Prace PAN w Z-nem: nowogóralsko-żydowski TRÓJPODZIAŁ PRAWDY, oraz cztery inne euro-osiągnięcia

Prace PAN w Z-nem: 95 rocznica powstania „TUMORA MÓZGOWICZA”, nowogóralsko-żydowski TRÓJPODZIAŁ PRAWDY, oraz cztery inne PHILOSOPHIE DER PRAXIS euro-osiągnięcia

Znowu odezwał się, przez telefon, fan mej twórczości z Krakowa, dlaczego nie dostarczam mu kolejnej, rozpowszechnianej w formie internetowego „wirusa”, porcji pożądanej przezeń STRAWY DUCHOWEJ. Jakość „pokarmu dla duszy” jest jednak rozmaita i należy zwracać uwagę co się spożywa, aby się tym nie zatruć. Bowiem podobnie jak chłoniako-twórcza, supersterylna żywność, serwowana nam od ponad 20 lat przez hipermarkety, tak i zbyt sterylna „strawa duchowa” może doprowadzić do rozkwitu nowotworu, który nieoceniony Witkacy przed 95 laty określił jako „Tumor Mózgowicz”. Sztuka teatralna pod takim właśnie tytułem opublikowana została przezeń dokładnie 23 lutego 1920 roku i wczoraj w Z-nem odbyły się jakieś pogańskie obrzędy ku czci tego twórcy „Szewców” pragnących „ubucić” świat cały. Dzisiaj, 25 lutego byłem na doskonałej, pod względem scenografii, sztuce “Ccy Witkacy” w teatrze jego imienia. Okazało się przy okazji, że są to tego wczesnego “podhalańskiego filozofa” 130 urodziny i jednocześnie 30 rocznica powstania w Zakopanem teatru jego imienia.

PRAWDA, PÓŁ-PRAWDA i ŻYDO-PRAWDA CIA

Bodajże ksiądz profesor Tischner, filozof z Podhala, wprowadził tak zwany „GÓRALSKI TRÓJPODZIAŁ PRAWDY”, na Prawdę, Pół-Prawdę i Gówno Prawdę. Ja, jako doktor filozofii także z Podhala, bym „zhumanizował” ten podział, wykorzystując midrasz mego kolegi, matematyka z Nowosybirska a następnie i Izraela, przechrzczonego na prawosławie Izraela Szamira. (W 2006 roku bawił on w Z-nem na spotkaniu z naczalstwem Oddziału Krakowskiego ZLP). Otóż w książce „PaRDeS – studium kabały”, do której napisałem „Wprowadzenie”, do jej polskiego tłumaczenia, Szamir przytacza popularną w Izraelu opowieść o chciwym mądrości Żydzie, który się dowiedział, że w mieszku komercjalizowanym przez znanego rabina, znajduje się MĄDROŚĆ, której może się on nassać. Chciwy Żyd mieszek oferowany przez dowcipnego rabina zakupił, zaczął go ssać – i okazało się, że wypełniony był on…  gównem!

A zatem, w ramach Podhalańskiej Akademii Nauk (PAN – jest to ukute pod koniec lat 1960-tych, określenie mego nieco starszego kolegi, byłego pisarza Piotra Wojciechowskiego), proponuję uściślić ten „góralski trójpodział prawdy” na PRAWDĘ, PÓŁ-PRAWDĘ I ŻYDO-PRAWDĘ. Ten ostatni człon oznacza  Zestaw Zuniformizowanych Dezinformacji CIA, serwowany nam przez „Gazetę Wyborczą” na przykład.  Można się z tej gazety mądrości nassać, oj nassać…

A ponieważ niezbyt mi się chce wymyślać coś nowego to rozsyłam, jako „wirusy kulturowe”, takie oto cztery osiągnięcia Philosophie der Praxis, zarówno swoje jaki i innych myślicieli Europy:

  1. Wstęp MG do rozdziału 3 „PaRDeS” Genealogia Człowieka sukcesu (peshat – z roku 2006)
  2. Artykuł „Jeden Pasterz, jedna Owczarnia – Przełamać hegemonię USA” Roberto Ouaglia
  3. Rozłamy naszych czasów – agresja USA na Rosję, wywiad z dyrektorem RISS, Leonidem Reszetnikiemov
  4. Komunizm dzisiaj: Połowa ludności Słowacji podróżuje koleją za darmo („Przegłąd” 23.01-1.03.2015)

Jeśli zaś chodzi o opinię, starającego się wejść w „szranki” Polskiej Polityki, OBURZONEGO biznesmena z Gdańska, pana Krzysztofa Kornatowicza, który stara się neutralizować rozsiewane przeze mnie „wirusy”, za pomocą prymitywnych przeciwciał typu „Panie Gulgot, co znowu pan pieprzy ? Co mądrego chce pan nam przekazać ? … Cóż zatem zrobić z infekcją komputera gulgotowymi mailami ? Może ktoś wie , to niech podpowie ?” to mu podpowiadam maksymę Włodzimierza Illicza Lenina, który przed stu laty cyzelował swą Philosophie der Praxis zbrodniczego komunizmu właśnie w Podhalańskiej Akademii Nauk, w otoczeniu ówczesnej młodopolskiej intelektualnej elity :

UCZYĆ SIĘ, UCZYĆ I JESZCZE RAZ UCZYĆ!

*

1. Wprowadzenie M.G. do rozdziału 3 książki Izraela Szamira „PaRDeS – studium Kabały”http://www.israelshamir.net/Polish/Polish7.htm

            Trzeci, bardzo wyraźnie „antysemicki” rozdział najnowszej książki rosyjsko-izraelskiego pisarza I.A. Shamira, najlepiej czytać w perspektywie zorganizowanego jednocześnie aż w siedmiu krajach Unii Europejskiej, „wydarzenia prasowego” 1 lutego br. (2007). To „wydarzenie na papierze” doprowadziło do całkiem poważnego kryzysu w stosunkach „Wolnej Europy” ze „zniewolonymi” krajami Islamu. Jak podaje Christopher Bollyn w znanej witrynie internetowej http://www.rumormillnews.com/cgi-bin/forum.cgi?read=84976, tych dwanaście niewielkich karykatur proroka Mahometa – z których tylko dwie opublikowała polska (?) „Rzeczpospolita” – zostało przygotowanych i po raz pierwszy opublikowanych we wrześniu ubiegłego roku na zlecenie redaktora kulturalnego wielkiej duńskiej gazety „Jyllands Posten”, pana Fleminga Rose. Jak wykrył Bollyn, ten duński entuzjasta Izraela już rok wcześniej, we wrześniu 2004 odwiedził w Filadelfii Daniela Pipesa, jednego z naczelnych ideologów obecnego „neokonserwatywnego” rządu USA.

Według Bollyna, politolog Daniel Pipes, autor znanej książki o żydo-anglosaskich teoriach (i praktykach) spiskowych, utrzymuje, iż jedyną drogą do pokoju na Bliskim Wschodzie jest całkowite zwycięstwo Izraela w tym rejonie. Przekonany do tej super-syjonistycznej idei „zderzenia cywilizacji” prezydent George Bush jr. już w 20003 roku nominował agresywnie anty-islamskiego Pipesa do zarządu „Instytutu Pokoju USA”, organizacji sponsorowanej przez Kongres Stanów Zjednoczonych i formalnie powołanej by „w sposób pokojowy rozwiązywać konflikty międzynarodowe”. No i niedawne synchroniczne publikacje karykatur Mahometa w europejskiej prasie (zapewne potajemnie sponsorowane i przygotowane przez rzeczony „Instytut Pokoju”, jak sugeruje to Bollyn), takiemu „pokojowemu rozwiązywaniu międzynarodowych konfliktów” ma służyć.

Z tekstu Bollyna wynika wyraźnie, iż panowie Pipes and Rose służą przede wszystkim sprawie Izraela. Gdy się zaś czyta poniższy rozdział/esej „PaRDeS”, to się dowiadujemy, iż „roztropni Amerykanie, Europejczycy lub Rosjanie winni unikać popierania osób (względnie instytucji), która służą sprawie żydowskiej lub syjonistycznej” – bo po prostu będą na tym stratni. Według Izraela Szamira taki antyżydowski „antypatriotyzm” jest wskazany nawet gdy się jest formalnym Żydem, posiadającym obywatelstwa Izraela!

Gdzie jednak tkwi podstawowa przyczyna, dla której słowo ‘Żyd’, względnie „judaista’, ‘syjonista’ czy nawet ‘filosemita’, kojarzą się – i to nie tylko I.A. Shamirowi – ze społecznością szubrawców? IASHA (Izrael Adam Shamir) wskazuje, że Żydzi w swym „rodzinnym” gettcie wychowywani są w poczuciu, iż są oni zarówno obcy (‘wyalienowani’) jak i z definicji lepsi od otaczającej ich społeczności gojów, czyli nie-Żydów. Ten sławny ‘żydowski egoizm’ ma swe całkowicie biologiczne ( a ściślej, zoologiczne) podłoże, jako iż według badań psychologa Jeana Piageta każde dziecko przechodzi etap rozwoju, w którym mu się wydaje, iż jest „pępkiem świata” i że należy do narodu wybranego – dokładnie tak, jak to się w starożytności wydawało hebrajskim prorokom, według których wszystko co żyje, ma być Narodowi Wybranemu poddane.

Tak zatem jak dzieci, które nie zdając sobie z tego nawet sprawy, w swym egoizmie potrafią być po prostu okrutne wobec ich otoczenia, tak i wychowani od dzieciństwa w „oparach” Starego Testamentu Żydzi zazwyczaj nie zdają sobie sprawy z tego, iż ich postępowanie jest i aspołeczne i przeciwne Naturze. Stąd też i budowane przez tych sztucznie „udziecinnionych” Żydów (oraz wspierających ich sprawę filosemitów-szubrawców) Światowe Super-Państwo, przy bliższym się zapoznaniu z zasadami jego funkcjonowania, okazuje się być zgigantyzowanym (a)społecznym NOWOTWOREM, zdolnym li tylko do niezróżnicowanego wzrostu, kosztem dewastowanej przezeń Przyrody. To, że taki typ „nowego państwa” reprezentują Stany Zjednoczone, pisali już wcześniej i Henri de Motherlant i Denis de Rougemont i Konrad Lorenz. Kontynuując sposób widzenia świata tych ubiegłowiecznych autorów, Izrael Szamir w poniższym rozdziale celnie zauważa, iż budujący obecnie Światowe Mocarstwo Pieniądza „‘Naśladujący Żydów’ szubrawcy słusznie wyczuwają, że będą mieli powodzenie w świecie urządzonym po żydowsku. Dlatego właśnie popierają sprawę żydowską i zachwycają się państwem izraelskim, krajem bez moralnych ograniczeń, będącym hurtowym mordercą i niszczycielem przyrody, pralnią brudnych pieniędzy i czołowym eksporterem broni oraz urządzeń do tortur.

Od siebie chciałbym dodać, iż ten obowiązkowy „zachwyt nad Izraelem” niestety podziela, ze względu na swą genealogię, i „nasz” (Żydo)Katolicki Kościół.

2. Jeden pasterz, jedna owczarnia – Przełamać hegemonię USA

https://wiernipolsce.wordpress.com/2015/02/22/jeden-pasterz-jedna-owczarnia/

Roberto Quaglia, włoski pisarz i filozof zastanawia się nad perspektywą świata wielobiegunowego.

Wielkim znakiem zapytania dzisiejszej globalnej geopolityki jest to, czy świat pójdzie w kierunku świata jednobiegunowego zdominowanego przez USA (to co z dumą i arogancją Amerykanie nazywają Full Spectrum Dominance), czy jednak będzie dążyć w stronę świata wielobiegunowego, w którym będą współistnieć różne centra władzy.

Z ekonomicznego pkt widzenia, świat jest już wielobiegunowy, udział USA w globalnym PKB to jedynie ok. 18% (dane z 2013) i ciągle maleje. Więc jak to się dzieje, że USA dominują na poziomie globalnym? Powodem nie jest ich gigantyczny budżet wojskowy, bo nie można przecież zbombardować całego świata.

Pierwszym magicznym narzędziem, który USA używają do dominacji na światem jest ich dolar. Słowo „magiczny” nie jest tu tylko przenośnią – dolar faktycznie jest tworem magicznym, jako że FED może tworzyć go w swoich komputerach, w ilościach nieograniczonych i cały świat uważa go za coś cennego, myśląc oczywiście o petrodolarach. To sprawia, że finansowanie przez USA „kolorowych rewolucji” i innych akcji wywrotowych na całym globie jest proste i praktycznie nie kosztuje nic. Jest to poważny problem, któremu świat powinien stawić czoła w pierwszej kolejności, jeśli naprawdę dąży do wielobiegunowości.

Inną super-bronią USA jest ich szaleńcze panowanie nad środkami przekazu, coś bardzo zbliżone do absolutnej hegemonii, której rozmiary wykraczają poza wszelkie wyobrażenia większości analityków. Hollywood jest najwspanialszą maszyną propagandową widzianą kiedykolwiek na tym świecie. Hollywood przekazuje do miliardów mózgów na całym świecie hollywoodzkie kanony do rozumienia rzeczywistości, które zawierają – choć nie tylko – sposoby myślenia, zachowania, ubierania się, tego co jeść i pić aż do tego jak wyrażać swój sprzeciw. Tak, Hollywood jest nawet w stanie programować i instruować w jaki dokładnie sposób wyrażać nasz sprzeciw przeciwko amerykańskiemu stylowi życia. Tylko by zacytować jeden przykład (a jest ich wiele) – zachodni dysydenci często przywołują film Matrix (1999), by odnieść się do niewidzialnej siatki kontroli naszego życia, ale także Matrix należy do tej samej matrycy, jeśli wolno mi użyć takiego humorystycznego klucza. Oto hollywoodzkie opakowanie procesu myślowego, który przeżywamy w świecie ułudy – używając alegorii, symboli i metafor stworzonych w USA, stajemy się całkowicie częścią ich systemu i sprawiamy, że to wszystko staje się rzeczą realną.

USA, poprzez CIA, która infiltruje większość najważniejszych środków przekazu na świecie, mają kontrolę nad informacją. Niemiecki dziennikarz Udo Ulfkotte, który pracował dla Frankfurter Allgemeine Zeitung, jednego z głównych dzienników niemieckich, w swojej bestsellerowej książce Gekaufte Journalisten (Sprzedani dziennikarze) wyznał, że był opłacany przez CIA za manipulowanie wiadomościami, i że jest to normalna praktyka w mediach niemieckich. Możemy więc spokojnie przyjąć, że jest to praktyka stosowana w innych krajach. Ta globalna kontrola środków przekazu pozwala USA dominować w wojnie informacyjnej, w takiej mierze, że z łatwością możliwe jest przerobienie w oczach odbiorców czarnego na białe. To wręcz niewiarygodne, jak pod kontrolą amerykańską media europejskie mogły wypaczać fakty, w czasie ostatniego kryzysu na Ukrainie: filonazistowska junta, która doszła w Kijowie do władzy w wyniku zamachu stanu i była w stanie przez miesiące bombardować i zabijać własnych obywateli, zawsze pokazywana była jako ta strona dobra, a Putin, bez żadnego realnego powodu jest opisywany jako nowy Hitler .

Żeby zrozumieć, do jakiego stopnia władza nad informacją jest wystarczająca do modelowania rzeczywistości, przypomnijmy cytat z 2004, przypisywany Karlowi Rove, onegdaj doradcy Georga W. Busha: „Jesteśmy imperium i gdy działamy tworzymy naszą rzeczywistość, a podczas gdy wy studiujecie tę rzeczywistość, z całą rozwagą do jakiej jesteście zdolni – my działamy znowu, tworząc inne, nowe rzeczywistości, które także możecie studiować i tak oto mają się fakty. My jesteśmy protagonistami historii, a dla was, wszystkich was, przyzwolone zostanie jedynie studiowanie tego, co my robimy.”

A jakby tego było jeszcze mało, większość informacji, które krążą w dzisiejszym świecie jest obrabiana przez komputery z amerykańskimi systemami operacyjnymi (Microsoft i Apple), podczas gdy osoby, które sprzeciwiają się USA komunikują się między sobą przy pomocy Facebooka, Gmaila i innych kanałów kontrolowanych przez CIA. I właśnie ten totalny monopol informacyjny czyni tę zasadniczą różnicę. Nawet jeśli amerykańskie wpływy ekonomiczne w ostatnich dziesięcioleciach maleją, to ich kontrola na poziomie informacji paradoksalnie wzrosła. Tak więc państwa, które dziś spoglądają w stronę świata wielobiegunowego powinny zweryfikować swoje priorytety i zacząć na serio rywalizować na polu informacji zamiast koncentrować się jedynie na sprawach ekonomicznych. Dziś władza jest jedynie kwestią percepcji, a USA są ciągle jeszcze mistrzami w tej grze. Nie będziemy mieli żadnego świata wielobiegunowego, aż do czasu, gdy do gry nie wejdą inni uczestnicy o analogicznych kompetencjach.

Istnieją już przypadki serwisów informacyjnych na wysokim poziomie niepodporządkowanych USA z ambicjami globalnymi, wśród nich bardziej znacznymi są Russia Today i irańska Press TV, lecz jest to jeszcze nic w porównaniu z ciągłym tsunami audiowizualnych informacji filoamerykańskich, które rozlewają się po całym świecie 24 godziny na 24. Russia Today projektuje utworzenie kanałów także w języku francuskim i niemieckim – to już jest krok naprzód, ale jeszcze daleko niewystarczajacy.

USA są zaniepokojone krajami, które wkraczają w ich interesy, zaczynają się naprawdę denerwować, jeśli te kraje zaczynają używać do wymiany handlowej innych walut niż dolar, ale wprost szaleją, gdy na szachownicy informacyjnej pojawiają się poważni rywale im niepodporządkowani. Brzmi to dość dziwnie biorąc pod uwagę, że wolność prasy jest jednym z centralnych punktów współczesnej mitologii amerykańskiej, lecz każde źródło informacji niepodporządkowane USA naraża na niebezpieczeństwo ich monopol na kreowanie rzeczywistości. I to jest właśnie powód, dla którego muszą demonizować konkurentów i etykietować ich jako antyamerykańskich albo jeszcze gorzej. Tak więc najczęściej dziennikarze, czy wydawcy niepodporządkowani to po prostu nie-Amerykanie, niekoniecznie antyamerykańscy lecz w oczach amerykańskiego hegemona wszystkie informacje nieamerykańskie są z definicji antyamerykańskie, bo ich imperium opiera się przede wszystkim na monopolu postrzegania rzeczywistości. Przypomnijcie sobie cytat z Karla Rove.

Tak więc kraje nie podporządkowane USA, które naprawdę dążą do stworzenia świata wielobiegunowego nie mają innego wyboru jak uczyć się od swojego przeciwnika i działać konsekwentnie. Oprócz tworzenia własnych kanałów informacyjnych powinny także zacząć dawać konkretne wsparcie dla niezależnej informacji w krajach, gdzie wiadomości są aktualnie kontrolowane przez USA. Niezależni dziennikarze, pisarze i naukowcy w krajach zachodnich wykonują swoją pracę jedynie z obywatelskiej pasji, często nieopłacani za cenę publicznych szykan, marginalizowania społecznego i poświęceń ekonomicznych. Zniesławiani w swoich krajach i bez żadnego poparcia krajów, które starają się wyrwać spod dominacji amerykańskiej – to nie jest dobry początek końca Full Spectrum Dominance Stanów Zjednoczonych.

Nie ma i nie będzie nigdy świata rzeczywiście wielobiegunowego bez całej gamy wielobiegunowych punktów widzenia.

Postmodernistyczne imperium nie jest niczym innym niż uwarunkowania mentalne – jeśli te uwarunkowania pozostaną jednobiegunowe to świat też taki pozostanie.

http://www.voltairenet.org/article186808.html

 

3. Agresja USA na Rosję: rozłamy naszych czasów

https://wiernipolsce.wordpress.com/2015/02/24/wywiad-z-dyrektorem-rosyjskiego-instytutu-studiow-strategicznych-riss-leonidem-reszetnikiemov/

Jeśli przestaniemy wypełnić misję bycia alternatywą dla Zachodu, to przegramy i znikniemy – mówi dyrektor RISS

Na pytania „Gazety Literackiej” odpowiada dyrektor Rosyjskiego Instytutu Studiów Strategicznych (RISS), Kandydat Nauk Historycznych Leonid Reszetnikov.

Leonidzie Pietrowiczu, w zeszłym roku naród Rosji i część jej elity wykazały zdolność do obrony swoich interesów w sytuacji, gdy nasi partnerzy się silnie sprzeciwiają naszym wysiłkom na rzecz prowadzenia niezależnego kursu na arenie międzynarodowej …

–Stąd i główna nauka. Rosja musi nadal konsekwentnie i stanowczo bronić swoich pozycji. Odejście od nich będzie skutkować poważnymi konsekwencjami.

W zeszłym roku ja występowałem we Francji w wojskowej akademii. Po wykładzie podszedł do mnie były minister obrony Francji i powiedział: „Słuchając was, zdałem sobie sprawę, że Henry Kissinger miał rację. On powiedział, że powinniśmy przestać próbować robić z Rosjan Europejczyków. Oni mają inną mentalność. Rosja powinna być podzielony na części.” Tę pozycję na Zachodzie rzadko się wysławia, ale ona istnieje, i to nie pierwszy wiek. Mało im rozbicia Związku Radzieckiego.

Wobec Rosji sankcje wprowadza cały świat „cywilizowany”. Ich inicjator jest znany.

– Inicjator w rzeczy samej się nie ukrywa. Wręcz przeciwnie, pyszni się swymi wyczynami. Amerykanie rozumieją, że odradzająca się Rosja staje się niebezpiecznym konkurentem w dziedzinie wojskowej, gospodarczej, kulturalnej oraz politycznej. Rosja, w rzeczy samej to cywilizacyjny rywal Stanów Zjednoczonych.

Prezydent Putin zrobił wiele dla rozwoju współpracy z państwami zachodnimi. Firmy europejskie i amerykańskie otrzymały w Rosji lukratywne kontrakty. Ale po przemówieniu w Monachium Zachód zażądał zmiany „reżimu”. Chociaż Putin powiedział tylko jedno: Rosja – to kraj europejski, otwarty na współpracę z Zachodem, ale przy warunku zachowania swej niezależności.

Zachód zrozumiał to jako wyzwanie. Jak nieposłuszeństwo. Rosja znowu podnosi głowę, którą już zlikwidowaliśmy! Jeden z byłych dyrektorów CIA na początku 1990 przybył do Moskwy i defiladowym krokiem przemaszerował przez cały Plac Czerwony. Jako zwycięzca. Zachód uważał, że z Ruskimi się skończyło. A tutaj pobity konkurent wstaje na nogi.
Jak silne jest dzisiaj uzależnienie przywódców UE od USA?

– Waszyngton ma duże możliwości szantażowania przywódców państw europejskich. Materiały kompromitujące są w praktyce na wszystkich. Przykładem jest historia słynnego francuskiego bankiera Dominique Strauss-Kahn. Złamał zasady gry, a więc go szybko ustawili na miejscu. Rzecz nie tylko w zorganizowanej wobec niego prowokacji. Były też i dokumenty go obciążające. I to, jak kanclerz Niemiec Angela Merkel stanęła posłusznie w szeregu „sankcjonierów” pokazuje, że dokumenty obciążające są również i na nią. Wśród przywódczej warstwy europejskich polityków prawie wszyscy są na amerykańskim „haku”.
Amerykańskie specsłużby bardzo aktywnie zajmują się personaliami polityków. Kompromitujące informacje – to dźwignia, za pomocą której USA zarządza elitami innych krajów. CIA – to nie tylko wywiad. CIA organizuje przewroty oraz zwycięstwa wyborcze w innych krajach, promuje potrzebnych jej ludzi. Kiedy spotkałem się z dyrektorem CIA George Johnem Tenetem, to miałem możliwość spojrzenia do wnętrza jego ogromnego samolotu. Zobaczyłem tam dużą salę operacyjną, gdzie kilkadziesiąt osób pracowało przy komputerach. Oni pracują dzień i noc.

Po 25 latach od upadku muru berlińskiego, otrzymaliśmy pobojowisko Donbasu. Czy to są ogniwa jednego łańcucha?

– Oczywiście. Układ Warszawski zniknął, a teraz Zachód stwarza nam problemy na Ukrainie, a nawet w Moskwie. Ja odnoszę się do radzieckiego okresu historii krytycznie, ale nigdy nie zgodzę się z tym, że ZSRR niepotrzebnie żywił Bułgarię i inne kraje. Związek Radziecki prowadził właściwą politykę zabezpieczenia swych interesów narodowych i przesunął swą linię obrony daleko na zachód.

Jeśli my chcemy być wielkim państwem, to winniśmy nieść w świat swój wariant rozwoju gospodarczego, politycznego i kulturalnego. Rosję – czy to imperialną, czy radziecką – Zachód zawsze postrzegane jako alternatywę dla siebie. A jeśli przestaniemy wypełnić misję bycia alternatywą dla Zachodu, to przegramy i znikniemy.

Dla rosyjskiego narodu nie może być misją wygodne życie, takie jak w Szwajcarii. U nas i inne terytorium i klimat jest inny i mózgi inne.

Zawsze pamiętam słowa byłego prezydenta Francji Jacquesa Chiraca. Pewnego dnia powiedział do przywódców naszego kraju: „U was prowadzi się dyskusje, z kim winna być Rosja – z Zachodem czy z Chinami. Czy wy nie rozumiecie, że Rosja – to oddzielna cywilizacja? Wy macie ku temu wszystkie dane .” Chirac powiedział to do nas! Niestety, takiego zrozumienia u wielu z nas do tej pory nie ma. Stąd i nasz problem.

Kto, mówiąc po imieniu, nie rozumie?

–Znaczna część rosyjskiej elity. Zwłaszcza ta jej ​​część, która jest związana z finansami i gospodarką. To z jej kręgów wywodzą się i politycy. Oni odgrywają ważną rolę w gospodarce oraz polityce Rosji. Oni – to góra lodowa, która w każdej chwili może staranować okręt państwa rosyjskiego, rozwalić go na części.

W 2009 roku Zbigniew Brzeziński powiedział, że nie może znaleźć przyczyny, dla której Rosja mogła by uciekać się do swego potencjału jądrowego, a to z tego powodu, że w amerykańskich bankach znajduje się 500 miliardów należących do rosyjskiej elity. I z uśmiechem dodał, że ​​jeszcze nie wiadomo, czyja to elita. Dwa lata temu prezydent Putin ogłosił politykę gospodarki wycofywania się z ekonomii „offshore” oraz „nacjonalizacji elit”. Czy są tego rezultaty?

– Zmiany są, ale radykalnego przełomu nie było. Niektórzy przedsiębiorcy powracają z kapitałem do Rosji. Ale są to indywidualne przypadki i ogólna sytuacja nie uległa zmianie.

Co zatem robić? Problem sam się nie rozwiąże …

– Oczywiście że nie. Musimy rozwijać element duchowy. Zwalczać brak etyki we wszystkich warstwach społeczeństwa, i w ten sposób starać sie zmienić mentalność elit.

Wróćmy do tragedii na Ukrainie … Czy Unia Europejska ma własne pomysły, jak rozwiązać kryzys ukraiński?

– Wśród liderów największych państw europejskich znajdują się politycy, którzy są zainteresowani w rozwiązaniu ukraińskiego kryzysu. Ale także jest wielu, którzy działają według amerykańskiego scenariusza. I Waszyngton nie jest zainteresowany w normalizacji sytuacji na Ukrainie. Główny cel Stanów Zjednoczonych na Ukrainie – to osłabienia Rosji. Maksymalny cel –zapewnić sobie strategiczną przewagę nad Rosją w sensie globalnym.

Ostatnio spotkałem się ze specjalnym przedstawicielem niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych na Ukrainie. Zapytałem się, jakie sugerują rozwiązania kryzysu w południowo-wschodniej części Ukrainy? Okazało się, że Rosja winna wycofać się ze wszystkiego i nie pomagać powstańcom. Powiedziałem mu, że ci ludzie zostaną częściowo wyniszczeni, podczas gdy inni zabiorą swoje rodziny i dobytek, i przeniósł się do nas. Oczywiście będzie to mieć negatywny wpływ na stabilność w Rosji. Taki scenariusz nam nie odpowiada.

Niektórzy politycy widzą wyjście z tej sytuacji poprzez federalizację Ukrainy, która zabezpieczy prawa ludności regionów Doniecka i Ługańska…

– Początkowo to był dobry pomysł. Ale po przelaniu tyle krwi sytuacja zmieniła się diametralnie. To po pierwsze. Po drugie, obecne władze w Kijowie nie dadzą żadnych praw ludności regionów Doniecka i Ługańska. Trzeba znać Poroszenkę, Jaceniuka, Turczynowa i innych ukraińskich przywódców. Należy pamiętać, że radykalny nacjonalizm ukraiński – to rzecz straszna. To nie przez przypadek hitlerowskie Niemcy, tak aktywnie wykorzystywały banderowców przeciwko Rosjanom i Związkowi Radzieckiemu …

U nas w Rosji wciąż rozpowszechniona jest bezmyślna reakcja na oświadczenia przywódców Ukrainy: „Nieważne, co oni zapowiedzieli … Nie zwracajcie uwagi …” Jednak w rusofobicznych deklaracjach zawiera się ich istota! O jakiej federalizacji i szacunku dla praw ludności Doniecka i Ługańska można tutaj mówić? Obecne władze Kijowa nigdy na to nie pójdą.

Mówię do swego towarzysza-Niemca: „Jeśli wy występujecie za demokracją, to połączmy nasze wysiłki. Niech OBWE, Niemcy i Rosja przeprowadzą wolne wybory w regionach Doniecka i Ługańska. Jak ludność zagłosuje, tak i będzie.” Niemiec odpowiada: „Realizacja tego zamiaru doprowadzi do naruszenia konstytucyjnych praw państwa ukraińskiego.” Ogólnie rzecz biorąc, Europejczycy nie chcą szukać jakichkolwiek rozwiązań. Im chciało by się, by Rosja porzuciła ludność regionów Doniecka i Ługańska, nie wysyłała tam konwojów humanitarnych …

… i zwróciła Krym Ukrainie.

– Jeśli chodzi o Krym to Niemiec powiedział, że Zachód nigdy go nam nie wybaczy. Okazuje się, że jesteśmy teraz przed nimi na zawsze winni! Przed Niemcami! Proszę zauważyć, że przytoczyłem moją rozmowę z oficjalną osobistością Niemiec.

Ja osobiście nie wybaczę Niemcom dziadka, który został zabity przez nich w Woroneżu w 1942 roku. Biorąc pod uwagę liczbę ofiar Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, wśród ich potomków jest wiele osób, które doświadczają podobnych uczuć wobec Niemców. Specjalnie w stosunku do tych którzy, jak Angela Merkel rok temu, poradziła nam by na Krymie w Dzień Zwycięstwa nie przeprowadzić wojskowej defilady. Zapomnieli, ile krwi przelali na Krymie!

– Mój (niemiecki) rozmówca w istocie przyznał, że Rosja ma silną propagandę. On codziennie trzymuje listy od obywateli niemieckich, którzy wspierają Rosję i Putina. Na co ja zauważyłem: „To nie jest nasza wina naszej propagandy. Po prostu każdy normalny człowiek rozumie, że kłamstwa waszej propagandy poszły tak daleko, że nie można w nie wierzyć. ”

Oczywiście, za to, co się stało na Ukrainie, Rosja w jakiejś mierze jest odpowiedzialna. Nasze przywództwo z jakiegoś powodu zadecydowało, że gaz oraz pieniądze rozwiązują wszystkie problemy. Takie czysto materialistyczne podejście jest całkowicie błędne. Przy czym my nie po raz pierwszy następujemy na te same „grabie”.
Pamiętam, że w pod koniec lat 1980, będący na czele KGB Władimir Kriuczkow, w oparciu o cyfry, dowodził, że kraje bałtyckie nie będą próbować się oderwać. Swój wywód poparł danymi wskazującymi na uzależnienie przedsiębiorstw na Łotwie, Litwie iw Estonii od dostaw z przedsiębiorstw znajdujących się na terytorium innych republik radzieckich.

Ale sprawa nie tylko w tym, co ludzie mają w swoich kieszeniach. Równie ważnym jest jakie idee są w ich głowach. Historia świata daje wiele przykładów, kiedy to ludzie walczyli i robili rewolucje właśnie dla idei.

W odniesieniu do niepodległej Ukrainy, władze rosyjskie znowu nie doceniły czynnika ideologicznego. Bywając u krewnych na Ukrainie, byłem po prostu przerażony. Tam normalny człowiek nie może włączyć telewizora. Natychmiast na niego wyleje się potok brudu i oszczerstw odnośnie Rosji. Młodsze pokolenie Ukraińców rosło całkowicie jako zombie. W puste głowy napchali świństw, w które oni teraz wierzą.

Przez ponad dwadzieścia lat myśmy żyli na zasadzie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej, która ma kontakty tylko z oficjalnymi władzami. Ale niezależnie od MSZ instytuty, fundacje, organizacje publiczne i polityczne winne były rozwijać szerokie kontakty. Ale one tego prawie nie robiły! My tylko kilka lat temu zastanowiliśmy się nad tym, dlaczego wszystkie organizacje pozarządowe są wrogie Rosji i dlaczego nie ma popierających nas organizacji pozarządowych.

Czy widzi pan wyjście z tego impasu ukraińskiego?

– Nie ma powodu, aby sądzić, że sytuacja poprawi się w najbliższej przyszłości. Kac będzie straszny. Najprawdopodobniej Ukraińcy wyjdą z tego impasu w taki sam sposób jak Niemcy – otrzymawszy bardzo silne uderzenie w głowę.

Po niemieckiej głowie było komu uderzyć. Po głowach ukraińskich nazistów jak dotąd biją tylko milicje pospolitego ruszenia Doniecka i Ługańska…

– „Jak dotąd” – to właściwe słowo. Oczywiście, w rosyjskiej elicie jest chęć poddania (Kijowowi) Doniecka i Ługańska. Oni mówią: „Jest to region ukraiński. Niech sami się dogadają … „Jeśli milicje zostaną zniszczone, to przyniesie nam tylko kłopoty, zarówno moralne jak i polityczne.

W najbliższych miesiącach polityka sankcji zostanie nasilona. Obecnie ze zrozumieniem winniśmy się odnosić do linii naszego prezydenta. Jego polityka oczywiście nie jest idealna, ale jest optymalna. W każdym razie dzisiaj. Oczywiście chcemy bardziej zdecydowanych działań. Ale musimy pokazać mądrość polityczną. Myślę, że Donbas nie powróci w skład Ukrainy. Musimy starać się zawierać umowy kompromisowe, aby uniknąć dużej liczby ofiar. Taktyczne manewry są dopuszczalne.

Czy prawdopodobny jest scenariusz, że władze Kijowa stopniowo przekształcą regiony Donieck i Lugańsk w pustynię?

To w dużej mierze zależy od Rosji … pragnienie władz Kijowa, aby zamienić regiony Donieck i Lugańsk w pustynię winno się natknąć na nasze pragnienie, aby temu zapobiec.

Jeśli zgodzimy się na pustynię na południowo-wschodniej Ukrainie, to następnie zgodzimy się z instalacją amerykańskiej bazy wojskowej na Placu Czerwonym.

–W każdym razie, Amerykanie będą mogli rozszerzyć system obrony przeciwrakietowej i kontrolować terytorium Rosji, nawet za Uralem. Czego jak dotąd nie mogą robić, ale bardzo chcą. Wie pan, ja często ostatnio myślę, że mój dziadek, oficer Cesarskiej Armii Rosyjskiej, został zabity podczas Brusiłowskiego przerywania frontu (we Wschodniej Galicji w 1916 roku), w trakcie Pierwszej wojny Światowej.

A mój pradziadek zginął na tureckim froncie w 1915 roku.

– Mój ojciec przeszedł całą Wielkiej Wojnę Ojczyźnianą … A zarówno pan jak i ja chcemy tak przeżyć, aby uniknąć poważnych wstrząsów geopolitycznych? Nie wchodząc w bój w walce za ojczyznę? Jeśli chcemy, aby być godnymi swych przodków, trzeba być odpornym na uderzenia i stanowczo bronić interesów naszego narodu.

http://www.km.ru/world/2015/02/22/protivostoyanie-na-ukraine-2013-2015/755236-raskoly-nashego-vremeni

Tłumaczył markglogg przy wsparciu „automatu google” (który do tłumaczeń słowiańsko-slowiańskich niezbyt się nadaje. Amerykanie najwyraźniej wiedzą co robią.)

