PAN w Z-nem (64): Udoskonalone Słowo o Genezie „Hebraistycznej Genetyki”

Udoskonalone Słowo o Genezie „Hebraistycznej Genetyki”

3200 słów + zdjęcia + 2 przypisy

Jeden z moich znajomych (emerytowany doktor nauk biotechnicznych z IBIB PAN) po przeczytaniu, szerzej rozesłanej z początkiem października br., 1-szej wersji „Kilku słów o ‘Hebrajskiej Genetyce’” mi odpisał, iż „Lepiej skończ z propagandą profarmacyjną (tj. proszczepienną) wcześniej niż później, bo to daremny trood”. I wzmocnił swą pozycję niedawnym tekstem „importowanej z USA”dr hab. neurologii (z UKSW)M.D. Majewskiej:„Subject: tak wyglada holokaust szczepienny”. Jednak będąc w Bratysławie (Sk)z początkiem października br. sdowiedziałem się rzeczy będąceniestety potwierdzeniem mego proszczepiennegodaremnego troodu”: otóż na ten „nie istniejący covid” zmarł, już przed rokiem, Słowak Zoltan Adorian znany mi z konferencji „Mut zur Ethik” w Szwajcarii. Mieszkającsilnie „antyszczepiennej” Słowacji zapewne się przeciw tej, zabijającej szczególnie starsze osoby chorobie nie zaszczepiłpodobnie jak pochodzący z Litwy Jan Ciechanowicz z żoną, którzy zmarli w Polsce na tę „nie istniejącą” chorobę w styczniu br.

Ale wróćmy do postaci tej „notorycznej” Majewskiej, która 0d dziesięciu już chyba lat robi w RP za „Flag(wo)man Globalnej Antyszczepiennej Krucjaty”. By wzmocnić wymowę głoszonego przez nią „szczepiennego holokaustu” do swego emaila wysłanego m.in. do mego kolegi z IBIB, dołączyła ona poniższy obraz „męczeństwa niemowląt” (który mnie jakoś się skojarzył ze znanym obrazem „męczeństwa Chrystusa na Krzyżu”)

No cóż, jestem starym człowiekiem, mającym duże doświadczenie życiowe nie tylko w pracy aż w sześciu, dość znanych na świecie laboratoriach naukowych, ale i we wspinaniu się na co ciekawsze góry na wszystkich Sześciu Kontynentach. A zatem AUTORYTATYWNIE zobowiązany jestem stwierdzić, że „naukowy” przekaz powyższego obrazka – choć, być może jest on przekonywujący dla odłamu specyficznie ‘mało myślącej’ (gr. micropsychoi) populacji – to jednak jest on tylko smętnym DOWODEM kompletnego zaniku WYOBRAŹNI NAUKOWEJ osób takie obrazki produkujących (a następnie nimi się zachwycających, patrz mój kolega z IBIB).

Dlaczego? Te wbijane w ciałka niemowląt – aż coś obecnie do 30 razy w ciągu trzech pierwszych lat ich życia – igły z ‘trucizną kolejnych szczepionek’, to są „ubodzenia” (dosł. ‘bodźce’) które, w sposób automatyczny, wymuszają na organizmach tak „źle potraktowanych” dzieci, „regenerację z nadkompensacją”(spolszczone określenie Jeana Piageta „la reéqulibration majorante”) ich uszkodzonych, przez te „ubodzenia”, tkanek. Co oczywiście na dalszą metę powoduje, że tak „źle potraktowane” w rozwojowym okresie ich życia, tkanki oraz całe organizmy, po odpowiednim ich, trwającym zazwyczaj ok. 2 tygodni TRENINGU (pol. ‘ćwiczeniu’) stają się bardziej odporne na szkodliwe „ubodzenia” o podobnym charakterze. Z naciskiem podkreślam, że to, intensywnie negowane obecnie PRAWO BIOLOGII (Lamarck, 1809) odnosi się do wszystkich żywych istot i wszystkich ich tkanek, oczywiście będących w fazie ich rozwoju (a nie senescencji).

Dlaczego zatem dość liczna rzesza obecnie „antyszczepienników(w tym kilkoro mych znajomych w starszym już wieku) NIE CHCE WIDZIEĆ, że starcie się ich własnych organizmów, z WYZWANIAMI jakimi są uszkodzenia ich organów powstające w trakcie wykonywania najrozmaitszych czynności – w tym zwalczanie patogenów zawartych w szczepionkachprzyczynia się do zachowania, a nawet i do polepszenia, ich stanu zdrowia? (O specyfice szczepionek z mRNA szerzej w Przypisie 2)

Tę, wg fizyka Erwina Schroedingera (1944) PRZECIWENTROPICZNĄ CECHĘ mego własnego organizmu zacząłem dostrzegać już jako kilkunastoletni chłopak, który zaczął się wspinać w podkrakowskich skałkach: dobrze pamiętam, że częste otarcia skóry rąk o skałę oraz powtarzane zmęczenia mych mięśni, po setkach takich, często bolesnych „przygód ze skałą”, doprowadziły do nabycia (tj. NAUCZENIA SIĘ!) sprawnego się poruszania w tym, niedostępnym zwykłym śmiertelnikom świecie prawie pionowych formacji. Dlaczego jednak o tym zjawisku UCZENIA SIĘ przez nasz organizm, nawet bez udziału naszej świadomości, skutecznej neutralizacji najrozmaitszych zranień, które zawsze powstają w kontaktach z „kanciastym” otoczeniem, zupełnie się obecnie ZAPOMINA?

