYCZNIE reaguje – bo z przyczyn chemicznych MUSI TO ROBIĆ, patrz fig. 27 tekstu głównego – poprzez REGENERACJĘ doznanych ukłuć, zranień itd. Specjalnie WYTRENOWANA w rozróżnianiu SWÓJ-OBCY tkanka odpornościowa, nie reaguje jednak na mikroelementy, które mają znaczniki powierzchniowe, które rozpoznaje jako „swoje”: stąd możliwość przetaczania krwi od jednej osoby do drugiej, byle grupa („znacznik powierzchniowy”) krwi był ten sam! (Inaczej takie omyłkowe przetoczenie może być zabójcze). Do organizmu wlatują z powietrzem – lub są wszczepiane – także zawierające kwasy nukleinowe wirusy i jeśli znaczniki ich powłok białkowych są rozpoznane jako „swoje”, to po rozpuszczeniu tych powłok pochodzące z zewnątrz DNA i RNA rozsyłane są (z krwią oraz osoczem, czyli serum) do tkanek, do których „czują” swe chemiczne powinowactwo. (Warto pamiętać, że także własne komórki rozmaitych tkanek organizmu – w tym szczególnie przedsiębiorczo bardzo aktywne komórki tkanki raka – komunikują się między sobą przesyłając między sobą, w serum lub krwi, „wiruso-podobne” małe kawałki DNA lub RNA; moi koledzy P. Anker i M. Stroun, w latach 1970 omal nie wyrzuceni z Uni Genève za to odkrycie, napisali nawet kilka książek na ten „zabroniony przez neodarwinizm” temat: https://onlinelibrary.wiley.com/doi/pdf/10.1002/ijc.10791 .)

Jednak wirusy są martwe, nie odżywiają się i nie rozmnażają się same, a zatem MUSI BYĆ ŻYWY (MIKRO)ORGANIZM, który je modyfikuje i namnaża (bio-system I/RSA!). W zakładach inżynierii genetycznej są to pracownicy tych zakładów oraz zazwyczaj specjalnie wyhodowane, bez operonów odrzutu ciał obcych, bakterie-niewolnice.

A zatem ciągle, za przekazem nowych, wzbogacających możliwości operacyjne systemu informacji – także do komputerów – musi stać jakaś BIO-INTELIGENCJA. Bez jej istnienia, zarówno organizmy jak i komputery tracą zawartą w nich IN-FORMACJĘ (budowę), po prostu SIĘ PSUJĄ zgodnie z 2 zasadą termodynamiki. („Vis vitalis” to siła przeciw-entropiczna, a zatem metafizyczna).

I tyle mej 1-majowej „pracy u podstaw.

MG. 2 maja 2018

 

This entry was posted in Ad PODHALAŃSKA AKADEMIA NAUK, genetyka bio-rozwoju, POLSKIE TEKSTY. Bookmark the permalink.

Comments are closed.