Komentarz Adm na „wiernipolsce”:

Leonid Reszetnikov zauważa problemy ale uchyla się od ich kategorycznego zdefiniowania, no i boi się powiedzieć wprost, że polityka Putina w odniesieniu do Ukrainy, ale też do powstrzymywania ekspansji USA to jedna wielka klęska.
Spora gromadka zwolenników Putina pisuje jak niżej
,,Putin…..jest arcymistrzem szachów politycznych nie tylko w polityce międzynarodowej, ale i wewnętrznej”
No i dzięki temu wygrał Krym

A tym czasem Amerykanie (którzy arcymistrzami szachów nie są), znaleźli się w Kijowie, pokonując mur berliński, rozwalając ZSRR, zajmując kraje bloku sowieckiego. instalując tam swoje bazy bądź agenturę no i wkraczając na teren ziem rdzennie ruskich. To ostatnie udało im się osiągnąć za czasów ,,arcymistrza szachowego” Putina. I właściwie nie stracili w tym pochodzie ani jednej dywizji , ba, rzec można ani jednego marines.
Piszą ci od wielbienia Putina, że wkrótce pusty dolar oparty na arabskiej ropie upadnie a z nim upadnie i Ameryka.
To dziwne, bo na przykład taka maleńka Szwajcaria nie ma franków wspomaganych ropą, gospodarkę ma malutką, a franków nadrukowanych tyle, że w każdym banku świata można brać w nich pożyczki. Dla czego zatem dolar miałby padać bez ropy (?) skoro połowa wszystkich fabryk w Chinach i reszcie świata należy do Amerykanów?

4. „Słowacy jeżdżą za darmo – Fico ratuje głowę” („Przegląd” nr 9/2015)

Korespondent mjr. w stanie spoczynku APA (Andrzej Pyryt) patetycznie, ze swych Apallachów gdzie mieszka od lat 30, zaapelował po przeczytaniu artykułu Roberto Quaglia (pt. 2):

„Natychmiast ORGANIZOWAC HANDEL WYMIENNY MIEDZY SOBA i USLUGI POLACY DLA POLAKOW !!! OBCY WON Z POLSKI !!!!!!!!!!!!!!!”

Otóż na przyległej do granic powiatu tatrzańskiego Słowacji wymyślono mechanizm, który nie dość, że zapewne pozwali LEWICOWEMU rządowi tego niewielkiego kraju przebrnąć bezpiecznie do kolejnych wyborów, to jeszcze bez handlu i lichwy zapewnia on względny dobrobyt oraz BEZPIENIĘŻNY KOMFORT ludności.

Mianowicie, jak podaje „Przegląd” z 23.02-1.03. 20154, od 17 listopada ubiegłego roku aż POŁOWA LUDNOŚCI SŁOWACJI jeździ koleją ZA DARMO. Dotyczy to osób powyżej 62 roku życia, dzieci do lat 15 i młodzieży uczącej się do lat 26! (Wcześniej dopiero od wieku lat 70 jeździło się za darmo i dotyczyło to tylko 900 tysięcy Słowaków.) Co więcej, Słowacja nie boi się obcokrajowców w tych przedziałach wieku, którzy też mogą z tej BEZPIENIĘŻNEJ formy poruszania się koleją korzystać. W związku z tą REFORMĄ KOLEJNICTWA zwiększono aż o sto ilość połączeń kolejowych i dotyczy to także pociągów dalekobieżnych 2 klasy typu polskiego TLK – za 1 klasę, ekspresy Intercity i przejazdy do Austrii i Czech niestety wciąż się płaci.

Jak dotąd rząd wydawał 200 mln euro rocznie na dofinansowanie kolei, po zwiększeniu ilości połączeń planuje on wydać, na tą „NARODOWĄ ZABAWĘ W KOMUNIZM” dodatkowo tylko 13 mln euro. Gdyby ta „słowacka zabawa” kosztowała nawet dwa razy więcej niż zaplanowano, to i tak jest to obciążenie, każdego pracującego na Słowacji, podatkiem rocznym nie większym niż 20 euro czyli 7 zł polskich (2 $) na miesiąc. A przecież i ci pracujący się zapewne cieszą, że ich dzieci oraz rodzice wojażują za friko (od premiera Fico)!

I co? Nawet w ramach Unii Europejskiej da się zorganizować kraj, do którego się przyjemnie wjeżdża nie tylko koleją: przecież także drogi na Słowacji automatycznie zostały odciążone od nadmiaru samochodów. Podobny efekt „komunalizacji” zaobserwowano w super-kapitalistycznej Genewie przed kilkunastu laty, gdy Rada Miejska — w której rotacyjnie akurat rządzili lokalni komuniści — w sposób spiskowy i tajny, w ciągu jednej nocy, przemalowała pasy na jezdniach, zawężając je dla samochodów i jednocześnie podwoiła ilość kursów autobusów, trolejbusów oraz tramwajów, ustalając bardzo niskie ceny miesięcznych biletów na komunikację miejską .

Jak się chce uprzyjemnić ludności jej żmudne, pracowite i nudne życie, to się da to zrobić, nawet w kapitalizmie. (Na Słowacji „prawicowcy” ponoć marudzą, że rząd się bawi w komunizm, zamiast wymieniać stary tabor kolejowy. No ale na tejże Słowacji dla bogatszych też już czekają nowiutkie zabawki, bowiem od 2005 roku jeździ tam – płatne oczywiście, ale nie za wiele – Pendolino na trasie z Pragi do Koszyc.)

http://www.tygodnikprzeglad.pl/spis-tresci-nr-9/

ZAkopane, 25 luty 2015

Posted in Ad PODHALAŃSKA AKADEMIA NAUK, polityka globalizmu, POLSKIE TEKSTY | Leave a comment

System „boloński” – czyli podstawa intelektualna nowej TYSIĄCLETNIEJ RZESZY

System „boloński”  – czyli podstawa intelektualna nowej TYSIĄCLETNIEJ RZESZY

https://wiernipolsce.wordpress.com/2015/02/07/system-bolonski-czyli-podstawa-intelektualna-nadchodzacej-tysiacletniej-rzeszy/

Gdy kończyłem, przechodząc na emeryturę, mą karierę akademicką w lecie 2008, to na mym ostatnim wystąpieniu na VII Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej na temat „Filozofia wychowania a wizje świata” organizowanej przez Katedrę Filozofii Akademii Pomorskiej w Słupsku, wygłosiłem referat pod tytułem „Nauczanie ignorancji jako ukryty cel (teleologia) edukacji powszechnej zaplanowanej na wiek XXI”. (patrz http://www.polskawalczaca.com/viewtopic.php?t=2248 )

Motto tego mego referatu brzmiało:

Z tego powodu proponuję, abyśmy zastąpili tego kraju stary i starożytny system edukacyjny, jego kulturę, gdyż tylko wtedy gdy krajowcy zaczną myśleć, że wszystko co jest zagraniczne i angielskie, jest dobre i wspanialsze niż ich własne, utracą oni szacunek do siebie samych, swą narodową kulturę i staną się tym, czego my byśmy chcieli aby się stali, czyli narodem prawdziwie zdominowanym” – Lord Macaulay przed Parlamentem angielskim w 1835 roku, o programie kolonizacji Indii.

*

Pomimo związanego z emeryturą braku oficjalnej działalności naukowej, wciąż zapraszają mnie na rozmaite konferencje poza granicami Polski, w tym na spotkania „Mut zur Ethik” European Working Group w Szwajcarii (niemieckiej). Otóż w lecie roku ubiegłego było na tym naszym spotkaniu  dość dużo głosów krytykujących tak zwany „System boloński” nauczania, wprowadzany od roku 1999 prawie w całej Europie, a w szczególności w Szwajcarii. (System ten polega na wzorowanym na istniejącym w USA rozdrobnieniu, w szkołach wyższych, nauczania na dwa stopnie: trzyletnie studia licencjackie – czyli amerykański bachelor – i dopiero potem magister; podobne rozdrobnienie nastąpiło w Polsce także na średnim szczeblu szkolnictwa, które rozdzielono na „gimnazjalne” i „licealne”).

Pozwolę sobie zacytować kilka krytycznych uwag na ten, zwany także „programem 21” System Nauczania przygotowany na wiek XXI. Przekazuję najpierw uwagi, które przetłumaczyłem z języka francuskiego, opublikowane prawie dokładnie 2 lata temu, w otrzymywanym przeze mnie tygodniku „Horisons et débats” z 11 lutego 2013.

Unia Europejska, Bolonia i nadchodząca Tysiącletnia Rzesza

To jest tytuł „wstępniaka” redakcji tego tygodnika, wydawanego także, pod tytułem „Zeit-Fragen”, w języku niemieckim (istniejącego także w bardziej ograniczonym hiszpańskim oraz angielskim wydaniu) .

A w środku tego redakcyjnego „wstępniaka” obserwacja:

Jak jest przyczyna, dla której nasze dzieci powinny czytać w szkole literaturę z niższych pięter i studenci (jak zresztą wszyscy którzy ukończyli wyższe studia) otrzymywać wykształcenie w małych dozach na kredyt? Zdolności intelektualne, konteksty oraz weryfikacja źródeł oraz informacji, wszystko to nie jest już wymagane? To wszystko dotyczy państw wasalnych Europy. Wielkie wojownicze potęgi formują swą młodzież w sposób odmienny.  Z tego powodu nie należy zapominać o zbliżającej się Tysiącletniej Rzeszy sygnalizowanej w preambule Deklaracji Bolońskiej: „Jest dzisiaj szeroko uznanym, że Europa wiedzy jest czynnikiem niezbędnym dla rozwoju społecznego oraz ludzkiego, że jest niezbędnym dla konsolidacji oraz wzbogacenia obywatelstwa europejskiego by dać obywatelom niezbędne kompetencje by odpowiedzieć na WYZWANIA NOWEGO TYSIĄCLECIA …”

Na drugiej zaś stronie tego „antyeuropejskiego” tygodnika znalazł się artykuł „(…) Niewiarygodna historia reformy bolońskiej na uniwersytetach szwajcarskich”. W nim socjolog z Zurichu, Kurt Imhof stwierdza, że „mamy kształcenie na uniwersytetach jak w podłej kantynie: nażreć się, zwymiotować i zapomnieć”. Dla Imhofa „uniwersytet to dzisiaj kontynuacja szkoły trochę innymi środkami, nie robi się nic więcej niż kuje, Pogrzebano ideę, według której młodzi dorośli winni się kształcić sami na uniwersytecie. (…)…Mówiąc szczerze nie widzę nic dobrego w tej reformie bolońskiej. Oprócz tego, że wraz ze stopniem bachelor potwierdzamy obecnie także pół-wiedzę”. Gdy się zapytujemy, dlaczego profesura nie oponowała bardzo przeciw temu? Imhof, po namyśle odpowiada: „sekretem Bolonii jest New Public Management. Jej programy oceny i jej miary wydajności stworzyły to ukierunkowanie i ułatwiły zarówno studentom jak i profesurze konieczność orientowania się samemu” A co mamy robić? „Bolonia to poślizg, który należy wyeliminować”. Pomińmy zasadniczy problem jaki stwarzają tak zwane „studia modularne”, których idea sama w sobie ma sens, ale które zamieniły się w rodzaj poszukiwań nie tyle mogącej zainteresować studenta wiedzy, ale w poszukiwania kursów za które się otrzyma odpowiednią ilość punktów.”

Jak zauważa autor tego artykułu, Matthias Daum, „Jest to ironia historii, że dokładnie ta reforma, która została narzucona z celem demontażu archaicznych struktur  uniwersyteckich, prowadzi obecnie do technicyzacji oraz sklerozy uniwersytetów”.

Przeskoczmy zatem na drugą stronę naszego, prawie w całości opanowanego przez „zarazę Bolonii”  Kontynentu, czyli do  Moskwy.

http://rusvesna.su/recent_opinions/1423041909

System „boloński” rodzi intelektualnych pustaków.

Na antykijowskim, noworosyjskim portalu „rusvesna” Konstantin Sjemin opisuje niedawne spotkanie  akademików FR w lokalu rosyjskiej Dumy. Na to spotkanie rosyjski minister szkolnictwa Livanow nie znalazł czasu by przyjść.

Cytuję z reportażu Sjemina kilka akapitów.

Rozwalona szkoła podstawowa, rozwalony system przygotowania nauczycieli. „Optymalizuje się” i prywatyzuje najstarsze uczelnie pedagogiczne. Współczesny nauczyciel już sam po sobie jest wynikiem Zunifikowanego Państwowego Egzaminu (po angielsku w Rosji USE patrz formularz obok), wielu „pedagogów” jest zdolnych tylko by ściągnąć test z tablicy prawidłowych wyników. Cała konstrukcja, w swej większości, jest zgniła. W ciągu dwóch dziesięcioleci reform liberalnych została ona przestawiona na przygotowanie kadr dla oligarchii, produkcję marszandów oraz menadżerów sprzedaży, przedsiębiorców oraz „rwaczy” (akwizytorów).  Pod rządowymi hasłami o jakości życia, o ludzkim kapitale, o nanotechnologiach i o jakichś tam elementach pornografii następuje, w skali przemysłowej, demontaż i bez tego demolowanej bazy szkolnictwa.

System „boloński” rodzi intelektualnych „pustaków” (‘baloników’), specjalistów nie zdolnych obrócić głowy, choćby o jeden stopień, ani w lewo ani w prawo.  (…) Wydawanie podręczników zostało oddane w pacht monopolistom-wydawcom, oblepiających Ministerstwo Szkolnictwa jak muchy. Tak zwana „różnorodność planów nauczania” zakłada szeroki rozrzut opinii w nauczaniu wszystkich przedmiotów, ale w pierwszej kolejności w nauczaniu ojczystej historii. Pytania o „Cenę zwycięstwa ZSRR w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej” już się nie da usunąć z dziesiątków podręczników.

W ten sposób, szkoła przestała dawać dzieciom bazowe, fundamentalne znajomości, za które zarówno w carskich jak i w radzieckich czasach odpowiadały dwa przedmioty – matematyka oraz język rosyjski/literatura. Nierzadko, w pełnej zgodzie z opracowanymi przez Ministerstwo Szkolnictwa standardami nauczania, ilość godzin nauczania języka obcego w programie szkolnym przewyższa czas, przeznaczony na naukę rosyjskiego. Każde wystąpienie (na tej konferencji) brzmiało jak spowiedź pełna rozpaczy. Kiedy w rozpacz wpadają akademicy władający pięcioma językami,  to należy się albo zastrzelić, albo rozstrzeliwać. Drugi wariant zapewne znalazł by więcej stronników.

Konstantin Sjemin kończy powyższe sprawozdanie w następujący sposób: „Kiedy w końcu i ja doszedłem do głosu, to powiedziałem coś takiego „Drodzy przyjaciele, system szkolnictwa w naszym kraju to pochodna systemu ekonomicznego. I jeśli za murami szkoły wszystkim zarządza zysk, to trudno oczekiwać, że w szkole bądź na uczelni wysieją się uskrzydlone anioły.  Z drugiej strony od osoby ministra, nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji wiele zależy. Ponieważ na dzisiejszym posiedzeniu zmienić układ ekonomiczny w naszym kraju w żaden sposób nie jest możliwe, uważam za celowe wezwać ministra Livanova to rezygnacji ze swego stanowiska. Jest możliwym, że taki przykład okaże się zaraźliwy także i w przypadku reszty rządu. Jeśli zaś chodzi o całość systemu szkolnictwa, to proponuję, w przypadku gdy nie uda się nam wykształcić „wszechstronnie rozwiniętej osobowości wieku XXI”, to przywrócić szkołę radziecką i w niej po staremu wychowywać osobowości wieku XX. W końcu te osobowości nie były już tak beznadziejnymi. Coś tam oni wszyscy potrafili w życiu osiągnąć”. (MG – niezłe ostatnie zdanie. Zwłaszcza że zostało ono zaadresowane do „akademików”, posiadających w ZSRR ogromny prestiż, którzy zostali zaproszeni na to spotkanie w lokalu rosyjskiej Dumy.)

Wypada zatem i mnie, jako emerytowanemu akademikowi, operującemu więcej niż pięcioma językami, na temat PRZYGOTOWAŃ DO BUDOWY TYSIĄCLETNIEJ RZESZY, się wypowiedzieć. Otóż ta Nowa Tysiącletnia Rzesza ma być całkowicie oparta na TECHNICE ORAZ  PIENIĄDZU i w związku z tym produkcja super-wyspecjalizowanych kadr jest jak najbardziej wskazana dla podtrzymania władzy ŚWIATOWEGO OLIGARCHATU. Ludzie o zbyt szerokich poglądach winni się albo przystosować, redukując swe ambicje poznawcze, albo się zastrzelić, jak to sugeruje Konstantin Sjemin. I właśnie z tego powodu „rozrzedza się”, na dwa cykle szkolenia, prawie jota w jotę powtarzające ten sam zubożony przez brak czasu materiał – i to  zarówno w szkolnictwie wyższym jak i średnim. I dlatego „oszczędza się” dzieci na niższych stopniach szkolnictwa, aby „nie przemeczały” swej pamięci, zezwala się im na zabawy – w ramach nauki – w coraz większe głupoty, do których należy oczywiście i przedwczesne wychowanie seksualne i trwające do późnych klas licealnych, zupełnie puste poznawczo nauczanie przedmiotów niby-religijnych.

Choć „wypchani wiekiem XXI” mędrcy-twórcy „systemu bolońskiego” starają się o tym nie pamiętać, to rozwój organu pamięci – a zatem i zdolności kojarzenia faktów – odbywa się na fizjologicznej zasadzie identycznej z rozwojem ludzkiego układu mięśniowego: bez długotrwałego treningu nic się nie wykształci. A jak we wczesnej młodości nie tylko obowiązkowej matematyki oraz literatury, ale i fizyki uczy się, zgodnie z programem „agenda 21”, tylko po łebkach (lub wcale), to w wieku studenckim, mając do dyspozycji „studia modułowe”, dające możliwość zapoznania się z bardzo ciekawymi przedmiotami i historiami, młodzi ludzie wskutek braku przyzwyczajenia do rozglądania się wokoło, ze zwykłego lenistwa zasklepiają się w super wąskich, komercyjnie użytecznych specjalnościach. Przy tej życiowej orientacji nawet nie próbują oni pomyśleć, że ktoś ich NAUKOWO ROBI W KONIA, zamieniając ich w chore z przepracowania roboty-śmiecioroby, nienawidzące ludzi o szerszych poglądach. (Co dostrzegłem nie tylko w Ameryce).

Szwajcarska redakcja napisała: Wielkie wojownicze potęgi formują swą młodzież w sposób odmienny. Otóż w Europie jedyny kraj, który odmówił podpisania „układu bolońskiego” to Białoruś (patrz mapka poniżej) – i obecnie, po upadku rosyjskiego rubla, Białoruś chyba znowu, nie mając ani bogactw naturalnych, ani bezrobocia, ani nie zrobiwszy żadnych reform zalecanych przez MFW, okazała się najbogatszym – licząc dochód na głowę mieszkańca – krajem na obszarze post radzieckim.

I jeszcze jedna uwaga. Kto zawzięcie wprowadzał „system boloński” do realizacji? Szwajcarzy atakują ich minister edukacji Ruth Dreifuss, która była, w 1999 roku, pierwszym w 700-letniej historii Szwajcarii, jej rotacyjnym prezydentem pochodzenia żydowskiego. W Polsce były to panie minister Anna Radziwiłł i Katarzyna Hall, też dobrego pochodzenia, a w Rosji minister Dimitrij Livanov też zapewne z tej samej uroczej „parafii z góry Syjon” (Jak może pamiętają, ci co nie uczyli się religii w szkole, wykształconych w tejże parafii „uczonych w Piśmie i doktorów” piętnował Jezus z Nazaretu „Biada wam, żeście przechwycili klucze Świątyni Poznania, samiście do niej nie weszli, a innym wejść nie pozwalacie!”.) No i właśnie z tych dętych „mędrców ze wzgórza świątynnego” mają się składać – już się składają – władze planowanej TYSIĄCLETNIEJ RZESZY, rodzaju Imperium Monstrum mającego szczerą nadzieję na wytępienie na Planecie Ziemia wszelkich oznak Inteligencji, nie autoryzowanej przez  PANA PÓŁGŁÓWKÓW ZASTĘPÓW.

Na zakończenie coś bardziej optymistycznego

Otóż ja testowałem jak działa „system boloński” w praktyce, w czasie drugich – tak zwanych graduate – studiów na Uniwersytecie Kalifornijskim, campus Berkeley w latach 1969-72. Bardzo dobrze wspominam tamtejszy –  już wtedy „modułowy” – system nauczania. Nie dość, że w ciągu niespełna roku (chyba tylko trymestru) zrobiłem tam M.A. in geophysics, to jeszcze wykorzystałem swe stypendium – a potem pół etatu jako research assistant – do zaliczenia całego wachlarza interesujących wykładów. Był to i przydatny w prawie trzydzieści lat później w mwj pracy wykładowcy filozofii kurs podstaw tej filozofii prowadzony przez profesora Cioffi z Oxfordu; także wykład  z historii nauki profesora Rogera Hahn, którego osobista pochwała mych poglądów zadecydowała o mej przyszłej anty-karierze; a także wykład z historii literatury słowiańskiej (profesor Czesław Miłosz. No i dodatkowo lektorat hiszpańskiego, bo szanujący się „akademik” winien znać z pół tuzina języków.

Trzeba jednak przyznać, że do wykorzystania tych „modułowych” możliwości zdobywania szerokiej wiedzy zostałem dobrze przygotowany już za Gomułki w PRL-u, przez studia fizyki na UJ, a potem przez 3 lata asystentury na UJ, AGH oraz Uniwersytecie Kopenhaskim (w tych dwóch ostatnich uczelniach już jako geofizyk). Niewielu jednak młodych ludzi ma na tyle wigoru by „wystawić głowę” poza swą, coraz węższą i nudną jak flaki z olejem specjalność. Rezultatem mych 3 letnich badań naukowych na UC Berkeley była wtedy praca, zakwalifikowana jako „meta-doktorska”, pod tytułem THE NOT-TOO-DIVINE COMEDY. Fotografię fragmentu tylnej okładki tej pracy zamieszczam poniżej, Po obu stronach, stojącej samotnie jak w Polsce przydrożna kapliczka, ustawionej na w pustkowiach Point Reyes „łazienki”, (bathroom po amerykańsku) stoją moi ówcześni koledzy, ż lewej późniejszy profesor ekonomii Lech Kurowski z Jeleniej Góry, a po prawej nieżyjący już profesor Wasserbau  Johannes Buehler z Zurichu. A co jest w środku „łazienki-kapliczki” między nimi? To jest, opisany przeze mnie w zarysie w mej Meta-Ph.D. Thesis,  TRON BOGA NARODU AMERYKAŃSKIEGO wierzącego  w Przenajświętszą Trójcę T-P-D, czyli Technika-Pieniądz oraz Dupa budująca, dla zapewnienia sobie totalnego komfortu, swą TYSIĄCLETNIĄ RZESZĘ PRACOWICIE ZMATOLAŁYCH NARODÓW.

P.S I. Jeden z komentarzy na „wiernipolsce”:

Anonim

Jakoś nie do końca przemawia do mnie idea “systemu bolońskiego”. Teoretycznie – absolwent kierunku humanistycznego może po ukończeniu studiów licencjackich podjąć studia magisterskie na kierunku, przykładowo, “matematyka”. Pytanie tylko – jakiej jakości będzie taki “matematyk”, o ile oczywiście uda mu się takie studia ukończyć, co jest w obecnie panujących realiach całkiem możliwe. Z pierwszej ręki znam przypadek osoby przyjętej na matematykę po tzw. amnestii maturalnej z tegoż przedmiotu.

P.S. II. Kolejne komentarze do “Bolońskich pustaków”

Witaj Marku!

Masz swieta racje krytykujac idiotyczny system edukacji podporzadkowanej Zlotemu Cielcowi. Czy pozwolisz, abym link do Twojego listu/artykulu albo jego fragmenty zamiescil w moim artykule (dla zainteresowanych czytelnikow) „Pustoszenie edukosfery – Czesc 2″, ktory ukaze sie 1 marca w „Sprawach Nauki”? Czesc pierwsza znajduje sie w numerze lutowym (www.sprawynauki.edu.pl) .
Zycze Ci daszej rzetelnej pozytecznej krytyki i satyry. Ale wiem, ze do decydentow ona nie dociera albo jest zle odbierana i w efekcie niczego nie zmieni.
Pomyslnosci!
dr hab. Wiesław Sztumski (profesor WSL w Częstochowie)

Marku,
dzięki za pouczający tekst. ale głowa do góry, wszak w przeszłości jeszcze gorzej zmurszałe panowały systemy. I człowiek wyrwał się z nich i mieliśmy oświecenie i inne mniej lub więcej udane rewolucje. Ja wierzę, że w człowieku są siły, które teraz zepchnięte odezwą się. Tyle rakiet i pocisków wystrzeliwują na DNR bo tam odebrano prywatnym ich własność. Chcą to wypalić gorącym żelazem! Ale zdaje się, że i to przetrzymamy. Siła w człowieku jest wielka
Z poważaniem
dr hab. Adam Karpiński (profesor Uniwersytetu Gdańskiego)

P.S. III.  Nadeszły jeszcze el-pocztą dwie interesujące opinie nt. “bolonki”.

Od mego, nieco starszego ode mnie kolegi z wypraw narciarskich w Alpach, Andrzeja Ostrowskiego:

Niepokorny Marku
Z systemem bolońskim zetknąłem się słysząc pomstowania żony mniej więcej potwierdzane Twoją publikacją. Ilości punktów za cytowania, artykuły i artykuliki, oceny stopnia „naukowości” oddane w ręce amerykańskich cenzorów, wypełnianie nieprawdopodobnej ilości formularzy typu „co żołnierz będzie miał pod łóżkiem za 5, 10, 15 lat”, religijna indoktrynacja zamiast podstawowej wiedzy itp., itd., itp….. wywołują u mnie westchnienie ulgi, że miałem szczęście uczęszczania do gomułkowskiej szkoły. Mój kolega ze studiów goniąc za środkami do życia zabrał się za korepetycje z matematyki. Pracuje więcej niż na pełnym etacie gdyż klienci walą drzwiami i oknami bo szkoła w ogóle nie uczy myślenia. Zauważyłem, że swoją działalność coraz bardziej traktuje jako rodzaj misji oświeceniowej. I pomyśleć, że w moich czasach nie słyszało się o korepetycjach.
I co tu dodawać?

oraz od nieco młodszego ode mnie, dr Jana Ciechanowicza z Litwy, deputowanego do ostatniej w historii Rady Najwyższej ZSRR, od blisko już ćwierć wieku już pracownika naukowego w Polsce:

17.02.15
Drogi Panie Marku, dziękuję za kolejną wspaniałą ucztę intelektualną w postaci absolutnie trafnych uwag o „systemie bolońskim”. Pozwoli Pan, że sprecyzuję dwa szczegóły: a. „bołonka” po rosyjsku to „bołończyk”, czyli mały, brzydki, nic nie warty piesek; b. „rwacz” zaś to – zdzierca, wydrwigrosz, oszust
Z uszanowaniem – J. C.

A na “wiernipolsce” Adm napisał:

-Ale też nie gardźcie baloni- rzekła moja nefiu mieszkająca na Manhattanie, wskazując na grubaśną jak szynka kiełbasę typu serdelowa.
Ten typ kiełbasy serdelowej czyli mało mięsa dużo bułki pszenno- kukurydzianej został ponoć po raz pierwszy produkowany na masową skalę w Bolonii
Jeśli zatem można serwować pospolitej biedocie substytut kiełbasy w formie ,,baloni” to i można zastąpić rzetelną naukę systemem bolonskim, co możnym tego świata w zupełności jak widać bardziej odpowiada.
W końcu myślenie jest nie dla wszystkich, rozum dla nielicznych, tak i rzetelne podstawy wiedzy, czy dobra i zdrowa żywność .
Stąd mamy i w telewizji bardzo popularny serial Kiepscy, a w obsadzie pijak, leń i wiecznie bezrobotny Ferdek, bazarowy cwaniaczek Paździoch i obżartuch Boczek, a to bynajmniej nie jest całe towarzystwo do naśladowania

 

Posted in polityka globalizmu, POLSKIE TEKSTY | Leave a comment

Styczniowe „Święto Osła” roku 2015 jako odtrutka na Przymierze Głupców (część 1 oraz 2)

Styczniowe „Święto Osła” roku 2015 jako odtrutka na Przymierze Głupców z Arki Noego (część 1 oraz 2)

dr GottesNarr h.c.

CZĘŚĆ PIERWSZA

PROGRAM „ŚWIĘTA GŁUPCÓW” ROKU 2015

Co to było Święto Osła i dlaczego ten zwyczaj wart jest rezurekcji

„W Kościele chrześcijańskim (aż do wczesnego Renesansu) obchodzono bardzo uroczyście ŚWIĘTO OSŁA, jakkolwiek z uwagi na sprośny charakter tych obrzędów, Kościół się ich wypiera, (…) W Madrycie prowadzono osła do kościoła 17 stycznia. Ozdobionego pióropuszami i wstążkami, wprowadzano do świątyni, w której czekał na niego bogato przystrojony żłób, pełny smakowitego jęczmienia. W niedzielę palmową, zanim wkroczono do świątyni, oprowadzano osła w procesji, usadowiwszy na nim in effie – Jezusa Chrystusa. Zakończenie mszy było niezwykle efektowne: celebrant trzykrotnie ryczał ile tchu w piersiach, starając się wiernie oddać głos osła („I-aaa…!”)., a zgromadzone towarzystwo odpowiadało mu trzykrotnym rykiem oślim głosem („I-aaa…!, I-aaa…!”). Każda pieśń kościelna intonowana czasie mszy, kończyła się zbiorowym ryczeniem.”

http://wolnemedia.net/wierzenia/swieta-osla-i-wariatow/

A Święto Głupców?

W średniowieczu mniej więcej od Bożego Narodzenia, aż do Środy Popielcowej prości ludzie, żacy, mieszczanie, a nawet przedstawiciele duchowieństwa uczestniczyli w świętach, przy których dzisiejsze zabawy karnawałowe wyglądają jak niewinna herbatka u cioci. (…) Przykładowo w Święto Młodzianków (młodych kleryków), które obchodzono 28 grudnia, jeden ze studentów wybrany przez innych uczniów na Biskupa Młodzianków wkraczał do katedry w przebraniu biskupa, odprawiał prześmiewczą liturgię i wygłaszał parodię kazania. (…) Uczestnicy robili głupie miny i wykrzykiwali niezrozumiałe słowa lub udawali odgłosy zwierząt. Księża wygłaszali kazania w wymyślonych przez siebie językach. Zakładano ubrania na lewą stronę lub szaty dostojników kościelnych, mężczyźni przywdziewali też kobiece suknie.”

Do tych przykładów „prześmiestwa z religii” Bogdan Kozieł w „Święcie Szaleńców” dodaje: „W większych miastach, takich jak na przykład Paryż, owych Papieży Narwańców i Opatów Rogaczy wybiera się kilku w różnych dzielnicach miasta. Bardzo ważne jest, aby kandydat był obeznany z liturgią i ceremoniałem kościelnym, albowiem osią, wokół której oscylują wszystkie zabawy i orgie jest właśnie parodiowanie obrzędów religijnych. (…) Święto Szaleńców obchodzi się nawet w męskich i żeńskich klasztorach, gdzie wybiera się Szalonego Opata (Przeora) i Szaloną Przeoryszę. Dwa wesołe korowody prowadzą wybrańców przed kościół, gdzie obydwoje są sobie przedstawieni. Przeorowi zdziera się habit i maluje brzuch niebieską farbą, Przeoryszy zaś to samo czyni się farbą żółtą. Potem obydwoje zamyka się w skrzyni. Tłum klęka i odmawia sprośne niby-modlitwy oraz odśpiewuje swawolne litanie. Po jakimś czasie wieko skrzyni otwiera się, a tłum ogląda dokładnie Przeora i Przeoryszę, sprawdzając czy dobrze ocierali się brzuchami. Farba żółta i niebieska powinny tak dokładnie wymieszać się przez pocieranie, aby utworzyła się zieleń – kolor szaleńców.”

(Interesujące, kolory żółty i niebieski to kolory flagi Ukrainy i w istocie to Nowe Państwo dzisiaj to EURO-OAZA SZALEŃCÓW!)

Powyższe opisy, odległych od naszych czasów o siedem zaledwie stuleci “chrześcijańskich saturnalii”, dotyczą w szczególności okresu pierwszej połowy stycznia, kiedy to w średniowieczu – zachwalanym przez „gajowego Maruchę” jako czas prawie idealny chrześcijaństwa – „nauki Kościoła chodziły do góry nogami”, by powołać się na tegoż Maruchy wpis https://marucha.wordpress.com/2014/12/29/jak-chodzic-do-gory-nogami-z-biblia-w-rece/.

A jak uczcić ŚWIĘTO GŁUPCÓW w styczniu 2015?

Bogdan Kozieł, swój artykuł „Święto szaleńców” w nie istniejącym już kwartalniku Tomka Gabisia „Stańczyk. Pismo konserwatystów i liberałów”, nr 28, 1996, tak podsumował:

„To, co w stuleciu XII i XIII rozgrywało się na przełomie grudnia i stycznia każdego roku na ulicach miast i miasteczek, dzieje się obecnie we wszystkich miastach, miasteczkach i wioskach we wszystkich niemal zakątkach świata. Święto Szaleńców odbywa się nieustannie dookoła nas, a my sami bierzemy w nim udział nie zdając sobie nawet sprawy z tego, w czym uczestniczymy. Oddajmy więc pokłon swojemu Opatowi Durniów, Papieżowi Szaleńców, Świętemu Osłu czy Świętemu Jeburowi i rzućmy się w pijany tan. Wszak Święto Szaleńców trwa!”

No i jakby na zamówienie felietonisty „Stańczyka”, 20 grudnia 2014, czyli dokładnie trzy tygodnie temu (autor zaczął pisać ten tekst 10 stycznia), w trakcie „opłatka” zorganizowanego przez rajdowca Rafała Sonika dla około 200 działaczy narciarskich oraz tatrzańskich Zakopanego, w lokalnym Teatrze im. Witkacego zespół tego teatru zaprezentował nam trwający ponad 2 godziny mega „skecz” pod tytułem „Człapówki” (tj. zakopiańskie Krupówki). A w jego trakcie śpiewano piosenkę doskonale pasującą do tegorocznego 2014/2015 „Święta Głupców”, z refrenem „Odkrycie to zakrycie, wyjaśnienie to zaciemnienie, a dwa plus dwa nie jest równe cztery

Ta wyśpiewana przez aktorkę teatru Witkacego poznawcza zasada „dwa plus dwa nie jest równe cztery” przypomniała mi, iż w jednym z artykułów opublikowanych przeze mnie w paryskiej „Kulturze” (bodajże w ostatnim z nich, w nr 7/8, 1980) pod tytułem „Ciuciubabka naukowa” twierdziłem, że wskutek tego, że „neodarwinowscy” uczeni nie chcą zaakceptować faktu, że 1 +1 = 2 (to znaczy mówiąc obrazowo, chemicznego faktu, że kwasy nukleinowe DNA i RNA bez pomocy białkowych enzymów nie są w stanie się replikować), to nigdy nie odkryją prawdy, że 2 + 2 = 4 (obrazowo mówiąc, elementarnej prawdy o tym, że organizm by przezwyciężyć zagrożenia swego bytu sam potrafi swe struktury DNA i RNA, odpowiednio „reformować” – vide przenoszony przez muchy tse-tse pierwotniak powodujący śpiączkę, zwany trypanosoma, czyli świdrowiec; (ten mikro-pasożyt, aby uniknąć rozpoznania przystosowawczo zmienia genetycznie kodowaną strukturę antygenów swej powłoki – pisałem o tym już w „Problemach” nr  5, 1983)

W tej „bezbożnej”, lamarckowsko – łysenkowsko – piagetowskiej optyce, uwzględniającej GENETYCZNE zdolności przystosowawcze istot żywych, zapewnienia najbardziej znanych w świecie autorytetów naukowych rzeczywiście brzmią jak CZYTANIA Z KSIĘGI ŻYCIA TRZYMANEJ DO GÓRY NOGAMI: na przykład Noam Chomsky w opublikowanej przez PAN „Próbie rewolucji naukowej”, autorytatywnie stwierdza: „podstawowe aspekty naszego życia umysłowego i społecznego, wśród nich także i język, są zdeterminowane jako część naszego wyposażenia biologicznego (tj. genetycznego) i nie są one nabywane przez proces uczenia się, a tym bardziej przez trening.” (już słyszę zachwycony chór ZNAWCÓW języka „I-aaa…!”); także Francuz Jean-Pierre Changeux, odznaczony orderem Legii Honorowej bio-kontroler twórczości Chmsky’ego, w „Człowieku neuronalnym” donosi „Uczyć się to znaczy redukować ilość połączeń neuronalnych w głowie!” (słysząc taką rewelację, współczesny Areopag Nauki odpowiada mu chórem „I-aaa…!”, „I-aaa…!”). Do wykazu tych „rewolucyjnych poczynań” współczesnych kapłanów nauki warto dodać roku laureata Nagrody Nobla, Jacquesa Monoda, który już w 1970 odkrył, iż „Tylko przypadek jest źródłem nowatorstwa w biosferze” – tą tezą dokładnie on potwierdził, że dzisiaj „odkrycie naukowe to zakrycie” a „wyjaśnienie to zaciemnienie”, jak to śpiewają w „Człapówkach” w teatrze Witkacego.