Otóż przed 4już laty, w paryskiej „Kulturze” (nr 7/8, 1980) Jerzy Giedroyć opublikował mi bardzo rzeczowy reportaż z mego 3 miesięcznego stypendium naukowego, ufundowanego przez rząd francuski w prowadzonym przez Pierre-Paul Grassé “Laboratoire d’évolution des êtres organisés” przy Uni Paris VII. Nosił on tytuł Ciuciubabka naukowa”, jako że w nim starałem się nagłośnić PATOLOGIĘ poznawczą nauk o zachowaniu się zoon (ustrojów ożywionych). Patologię polegającą na tym, że doskonale obserwowalne zjawisko wzmacniania się mięśni pod wpływem ich używania, przestało zupełnie interesować TEORETYKÓW BIOLOGII. W szczególności chodziło wtedy o szereg laureatów Nagrody Nobla i im podobnych „tuzów” Nauk o Życiu, by wymienić tutaj Lurię & Delbrucka (1969), Monoda (1970), Jacoba (1970), Prigogine (1977) czy Medawar & Medawar(1977).

Summum takich, dominujących pod koniec lat 1970, (neo)darwinowskich przekonań o charakterze naukowym, przedstawił w swych poczytnych książkach pochodzący z Ukrainy amerykański „teoretyk” ewolucji Theodosius DobzhanskyW 1927 roku, w okresie dobrych stosunków między ZSRR i USA, korzystając ze stypendium Rockefelleraprzeniósł się on z Uniwersytetu w Leningradzie do tego w Nowym Jorku, by tam kontynuować swe pracę nad ewolucją muszki owocowej zwanej drosophila. Niestety ta w znacznym stopniu ograniczająca ruchowo tegoż Dobzhansky’ego, praca nad zachowaniem się muszek, zamkniętych w ciasnych szklanych pojemnikach, wyraźnie nie sprzyjała jego rozwojowi intelektualnemuCytuję fragment mej „Ciuciubabki” z 1980 roku:

Dopiero niedawno wyczytałem w Dobzhansky’ego nocie biograficznej w języku polskim, iż wielokrotnie wyrażał oprzekonanie, że Bóg stwarza świat poprzez ewolucję, a wiara religijna nie stoi w sprzeczności z teorią Darwina. W istocie, opisana na pierwszej stronie Księgi Rodzaju historia stworzenia świata w ciągu siedmiu dni, w zasadzie pokrywa się z naszymi wyobrażeniami o powstawaniu początkowo pustej Ziemi i nad nią światła (dostarczającego energii niezbędnej do funkcjonowania zoon), a następnie także wody, bez której życie jest niemożliwe. Dopiero w takich warunkach mogła na Ziemi pojawić się roślinność, której obecność jest niezbędna by wyżywić wielkie potwory i wszelakie żywe ruchliwe istoty, … bydło, płazy i dzikie zwierzęta według ich rodzajów”. W końcu, w dzień szóstyrzekł Bóg uczyńmy człowieka no obraz nasz… niech panuje nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad bydłem i nad całą ziemią…

Oczywiście wskazane powyżej BOŻE ZALECENIE byczłowiek panował nad ziemią” zwykło się podobać niewiele myślącym bezkrytycznym czytelnikom Pisma Świętego, w XIX wieku szczególnie licznym wśród anglosaskich protestantów. Obserwując ten ruch społeczny, angielski pisarz i filozof Matthew Arnold nazwał takich prostomyślących współobywateli, niekoniecznie żydowskiego pochodzenia, hebraistami” których charakteryzujepokręcony (twisted) wzrost (rozwój)ich strony religijnej, a zatem utrata dążenia do doskonałości.

charakterystyczną dla „hebraist mindset” (‘zhebraizowanej umysłowości’) utratę dążenia do doskonałości, dobrze widać u robiącego karierę w USA Dobzhansky’ego (gdyby pozostał w ZSRR to by takich jak powyżej dureństw nie wypisywał), a także u wszystkich wymienionych powyżej tuzów” Nauk o Życiu. W Biblii, stanowiącej podstawę poznawczą Cywilizacji Żydochrześcijańskiej, nie ma bowiem ANI SŁOWA o tym, że nowe doskonalsze pod względem budowy odmiany roślin i zwierząt powstawały – i nadal powstają – wskutek ich endogennych (czyli mających źródło w nich samych)powtarzanych przez wiele pokoleń wysiłków, w celu opanowywania niedostępnych ich przodkom przestrzeni życiowych.

Według tegoż Arnolda, w Anglii przed 150 laty działali też tacy jak on sam, wykształceni w miłości do logiki HELLENIŚCI, który znamionujeintelekt giętki i zdolny do autokorekty, … jest to strumień myśli o wszystkim, uczenie się perfekcji, jest to siła która zezwala nam widzieć jak rzeczy wyglądają naprawdę”. Według takich hellenistów’ (do których i ja z dumą należę)zbiorowy wysiłek uduchowionych Pismem Świętym ‘hebraistów’, w sposób logiczny prowadzi do rozpowszechnienia, wrogiej szerszemu poznaniu świata ZAĆMY UMYSŁOWEJ, która w ostatnich stuleciach zaowocowała rozkwitem ultra materialistycznej Cywilizacji typu TPD (Technika, Pieniądz & DUPA o nieustannym komforcie marząca).