To, trwające już od dobrych kilkudziesięciu lat ZNIKANIE INFORMACJI w naukach o Życiu (ang. Life sciences) nie jest przypadkowe, bowiem zarodzie takiego ANTYZOOLOGICZNEGO spojrzenia na Przyrodę tkwią w samej ISTOCIE religii Naszych Przodków – tej właśnie religii, z której wolno się było naśmiewać w krótkim „karnawałowym” okresie po bożonarodzeniowym. Na tylnej okładce wydanej drukiem mej późnej pracy doktorskiej „’Antyzoologiczna’ filozofia społeczno-polityczna Noama Chomsky’ego” przedstawiłem tę ISTOTĘ cywilizacji żydo-chrześcijańskiej:

——————————————-

Antyzoologizm – niechęć do uwzględniania pokrewieństwa gatunku ludzkiego z innymi gatunkami zwierząt, a w szczególności z ssakami naczelnymi. Antyzoologizm występował już w starożytności, w cywilizacji judaizmu, w której zwierzęta traktowano jako czysto utylitarne przedmioty służące, m. innymi, do przerzucania na nie ludzkich grzechów (są to, wytwarzające tzw. zafałszowaną świadomość, rytuały “grzechów odkupienia” opisane w “Księdze Kapłanów” Pięcioksięgu). W czasach nowożytnych antyzoologizm najsilniej się rozwinął w opartej na Biblii cywilizacji anglosaskiej, w której też pojawiły się zrytualizowane metody przerzucania win na odpowiednio dobrane “kozły ofiarne”. Antyzoolodzy – zazwyczaj utożsamiani z (neo)darwinistami – negują, wynikający z lamarckowskich Praw Zoologii twórczy, rozwojowy charakter podejmowanych przez ludzi i zwierzęta wysiłków, przypisując losowemu przypadkowi wszelką nowość w biosferze.

————————————————-

Jak w szczegółach mogłaby wyglądać współczesna „msza szaleńców”? Zacznijmy od modlitwy „Wierzę w Boga w Trójcy Jedynego na Stworzyciela Nieba i Ziemi upozorowanego(czyli 1=3! „I-aaa…!” – to okrzyki zachwytu chóru „młodzianków”, którzy się na studiach dowiedzieli, że dogmat o Trójcy wymyślono dopiero na początku IV wieku). Wierzę w żydowskich świętych obcowanie i w ich ciała zmartwychwstanie” („I-aaa…!” – tu mi wcześniej kaktus na dłoni wyrośnie, zanim się sprawdzi, zmyślone przez antycznych faryzeuszy, gnijących trupów zmartwychwstanie!). „I będzie wieczne wasze zbawienie przez prawdomównego Jezusa umęczenie!” („I-aaa…!” „I-aaa…!”„I-aaa…!” – toż to przecież metoda każdego sprytnego złodzieja, zwalającego swe zbrodnie na demaskującego go, zacnego obywatela!)

Wskazane powyżej dogmaty zostały uchwalone dopiero w IV i V wieku na swarliwych – a nawet i „zbójeckich” – Soborach Głupców Kościoła. Jednak przekonanie do nich niższych, czytających tylko ewangelie warstw kleru zabrało jeszcze kilka kolejnych wieków. O zbawieniu chrześcijan przez Mękę Pańską w następnych wiekach niewielu myślało, a wciąż liczni nestorianie (używający swastyki jako swego symbolu) wręcz tę ŻYDO-BARBARZYŃSKĄ tezę zwalczali. Ten „brak krzyża” widoczny jest w ikonografii tych najbardziej ciemnych wieków. Waldemar Januszczak, w swych telewizyjnych pogadankach w BBC, w ten sposób opisał jak wyobrażano sobie postać Jezusa w ciągu całego pierwszego tysiąclecia chrześcijaństwa:

„Pierwsze postacie Chrystusa były blondynami o kędzierzawych włosach i bez zarostu, ich wygląd został skradziony z Apollona, pogańskiego boga słońca. W Watykanie w Rzymie znajduje się wiele galerii zapchane marmurowymi podobiznami tych sympatycznych pierwszych Chrystusów, uzbrojonych w ich laseczki magiczne Harry Pottera, za pomocą których oni dokonywali tych licznych cudów: zamiany wody w wino, rozmnażanie chlebów, wzbudzanie Łazarza ze śmierci. Nigdzie nie było znaków ran oraz krzyży i scen ukrzyżowania. (…) Przez cały okres wieków Ciemnych (Januszczak datuje je na IV-XI wiek) nie ma ciemnych wyobrażeń Jezusa – Jezus torturowany, Jezus w bólu, Jezus w cierniowej koronie. Kiedy z czasem zapuścił brodę i wydoroślał około VI wieku, stał się ewidentną imitacją najwyższego boga Rzymian Jowisza, od którego wczesne Jezusy oddziedziczyly tron oraz poważny wygląd. Jedną z przyczyn, dla których możemy być pewni że Całun Turyński jest średniowieczną fałszywką, jest to, że Jezus którego on pokazuje – wystraszony, pobity i krwawiący – nie powinien pojawić się w sztuce aż do czasów Średniowiecza.” http://www.waldemar.tv/2012/11/lighting-up-the-dark-ages/

Bogdan Kozieł w „Stańczyku” datuje największą popularność po-bożonarodzeniowych „Świąt szaleńców” na IX – XII wiek, czyli wczesne średniowiecze, kiedy to w obrzędach religijnych zaczęły się pojawiać pierwsze sceny ukrzyżowania Jezusa, a zatem i nacisk na „odkupicielski” charakter jego śmierci (postulowany już przecież w antycznych „Listach” świętego Pawła).  Jak przypomina Sławomir Rusin, autor wpisu „Święto głupców” „Prawdziwym władcą tego czasu był jednak śmiech, (…) Śmiechem obnażano hipokryzję i nadużycia, których na co dzień doświadczano. (…) Święta Głupców stawały się wentylem bezpieczeństwa, rozładowywały społeczne napięcie, sprawiały, że na krótki czas życie stawało się zupełnie inne.”.

Interesującym jest, że prześmiewcze procesje organizowali w tym okresie studenci ówczesnych seminariów duchownych, bo to oni w szczególności odczuwali rozdźwięk między „pobieranymi” naukami a zwykłym życiem: tutaj od tysiąca lat nic się nie zmieniło, zmarły niedawno pedagog i eseista religijny dr. hab. Stanisław Cieniawa mi opowiadał, że już na pierwszym roku Seminarium Duchownego w pod koniec lat 1940 się zorientował, że to wszystko czego się uczy to WIELKA LIPA i do końca swego długiego życia twierdził, że te Seminaria to perfidne szkoły łamania charakterów młodych ludzi. Ale nie bądźmy tutaj gołosłowni. Na portalu neon24.pl Zbigniew Jacniacki w lekkim skrócie przytoczył mą, zarysowaną niedawno w „Judaizmie który nie powinien istnieć”, genezę tych nagminnych obecnie celebracji Męki Pańskiej:

Cytuję za Jacnickim: „Znalazłem w sieci zdjęcie o przerzucaniu win na innych w tradycji judaistycznej.

 (…) “Kaporos jest to średniowieczny zwyczaj, w którym mężczyzna powinien wywijać kurą trzy razy nad swą głową, a kobieta kogutem i recytować pieśń, która mówi w zasadzie to: „przerzucam me winy oraz karę za nie na ciebie kuro, abyś cierpiała i umarła zamiast mnie, tak abym ja mógł/mogła żyć długo i szczęśliwie.””(…) Rytuały: żydowski kaporos z „odkupicielskimi” kurami, oraz chrześcijańskie paschalne męczenie (aż 14 stacji Drogi Krzyżowej!) Chrystusa-Baranka, w sposób cudowny zdejmują z ludzi w nich uczestniczących odpowiedzialność za swe własne zachowanie. W zasadzie możesz robić wszystko – mordować i kraść na przykład – a „baranek boży” (względnie kurczak którym wywijasz przed jego uśmierceniem, bo martwy nie ma już zdolności „asymilacji” twych grzechów), przejmie za ciebie odpowiedzialność za twe niegodziwe czyny i za nie zostanie ukarany.(…)

Komentując ten mój tekst o POTWORNEJ RELIGII JUDAIZMU (http://markglogg.eu/?p=890 ), mój nieco starszy wiekiem kolega napisał:

„(Twój) przekaz wymagał ograniczenia się do sprawy sprytnego odkupywania grzechów poprzez męczenie kozłów ofiarnych takich jak jagniąt, kur jak również Jezusa i związanej z tym hipokryzji miłości Boga (a raczej wybranych jego przedstawicieli, których królestwo było, jest i będzie tu na Ziemi). Z pozdrowieniami, Chrześcijański Ateista Andrzej.

NIERUCHAWY GŁUPIEC to BÓG IZRAELA według Apostoła Pawła

 

„Wszczepienia”, do religii pierwszych chrześcijan, żydo-barbarzyńskich obrzędów, sławiących „dobro dla ludu bożego” jakie wynikło z powodu umęczenia Jezusa z Nazaretu, dokonał najmilszy sługa Pana Zastępów, szerzej znany jako święty Paweł. Był on, jak sam to dumnie rozgłaszał, żydemz pokolenia Beniamina. Był człowiekiem wykształconym, mimo młodego wieku, uczył się u najlepszych nauczycieli żydowskich, m.in. u Gamaliela. Jako gorliwy faryzeusz, był fanatycznym prześladowcą chrześcijan; itd.

Jako gorliwy faryzeusz posiadał on zatem wszystkie „cnoty” tej wyklinanej przez Jezusa, dumnej ze swej ślepoty kasty Izraela. Dzięki temu swemu „biologicznemu wyposażeniu” (jakby to powiedział Noam Chomsky) rzeczony „13 apostoł” nawet nie zauważył, że w „I Liście do Koryntian” nieopatrznie podał imię „boga”, wiarę w którego wśród pogan krzewił. Zrobił to w zapewnieniu iż „spodobało się Bogu zbawić tych, którzy wierzą, przez głupstwo głoszenia nauki. (…) Bo to, co głupie u Boga, mądrzejsze jest od ludzi.” A zatem BÓG WYPRODUKOWAŁ GŁUPIĄ NAUKĘ! „I-aaa…!” Toż to przecież cały rozdział drugi tego „I Listu do Koryntian” brzmi jak MOWA OSŁA w kościele, wygłaszana w czasie „święta głupców”, przez młodzianków w ornatach założonych tyłem do przodu.

No i z tego właśnie powodu, w późnym średniowieczu, kiedy to i znajomość łaciny i czytelnictwo Biblii zaczęło się rozpowszechniać, dalsze celebracje „Święta Głupców” zostały zakazane. Bo bardziej przytomni obywatele szybko by się zorientowali, że dęte teksty „wypchanego bogiem” żydowskiego Osła dorosłe, obłożone czcigodnymi tytułami opatów i papieży katolickie klechy biorą na poważnie. Kto bowiem popisuje się swą foolishness, czyli głupotą? Z definicji jest to GŁUPIEC. Podziękujmy zatem Największemu z Apostołów, że dzięki jego misyjnym staraniom poznaliśmy drugie imię boga, którego on reprezentował: Jestem Który Jestem GŁUPCEM. I już. I nie ma dalszej dyskusji.

CZĘŚĆ DRUGA

HISTORIA ŚWIATA POD ZARZĄDEM PANA GŁUPCÓW ZASTĘPÓW

Gdy zaś skonstruowaliśmy jak najbardziej ogólne pojęcie GŁUPCA jako „boga biologicznego żydostwa”, to opisaną przez Arystotelesa metodą logicznej dedukcji dochodzimy do całego szeregu interesujących  wniosków:

Po pierwsze, zaczynamy się domyślać, skąd wzięła się APOSTOLSKA MĄDROŚĆ tego „wikarego Chrystusa”, który zapewnił Koryntian, iż „głosimy tajemnicę mądrości Bożej, mądrość ukrytą, tę, którą Bóg przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej”. (I-aaa…!) Jeśli bowiem Bóg był/jest GŁUPCEM, to tylko głupotę mógł przekazać swemu posłańcowi – aby ten mógł bezpiecznie żerować na ludzkiej głupocie, oczywiście ku chwale swojej oraz swego Pana (Durni Zastępów). A co to była/jest za głupota? Grecy wśród pierwszych chrześcijan uważali, że śmierć Jezusa na krzyżu to było dosłownie „głupstwo”, żadnej „mądrości krzyża” nie dostrzegali (1 Kor. 1, 23). Dlaczego? Bo przecież „wszyscy Ateńczycy – a także i Żydzi – są śmiertelni – więc nie tylko Sokrates ale i Jezus musiał kiedyś umrzeć”. I umarł, co w Ewangelii (oraz w Koranie) eufemistycznie określa się jako w ciele wniebowstąpienie. Strach przed śmiercią to była HAŃBA dla czczącego VIRTUS (gr. arete, pol. męstwo) Rzymianina oraz Greka.

A u „zniewieściałych” (to jest cecha pasożytnictwa – patrz Przypis 1[i]) Żydów było dokładnie na odwrót, Izajasz jak dziecko marzył, że „wilk z jagnięciem będą się paśli razem, a lew będzie jadł sieczkę” („I-aaaa….! – Iz.65, 25) i że kiedyś ludzie zaczną żyć wiecznie „na całej świętej górze – mówi Pan (Izajasz)”. (i-aaaa…!) A za Izajaszem i święty Paweł zapewniał durnych chrześcijan, że „jako ostatni wróg zostanie zniszczona śmierć” (1 Kor. 15. 26).  Jak to po wielokroć wskazywałem „tajemnica mądrości bożej”, którą Apostoł przekazał ideologom chrześcijaństwa, to była prymitywna socjotechnika zwalania ludzkich przestępstw na upatrzoną w tym celu ofiarę – czy to na kurę w obrzędach „kaporos”, czy to na „baranka bożego” w obrzędach kościelnych – który to okrutny i brzydki, choć tylko  symboliczny, proceder od wieków przysparza Kościołowi gigantycznych profitów. (vide tekst „Bóg i Zło(to)” z roku ubiegłego). I tę, skopiowaną z judaizmu socjotechnikę księża  nie bez przyczyny nazywają (KOMERCYJNĄ) MĄDROŚCIĄ KRZYŻA – patrz nadtytuł rozdziału 2 „1 Listu do Koryntian”.

- Po drugie, objawiając czytelnikom tego znamiennego listu, iż „mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości …której Grecy szukają”, apostoł zademonstrował swą pogardę dla wywodów o charakterze logicznym. Negowanie Naturalnego Piękna takich wywodów,  to otwarta agresja przeciw pogańskiemu pół-bóstwu zwanemu EROSEM, „który prawdy szuka, goni za tym co Piękne a zatem i Dobre” – jak to Sokratesowi opowiadała wieszczka Diotyma cytowana w platońskiej „Uczcie”. A zatem  ten uwielbiony przez kler „wikary Chrystusa” swą działalnością od już blisko dwóch tysięcy lat sprowadza na świat tylko Brzydotę (bżydotę – napisałby Stefan Kosiewski), Zakłamanie, Ignorancję i ZŁO. Tak jak Jezus był NAUCZYCIELEM obserwacji życia {„oko twoje jest świecą ciała twego”) oraz logicznego myślenia, tak jego „wikary” dokładnie na odwrót, był ODUCZYCIELEM logicznego myślenia oraz precyzyjnej obserwacji. To właśnie na takich jak jego „wikary” i jego naśladowcy (np. JPII) Jezus pomstował, że „obchodzicie ziemię i morze, by pozyskać współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami.” (Mat. 23, 15). Po owocach poznaliśmy ich: paulińska wrogość do szerszych poglądów na świat stała się z czasem osnową „Kryminalnej historii chrześcijaństwa”, którą spisał zmarły rok temu, w wieku lat 90  Karl-Heinz Deschner.

- Po trzecie, GŁUPCOWI wystarcza to co wie z przysłowiowej „szkółki niedzielnej”, więcej nic go nie interesuje, gdyż mogło by to zaburzyć jego dobre samopoczucie – no i zepsuć intratny interes będący podstawą jego egzystencji. Otóż już prawie sześć wieków przed Chrystusem, grecki rapsod i filozof Ksenofanes argumentował, że „podobnych do ludzi bogów stworzyli sobie ludzie, bo i krowy, gdyby potrafiły mówić też by sobie boga w formie krowy zmyśliły”. (Nb. akurat w Indiach ludzie czczą boga także w formie krowy.) I że w związku z tym zmyślony przez Hebrajczyków „STWÓRCA TRANSCEDENTALNY”, ten gdzieś w niebie ponad światem i kosmosem po prostu NIE ISTNIEJE.

Natomiast jak najbardziej istnieje, BÓG IMMANENTNY przesycający i nas i cały świat materialny wokół nas – i to jest właśnie obejmujący cały Kosmos Bóg, którego jesteśmy, jako zoon, czyli żywina, aktywną cząstką.  Wg. wikipedii „Ksenofanes twierdził, że to NIE-ANTROPOMORFICZNE bóstwo jest nieruchome i niezmienne, “całe widzi, całe myśli, całe słyszy”.” Dziś gdy znamy już dość precyzyjnie PRAWA PRZYRODY, to możemy powiedzieć, iż one są tym  WIECZNYM, NIEZMIENNYM BÓSTWEM, które ZAPAMIĘTUJE każdy, nawet najmniejszy nasz ruch (względnie bez-ruch), TWORZĄC (względnie degradując) naszą osobowość – a nawet i TWORZĄC predyspozycje do odtworzenia podobnej osobowości w naszym potomstwie. To nie jest żadna przesada, u noworodków przedwcześnie urodzonych występuje odruch bardzo silnego chwytu dłoni, pozostałość z czasów, gdy na si pra-rodzice skakali jeszcze po drzewach i noworodek sam musiał się trzymać grzbietu matki. U noworodków rodzących się w 9 miesiącu ciąży ten odruch już zaniknął, wskutek jego nie używania od czasów gdy nasi przodkowie zeszli z drzew i rodzice zaczęli nosić dzieci na rękach. Dziś możemy autorytatywnie powiedzieć, że zgodnie z wiecznymi prawami przyrody SAMI SIĘ STWARZAMY swą działalnością w świecie. Ten ściśle ZOOLOGICZNY fenomen podkreślił Jean Piaget w swej ostatniej przed śmiercią książce „Zachowanie się, to motor ewolucji” (Le comportement, moteur d’évolution).No i oczywiście jest „konkurencja egzystencjalna” między „dziecinnymi i zniewieściałymi”, nawykłymi do uległości wobec „Pana”, czcicielami antropomorficznego BOGA TRANSCEDENTALNEGO, a „męskimi” a zatem silnymi i odważnymi w posługiwaniu się argumentacją logiczną oraz obserwacją świata, przedstawicielami gatunku homo sapiens. Z tego „męskiego” punktu widzenia nie ma żadnego strachu, że z zoologicznej konieczności kiedyś tak czy tak umrzemy i że będzie jakiś KONIEC ŚWIATA: to by przecież oznaczało, że Bóg – który z definicji jest wieczny i w swym cyklicznym dynamizmie niezmienny – chciałby popełnić samobójstwo, czego z definicji nie jest w stanie uczynić. (Mało strachliwi Grecy twierdzili, że „świat nie może się zapaść.”) A zatem i cała, zaczerpnięta z psychopatycznych rojeń judaistów wystraszonych przez ich nie istniejącego PANA ŚWIATA (Adon Olam), chrześcijańska obsesja Sądu Ostatecznego to chimera, z którą warto się rozstać. Choć obrazy tego zmyślonego „Sądu bożego” są w istocie imponujące:

Faryzejskie wychowanie „zoologicznego Żyda” Szawła alias Pawła z Tarsu

 Przypomnę jeszcze raz, że „Liście do Filipian” 3, 5-6, Apostoł w ten sposób określił swe „biologiczne wyposażenie” – by użyć języka Noama Chomsky’ego – predestynujące go do apostolstwa wśród pogan: „Obrzezany dnia ósmego, z rodu izraelskiego, z pokolenia beniaminowego, Hebrajczyk z Hebrajczyków, co do zakonu faryzeusz. Co do żarliwości prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości, opartej na zakonie, człowiek nienaganny”. Do czego cytowany w „Dziejach apostolskich” Apostoł dodaje „wychowałem się jednak w tym mieście (Jeruzalem), u stóp Gamaliela otrzymałem staranne wykształcenie w prawie ojczystym” – Dz 22, 3. A zatem wychwalany przez papieża Benedykta XVI jako „Pierwszy po Jedynym, pierwszy po Jezusie Chrystusie”,  dumny ze swego pochodzenia „13 apostoł” wpisuje idealnie we wzorzec tak zwanego „biologicznego żyda” opisany blisko 40 lat emu przez Eustace Mullinsa, który pracę niedawno Ola Gordon przetłumaczyła na polski. Cytuję kilka fragmentów z tego antykomunistycznego (tak!) eseju:

Żyd zawsze działał w oparciu o oszustwa, i łatwo prześlizgiwał się z jednego zawodu do drugiego. Żyd praktykuje medycynę w jednym mieście, i zostawiwszy za sobą sznur trupów, pokazuje się w innym mieście jako wróżbita. Kiedy już wdowy wydoił z oszczędności życia, znowu idzie w drogę, przy asyście, jak zwykle, międzynarodowej społeczności żydowskiej. W innym mieście staje się studentem-księdzem, i wkrótce proponuje nowe interpretacje wierzeń religijnych, do czasu kiedy jego zwierzchnicy odkryją, że potajemnie przekształca każdą zasadę ich wiary w jakiś dziwny i barbarzyński dogmat.

Toż to przecież jak 1 : 1 opis działalności „apostolskiej” najbardziej znanego krzewiciela chrześcijaństwa! Najpierw, jak przykładny faryzeusz, ogałacał domy wdów (Mt. 23, 14), polując przy okazji na lokalnych heretyków by ich przykładnie kamieniować zgodnie z Prawem (casus św. Szczepana). Potem nagle zmienił swą „zewnętrzną skórę” i potajemnie, wsparty w sposób „niewidzialny” przez rozgałęzioną w Imperium Romanum żydowską mafię, przekształcił Jezusową, wzorowaną na pitagoreizmie i na innych bardziej dojrzałych religiach zasadę „nie czyń drugiemu, co tobie niemiło”, w żydo-barbarzyński dogmat „od nieszczęść zbawienia metodą baranka bożego umęczenia.”. Aż dziw, że obłudę Szawła alias Pawła oprotestowali tyko przywódcy religijni Wschodu, manichejczycy, nestorianie,  a następnie i mahometanie, którzy w tę kryminogenną głupotę nie dali się wrobić.

E. Mullins argumentuje dalej, powołując się na parazytologa Godfrey’a LaPage:

W naturze pasożytów leży często przybieranie maski i udawanie kogoś innego, aby zmylić otoczenie co do spełnianej przez nie roli.”

I tutaj mnie, jako publicyście naukowemu przez pewien czas zatrudnionemu przy opisie genetycznych przystosowawczych mutacji pasożytów, do głowy od lat przechodzi analogia nagłej „przemiany”, nienawidzącego chrześcijan Szawła w kochającego ich bezgranicznie Pawła, do nagłych przemian antygenów („znaczników”) zewnętrznej ochronnej powłoki mikro-pasożyta zwanego świdrowcem (Pisałem o tym już w „Problemach” w 1983 roku.) Co więcej, by osłabić układ odpornościowy żywiciela, te maleńkie świdrowce (trypanosoma) wytwarzają jakąś chemiczną substancję, wywołującą u ludzi chorobę śpiączki, ciągłej ociężałości życiowej. Otóż podobnie zachowywał się mój ulubiony Apostoł, który w swe listy wmontował cały szereg toksyn usypiających odruchy naszego racjonalnego myślenia.

Toksyny mózgu wmontowane przez Apostoła w jego faryzejskie „Listy”

Te toksyny przez wiele wieków, kiedy to Pismo Święte było znane tylko umysłowo dojrzałym mnichom, działały w bardzo ograniczonym zakresie. Jednak w momencie upowszechnienia się czytelnictwa Biblii dzięki wynalazkowi druku, zawarte w niej ŚRODKI MÓZGOBÓJCZE zadziałały ze swą pełną mocą. Martin Luter, pilnie studiujący wytwory paulińskiego WIELKIEGO (to znaczy mikro, patrz dalej) intelektu, ujął podstawowe poglądy Apostoła w formę „5 solas”, z których każde narzucało ograniczenie poznania tylko do mikro-spraw uznanych za istotne przez żydowskie Pismo. (Ja do tych luterańskich „5 solas” dorzuciłem szóste „solus labor”, bo pod wpływem apostolskiego nakazu „kto nie pracuje ten nie je”, ciężko myślący protestanci z ulubieniem zajęli się pracą fizyczną, według Arystotelesa upodobniającą ludzi do przedmiotów nieożywionych; patrz Addendum)

To od wieków praktykowane przez kler „usypianie rozumu chrześcijaństwem”, piętnuje zarówno komentator „Veterans Today(„Christianity is a Box in Which the Mind is Put to Rest”) jak i przytaczany wcześniej  Zbigniew Jacniacki, buntujący się przeciw BZDURZE nauczanej przez PawłaJestem niewolnikiem, sługą PANA … cóż, ode mnie nic nie zależy…”. Warto też oglądnąć krótki filmik na ten temat z polskimi napisami tutaj.

W przeciwieństwie do poglądów wysłowionych w powyższym filmie przez anglojęzycznych wrogów starotestamentowej religii, to totalne uzależnienie się od zewnętrznego „boga” zachwala zarówno XIX-wieczny ewangelista J.N. Darby, jak i współczesny behawiorysta B.F. Skinner. Trzeba tutaj podkreślić, że dla Skinnera tym kontrolującym totalnie zachowanie się jednostek, bynajmniej nie transcedentalnym „bogiem” jest dobrze wrośnięte w ustrój kapitalistyczny ztechnicyzowane NADSPOŁECZEŃSTWO – jest to termin Aleksandra Zinowiewa, określający bardzo wąską ELITĘ PIENIĄDZA, jej podległych tajnych służb oraz mediów. I ten KOLEKTYWNY (MIKRO)ROZUM (to z kolei opinia Johna McMurtry), przenosząc w „niebyt” niewygodne jednostki (patrz casus Andrzeja Leppera w Polsce), wymusza „political correctedness” miliardowych mas ludzkich, niezależnie od ich narodowości, płci oraz rasy. Tę psychiczną „urawniłowkę”, mas czczących jednego tylko „boga”, zapowiedział już apostoł Paweł „nie będzie żyda ani greka, ani mężczyzny ani kobiety, ani wolnego ani niewolnika, wszyscy będziecie razem w DZIECIĄTKU Jezus”.

Dlaczego tendencyjnie podstawiłem „dzieciątko Jezus” zamiast „Pomazaniec (Chrystus) Jezus” w tym zdaniu apostoła planującego stworzenie Nowego Izraela opartego na „tęczowym” gender i braku jakiegokolwiek istotnego społecznego zróżnicowania? Bóg przecież jest NIEZMIENNY, a ponieważ Ojciec jest równy Synowi w teologii chrześcijańskiej, więc „dzieciątko Jezus” znaczy to samo co dojrzały (do zaplanowanej dlań śmierci męczeńskiej) Chrystus Jezus. I tyle i nie ma dalszej dyskusji. (Zapłodnione) Jajo jest równe kurze  i w tym tkwi cała Mądrość Kościoła (patrz „Deklaracja Praw Człowieka Embrionalnego” http://markglogg.eu/?p=493).

Oczywiście to, co powyżej napisałem, to jest ŚWIĘTA DZIECINNADA, gdy jesteśmy noworodkami to myślimy tylko o tym by się nassać łatwostrawnego mleka, a w wieku nieco starszym po prostu jesteśmy głupi, mamy bardzo naiwne wyobrażenia o świecie, wierzymy w bajki, w anioła stróża, w piekło itd. Ten „chrześcijański” plan zrównania ludzi wszystkich gender, ras oraz wieków (łącznie z ludzkimi embrionami), to jest właśnie ta ANTYZOOLOGIA, która się przebija zarówno przez „Noama Chomsky’ego próbę rewolucji naukowej” (patrz Część Pierwsza obecnego tekstu) jak i przez znamienną wypowiedź Apostoła w 1 rozdziale 1 Listu do Koryntian: „Bóg (ten TRANSCEDENTALNY) wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata (‘oczy świata’ to są właśnie wszystko widzące „oczy” boga IMMANENTNEGO), aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć (na przykład wybrał małe pasożyty, by poniżyć ludzi silnych i twórczych); i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, CO NIE JEST (czyli chimerę boga TRANCEDENTALNEGO) wyróżnił Bóg, by TO CO JEST (boga IMMANENTNEGO) UNICESTWIĆ, tak by się żadne stworzenie (zoon, czyli żywina) nie chełpiło wobec Boga (tego przez klechów zmyślonego).” (1 Kor. 1, 27-29)

Jest to bardzo znamienne zdanie, gdyż potwierdza ono APOSTOLSKI PLAN DLA LUDZKOŚCI, dokładnie ten, który został wyśpiewany w zakopiańskich „Człapówkach”: „Odkrycie to ma być zakrycie, a wyjaśnienie to ma być zaciemnienie, czego nie ma to istnieje, a co istnieje to tego nie ma”. I już. I nie ma dalszej, ani z klechami, ani z żydodarwinistami dyskusji.  Żadnej żywinie nie wolno dokonywać samodzielnie jakiegoś twórczego skojarzenia, zezwalającego na lepsze zrozumienie – a zatem i przystosowanie się – do jej otoczenia. Dlaczego? Bo swymi „odkryciami” mogła by się ona zacząć chełpić, na przykład skojarzeniem, że TRANSCEDENTALNEGO Boga Stwórcę sobie chytrzy kapłani zmyślili po to, aby ich za to czczono (za napisanie – i to w sekrecie – tego właśnie zdania terroryzujące ludność polskie klechy skazały na śmierć Kazimierza Łyszczyńskiego w 1689 roku).

Intelligent Project” made ii USA, czyli o tym jak zamienić Ludzkość w Planetarnego Raka

Powróćmy jeszcze do stwierdzenia, że „(Bóg) wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć”. Ta często przez Apostoła deklarowana „niemoc” („I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem”) to jeszcze jeden rys charakterologiczny wojowniczego Szawła alias Pawła. Otóż ten żydowski „mały człowieczek” (to znaczy właśnie Paulus, w jednym ze swych listów apostoł się tłumaczy znającym go osobiście czytelnikom, ze swego niepozornego wyglądu), doskonale się wpisuje w Mullinsa/LaPage opis „cyklu życiowego biologicznego Żyda”:  „W ciągu całej historii był on zawsze mniejszy i słabszy od swojego gospodarza a mimo to często go zwyciężał. Mały Dawid zwyciężył potężnego Goliata, (…) Oczywiście, Dawid to mały pasożyt a Goliat to duży gospodarz, który został powalony zanim jeszcze zdążył wykorzystać swoją fizyczną przewagę nad drobnym Dawidem.”

Dlaczego małoduszność (micropsychos) zwycięża nad wielkodusznością (megalopsychos)? Według wielbionego zarówno przez żydów jak i chrześcijan Testamentu Boga Izraela mały dureń i tchórz ma przewagę nad człowiekiem Cnoty, czyli męstwa i mądrości, którego miejsce jest… na krzyżu. To zjawisko nie zawsze miało miejsce i to jest problem CAŁKOWICIE ZOOLOGICZNY. I to do tego stopnia że możemy go obserwować na swoim własnym ciele. Otóż Mullins/LaPage pomijają w swych opracowaniach problem pasożytów, które „samorodzą” się wewnątrz żywych organizmów, jako agresywna tkanka rakowa. Na ten temat panuje wydany przez mafię żydo-darwinistów ZAKAZ PUBLIKACJI, istny „Firewall” (,zapora sieciowa’) chroniąca mózgi biologów i lekarzy przed zagrażającymi im mikrocząsteczkami Informacji – choć profesor Daniel Zagury z Uniwersytetu Paryż VII już dokładnie 35 lat temu powiedział mi, że proponuję bardzo adekwatne wytłumaczenie genezy nowotworów.

Jak bowiem można eksperymentalnie uzyskać guz nowotworowy tkanki mięśniowej bardzo młodych ssaków? Po prostu raniąc zwierzątko pobiera się wycinek takiej tkanki i hoduje się ten wycinek, karmiąc osoczem, przez kilka tygodni w szklanym naczynku Petri – w którym, nie czując wokół siebie ani nerwów ani innych komórek pobudzających te izolowane komórki do akcji, tylko jedzą one i mnożą się bo nic innego nie mają do roboty. A po dwóch lub więcej miesiącach taki, sztucznie odhodowany w izolacji wycinek tkanki wszczepia się z powrotem pod skórę macierzystego zwierzęcia. Ponieważ przez wielotygodniowy okres życia w izolacji, pobrane komórki „odzwyczaiły się” (genetycznie!) od wspólnej aktywności tkanki mięśniowej, to po do niej powrocie rozpoznają ją już jako „obcą”, zachowując swój, reaktywowany w okresie izolacji, wczesno embrionalny trend do namnażania się, tworząc guz nowotworowy pod skórą zwierzęcia na którym robi się taki eksperyment.

Dość podobnie wygląda schemat powstawania „naturalnych” nowotworów, bez udziału zewnętrznego eksperymentatora. Mianowicie w trakcie wykształcania się poszczególnych tkanek organizmu, komórki poprzez wzajemne współdziałanie –  czyli rodzaj treningu – „uczą się” swych specyficznych dla danej tkanki funkcji. (Jak pamiętamy z Części Pierwszej, według lingwisty Noama Chomsky’ego to ZJAWISKO TRENINGU tkanek NIE ISTNIEJE w przypadku naszego zwykłego uczenia się języka, uczenia się, które wymaga po wielokroć powtórzonych poruszeń języka w gębie.) W czasie takiej wewnętrznej „musztry” tkanek – którą to musztrą „dyrygują” wykonywane przez nas ruchy, chociażby naszego języka w otworze gębowym – nie wszystkie komórki tkanki osiągają swą pełną specjalizację, zawsze pozostaje pewna niewielka, mniejsza zazwyczaj niż 1 procent RESZTA „leniwych komórek”, które zachowały swój trend do wczesno embrionalnego, egoistycznego rozmnażania się. Ten trend przez wiele kolejnych lat jest „przyduszony” obecnością innych komórek w ich otoczeniu oraz immunologiczną „policją” neutralizującą działalność w organizmie ciał obcych. (Dla zainteresowanych dalsze szczegóły „inicjacji + promocji” nowotworów w Przypisie 2[ii])

Jak ta metoda hodowli nowotworów ma się do metod wychowania ZOOLOGICZNYCH ŻYDÓW?

Otóż nazwa ‘faryzeusze’ sekty wśród której wychowany został Szaweł znany jako Paweł ,pochodzi od hebrajskiego słowa peruszim – “oddzieleni”, “odłączeni”, czyli po prostu samo-hodowani w sztucznie stworzonych warunkach izolacji od całości społeczeństwa. Stąd też, podobnie jak u tych wycinków tkanek hodowanych w izolacji od organizmu w naczynkach Petri, manifestuje się ich poczucie „obcości” w narodach w których żyją i w których żerują, głównie za pomocą opisanej przez Feliksa Konecznego socjotechniki „podwójnej moralności” potocznie zwanej faryzeizmem. W szczególności rzeczony Szaweł alias Paweł dumny był z tego, że należy do RESZTY Izraela, dosłownie tak, cytuję: „Pozostawiłem sobie siedem tysięcy mężów, którzy nie zgięli kolan przed Baalem. Tak przeto i w obecnym czasie ostała się tylko Reszta wybrana przez łaskę  (MG – to jest przykład „bożego wybraństwa”, które u Darwina uzyskało status Naturalnego Doboru). Jeżeli zaś dzięki łasce, to już nie ze względu na uczynki, bo inaczej łaska nie byłaby już łaską. (Rz. 11, 4-6)”

Ten znienawidzony  bóg „Baal” dwa tysiące lat temu dla ortodoksyjnych Żydów w Jerozolimie to był bóg żywiołu HELLEŃSKIEGO, z jego umiłowaniem logiki, dążeniem do poznania i świata i siebie samego, oraz głupią – według faryzeuszy – etyką „nie czyń drugiemu co tobie niemiło”. I w tym okresie, jak zauważa to Apostoł, już chyba większość dorosłych mieszkańców Jerozolimy DOJRZAŁA, dzięki kontaktom z diasporą grecką, do tego by wykształcić u siebie etykę godną homo sapiens. Pozostała jednak RESZTA zatrzymanych w swych „embrionalnych” na świat poglądach i do tych „7 tysięcy którzy nie zgięli kolan przed Baalem” (ponoć to była sekta Aaronitów) zaliczył się Święty Paweł, wtedy jeszcze Szaweł, podobny niechętnemu nauce matematyki i logiki uczniowi współczesnego liceum. I to dzięki ŁASCE NIC NIE ROBIENIA ze swymi „embrionalnymi” poglądami, stał się on, w warunkach ogólnego rozprężenia związanego z upadkiem Izraela w roku 70, PREDESTYNOWANYM do roli, jak to ładnie ujął papież Benedykt XVI, „Pierwszego po Chrystusie” krzewiciela chrześcijaństwa. Po francusku to znaczy chrétienité, skąd z czasem pojawił się neologizm crétinité, po polsku KRETYNIZM. I mamy tego bio-psychicznrgo zjawiska dzisiaj opłakane skutki.

Co bowiem powoduje, że zarówno komórki naszych organizmów jak i my sami przejawiamy obecnie wyraźną tendencję do uwstecznienia naszej wewnętrznej organizacji, w tym i organizacji połączeń w korze mózgowej? (Jest to dokładnie to, co Changeux nazwał „uczeniem się poprzez eliminację” połączeń międzyneuronalnych – patrz CZĘŚĆ PIERWSZA.) Używając języka świętego Pawła, jest to wywołana dostępem do TECHNIKI, ŁASKA braku potrzeby wykonywania wielu wysiłków, do jakich byli przyzwyczajeni nasi poprzednicy, a często i my sami do bardzo niedawna. By wskazać tutaj na takie popularne ułatwienie jak zwykły kalkulatorek, ŁASKA którego używania „wypróżnia” nasze i naszych dzieci mózgi z umiejętności dokonywania bardziej złożonych działań matematycznych – a zatem i logicznych. Podobna sprawa jest z ŁASKĄ POSIADANIA PIENIĘDZY – ileż to trudów w życiu oszczędza sobie człowiek, którego stać na to by kupić sobie na przykład bilet lotniczy do Zurichu i nie musieć się męczyć w autobusie lub pociągu przez całą dobę by tam dotrzeć z Polski.

Co więcej ŁASKA KOMFORTU komunikacji na odległość, zwalnia nas od uciążliwości konfrontacji naszych poglądów „twarzą w twarz”, stwarzając łatwość rozpowszechnienia  oraz akceptacji w masach poglądów i opowiadań bardzo „zdziecinniałych”, jak to sławne spotkanie Mojżesza z bogiem Jestem który Jestem zza Gorejącego Krzaka. Gdy zaś, wskutek intensywnego samo-zamknięcia się w izolowanych od Przyrody siedzibach („my home is my castle!”) zanikają bezpośrednie więzi międzyludzkie, to i zmniejsza się możliwość STWARZANIA, w ludzkiej społeczności, bardziej DOJRZAŁYCH poglądów. Charakterystyczna dla społeczeństwa burżuazyjnego ATOMIZACJA sprzyja proliferacji postaw samozamykającego się w sobie egoizmu, jak gdyby powielając transformację nowotworową „uwsteczniających się” komórek tkanki ssaków trzymanych ODDZIELNIE „in vitro” w szklanych naczynkach Petri. Patrz rycina porównawcza transformacji tumoralnej zespołów maleńkich komórek embrionalnych z transformacją wielkich zespołów ludzkich trzymanych w sztucznych warunkach „in vitro” – dosłownie „w szkle” – w izolacji od Przyrody:

(z książki M.G. „Atrapy i paradoksy nowoczesnej biologii – teoria różnicowania się i uwsteczniania organizmów”, Kraków 1993).

I właśnie w takich, STWORZONYCH LUDZKĄ PRACĄ, komfortowych warunkach, z przyczyn CZYSTO ZOOLOGICZNYCH pojawiają się niskozróżnicowane ludzkie grupki (sekty oraz kościoły, a następnie organizacje masońskie oraz mafie), traktujące zarówno otaczającą je społeczność jak i całą przyrodę jako ŻER dla ich nigdy nie nasyconych, rosnących wraz z czasem potrzeb prymitywnej dominacji. Dominacji przypominającej terror ŚLEPEGO RAKA podbierającego pokarm zdrowym tkankom. Jak to zauważył już ponad 160 lat temu nie znający bliżej biologii Karol Marksspołeczeństwo burżuazyjne (tj. „obywatelskie”) ze swych własnych trzewi rodzi Żyda wciąż na nowo”. A zatem z przyczyn czysto biologicznych (czyli wskutek działania zapoznanych obecnie IMMANENTNYCH PRAW ZOOLOGII LAMARCKA) nie ma żadnych szans by uwolnić się od PASOŻYTNICZEGO ŻYDOSTWA bez podważenia burżuazyjnego kultu T-P-D, czyli TECHNIKA-PIENIĄDZ oraz DUPA KOMFORTU się domagająca. I tyle i dalszej dyskusji nie ma. Albo „zabijające nas od wewnątrz” niewolnictwo T-P-D w ponadnarodowym NOWOTWORZE zwanym „liberalną demokracją”, albo wolność od żydostwa w zepchniętych obecnie na margines ustrojach zwanych „łajdackimi”. Tertium non datur.

Intelligent Project” PRZYMIERZA Z GŁUPCEM po Potopie roku -2015

 Starożytny Ksenofanes zauważył,, że „i krowy, gdyby potrafiły mówić, stworzyły by boga na obraz i podobieństwo swoje”. A zatem i sztucznie „udziecinnieni” – wskutek ciągłego przebywania w izolacji swych gett i ograniczania wzroku do lektury wciąż tego samego prymitywnego Pisma – prorocy Izraela stworzyli swego boga na obraz i podobieństwo swych EGOISTYCZNYCH, sztucznie przetrzymanych z okresu dziecięctwa, rojeń o panowaniu nad światem. Przytoczę jeszcze raz istotny fragment „Przymierza Noego”, jakie Noe ponoć zawarł z Bogiem po Potopie. (Samo to opowiadanie jest typowym biblijnym blefem, nawet gdyby woda zalała całą Ziemię, to okres Potopu przeżyły by liczne wodno-ziemne zwierzęta: nie tylko foki, ale i wydry, bobry a nawet i niedźwiedzie polarne, nie mówiąc już o ptactwie od mew zaczynając na kaczkach kończąc – co za GŁUPOTA to opowiadanie!)

Ten zmyślony przez starożytnych Inwestorów w ludzką naiwność „bóg” powiedział do Noego: „Wszelkie zaś zwierzę na ziemi i wszelkie ptactwo powietrzne niechaj się was boi i lęka. Wszystko, co się porusza na ziemi i wszystkie ryby morskie zostały oddane wam we władanie.” Z jakichś przyczyn to „Przymierze z Bogiem” bardzo się spodobało papieżowi Janowi Pawłowi II, tak iż z hasła „Panujcie nad ziemią”  uczynił motyw przewodni encykliki „Laborem exercens” z 1981 roku. Wobec „boga” Noego  nie wszystkie zwierzęta człekokształtne są równe, „równiejsze” są bowiem te, którzy są w „łasce u Boga” i bez większych wysiłków panują nad innymi „zwierzętami” (bestiami) – tak w Biblii  a następnie i w Talmudzie nazywa się ludzi umysłowo dojrzałych a dodatkowo silnych i odważnych (patrz „Objawienie” św. Jana, w którym „bestią z morza” jest Rzym z jego cnotą „virtus” czyli męstwa).

Z tego właśnie, zoologicznego powodu cały wysiłek genetycznie mikromózgowego (microcephalian) żydostwa od blisko 3 tysięcy lat koncentruje się na tym, aby te  „zwierzęta z ludzkimi twarzami” zgnoić, człowiekiem opatrzonym „bożą łaską” jest NIERUCHAWIEC, który minimalnym wysiłkiem te „zwierzęta” sobie  czyni poddanym. A to właśnie jest BANKIER, który „nic nie robiąc się bogaci”, za co kazał go znienawidzić Arystoteles. I bankierzy dzisiaj, w społeczeństwie obywatelskim, stali się „nieruchomymi poruszaczami ludzkości” jak to chyba każdy już zdążył zauważyć. Zarówno te powtarzane, w celu pobudzenia wewnątrzspołecznych procesów rakotwórczych „terapie szokowe”, jak ta w Polsce na początku lat 1990 a na Ukrainie i dzisiaj, jak i te wielkie zamachy  terrorystyczne (9-11-2001; malezyjski Boeing w lipcu, Charlie Hebdo dwa tygodnie temu) przygotowujące preteksty do kolejnych wojen, to są kolejne „bankierskie światowe ustawki”. Tak aby zgodnie z „Przymierzem z Bogiem” Naród Wybrany zapanował jako samo wielbiący się TYRAN na całą Ziemią i „aby każde zwierzę was się bało i lękało” jak to pięknie „Bóg” ogłosił czytaczom Przymierza Noego.

Ideałem dzisiaj jest NIERUCHAWY WEGETATOR i listę takich „najlepiej wegetujących” frajerów ogłasza amerykański „Forbes” co kilka miesięcy. Dlaczego to są „wegetatorzy”? Bo wegetują oni w do tego stopnia sztucznym otoczeniu, że praktycznie poza ich „szklane naczynka Petri” samodzielnie nie potrafią się poruszyć, nie znają na przykład PRZYGODY przedzierania się, o głodzie, przez tundrę Alaski, wśród stad łosi, rozlewisk bobrów w towarzystwie nie wytępionych jeszcze niedźwiedzi grizzly.

Kogo MUSZĄ czcić „wegetatorzy”? Oczywiście najbardziej Nieruchomego a więc byt, który w procesie koniecznej z czasem atrofii zupełnie „wypróżnił się” się ze sterujących ruchami neuronów. I to jest właśnie ten „Bezmózgowy Stworzyciel” którego naukową laudację napisał Richard Dawkins pod tytułem „Ślepy Zegarmistrz” i którego czci, pod nazwą STATYK, bardzo wpływowa w USA i w świecie sekta Scientologów. Do tej super-bogatej sekty należy premier Ukrainy Arsen Jaceniuk i przez jakiś przypadek kilka dni temu, „gajowy Marucha” opublikował, na swym portalu, zdjęcie „drugiej twarzy” tego ukraińskiego, wpływowego na los jego kraju premiera-scientologa:

Patrząc na to eleganckie zdjęcie możemy sobie przypomnieć z własnej młodości, że ta „druga twarz” człowieka w istocie jest bardzo słabo unerwiona, nieczuła na rozmaite klapsy i wstrząsy upadków i uwielbia właśnie SIEDZENIE, czyli bezruch (w jakim tkwi aktualnie czytelnik tego tekstu). Bez większej przesady możemy powiedzieć, że to jest właśnie twarz „Boga Świata” (hebr. Adon Olam) w Trójcy T-P-D Jedynego. Ta wspólna wszystkim płciom, rasom, oraz wiekom ludzkich populacji, „ukryta twarz Boga” różni się niewątpliwie od twarzy proroka Mojżesza (?) wyrytej na jakimś architektonicznym detalu, zapewne współczesnej synagogi, jako że wewnątrz Gwiazdy Dawida. To zdjęcie też wkleił na swój portal nasz „gajowy Marucha” kilka dni temu:

Ten wizerunek brodatego satyra z oślimi uszami, pokrywa się nie tylko z moim opisem „boga Izraela” w formie GŁUPCA (ośle uszy) pozorującego na DIABŁA (rogi), ale i z  wykonanym przeze mnie pół roku temu, kolażem postaci „boga” Dniepropietrowskiego Kaganatu, bankiera i gangstera Igora Kołomojskiego, właściciela terrorystycznych oddziałów tak zwanego „Trzeciego Sektora”:

a tym kolażu mamy historię ostatniego stulecia Ukrainy, przedstawioną – zakazanym przez ortodoksyjny Dekalog – pismem obrazkowym. Przeglądając rozmaite zdjęcia spostrzegłem, że tym starożytnym typem znaków można opowiedzieć i historię ostatniego stukilkunastolecia mego rodzinnego Podhala:

Otóż na Giewoncie w roku 1901 zmontowano, ponoć skopiowany z hinduskiej mitologii, żelazny OŚMIORAMIENNY krzyż, wykorzystany jako symbol także przez sektę Scientologów. Jak to wyczytałem kilka lat temu w lokalu tej sekty w Sion w Szwajcarii, jej członkowie czczą boga o nazwie STATYK, czyli byt kompletnie nieruchomy, a zatem pozbawiony neuronów koniecznych do jego poruszeń. Patrząc szerzej jest to po prostu starożytny Mamon, bóg-Pieniądz, Nieruchomy Poruszacz miliardów obecnie ludzkich istnień. I niestety mieszkańcy Podhala, właśnie od momentu instalacji tego „chrześcijańskiego” krzyża na Giewoncie, takimi podobnymi do Żydów, mamonistami się stali: by wymusić „boży bezruch” przyjeżdżających do Zakopanego narciarzy, górale – z mej własnej rodziny – pozamykali przebiegające przez ich grunta trasy zjazdowe z Gubałówki (na co mój dziadek jeszcze przed wojną, po wybudowaniu kolejki na Gubałówkę zezwolił).

I co z tym fantem „judaizacji, czyli po prostu mamonizacji chrześcijaństwa jak to już Karol Marks zauważył – robić?

Pozwolę sobie przypomnieć, co  mi przekazał mój wujek a jednocześnie mój OJCIEC CHRZESTNY, 93-letni obecnie Mieczysław Gąsienica-Samek, zasłużony dla barw Polski narciarz lat 1940/50 a potem uczestnik naukowej wyprawy na Spitzbergen i prac geodezyjnych w kilku byłych francuskich koloniach. Otóż niedawno powiedział mi WSZYSTKO CZEGO NAUCZA KOŚCIÓŁ TO LIPA. I dokładnie te same słowa usłyszałem kilka lat wcześniej od dra filozofii i znakomitego pedagoga Stanisława Cieniawy, pochodzącego z podkarpackich chłopów i urodzonego bodajże w tym samym roku co mój chrzestny. Kościół to organizacja, której jedynym celem istnienia jest ZACIEMNIENIE RZECZYWISTOŚCI, „Rozjaśnienie to zaciemnienie, a (od grzechu życia) zbawienie to (samo)uśmiercenie (kenozą zwane)” jak to śpiewają w „Człapówkach”. Po prostu Kościół to jest zrodzony z toksycznych oparów judaizmu Ślepy Pasożyt, który swą obłąkaną ANTYZOOLOGIZMEM działalnością MUSI doprowadzić Planetę Ziemia do unicestwienia. Co dostrzegł już Jean Baptiste de Lamarck dokładnie 200 lat temu. Jakie środki zatem, przeciw temu nowotworowi zastosować?

Obecnie mój OJCIEC CHRZESTNY jest najstarszym seniorem mej dość licznej rodziny przy ulicy Do Samków – a chyba też i najstarszym seniorem w całym Rodzie Gąsieniców. A więc górale winni się z jego AUTORYTETEM liczyć i spoglądając na krzyż na Giewoncie mieć poczucie co ten SYMBOL NIERUCHOMEGO, BEZMÓZGOWEGO BOGA oznacza. A jak się oczyści ROZUM od zabijających odruchy racjonalnej myśli wirusów, to i to życie może stać się jaśniejsze dla przyszłych pokoleń – oby tak się stało.Przypominam, swastyka to indo-europejski znak szczęścia „które kołem się toczy”; Nestorianie, wyrzuceni z oficjalnego Kościoła na „soborze Zbójeckim” w 431 roku, wstawiali swastyki w grecki Krzyż Virtuti Militari. (Patriarcha Konstantynopola Nestoriusz utrzymywał, że Jezus Chrystus – dosł. Boży Pomazaniec – ani się nie urodził Bogiem, ani jako Bóg na krzyżu umarł, co zresztą sam Jezus potwierdził w odnotowanych przez Ewangelistę słowach „Boże, mój ty Boże, czemuś mnie opuścił”.)
 

Addendum

Sformalizowane przez Martina Lutra, na podstawie „mądrości bożej” Apostola Pawła, protestanckie „5 solas” reprezentują się następująco:

  • SOLA SCRIPTURA — “Bracia, abyście na nas się nauczyli nie rozumieć więcej ponad to, co napisano” (w Hebrajskich świętych księgach, w tym i w moich Listach – św. Paweł samozwańczy Apostoł, I w. n.e. – 1 Kor 4:6)
  • SOLA FIDE – “Wiemy jednak, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia nie dzięki spełnianiu uczynków [...] Dostępuje go tylko dzięki zawierzeniu Jezusowi” (św. Paweł samozwańczy Apostoł, I w. n.e. – Gal 2:16)
  • SOLUS CHRISTUS — “Gdyż jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus” (św. Paweł samozwańczy Apostoł, I w. n.e. – I Tim 2:5)
  • SOLA GRATIA — “Gdyż z łaski jesteście zbawieni, przez wiarę. Nie jest to waszym osiągnięciem, ale darem Boga. Nie stało się to dzięki uczynkom [...] A jeśli z łaski, to nie ze względu na uczynki, bo inaczej łaska nie byłaby łaską” (św. Paweł samozwańczy Apostoł, I w. n.e. – Ef 2:8.9; Rz 11:6)
  • SOLUS LABOR — TYLKO PRACA roboto-podobna: “Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je!” (św. Paweł samozwańczy Apostoł, I w. n.e. Tes 3:10-11)

W momencie opuszczenia „świateł Biblii”, przez wychowanych w kulturze protestantyzmu darwinistów, te „5 solas” protestantyzmu uległy przystosowawczej transformascji  w „5 solas” neodarwinizmu:

  • 1.                  Sola scritura (neo)darwiniana admissibile est – tylko pisma neodarwinistów są akceptowalne w naukowych instytutach
  •  2.                  Solus multiplicatium esentia vitae est – tylko rozmnażanie się jest istotą życia
  • 3.                  Soli geni charactere individuum determinant – tylko geny określają character osobnika
  • 4.                  Solus incidentes species novus creatio – tylko przez przypadek pojawiają się nowe gatunki
  • 5.                  Sola selectia naturalis motor evolutio est – tylko dobór naturalny jest motorem ewolucji

[i][i]  Przypis 1: Feminizacja orz sterylizacja jako produkt uległości pasożytom. Mullins /La Page zwracają uwagę w swym opracowaniu, że pasożyty – a następnie i ich żywiciele – by się wzajemnie przystosować mają/nabierają MIĘKKIEGO „zniewieściałego” charakteru, co w szczególności widać w przypadku kolonizacji krabów przez opisanego już przez Karola Darwina pasożytniczego wąsonoga (cirripedia) zwanego Sacculina (worecznica): „W interesie pasożyta leży, aby jego żywiciel żył jak najdłużej, toteż Sacculina nie atakuje ważnych i niezbędnych dla życia kraba narządów, a więc układu nerwowego, krążenia, oddechowego i pokarmowego. (…) W wyniku więc niszczycielskiej działalności pasożytniczego wąsonoga uwstecznieniu ulegają u kraba znamiona samcze, a więc szczypce i narządy kopulacyjne, a na ich miejsce pojawiają się cechy płciowe samicze. W ten sposób więc krab – samiec, zaatakowany przez pasożytniczego wąsonoga Sacculina, staje się podobny do samicy swego gatunku. Opisane zjawisko w biologii nosi nazwę kastracji pasożytniczej.” (Więcej na temat genezy “obrzezki męskich organów płciowych” aplikowanej kolonizowanym narodom przez Naród Wybrany pisałem, niestety po angielsku, w tekście „The Origin (Genesis) of the Chosen People Super Species” z 2011 roku (http://markglogg.eu/?p=164 ).

Interesującym jest, że w ciągu ostatniego półwiecza ilość żywych plemników w spermie statystycznego Polaka zmniejszyła się aż 2,5 raza! (z 50 na 20 tysięcy w 1 cm3 spermy), co jest dobrym przykładem wzmiankowanej „kastracji pasożytniczej Polaków”, mającej ułatwić im „wpasowanie się” w SPOŁECZEŃSTWO GLOBALNE. Ten trwający od około 40 już lat atak zfeminizowanego „Narodu Wybranego” na ludy Europy Wschodniej nosi oficjalną nazwę  „Soft Power” i w Europie Wschodniej specjalizuje się w nim Fundacja Sorosa/Batorego. (Nb. jej aktualnym prezesem w Polsce to Aleksander Smolar, mój kolega z czasów emigracji w Paryżu pod koniec roku 1979; jego brat Eugeniusz zamieścił mi nawet w „Aneksie” Uppsala, nr 10, 1974, artykuł na ten temat pod tytułem „Inwazja kastratów”).

[ii] Przypis 2: „Wyrwanie się na wolność” wczesno embrionalnych, iście „biblijnych” programów „mnożenia się i zagospodarowywania” dojrzałego organizmu przez te uwstecznione w rozwoju RESZTKOWE KOMÓRKI jest możliwe w kilku wypadkach.  Bądź jest to osłabienie, wraz z wiekiem układu immunologicznego, bądź jego „niedotrenowanie” w młodości wskutek braku w otoczeniu wystarczającej do go pobudzania bodźców, bądź „zaspanie” (rodzaj śpiączki) tej „policji” wskutek braku jej wykorzystywania w wieku dojrzałym, w trakcie życia – zwłaszcza obecnie „na Zachodzie” – w kompletnie sterylnym środowisku hipermarketów, itd. (Stąd przecież obserwuje się, wcześniej nieznane zjawisko epidemicznego ujawnianie się rozmaitych nowotworów, na przykład mego ‘chłoniaka płaszcza’,  w coraz to młodszym wieku).

No i oczywiście mamy też możliwość tak zwanej „inicjacji” nowotworów przez rozmaite czynniki agresywnie zaburzające metabolizm tkanki do którego ona przywykła: są powtarzające się obrażenia cielesne, na przykład drażnienie płuc „igiełkami’ azbestu, spalające wnętrzności napromieniowania po których zniszczenia trzeba regenerować, szoki temperaturowe, podrażnienia chemikaliami, inwazje „rozrywających” komórki, wirusów nawet tych nie zawierających onkogenów, a także  przekarmienia organizmu które dostarcza nadmiar pożywienia dla tej RESZTY niezróżnicowanych komórek, czyhających by się „rozmnożyć i zapanować” nad otaczającym je mikro światem. (Głodówkami i dietą w istocie można „wygłodzić” pewne początkowe formy nowotworów.)

 

Posted in POLSKIE TEKSTY, religia zombie | Leave a comment

Nowy Rok 2015: semper in altum – i w (cmentarny) dół z żydo-darwinizmem!

Nowy Rok 2015: semper in altum – i w (cmentarny) dół z żydo-darwinizmem!

No cóż, nadszedł Rok Pański 2015 (a mój „ludzki” rozpoczął się rok 73), w Zakopanem 2 stycznia odwilż, ma forma fizyczna (w tym wieku warto się nią chwalić) niezła, rano po przebudzeniu mówię do siebie „małpa na drążek!” poczym „małpa” drzwi do ogrodu otwiera i aż 4 razy me 87 kilo wagi na tym drążku, na świeżym powietrzu podnosi. Po czym w południe biegnie (już nie „naga małpa” ale odziany przystojnie obywatel) na basen COS pod Krokwią, gdzie samotnie (w stutysięcznym obecnie Z-nem chętnych do pływania za 7 lub tylko 5 zł/godz. nie ma), przepływa 1000 m w 36 minut. Ale potem co? Nie samym obiadem przecież emerytowany nauczyciel akademicki żyje.

W noc  sylwestrową, na około godzinę przed północą, zadzwonił do mnie (młodszy) kolega z Krakowa, z pretensjami dlaczego nic, z okazji Świąt i Nowego Roku, w tak zwaną „sieć” i do korespondentów oraz znajomych nie wysłałem. Zawiadomiłem go, że jednak coś, dla znających język PANA (PÓŁGŁÓWKÓW) ZASTĘPÓW, wysiedziałem przed kompem, nawet z ilustracją mych życzeń zrobioną w MS Paint. (W tym „chanukowo-bożonarodzeniowym” artykule, zatytułowanym „« La requilibration majorante » czyli Cudowna Zasada Życia, Wzrostu oraz Inteligencji” sugerowałem, że tak zwany „Inteligent Project” cechuje tylko USTROJE OŻYWIONE, a nie jakiejś egzosomatyczne „transcedentalne” żydowskie – względnie darwinowskie – chimery, zwane Pan Świata – Adon Olam, względnie Naturalny Dobór)

A oto kopia mego „malunku”, będąca superpozycją wykonanych przez internetowego anonima „światełek Chanuki” i odznaki 4 pułku Strzelców Podhalańskich. Całość z dopiskiem „Semper In altum” i noworocznym, pobożnym życzeniem zdołowania, dotkniętych  zaraźliwym rakiem mózgu ŻYDO-DARWINISTÓW w bieżącym, 2015 roku:

Dlaczego na tych „żydo-darwinistów” się tak uwziąłem, i dlaczego im przypisuję większość OBIEKTYWNYCH nieszczęść na świecie? I to nieszczęść nie tylko ludzkich, ale i innych gatunków co szlachetniejszych zwierząt –za wyjątkiem odmian niskozróżnicowanych i pasożytniczych, jak na przykład tkanka rakowa, która w CYWILIZACJI ŻYDO-CHRZEŚCIJAŃSKIEJ ma się doskonale i wciąż przybiera na wadze. (Wielu czytelników tych słów doświadcza – lub doświadczało – przyrost tej tkanki na sobie, autora tych zwierzeń włączając.)

A. Nihilizm egzystencjalny  – czyli brak wartości życia – w zmatematyzowanych Teoriach Ewolucji

Tę cechę teorii ewolucji dominującej obecnie w Zakładach Naukowych zauważyłem już lat temu 38, gdy rozpocząłem w Genewie studia doktorskie w zakresie genetyki populacji pod kierownictwem znanego matematyka (i publicysty naukowego) Alberta Jacquarda. „Matematyczna” teoria ewolucji zakłada bowiem 1/ całkowitą niezależność procesów mutacji genetycznych od poczynań zoon (żywiny) w otaczającym ją środowisku, oraz 2/istnienie zewnętrznej siły, zwanej Naturalną Selekcją, która „dobiera” losowo powstające warianty żywiny do dalszej proliferacji. Samo zachowanie się w świecie zwierząt, jako zdeterminowane przez ich „biologiczne dziedzictwo”, jest zupełnie pozbawione znaczenia w ramach tej zmatematyzowanej, tak zwanej neodarwinowskiej, teorii ewolucji (Haldane 1934).

Napisałem wtedy (po angielsku) artykuł na ten temat i sympatyzujący z mymi poglądami profesor Jacquard przekazał go swej znajomej antropolog w Paryżu (nazwiska zapomniałem). A która tę mą powyższą tezę zreferowała w swej kolejnej książce. Czyli nihilizm neodarwinizmu jest rzeczą znaną, przynajmniej w wciąż zawężającym się kręgu kultury francuskiego języka. Pozwolę sobie tutaj przypomnieć, że mój późniejszy, z roku 1979, mentor w sprawach ewolucyjnych, francuski zoolog i paleontolog Pierre-Paul Grassé do końca swego, prawie 90-letniego życia utrzymywał, że darwinizm w ogóle nie bierze pod uwagę zdolności twórczych zwierząt i że cała ta teoria neodarwinowska – już za jego czasów „jedyna do pomyślenia” w terrorze naukowym USA – jest o niczym, po prostu zwykłą pozoracją. (Warto poczytać i inne opinie zebrane przez Kazimierza Jodkowskiego w jego zbiorczym opracowaniu z 1998 roku.)

B. Nihilizm charakteryzujący Teologię Zbawienia (od trudu logicznego myślenia)

W napisanej przeze mnie już w 1984 roku na zamówienie „Naszej Księgarni”, ale opublikowanej dopiero w 1993 roku książce „Atrapy oraz paradoksy nowoczesnej biologii” w „indeksie ważniejszych pojęć” tak zdefiniowałem pojęcie JUDAIZMU – starożytnej religii o charakterze wyraźnie psychopatycznym. Wykorzystywała ona pojecie boga dla usprawiedliwienia praw Narodu Wybranego do eksterminacji, względnie zniewalania innych narodów oraz kultur. (…) W ostatnich stuleciach, wraz z rozwojem sił wytwórczych, jesteśmy świadkami renesansu rozmaitych form NEOJUDAIZMU. → Darwinizm przejął i rozwinął judajską → teleologię „mnożenia się i panowania nad ziemią”, stwarzając analogiczny do Narodu Wybranego, koncept „Rasy Faworyzowanej w Walce o Byt” (jest to podtytuł książki K. Darwina „O powstaniu gatunków”).

W jaki sposób nihilizm egzystencjalny judaizmu (za wszystko jest odpowiedzialny Bóg, człowiek to tylko proch i automat do wykonywania Przykazań) zagnieździł się w Naukach Kościoła? Według mego rozeznania była to, prefigurująca dzisiejsze poczynania CIA, tajna akcja jerozolimskiego sanhedrynu pod kierownictwem jego „boga” rabina Gamaliela. Wykonawcą tego „wtrętu” propagandowego był samozwańczy „wikary Chrystusa”, znany wpierw jako „dyszący żądzą  mordu” żydowski prokurator Saul z Tarsu, a następnie jako święty Paweł. Żydowską tezę o „Narodzie przez boga Wybranym” wpisał on w swój list do Rzymian, rozdział 11, przekonując naiwnych jego czytelników o „wiecznym wybraństwie Żydów”. Mianowicie dwa tysiące lat temu, w okresie silnej hellenizacji Izraela, wielu Żydów odstąpiło od wiary w Jahwe, i jak to zauważa Apostoł „Tak przeto i w obecnym czasie ostała się tylko Reszta wybrana przez łaskę. Jeżeli zaś dzięki łasce, to już nie ze względu na uczynki, bo inaczej łaska nie byłaby już łaską.

Co to oznacza, takie całkowite oderwanie „łaski bożej” od poczynań człowieka? Na katolickim portalu „gajówka Maruchy”, we wpisie http://marucha.wordpress.com/2014/12/29/jak-chodzic-do-gory-nogami-z-biblia-w-rece/#comments, anonimowy komentator o niezbyt estetycznym pseudonimie „listwa” (@20) w ten inteligentny sposób (inteligencja pochodzi od inter-ligare, łączyć ze sobą podobne zjawiska) zinterpretował przytoczony powyżej przeze mnie (@11) fragment nauczania Pawła o łasce będącej źródłem wyższości Żydów nad gojami:

„Ten fragment wyjaśnia jakie są reguły zbawienia, wynika z nich, ze niezależnie od tego co człowiek na ziemi dokona i niezależnie od tego jakim wspaniałym by nie był , to zbawi sie tylko dzięki łasce Pana Boga, mówiąc prościej Pan Bóg zbawi gdy wpuści do nieba, gdy nie wpuści, człowiek sam tam nie wejdzie.”

Do czego „Listwa” (przedmiot nieożywiony) dodał @29: „Zbawienie polega na dopuszczeniu człowieka do wewnętrznego życia Pana Boga i uczynieniu z nas swoimi dziećmi oraz dziedzicami królestwa. Jak to może stać się bez łaski i woli Pana Boga? Niektórzy sądzą że zbawić się mogą swymi uczynkami że sami uczynią siebie zbawionymi, niezależnie co Pan Bóg na ten temat sądzi. A sami z siebie to proch marny jesteśmy.

Choć rzeczony(a?) „listwa” tego nie kojarzy, ale to jego spostrzeżenie jest bardzo zasadnym przykładem NIHILIZMU EGZYSTENCJALNEGO w traktowaniu ludzi przez Pana Boga: będziesz się uczył, zdobywał wiedzę, starał się być ludziom pomocnym w ich życiu, okraszał ich dolę dowcipem – a tu nic, PAN BÓG MA CIĘ W DUPIE, wyraźnie ma swoich „lujów” (nieuków, oszustów a nawet i psychopatów-morderców jak wspomniany apostoł Paweł), dla których zarezerwowana jest jego łaska i wieczny w niebie dobrobyt. A „jak w niebie tak i na ziemi”, to właśnie DZIĘKI BOGU (IZRAELA), wraz z obecnym RENESANSEM CHREŚCIJAŃSKIEJ WIARY doczekaliśmy się rządów ‘miłych bogu (Izraela)” oszustów oraz kryminalistów. (Tę „odwieczną” patologię żydowskiej religii zauważyli już mieszkańcy starożytnego Izraela cytowani przez proroka Malachiasza:Każdy człowiek źle czyniący jest  miły oczom Pana, a w takich ludziach ma On upodobanie.” – Mal. 2,17.)

C. Egzosomatyczny (tzn. pozaorganizmowy) „Bóg Stwórca” to z konieczności Spychacz w Ignorancję

Dlaczego tak się dzieje, że „Bóg” MIŁUJE osobniki w rodzaju biblijnej, chciwie gromadzący majątek siedzidupy Jakuba, a NIENAWIDZI jego brata, zręcznego i potrafiącego żyć bez wygód cywilizacyjnych EZAWA (Mal. 1, 2-3 i  Rz. 9, 13)? Po prostu antropomorficzny „bóg” Pisma Świętego z literackiej konieczności zabezpieczenia swego własnego istnienia, nie może nagradzać  ludzi za ich wysiłek poznawczy i za ich dążenie do życia zgodnie ze znaną w innych religiach (buddyzm, hinduizm, przed-pauliński chrystianizm, a nawet i bezbożny konfucjanizm oraz  marksizm) kantowską zasadą „nie czyń drugiemu co tobie niemiło” („Listwa” @37 i „Marucha”@38). No bo jakby Pan Bóg nagradzał ludzi za takie „bezbożne” zachowania, to ludzie szybko zaczęli by kojarzyć – jak ten grecki Ksenofanes w VII wieku pne – że antropomorficznych „transcedentalnych” bogów wymyśli sobie ludzie, a zatem i Jahwe, pozorujący na STWÓRCĘ, jest tylko Chimerą, „stworzoną przez ludzi bezbożnych, aby ich adorowano” (Kazimierz Łyszczyński, koniec wieku XVII-go; ta opinia Łyszczyńskiego odnosi się także do darwinowskiego wynalazku chimery Doboru Naturalnego, przysparzającego prestiżu tej chimery kultywatorom.

A gdy transcedentalny – czyli zewnętrzny wobec ludzi i świata – antropomorficzny „bóg” z imperatywnej konieczności zapewnienia swego własnego przetrwania, nie wytwarza bodźców, stymulujących rozwój cech kojarzonych z gatunkiem homo sapiens, to należy go traktować jako BOGA-POTWORA , stworzyciela w świecie NOWOTWORÓW IDEOWYCH będących przeszkodą w dążenia do Prawdy, Dobra oraz Piękna.  Według starożytnego Sokratesa Oiektywnym Złem jest bowiem Ignorancja, niestety przez zablokowany w swym kreacjonizmie Kościół obowiązkowo nauczana. (Warto porównać tutaj opinię, na temat kantowskiej zasady „nie czyń drugiemu co tobie niemiło”, przypomnianej w „gajówce” przez   @34 „pokój na ziemi”, z na nią odzewem, nieożywionej z definicji „listwy” (@37) , która napisała:  @ 34 pokojnaziemi.  Bzdury wypisujesz jak pierwszy lepszy matoł z Koziej Wólki. Zwłaszcza to : „Natomiast same postaci Kriszny, Buddy, Jezusa czy innych maja wiele wspólnego – przede wszystkim przesłanie, ze jedyna droga wiedzie przez poznanie siebie samego. ” Jak nie znasz co Jezus Chrystus nauczał i pozostawił to nie wypowiadaj się, A skąd to tę zasade niby złota wyciągnęłęś? (MG przypomina: był to napis na tympanonie świątyni Apollona w Delfach.)

D. Sztuczna Tęcza to znak Przymierza z Bogiem Terroru (dziś w formie CIA)

Systematyczne zaduszanie Rozumnych Odruchów człowieka, które zgodnie z PRAWEM LAMARCKA rodzą się dopiero po wielokrotnym wykonaniu przez ludzi najrozmaitszych ćwiczeń, także tych umysłowych, doskonale widać w prymitywnych „przymierzach”, jakie nienawidząca swobody „zwierząt” mojżeszowa sekta zawierała z jej iście mikro-mózgowym „bogiem rozboju oraz terroru”. W dzisiejszych Stanach Zjednoczonych, przy okazji grudniowych uroczystości „Chanuka”, upamiętniających zwycięstwo judaistów nad hellenistami przed 2200 laty, są czynione już prawie oficjalne wysiłki, by przekształcić USA w teokrację pod znakiem SIEDMIU PRAW NOEGO.