To zjawisko wychwalanego nie tylko na Zachodzie, Spisku Ślepoty (ang.conspiracy of blindness) zauważył, przed 40 z górą laty, pokrewny mi duchem angielski socjolog i himalaista Michael Thompson: Ten wyczyn (zaduszenie zdolności poznawczych człowieka)jest szokującym dla wszystkich, którzy wierzą w postęp wiedzy…Dla nich droga socjologii (i ogólnie nauk o życiu) musi oznaczać ponurą zdradę: systematyczne ukierunkowanie badań tak aby odsunąć wiedzę coraz dalej od prawdy, aby nie dopuścić aby ludzie kiedykolwiek zobaczyli jak rzeczy wyglądają naprawdę – „la trahison des clercs”. („Rubbish Theory, 1979)

Społeczne skutki negowania (hebraiści) – względnie akceptacji (helleniści) – Szalonej możliwości” (?!) ‘regeneracji z nadkompensacją’ uszkadzanych struktur genetycznych zoon

Dzięki dość długiej rozmowie, przed 13 laty z mym starszym kolegą, też jak ja alpinistą, emerytowanym szefem polskich radiologów, profesorem Zbigniewem Jaworowskimdopiero w mym wieku lat 65+ dowiedziałem się o istnieniu zjawiska hormezy (pobudzenia hormonalnego), które inicjuje te ewidentne dla mnie już od mych lat młodzieńczych, procesy NADREGENERACJI zmęczonych, przez ich używanie, nie tylko samych mięśni ale i tkanki nerwowej ruchami tych mięśni zawiadującej. A na wykresie, skopiowanym z Jaworowskiego popularnonaukowego artykułu „Dobroczynne promieniowanie” (1997), udało mi się dość precyzyjnie wskazać, czym odróżnia się osoby demonstrującehebraist mindset”, od „hellenistów”, dostrzegających że zachowanie się istot ożywionych (zoonnie jest tak beznadziejnie PROSTOLINIOWE, jak to się wydaje wyznawcom „Boga Stworzyciela Naszej Wyjątkowej Cywilizacji (w domyśle USA)

Jeden z współpracowników Jaworowskiego, pracujący w IBJ w Świerku pod Warszawą, dr Ludwik Dobrzyńskiw ten sposób wytłumaczył różnicę w poznawczym zachowaniu się „prostomyślących hebraistów” Matthew Arnolda i dążących do poznawczej doskonałości „hellenistów” tegoż filozofa:

O zjawisku hormezy pisze się niewiele, choć jest ono, jak się można przekonać, powszechne i zrozumiałe od strony logicznej. (…) W wypadku promieniowania jonizującego (fakt jego pozytywnego wpływu na nasze zdrowie) budził takie zdziwienie, że stało się przedmiotem rozważań jednej z zaledwie dziewięciu „szalonych” hipotez [1]. Nie jest to zaskakujące: „wszyscy wiedzą” bowiem, że promieniowanie jest zawsze szkodliwe, a obniżenie dawki tylko zmniejsza prawdopodobieństwo zachorowania – jakże więc mówić tu o dobroczynnym działaniu małych dawek? Również w wypadku klasycznych trucizn, choćby ciężkich metali, jak ołów, czy cyna, twierdzenie, że w małych dawkach mogą one wywoływać pozytywne skutki w organizmie wydaje się nie do zaakceptowania”.

[1]. Robert Ehrlich, Nine Crazy Ideas In Science Princeton University Press, 2001

No i właśnie, szczepionki wszystkich odmian (łącznie z tymi z mRNA) to są właśnie takie, odpowiednio przygotowane TRUCIZNY, które pobudzają nasz układ odpornościowy do ich zwalczania. I co więcej, dzięki wyraźnie PRZECIWENTROPICZNEMU (w sensie TWORZENIA, a nie degradacji IN-FORMACJI) zjawisku NADREGENERACJI, dostrzeganemu niestety tylko przez lubujących się w ćwiczeniach fizycznychhellenistów” (potomków organizatorów Pierwszych Olimpiad!), zmuszany do pracy nasz „zwierzęcy” Układ Odpornościowy samorzutnie wzmacnia się i udoskonala w rozpoznawaniu i zwalczaniu substancji zaburzających metabolizm organizmu. W tym i struktur antygenów obecnych na powierzchni „złych” wirusów. Dotyczy to takżestosowanych przez Pfizera (i Modernę) ‘trucizn’ z mRNA. To zjawisko znali i rozumieli już w antyku zhellenizowani Rzymianiequod non te occidit, fortior te facit” co Cię nie zabiło, to Cię wzmocni! A ponieważ te masowe w ostatnich dwóch latach, czasami nawet WYMUSZANE na opornej ludności szczepienia takich jak ja starców, jak i ponad miliarda podobnych mi osób NIE ZABIŁY, TO NAS ONE WZMOCNIŁY.I tyle. I to jest cały mój „daremny trood” prób rozświetlenia wyraźnie mającej swe źródło bijące głównie w USA (Majewska, Jaśkowski, Zięba, Bein itd.) Umysłowej Antyszczepiennej Zaćmy. Jak w wypadku zawzięcie nagłaśnianych, przed kilkunastu laty, strachów przed Zubożonym Uranemobecny, wyraźnie wspomagany „z zewnątrz”, rozlegający sięw szczególności na neon24 BEŁKOT renomowanych „antyszczepienników”, to tylko odwracanie uwagi od o wiele istotniejszych chorób cywilizacyjnych.

No i tutaj powracam do będącej rezultatem internetowej dyskusji, zarówno z mym kolegą z IBIB jak i nieco wcześniej ze „Świato(niedo)widem” (na WPS), dość ciekawej ocenymejdziałalności, niestety tylko jużw internecie. Na neonie24 kowalskijan58424 października br. tak ocenił ten mój daremny trood”:

Berkeley72 myli się w sprawie preparatów mRNA (niesłusznie zwanych “szczepionkami”) i w sprawie “co jest prawdziwe: ewolucja czy lamarkizm”. Ale pisze całkiem rozsądnie w sprawie szkodliwości nadjordańskiej dżumy i rozumie co się odwala na Zachodzie (cywilizacja TPD – “Technika-Pieniądz-Dupa” – jego określenie).