Z „małpiej” zatem ciekawości sprawdziłem, co to jest to „Przymierze Noego z bogiem”, którego symbolem jest Łuk Tęczy, ustawiony nie przypadkowo na warszawskim placu Zbawiciela (zgadnij z czyjego to polecenia?). Okazuje się, że to Tęczowe Przymierze daje człowiekowi – a zwłaszcza Narodowi Wybranemu – pełnię władzy nad wszystkimi istotami żywymi, określanymi jako hilozoa:

« Bądźcie płodni i mnóżcie się, abyście zaludnili ziemię. 2 Wszelkie zaś zwierzę na ziemi i wszelkie ptactwo powietrzne niechaj się was boi i lęka. Wszystko, co się porusza na ziemi i wszystkie ryby morskie zostały oddane wam we władanie. 3 Wszystko, co się porusza i żyje, jest przeznaczone dla was na pokarm, tak jak rośliny zielone, daję wam wszystko. 4 Nie wolno wam tylko jeść mięsa z krwią życia »”

Przyznaję, że takie „przymierze” jest czymś wręcz odrażającym dla starającego się patrzeć uważnie i rozumować logicznie człowieka. Człowiek ma być terrorystą, mającym ambicję zdominowanie całej przyrody ożywionej? Toć to przyjemność naszego życia w krajach „pod bogiem”, ma być podobna do życia obywateli w krajach całkowicie podporządkowanych mafii. Bowiem „wybranym przez boga Pasterzom Pana” przymierze to zezwala robić z posiadanym przez nich ludzkim bydełkiem – w Ewangelii zwanym „trzodą” – co zechcą. (No, za wyjątkiem analnych stosunków płciowych i konsumpcji tkanek żywych jeszcze zwierząt – patrz Prawa Noego; nb. ciekawym jak to starożytne żydowskie „prawo” ma się do coraz częstszej praktyki przeszczepów nerek pobieranych z żywych jeszcze dawców?) A inne, iście potworne rzeczy? Przecież to właśnie zgodnie z „instrukcją” daną przez Boga Noemu, działają na Ukrainie takie organizacje terrorystyczne jak Prawy Sektor, w Iraku terrorystyczne ISIS czyli Państwo Islamu i w aż 70 krajach świata „niewidzialne” szwadrony śmierci organizowane przez CIA, najdoskonalszy wytwór tak zwanego Intelligent Design opracowanego przez „Boga w formie USA” (patrz teksty Johna McMurtry’ego).

A jak, zgodnie z tym modnym dziś „Intelligent Design” mają się zachowywać ludzie dumni z tego, że są wierzący? Na stronie głównej „Gajówki Maruchy” jej Amin – który jest osobą mniej więcej w moim wieku i w dodatku lubiącą, tak jak ja, wędrówki po górach – wyświetla logo „Przymierza Noego” w formie łuku tęczy. Czy uważający się za katolika „gajowy Marucha” nie czytał w Piśmie Świętym jaką to OBŻYDLIWOŚĆ zapowiadać ta tęcza? Jak on się nie wstydzi z takim „Panem Stworzenia Cywilizacji Psychopatów” sojusz zawierać? (Nadpis po angielsku nad tym logo gajówki coś mi podpowiada, że ta „Gajówka” – przez jednego z mych byłych studentów określona jako „gnojówka” – w jakiś sposób powiązana jest przymierzem z CIA. ) Dość naiwnie, w komentarzu @38 „Marucha” mi przepowiada, że „Re @36: A ja Panu mówię, że jeszcze Pan będzie wołał księdza… i życzę Panu, żeby ksiądz zdążył.” Na co ja pozwolę sobie przypomnieć, że do roku 1978 księża katoliccy we Włoszech tak masowo przechodzili na marksizm, że rysującą się podówczas groźbę zupełnego upadku Kościoła w tej „kolebce” katolicyzmu dopiero odwrócił, wybrany przez CIA i kardynałów niemieckich, papież z Polski Karol Wojtyła. No i w tej, dla nas starców niezbyt jeszcze odległej retrospektywie, memu rówieśnikowi z „gajówki” życzę jeszcze przed śmiercią powrotu  do przedwojtyłowskich czasów, kiedy to rozmaitych odmian globalnego terroru (w tym terroru ekonomicznego tzw. „liberałów”), oraz praktyk (nie)rządów mafii oraz pedofilów było przecież dużo mniej niż obecnie, pod „nadziemskim” (dosłownie!) nadzorem – by nie powiedzieć terrorem – zaoceanicznego PANA ZASTĘPÓW.

M.G. Zakopane, obecnie w śniegu, 5.01.2015

Posted in genetyka bio-rozwoju, POLSKIE TEKSTY, religia zombie | Leave a comment

« La reéquilibration majorante » (2) – the Divine Principle of Life, of Growth, and of Intelligence

« La reéquilibration majorante »

- the Divine Principle of Life, of Growth, and of Intelligence

and its unseen today consequences

(hommage à Jean Piaget and his collaborators at the School of Genetic Epistemology in Geneva, in years 1976-1982)

dr Marek Głogoczowski

Part Two

Works of “Academi” of Obscuration of Living Beings Creativity (species homo included)

1. “The reequilibration with an overcompensation” forms the ESSENCE of an INTELLIGENT DESIGN of living beings (hilozoa)

2. The Glorious Works Of “Academi” Of Life Sciences Information Warriors

3. “The neuronal inter-ligation” between CIA, Academi of Bio-obscuration, and the plague of Chanukah lights in presidential palaces under Zionist control

***

The e-mailed on Dec. 2, Part One was titled:Why « Russian Pravda » obscures details of Malaysian Boeing crush? -  Examples of the degeneration of the collective understanding of physics from today’s Russia, Poland and USA

In this Part One I gave examples of a “promotion”, in the public media, of ordinary ignorance of elementary physics by people aspiring to influence the social reality. I pointed at the „information warrior” Evgenij Schultz from Russia, and at the owner of “legalienate” social website Frank Scott from USA: the first one, using the “Jewish Chutzpah” sociotechnics, tried to persuade his readers that ordinary magnifying lens selectively “approaches” certain objects {but not others) remaining in field of its vision, the second one declared his belief that Newton’s law of free fall is of no importance for the rational explanation of phenomenon of WTC no 1, 2 & 7, on 9-11-2001 demolishment. (I added to this company of “media warriors” the name of Antoni Maciarewicz, a Polish national hero, which uses all possible “parliamentary” tricks to obscure the fact, that the presidential plane Tu-154 crushed on April 10, 2010 near Smolensk airport, while trying to land against all rules of safe landing.)

This cultural trend, to not associate, predictions given by elementary physics (taught in Europe in upper classes of grammar schools), with major events related by the world media, leads to NEW OBSURANTISM forming an OBJECTIVE EVIL of times we live in. Which evil of course irritate experienced teachers of physics, as well as architects and engineers, which professional group in USA has managed to form, apparently impotent, “countercultural” AE911truth.organization.

It is not only the elementary physics, which laws become « suspended » by swindlers controlling the western public opinion. As a retired academic teacher and researcher, working initially in the domain of solid state physics, and geophysics, and than in the history of biological research and finally in political  philosophy, I have to recall that the most elementary distinctions between living and not living objects become, very systematically, “forgotten” in both general public and strictly scientific discourse. And due to the disappearance of a precise distinction between these phenomena, the most nefarious social pathologies are becoming dominant. As a former collaborator of researchers from Centre d‘Epistemologie Génétique de Jan Piaget de Genève – in particular of professors Barbara Inhelder and Jacques Vonèche – I will refer below to results of a research done by this Center of world renome (but somehow forgotten at present).

 1.     “The reequilibration with an overcompensation” forms the ESSENCE of an INTELLIGENT DESIGN of living beings (hilozoa)

Let us begin with precise definitions, for the (purposeful! – see works of “AcademiCIAns”) lack of them, leads to the PRACTICAL MENTAL DESTITUTION (IMBECILIZATION) of leading the “developed humanity” elites:

On one side, Living objects (zoon, hilozoa, or organisms) – are COMPLEX SYSTEMS, separated by a membrane from their environment, and capable of a SELF-REPAIR WITH AN OVERCMPENSATION. Living beings are thus RE-ACTIVE AND EXPANDING, having a CYCLICAL and dynamically ETERNAL, DIMINISHING ENTROPY, character.

On the other side, Non-Living objects (« corps bruts » & machines) – are devoid of these properties: they are NOT SELF-REPAIRING, and thus they are steadily decaying, they are NOT RE-ACTIVE OBJECTS, which are incessantly INCREASING THE ENTROPY (“randomness of distribution”) of their components.

This DIMINISHING ENTROPY – it means not disintegrating in time – character of living SYSTEMS is a very well observable general phenomenon. Using terms of cybernetics, Jean Piaget called this phenomenon « la reéquilibration majorante (du système vivant) reagissant à des perturbations (induites à cet système) » (in English ‘the reequilibration, with an overcompensation, of perturbations inflicted to a living system’). How this ‘reequilibration’ manifests itself we may observe not only during the growth, of various mental and manual faculties of children, which phenomenon studied in details Jean Piaget and his associates. This ‘reequilibration with overcompensation of perturbed structures’ we can observe, following the very pre-Christian Greek maxim γνωθι σε αυτον, in particular on ourselves, simply watching the skin on our hands, which becomes ‘worn out’ due to the work done heavy tools: after a period of recovery in place of blisters appear local skin overgrowths, facilitating the relatively painless operation of these tools for long hours. This known to every laic phenomenon was called “hypertrophy due to the use” in scientific literature of 19 century. And all people capable of self-observation know very well that the more we exercise our specific organs, the more they are becoming sturdy and apt to deal with challenges to which they are/were trained for.

Already two hundred years ago the French naturalist Jean Baptiste de Lamarck in a treatise « La philosophie zoologique » gave the name of LAWS OF BIOLOGY, to this general zoological phenomenon. With the invention of a microscope it was possible to visualize how this hypertrophy (‘a reequilibration with overcompensation of a structure damaged by its exercise’) happens in detail. In particular we learned that it results from the increase, or (1) of number of cells specialized in a given function, or (2) simply in increase in size  of exercised cells, their nuclei included. This second case is particularly well documented in case of the hypertrophy of muscular tissue. See the drawing below, on it is visible a hypertrophied mouse fibroblast which has double nucleus, being huge “factory” reproducing fibres broken during exercise.

As the process (2 – hypertrophy by an increase of number of specialized cells) is considered, it is well observed that people forced to stay, for several weeks, at altitudes more than 2-5 thousand meters, after two or three weeks of “survival” at these altitudes multiply sensibly the number their red blood cells, which permits them to assimilate the oxygen from the air with ease, making thus the stay at these unusual heights comfortable (author’s own experience). In a very similar manner react lymphocyte cells, circulating in the blood and specialized in “cleaning” of the body from unwelcome foreign “agents” (antigens). In case the product of these lymphocytes called immunoglobulin (Ig) becomes “consumed” by its binding to an antigen, it disturbs the relative equilibrium of such “selected by affinity” of its Ig to antibody lymphocytes, which starts to proliferate, in a dozen of days sensibly increasing the capacity of the immune tissue to neutralize antigens considered as “alien”.

imilar situation we have during the differentiation and development of our brains. Receptors situated at the surface of our brain cells (neurones) are “disturbed” by signals (chemical neurotransmitters and also by electric micro-shocks). They react to these “perturbations” by their “reequilibration (regeneration) with an overcompensation”, by a rapid increase (hypertrophy) of the number of receptors situated on agitated neurons. For the synthesis of neurotransmitters, which were “used” increases as well (due to their ‘reequilibration with an overcompensation’), we have simultaneous growth of neuronal structures having mutual affinity. Their electrostatically imposed rapprochement leads to a solid and persisting in time ligation (the phenomenon of inter-ligare, intelligence) between neurones excited or simultaneously, or on repetitive time cadence – which neuronal, purely chemical phenomenon is at the origin of externally expressed by us INTELLIGENT behaviours known as ‘conditioned reflexes’ or ‘slaveries of habits’.

Already well more than 30 years ago, in a bilingual quarterly scientific revue “Fundamenta scientiaethe international journal for critical analysis of science and the responsibility of scientists”, I’ve published an “Open Letter to Biologists” in which “Abstract” I wrote that “the basic contemporary concepts of biology are built on an accumulation of elementary cognitive errors and on the serious misinterpretation, or even the rejection, of easy to repeat experiments. These phenomena are symptoms of not only the decadence of the scientific research, but also put in danger the close future of the humanity.”

In this “Open letter” I observed that conditioned – it means bound together, inter-ligated, hence INTELLIGENT – reflexes, which frequently are memorized for the whole long life of an individual, MUST BE “MEMORIZED” ON CONSTRUCTED BY US, PRECISE ASSOCIATIONS (INTER-LIGATIONS) OF OUR GENETIC MATERIAL. This due to the fact that all body constituents undergo the cyclical turnover, they are replaced by their novel copies which are synthesized in agreement with their “genetic script”. (The cycle of this turnover lasts only dozens of hours in case of epithelium, and more than 3 years in case of our bones). It means that for example, in order to express, at author’s age of 72, the conditioned reflex provoked by the vocal signal in a form of a French expression “faire amour”, assimilated by the author at age of 22, this author imperatively needs to have in his mind, in nuclei of neurones controlling his behaviour, “the genetic script” how to react to such a specific perturbation of his sensory system.

The problem of elucidation how, in detail, conditioned reflexes (by Lamarck called ‘habits’) are CONSTRUCTED (the term coined by Jean Piaget) was indeed challenging, and at the beginning of 1981, while searching for a scholarship permitting to elaborate details of the necessary genetic “acquisition” of conditioned reflexes, the author presented himself, with the galley-proof of his “Open Letter to biologists”, at the office of a director of Institut Pasteur in Paris, professor Jean-Pierre Changeux, following a scholarship offer in this famous Institute.

My interview with professor Changeux turned into a complete failure, which I described in an article “Man without neurones” written in 1986 for Warsaw’s “Kultura” and published in 1993, as an attachment, in a book “Fallacies and Paradoxes of Modern Biology”. I recalled in it:

(…) It is evident that during the interview with Changeux, after the presentation of the summary of my curriculum vitae, I had to admit that I am specializing in research concerning the phenomenon of over-regeneration, it means of the overgrowth of neurones which are exercised. Unfortunately I added that Changeux omits this problem in his works on random growth of juvenile neurones. To this my humble remark my interlocutor replied violently: “Where from you know all this! The scientific research is for men which sit honestly in a laboratory, and limit themselves to one branch of science, and which are not jumping from one subject to another, they study physics in Poland, history of science at Berkeley, work in oceanography, teach electronics, and moreover, they have the time to participate in expeditions to Makalu!

I admit that at this moment I (being only 4 years younger than Changeux) was not able to hinder myself and I answered something like this: “It is you, as a specialist of neurology, should know, that in case a young man, in his adolescence, is not exploring actively the world, and is not exposing himself to the greatest possible number of impulsions (‘perturbations’), he later on in life, no matter how arduously he will work, will not find something truly creative, for he would have not enough neurones which are necessary to do it!” Needless to add that after this exchange of views my scientific career in France ended. My case might be a good example for Darwinians that the evolution of human species is achieved by the elimination of individuals having the overabundance of neurones not permitting them to fit to demands of their environment. Despite such an appearance, in a larger perspective, my example of a “struggle for life”, might be used by Lamarckians, which argue that in a situation of repeated danger, living beings are able to find themselves a niche, in which they can not only survive but also develop – senseless from the point of view of ever greater number of “scientists” – their habits of perfection of their sensory organs.

2. The Glorious Works Of “Academi” Of Life Sciences Information Warriors

The discovery is a cover-up, explanation is obscuration, liberation is subjugation, while two plus two cannot be four

– it is a refrain of a song sang during the city cabaret spectacle in Witkacy’s Theatre in Zakopane on December 20, 2014; these “Orwellian” slogans, describing the state of a “collective mind” of the Free Media Machine, form in particular the “Principia of Academi of Judeo-Darwinian Science”,

Author’s academic career had a “restart” at his age of 55, when he become a professional academic philosophy teacher, and at his 60 anniversary he completed his late doctoral dissertation titled “The ‘Antizoological’ socio-political philosophy of Noam Chomsky”. During the research of Chmsky’s biography it turned out that this internationally known linguist, and critic of American Establishment evildoings, was strongly influenced in his scientific research by a group of French neoDarwinian doctrinaires, in particular by Nobel Prize Winners Jacques Monod and Francis Jacob. This mini-group was headed by the known personally to me 20 years earlier in Paris, “computerized neurologist” Jean-Pierre Changeux, author of “L’homme neuronal”, in which he announced his revolutionary discovery “L’apprendere c’est eliminer” (to learn is to eliminate superfluous axons, synapses and even neurones). Studying Chomsky’s works I realized that he has pushed revolutionary arguments of his French colleagues further on. In 1996 under the auspices of Polish Academy of Science was published a 2 volume opus titled “Noam Chomsky’s attempt at scientific revolution”, containing papers written not only by Noam Chomsky and J.-P. Changeux, but also by and Jean Piaget and Barbara Inhelder, which made polemics with mentioned above enthusiasts of “Darwinian selectionism”.

In particular Noam Chomsky summed up his “attempt at scientific revolution” in  a following sentence: “We have essential, overwhelming evidence that substantial aspects of our mental and social life, among them also the language, are determined as the part of our biological endowment, and that they are not acquired by process of learning, and in particular not by a training.” (It is a quotation from his essay “Looking into the future: perspectives of research on human mind” published in 1988.) Reading this opinion of Chomsky, my colleague from Germany Juergen Elseasser during the conference “Zivie Ziemlia!” in Moscow in December 2009, was astonished “I didn’t know that Chomsky is so stupid!”. The determined, as a “biological endowment”, Chomsky’s stupidity surely got reinforcing stimulus from Changeux repeated assertions “that the nervous system functions in a projective rather than reactive style and that interaction with the environment (…) results in the selection amongst a diversity of preexisting internal representations.(…) during the development of the nervous system the activity of a network could cause the stabilization or regression of the synapses involved.”

But how, in detail, this regression (earlier called atrophy) of synapses works? Changeux is silent about this Lamarckian problem. Instead of dealing with, it he points in his works that our juvenile brains are “overstuffed” with not yet maturated axons, out of which circa 35 % die out during our adolescence. This known to neurologists phenomenon apparently furnishes the proof that LEARNING CONSISTS OF ELIMINATION OF SUPERFLOUOUS NEURONAL INTERLIGATIONS, purging our intellect from futile “childish” associations (“apprendere c’est eliminer!”). But isn’t this “discovery” a concealment of a very uncomfortable, especially in case of so-called bourgeoisie, physiological phenomenon of regression of human neuronal structures due to the lack of a sufficient number of environmental “perturbations”, which are necessary for the ”open mind” development?

If we enlarge the scope our research to the field of developmental embryology, we find several characters which appear in human foetus, and which later on disappear: to mention only our tails and rudiments of branchia at our necks during certain period of our foetal life. Why do they disappear? Lamarckians would say that they are, vanishing with time, “memories” of aquatic and later on quadruped period of evolution of our very distant forefathers: these organs become obsolete once our fore parents left the aquatic milieu and took an upward position in which the long tail become of no use. The lack of these characters in newborn babies is an example of a “minorant reequilibration” of body parts which were not “perturbed” by their exercise during long periods: the drawing made by Goldspink in 1964 (see above), illustrate how the non exercised mouse muscle cells retract to their small phase, having only one nucleus containing genetic material.

A similar “atrophy due to disuse”, in an environment devoid of impulses activating particular groups of neurons, necessarily occurs inside brains of children grown in comfortable conditions under domestication. A good example, of this process of adaptive regression, and thus of “learning by elimination (atrophy) of neuronal connections”, provides the progressing, in last two centuries, especially among Jewish and Anglo-Saxon scientific establishment, disappearance of a clear distinction between the imposed “from outside” AMPUTATION (the famous experiment of Weisman, who in 1898 cut tails of nearly thousand mice) – and the imposed “from inside” ATROPHY of these tails, like it is observed in growing human foetuses: this “Extraordinary history of acquired characters” I investigated in detail in 1979, while thriving on a scholarship in Paris at the office of 84 years old, at that time, zoologist Pierre-Paul Grassé; its results are summed up on a graphic below:

The fact that domesticated animals have smaller brains (and thus lower number of neuronal interconnections) than their cousins living in free nature, is well known, Changeux in his book “Neuronal man” recalls that birds kept in cages have on average 10-15% smaller brains than their cousins in nature, also humans of today have their cranial volume (about 1300 cm2) significantly smaller than our Cro-Magnon distant ancestors (up to 1700 cm2). And if one wants to see how Lamarckian “acquired characters” are inherited, it is sufficient to look at statistics of inheritance of so called civilization diseases, like obesity, various sight diminishments, diabetes, veins and so on. These (usually appearing suddenly) atrophies of specific organs are, by their definition, “acquired” by a not sufficient “exploitation” of these organs during our (or our parents and foreparents) comfortable life in ever more “domesticated” environment.

This is a not comfortable message to be publish in mass media, in ever shorter intervals between advertisements of “miracles” of consecutive technical life facilities. By the very nature of the liberal society, in media dominate an optimistic view, that cultural and other acquisitions of homo sapiens, are not products of generations of our ancestors, trying to understand better both themselves and the world around them. To the contrary, “the genetic accident is at the origin of all novelty in biosphere” (Jacques Monod in “Le hazard et la necessité”, 1970) The absence of precise observations how new habits forms, began since this year 1970 to be contagious, Noam Chomsky influenced by Jacques Monod admitted that he believes that the habit of communication, by means of language, appeared as a chance event in a distant past, and not by efforts of our ancestor to express vocally their desires, really so!).

Hearing, already 35 years ago, at the British television such “scientific revelations”, the sociologist Michel Thompson wrote in a rarely read by biologists book “Rubbish Theory – on creation and destruction of values” that “In life sciences we witness a systematic channelling of enquiry in order to impel knowledge ever further from the truth, to make people not see how things really are, la trahison des clecks”. This pertinent opinion of an active himalaist (at that time I was a himalaist, too) was somehow echoed on December 20 this year, by a song sang by the team of Witkacy’s Theatre in Zakopane “The discovery is the concealment, the elucidation is obscuration and two plus two cannot be four”. No doubt these words should be considered as “Principles of the Academi” forming so called “informational warriors” in life sciences of today.

3. “The neuronal inter-ligation” between CIA, Academi of Bio-obscuration, and the plague of Chanukah lights in presidential palaces of ZOG

In 1981 the director of CIA William Cassey, during his first staff meeting, told his co-workers We’ll know our disinformation program is complete when everything the American (and in a perspective the World) public believes is false.” The sensed by more bright people, results of such “humanitarian” activities of CIA, gave the impulse to write a cabaret song with a refrain “The discovery is concealment, explanation is obscuration and liberation is subjugation”. The concordance of words of this song with the program of CIA organized public education, and the with practices of neoDarwinian Academi of Bio-Sciences, suggests an “invisible” inter-ligation between these institutions, having their “metastases” in all countries around the world.


We understand thus why J. P. Changeux was decorated with the French “Legion d’honneur” distinction, and why N. Chomsky become famous with his “universal generative grammar” absent in Polish language.

. (Slavic languages – in a distinction from English – are rich in flexion and declination possibilities, which permits a “free” composition of sentences; this omitted by Chomsky fact indicates that his theory of an “inborn” universal grammar rules is a scientific bull, obscuring the fact that the structure of sentences mirrors the cadence of common observations: first we see an object and later on we notice what this object is doing.)

 

The “invisible link” between doings of Bio-sciences informational warriors, and CIA’s global subjugation programs, is not the only one “mystery of Americanized civilization”. In recent years we are literally “drowned” by TV news, coming from presidential palaces in Warsaw, in Prague, in Moscow, announcing that presidents of indicated countries participate in Jewish Chanukah festivities, imitating such festivities held in White House since December 2001. (By the way, in year 2013 the president of Ukraine Janukovich refused to participate in Chanukah ceremony, and only ten weeks later he ceased to be the president of Ukraine.) During this religious festivity participants play the “dreidel” humming top hazardous games. What a deeper sense has this traditional, among orthodox Jews, childish game? Is it not an indication to participants that the success in life is the fruit of a chance, and not the result of efforts to excel in socially useful domains? Somehow this “dreidel spin” game recalls Jacques Monod’s bold statement “the chance is at the origin of all novelty in biosphere” – which message is of course a spin, intended to conceal origins of pathology of CHOSEN PEOPLE dominated “open society”.

 

The expressed above suspicion pushes us to a subsequent association (it is a conditioned reflex of our brains) that artificial lights of Chanukah obscure dark realities of this peculiar religion, in which “elucidation is obscuration, liberation is subjugation”, as chanted on December 20-th this year actors of Witkacy’s Theatre in Zakopane. In all evidence works of the Central Intelligence Agency, of “Academi” of bio-sciences spin doctors, and of ZOG – it means of Zionists Occupied Governments – are mutually interconnected. Already more than 15 years a ago I realized, while preparing a Platonian dialogue titled “The Syndrome of Blind Watchmaker” that ALL NEODARWINIAN IDEAS OF THE ORIGIN OF SPECIES WE FIND ALREADY IN THE HOLY BIBLE, no observation of the outside world is necessary to construct this Judeo-Darwinian theory of Evolution (see the Table in Attachment II).

 

And what the “God of Bible” proposes to humans? I’ve read that American ZOG intends to impose so-called Noahide Seven Laws as obligatory in USA. So I looked into Bible what kind of a commandment Noah received from God:

“And God blessed Noah and his sons and said to them (…) “The fear of you and the terror of you will be on every beast of the earth and on every bird of the sky; with everything that creeps on the ground, and all the fish of the sea, into your hand they are given”.

What kind of a MONSTER gave to his Chosen People the order to behave like TERRORISTS of all living (hilozoa)? Only a MICROCEPHALOUS BEING could invent such an UGLY program for created, at his own image, creatures. There are more proofs of this cognitive illness of “God, which existence is forbidden to deny neither to blaspheme” as declare it the first two Noahide Laws. To such, preached not only by Jews but also by Christians idiocies belong in particular the “revolutionizing biology” assertions of Isaiah (25, 8)He (God) will swallow up death for all time”, proudly repeated by St. Paul “The last enemy that will be abolished is death.” (1 Cor. 15, 26), and than by St. John “there shall be no more death” (Rev. 21, 4) .  These prophets were completely unaware that zoon – humans included – has a well described by Aristotle cyclical form of existence, and thus death is a trivial necessity during the continuous turnover of every bio-material, our bodies included. What kind of imbecile dreams were promoting these microcephalians visibly believing, like the beloved by the Christian priesthood St. Paul that “The foolishness of God is wiser than the wisdom of men”: statements of this type  are forerunners of this Orwellian hymen “elucidation is obscuration, the truth is falsity, and liberation is subjugation” sang in Witkacy’s Theatre in the middle of Chanukah 2014. I feel pity for all these Christian priests and pastors, which must force themselves to teach such “bull from the Lord” to their “sheep” (as allegedly Jesus called Christians). We have to remember that IGNORANCE IS AT THE ORIGIN OF ALL OBJECTIVE EVIL, as old pagan Socrates taught his disciples.

Already 15 years ago, John Strugnell the head of the research team, which studied manuscripts found in Qumran near the Dead Sea, summed up his 30 years long study of ancient Hebrew scriptures in only one sentence “Judaism is the horrible religion, which should not exist”. This is not the new message. With the pathology of Judaism tried to fight Hellenist Jews under guidance of Tobiads already in the 2-nd century BC. After few years of successes Hellenists, due to a “feminine deceit”, lost the war, and Chanukah festivity was established to celebrate the victory of YHWH ETERNAL IMBECILITY over REASON worshipped by Greeks. Today is the very time to renew this, lost 22 centuries ago battle.

Attachment I

It is my already 9 years old text “Aristotelian deciphering of YHWH’s “logos” (http://markglogg.eu/?p=978) which I recently discovered, translated into Spanish by Alonso González de Nájera,  at http://editorial-streicher.blogspot.com/2012/11/marek-glogoczowski-desciframiento.html 

Attachment II

(from Foreword to „Syndrome of Blind Watchmaker” (1998) http://markglogg.eu/?p=366

BIBLICAL SOURCES OF DARWINISM

To obtain the wider acceptation of any scientific idea, its receivers should have their individual associative apparatus appropriately tuned-up for its reception. In the Anglo-Saxon culture men are (were) grown since childhood with the lecture of the Bible, and thus the reality they perceive is in a large extend modeled by “directing truths” of the Holy Scripture. This fact, well known in the developmental psychology and neurology, is sufficient to explain both the genesis and the commercial success of contemporary Darwinian concepts of evolution.

1. The logical conclusion of the God’s order multiply and fill the earth – which has been inserted into the first page of the book of Genesis – is the previsible overgrowth of the number of living items over their possibility of feeding. Such a “divine order” must lead to the struggle for existence imagined by an Anglican clergyman Thomas Malthus. (The Old Testamental archetype of such struggle for means of existence and proliferation is provided by the attitude of the patriarch Jacob towards Esau, and in general, by the attitude of Jews towards other nations.) This inter-specific struggle for life has become the essence of the theory of evolution elaborated by an another theology graduate, Charles Darwin.

2. The neoDarwinian theory of August Weisman, added to original Darwinism at the beginning of 20-th century, postulates the existence of qualitatively different biological substances: soma and germen. It also has its antique precedent in the naturalist thought of Hebrew theologian Saul (Paul) from Tars. In his New Testamental 1-st Letter to Corinthians St. Paul observes What you are sowing is not the body (or soma) which will arise, but the naked grain (germen)… The God gives to every seed the body he intends, for each seed an appropriate for it body (15, 36-38). The seed (germen) of the concept of such division we may already find at the first page of Genesis, 1, 11-12. For molecular biologists of to day the object of cult are genes, and in a similar way, for antique Hebrew their own semen had sacral meaning. (To mention the story of Onan or rites of purgation – Priests, 15,14.)

3. According to concepts attached to neoDarwinism in the middle of 20-th century, new variants appear thanks to random mutations of genes hidden in germinal cells. Such an idea of hazardous creation of novel forms of life converges with an idea frequently repeated in the Bible, that God acts (creates and selects its privileged people and/or victims) through the fully stochastic process. (See the “Jehovah oracle” urim-tummim or “light and perfection” of hazardous choices, Exodus, 28, 30.)

4. In no point of its teaching the Hebrew Torah admits the idea that the collective, critical cognitive effort (similar to the one which is known from Plato’s Dialogues) may lead to a better understanding of the world, and thus to a better life in it. The interdiction of questioning of “revealed” dogmas leads to the functional atrophy of whole range of brain reflexes of human populations grown in the artificial world created by the frequent lecture of the Holy Scripture. Such (past and present) societies have a tendency not-to-see particularly those absurdities, which in their logical structure resemble the fake orientational truths, inoculated into the Bible in a form of cultural “mind viruses”.

5. The archetype of the neoDarwinian idea that from harmful heritable infirmities called mutations, appear novel, better adapted to the environment variants, we may find in thoeologico-naturalist thought of St. Paul, in the same Letter to Corinthians we quoted above: is sown in disgrace (the seed of evidently infirmous theory) – is grown-up in glory (the body of a new, world-encompassing infirmous religion or science). We have here an analogy to cognitive inventions of cabala: there is no better good than the one, which arises from an evil.

The whole neo (and ultra) Darwinian theory we may thus reduce to the natural selection (see pt 1) of bodies grown from hazardously created variants of seeds (pt 3). It means that the totality of contemporary concepts of evolution we may deduce logically from few simplified sentences incorporated into both the Old and New Testament. Those concepts are cognitively “empty”, but nevertheless they are impressing laics in a similar way as the ordinary Jews were impressed by the empty interior of Jerusalem’s Temple. And we are invited to hate all those who demonstrate the cognitive emptiness of Darwinian sciences, in the very same way as Pompeius was hatred by Jewish priesthood for his act of tearing-down the cover hiding emptiness of the famous Hebrew Temple of Misologos. 

 

Posted in culture & religion of zombies, ENGLISH TEXTS, genetics of bio-development | Leave a comment

Aristotelian deciphering of YHWH’s “logos” (Dec. 2005)

Aristotelian deciphering of YHWH’s “logos” (Dec. 2005)

THE GENESIS (ORIGIN) OF OUR “SUPER” SPECIES
by Means of G-d’s (s)Election, or the Preservation of the Favoured Race in the Struggle for Earth’s Possession

http://zaprasza.net/a_y.php?article_id=9256

Abstract

The author’s approach to the message of Hebrew Holy Scripture ( ) is based principally on the logic hidden in the word YHWH, which word (“logos”) is possible to range among more general category of man made notions. Once such Aristotelian general category is established, by a logical deduction it is possible to predict the whole set of behaviors, which characterize people remaining under YHWH’s dependence. The goal of activities of these zealous YHWH “servants” turns indeed to be very simple, for it consists of an aggressive proliferation of “G-d chosen” human sub-species – or rather “super species” – specialized in the interception of all earth’s riches. As recalls it Israel Shamir in the book “PaRDeS” (Paradise), already David’s “Psalms” announce the oncoming total “leveling” and subjugation to Israel of our planet:

The LORD (Israel? gold?) will become king over all the earth, on that day the LORD will be one and his name (Israel/Mammon) one. The whole land shall be turned into a plain (monotonous desert), but Jerusalem shall remain aloft (on a heap of gold), and shall dwell in security (self-imprisoned there).”

Such biblical project of the “flat earth” is utterly pathological from the viewpoint of every honest psychologist, but nevertheless it is arduously realized at present by the “Twin Empire” USA/Israel. The author postulates that the actual geopolitical domination of YHWH “servants” results from a trivial cognitive swindle, consisting of the substitution of the Natural Law by an Artificial one, inserted into the Bible. Thanks to precise Aristotelian definition of the differentia specifica, which distinguishes the Living (zoa) from the non-living, not organized matter (hyle), as well from products of man’s labor (techne), it is possible to anamnese (recall) the Basic Law of Living Nature, well known in antiquity to Plato and Aristotle, and in modern times to Lamarck and Piaget. This LAW OF HILOZOA corresponds to Aristotelian “First Motor” or “Immobile Mover”, which conditions behaviors of all living organisms, including the reported in the Bible childish dreams (and scoundrel acts) of Hebrew Supermen. Once this LAW OF LIVING NATURE becomes widely recognized, the pathology of New Jerusalem’s “Flat Earth Project” will be reported ad calandras Graekas. The present essay may serve as a “Foreword” to author’s earlier works on this zoologico-religious topic, in particular as an introduction to the completed two years ago essay “Lord of Ignorance”, and to a longer dialogue, written five years earlier, titled “Syndrome of Blind Watchmaker” (http://markglogg.eu/?p=366 ).

1. The Anglo-Saxon Cult of the Artificial

Armand Cleese, the director of the European Affairs Institute in Luxembourg, and author of interesting books on the English and than American Empires, told us during the World Public Forum at Rhodes in 2003, that USA considers itself to be the „beacon of the world” ( ). In opinion of consecutive American Presidents their country is an incarnation of the biblical „city on the hill”, which emanates from itself the light, which all other nations are supposed to follow. The most recent example of such „Lord-like” attitude was given by the President of USA, George Bush jr., who in his propaganda speech, delivered at Kyoto on Nov. 15 2005, asked leaders of the nearby giant of atheist China to follow the path of Democracy, which was established (with the help of US Army) in Japan, South Korea and Taiwan. In particular Bush jr. asked to „open” the China for the free lecture of the Bible, which in USA is the essential source of inspiration of this „nation under God”.

In the Bible the central (although invisible) Person is the God (or G-d, as write it Hebrews), which in holy texts reveals its only one name YHWH, meaning „I am who I am” in Hebrew. The stress put on “I am” in this ancient God’s name, made the living in Alexandria, contemporary of Jesus of Nazareth philosopher Philo Judeaus, call YHWH with reference „EXISTING”, which term underlines this God-person eternal presence. But what other information can we infer from these famous four letters of Hebrew alphabet? At the first glimpse this short name offer us no much information about „our” (i.e. Judeo-Christian) God, except that it is supposed to be Eternal (and thus ‘Existing’). But this is only very superficial judgement. The work of a professional philosopher – to which category of researchers belongs at present the author – consists of elucidation of meaning of frequently common terms, which in their essence (Ding an sich – of Immanuel Kant) represent features quite different from appearances (doxa – in Greek), to which people are accustomed.

As the name YHWH, „I am, who I am” (or „I am Existing” in interpretation of Philo of Alexandria) is considered, the task of a philosopher is relatively easy. Already several decades prior to the completion of the text of the Bible in the middle of 5th century BC, a well known in the Antiquity (probably also in Babylonia) Greek philosopher Parmenides, by a pure reasoning formed the famous Paradox of Being (or, to use the term of Philo, „Existing”). As recalls it Wladyslaw Tatarkiewicz ( ):

„From the simple tautological principle ‘that being exists, and not being does not exist’, Parmenides deduced several things, namely all properties of being. … ‘Being has no beginning, for where from it could originate? Only from a non-being – but the non being does not exists. It cannot have an end, too, due to the same reason. … Being is thus eternal. Moreover, it is continuous and in general invariant, for it can change only into a non-being; it is not divisible, for parts of a being, not being a being itself, must be a non-being; it has no differences in itself, because all this, which is different from a being, is a non-being.’ It means that being is unitary and invariant; it is the opposition of becoming and multiplicity.”

As stresses it Tatarkiewicz, the ‘being’, defined by a such logical deduction, is a product (an artifact) of thought solely, with no relation to the world, which is experienced by human senses. Logically such ‘being’ (Existing, or YHWH) was able to manifest itself to people only after the invention of language containing the verb „to be”. Moreover, the fascination with a ‘being’, which fascination gave rise to an important field of philosophy called ontology, began once the mentioned above Paradox of Parmenides was put in a written form. Prior to the invention of the scripture, the statement „I am” – or „I am who I am” – was not making on anyone the impression of a mystery: if we happen to meet someone declaring to us „I am who I am” we have a feeling that such person is trying to conceal his personality.

2. YHWH – the Supra-Natural – and thus Artificial – „God”

From the statement „I am” we can deduce that the medium pronouncing it considers itself to be a person. Moreover, by repeating „I am”, it puts an accent on its invariability: „I am the same through centuries”. Such statement signifies, in its mystical meaning, that pronouncing it person is invariable in time and space. It is thus not undergoing changes linked with living man’s maturation, aging and dying, nor it is obligated to perform cyclical movements, like eating and breathing, which are essential for survival of all animals. The message, which is implicit in the written statement „I AM (WHO I AM)”, signifies that such set of letters IS NOT LIVING in the Aristotelian sense of zoa – ‘the living’ (i.e. it is devoid of vegetative, physiological activities). The only natural possibility of existence of such a bizarre ‘person’ inside the Bible is THAT IT IS AN ARTIFICIAL BEING, which manifested itself only in the mind of Moses, who was hallucinating at the desert that he heard a voice from behind the burning bush. (A phenomenon commonly experienced by individuals remaining in a solitude for a long time, especially in snow or sand desert.) Once the story of Moses’ auditory hallucinations ( ) were put, circa 2,5 thousand of years ago, in a written form, YHWH began to exist on pages of the Holy Bible.

Let’s call tentatively the invariant (and thus not living in terms of Aristotle) YHWH „the artificial God”, or in abbreviation THE ARTIFICIAL. What kind of information we can deduce from such general notion of „the G-d of Abraham, of Isaac and of Jacob”?

1/. So called ‘Biblebelievers’ (Orthodox Jews and the majority of Protestant Christians) consider this artificial, virtual God as ‘good’. They consider thus as good something, which is artificial. The opposition of ‘artificial’ is ‘natural’, thus everything which is Natural should be ‘evil’ for them: the natural light – in particular the one of Sun, symbolized by the Indo-European sign of swastika – is evil, while the artificial light is of course good, in particular the light of the Hebrew sacral candleholder Menorah.

2/. YHWH worshippers, which we propose to call „Jahvists”, have the trained since childhood contempt for all Natural objects and Laws, which are despised by their Artificial “Master” already in “his” First Commandment ( ). These Nature Haters adore thus Artificial Laws contained in their Holy Writings. For a man is always born as a natural living entity, the priesthood („servants”) of the Artificial by an artificial rite of circumcision make male infants bear, for the rest of their lives, the hidden sign of their belonging to the Artificially Chosen People. Naturally these “chosenites” shall dwell in an artificial separation from other natural („animal”) human subspecies. And of course the artificial, hypocrite behavior of these „chosen” is supposed to dominate over the natural, straightforward behavior of courageous and broadminded – and thus „goddamned” – human „animals”.

3/. Natural landscape is of course evil, while the artificial one is in all evidence pleasing to their invisible Lord. YHWH worshippers are thus enthusiastic city dwellers, they treat with contempt so called „underdeveloped” people, which are used to live in harmony with nature ( ).

5/. In agreement with the First Commandment of their Decalogue, all Natural Gods shall incline in front of their artificial LORD, while all animals – including “human animals” – of the earth shall or become enslaved, or eradicated. All these remnants of „animist” (and “animalist”) past shall vanish, replaced by the Worldwide Kingdom of the Artificial, continuously illuminated with artificial lights and decorated with artificial trees and artificial flowers. This New World is supposed to be populated with artificial men-robots, making artificial love and conforming to the artificial Law, imposing everywhere their artificial culture and their artificial science. As exclaimed it 2,5 thousand years ago the most prominent Hebrew prophet named Isaiah „THERE WILL BE NEW (ARTIFICIAL) SKY AND NEW (ARTIFICIAL) EARTH”.

3. Mammon as the Artificial „Lord”

This is indeed an impressive project of the „Second, Improved Creation of the World” realized at present worldwide in particular by United States of America. Illuminated by radiating from the Bible project of „New Jerusalem”, called by consecutive presidents of USA “city shinning on the hill”, missionaries of the Artificial try to have a blind eye to the fact that the world they intend to „re-create” becomes ever more sterile and ugly. Let’s resume our ‘anti-Jahvist’ arguments in few points.

1/. All well educated historians, specialized in Antiquity know that attempts to organize the world in a completely artificial way were present already two or even three thousands years ago. At that time the „god of artificial strength” was called Mammon, the god of wealth, worshipped in particular in Phoenicia (Carthagina) and in Israel ( ). The miraculous “virtue” of money, which „can buy everything, including human virtues”, was described the best by the Renaissance playwriter William Shakespeare in a „hymen at the glory of gold”, contained in his play „Timon of Athens”. Three centuries after Shakespeare, the despised by all Jahvists Karl Marx dared to argue that „money and commerce is the true god of Israel”, and „Money has become the god of the world, in front of which all other human gods are supposed to incline”.

2/ These countries and social groups, which spend the biggest amount of money in order to assure their subsistence, are necessarily living in most artificial conditions. This holds in particular in case of USA today, which expenses in certain crucial domains, like arms and/or medicaments, are equalizing – or even exceeding – analogous expenses of the remaining 95 % of the world population. In obscurity remains the fact that such super consumption necessarily implies the super abundance of post-consumerist garbage. YHWH thus, the Artificial “God of Abraham, of Jacob and of USA”, is a virtual being, which systematically tries to change our Earth into a covered with rubbish wasteland.

3/. The ever growing dependence from material “goods” has essential drawbacks, which science and newspapers in „free to lie” countries are supposed to hide from eyes of the public. The scheme of these drawbacks is always the same, an external „facility” results in withdrawal, after a shorter or longer time, of internal faculties of a subject, which began to rely on these facilities. (For example injections of exogenous immunoglobulin, which European and American tourists traveling in India are sometimes taking in order to obtain an additional protection from malaria, are automatically depressing the endogenous synthesis of this vital protein, so after three or four weeks of an increased resistance to illnesses, organisms of people which took immunoglobulin injections are becoming less resistant for a longer period.)

4/. As a cumulative result of continuous life in artificially “improved” conditions, which characterize in particular the Anglo-Saxon Civilization, the number of people which grow obese, flabby, shortsighted, devoid of pigmentation and with diminished mental capacities becomes sensibly higher than in countries not yet fully „developed”. It is in these “countries under G-d” we shall expect consecutive outbursts of super-industrial, commercial and cultural pathologies. These new pathologies, like the famous American oxymoron of “war on terror”, risk to provoke the total devastation of our planet.

4. The Law of Hilozoa as Aristotle’s ‘Being’ Invariant in Time and Space

All this indicates that it exists the law, in “scientifically not correct” literature called the LAW OF BIOLOGY or “Law of Lamarck”, which causes that organs exercised grow in size and strength, while these put out of action diminish, and even disappear in an inherited way. Origin of this Law of Living Matter (Hilozoa in Greek) is indeed trivial, unfortunately nearly completely neglected by the modern biology. In a difference to all inanimate objects, living bodies dispose of a system of an automatic regeneration of all its damaged (“used”) elements. Moreover, in order to enhance our long term survival, the system inside our tissues is constructed in such a way that organs grow in size and complexity – and thus in their strength and perfection – after each round of their exercise. This means that the more a man (or any other animal) exercises a given set of movements, the more it becomes fit for its performance ( ).

We have to stress that the recalled here (or anamnesed, as would say it Plato) LAW OF HILOZOA – otherwise known as Lamarck’s Law or Jean Piaget’s principle of “majorant reequilibration” – MUST EXIST. Otherwise our own continuous efforts to cope with Earth’s gravitation, efforts to cope with various irradiations and with toxins, germs and viruses hidden in the food we eat, and in the air we breathe, would make our bodies soon disintegrate out of wear-off of its organs. This LAW OF LIVING NATURE is of course vigorously denied by all these who have built their mental representation of ‘living’ on the biblical vision of “ever multiplying automatons”. Nevertheless IT EXISTS and tells us that all techne, it means artificial PRODUCTS OF MAN INGENOUSITY ARE NOT ABLE TO CREATE INFORMATION. As confirms it the self-observation of every sportsman and every honest man of science, their ‘in(side)-formation’ – it means the dynamic structure of their bodies – increases only during recovery periods after an exercise of their muscles and of their mental skills. Neither simple tools, neither complex machines, by their definition as ‘not organized’ objects, do not dispose of an in-built system of their ‘over-recovery’ (la reéquilibration majorante of J. Piaget).

Attention! The ‘in(side)-formation’, which is present in any object, is – according to a known Shannon’s definition – the measure of the departure of its structure from the state of “entropy” (full homogeneity of distribution) of its components. For example, according to this definition, an empty blackboard (“tabula rasa”) contents less information than the one having chalk figures on it; also the ‘in-formation’ represented by a hilly forest is much higher than the one, which gives us a plain desert or a sea devoid of life. And of course the in(side)-formation, which is accumulated in an adult man, is several times greater than the one present in a newborn baby: as calculated it molecular biologists in year 2000, the human embryo has only 30 thousands different genes, while an adult man has over 100 thousands of them!

5. The Evil Radiating from the Jahvist Cult of the Techne and Mammon

Once we start to consider the outlined above LAW OF CREATION OF INFORMATION, as a ‘Being’, which immanently conditions the presence of reality we perceive ( ), we begin to see the whole world in a very precise way. First of all we notice that this Law of Nature permits us to evaluate, with a high degree of accuracy and objectivity, what is EVIL and what is GOOD, both in us and in our neighborhood. In particular as evil we shall consider these laws, these gods, and these our environments, which do not stimulate the growth of information, by which term we understand both the overall complexity of our bodies and the quality of knowledge, accumulated in our (and our neighbors) brains. Such an objective (also in mathematical terms) determination, what is good and what is evil, converges with the old Greek understanding that a man of sincere and mature behavior (ethics), and of great knowledge (dianoethics in terms of Aristotle), is by a definition a man of good. Needles to add that men of infantile manners, and of phobias resulting from their childish understanding of the world, are naturally radiating with evil.

As we stressed it earlier, from the LAW OF HILOZOA we can deduce that all artificial, inanimate products (techne) of man’s ingenuity are not able, out of themselves, to increase the level of information in the biosphere, and thus that they must be noxious, in a long term, to the wellbeing of Nature (of which Nature, according to Aristotle, humans are an indivisible part). The necessary loss of information (impoverishment in bio-diversity) in all countries “under G-d” flows not only from the Lamarck’s law, but it flows also directly from the fact that YHWH, taken as an Absolute, radiates with no information at all: as a “being” it is by a definition homogenous in all four directions of the time and space, and thus as a Person (“I AM”) it has its “face” of eternal, three dimensional “tabula rasa”!

It is thus logical that all people who march in the Artificial Light, emanating from writings (“logos”) attributed to this antique Hebrew monstrosity, must be driven by evil ethics and evil dianoethics (it means infantile understanding of the world). For YHWH is “the god of Abraham, of Isaac and of Jacob”, so not only doings of these patriarchs were, by a definition of their LORD, stigmatized by evil ( ), but this evil was necessarily present in doings of inspired by YHWH prophets, in particular in doings of Moses ( ). Moreover, the “dianoethic” evil, stemming from the Bible childish (mis)understanding of the Nature, must be present also today, in particular in so called “patriotic acts” of actually controlling the USA gang of ‘neo-conservatives’. These pious “Levies of New Israel” are overtly aiming at the subjugation and subsequent uniformisation (“changing into a plain”) of the whole planet ( ).

6. YHWH as “Radiating Source” of the Planetary Cancer

In the New Testament the most important information about evil intentions of “G-d of Hebrews” furnishes us the Pharisee Saul, who suddenly converted to hated by him Christianity and become famous as apostle Paul. In agreement with the Hebrew childish manner (ethics) of mindless speaking, to which he become accustomed during long years of his previous religious education, this “messenger of G-d” instructed naïve Christians that “The elder will serve the younger, for I (YHWH) love Jacob, and Esau I (YHWH) hate” (Romans, 9, 13). What such an unnatural family hierarchy means in its essence? Seen from the antique Socratic paradigm ( ), the biblical Jacob, who was a sedentary and effeminate man, ready to work hard in order to earn an attractively looking mate, had sensibly hypertrophied “greedy and lustful” soul, which was characterizing the “feeding” class of population of antique polis. A more noble kind of soul was dominant in his elder brother hunter Esau, who was moved by desires of “irascible” and “sensuous” part of his personality, characterizing ‘natural masters’ of Plato and Aristotle ( ).

The story of the supposed preference of “G-d” for the industrious, greedy and “meek” Jacob, taught to naïve gentiles by St. Paul, is an indication that this Artificial Apostle subconsciously wanted to change, the despised by him irascible and broadminded nations of Romans and Greeks, into “meek” and “poor in spirit” YHWH followers. This is not the only indication that Saul/Paul – whom “Hellenists” among early Christians distrusted so much that they wanted to kill him (Acts 9, 29) – was indeed dreaming of changing proud nations of Roman Empire into docile servants of the Hebrew pluto-theocratic oligarchy of his own kind ( ). The transplanted from the Old Testament to the New one, essential for understanding of the Judeo-Christianity idea that “the younger (less in-formed) is better than the elder (more in-formed)”, had a tremendous impact on Christianized nations, once the Bible become widely read in 16th century. It is at this time began the social domination of sedentary and narrowminded bourgeois in all nations stricken by Protestantism, in particular in England, which soon took the leadership in despised by aristocracy industrial and commercial development.

The organic process, in which living bodies of lover complexity start to parasite on structurally (and genetically) highly specialized living forms, is known not only in history of the Western Civilization, but also in a case of a very popular in the West illness described by a general term of a cancer. It is thus of interest to apply insights, obtained by observation of details of ethical and dianoethical “infantilization” of modern Western – in particular American – society, as models for de-differentiation characterizing an ordinary tumor. Here analogies are indeed impressive and deeply founded, for they are stemming from the same immutable source, namely from the Lamarck’s Law of Hilozoa:

1/ Judeo-American writer and philosopher Ayn Rand, in her truly prophetic book “The virtue of selfishness”, discovers that “all of history could be described as the individual moving away from the influence of the ‘tribe’. The problem is that an individual, grown without dense interactions with his “tribal” neighbours, is virtually unable to reach higher stages of his ethical and dianoethical development, for these features of personality are trained by close interactions with adults, serving as models to imitating them youngsters. Once the development of a person remains artificially inhibited at the stage of so called “childish egocentrism” (like it was in the case of biblical Jacob), such person naturally starts to behave like an “alien”, which is hostile to the collective life of surrounding him “tribe”. The same holds in case of small fragments of animal tissues, which were artificially separated – and grown “in vitro” – for a longer time, not having thus the opportunity to participate in collective movements of organism’s tissues. These “chosen” (by their separation) micro tissues, which were kept immobilised for several weeks, once they are incorporated back “in vivo” into parental organs, they develop the tendency to form “egoistic” tumors.

2/ Amongst Anglo-Saxon populations, considered as the most developed, there is practiced a sharp separation between “rich” and “poor”, with upper classes living virtually isolated from “underdog” masses. As we wrote above, such an artificial isolation cause that super rich consider the poor as “aliens” in their own countries, and thus these “artificial aliens” are becoming for them the object of a merciless exploitation (or eventually, eradication) only. The same happens at the microscopic scale, when lowly differentiated neo-plastic cells, which spontaneously isolate themselves from more mature neighbors by secreted by them “embryonic” antigens, start to consider the body hosting them as “the pasture”, permitting them the realization of their egoistic, “teleonomic” goal of continuous non differentiated growth.

3/ The agent (“embryonic antigen”), which plays the role of a “screen” separating the ethically (and dianoethically) non matured Chosen People from surrounding them nations, is The Holy Scripture, which instructs its readers “Be fruitful and fill the earth. The fear of you and the dread of you shall be upon every beast of the earth” (etc., see Gen. 9, 2). The Divine Writer (YHWH?) of this “blessing” in all evidence was a Handicapped Being: he had no sight permitting him to admire nature’s beauty, neither the mind capable to reason – as did it Aristotle – that the man is an inherent element of the animal world (which zoon mindless Jahvists are supposed to terrorize and exploit). At the microscopic scale the “ethics” (behavior), stemming from such “G-d’s blessing of global terrorists”, is realized the best by an ordinary tumor, which indeed is a “being” devoid of receptors permitting him to sense higher goals of behavior of its mature cellular neighbors.

The outlined above IDENTITY OF GOALS (finality, teleology) of inspired by its “Lord” Judeo-Christian Civilization, with the “vegetal” finality of a tumor evolving towards its malignancy ( ), permits us to predict the kind of future, which American Terrorist Civilization “under G-d” is preparing for the entire planet. Here the best example, how in pre-Antiquity ended the temporary success story of “blessed by G-d Jacob”, was the misery of this Patriarch’s oversized family, once a draught changed into a desert the overgrazed pastures of this industrious forefather of contemporary businessmen. It was the mindless greed of this shortsighted “patriarch”, which paved the way for subsequent hundreds of years of self-slavery of Jews in Egypt.

Needless to add that the salvation from the sad fate of “blind Jacob’s children”, we can expect only by the return to ethics (and dianoethics) characterizing Jacob’s elder brother, the broadminded megalopsychos Esau. This not hesitating to intermarry with neighbor tribes, “negative hero” of the Bible, looked with scorn at his own family barbarous religious ethics, and at swindles of his mentally handicapped, ambitious brother. According to fearful cabalist writers of Zohar Tales”, completed in late Middle Ages, “the biggest disaster (for the world) will arrive when “Esau will come back and burn the Torah, the Book of Law”. Such practical solution, to the problem of terror organized worldwide by YHWH worshippers, we find already in forgotten at present proposals of “Republic” of Plato, and in books on “ethics” (behavior) written by Aristotle. Needless to add that the Roman emperor Hadrian nearly succeeded in eradicating the provoking mind tumor “virus” hidden in the Bible.

But it was two thousand years ago. In modern times updated anti Jahvist ideas resurrected in “Philosophie zoologique” published in 1809 by Jean Baptiste de Lamarck, in Karl Marx essay “Zur Judefrage” of 1844 ( ), and of course in Jean Piaget’s works on consecutive stages of children mental development. But in order to make place for these programs of rational education, we have to put in the Norton Protected Recycle Bin of our PC quite a “mountain” of intellectual waste, starting with “Letters” of St. Paul, and ending with copious neoDarwinian lies, which are particularly abundant in “the city shinning on the hill”.

Zakopane, Dec. 20, 2005

Posted in culture & religion of zombies, ENGLISH TEXTS | Leave a comment

Desciframiento Aristotélico del “Logos” de YHWH

Desciframiento Aristotélico  del “Logos” de YHWH

La Génesis de Nuestra “Súper” Especie mediante la
Elección de Dios, o la Preservación de la Raza Favorecida
en la Lucha por la Posesión de la Tierra
por Marek Glogoczowski, Ph.D.
27 de Marzo de 2006
 Traducido e publicado por Alonso González de Nájera el 18.11.12 en http://editorial-streicher.blogspot.com/2012/11/marek-glogoczowski-desciframiento.html
Marek Glogoczowski y la localidad de Zakopane
Palabra del traductor:
 En http://zaprasza.net/a_y.php?article_id=9256  se publicó en inglés en Marzo de 2006 este texto (de Diciembre de 2005) del profesor Glogoczowski. Al traducirlo nos pareció que ya habíamos recorrido estas palabras. Y, claro: habían sido citadas por John Kaminski en un artículo suyo que publicamos en este sitio en Diciembre de 2011 (“¿Somos Nosotros o Ellos?“). De esa manera, se completa y redondea la tesis planteada por Glogoczowski, que encaja perfectamente con la entrada recién anterior. La crítica suya, nuevamente, reviste mucho interés por su enfoque psico-biológico de fenómenos que suelen analizarse en términos histórico-sociológicos. Y tiene toda la razón en cuanto a que se le ha dado vida a un artefacto inanimado (un dios, un libro), y que se ha privilegiado lo Artificial por sobre lo Natural, precisamente por falta de una grandeza de alma (megalopsiquia) y un exceso de imbecilidad (oligopsiquia).
Resumen
     El acercamiento del autor al mensaje de la Sagrada Escritura Hebrea está basado principalmente en la lógica escondida en la palabra YHWH, la cual palabra (“logos“) es posible clasificar entre las nociones artificiales de la categoría más general. Una vez que tal aristotélica categoría general es establecida, por una deducción lógica es posible predecir la variedad entera de conductas que caracterizan a la gente que permanece bajo la dependencia de YHWH. El objetivo de las actividades de estos celosos “siervos” de YHWH resulta en verdad ser bastante simple, pues consiste en una proliferación agresiva de la sub-especie humana —o mejor dicho, de la “súper-especie”— de los “elegidos de Dios“, especializada en la interceptación de la riqueza de toda la Tierra. Como lo recuerda Israel Shamir en su libro “PaRDeS”(Paraíso), ya los “Salmos” de David anuncian la venidera “nivelación” y subyugación total a Israel de nuestro planeta:

     El SEÑOR (¿Israel?, ¿el oro?) llegará a ser rey sobre toda la tierra. En aquel día el SEÑOR será uno y su nombre (Israel/Mammón) será uno. Toda la tierra será convertida en una llanura (desierto monótono), pero Jerusalén permanecerá en lo alto (en un montón de oro), y habitará con seguridad (autoencarcelada allí)”.

     Tal proyecto bíblico de la “tierra plana” es completamente patológico desde el punto de vista de todo psicólogo honesto, pero a pesar de ello está siendo rigurosamente llevado a cabo actualmente por el “Imperio Gemelo” de EE.UU./Israel. El autor postula que la actual dominación geopolítica de los “siervos” de YHWH resulta de una trivial estafa cognoscitiva, que consiste en la substitución de la Ley Natural por una Artificial, insertada en la Biblia. Gracias a la precisa definición aristotélica de la differentia specifica, que distingue a la Vida (zoa) de la materia no organizada y no-viviente (hyle), así como de los productos del trabajo del hombre (tejné), es posible recordar (anamnese) la Ley Básica de la Naturaleza Viviente, conocida en la Antigüedad por Platón y Aristóteles, y en tiempos modernos por Lamarck y Piaget. Esta LEY DEL HILOZOÍSMO corresponde al aristotélico “Primer Motor” o “Motor Inmóvil”, que condiciona los comportamientos de todos los organismos vivos, incluyendo los sueños infantiles (y los actos canallescos) relatados en la Biblia acerca de superhombres hebreos. Una vez que esta LEY DE LA NATURALEZA VIVIENTE llegue a ser ampliamente reconocida, el patológico “Proyecto de la Tierra Plana” de la Nueva Jerusalén será anunciado ad calendas graecas. El presente ensayo puede servir como un “prólogo” para los trabajos más tempranos del autor sobre este tema zoológico-religioso, en particular como una introducción al ensayo completado hace dos años “Señor de la Ignorancia“, y a un diálogo más largo, escrito cinco años antes, titulado “Síndrome del Relojero Ciego“.

1.  El Culto Anglo-Sajón de lo Artificial

     Armand Cleese, director del Instituto de Asuntos Europeos en Luxemburgo, autor de interesantes libros sobre los Imperios inglés y estadounidense, nos dijo durante el Foro Público Mundial en Rodas en 2003, que EE.UU. se considera a sí mismo como “el faro del mundo“. En opinión de los consecutivos presidentes estadounidenses, su país es una encarnación de la bíblica “ciudad en la colina”, que emana de sí misma la luz, que se supone que todas las otras naciones siguen. El ejemplo más reciente de tal actitud “parecida al Señor” fue dado por el presidente de EE.UU., George Bush hijo, quien en su discurso de propaganda pronunciado en Kyoto el 15 de Noviembre de 2005 pidió a los líderes de la vecina gigante atea China seguir el camino de la Democracia, que fue establecida (con la ayuda del Ejército estadounidense) en Japón, Corea del Sur y Taiwán. En particular Bush hijo pidió “abrir” China para la libre enseñanza de la Biblia, que en EE.UU. es la fuente esencial de inspiración de esta “nación bajo Dios”.
     En la Biblia, la persona central (aunque invisible) es el Dios (o D–s, como lo escriben los judíos), que en los textos sagrados revela su único nombre YHWH, que significa “yo soy quien soy” en hebreo. El acento puesto en el “soy” de este antiguo nombre de Dios, hizo al filósofo Filón Judío, que vivió en Alejandría y que fue contemporáneo de Jesús de Nazaret, llamar a YHWH con el significado de “EXISTENTE”, término que subrraya la presencia eterna de este dios-persona. ¿Pero qué otra información podemos deducir de estas famosas cuatro letras del alfabeto hebreo?. A primera vista este corto nombre no nos ofrece mucha información sobre “nuestro” (es decir, judeo-cristiano) Dios, salvo que se supone que es eterno (y así “existente”). Pero esto es sólo un juicio muy superficial. El trabajo de un filósofo profesional —a cuya categoría de investigadores pertenece actualmente el autor— consiste en la aclaración del sentido de términos frecuentemente comunes, que en su esencia representan características completamente diferentes de las apariencias (doxa, en griego), a las cuales la gente está acostumbrada.

     Según es considerado el nombre YHWH, “yo soy quien soy” (o “soy existente“, en la interpretación de Filón de Alejandría), la tarea de un filósofo es relativamente fácil. Ya varias décadas antes de la completación del texto de la Biblia [Antiguo Testamento] a mediados del siglo V a.C., un bien conocido en la Antigüedad (probablemente también en Babilonia) filósofo griego llamado Parménides, mediante un razonamiento puro formó la famosa Paradoja del Ser (o, para usar el término de Filón, de lo “Existente”). Como lo recuerda Wladyslaw Tatarkiewicz:

     «Del simple principio tautológico de que “el ser existe, y el no-ser no existe”, Parménides dedujo varias cosas, a saber, todas las propiedades del ser. (…) “El Ser no tiene ningún principio, ya que ¿de dónde podría provenir?. Sólo de un no-ser. Pero el no-ser no existe. No puede tener un final, además, debido a la misma razón. (…) El Ser es así eterno. Más encima, es continuo y en general invariable, ya que sólo puede cambiarse en un no-ser; no es divisible, ya que las partes de un ser, no siendo un ser en sí mismas, deben ser un no-ser; no tiene diferencias en sí mismo, porque todo esto, que es diferente de un ser, es un no-ser”. Esto significa que el ser es unitario e invariable; es lo opuesto del devenir y la multiplicidad».

     Como lo enfatiza Tatarkiewicz, el “ser”, definido por tal lógica deducción, es únicamente un producto (un artefacto) del pensamiento, sin relación con el mundo que es experimentado por los sentidos humanos. Lógicamente tal “ser” (Existente, o YHWH) fue capaz de manifestarse ante la gente sólo después de la invención del lenguaje que contenía el verbo “ser”. Además, la fascinación con un “ser”, la cual dio origen a un importante campo de la filosofía llamado Ontología, comenzó una vez que la mencionada Paradoja de Parménides fue puesta en forma escrita. Antes de la invención de la escritura, la declaración “yo soy“, o “yo soy quien soy“, no provocaba en nadie la impresión de un misterio: si resulta que encontramos a alguien declarándonos “soy quien soy“, tenemos un sentimiento de que tal persona está tratando de ocultar su personalidad.
 
2. YHWH, el “Dios” Supra-Natural — y por ello Artificial

     De la declaración “yo soy” podemos deducir que el medium que la pronuncia se considera a sí mismo una persona. Además, al repetir “yo soy“, pone un acento sobre su invariabilidad: “Soy el mismo a lo largo de los siglos“. Tal declaración significa, en su sentido místico, que al pronunciarla la persona es invariable en el tiempo y el espacio. No está por lo tanto sometida a los cambios relacionados con la maduración del hombre vivo, el envejecimiento y la muerte, ni está obligada a realizar movimientos cíclicos, como comer y respirar, que son esenciales para la supervivencia de todos los animales. El mensaje que está implícito en la declaración escrita “YO SOY (QUIEN SOY)”, significa que tal grupo de letras NO ES VIVIENTE en el sentido aristotélico de zoé, “la vida” (es decir, carece de actividades vegetativas y fisiológicas). La única posibilidad natural de existencia de una “persona” tan extraña dentro de la Biblia consiste en que ES UN SER ARTIFICIAL, que se manifestó a sí mismo sólo en la mente de Moisés, quien tuvo alucinaciones en el desierto en las que oyó una voz desde un arbusto ardiente (un fenómeno comúnmente experimentado por individuos que permanecen en soledad por un largo tiempo, sobre todo en la nieve o en desiertos de arena). Una vez que la historia de las alucinaciones auditivas de Moisés fue puesta en forma escrita, aproximadamente hace 2.500 años, YHWH comenzó a existir en las páginas de la Santa Biblia.

     Llamemos provisionalmente al invariable (y por ello no-viviente, en términos de Aristóteles) YHWH como “el dios artificial”, o, abreviadamente, EL ARTIFICIAL. ¿Qué tipo de información podemos deducir de una noción tan general como “el d–s de Abraham, de Isaac y de Jacob”?:

1.—  Los así llamados “creyentes en la Biblia” (judíos ortodoxos y la mayoría de los cristianos protestantes) consideran a este dios artificial y virtual como “bueno”. Ellos consideran así como bueno a algo que es artificial. Lo opuesto de “artificial” es “natural”, de modo que todo lo que es Natural debería ser “el mal” para ellos: la luz natural —en particular la del Sol, simbolizada por el signo indoeuropeo de la esvástica— es el mal, mientras que la luz artificial es por supuesto buena, en particular la luz de la Menorá o candelabro ritual hebreo.

2.—  Los adoradores de YHWH, que proponemos llamar “yahvistas”, tienen un desprecio inculcado desde su infancia hacia todos los objetos y leyes naturales, que son despreciadas por su “Amo” Artificial ya en “su” Primer Mandamiento. Estos Odiadores de la Naturaleza adoran así Leyes Artificiales contenidas en sus Sagradas Escrituras. Dado que un hombre siempre es nacido como una entidad viviente natural, el sacerdocio (los “siervos”) del Artificial, por medio de un rito artificial de circuncisión hace a los bebés varones llevar, por el resto de sus vidas, el signo oculto de su pertenencia al Pueblo Artificialmente Elegido. Naturalmente estos “elegidos” morarán en una separación artificial de las otras sub-especies humanas naturales (“animales”). Y por supuesto la conducta artificial e hipócrita de estos “elegidos” se supone que dominará sobre la conducta natural y franca de los valientes y de mentalidad abierta —y por ello “malditos por Dios”— “animales” humanos.
3.—  El paisaje natural es por supuesto el mal, mientras que el artificial es con toda evidencia agradable a su invisible Señor. Los adoradores de YHWH son por ello estusiastas habitantes de las ciudades. Ellos tratan con desprecio a la gente así llamada “subdesarrollada”, que está acostumbrada a vivir en armonía con la Naturaleza.

4.—  De acuerdo con el Primer Mandamiento de su Decálogo, todos los Dioses Naturales se inclinarán delante de su SEÑOR artificial, mientras que todos los animales —incluídos los “animales humanos”— de la Tierra llegarán a ser esclavizados, o erradicados. Todos estos remanentes de un pasado “animista” (y “animalista”) desaparecerán, sustituídos por el Reino Mundial de lo Artificial, continuamente iluminado con luces artificiales y decorado con árboles artificiales y flores artificiales. Se supone que este Nuevo Mundo será poblado con robots-hombres artificiales, que harán el amor artificial y se conformarán a la Ley artificial, imponiendo en todas partes su cultura artificial y su ciencia artificial. Como lo exclamó hace 2.500 años el profeta hebreo más prominente llamado Isaías, “HABRÁ UN NUEVO CIELO (ARTIFICIAL) Y UNA NUEVA TIERRA (ARTIFICIAL)”.
 
3.  Mammón como el “Señor” Artificial

     Éste es en efecto un proyecto impresionante de la “Segunda Creación, Mejorada, del Mundo” realizada actualmente en todo el mundo en particular por Estados Unidos. Iluminados por el resplandor del proyecto bíblico de la “Nueva Jerusalén”, llamado por los consecutivos Presidentes de EE.UU. como “la ciudad resplandeciente en la colina“, los misioneros de lo Artificial tratan de pasar por alto el hecho de que el mundo que ellos tienen la intención de “re-crear” está llegando a ser cada vez más estéril y feo. Resumamos nuestros argumentos “anti-yahvistas” en unos pocos puntos.

1.—  Todos los historiadores bien educados, especializados en la Antigüedad, saben que las tentativas de organizar el mundo de un modo completamente artificial estaban presentes ya hace dos mil o tres mil años. En ese entonces el “dios de la fuerza artificial” era llamado Mammón, el dios de la riqueza, adorada en particular en Fenicia (Cartago) y en Israel. La milagrosa “virtud” del dinero, que “puede comprarlo todo, incluso las virtudes humanas“, fue excelentemente descrita por el dramaturgo renacentista William Shakespeare en su “Himno a la Gloria del Oro“, incluído en su obra “Timón de Atenas“. Tres siglos después de Shakespeare, el despreciado por todos los yahvistas Karl Marx se atrevió a sostener que “el dinero y el comercio son el verdadero dios de Israel“, y que “el dinero se ha convertido en el dios del mundo, delante del cual todos los otros dioses humanos se supone que se inclinan“.

2.—  Estos países y grupos sociales, que gastan la mayor cantidad de dinero a fin de asegurar su subsistencia, están necesariamente viviendo en las condiciones más artificiales. Esto es válido en particular en el caso de EE.UU. hoy, cuyos gastos en ciertas áreas cruciales, como armas y/o medicamentos, están igualando —o incluso sobrepasando— los gastos análogos del 95% restante de la población mundial. En la oscuridad permanece el hecho de que tal súper-consumo necesariamente implica la súper-abundancia de la basura post-consumista. YHWH así, el artificial “dios de Abraham, de Jacob y de EE.UU.”, es un ser virtual, que sistemáticamente trata de cambiar nuestra Tierra en un erial cubierto de basura.

3.—  La dependencia siempre creciente hacia los “bienes” materiales tiene inconvenientes esenciales, que la ciencia y los periódicos en los países “libres para mentir” se supone que deben esconder de los ojos del público. El esquema de estos inconvenientes es siempre el mismo: una “funcionalidad” externa causa el repliegue, después de un tiempo más corto o más largo, de las facultades internas de un sujeto, que comenzó a confiar en estas funcionalidades. (Por ejemplo, las inyecciones de inmunoglobulina exógena, que los turistas europeos y estadounidenses que viajan por India toman a veces a fin de obtener una protección adicional contra la malaria, están automáticamente deprimiendo la síntesis endógena de esta proteína vital, de modo que después de tres o cuatro semanas de una incrementada resistencia a las enfermedades, los organismos de las personas que tomaron inyecciones de inmunoglobulina comienzan a ser menos resistentes durante un período más largo).

4.—  Como un resultado acumulativo de la vida continua en condiciones artificialmente “mejoradas”, que caracterizan en particular a la civilización anglosajona, el número de gente que se pone obesa, floja, miope, carente de pigmentación y con capacidades mentales disminuídas, llega a ser sensiblemente más alto que en los países todavía no totalmente “desarrollados”. Es en estos “países bajo D–s” que esperaremos estallidos consecutivos de patologías superindustriales, comerciales y culturales. Estas nuevas patologías, como la famosa paradoja estadounidense de la “guerra contra el terrorismo”, arriesgan provocar la devastación total de nuestro planeta.
 