I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Przypomniana przez “kowalskijan584” ‘nadjordańska dżuma’ (tj. chrześcijaństwo krytykowane, już 75 lat temu przez Alberta Camus w książce pod takim tytułem), w sposób niejako automatyczny wymusza „systematyczne ukierunkowanie badań tak aby odsunąć wiedzę coraz dalej od prawdy” (Thompson 1979).

By odciążyć ISTOTĘ SŁOWA niniejszego tekstu, mającą zaledwie 120 lat historię całkowitego oderwania ZHEBRAIZOWANEJ TEORII EWOLUCJI, od jakichkolwiek poważnych obserwacji zachowania się zoon, przesunąłem do Przypisu 1.

Tutaj ograniczę się do powtórzenia rzeczy banalnej, której UPORCZYWE NIEDOSTRZEGANIE stanęło u podstaw pozorowanego na ”naukowy” BEŁKOTU dochodzącego z GIGANTYCZNEGO DZIŚ GMACHU Nauk o Życiu. Chodzi o ten Dobzhansky’ego brak się zainteresowania „dlaczego ćwiczenie wzmacnia mięśnie zamiast je osłabiać?”, oraz o nagminne obecnie (niedawno o tym słyszałem w Szwecji, przy okazji odwiedzin mego „comrade in armsIzraela Szamira) odrzucanie istnienia piagetowskiej „regeneracji z nadkompensacją, nie krytycznych zaburzeń metabolizmu zoon” (patrz grafik Jaworowskiego z „helleńską” krzywą w kształcie „U” takich PRZECIWENTROPICZNYCH reakcji).

W pierwszej wersji niniejszego SŁOWA 

przytoczyłem fragment dyskusji na WPS z niejakim (Świato)Niedowidem”, który logicznie zauważył W kwestii ewolucji lamarckowskiej ()DOWODEM(dziedziczenia usprawnień wykształconych fenotypowo) jest (było by) odnalezienie MECHANIZMU biochemicznego / mikrobiologicznego transkrypcji odwrotnej u danego gatunku / rodziny (itd.).

Obecnie, po przypomnieniu sobie tego co pisałem, w tej „Ciuciubabce naukowej” przed blisko 43 laty, pozwolę sobie przekopiować ówczesną mą wypowiedź na ten temat:

Powyższe SKOJARZENIE – czyli połączenie ze sobą odruchów myśli, wcześniej niezależnych – powtórzyłem następnie i w języku angielskim, w „Open letter to biologists” opublikowanym w Fundamenta Scientiae, nr 2/2 1981, Pergamon Press, Oxford (patrz strony 237 oraz 238).A następnie szerzej rozwinąłem w „Atrapach i paradoksach nowoczesnej biologii” przygotowanych, na zlecenie Naszej Księgarni” już w PRL-u w 1984 roku, ale opublikowanych dopiero w roku 1993.)

A to oznacza, że dość dokładne opracowania GENETYCZNYCH zasad powstawania odruchów warunkowych można znaleźć w literaturze. Ale niestety, CENZURA „hebraistów”, czyli czcicieli specyficznego BOGA, który nakazuje „wywyższać to CO NIE JEST by to, CO JEST UNICESTWIĆ” (1 Kor 1) robi swoje: tak ocenił te moje „Atrapy i Paradoksy” zoolog dr Jakub Szacki z Warszawy (jak się później dowiedziałem, z „przodującej nacji”): „Praca ta roi się od fałszywych teorii, przeinaczeń, trywializacji i poważnych błędów. Autor posługując się słowami Lamarcka określa darwinistów jako „niezdolnych do powiązania razem nawet trzech idei” itd.

Nie potrzebuję dodawać, że już samo Résumé(Abstract) mego „Listu Otwartego do Biologów” tak rozwścieczyło „zkomuteryzowanego neurologa”, Jean-Pierre Changeux (twórcę TEORII „uczenia się poprzez eliminację neuronów”- sic!), dyrektora w 1981 Instytutu Pasteura w Paryżu, że ja nareszcie NAUCZYŁEM SIĘ, że by się ratować należy, korzystając z amnestii (tak!) Stanu Wojennego, w kwietniu 1982 po prostu „czmychnąć” do PRL-u. (Jak mnie ostrzegali, już w 1976 roku moi nieco starsi, doświadczeni życiowo genewscy koledzy, Philippe Anker i Maurice Strounpróbować rozwijać idee lamarckowskie to SAMOBÓJSTWO NAUKOWE”; niestety mieli rację, w Polsce, już tej WOLNEJ, zostałem w końcu doktorem Filozofii, obecnie emeritus.)

A zatem przejdźmy do sprawy, która winna interesować filozofów wszelkich odmian. Chodzi o mechanizm, zachowywania, przez zazwyczaj całe nasze życie, PAMIĘCI rzeczy, których nauczyliśmy się, szczególnie w młodościSławny amerykański lingwista Noam Chomsky na przykład zapewniał w swych przetłumaczonych na polski pracach, że „mamy istotne, wręcz przytłaczające dowody na to, iż podstawowe aspekty naszego życia umysłowego i społecznego, wśród nich także i język, są zdeterminowane jako część naszego wyposażenia biologicznego i że nie są nabywane przez proces uczenia się, a tym bardziej przez trening.” A ja wciąż pamiętam, jeszcze ze szkoły, że uczenie się jakiegokolwiek języka wymaga POWTARZANIA – czyli TRENINGU – prób mówienia w tym języku. Czyli ten „jednojęzykowy” (tak!) specjalista od Uniwersalnej (czyli angielskiej) Generatywnej Gramatyki, po prostu nie ma zielonego pojęcia o zasadach UCZENIA się języków! I na tej swej NIE-WIEDZY zrobił światową akademicką karierę. (Szczegóły w rozdzialeKonstruktywizm genetyczny Piageta vs. “przednarodzeniowy inneizm” odruchów warunkowych Chomsky’ego”, z mej pracy doktorskiej na UŚ w 2002/03 roku.)