4.  La Ley del Hilozoísmo como el “Ser” de Aristóteles Invariable en el Tiempo y el Espacio     Todo esto indica que existe la ley, en la literatura “científicamente no correcta” llamada la LEY DE LA BIOLOGÍA o “Ley de Lamarck”, que causa que los órganos ejercitados crezcan en tamaño y fuerza, mientras que los que no se utilizan disminuyen, e incluso desaparecen de un modo heredado. El origen de esta Ley de la Materia Viviente (Hilozoa en griego) es en efecto trivial, lamentablemente casi completamente descuidado por la biología moderna. En una diferencia con todos los objetos inanimados, los cuerpos vivos disponen de un sistema de regeneración automática de todos sus elementos dañados (“usados”). Además, a fin de mejorar nuestra supervivencia a largo plazo, el sistema dentro de nuestros tejidos está construído de tal modo que los órganos crecen en tamaño y complejidad —y así en fuerza y perfección— después de cada ronda de su ejercicio. Esto significa que mientras más un hombre (o cualquier otro animal) ejecuta una serie dada de movimientos, más llega a estar capacitado para su realización.

     Tenemos que recalcar que la aquí recordada (la platónica anamnesis) LEY DEL HILOZOÍSMO —también conocida como Ley de Lamarck o el principio de Jean Piaget del “reequilibrio mayorante”— DEBE EXISTIR, pues de otro modo nuestros propios esfuerzos continuos para hacer frente a la gravitación de la Tierra, esfuerzos para enfrentarnos con diversas irradiaciones y con toxinas, gérmenes y virus escondidos en la comida que comemos y en el aire que respiramos, harían que nuestros cuerpos pronto se desintegraran por el desgaste de sus órganos. Esta LEY DE LA NATURALEZA VIVIENTE es por supuesto enérgicamente negada por todos aquellos que han construído su representación mental de la “vida” sobre la visión bíblica de “autómatas que siempre se multiplican”. Sin embargo dicha ley EXISTE y nos dice que todatejné, que significa LOS PRODUCTOS ARTIFICIALES DE LA INGENIOSIDAD DEL HOMBRE, NO SON CAPACES DE CREAR INFORMACIÓN. Como lo confirma la auto-observación de cada deportista y cada honesto hombre de ciencia, su “in(terna)-formación” —esto es, la estructura dinámica de sus cuerpos— aumenta sólo durante los períodos de recuperación después de un ejercicio de sus músculos y de sus capacidades mentales. Ni las herramientas simples ni las máquinas complejas, por su definición como objetos “no organizados”, disponen de un sistema incorporado de “sobre-recuperación” (la reéquilibration majorante de J. Piaget).
     ¡Atención!: La “in(terna)-formación” que está presente en cualquier objeto es —de acuerdo con una conocida definición de Shannon— la medida del abandono de su estructura del estado de “entropía” (la total homogeneidad de la distribución) de sus componentes. Por ejemplo, según esta definición, un pizarrón vacío (“tabula rasa“) contiene menos información que el que tiene dibujadas figuras de tiza; también la “in-formación” representada por un bosque montañoso es mucho más alta que la que nos entrega un desierto plano o un mar carente de vida. Y por supuesto la in(terna)-formación que está acumulada en un hombre adulto es varias veces más grande que la que está presente en un bebé recién nacido: como lo calcularon biólogos moleculares en el año 2000, el embrión humano tiene sólo 30 mil genes diferentes, mientras que un hombre adulto tiene más de 100 mil.


5.  El Mal que Irradia del Culto Yahvista de la Tejné y de Mammón

     Una vez que comenzamos a considerar la esbozada LEY DE LA CREACIÓN DE LA INFORMACIÓN como un “Ser”, que inmanentemente condiciona la presencia de la realidad que percibimos, comenzamos a ver el mundo entero de un modo muy preciso. En primer lugar notamos que esta Ley de la Naturaleza nos permite evaluar, con un grado alto de exactitud y objetividad, lo que es MALO y lo que es BUENO, tanto en nosotros como en nuestro entorno. En particular consideraremos como malos estas leyes, estos dioses y estos medioambientes nuestros que no estimulan el crecimiento de la información, término por el cual entendemos tanto la complejidad total de nuestros cuerpos como la calidad del conocimiento acumulado en nuestros cerebros (y de nuestros vecinos). Tal determinación objetiva (también en términos matemáticos) de lo que está bien y lo que está mal, converge con la antigua comprensión griega de que un hombre de comportamiento sincero y maduro (ética), y de gran conocimiento (dianoética en términos de Aristóteles), es por definición un hombre de bien. No hace falta decir que los hombres de maneras infantiles y de fobias que resultan de su comprensión infantil del mundo, están naturalmente irradiando el mal.

     Como lo destacamos antes, de la LEY DEL HILOZOÍSMO podemos deducir que todos los productos artificiales e inanimados (tejné) del ingenio del hombre no son capaces, por sí mismos, de aumentar el nivel de información en la biósfera, y por ello han de resultar nocivos, a largo plazo, para el bienestar de la Naturaleza (de la cual, según Aristóteles, los humanos son una parte indivisible). La necesaria pérdida de información (empobrecimiento de la bio-diversidad) en todos los países que están “bajo D–s” fluye no sólo de la Ley de Lamarck, sino también directamente del hecho de que YHWH, tomado como un Absoluto, no irradia de modo alguno ninguna información: considerado como un “ser”, es por definición homogéneo en las cuatro direcciones del tiempo y el espacio, y así como una Persona (“YO SOY”), tiene su “cara” de una eterna y tridimensional “tabula rasa“.

     Es por ello lógico que toda la gente que se desenvuelve en la Luz Artificial que emana de las escrituras (“logos“) atribuídas a esta antigua monstruosidad hebrea, deba ser conducida por una ética y una dianoética del mal (esto significa la comprensión infantil del mundo). Ya que YHWH es “el dios de Abraham, de Isaac y de Jacob”, no sólo los hechos de estos patriarcas estuvieron, por una definición de su SEÑOR, estigmatizados por el mal, sino que este mal estuvo necesariamente presente en las obras de los profetas inspirados por YHWH, en particular en los hechos de Moisés. Además, el mal “dianoético”, derivado de la infantil (mala) comprensión que tiene la Biblia con respecto a la Naturaleza, debe estar presente también hoy, en particular en las llamadas “leyes patrióticas” de la pandilla de “neo-conservadores” que actualmente controla a Estados Unidos. Estos piadosos “levitas del Nuevo Israel” están abiertamente orientados a la subyugación y la posterior uniformización (“cambiando hacia un plano”) del planeta entero.


6.  YHWH como “Fuente de Irradiación” del Cáncer Planetario
     En el Nuevo Testamento la información más importante acerca de las malas intenciones del “D–s de los hebreos” nos la proporciona el fariseo Saúl, que repentinamente se convirtió al cristianismo odiado por él y llegó a ser famoso como el apóstol Pablo. De acuerdo con la infantil manera (la ética) hebrea de su charla sin sentido, a la cual él se ha acostumbrado durante los largos años de su educación religiosa anterior, este “mensajero de D–s” instruyó a los ingenuos cristianos con que “El mayor servirá al más joven, ya que yo (YHWH) amé a Jacob, y a Esaú yo (YHWH) odié” (Romanos, 9:13). ¿Cuán antinatural jerarquía familiar significa esto en su esencia?. Visto desde el antiguo paradigma socrático, el bíblico Jacob, que era un hombre sedentario y afeminado, listo para trabajar duro a fin de conseguir una compañera de aspecto atractivo, tenía un alma “avarienta y lujuriosa” sensiblemente hipertrofiada, que caracterizaba a la clase “alimentadora” de la población de la antigua polis. Una especie más noble de alma era dominante en su hermano mayor el cazador Esaú, que estaba motivado por los deseos de la parte “irascible” y “sensorial” de su personalidad, característicos de los “señores naturales” de Platón y Aristóteles.

     La historia de la supuesta preferencia de “D–s” por el laborioso, avaro y “manso” Jacob, enseñada a ingenuos no-judíos por Pablo, es una indicación de que este Apóstol Artificial subconscientemente quería cambiar a las despreciadas por él naciones irascibles y liberales de los romanos y griegos, en “mansas” y “pobres de espíritu” seguidoras de YHWH. Ésta no es la única indicación de que Saúl/Pablo —de quien los “helenistas” entre los primeros cristianos desconfiaban tanto que quisieron matarlo (Hechos 9:29)— en efecto soñaba con cambiar las orgullosas naciones del Imperio romano en sirvientes dóciles de la oligarquía pluto-teocrática hebrea de su propio tipo. Lo trasplantado del Antiguo Testamento al Nuevo, esencial para entender la idea del judeo-cristianismo de que “el más joven (el menos informado) es mejor que el mayor (el más in-formado)”, tuvo un tremendo impacto en las naciones cristianizadas, una vez que la Biblia llegó a ser extensamente leída en el siglo XVI. Es en este tiempo cuando comenzó la dominación social del burgués sedentario e intolerante en todas las naciones golpeadas por el protestantismo, en particular en Inglaterra, que pronto tomó el liderazgo en el desarrollo industrial y comercial despreciado por la aristocracia.
     El proceso orgánico, en el cual organismos vivientes de baja complejidad comienzan a parasitar en formas vivientes estructuralmente (y genéticamente) muy especializadas, es conocido no sólo en la historia de la Civilización Occidental sino también en el caso de una enfermedad muy popular en Occidente descrita por el término general de cáncer. Es entonces de interés lograr una comprensión profunda, obtenida por la observación de los detalles de la “infantilización” ética y dianoética de la sociedad occidental moderna —en particular la estadounidense—, como modelos para la des-diferenciación que caracteriza a un tumor corriente. Aquí las analogías son ciertamente impresionantes y están profundamente fundadas, ya que provienen de la misma fuente inmutable, a saber, de la Ley del Hilozoísmo de Lamarck:
1.—  La escritora y filósofa judía estadounidense [de origen ruso] Ayn Rand, en su libro verdaderamente profético “La Virtud del Egoísmo” (The Virtue of Selfishness, 1964), descubre que toda la Historia podría ser descrita como el individuo que se aleja de la influencia de la “tribu”. El problema es que un individuo, criado sin interacciones densas con sus vecinos “tribales”, es prácticamente incapaz de alcanzar etapas elevadas de su desarrollo ético y dianoético, ya que estos rasgos de la personalidad son formados por interacciones cercanas con adultos, sirviendo como modelos a ser imitados por los más jóvenes. Una vez que el desarrollo de una persona permanece artificialmente inhibido en la etapa del llamado “egocentrismo infantil” (como ocurrió en el caso del bíblico Jacob), tal persona naturalmente comienza a comportarse como un “extranjero” que es hostil a la vida colectiva de la “tribu” que lo rodea. Lo mismo se aplica en el caso de pequeños fragmentos de tejidos animales que fueron artificialmente separados —y cultivados “in vitro”— durante un tiempo prolongado, no teniendo así la oportunidad de participar en los movimientos colectivos de los tejidos del organismo. Estos microtejidos “elegidos” (por su separación), que fueron mantenidos inmovilizados durante varias semanas, una vez que ellos son reincorporados “in vivo” en los órganos paternales, desarrollan la tendencia a formar tumores “egoístas”.

2.—  Entre las poblaciones anglosajonas, consideradas como las más desarrolladas, se practica una profunda separación entre “rico” y “pobre”, con clases altas que viven prácticamente aisladas de las masas de los “poco favorecidos”. Como dijimos, tal aislamiento artificial provoca que los súper-ricos consideren a los pobres como “extranjeros” en sus propios países, y así estos “extranjeros artificiales” se convierten para ellos en objeto sólo de una explotación despiadada (o eventualmente de una erradicación). Lo mismo sucede a escala microscópica, cuando las escasamente diferenciadas células neoplásicas, que espontáneamente se aíslan a sí mismas de sus vecinas más maduras mediante antígenos “embrionarios” secretados por ellas, comienzan a considerar el cuerpo que las alberga sólo como “el pasto”, permitiéndoles la realización de su egoísta objetivo “teleonómico” de un continuo crecimiento no-diferenciado.

3.—  El agente (“antígeno embrionario”) que desempeña el papel de una “pantalla” que separa al éticamente (y dianoéticamente) no madurado Pueblo Elegido de las naciones circundantes, es la Sagrada Escritura, que instruye a sus lectores “Sed fructíferos y llenad la tierra. El temor y el miedo hacia vosotros serán sobre cada bestia de la tierra” (etc., verGénesis 9:2). El Escritor Divino (¿YHWH?) de esta “bendición” con toda evidencia era un Ser Deficiente: él carecía de la vista, la que le habría permitido admirar la belleza de la Naturaleza, y carecía de una mente capaz de razonar —como lo hizo Aristóteles— que el hombre es un elemento inherente del mundo animal (al cual zoon los irreflexivos yahvistas se supone que han de aterrorizar y explotar). A escala microscópica la “ética” (el comportamiento) originada de tal “bendición de D–s de los terroristas globales”, es comprendida mejor por un tumor común, que en efecto es un “ser” carente de receptores que le permitan percibir objetivos más altos de comportamiento de sus maduros vecinos celulares.


     La descrita anteriormente IDENTIDAD DE OBJETIVOS (finalidad, teleología) de la civilización judeo-cristiana inspirada por su “Señor”, con la finalidad “vegetal” de un tumor que evoluciona hacia su malignidad, nos permite predecir la clase de futuro que la Civilización Terrorista estadounidense “bajo D–s” está preparando para el planeta entero. He aquí el mejor ejemplo: cómo en la pre-Antigüedad lo que puso fin a la historia de éxito temporal del “bendito por D–s” Jacob, fue la miseria de la muy extensa familia de este Patriarca, una vez que una sequía transformó en un desierto los pastos sobreexplotados de este laborioso antepasado de los contemporáneos hombres de negocios. Fue la avaricia irreflexiva de este “patriarca” corto de vista lo que preparó el terreno durante los posteriores cientos de años para la auto-esclavitud de los judíos en Egipto.

     Demás está añadir que la salvación del triste destino de los “hijos del ciego Jacob”, podemos esperarla sólo por el retorno a la ética (y dianoética) que caracteriza al hermano mayor de Jacob, el de alma grande (megalopsychos) Esaú. Este último, no titubeando en casarse con mujeres de las tribus vecinas, “héroe negativo” de la Biblia, miró con desprecio la bárbara ética religiosa de su propia familia y los fraudes de su mentalmente discapacitado y ambicioso hermano. Según los temerosos escritores cabalistas de los cuentos del “Zohar“, completado a finales de la Edad Media, «el desastre más grande (para el mundo) llegará cuando “Esaú regresará y quemará la Torá, el Libro de Ley”». Tal solución práctica al problema del terror organizado en todo el mundo por los adoradores de YHWH, la encontramos ya en las propuestas, olvidadas en el presente, de “La República” de Platón, y en los libros sobre “ética” (comportamiento) escritos por Aristóteles. Huelga decir que el emperador romano Adriano casi logró la erradicación del indignante “virus” del tumor mental escondido en la Biblia.

     Pero eso fue hace dos mil años. En los actualizados tiempos modernos las ideas anti-yahvistas resucitaron en “Philosophie Zoologique”, publicada en 1809 por Jean Baptiste de Lamarck, en el ensayo de Karl Marx “Zur Judenfrage” de 1844, y por supuesto en los trabajos de Jean Piaget sobre las etapas consecutivas del desarrollo mental de los niños. Pero a fin de hacer lugar para estos programas de educación racional, tenemos que poner en la papelera de reciclaje de nuestro computador personal una verdadera “montaña” de basura intelectual, comenzando con las “Cartas” de Pablo, y finalizando con las copiosas mentiras neo-darwinianas, que son particularmente abundantes en “la ciudad brillando en la colina”.
 
Zakopane, 20 de Diciembre de 2005.
Posted in TEXTES EN ESPAGNOL | Leave a comment

Marek Głogoczowski – życiorys tatrzańsko-alpejsko-himalajski

Marek Głogoczowski – życiorys tatrzańsko-alpejsko-himalajski

Wspinaczki tatrzańskie zaczął dość późno, bo w wieku lat 22, czyli w 1964 roku przymierzając się, wraz z Andrzejem Tarnawskim z KW Kraków, do dróg na Hali Gąsienicowej. Ale już w 1966, jako członek zwyczajny KW, został instruktorem taternictwa, a w 1974 instruktorem alpinizmu w Alpach Szwajcarskich. Po powrocie do kraju w 1982 roku obowiązkowo „zaliczył” dwa wejścia na Kazalnicę Mięguszowiecką, w 1982 jej Filarem i w 1983 drogą „Pająków” – oba razy ze swymi wcześniejszymi kursantami z ośrodka COS w „Betlejemce” na Hali Gąsienicowej. W sumie wyszkolił około 300 adeptów (i adeptek) wspinaczek wysokogórskich w Polsce i w Szwajcarii. W trakcie pierwszych wspinaczek poza-tatrzańskich dokonał, wraz z Maciejem Kozlowskim i Andrzejem Paulo w 1968 roku, pierwszego wejścia filarem Brugdommen w masywie Trolltindene w Norwegii, a w 1970 wszedł, wraz z Austriakiem Franzem … na Mt. McKinley (6150 m) na Alasce. (Było to ponoć 349 wejście na ten szczyt, według statystyki Alaskańskiego P.N.) W 1972 uczestniczył w pierwszym przejściu wschodnią granią Nevado Huarascaran Norte (6655 m) w Peru, wraz z 4-osobową ekipą GHM–Francja.

 W latach 1976–1989 brał udział, wraz z KW Warszawa, w wejściach (rok 1976) na Kohe Sakhi (6400 m, 1 wejście) i Kohe Bandaka (6850 m) w Hindukuszu Afgańskim, w roku 1978 na przełęcz Makalu La (7410 m) w Himalajach gdzie biwakował z kilkoma kolegami, rezygnując z dalszego wyjścia na Makalu z powodu wichury; w roku 1986 wszedł wraz z Michałem Tokarzewskim, na Bhagirati I (6510 m) i Satopanth (7050 m) w Himalajach Garwalu. By zakończyć tę „najwyższą” część życiorysu wejściem, w 1989 roku, na Pik Korżeniewska (7135 m) w radzieckim jeszcze, Pamirze. Przeszedł większość “klasycznych” wielkich dróg alpejskich (w tym, w 1975 roku, wraz z Andrzejem Mierzejewskim, bodajże II przejście Filaru Droite “wprost” drogą Davay’a, oraz Grani Peuterey, zaczynając od drogi Gervasuttiego na Igle Gugliermina, “kombinacją” Yannicka Seigneura; w 1985 też z A. Mierzejewskim dokonał przejścia nie istniejącego już Filaru Bonattiego na Petit Dru; a w 1990 zrobił, m. innymi, “Directe americaine” (do tzw. “zaklinowanego bloku”) na Petit Dru, wraz z Gabrielem Archinardem z Genewy. W 1988 roku, w ramach rekonwalescencji po złamanym (na rowerze) obojczyku, udało mu się dokonać, wciąż wraz z A. Mierzejewskim, pierwszego polskiego przejścia południową ścianą Naranjo des Bulńas w hiszpańskich Picos de Europa.

Jeśli chodzi o “wyczyny” narciarskie, to w 1989 zjeżdżał ze szczytu Worobiowa (5700 m) w Pamirze, a w czerwcu 1993, na 51 urodziny, ze szczytu Mt Blanc (4806 m) w Alpach. W latach 1984-1990 prowadził narciarskie obozy wędrowne KW Kraków/Warszawa w Alpach Nadmorskich oraz w Gran Paradiso, a także francuskie (CAF) i szwajcarskie (CAAG) rajdy narciarskie po Tatrach Polskich. Przeszedł na nartach praktycznie wszystkie większe szlaki Alp, wchodząc przy okazji na prawie wszystkie ich szczyty 4000 metrowe. W 1965 był założycielem Akademickiego Klubu Taternickiego w Krakowie, a w 1968 współzałożycielem (i pierwszym prezesem) ogólnopolskiej Federacji Akademickich Klubów Alpinistycznych (FAKA). W 1980-81 był też prezesem Club Alpin Academique w Genewie (CAAG). Od 1989 aż do „przejścia na emeryturę” w 2012 roku organizował – aż ponad 20 razy – lub współorganizował, Memoriał Jana Strzeleckiego w Narciarstwie Wysokogórskim, którego 1-szą edycję zresztą wygrał startując w parze z kuzynem, Romanem Gąsienicą-Samkiem. No i dokładnie w dzień Nowego Roku 2012 zakończył swą karierę taternicko-alpejsko-himalajską wejściem, wraz z Andrzejem Mierzejewskim i Andrzejem Kulą, na najwyższy szczyt Alp Południowych Nowej Zelandii,  Mt Cook, wys. 3754 metry. (Były też i „niższe” wyczyny, np. wejście w 1978 roku na szczyt piramidy Cheopsa – 138,75 m – w Egipcie, bodajże drugie takie polskie wejście, po wejściu nań Andrzeja Moroza w 1967 roku: potem tę niebezpieczną piramidę – zginął w wejściu na nią jeden z najlepszych przedwojennych himalaistów angielskich – ogrodzono wysokim płotem.)

Na zdjęciu u góry: lodowiec Tasmana na Południowej Wyspie Nowej Zelandii; u dołu: fragment podejścia na Mt. Cook na N.Z.

Posted in Alpinizm, Obce teksty, POLSKIE TEKSTY | Leave a comment

Why « Russian Pravda » obscures details of Malaysian Boeing crush?

Why « Russian Pravda » obscures details of Malaysian Boeing crush?

dr Marek Głogoczowski

It is the Part One of a larger dissertation « The civilization induced impoverishment of sensory stimulation and its conssequences »

  hommage à Jean Piaget and his collaborators at School of Genetic Epistemology in Geneva in years 1976-1982

1. An example of a scientific satire from Russia Today :

At the website „Foxtrotalpha” in English iwas published a pertinent critic of a « sensational » discovery, in USA, in middle of last October, of a satellite photo of an « Ukrainian jet » apparently firing a missile at Malaysian Boeing on July 17 . Its author, Tyler Rogoway  (“a defense journalist and photographer”) wrote in it: This image, which appeared on the Russian TV Station ’1TV News’ website supposedly shows a Ukrainian SU-27 firing (they mistakenly call it a MiG-29) on MH17 as it flies over eastern Ukraine. The image is totally bogus and is an embarrassment to Russia’s quasi-state run media.

 Nevertheless this “bogus gift” from USA, was endorsed by the vice-president of the Association of Russian Engineers Ivan Andrejevskij, and later on by the director of Russia1 TV program “Однако” (‘However’) Michail Leontiev, and in particular by Jevgenij Schultz who claimed himself to be a “information war” warrior. He has published at “rusvesna” (‘Russian spring’) website, a very aggressive text on this topic. In its  Резюме (Summary) Schultz wrote: “Не утверждая, что снимок подлинный, я утверждаю, что доказательства фейковости, которые сейчас тиражируютсяэто просто вранье (‘I am not arguing that the photo is original, but I do claim that proofs of its falsity, which are given at present – are simply lies’.) According to Schultz, one of these lies consists of a calculation, done by a high school pupil, who used the Thales theorem to calculate the height of a “satellite” above the shadowy airplane on a picture above. This student put as a = 11,3 m (the spread of airplane wings), as b = 850 m (the length of a stretch of a forest covered by these wings), as c = 6000 m (the presumed height of a plane above the ground). And from the Thales proportion he got the h (the distance of satellite from the plane): h = a x c / (b – a) = 81 meters. It is a simple problem usually worked on in upper classes of a grammar school.

The “information war” warrior Schultz loudly this calculus a lie, for “Sputnik makes photographs using an aggrandizing optics. And inside it paths of rays are very different. … I am not going to make calculations – a stupid man will not understand it anyway, while for bright men it is clear; with these stubborn ones I can do nothing – but it is evident that optical tools are made for a kind of close-up of a given object.” Such “full of divine authority” explanation looks promising. But “Schultz” (it is the “combat name” of Александр Евсин) tacitly assumes that this “optical close-up” is limited only to the silhouette of an airplane on the picture above, while it is valid in all field covered by the photograph: the landscape under the plane is “closed-up” too, in exactly the same degree. It means that the student, which calculated the distance of only 81 meters between “Su-27 plane” and the “American satellite” was trivially right. At the end of his “analytical” article Schultz reinforced his “information warrior” anti Thales assertion “In all cases you shall not believe these, which at present are lying that this photo is bogus (MG – see Tyler Rogoway above). There is no single proof that it is a forgery!”  In my professional life I’ve worked – not only in Poland, but also in Denmark and in Switzerland – as an academic teacher in the domain of physics and geophysics. And it is for the first time I see such CHUTZPAH of an ORDINARY CROOK as this “Schultz”, who is trying to make idiots from all readers of his “information warrior” bull.

In all evidence he was, in some cases, successful in his CHUTZPAH, published at “Rusvesna” on 15.11.2014 – 15:29: four days later, on 19.11.2014 – 13:33 Schultz’s arguments repeated à la lettre Michail Leontiev, the director of “Однако” (‘However’) TV Russia 1 “analytical” program. And of course, at “rusvesna” (“Russian spring’) website there were multiple ironic commentaries to this “manifestation of intelligence*” of a prominent member of  Russian New Bourgeois Establishment: “У него 2 жопынижняя и верхняяКак у червя дождевого. It means “He (Leontiev) has 2 arses – the lower one and the upper one – like in a rain-worm”; similar comments followed Schultz’s scientific analysis: “Have you seen photos of aircrafts done from a sputnik? They are comparable in size with objects on the ground. … Such big area  is possible to cover only by photographing it from a satellite, and only by the method of making several photos. And moreover, this day (July 17) was clouded”.

In all evidence “Something is rotten in the Kingdom of Russian Media” to paraphrase Shakespeare’s Hamlet. All this means that New Bourgeois Russia is indeed in a very sorry state having, at the top of its (DEZ)INFORMATION SYSTEM, intellectual arses not competent enough to judge the veracity of the Tales theorem.

____

* The word “intelligence” is derived from Latin ‘inter-ligare’ – to bind-in-between, associate, similar phenomena; the word “intellectual”, albeit very similar, is derived from Latin ‘inter-legere’, and has more narrow meaning of ‘reading/discerning-in-between’, objects, texts, etc. Of interest is that etymologists usually are not discerning the difference between ‘intelligence’ and ‘intellect’. This subject will be developed in Part Two, for it belongs to a larger problem of a lack of clear distinction between living (re-active) and non living (non re-active) objects.

2. Examples of similar “scientific satires” from  Poland Today.

The problem that most trivial, fully concordant with laws of physics facts, are vigorously denied by prominent INTELLECTUALS, is not limited to Russia Today. In Poland since already 4 years we have a very influential politician, a true “information war warrior”, the sworn anticommunist and anti-Russian, former Minister of Internal Affairs Antoni Maciarewicz. “He, being a member of the Sejm, has created a parliamentary committee to disprove results of investigation into the 2010 Polish Air Force Tu-154 crash and to convince the public that the crash was, in fact, an assassination. In 2011 this committee published “White Book of Smolensk Tragedy”, where some 170,000 documents were published (…) pointing to Polish and Russian causes of the crash. His findings were ridiculed by experts in the field.”

The “information war” achievements of Maciarewicz are widely known among his opponents: by inventing really ridiculous hypotheses, he systematically tries to obscure what happen near Smolensk on April 10, 2010. (Among these Maciarewicz’s “team” arguments was a “scientific suggestion” that the left wing of Tu-154 was broken at its edge, precisely 4 seconds prior to the crush, by an explosion of a bomb hidden inside this wing – and not by a collision with a thick birch tree; this well marked on a tree collision happen during the 34 years old pilot’s attempt to land, in a dense fog, using solely “made in USA” GPS and TAWS instruments: he scaled out his pressure altimeter, this in order to not be annoyed by its warning signals.)

The sociological research in Poland indicates that roughly 1/3 of adults in my country believe that presidential Tu-154, with 5 top rank Polish generals on its board,  crushed near Smolensk as a result of the Polish-Russian (PM Tusk  & Putin) conspiracy. Is it possible that in Russia a similar situation will be (is?) the social reality, concerning the Malaysian Boeing crush,  too? (I am not writing about the majority of media consumers in EU, for there media take it as self-evident that Russians are responsible for Malaysian Boeing crush.)

I’ve read on this topic a lengthy article of Victor Galienko at the official (?) Russian Federation website “regnum.ru” on November 17. Galienko writes, pretending that his reasoning is errorless „For me it remains, as before, only one question. Why each new information about Malaysian Boeing obligatorily contains dezinformation? Beginning with this “plane loaded with cadavers” and ending with this last (supposedly) original photograph? Isn’t in order to gradually distance us from the essence of this event?

 Ups, apparently feeble in his intellectus – it means ability to discrern between objects – Galienko not distinguished between events not only very distant in time, but also very different in their factual confirmation: the story about “bloodless, usually naked, cadavers” (see the photo above) was brought to media by the local militia commander Igor Strielkov only few hours after the crush. This “bizarre” – even for Strielkov – news, was confirmed the next day by publication, worldwide by “Time Magazine”, of horrible photographs made by known French photographer Jerome Sessini, who was working as a war correspondent near by, by data gathered by a medical team, which arrived from  Donieck only 20 minutes after the crush, by a film produced by Victor Ostrovsky and also by several other films. On a page of “politicus.ru”  from July 18, we find an early supposition that in steppes of Donbas were found human rests from another Malaysian Boeing777, which disappeared on March 8 this year. Also the reminder that “one of Russian politicians in a TV program was predicting that this (lost) liner will be used in a provocation against Russia”:

In case of the discussed above “troika” (Schultz, Leontiev, Maciarewicz) all these journalists-politicians were making strenuous efforts “not too see” trivial facts, which put in question their preferred versions of events. They are not isolated. Just at the very moment I completed these remarks on November 26 evening, at the website km.ru I discovered the lasting 1hr 20min  Russian film titled “How Boeing was killed”, produced by a consortium “Pravda.ru” (‘Pravda’ means “truth”), and directed by Andrei Karaulov.

To my not-so-astonishment, despite the length of this film there was NO SINGLE WORD in it, that:

a)     Corpses found in Donbas were “not fresh” and partly rotten (on this film are shown only numerous black plastic bags filled with something).

b)    Jet engines found in Donbas were roughly two times smaller than engines of Boeing 777.

c)     Remnants of a plane, which was found in Donbas were, prior to their fall, cut somewhere into relatively small pieces.

( Other important inconsistencies are enumerated at “CRIMINAL FORGERIES OF NOVUS ORDO SECLORUM”)

Despite efforts of Karaulov, who purposefully avoided  in his film to show these “smelling” cadavers, a observant viewer can find that his “sterilized” film in fact confirms reports of “bloodless corpses” falling from the sky: at 17’ 37’’ at this film is shown a hole in a roof of a village house, through which one of Boeing’s passengers has fallen into a decrepit room. His unnaturally looking body was photographed already on July 17 by Jerome Sessini and published worldwide by Time Magazine. Looking at it in July I became indeed convinced that “the staged Sessini images implicates the global Zionist cabal …” (http://nodisinfo.com/sessini/).  But the simple comparison of the fractured wall just above the window visible at Sessini’s photograph, with the same place shown in Karaulov’s film, provides a very solid proof that through the roof had fallen something resembling naked, heavily decomposed human body:

 

3. Does the “democratically elected” government of USA consists of MICROCEPHALIANS?

This film of Karaulov, at which are quoted opinions of several popular Russian authorities, make me sensitive to the fact that not only Ukraine and “the West”, but also the “official Russia”, is interested in obscuring important facts concerning this air catastrophe of July 17 (this day was the 96 anniversary of execution of tsarist family – which coincidence is not without importance). Such behavior “we don’t want to see” is nothing new in life of “elites” of today. According to the official USA.gov version, on  September 11 2001 we had, masterminded by Islamists hidden somewhere in Afghanistan, the mass killing of about 3000 Americans in New York and Washington D.C. This fatal day 3 Boeings loaded with passengers, hit targets in form of WTC skyscrapers and Pentagon building. The official explication of this “attack on America” was soon denounced, as a monstrous forgery, having as a goal “the global war on Islam”. It exists an abundant literature on this topics. Here I will recall only two simple facts indicating that the OFFICIAL AMERICAN version consists of physically impossible explications:

1/ On September 11 THREE WTC TOWERS (no 1, 2 and 7) collapsed, while they were hit by TWO PLANES only.

2/ Towers 1 and 2 fell down in 9 to 11 seconds – it means in a time comparable to the time of freely falling stone from the height of 400 meters. This fact excludes the OFFICIAL EXPLICATION that these 400 meters high towers collapsed due to the fatigue, of their steel pillars, softened by fire. (As observed it Chief WTC electrical design engineer Richard HumennI totally discounted the original pancake theory, because if the connections to the columns from the floor trusses to the columns were broken, those columns would have been left standing all the way up to the top – only the floors would have collapsed”.)

And what happen with these, indicated above, elementary observations and critics, expressed by thousands of competent architects and engineers (see http://www.ae911truth.org/)? It persists on this topics the lasting already more than dozen years deaf silence of all major media, and also of ALL WANTING TO SURVIVE GOVERNEMENTS in the world.  Due to this “black-out” of information, in Poland for weeks after these 9-11 events, hundreds of people were gathering in front of American Embassy in Warsaw, with lightened candles in their hands, mourning Americans killed by “Islamists” on 9-11-2001. This attitude of compassion characterized the government of Russian Federation, too. As recalled it president Vladimir Putin during the recent meeting of Valdai Club in Sochi on October 24, 2014, “Let me remind you that we were the first country to support the American people back then, the first to react as friends and partners to the terrible tragedy of September 11.” (In fact, Putin as a president of Russia facilitated the acquisition by USA of “temporary” military bases in former Soviet Republics Uzbekistan and Kirgizia, this in order to help American People punish hiding in Afghani mountains, perpetrators of 9-11 attack.)

Personal doubts who was the real organizer of 9-11 attack, arose very early (in my case, the next day). Among these who investigated in detail this gigantic TV show, was a friend of mine, dr. jur. Jan Zvalo from Ottawa, the author of a book (in Slovakian) “I ACCUSE – the Awful Disclosure of September 11, 2001”. The 82 years old at present Zvalo uses to say with an irony “The opinion about the official version of 9-11 events is a good IQ measure”.  No doubt, not only the American, but also ALL  DEMOCRATICALLY  ELECTED GOVERNMENTS  ON  THE EARTH –  with the notable exception of Venezuela, Malaysia an probably also Iran – will score very low on this Zvalo’s IQ test..

4. How it is possible to lie to general publics about these gigantic crimes for so many years? The lack of punishment inspires perpetrators to repeat their achievements

I have in front of me a tiny book “The High Priests of War”,

published byMichael Collins Piper already 10 years ago. These “priests of war” are so-called neo-cons, according to Paul Craig Roberts they are MEN OF DECEIT, which purposefully use lies in order to achieve their goal: the total unification of the Planet under the hood of Anglo(Saxon)-Jewish Establishment. According to numerous critics (Lyndon LaRuche, John McMurtry) this Establishment has its CANCEROUS GROUP MIND centered in Washington D.C and the City of London. Having at their disposition gigantic financial and technical means, these priests of “Americanism – the Fourth Great Western Religion”, are attempting to realize antique dreams of Final Unification  inscribed into both Old and New Testaments. Contained in this sacred literature “divine orders”  begin with the most important for Jews command from Genesis “Dominate the earth, and everything which moves upon it!”, through Jesus recalling (in gospel of St. John) the old Ezekiel’s dream of sheeple unification “there shall be one flock and one shepherd”, and ending with the logical conclusion of this DIVINE PROGRAM, articulated in Isaiah’s prophecy “For the nation and kingdom that will not serve you shall perish; those nations shall be utterly laid waste.

That’s exactly what the PNAC – the Project for American New Century is about. As summed it McMurtry: “A supernational sovereignty of an intellectual elite and world bankers is surely preferable to the national autodetermination practiced in past centuries.” The mentioned above M.C. Piper begins his booklet with a counter-demand “It’s time to declare war on the High Priests of War (for Global Unification)”. But how to proceed in this “war” on priesthood of PNAC? Certain engaged intellectuals took Piper’s demand à la lettre and already in 1993, the excellent UC Berkeley mathematician, Ted Kaczynski known as “Unabomber”, nearly succeeded in killing the ultra-Jewish David Gelertner, the author of “Americanism – the Fourth Great Western Religion”. His isolated actions have not made much harm to PNAC priesthood, and the “brilliant mathematician-murder” Kaczynski was condemned for imprisonment for life.

In March 2000 I participated in a meeting, of organized by a former US General Attorney Ramsey Clark, International Tribunal on U.S./NATO War Crimes In Yugoslavia, in which country about 3 000 peaceful citizens perished under bombs .  (In 1999 NATO had intensely bombed this tiny European country for whole 3 months; this in order to establish in Kosovo the rule of Albanian Mafia, and to install there the biggest in Europe American military Base Bondstill.)  Our meeting in Belgrade of the Tribunal on NATO’s War Crimes was lead by Mikhail I. Kuznetzov, president of the Russian/Slavic War Crimes Tribunal against NATO. In his introductory speech Kuznietzov compared organizers of wild bombings of Yugoslavia to these antique Pharisees, “your father was a murderer from the beginning, not holding to the truth,( …) for he is a liar and the father of lies”.