Jako filozof zobowiązany patrzeć na osiągnięcia naukowe w sposób możliwie szeroki, pozwolę sobie zauważyć, że wychowani w oparach mozaizmu badacze, z wyraźną pogardą traktują maksymę Arystotelesa, wyraźnie przezeń ‘ściągniętą’ z inskrypcji na tympanonie Świątyni Apollona w Delfach „Poznanie siebie jest początkiem wszelkiej mądrości)

W jaki bowiem sposób zapamiętujemy często powtarzane słowa i inne, często powtarzane czynności, aż stają się one u nas NAWYKIEM, zakodowanym w naszych organizmach przez kolejne dziesięciolecia? Ponieważ wszystkie nasze struktury białkowe są odnawiane (tzw. turnover) średnio co kilka tygodni, więc powstała, w jakimś momencie życia, zakodowana w strukturach białkowych „reakcja z nadkompensacją” na jakiś bodziec długo nie może przetrwać, bo znika ona wraz z kolejnym „pokoleniem” tych nadmiarowo odtworzonych struktur (np. nasz pogrubiony naskórek dłoni, pojawiający się w reakcji na jego otarcie przy pracy ciężkimi narzędziami, po kilkunastu dniach znika). Ponieważ odtwarzane białka są syntetyzowana na bazie ich genetycznych „matryc” (DNA i RNA) to te „matryce”, wraz z ich enzymatyczną „obudową”, to są właśnie ORGANY ZAPAMIĘTYWANIA szczegółów wciąż odtwarzanych (tj. regenerowanych) odruchów naszego jestestwa. Tym, co odróżnia żywinę (zoon) od nieożywionych maszyn, to są te dostrzegalne pod zwykłym mikroskopem ORGANY PAMIĘCI, posiadające biochemiczną zdolność „SAMONAPRAWY Z NADKOMPENSACJĄ”. Dlaczego taka, realizowana za pomocą odpowiednich enzymów SAMONAPRAWA DNA jest możliwa?

Otóż informacja zawarta w tych organach jest nie tylko ZDUBLOWANA (na podwójnych spiralach DNA) , ale i POCZWÓRNA (w komórkach diploidalnych). I dzięki znanym, enzymatycznym mechanizmom NAPRAWY (tj. regeneracji!) genów, informacja na nich przechowywana nie degeneruje się wraz z upływem czasu, ale dokładnie na odwrót, ulega UDOSKONALENIU wraz z aktywnym życiem poszczególnych organizmów – aż do okresu ich się starzenia. Poniżej przykład, jeszcze z 1980 roku, jak u lekarzy często przebywających w usytuowanych zazwyczaj w byłych kopalniach uranu (np. Kowary na Śląsku) „sanatoriach radonowych”, wyraźnie zwiększa się szybkość napraw (regeneracji) DNA, w porównaniu z grupą kontrolną:

Co więcej, wyraźna poprawa „jakości genetycznej” chromosomów zachodzi w trakcie seksualnego zespalania się męskich i żeńskich haploidalnych komórek nasiennych. W miarę losowe skrzyżowanie ich materiałów genetycznych w powstającej zygocie, ułatwia eliminację nie w pełni funkcjonalnych (mutacje chorobotwórcze!) odcinków chromosomów, oraz wyraźne zwiększa wigor i wydolność motoryczną dorastających mieszańców. (Jest to praktyka stosowana przez hodowców rasowych koni, zapobiegająca ich „przerasowieniu”; dzięki temu, wyraźnie PRZECIWENTROPICZNEMU zjawisku, gatunki roślin i zwierząt mogą trwać praktycznie w NIESKOŃCZONOŚĆ!).

Tak więc MATERIALNYMI ORGANAMI PAMIĘCI okazują się być nasze struktury genetyczne – które oczywiście ROSNĄ wraz z naszymi doświadczeniami życiowymi: w 2000 roku, po zbadaniu całości ludzkiego genomu, okazało się, że w naszym okresie embrionalnym mamy tylko ok. 30 tysięcy genów, a w wieku dorosłym ponad 100 tysięcy! Oczywiście nie wszystkie „drobinki” (określenie T. Łysenki), z informacją o odruchach warunkowych, WYUCZONYCH w trakcie aktywnego życia, są przesyłane do komórek nasiennych – przecież nie dziedziczymy wyuczonych przez naszych rodzicieli języków, ani ich na świat poglądów! Jednak pewien ślad wyuczonych – lub zapomnianych – kompetencji ruchowych się dziedziczy, względnie zanika, wraz z czasem. A to dzięki ISTNIENIU „drobinek” kwasów nukleinowych, wyspecjalizowanych w wewnątrzorganizmowej komunikacji (patrz prace Ankera i Strouna, 2001; z początkiem lat 1970 obaj omal nie wylecieli z pracy na Uniwersytecie Genewskim, gdy zaczęli robić doświadczenia, potwierdzające tę „łysenkowską” sugestię),

Zaś to, że w istocie nasza PAMIĘĆ (zarówno krótkoterminowa jak i później długoterminowa) jest kodowana genetycznie, to najlepiej widać u ludzkich WCZEŚNIAKÓW, które nie otwierając jeszcze oczu PAMIĘTAJĄ, z ludzkich przed-przed-historycznych czasów, że bezpośrednio po porodzie trzeba się było silnie chwytać pleców ich matek skaczących wtedy po drzewach. Ten „małpi chwyt” jest już w znacznym stopniu ZAPOMNIANY w wypadku noworodków zrodzonych normalnie, w 9 miesiącu ciąży.

Odnośnie tego ”genetycznego zapominania” odruchów które występowały u proto-ludzkich noworodków przed dziesiątkami tysięcy lat, wybitny francuski zoolog Pierre-Paul Grassé (o którym po jego śmierci w 1985 roku prasa pisała, że był to „ostatni encyklopedysta”) mi opowiadał, że ludzkie noworodki bezpośrednio po ich normalnym porodzie, posiadają tylko jeden spontaniczny odruch chwytania czegokolwiek wargami. Wszystkie inne odruchy, charakteryzujące nowonarodzone ssaki, są w naszym gatunku GENETYCZNIE – tzn. dziedzicznie – ROZKOJARZONE: na przykład końskie źrebaki od razu po ich porodzie mają odruch niezdarnego wstawania na cztery nogi – a u naszych dzieci trzeba czasem aż dwa lata czekać, zanim się NAUCZĄ samodzielnie chodzić!

Wystarczy powyższego zrzędzenia starzejącego się filozofa klasy emeritus. Przed przypomnieniem (Przypis 1) HEBRAJSKICH ŹRÓDEŁ patologii neodarwinizmu, pozwolę sobie wskazać na znany w świecie (pierwsza dwójka) oraz robiący kariery w Polsce (druga dwójka) zestaw WOJOWNIKÓW NIE-WIEDZY, wyspecjalizowanych w ZACIEMNIANIU mechanizmu UCZENIA SIĘ nowych kompetencji psycho-motorycznych.

Oczywiście zobowiązany jestem dodać, że bardziej szczegółowego opracowania osiągnięć powyższych ZELOTÓW ZHEBRAIZOWANEJ NIE-WIEDZY, nie udało się opublikować na neonie24, z którym zazwyczaj współpracuję. Wyraźnie redakcja tego portalu stara się realizować program, który zaanonsowałem w 2003 roku na World Public Forum Dialogue of Civilizations (WPDC) na wyspie Rodos: „GLOBALIZMto projekt PŁASKIEJ ZIEMI i PŁASKIEJ KORY MÓZGOWEJ – a nie perspektywa Dialogu Cywilizacji” (w oryginale angielskim np. tutaj)

—————-xxx—————-

Dla odetchnięcia od przykrych DZIWACTW naukowych, oto WYRAŹNA SWASTYKA, dostrzeżona przez autora na przezroczystym zadaszeniu podium dla orkiestr, na reprezentacyjnej promenadzie Bratysławy (Sk), zwanej NAMESTI HVIEZDOSLAVA, przy którym znajduje się Ambasada USA. Ta swastyka, obecna na czterech skierowanych w cztery strony świata elementach tego zadaszenia, powstała z dodania żółto świecących „skrzydełek” znanemu symbolowi NATO. Jest li to SŁOWACKA ALEGORIA czasów, które nadeszły?

—————-xxx—————-

Przypis nr 1

bo to CO NIE JEST wyróżnił Bóg, aby to CO JEST unicestwić, aby żadne ze stworzeń nie chełpiło się przed BOGIEM”(OBŁUDY i jego Świętym kapłaństwem „nie potrafiącym powiązać razem nawet trzech idei”)

- św. Paweł, 1 Kor 1 + Lamarck, 1822

Nie tylko na Dobzhansky’ego miała przemożny wpływ MĄDROŚĆ emanująca ze Świętej Księgi Naszej Cywilizacji. ULTRA NIHILISTYCZNY bowiem „Dogmat Centralny” XX neodarwinizmu, negujący jakiekolwiek ewolucyjne znaczenie samodzielnych wysiłków życiowych zoon (wysiłków prowadzących do WYKSZTAŁCANIA się nowych przystosowawczych zachowań oraz organów kodujących te „nawyki”),został wykoncypowany przed 120 laty przez religijnie uwarunkowanego Augusta Weismanna ,na podstawie kilku krótkich informacji zawartych w Piśmie Świętym.

Bóg bowiem, w trakcie Świata Stwarzania, zarządził coś takiego:

Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające NASIONA, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są NASIONA.Tę przyrodniczą myśl rozbudował św. Paweł (dumnie anonsujący się jako ‘Hebrajczyk z Hebrajczyków’w I Liście do Koryntian: A to co siejesz nie jest przecie ciałem (czyli somą) które ma powstać, lecz gołym ziarnem (czyli GERMENEM) … Bóg daje każdemu z NASION ciało jakie chce, każdemu NASIENIU właściwe jemu ciało – 15, 36-38.

Stąd narzuca się proste skojarzenie: tak jak dla starożytnych Żydów ich własne NASIENIE miało znaczenie sakralne (patrz historia Onana oraz rytuały oczyszczania – Kpł. 15, 14), tak dzisiaj, dla reprezentujących ‘hebrajski mindset’ biologów , przedmiotem kultu stały sięnieśmiertelne” GENY.

(Zaś samych JUDAISTÓW warto określać terminem GENITALIANIE, jako że ich oficjalnym symbolem stał się zapożyczony z hinduskiej Tantry znak oznaczający ZESPOLENIE się męsko-żeńskich GENITALIÓW; patrz zestaw adekwatnych skojarzeń, w spisanym przed trzema laty po angielsku eseju „Genitalian Theory of Evolution”.)