And what was the practical result of our efforts? The next year there was, (numerically resembling the biblical massacre, done by Jewish elite of Levites, of 3 thousands their “brothers and sons” worshipping Golden Calf under mount Sinai), the September 11 2001 annihilation of paying, by work, their tribute to Mammon, employees  of WTC towers in New York.  Thanks to this 9-11 “redemptory sacrifice”, the same ELITE, which organized bombings of Kosovo and Serbia, took the coat of Vengeful American Exceptionalists, and began to bomb Afghanistan. At that time these Vengeful Americans were admired by many: as I recalled it already, Vladimir Putin as a president of Russian Federation, facilitated at that time the acquisition of two subsequent US military bases situated at the “Asiatic underbelly” of Russia.

So we witness a complete failure of our naïve efforts to “make war on high priests of war”. Towards the same end leads the present, very murderous, Slavs-against-Slavs civil war in Donbas. According to Wikipedia, Igor Strielkov, the  removed at present from his post (by whom?) commander of Donieck People Republic militia “unreservedly demands that the “liberal clans” (liberal part of the Russian elite) be destroyed.” It means Strielkov is of he same ‘breed’ as  Piper and McMurthy, who in the in Western hemisphere declared “war on intellectual supernational elite and world bankers”. Strielkov complains that militia in Donbas has no support from the official Kremlin, dominated by “liberal clans”. No wonder, these globalist “Russian clans” represent the same “breed” of super-men (and women) ruling both in USA and EU.

The discussed by me at the beginning Russian film  “Pravda about Boeing killing” film, as well as the Russian TV program “Odnako” probably realized the Kremlin’s wish to blame for Malaysia Boeing shooting solely the Ukrainian air force. This demand, to put in obscurity principal perpetrators of July 17 “crush”, was “accidentally” facilitated by a worker of MIT in Boston, who “discovered” the 3 months old (!) satellite photograph of missile shooting over Donbas. My INTELLIGENCE – it means my biological  aptitude to bind together similar facts – is suggesting that all these “coincidences” are probably the result of a secret deal, last month, of Russian minister Sergei Lavrov with his American homologue John Kerry: Russia will “eradicate” the evidence that on steppes of Donbas were falling “not fresh cadavers of Asiatic origin”, and the Ukrainian Government will be hold as a scapegoat. In this astute manner the kept in secrecy “friendly alliance” of apparently hostile regimes of “democratic USA” and “conservative Russia” will be preserved.

Recently I saw a video, demonstrating up to which extend the “friendly Russia” has helped US/NATO to be successful in lasting for 5 months bombings of Libyan Socialist Jamahirya in 2011. And in following these bombings robbery and devastation of this country. (For ex., a ship loaded with anti-aircraft armaments, which Kaddafi bought in Russia at the beginning of 2011, was ordered to return to Russia from the very port of Tripoli, 2 days prior to preparing the ground for NATO attack, UN initial sanctions against Libya.) This video accuses the former Russian president Medvedev of acting against Russian national interests in Mediterranean. Nevertheless, once Vladimir Putin was (re)elected for presidency, the acting against Russian national interests Medvedev become the Prime Minister of Russia. Despite its “conservative” appearances (no gay manifestations are permitted) Russia seems to be ruled by people of the same ilk as USA and its vassal Europe.

We used to say in Poland, politely, “a prostitute will not tear off head of an another prostitute” (Kurwa kurwie łba nie urwie). Despite such “gentlemen’s agreement”, the Kremlin – as well a these of Kiev today – officials should be aware that “Worse than a feud with the Anglo-Saxons can only be a friendship with them.” (Alexej Jedrichin–Wandram – a tsarist general, who was a Russian war correspondent during Boers War 110 years ago.)

There is no doubt that such binary “DEMOCRATICO (USA) – CONSERVATIVE (FR) SYSTEM” is leading to the total CRETINIZATION of “post-modernist” humanity. For me, as for a retired academic teacher of physics, geophysics and finally philosophy, the basic question remains: will it be possible to COERCE this “intellectual supernational elite”, to accept basic notions of physics and logics? To accept imple natural sciences notions, which become totally abandoned, or perverted, by demoliberal regimes. The given above example of Russian “media heroes” (in particular Schultz and Leontiev) unable to understand how the ordinary magnifying lens works, has its counterparts in USA too: at the website SHAMIREADERS produces himself, from time to time “Frank Scott”, an owner of a socially sensitive “legalienate” blog. This “Frank Scott” last year honestly admitted that he believes in the official American “pancake” version of WTC towers collapse. Why? Because he considers the Newton Law of Free Fall  to be the physicists’ empty of real meaning mathematical construction, an invention intended for the purpose of oppression of “poor in spirit” people! (Really so, there was a discussion among shamireaders of this “revolutionary” F.S.  understanding of Laws of Physics).

The problem is that Laws of Physics, of Logics, and also of Biology, remain ABOVE the Most Divine Laws of DEMOCRACY, as well ABOVE laws of any possible THEOCRACY. And until the moment we manage to put, at the head of nations, competent people knowing logical consequences of these INVARIABLE LAWS of NATURE, we cannot expect the end of AN INCESSANT WAR, OF “CHOSEN PEOPLE” (i.e. SUPRANATIONAL ELITES), ON REASON, in other terms on everyone’s intellectus, an organ having the divine capacity to discern what is good and what is evil. In order to point where the essential cognitive problem is hidden, I named the second part of this opus, which I dedicated to the memory of Jean Piaget

« La reéquilibration majorante »

- the Divine Principle of Life, of Growth, and of Intelligence

and its unseen today, practical consequences

I wiil try to demonstrate in it, using basic notions of physics and chemisty, why the dominated by the Judeo-Cult of WTC (Wealth-Technics-Money) HUMANITY SYSTEMATICALLY  IS  MUTATING  INTO  A  NON-DIFFERENTIATED  CANCER devastating the Planet Earth. Individuals representing the “Evgeni Schultz”, ‘Antoni Maciarewicz’ and “Frank Scott” type of LIBERAL EDUCATION, are kindly requested to abstain from reading it. Already in Antiquity the counter-democratic philosopher Plato has put the inscription « Entrance forbidden for ignorants of Mathematics » at the entrance of his Academy.

Posted in ENGLISH TEXTS, politics of globalism | Leave a comment

JUDAIZM TO POTWORNA RELIGIA, KTÓRA NIE POWINNA ISTNIEĆ

Cztery Artykuły Wiary „globalnego intelektualisty” początku XXI wieku:

  1. Wierzę w Globalne (zapewne HAARP’em wywołane) Ocieplenie.
  2. Wierzę w trzech wież WTC (1, 2 i 7) tylko dwoma samolotami zwalenie.
  3. Wierzę w Piękno, Prawdę i Dobro Amerykańskiej Demokracji.
  4. I wierzę że wojna o Donbas dzisiaj, to rezultat nikczemności Rosyjskiej Nacji.

 „JUDAIZM TO POTWORNA RELIGIA, KTÓRA NIE POWINNA ISTNIEĆ”

John Strugnell dla gazety „Ha’aeretz” 9-11-1990

 opracowanie markglogg.eu, 9-11-2014

Memu zmarłemu przed kilku laty, starszemu koledze,
dr hab. Stanisławowi Cieniawie ten tekst poświęcam

Dokładnie w rok po zburzeniu  sławnego MURU BERLIŃSKIEGO, 9 listopada 1990 roku, izraelski poczytna gazeta „Ha’aeretz” opublikowała wywiad ze specjalistą od odczytywania antycznych tekstów Johnem Strugnellem, który przez 30 lat był szefem międzynarodowej komisji, badającej sławne rękopisy z I wieku ne, znalezione w jaskiniach koło miejscowości Qumran nad Morzem Martwym. Po tym znamiennym wywiadzie, w którym Strugnell żałował, że nie udało się całkowicie wyplenić judaizmu (patrz tytuł obecnego artykułu), utracił on pracę, a w prasie światowej pospiesznie zapewniono, że miał psychozę maniakalną oraz chorobę alkoholową (choć wywiadu udzielił na trzeźwo). Strugnell zmarł w 2007 roku w USA, w wieku lat 77.

Zasadnicza, słabo dostrzegalna POTWORNOŚĆ JUDAIZMU:

 widzenie istot żywych jako „rzeczy”

O co chodziło temu amerykańskiemu badaczowi? Dlaczego judaizm – na podstawie antycznych tekstów, które znalazł w jaskiniach Qumran – wydał mu się „straszną” religią, „która nie powinna istnieć”? Przeglądałem kilka książek przytaczających fragmenty tych starożytnych rękopisów i w jednej z nich rzuciło mi się w oczy, jak często ówcześni Żydzi traktowali proste, użytkowe  wyroby rąk ludzkich jako przedmioty „boże”: w którymś z tych rękopisów wszystkie „kuchenne” przedmioty (dzbany, kielichy, itd.) miały przymiotnik „boże”. Pozostało coś z tego i do dzisiaj, przecież na kościół mówimy „dom boży”, w Biblii występuje „boża skrzynia” czyli Arka Przymierza, oraz „boży namiot” tabernakulum, a Żydzi jako „boży” traktują brzydki siedmioramienny świecznik, prymitywny wytwór rąk ludzkich mający zastosowanie tylko w ciemności.

To „ubóstwienie” przedmiotów codziennego użytku  nie wydaje się  jednak być czymś strasznym, jest to wręcz rzecz pospolita, jak chociażby stworzony przez ludzi Pieniądz. Według Karola Marksa jest to „bóg praktyczny żydostwa”, który z czasem stał się Bogiem Świata. O co zatem chodziło Strugnellowi, że on tak „maniakalnie” znienawidził judaizm – z którego przecież i chrześcijaństwo wyrosło, jak dumnie zapewnia o tym święty Paweł przypominając, iż judaizm to „szlachetne drzewo oliwne na którym zaszczepiono, wbrew naturze, oliwną dziczkę” (Rz. 11: 24).

Otóż wytwory ludzkiej pracy są zniszczalne, wszelkie ich „nadużywanie”, rzucanie, potrząsanie prowadzi do ich degradacji. No i starożytni, nawykli do nieruchawego przesiadywania nad świętymi księgami Żydzi sobie wyobrażali, że im mniej będą narażeni na przeciwności pogody, im mniej będą wykonywali czynności wymagających potu i wysiłku, tym będą „bliżsi nieśmiertelnemu bogu” – a zatem długowieczni – tak jak chronione przed zniszczeniem „boże” wytwory ich pracy.  A taki rodzaj postrzegania rzeczywistości doprowadził antycznych Żydów do otwarcie propagowanej nadziei, że po zwalczeniu ich wrogów „raz na zawsze zniszczona zostanie śmierć.” (Iz. 25: 8), nadziei wiernie powtórzonej przez św. Pawła „Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć.” (I Kor. 15: 26).

A ta, wynikająca z totalnej IGNORANCJI ZDOLNOŚCI TWÓRCZYCH ŻYWINY (Prawa Zoologii Lamarcka), debilna żydowska nadzieja na nieśmiertelność własną, stała się w czasach nowoczesnych gigantycznym motorem burżuazyjnych starań o zabezpieczenie sobie maksymalnie wygodnego życia. Jako logiczny rezultat zatrucia „wirusem” debilizmu Biblii, wyrósł nowoczesny, znienawidzony przez ekologów System Światowych Korporacji wytwarzających przedmioty ułatwiających bycie jak najbliżej „Boga nad Bogami”, starożytnego Mamona określanego skrótem W-T-C: Wealth-Technics-Comfort, po polsku T-P-D, czyli Technika, Pieniądz oraz żyjąca dla komfortu Dupa..

Wtórna, dobrze widoczna POTWORNOŚĆ  JUDAIZMU:

 „zniewieściałe” dążenia  do bezwysiłkowej, wiecznie szczęśliwej wegetacji

Znaczna część rękopisów z Qumran zawiera proroctwa Izajasza z V wieku pne. Było to spowodowane faktem, że ówcześni Żydzi nie mogli się pogodzić z panowaniem Imperium Rzymskiego, które czciło VIRTUS ludzi aktywnych, lubujących się w wysiłku oraz w logicznym rozumowaniu. Z tego powodu Żydzi  zaczytywali się proroctwami zapowiadającymi przyjście Mesjasza, który ich bez wysiłku  zbawi (od czynności logicznego myślenia). A takie „cudowne zbawienie” musi być poprzedzone złożeniem odpowiedniej ofiary , najlepiej z odpowiednio umęczonego „bożego sługi”. Zbawienna kaźń tego „leczącego rany duszy półgłówków” odkupiciela, została pięknie opisana w rozdziale 53 Księgi Izajasza:

5 On był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie.

W tej bowiem starożytnej, nie tylko żydowskiej ale także i fenickiej, tradycji „zrzucania” swych przestępstw na niewinne ofiary, tkwi cały „cymes” sukcesu religii Narodu Wybranego i jednocześnie tej religii MIKRO-ROZUMOWA POTWORNOŚĆ. Potworność którą należy bezpardonowo zwalczyć, by w miarę interesująco – acz nie bezwysiłkowo – na tej Ziemi przeżyć .

Kur i kogutów umęczenie to ortodoksyjnych Żydów od nieszczęść wybawienie!

Pozwolę sobie tutaj wskazać, jak pomysłowi Żydzi – dawniej na terenach Rzeczpospolitej a w wieku XXI na terenie stanów New Jersey i New York w USA –  wykorzystują tę, bez żadnej przesady gangsterską „habiru” socjotechnikę Izajasza, do poprawienia sobie zarówno osobistego jak i społecznego humoru. Oczywiście zgodnie z tradycją, w zastępstwie kaźni Sługi – czy nawet Syna – Bożego wykorzystuje się zwierzęta: w wypadku Abrahama (to imię zostało zapożyczone z sanskrytu i oznacza jednocześnie i Absolut i „nienarodzonego ojca”) było to jagnię, zwane „barankiem bożym”. Współcześni ortodoksyjni Żydzi zadowalają się męczeniem i „uśmiercaniem za grzechy” domowego ptactwa, kur i kogutów w szczególności. Tłumaczę opis z americanfreepress ale, jak się dowiedziałem, opis tego rytuału „kaporos” znalazł się już wcześniej w pracy Andrzej Niemojewski, Dusza żydowska w zwierciadle Talmudu, wyd. 2, Warszawa 1920, s. 105. :

Kaporos jest to średniowieczny zwyczaj, w którym mężczyzna powinien wywijać kurą trzy razy nad swą głową, a kobieta kogutem i recytować pieśń, która mówi w zasadzie to: „przerzucam me winy oraz karę za nie na ciebie kuro, abyś cierpiała i umarła zamiast mnie, tak abym ja mógł/mogła żyć długo i szczęśliwie”. …  Drób niezbędny do tego rytuału jest dostarczany z fabryk-farm drobiu i w czasie gdy pojawia się on na ulicach miasta, to nie miał on dostępu do wody oraz pożywienia przez 9, 10, 12 czy więcej godzin. Następnie ten drób jest trzymany w ciasnych klatkach w skwarze ulicy bez jedzenia i picia. Żydzi traktują kurczaki celowo w ten okrutny sposób, jako że „te zwierzęta to są przedmioty, które należy ukarać.

Na zdjęciu powyżej, zrobionym przez Tanay Warerkar / NY Daily News : Klatki ze świeżymi kurami oczekującymi swego umęczenia i śmierci na Skwere Mosdos shul na 45th St. w Boro Park (NY)

Na zdjęciu: rytuał Kaporos, fot. Anthony Karen

Jak zauważyłem to w tekście “Criminal forgeries of Novus Ordo Seclorum” “Dla inteligentnego (od łac. inter-ligare, tj. zdolnego wiązać ze sobą idee) człowieka ta okrutna ceremonia, będąca przygotowaniem do Dnia Pokuty, poprzedzającego największe żydowskie święto Yom Kippur, wygląda jak parodia chrześcijańskich paschalnych celebracji Męki Pańskiej i następnie Ukrzyżowania Jezusa,  niewinnego „ofiarnego zwierzęcia”, dosłownie „baranka bożego, który gładzi grzechy świata” (Jan 1: 29). Jak zauważa to autor artykułu w American Free Press „geneza tych praktyk (umęczania kur i kogutów za grzechy ich ofiarodawców) bierze się z Biblii, z Księgi Izajasza”.

No i rzeczy samej, rytuał wzięty ze starożytnych gangsterskich zwyczajów, cementujących (łac. re-ligio, dosł. re-zespalać) „wspólnotę kłamców, morderców i rabusiów” (Jan 8: 44), poprzez kolektywne morderstwo zagrażającego interesom mafii ‘prawdomównego, bez skazy” sługi, stała się najzupełniej oficjalną, w zrozumieniu kleru, PREFIGURACJĄ Odkupicielskiej Męki Chrystusa,

który był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie.

Oba te prymitywne rytuały: żydowski kaporos z „odkupicielskimi” kurami, oraz chrześcijańskie paschalne męczenie (aż 14 stacji Drogi Krzyżowej!) Chrystusa-Baranka, w sposób cudowny zdejmują z ludzi w nich uczestniczących odpowiedzialność za swe własne zachowanie. W zasadzie możesz robić wszystko – mordować i kraść na przykład – a „baranek boży” (względnie kurczak którym wywijasz przed jego uśmierceniem, bo martwy nie ma już zdolności „asymilacji” twych grzechów), przejmie za ciebie odpowiedzialność za twe niegodziwe czyny i za nie zostanie ukarany. Tę specyficzną Mądrość Baranka (względnie Kurczaka) Bożego, zwaną Miłosierdziem (Caritas), wychwala autor tekstu „Kocham grzesznika (i nienawidzę człowieka zacnego, na krzyż tylko się nadającego” – patrz Rz. 9: 13). Wzorując się na „wytracającej mądrość mędrców” inteligencji apostoła Pawła, opisuje on profity z ukarania baranka bożego: “Bóg nie odlicza co drugiego, nie mówi: zabójstwo wybaczę, kradzieży nie. Nie On mówi tylko, że Jest Barankiem, który gładzi grzechy świata – czyli każdy grzech, który pragniesz by Ci przebaczył.”

A zatem logicznie, Bóg-Baranek zachowuje się jak chciwy na jego wychwalanie, KRETYN (słowo to zresztą ma swój źródłosłów w określeniu ‘chrześcijanin’, franc. chrétien, stąd cretin i polski kretyn).

Dla osób zdolnych do szerszego kojarzenia faktów,  te obrzędy „odkupicielskie” to tylko POZÓR ELIMINACJI ASPOŁECZNYCH ZACHOWAŃ, pozór który w istocie prowadzi do jeszcze większej tych aspołecznych zachowań się rozprzestrzeniania: jak zauważa Stanisław Cieniawa w „Oto jest tajemnica wiary”: „dlaczego tak jest, że im większe wpływy ma kler  (bez przerwy opowiadający o miłosiernym Bogu) na politykę i wychowanie, tym gorzej dzieje się w społeczeństwie i tym większe jest zepsucie dzieci i młodzieży? ” Dlaczego tak jest? Bo przecież gdy ta egzaltowana przez kler„miłość boża” jest tylko pozorem, to i sam Bóg (ten transcedentalny, stworzony w antyku przez zainteresowane swym wywyższaniem się kapłaństwo) jest też tylko POZOREM, przez Kazimierza Łyszczyńskiego CHIMERĄ nazwanym. I logicznie zatem propagatorzy etyki tej chimery Boga-Baranka bardzo systematyczne BUDUJĄ ŚWIAT SZTUCZNY, obecnie zwany wirtualnym, w którym przebywający ludzie z czasem sami SZTUCZNYMI (NOWO)TWORAMI się stają.

Na czym polega ta, wciąż pogłębiająca się, sztuczność żydo-chrześcijańskiego świata?

Jak to dość powszechnie wiadomo, Biblia to zestaw ksiąg „Przymierzami” zwanych. W Starym Testamencie najbardziej wyrazistym jest przymierze z Jakubem, który przybrał szlachetne imię Izrael „triumfujący z Bogiem”. To przymierze to rodzaj „biznesu z bogiem” polegającego na wzajemnych usługach: „Ja będę wychwalał Twe imię, a ty będziesz wychwalał mnie i będziesz mnie wspierał w mych szwindlach i spiskach przeciw ludziom i narodom, które zamierzam złupić”. To nie jest żadna przesada, wystarczy przeczytać na przykład „Pieśń dziękczynną za wybawienie” Iz. 25: 1-2:

„Panie, Tyś Bogiem moim! Sławić Cię będę i wielbić Twe imię, bo dokonałeś przedziwnych zamierzeń z dawna powziętych, niezmiennych, prawdziwych; bo zamieniłeś miasto w stos gruzów, warowny gród w rumowisko. Zamek pysznych, by się nie stał miastem, nie będzie odbudowany na wieki.”

Już z tego krótkiego streszczenia „Intencji Przymierza” widać na czym w istocie ono polega. „Lud Przymierza” zobowiązuje się do ciągłego wychwalania chimery Boga Transcedentalnego, jako bytu posiadającego wszystkie możliwe cnoty: ten bóg wyimaginowany jest Wszechmocnym Stwórcą, Sprawiedliwym, Miłosiernym,  Wybaczającym, Kochającym i tak dalej. Poprzez bezustanne wysławianie – także tańcem „Chwalmy Pana naszego” – tych Cnót Boga, „samo-wybrani” przez ich Przymierze, ludzie stwarzają wokół siebie medialną AURĘ sugerującą iż oni sami się charakteryzują przez cnoty Boga, którego bezustannie sławią. My przecież całkiem instynktownie kojarzymy ludzi wychwalających Dekalog, z osobami postępującymi zgodnie z tym Dekalogiem.

Mojżesz – „Bóg Ojciec” hipokryzji

To jednak pierwotne „dziecięco naiwne” skojarzenie szybko znika, gdy zaczynamy czytać szczegółowo teksty biblijne. Na przykład Mojżesz, który przyniósł swemu ludowi Kamienne Tablice z Dekalogiem, inspirowany przez swego „Boga” nakazał Żydom złupić swych egipskich sąsiadów, bezpośrednio przed ucieczką Żydów z Egiptu. (Wj. 3: 22).

Mojżesz także nakazał, pod górą Synaj, zabić „3 tysiące braci synów”, kiedy ci odmówili czczenia Kamiennych Tablic z wyrytym na nich napisem „Nie zabijaj” (Wj. 32: 27-28). Rozumując w inteligentny (inteligencja pochodzi od inter-ligare, łączyć miedzy sobą spostrzeżenia) dostrzegamy, że ‘boży posłaniec” Mojżesz był w swej istocie MODELEM HIPOKRYTY, rodzajem Nad-człowieka, który dokonuje czynów dokładnie odwrotnych od tych, których deklaruje się być głosicielem.

Ta „mojżeszowa” zasada dominacji narodów za pomocą celowej hipokryzji ma do dzisiaj trwające konsekwencje. Przeciwko takiemu „pobożnemu” zachowaniu się żydowskiej elity faryzeuszy-obłudników, buntował się prorok Jezus, prawdziwy Lucyfer „przynoszący światło” do Izraelitów. Argumentował on, że wszystkie grzechy zostaną nam odpuszczone, ale OBŁUDA NIGDY (Mat. 23: 1-39). Pomimo tego „lucyferycznego” proroctwa, historia chrześcijaństwa – zwłaszcza w jego zachodniej wersji – rozwinęła się w zupełnie odwrotnym kierunku. Imitując zachowanie się Żydów w starożytności, chrześcijanie rozpoczęli swój podbój świata pod osłoną  produkowanej przez wszystkie kościoły AURY słodkich, przepełnionych hipokryzją zapewnień o BOGA NIESKOŃCZONEJ MIŁOŚCI (CARITAS) do każdego człowieka, kościelnych obłudników oczywiście w to włączając.

Symbolem tej Caritas Dei stał się Krzyż Boży (przypominający skądinąd, jak bardzo Bóg Miłosierny „ukochał” swego prawdomównego Syna). Nie dziwota zatem, że pod ochroną NIEBIAŃSKIEJ AURY, emanującej z wizerunku Chrystusa Ukrzyżowanego, zaczęli się gromadzić obłąkani chciwością Krzyżowcy i Krzyżacy, a za nimi konkwistadorzy zwani „białymi diabłami” przez (podówczas) leniwych w gromadzeniu bogactw Chińczyków.

Neojudaistycznego „boga” hipokryzji post-modernistyczne wyczyny

Stanisław Cieniawa w swym krótkim artykule „Oto jest tajemnica wiary” bardzo po marksistowsku zauważa: Właśnie z ludzi pseudoreligijnych rekrutują się tacy, którzy nie mając właściwego drogowskazu w postaci autentycznej religii, dają się zwodzić różnym doktrynom i mitom, (… które) znajdują najpełniejszy wyraz w liberalizmie gospodarczym i finansowym. Ten liberalizm jest odpowiedzialny za istnienie kapitalizmu (…) który z natury swej powiększa dysproporcje w podziale dóbr. (… Dzięki niemu) całe masy ludzi stają się biedakami, którzy na skutek przypadków losowych, bezrobocia, słabego zdrowia, coraz bardziej pogrążają się w nędzy.

Jak zauważyłem to we wcześniejszym mym e-liście, krytyczny wobec tego „boskiego” kapitalizmu, kanadyjski filozof a jednocześnie sportowiec i podróżnik w młodości, John McMurtry nadał swej książce z 1999 roku znamienny tytuł „Cancer Stage of Capitalism” (Rakowa faza kapitalizmu). W najnowszych zaś publikacjach zauważa on iż „Bóg Ameryki jest prymitywem. On wielbi samego siebie. Założeniem jest, że Ameryka jest jedynym źródłem i ruchomą granicą dobra i wolności świata (…). Wtóruje mu John Rao, katolik nie uznający Watykanu II, którego poznałem na jednym z Kongresów „Mut zur Ethik” w Austrii. W artykule zatytułowanym “The Divinization of Democracy” (Ubóstwienie demokracji) Rao z ironią podkreśla, iż “(Amerykańska) demokracja stała się Chrystusem – Drogą, Prawdą I Życiem – dla dużej części zachodniej ludzkości.

I oczywiście, pod ochroną BOSKIEJ AURY PRAWA i SPRAWIEDLIWOŚCI, jaką stwarzają u nas słowa takie jak DEMOKRACJA, WOLNOŚĆ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI oraz PRAWA CZŁOWIEKA, zachodnie post-chrześcijańskie NARODY WYBRANE, zachowując się jak ci biblijni Żydzi pod wodzą niosącego dumnie DEKALOG Mojżesza, zaplatały się w najbardziej podłe poczynania. By przypomnieć trwające przez całe miesiące „przyjacielskie bombardowania”, mające na celu wymuszenie Praw Człowieka w Jugosławii a następnie i w Libii, czy też ta POTWORNA , MORDERCZA INSCENIZACJA 9-11-2001 w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Był to „niby atak islamistów”, który zezwolił na rozpoczęcie „wojny z terrorem” w Afganistanie a następnie także w Iraku i Pakistanie.

Jezus z Nazaretu, w swych gwałtownych wypowiedziach przeciw faryzeuszom, porównał ich „pobożne” poczynania do zachowania się ślepca, który pracowicie czyści z zewnątrz posiadane przezeń naczynia, zamiast rozpocząć swą pracę od usunięcia brudu w ich wnętrzu. (Mat. 23: 26). Wskażmy zatem jeszcze raz – jako że repetitio est mater studiorum – co jest tym BRUDEM PANA ZASTĘPÓW, którym to „gnojem duchowym”, zbudowane na recepturach biblijnych, Narody Wybrane są bez reszty nasycone.

Jeśli weźmiemy pod uwagę sformułowaną już 160 lat temu uwagę Karola Marksa, że „praktyczne panowanie ducha żydostwa nad światem chrześcijańskim osiągnęło w Ameryce Północnej zupełnie niedwuznaczny, normalny wyraz”, i połączymy tę uwagę ze wskazaną przez proroka Izajasza „dziecięcą” MIKROMÓZGOWĄ metodą odkupywania grzechów (na przykład w postaci męczenia kur, patrz powyżej), to zaczniemy dostrzegać jak działa BŁOGOSŁAWIONY BOGIEM AMERYKAŃSKI SYSTEM GLOBALNRGO ROZBOJU.

Po prostu, tworzące KOLEKTYWNY (MIKRO)MÓZG, elity w Waszyngtonie zrzucają, wszystkie popełnione przez nie zbrodnie, na zachowujące się w miarę zacnie narody, a zwłaszcza na ich przywódców (Miłoszewicz, Kadafi, Assad itd.). Te wybrane do roli „baranków odkupicielskich” („kozłów ofiarnych”) narody określane są terminem „łajdackie”, a ich przywódców porównuje się do „Hitlera”, symbolu ZŁA. Takie „narody na ubój wybrane” są następnie poddawane sankcjom ekonomicznym trwającym często przez lata. Te rytualne „sankcje” można porównać z trzymaniem, przez kilkanaście godzin, kur i kogutów w klatkach na skwarze, bez jedzenia i picia przed ceremonią „kaporos” odpuszczania grzechów.

I następnie te narody – i ich przywódcy – zostają ukarani aktywnie (np. poprzez długotrwałe bombardowania, które można porównać z wywijaniem kurami kilkakrotnie nad głową, w obrzędach „kaporos”). I tak jak te nieszczęsne kury, które po ich umęczeniu stają się pokarmem dla ortodoksyjnych Żydów, tak i bogactwa naturalne „ukaranych” narodów, wraz z ich technicznymi i kulturowymi osiągnięciami zostają, w pełni BOŻEJ CHWAŁY, przejęte przez ZBIOROWEGO WŁAŚCICIELA Zachodniego Świata. Jak to przepowiedział przed wiekami prorok Izajasz 61: 6 „(Wy) Zużyjecie bogactwo narodów, dobrobyt ich sobie przywłaszczycie.

Zgodnie z proroctwami, ze złupionych w ten „boży sposób” narodów przysłowiowy „kamień na kamieniu” nie ma pozostać, jak to czytamy w „Pieśni dziękczynnej za wybawienie”: zamieniłeś miasto w stos gruzów, warowny gród w rumowisko. Zamek pysznych, by się nie stał miastem, nie będzie odbudowany na wieki. (Iz. 29:2). I proszę popatrzeć jak ta przepowiednia się spełnia, w szczególności w przypadku państwa Libii, do niedawna najbogatszego kraju na Kontynencie Afrykańskim…

A co z największym krajem świata, czyli ZSRR do 25 laty wstecz stanowiącym „Gród warowny i  Zamek pysznych” komunistów zagrażających swą potęgą Stanom Zjednoczonym?

Otóż 4 miesiące temu w Donbasie amerykańscy wasale zainscenizowali fałszywa katastrofę malezyjskiego Boeinga, oskarżając, wspieranych ponoć przez Putina, rosyjskich terrorystów w Donbasie o te katastrofę. To „inicjacyjne” wydarzenie zostało natychmiast wykorzystane do wprowadzenia Sankcji Ekonomicznych wobec Rosji, sankcji mających tworzyć rodzaj okresu „męki braku jedzenia i picia” w okresie przygotowania do przyrzeczonej przez proroka Izajasza „zamiany miasta-państwa Rosja w stos gruzów, warownego mocarstwa w rumowisko. Zamek (Kreml) pysznych, by się nie stał miastem, nie będzie odbudowany na wieki. (Iz. 29:2)

Na zdjęciu powyżej, zrealizowany w stylu poczynań mafii, „znak od boga” informujący, że Rosja wkrótce zamieni się w ruiny. Jest to jedno z „wyglądających na azjatyckie” nagich bezkrwistych ciał znalezionych w stepie Donbasu 17 lipca br., akurat w 96 rocznicę egzekucji rosyjskiej carskiej rodziny. Z filmu https://www.youtube.com/watch?v=1CrQC2OTb-g. Kto śmie wyjawić w światowych mediach PRAWDĘ o tym, co się w niebie nad Donbasem w ten dzień wydarzyło?

Jeśli zaś chodzi o  RELIGIJNE INSPIRACJE tak bezwzględnego postępowania ZBIOROWEGO (MIKRO)MÓZGOWIA  to wyglądają one następująco:

1/ Jak zauważył to „amerykański przeciw-systemowy katolik” John Rao „AMERYKAŃSKA DEMOKRACJA, jest „Drogą, Prawdą i Życiem” Chrystusa Narodów w formie USA”

2/  Z kolei święty Paweł (ten od „wytracania mądrości mędrców”) w I Liście do Koryntian 15: 25: z pompą napisał „Trzeba bowiem, ażeby Chrystus  królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy”.

3/ Do czego ten „Chrystus” dodał, w spisanej w 80 lat po jego ukrzyżowaniu Ewangelii św. Jana, iż „ma on (Chrystus) panować” (patrz pkt. 2) „aż stanie się  jedna owczarnia, jeden Pasterz (z domu Dawida)” (Jan 10: 15; to, że przyszły Włładca Świata ma być z domu Dawida, to ewangelista Jan przemilczał, kopiując stare proroctwo Ezechiela 34: 23).

Jak widać z powyższego zestawu cytatów z Pisma Świętego, jest to kompletny, przygotowany już 2,5 tysiąca lat temu, PROGRAM GLOBALIZACJI, który jest dzisiaj realizowany, głównie przez tak zwanych neo-cons, w swej większości ateistycznych i w młodości mających ambicje trockistowskie Żydów z Europy Centralnej oraz dzisiejszej Ukrainy.

I co wy na to, Polacy?

(jako że piszę tutaj w języku mych przodków)

Nie wypada nam zapominać, że i Adam Mickiewicz (z „obcej – bo z frankistów – matki”), podobnie jak Leon Trocki w sto lat po nim, MARZYŁ O WIELKIEJ WOJNIE NARODÓW. A poglądy Mickiewicza starał się wcielać w życie nasz papież Jan Paweł II w „powtórnym się zesdpoleniu” (łac. re-ligio) z prezydentem Ronaldem Reaganem. Tym prezydentem UISA, który na ZSRR/Rosję rzucił sławne oskarżenie o IMPERIUM ZŁA tak miłe dla ucha członków Solidarności…

*

Post Scriptum. Jeśli chodzi o poglądy Jana Pawła II patrz „Uwagi MG do opracowania „Adam (Mickiewicz), Karol (Wojtyła), Jakub (Frank)” księdza Francesco Ricossahttp://zaprasza.net/a.php?article_id=31329 . Tutaj cytuje mą uwagę [III] z roku 2011:

[III]. Wymieniany w tekście jako przyjaciel i współpracownik Mickiewicza, August Cieszkowski (poseł z Poznańskiego do Parlamentu Pruskiego, bardzo zasłużony dla kultury polskiej w Wielkopolsce działacz społeczny), był także bliskim współpracownikiem… Karola Marksa! To jest znana sprawa. Według Normana Davies’a i Leszka Kołakowskiego, Zygmunta Cieszkowskiego można zaliczyć do prekursorów marksizmu. Z zamieszczonego w poniższym tekście cytatu z mesjanistycznych prac Cieszkowskiego („wkrótce nadejdzie era Ducha Świętego, który uskuteczniając porozumienie woli ludzkiej z Wolą Bożą założy na ziemi królestwo Boże”) widać wyraźnie do jakiego stopnia ideologia zbawienia ludzkości poprzez natchniony (materialistycznym) Duchem Świętym komunizm, jest pochodną wierzeń chrześcijańskich*, nawet znane zdanie Lenina „kto nie pracuje niech nie je” jest powtórzeniem identycznego zdania św. Pawła w jego „Liście do Tesaloniczan” 3:10)

Świetny artykuł ks. Ricossa można przeczytać tutaj:  http://www.ultramontes.pl/ricossa_karol_adam_jakub.htmTekst rozpoczęty 9-11-2014 i dokończony 11-11-2014 w rozsłonecznionym – pomimo listopada – Zakopanem

Post Scriptum II. 16 listopad 2014

Powyżej zdjęcie „GŁOSUJ NA KOGO CHCESZ – MY I TAK WYGRAMY!”, jakie otrzymałem dzisiaj rano z Bratysławy, SK, z okazji wyborów samorządowych w PL.

Przypominam, według dość znanego w USA, „katolika przeciw-systemowego”, dyrektora Roman Forum w Nowym Jorku, dr Johna Rao, „demokracja stała się Chrystusem – Drogą, Prawdą I Życiem – dla dużej części zachodniej ludzkości” (“The Divinization of Democracy” – http://www.freerepublic.com/focus/news/2083420/posts)

Na zdjęciu powyżej możemy sobie pooglądać, jak ten „Chrystus Zachodu” wygląda w naturze.

NIC DODAĆ NIC UJĄĆ – jak ktoś skomentował powyższy artykuł „Judaizm to potworna religia, która nie powinna istnieć”.

Ot, jeszcze coś, na temat “demokracji a la USA” przyszło do mnie pocztą elektroniczną z Bratysławy. Jest to odżegnywanie się “totalitarysty” Hitlera od porównywania go z “ukraińskim demokratą” Poroszenką:

Posted in polityka globalizmu, POLSKIE TEKSTY, religia zombie | Leave a comment