Zarówno Weismann jak i w pół wieku po nim Dobzhansky, starali się modelować wymyślane przez nich procesy ewolucyjne, na zawartej w Biblii „prefiguracji” tyczjawisk, dostrzeżonych przez naukę dopiero z początkiem wieku XIX. Co więcej, po WYWYŻSZENIU przez Weismanna roli, w ewolucji biosfery,plazmy nasiennej’ (złożonej, jak się wkrótce okazało, głównie z kwasów nukleinowych DNA i RNA),oraz wskutek uduchowionej religijnie ABNEGACJI, przez uczonych typu Dobzhansky’ego, „bezbożnych” Praw Biologii Lamarcka, przyszła kolej na też mające swą „prefigurację” w judaizmie, pozorowane odkrycie LOSOWOŚCI genetycznych mutacji, będących źródłem „wszelkiej nowości w biosferze” (Monod, 1970).

Powyższy obrazek wskazuje, że w starożytnym Izraelu jego główni kapłani rozpowszechniali wiarę, że za ich losowymi decyzjami stoi Bóg – oczywiście dokonujący takich Sądów Bożych pracownicy Świątyni byli WYTRENOWANI by odpowiednio tymi Sądami manipulować (ta metoda kontroli mas była znana w starożytności, Platon na przykład w swym „Państwie” proponował, by za pomocą oszukańczych losowań odsuwać od możliwości prokreacji, osobniki fizycznie niezbyt udane!). I tak się jakoś złożyło, że cał yten SUPER NOWOCZESNY DARWINIZM został zbudowany na podobnym do tego antycznego żydowskiego, OSZUKAŃSTWIE.

Dokonali tego w roku 1943, dwaj uciekinierzy z faszystowskiej Europy, młodzi fizycy S. Luria i M. Delbruck, „selekcjonując” kolonie bakterii e-coli przy pomocy wirusowego bakteriofaga. Na podstawi zaobserwowanych fluktuacji w liczbie odradzających się po tej „selekcji” kolonii e-coli odpornych na agresję wirusa, doszli do wniosku, że (wg nichnie posiadające żadnych odruchów obronnych, niektórebakterie e-coli w sposób LOSOWY przeżywają tę inwazję, podczas gdy mniej odporne e-coli wyraźnie zamierają Otóż zjawisko skokowych zmian budowy roślin, hodowanych w znacznie zmienionych warunkach glebowych, odkrył z początkiem XX wieku holenderski botanik Hugo de Vries, który nazwał je MUTACJAMI. Choć o tym ambitni „teoretycy biologii” bardzo szybko zapomnieli, to jednak ten hodowca oczekiwał przez co najmniej 3 coroczne pokolenia rośliny zwanej „wiesiołkiem Lamarcka”, zanim zaczęły się pojawiać, te jego dość liczne‘mutacje’. (Fig.10 z AiP w artykule5 solas” sprzed lat 5.)

Jak czytałem, jeszcze w Paryżu w 1979 roku, to 50 stronicowe opracowanie Lurii-Delbrucka, to zauważyłem że autorzy nadmienili, że jednak musieli oczekiwać około 20 godzin, zanim pierwsze uodpornione na wirusa bakterie e-coli znowu zaczynały się rozmnażać w sposób dla nich normalny, co ok. 20-30 minut. A to oznacza, że niektórym bakteriom udawało się, w tym wielogodzinnym okresie ich „walki o byt”, skutecznie ZREGENEROWAĆ niszczone przez bakteriofagi ich powłoki ochronne (mikroorganizmy bowiem, podobnie jak nasze własne tkanki naskórka „regenerują z nadkompensacją” ich narażane na uszkodzenia powłoki.)

To odnotowane przez L-D, wyraźne OPÓŹNIENIE pojawienia się pierwszych w pełni odpornych bakterii(w innych, podobnych doświadczeniach czeka się nawet po kilka tygodni na taką reakcję) jest dowodem, że ich hiper zmatematyzowane doświadczenie, podobnie jak to wcześniejsze o pół wieku doświadczenie Weismanna z obcinaniem (wciąż odrastających) ogonków przez 5 pokoleń u około tysiąca myszy, to był OB(R)ŻYDLIWY PIC NAUKOWY. A dzięki przejęciu się, ‘mało myślących’ (gr. micropsychos) entuzjastów nauki tymi banalnymi OSZUSTWAMI, otrzymaliśmy Neodarwinowską Teorię Ewolucji, w CAŁOŚCI złożoną ze skojarzeń, które powstały dzięki wczytywaniu się w Hebrajską Biblię. okazji mego 75-lecia zestaw zebranych powyżej(neo) darwinowskich „naukowych (bez)myśli” udało mi się przedstawić w formie wzorowanej na „5 SOLAS” Martina Lutra:

Przypis nr 2:

Uwaga wstępna. W kwestii kolejnych LOCKDOWNÓW mam opinię taką jak z początkiem 2020 roku: były one PRZESADĄ, z wyraźnym podłożem politycznym: w CHRL dzięki temu „chińskiemu wynalazkowi” udało się stłumić, bez walki, szykujące się antychińskie powstanie w Hong Kongu. W innych krajach, uwięziwszy ludność w domach wymuszono wyciszenie bardziej pro-socjalnych spotkań, jak np. „Mut zur Ethik” w których uczestniczyłem w Szwajcarii. Także sztucznie przyspieszono narastającą plagę autyzmu, związaną z uzależnieniem się od PC-tów, itd. W dwóch, słabo zaludnionych krajach Europy (Szwecja, Białoruś) lockdownów nie było, co nie pogorszyło ich statystyk zgonów na Covid19. Jednak w obu tych niewielkich krajach szczepienia były POWSZECHNE, na Białorusi w skali podobnej do tej jak w Polsce (ok. 50 % ludności).

A teraz DO RZECZY. W szczepionkach Pfizera (i Moderny), mRNA jest zmyślnie nam wszczepiane w otoczce lipidowej (tłuszczowej) chętnie akceptowanej przez ‘głodne” komórki mięśniowe. I z tego powodu taki mikro produkt jest szybko wchłaniany przez tzw. rybosomy, mikroorgany specjalizujące się w syntezie białek o strukturze wskazanej im przez to ukryte w lipidzie mRNA. Ale gdy „dostawa energii”, w postaci tłuszczu otaczającego to mRNA się wyczerpie, „nagie” już mRNA jest po prostu degradowane. (Zapewne rozkładane na pojedyncze nukleotydy ACGT, wykorzystywane w rybosmach do syntezy tzw. transferu tRNA.)

Oczywiście nie wszyscy jesteśmy RÓWNI (wagą, wiekiem, stanem zdrowia) i istnieje pewien mikropromil osób, którym te „z mRNA” szczepienia nie posłużyły. Na firmie Pfizer władze USA wymusiły podanie całkowitej liczby odnotowanych poważnych urazów poszczepiennych, powstałych po wykonaniu co najmniej kilkudziesięciu milionów (?) szczepień, w pierwszych 90 dniach (od 1 grudnia 2020 do 28 lutego 2021) po dopuszczeniu tej szczepionki do jej masowego użycia. (Ja, poproszony o się zaszczepienie przez prowadzącego mą chorobę lekarza, w lutym 2021 w powyższym terminie się „nie załapałem”, bo Polska otrzymała wtedy tylko coś z pół miliona pfizerowskich szczepionek, na pierwsza dawkę musiałem czekać do połowy kwietnia.)

Oto kopia dokumentu, w którym Pfizer się przyznał, że jego produkt był odpowiedzialny za 1233 zgony i w sumie 34 762 poważniejsze zaburzenia metabolizmu zaszczepionych osób, głównie oczywiście odnotowanw USA i w GB:

Odnośnie tych „przeklętych szczepień” to odważę się zauważyć, że tak naprawdę PRZEKLĘTYMI winno się nazywać BOJOWYCH ANTYSZCZEPIENNIKÓW, których bezmyślna ideologia doprowadziła do bardzo wielu przedwczesnych zgonów osób – w tym kilkoro w moim wieku znajomych – które przez tych „antyszczepków” wystraszone, nie dały się zaszczepić, gdy pojawiła się ku temu okazja.

A jeśli chodzi o tę całą obecną HISTERIĘ STRACHU przed „nie krytycznymi uszkodzeniami” naszych jestestw (tego typu epidemia chorób psychosomatycznych wybuchła np. w ZSRR po awarii w Czarnobylu w 1986 roku, wtedy coś ponoć aż milion osób zachorowało tam „z urojenia”), to pozwolę sobie przypomnieć, że dokładnie 44 lata temu, znający moje poglądy na darwinizm, specjalista od genetyki populacji Albert Jacquard, (dyrektor INED w Paryżu) mi powiedział « trzeba być kompletnie głupim by być neodarwinistą ». Które to ŚWIATŁO NAUKI ZNAD SEKWANY próbuję już od czterech dekad, bez większego w tym sukcesu, przekazać „luminiarzom nauki” także w Polsce.

(Mam tu na myśli w szczególności filozofa post-marksistowskiego Władysława Krajewskiego z UW oraz biologów podobnej proweniencji Henryka Szarskiego z UJ, a także Leszka Kuźnickiego oraz Stefana Amsterdamskiego z PAN w Wa-wie; przy okazji odkryłem, że pod koniec lat 1950-tych porzucili oni „helleński” łysenkizm i przeszli na „hebrajską” stronę MOCY (IGNORANCJI). No cóż, „hebraiści”, wtedy znani jako faryzeusze, już od ponad 2 tysięcy lat chwalą się tym, żeprzechwycili klucze poznania, sami nie weszli ale innym wejść nie dają”.

Polecam przy okazji me szczegółowe ten temat opracowanie, wykonane w 1979 roku w języku francuskim, dokumentujące jak systematycznie ten KULT IGNORANCJI w naukach o Życiu się rozprzestrzeniał w ostatnich dwóch stuleciach:

NIEZWYKŁA HISTORIA „CECH NABYTYCH” (1979, 1991 & 2008)

czyli jak duch Lamarcka straszy Korporację Bezmyślicieli Nauki (KBN)

Zakończę zatem tę moją – bardzo smutną dla mnie – epistołę, przypomnieniem konkluzji „Ciuciubabki naukowej” sprzed blisko 43 laty:

11.11 roku 105 po WRP

(Wielkiej Rewolucji Październikowej)

Post Scriptum. Przypomniałem sobie, ze w roku bieżącym (2022) po raz pierwszy ukazała się ogólniedostępna RECENZJA mej książki „Atrapy i paradoksy nowoczesnej biologii” z roku 1993. Jej autorem jest nieznany mi osobiście Marcin GreszataLaureat III edycji stypendium Fundacji En Arche”:

Ewolucjoniści z wątpliwościami. Marek Głogoczowski i paradoksy nowoczesnej biologii – W Poszukiwaniu Projektu (wp-projektu.pl)

A oto tak wyglądały wykonane na zamówienie „Naszej Księgarni”, jeszcze w roku 1984, poprzednie recenzje tej książki:


Pozostało u mnie jeszcze trochę egzemplarzy tych mych „Atrap i paradoksów”, mogę je odsprzedać, w cenie 30 zł + 5 zł porto, MG kontakt: mglogo@poczta.fm

This entry was posted in genetyka bio-rozwoju, Obce teksty, POLSKIE TEKSTY. Bookmark the permalink.

Comments are closed.